Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

@Ferrou: Gorzej? Przecież rok teku prawie w ogóle komarów nie było. :O Dwa lata temu, owszem, latało tego badziewia sporo, ale 2010 był IMO spokojny pod tym względem. Albo już po prostu uodporniłem się na ich plugawy jad. -_-

Ja, podobnie jak kolega wyżej, nie cierpię pająków. Nie wiem czy mam arachnofobię, ale prawda jest taka, że jak widzę te czarne włochate paskudztwa, które znaleźć można w garażu, piwnicy i tak dalej, to serce zaczyna mi walić tak mocno jakby zaraz miało eksplodować. Też kiedyś miałem okazję obudzić się w środku nocy i ujrzeć pająka, który zjeżdżał mi na twarz prosto z sufitu. Myślałem, że to jakieś pozostałości snu, więc machnąłem ręką, żeby "obraz" zniknął. Niestety, to było żywe. I wielkie. I powoli przebierało nogami w powietrzu - nigdy tego nie zapomnę. Dosłownie w pół sekundy zmaterializowałem się przy włączniku światła z kapciem w ręku. Kiedy zabiłem to coś, poczułem się jak Zbawca Świata. Niemniej, truchło tego potwora wciąż było przerażające, więc nawet przy wyrzucaniu modliłem się, żeby nie ożyło i nie wskoczyło mi we włosy.

Od tego czasu, gdy widzę większego pająka, jestem na skraju śmierci. A gdybym zobaczył coś takiego u siebie, to gwarantuję wam, że umarłbym na miejscu:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Znów pojawiło się kilka tematów, na które można by odpowiedzieć, ale tym razem biorę to na pierwszy ostrzał :D Nie chcę znowu przespać paru dni...

@grill

Cudowna sprawa naprawdę :) Jest to jedna z lepszych rzeczy jakie można robić na świeżym powietrzu czyli w ładną pogodę połączyć opalanie się, podziwianie okolicy (nawet jak jest się otoczonym przez działki to i tak zieleni jest całkiem sporo) popijając to Tymbarkiem (jabłko-mięta FTW!!!) oraz zadając się przepysznym karczkiem albo kiełbasą. Przy okazji ofc trza psa w kojcu "schować", bo inaczej mógłby się zrobić całkiem niezły sajgon. Eh, jak z rześkim powietrzem zmiesza się zapach pieczonego mięsa to gruczoły ślinowe właściwie pracują bez przerwy :)

@komary

Zaraza i tyle w tym temacie ;]

@lato

Widzę, że dyskusja o tym kto woli lato albo zimę powróciła tutaj raz jeszcze, ale jak dla mnie to cała sprawa rozbija się o "złoty środek"... bo zarówno nie lubię jak jest -20 stopni kilka dni pod rząd (nie cierpię marznąć, z tego tylko choroby są) a np. upały w miastach po 35-40 stopni w cieniu potrafią człowieka wykończyć. Po prostu matka natura nie czytała chyba Arystotelesa i wali nam skrajnościami raz za razem. Każda pora roku ma swój urok, ale jak mówi stare powiedzenie - każdy kij ma dwa końce a podnosząc jeden podnosisz i drugi ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47- Mam tak samo... Na szczęście przygoda z pająkiem zjeżdżającym z sufitu mi się nie przydarzyło, ale nie zgorszą 'zabawą' było polowanie na biegającego w najlepsze po moim pokoju wielkiego, włochatego osobnika. Takiego, że po oberwaniu zimowym butem (tak, musiałem wyposażyć się w ciężki sprzęt :D) nie rozsmarował się na podłodze, tylko bryzgnął swoją zawartością na boki i pozostawił połamane truchło na pamiątkę. Paskuda po prostu... Raz też jakiś skubany mnie ugryzł- przez tydzień nosiłem się z wielgachnym bąblem na łydce.

Komary to zuo i wynalazek samego Szatana. Więcej mówić mówić nie potrzeba- chyba każdemu zalazły kiedyś za skórę ;). A jeszcze bardziej wkurzają mnie te małe paskudy zwane meszkami. A jak to na wsi- roi się tego u mnie całe mrowie, szczególnie aktywne w letnie wieczory, co uniemożliwia przebywanie na świeżym powietrzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komary-brrr... ;/Ich sposób działania przypomina mi trochę motyw muzyczny ze"szczęk" Spielberga. Ich brzęczenie jest coraz głośniejsze, coraz bliżej, jest już tuż, tuż... i tak przez bardzo długo. Są dwa wyjścia. Jedno, polować na szkodnika do momentu aż go dopadniesz(tylko trzeba włączyć tryb predatora i widzieć po ciemku, bo gdy zapali się światło to cholerstwo gdzieś znika...). Drugie, dać się ugryźć i iść spać.

Ogólnie wolę zimę niż lato. jak jest minus 15, zrobię sobie gorącą herbatę, ubiorę ciepłą bluzę i po problemie. W momencie w którym jest 30 stopni, to nawet jak bym się do naga rozebrał i tak będzie mi gorąco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wspominacie tutaj o pająkach aż mi się przypomniało jak jakiś rok temu (oczywiście w lato, bo o dziwo w zimę nigdy nie zauważam tego paskudztwa) stałem koło lodówki, szukałem czegoś do żarcia i dosłownie jak w filmach science fiction zza szafki wybiegł w tempie sprintera (przynajmniej tak mi się wydawało, bo serducho waliło mi tak, że prawie zawału dostałem) tak wielgachny pająk, jak w telewizyjnych programach przyrodniczych. Był prawie tak wielki, jak mysz. Nie wiem skąd to coś wzięło sie w moim domu i nie chcę wiedzieć. Od wtedy tak panicznie boję się pająków, że nawet maluśki jest w stanie doprowadzić mnie do ataku paniki. Pamiętam jak zabijałem tamtego dryblasa - najpierw zrzuciłem na niego encyklopedię PWN, która była w pobliżu, a później na dobitkę potraktowałem go laczkiem. Precz z pająkami, fuuuj!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pająki? Owszem, brzydzę się. Ale w żadnym wypadku się ich nie boję. No chyba że by taki mi chodził w okolicach szyi, i byłby jadowity :P Co innego siostra. Bóg jeden wie ile razy już słyszałem tylko "Paaaaaająąąąąąąąk!!!" dochodzące z piętra. Od zawsze się ich bala, ale bez przesady żeby tak się wydzierać ;)

@Lato vs Zima

LAAATOOO! Nie ma nic lepszego niż rundka z rana w BF, telefon do kumpla i po 15 minutach jesteśmy nad jeziorem :) Mmmm... Aż mi się przyjemnie zrobiło :) I można mieć wszystko głęboko... Ehhh... Jeszcze 106 dni bodaj...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do pająków nic nie mam. Brzydzę się żab i ropuch, takie oślizgłe błeee. Natomiast boję się myszy. Na serio, ale to z powodu wyobraźni. W zeszłym roku po remoncie parę tych szkarad się zalęgło, a ja od razumiałem wizję pobudki z gryzoniem na twarzy. Brrrrr, aż mnie dreszcz przebiega na samą myśl o tym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ferrou: Gorzej? Przecież rok teku prawie w ogóle komarów nie było. :O Dwa lata temu, owszem, latało tego badziewia sporo, ale 2010 był IMO spokojny pod tym względem. Albo już po prostu uodporniłem się na ich plugawy jad. -_-

Wprawdzie nie mam pojęcia gdzie leży "Żryj ryjem", niemniej nad parkiem w sąsiedztwie naszej hacjendy, właśnie ostatniego lata, kilka razy helikopter zrzucał jakiś płyn mający na celu wytłuc jeszcze nie wyklute komary. Poza tym zeszła wiosna, wespół z latem, to jedna wielka powódź, a jak wiadomo dla komarów tereny podmokłe czy zalane stanowią idealne środowisko do rozmnażania i przyszłego podboju świata ;)

Co do pajączków.

Już tak nie biadolcie. Cieszcie się, że to nie Australia - tam to dopiero są pająki; te nasze przy nich to raczej maskotki ;) Chociaż w wysokich trawach naszych łąk buszuje jeden, jadowity*, skubaniec. To Tygrzyk Paskowany. Bardzo ładny okaz :)

http://www.fotosik.org/viewer.php?file=999...4480944778.jpeg

Jednak prawdziwe cudo, którego zakup mocno rozważałem zowie się Acanthoscurria Antillensi. To ptasznik. Jest śliczny.

Jeżeli ktoś nie chce czy już robi w pory :jezyk2: , niech nie klika:

http://www.fotosik.org/viewer.php?file=489...49434069183.jpg

Niestety - ostatecznie pajączka nie kupiłem. Z jednego względu. Takiego konia od czasu do czasu należy nakarmić czymś żywym, ruszającym się itp. W końcu to drapieżnik i co jakiś czas musi sobie "poużywać". Jednak to nie dla mnie. Nie potrafiłbym wrzucić do terrarium żywej myszki. To jest właśnie jedna z takich granic, na przekroczenie której raczej nigdy się nie zdobędę. Do tej pory np. nie mogę oglądać programów przyrodniczych, w których pokazywane jest polowanie stada lwic na jakąś antylopę. No nie daję rady - muszę przełączyć kanał / wyjść z pokoju, bo zaczynam ryczeć jak bóbr.

Może to zabrzmi absurdalnie ale właśnie tego filmy / programy uważam za brutalne kino - tutaj nic nie jest wyreżyserowane ani udawane - prawdziwa śmierć, krew i bebechy...

*Każdy pająk jest jadowity (w końcu czymś musi zabijać swoją zdobycz), jednak nie każdy ma na tyle duże / mocne / ostre "ząbki" przy przebić naskórek

człowieka.

Z innej beczki:

Zastanawialiście się kiedyś czemu do tej pory nie została stworzona karma dla kota o smaku myszy? ;)

Albo nieraz na puszce z żarciem dla psa - "nowy, lepszy smak". Ja się pytam: kto i na jakiej podstawie to stwierdził? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo nieraz na puszce z żarciem dla psa - "nowy, lepszy smak". Ja się pytam: kto i na jakiej podstawie to stwierdził? ;)

Panie, drogą empiryczną oczywiście :D Właśnie moja chora wyobraźnia podrzuciła mi widok grupy testerów wżerających nowe Pedigree i sprawdzających potem "twarde dowody" :laugh: Notabene, kiedyś jako dzieciak zjadłem trochę karmy dla psów. Nie wiem, czy to jakiś tani syf był, ale mimo dziesięciu lat które upłynęło od tego wydarzenia to umiem ciągle poczuć ten smak... Brrr!!! A posmak tej karmy cały dzień się utrzymywał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ferrou: Żryj ryjem leży w Wielkopolsce, zapraszamy! Do najbliższej rzeczki mam dosłownie 5 minut piechotą, także faktycznie w jej pobliżu komary szaleją, ale jak już wcześniej wspomniałem, rok ubiegły był u nas jednak naprawdę mniej nimi zawalony. Nie wiem z czego to wynikło. Cieszę się jednak, że mogłem w spokoju spać przy otwartym oknie, co w 2009 było w zasadzie niemożliwe. Może też mieliśmy jakieś odkomarzanie, kto wie?

Tygrzyków paskowanych akurat się nie boję. :) W zeszłym roku na woodstocku zadomowiły się takie dwa u nas w namiocie, ale nikomu nie przeszkadzały. Ładnie wyglądały, więc wyrzuciliśmy je dopiero, gdy wracaliśmy do domu. Niemniej, gdbyby przylazły do nas te brzydkie czarne, to pewnie nie pożyłyby sobie zbyt długo. :P

Zastanawialiście się kiedyś czemu do tej pory nie została stworzona karma dla kota o smaku myszy?

Koty chyba nie lubią myszy. Pewnie takie bezdomne/dzikie chętnie je zjadają, ale te domowe poluja na nie raczej tylko dlatego, że tak im instynkt nakazuje. Raz widziałem mojego kocura, kiedy polował na mysz. Dorwał gryzonia, męczył ją, przygryzał, aż w końcu... odgryzł jej głowę, którą następnie wypluł. Zwłoki zostawił i gdzieś sobie poszedł. No, może nie byl głodny po prostu. ;]

Kilka razy przynosił też do domu wróble oraz inne sikorki. Przeważnie już martwe, choć kiedyś przytargał żywą, która jednak szybko mu uciekła i zaczęła latać po całej kuchni. Otworzyłem okno i poleciała. :D

Za to koty wprost uwielbiają pożerać pająki. -_- Jak zobaczyłem mojego głupiego kocura pochłaniającego jakieś czarne ośmionożne włochate straszydło, to prawie zemdlałem z obrzydzenia. Jak on mógł to zrobić?! A sądząc po wyrazie jego pyska, smakowało mu. :/

Karmy dla psów nigdy nie próbowałem, ale... mieliście kiedyś chomika? Bo ja tak i jedną z rzeczy, którą go karmiłem były takie małe biszkopciki. Spróbowałem je kiedyś, gdyż ładnie pachniały. I zabijcie mnie, ale to było naprawdę dobre - smakowało jak zwykłe ciastka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, widzimy, że 47 coś tu za często pisze, chyba trzeba zaaplikować jakieś leki...

No i temat o zwierzakach, który ostatnio przegapiliśmy, razem z tym o okularach.

Kot to jednak menda jest. Nasz (a raczej nasza) to wszystkie meble drapie, a że kanapa, fotel itp. są z materiału, noszą ślady pazurów. Ale przynajmniej nie ma dużo roboty - na dwór sama wylezie, sama się pobawi, prześpi pół dnia, przyjdzie się pomiędolić na kolana. Tylko dać żreć i zostawić, nie zdechnie.

@Bór Zielony: jeszcze takie dopowiedzenie: ktoś genialny wpadł też na to, że "Bór" to pseudonim Tadeusza Komorowskiego, komendanta AK. Więc szanujemy w ten sposób pamieć o nim.

@Pająki: A czego się tu bać? ładne to takie, włochate, przytulić można. Zresztą w Polsce takich nie ma...

@Komary: Zabić!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawialiście się kiedyś czemu do tej pory nie została stworzona karma dla kota o smaku myszy?

Koty chyba nie lubią myszy. Pewnie takie bezdomne/dzikie chętnie je zjadają, ale te domowe poluja na nie raczej tylko dlatego, że tak im instynkt nakazuje.

Dokładnie. Koty raczej podniecają się myszkami, bo te są bardzo ruchliwe i mają ogonek, który może wabić kota. Prawie każdy normalny kocur z chęcią złapie myszkę, ale bardzo mało z nich ją pożre, raczej odgryzie głowę bądź też rozpruje jej brzuch.

Karmy dla psów nigdy nie próbowałem, ale... mieliście kiedyś chomika? Bo ja tak i jedną z rzeczy, którą go karmiłem były takie małe biszkopciki. Spróbowałem je kiedyś, gdyż ładnie pachniały. I zabijcie mnie, ale to było naprawdę dobre - smakowało jak zwykłe ciastka.

Pamiętam, jak moi sąsiedzi mieli psa, którego baardzo pieścili i kupowali mu jakieś psie ciastka. Postanowiłem zakosztować jednego i smakował nawet lepiej niż herbatniki :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo i czemu miałyby smakować źle?

Ktoś pisał o pająkach... Ja tam nie mam żadnych zwierzęcych czy też owadzich strachów, ale mieszkałem na studiach z koleżanką, która panicznie bała się wszelkie robactwa. Co prawda tylko raz w ciągu roku się zdarzyło, że coś pełzło po podłodze, ale od razu wpadła w panikę - krzyk i zamurowanie. Nie była w stanie się ruszyć, tylko krzyczała, żeby ktoś ubił.

Ale, ale... Może macie jakieś inne fobie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fobie?*rozgląda się we wszystkie strony i nieśmiało podnosi rękę*, no niby ja mam. Nie wiem czy ma to jakąś naukową, mądrze brzmiącą łacińską nazwę ale cierpię na lęk wysokości. Nie cierpię wyglądania za okno, wyżej niż 5 piętro, a o zwiedzaniu jakiś wież np. Kościelnych mowy nie ma. No i nie przepadam za mocny wiatrem, jakoś tak nieswojo się czuję gdy zbyt mocno wieje... :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pająki No cóż nigdy nie przepadałem, ale pewnego dnia Stillborn powiedział mi żebym na yt sobie wpisał "skakun" Ludzie! Jakie to słodkie jest :cat2::cat2: nawet nie macie pojęcia ^^

@Komary straszna plaga! Zabić to!

@Zwierzaki Koteeeek :) Koty są super. Nie ma co ^^

Ale też zaobserwowałem że nie lubią myszy koty. Nawet te dzikie (co czasem się na działkę przypałętają) nie zjadają tego zbyt dużo.

Tak to chyba żadnych fobii nie mam.. No ok boję się szpinaku. Ale tak to nic. No może jeszcze wężów ogrodowych ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z fobii niewiele mi do dziś zostało po dzieciństwie, w którym codziennie miałem jakieś schematy. Byłem w ogóle dziwnym dzieckiem, ale dobrze że to już historia :)

Tak jak wcześniej wspominałem mam lęk przed pająkami, swego czasu bałem się także ciasnych pomieszczeń i od dziecka mam lęk wysokości, lecz nie aż tak bardzo poważny, że komplikował by mi życie ;) Nie cierpię też jeździć windą, ale to ze względów zdrowotnych, bo od razu po wejściu do windy zbiera mi się na wymioty. Nawet jeśli mam udać się na 8 piętro, to stanowczo wybiorę schody i to z uśmiechem na twarzy, bo jak sobie przypomnę moją ostatnią przejażdżkę windą, to niedobrze mi się robi :wacko:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atak spamerów - kilka dni nie wchodziłem, a tu już 4 strony nowe. :P

Pająków jakoś nigdy się nie bałem. Co innego szerszenie - brr. Bałem się nawet na to patrzeć (coś jak corrida - popatrz się bykowi w oczy, poruszaj płachtą i już na ciebie leci, w negatywnym sensie).

Komary to utrapieeeenieeeee. Po godzinie 22 w lato równie dobrze mogłaby być u mnie godzina policyjna. Mieszkam niedaleko lasów i takich tam, więc komarów od cholery. Nie byłoby tak źle, gdyby nie to, że zdarza się cwaniakom wchodzić... pod niektóre ubrania. Bluza ze ściągaczami na rękawach to mus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fobii nie mam, przynajmniej jeszcze nie odkryłem... I mam nadzieję, iż nie odkryję takowej w ogóle. Każda fobia to utrapienie, które znacznie utrudnia życie codzienne. No dobra, trochę boję się wysokości, ale tylko trochę :P Podziwianie panoramy Częstochowy z wieży klasztoru może być fajne, ale już spojrzenie w dól - niekoniecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie teraz już całkiem minęły fobie, ktorymi odznaczałem się w dzieciństwie. Strasznie bałem się ciemności - zawsze zasypiałem z zaświeconą lampką, a o wejściu do ciemnego pomieszczenia nie było mowy. Drugim moim takim widzimisię był lęk przed... wodą. Do niedawna nie potrafiłem pływać o nurkowaniu nie wspominając. Ale teraz się tego pozbyłem - widocznie z tego wyrosłem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzec rok temu był jednym z najpaskudniejszych miesięcy, jakie pamiętam w życiu. Ten też zaczął się paskudnie, ale na szczęście nie zbliżył się do granicy...

Nie cieszą mnie nadchodzące upały, ale jednak czuję się lepiej widząc pierwsze oznaki życia ze strony wierzby, obok której spaceruję w drodze na uczelnię :)

Pająków jakoś nigdy się nie bałem.
Ja jakoś zawsze się bałam i to mi się od dzieciństwa nie zmienia. Jasne - w cRPGach mogę walczyć z pająkami 10x większymi od mojej postaci i mnie to nie wzruszy. Ale nie jestem w stanie zasnąć, jeśli wiem, że w pokoju mam pająka (a już zwłaszcza, jeśli jest jak króliczek 'milusi i puchaty'). Doceniam pracę, którą wykonują szamiąc owady - ale niech robią to z dala ode mnie :D Nie udało mi się także pozbyć lęku przed wchodzeniem do wody, która na głębokość jest większa, niż mój wzrost - a to po tym, jak z moją starszą siostrą postanowiłyśmy w wieku jakichś 8 i 5 lat popływać w basenie dla dorosłych, 3m głębokości... Na szczęście na środku była boja, której się mogłyśmy złapać i czekać na ratunek (w postaci wujka :) ). No cóż, za głupotę się płaci.

W dzieciństwie bałam się burz, na razie laptop z baterią wytrzymującą przez większość burzy mi wystarcza do szczęścia - nic, tylko założyć słuchawki i włączyć jakąś grę/film i przestać się martwić tym, co się dzieje za oknem :D

Z 'ostatniej chwili' - jak się okazało, Dzień Kobiet znów mnie nie zaskoczył - jak zwykle nie przeszkadzało to mężczyznom na stacjach wpychać się łokciami do pociągów ;] Na szczęście urocze zachowanie moich kolegów z grupy (i kilku forumowiczów) przywróciło moją wiarę w płeć włochatszą :)

I przypominam, że do rozmowy o zwierzakach jest specjalny temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o mnie chodzi to mam entomofobie, czyli boje się niektórych owadów. W dzieciństwie bałem się much, teraz jednak boją się karaluchów, dużych latających owadów, jakiś skorków wiji. Szczególnie jednak takich latających, mam po prostu wrażenie, że zaraz mi wleci w twarz... Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale cóż zrobić. Szczególnie nie lubie maja i czerwca bo aż roi się od chrabąszczy :wacko:

Jakoś też nie lubie tych dużych komarów widliszków. Co ciekawe nie boje się pająków, nie przeszkadzały by mi obecność takiego w nocy.

Jednak za kosarzami nie przepadam :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pająki nie są jakoś specjalnie straszne, aczkolwiek te cienkie bardziej... powodują zniesmaczenie niż włochate. Kwestia przyzwyczajenia, gdzie w warunkach leśnych, w których spędzałem sporo wyjazdów, i ich było sporo.

Dużo gorsze są prusaki i francuzy i "ścipawy" (chyba tak to się pisało...).

Komary mogą być uciążliwe, a obecnie nawet najbardziej, z tym że nie ma porównania z tym, co działo się w czasach dzieciństwa, gdzie na metr sześcienny powietrza przypadało więcej meszek niż ludzi na całe osiedle. Trzeba było chodzić w siatkach na głowach cieniej upchanych niż bartnickie, a i tak to nie pomagało w zupełności. Założę się, że napalm by nie wystarczył... Na szczęście kilkuletnie i sukcesywne zatruwanie całej populacji opłaciło się, ponieważ te skubaństwa, łagodnie powiedziawszy, występują teraz jeden miesiąc w roku, głównie na Stawkach i Mokrym (tereny podmokłe, lekko lesiste). Sedinus wie.

Wody się boję w dwóch przypadkach. Raz - kiedy jest w niej ktoś niedojrzały, podtapiający innych; dwa - kiedy jest burza. Samej burzy się nie boję, zresztą przy niej bardzo dobrze się śpi, pod warunkiem, że okno jest zamknięte. A później ozon... Żyć nie umierać!

Gorzej, jak okno jest otwarte - nagłe uderzenie w boczny budynek może skutecznie obudzić, a co więcej - boleśnie, jeśli się właśnie kopnęło ścianę z całej siły.

Z moich fobii... Hmm... akrofobia, screamerofobia (ta, kto jej nie ma...) i chyba fonofobia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, wiosna idzie! Jak miło wyjść z domu, kiedy na zewnątrz jest 16 stopni i świeci słoneczko. Czego więcej chcieć od życia? Lecz jak wiadomo, wszystko co dobre kiedyś się kończy i wieczorem musiała mnie zaczepić grupa fanów firmy "3 paski", która sponsoruje produkcje odzieży sportowej. Na całe szczęście, szybko się mną znudzili :happy:

PS. Nie wiem gdzie to dać wiem dam tu :happy:. Otóż wrocławski antykwariat "szarlatan", organizuję akcję o nazwie cmentarz zapomnianych książek. W skrócie, wykupujemy bilet za 25zł i możemy wynieść tyle książek ile damy radę unieść :happy: Nazwa akcji wywoła uśmiech na twarzy tych, którzy czytali "cień wiatru" Zafona :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mnie tylko *liczy* 3 tygodnie, a w FoSie przybywa 8 stron tekstu. Jednak udało mi się nadrobić zaległości w materiale i już dokładnie wiem, kto jada jakie batoniki, z kim mogę się ugadać na grillowanie itd. =)

Co do fobii, to chyba żadnych nie posiadam. Ciemności się nie boję, wchodzenie na szczyt wysokich obiektów ubóstwiam, pająki i inne robactwo, które postanowi zasiedlić mój pokój eksterminuje ze stoickim spokojem. Reszta ma zapewniony święty spokój, niech sobie stworzonka żyją. Burz się nie boję, wręcz przeciwnie, ubóstwiam podziwiać żywioł.

Komary? Zniszczyć, wybić, zmniejszyć populację do minimum. Jedno z niewielu stworzeń, które nie mogą liczyć na moja łaskę. =) Co roku problemy tylko stwarzają.

Co do wiosny. Dla mnie jej oznaką było małe stadko łabędzie, które podziwiałem podczas powrotu ze szkoły do domu. Jutro mam zamiar sprawdzić stan dróg moim rowerkiem. Tylko czekać, aż zakwitną przylaszczki, zawilce i kaczeńce. Mógłbym przysiądź, że niedawno był wrzesień i wszyscy żegnali lato. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...