Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

@RaxusV Też miałam podobną sytuację. Gorączka ok 39 stopni jest okropna - bardzo bolesna i odczuwalna. Miałam koło 41. Nie czułam już tego. Jedynie co czułam to jak sie bujałam na wszystkie strony, jakbym sie czegoś naćpała :D Nie wiem czemu, ale nie mogłam odwrócić się w prawą stronę - taki zastój. A tam coś było, taki zarys sylwetki. Chciałam zobaczyć no ale nie mogłam. Wydaję mi się, że słyszałam wtedy "A ty czego sie tak gibasz?" :D, ale pewna być nie mogę :trollface:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Nie wiem czemu, ale czuję się znacznie lepiej mając 38-42 (tak, miałem kiedyś tyle ^^) stopni niż 37. Wtedy czuję się okropnie powolnie, jakbym nie spał miesiące, nic mi się nie chce, wszystko mnie boli... A jeśli temperatura podskoczy o ten jeden stopień, ożywam. Leżąc w jednej pozycji czuję się nawet jakbym był zdrowy.

Ale sny w gorączce są niesamowite. :D Kiedyś miałem tak, że oglądałem wieeelki gumowy kloc, który odbijał się od ścian. Coraz wolniej i wolniej, ale z taką samą częstotliwością. Tak mnie to znudziło, że... usnąłem. Tak, śniło mi się, że usnąłem.

W gorączce śniło mi się jeszcze, że musiałem podzielić Afrykę tak, by zmieściła się do jakiejś dziurki. Tubylcy (to byli chyba mieszkańcy Angoli) się na mnie zdenerwowali, bo podzieliłem ich kraj i rzucali we mnie dzidami, gonili mnie i tak dalej. :D

Deja vu mam czasami, ale za to ostro mnie dziwi. Jeden moment - chwila, to mi się już śniło... I przypominam sobie dokładnie sen np. sprzed miesiąca, gdy przykładowo śniła mi się plaża, potem miałem jakieś zamroczenie, a potem śnił mi się pożar. Uświadamiam sobie, że w tym zamroczeniu śniło mi się dokładnie to, co jest teraz. Czasami mam coś takiego, innym razem zwyczajne deja vu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lewis - sny podczas gorączki są naprawdę niesamowite. Z tego powodu, że śnią nam się rzeczy, o których byśmy nawet nie pomyśleli. Chociaż jak miałem powyżej 40 stopni gorączki, to po przebudzeniu strasznie się bałem, mimo tego, że nie miałem koszmaru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

leżę w łóżku, ponieważ miałem gorączkę (ok. 39 stopni). W pokoju zapalona jest tylko lampka. Nagle zauważam, że koło mnie stoi... szatan! Był cały w czerwieni, miał rogi na głowie. Najprawdopodobniej byłem tak wycieńczony, że zaczęły się ostre przewidzenia smile_prosty.gif.
A tam 'najprawdopodobniej'! Pojawił się osobiście, żeby sprawdzić, jak sobie radzisz z wysokimi temperaturami :icon_twisted:

Ze śmieszniejszych majaków w gorączce: wydawało mi się, że ja i moi znajomi jesteśmy wormsami, zaczęło się Sudden Death i musieliśmy uciekać, by się nie potopić :D

Spodziewałam się, że ktoś z Zielonych zaraz przyjdzie, zabije dyskusję i każe się przenieść wszystkim zainteresowanym wątkiem okołosennym do tematu o UFO, zjawiskach paranormalnych i snach. ;P
To się pomyliłaś! :D Sny, majaki i przywidzenia traktowane w ten sposób są po prostu ciekawostkami. Gdyby ktoś pisał, że w nie wierzy, albo też chciał poobalać prawdopodobieństwo takich zdarzeń (przy braniu ich na serio) to wtedy bym wygoniła.

A, i zostałam dziś potraktowana ciekłym azotem. Super sprawa :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sny

Bycie gonionym po szkolnych korytarzach przez nauczycieli i uczniów-zombie się liczy? Bo z głupszych to niewiele mogę sobie przypomnieć.

Edit:

Przypomniał mi się jeszcze jeden sen, jaki miałem po kilkugodzinnym zakuwaniu matmy. Mianowicie śniło mi się, że terrorysta-arab wziął zakładników, przyłożył jednemu z nich karabin do głowy i kazał obliczać mi zadania przy tablicy, albo ich rozstrzela. Pamiętam te delty i sinusy wypisane kredą na tej nieszczęsnej tablicy... do dziś mnie to bawi ;d

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

eee...i co ja mam powiedzieć, jak zaczynam majaczyć przy 37,5...:dry: Jako były mat-fizowiec i obecny budowlaniec oczywiście nie robię nic innego, jak liczę cokolwiek i oczywiście coś mi się nie zgadza i zaczyna się panika... śmieszne to jak diabli...na drugi dzień... w czasie majaków już tak wesoło nie jest :) Raz ponoć atakowałem "z byka" (łącznie z szarżą :D) ścianę, ale mnie rodzeństwo powstrzymało (głupi :D), a innym razem ocknąłem się w nie swoim pokoju hotelowym okładając po stopach starszą o rok koleżankę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze śmieszniejszych majaków w gorączce: wydawało mi się, że ja i moi znajomi jesteśmy wormsami, zaczęło się Sudden Death i musieliśmy uciekać, by się nie potopić :D

Haha! Kapitalne! Ciekawi mnie, czy śniło Ci się to w DwaDe czy CzyDe? ;) Może pamiętasz plansze albo czy były paski życia? :D Genialnie umiliłaś mi tym wieczór, a dzień, po powrocie ze szkoły, nie zapowiadał się ciekawie (zmęczenie, na koncert nie jadę, zaraz do kościoła...) na szczęście Action Redaction i Twój sen z Wormsami poprawiły mi wystarczająco humor. No i ta promocja na Steamie...

Co do snów... Pamiętam jeden, bardzo dziwny. Dziwny nie tylko, dlatego że był ogólnie dziwny, ale pamiętam go mimo, iż rzadko kiedy pamiętam sny, a śnił mi się jak miałem jakieś 8 lat. Azaliż...

Z powodu nagłego rozpoczęcia wojny między wilkołakami oraz innymi stworami a ludźmi musiałem opuść swoje mieszkanie w tempie natychmiastowym. Zgubiłem gdzieś ojca, matkę i dwuletniego brata. Pobiegłem szybko na bloki. Walka pomiędzy wilkołakami a homo sapiens wciąż trwa. Na okolicznym polu uprawnym garstka humanoidów ucieka przed złowieszczymi mieszankami ludzi i wilka, niedźwiedzia i człowieka itp. Schowałem się w jakiś krzakach za którymś blokiem. Nagle z okolicznych krzaków wyskakuje Andrzej Grabowski ubrany w sam podkoszulek, gacie i skarpety. Każe mi iść z nim. On oczywiście uzbrojony, w strzelbę. Nagle zaatakował nas jeden z potworów. Pan Andrzej każe mi uciekać. Uciekam. Na dalszej drodze spotykam Paździocha, na jego dłoni spoczywa rękawica z nożami taka sama jaką miał Freddy Krueger. Pan Paździoch zaczyna opowiadać o sensie życia, wojnie i innych pierdołach.

Tak mój się sen skończył. Musiałem dodać trochę szczegółów, żeby moja opowieść miała logiczny sens przyczynowo skutkowy, np. atak potwora na mnie i Pana Andrzeja, pamiętam tylko, że coś się stało i musiałem uciekać. Ta rękawica z nożami wydaję mi się o tyle podejrzana, że wtedy nie miałem kontaktu z "Koszmarem z Ulicy wiązów", w przeciwieństwie do "Świata według Kiepskich".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej absurdalny sen jaki mnie spotkał w ostatnim czasie - gonili mnie Rosjanie, nie mam pojęcia w jakim celu, ani dlaczego jeden z nich miał jakąś zmutowaną rękę. Uciekałem przez okna, po całym osiedlu i zawsze mnie prawie dopadali! Inne sny niestety bardzo szybko zapominam. Co ciekawe zapamiętałem, że Rosjanie nazywali się Sasza, Misza i Iwan ;). Czasem zazdroszczę ludziom takich ciekawych absurdalnych snów.

Inny sen, który mnie spotkał był bardzo przyjemny choć prosty - wyszedłem ze swojej klatki schodowej, a na osiedlowej ławce czekała większość moich przyjaciół (to taka dosyć długa ławka była ;) ). Niby nic specjalnego, ale teraz mieszkam z dala od nich i nie widuje się z nimi częściej jak raz na kilka miesięcy. Nie wiem czemu lecz radość podczas tego snu wydawała się nie do opisania. Obudziłem się taki szczęśliwy, a tu nagle buch! Szybkie uświadomienie, że przecież to sen... Pocieszające, ale i dołujące zarazem.

Jak tak czytam o gorączkach i innych to zaczynam kichać. Musiałem się dzisiaj w szkole zarazić. Oby mój system odpornościowy i tym razem dał sobie radę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój sen był dziwny a zarazem straszny. Pamiętam tylko że wybiegliśmy z domu (mamy domek jednorodzinny) i pobiegliśmy do garażu, bo (uwaga - tam jest więcej tlenu :D). Nagle momentalnie niebo się zrobiło coś pomarańczowo-żółto-czerwone i ogromna dziura - zapewne tak sobie dziurę ozonową wyobraziłam :D) Co najlepsze, wszyscy zaczęliśmy się dusić, bo brakło powietrza. Gdy to się skończyło, tata powiedział coś w tym stylu "Dobra, koniec zabawy. Biorę samochód i jedziemy na Tytana. Tu nie jest bezpiecznie, a tam wujek kolonię kóz założył" :trollface: Głupie, nie?:D (A i Tytan - to księżyc Saturna).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do jeszcze postu Qbusia wyżej - jest takie powiedzenie: Strzeż się gniewu cierpliwego człowieka ;]

Zwłaszcza, że może bardzo cierpliwie wprowadzać zemstę w życie. Albo zrobi coś w stylu Tytusa Andronikusa.

:eyes:

Iiiiii tam się czepiacie. Ja jestem doktorem z kropą. Sam do siebie nigdy bym się udał.

Skoro boli Cię szyja, to raczej zastanów się czy zupa nie była za słona, kot miau pełną miskę, a bachor przypadkiem nie zerwał się z linki, którą był przytroczony do kaloryfera?

Chyba wolę pozostać w nieświadomości. Ignorance is bliss. A liny to mam solidne.

Sny gorączkowe są koszmarnie koszmarne. Miałem swego czasu parę w dzieciństwie i nie wspominam za miło. Są to w zasadzie jedyne koszmary jakie miałem. Raz poziom sennego absurdu był taki, że śniły mi się różne podstawowe geometryczne kształty, a ja byłem przerażony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie snów, to często mam "w pół świadome sny". Tzn Jest sen, i wiem, że w każdej chwili moge go przerwać, po porstu oglądam to co sie tam dzieje, i wiem, że jak będe chciał się obudzić to się obudze ;]. Ostatnio miałem koszmar (...), miałem świadomość, że to sen, że moge sie obudzić kiedy chce, ale chciałem dalej być w tym śnie, bo w sumie koszmar był ciekawy (ogromna burza z piorunami, ja w środku drzewa XD, tak w środk. Do tego ogromny wiatr itp). Obudziłem sie dopiero jak mną zaczeło ogromnie miotać przez ten wiatr ;D Troche lipa, że nie moge uzyskać pełnej świadomości, ale popracuje nad tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

objętości figur płaskich
:P

Mat-terroryści... Grożą śmiercią i podkładają bomby, by ludzkość zaczęła uczyć się matmy. Gdzie można się zapisać?

Z absurdalnych snów w pamięć zapadł mi pewien z czymś w rodzaju wehikułu czasu. Dosyć niestabilne urządzenie, w zasadzie nie dające gwarancji, że będzie się dało podróżować w dwie strony. Cóż, użyłem go wraz ze znajomym z liceum (swoją drogą, akurat za nim nie przepadałem), a gdy już byliśmy gdzieś w okolicach... w zasadzie nie wiem, jaki to był, czas, na pewno jesień :P - usłyszałem najlepszy tekst, jaki kiedykolwiek pojawił się w moim śnie. Kumpel rzekł: "Wszedłem od razu, bo jak bym się zaczął zastanawiać, to bym uznał to za zbyt niebezpieczne". Kapitalna logika :D Coś w rodzaju "A teraz szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu", tylko z kilkuletnim wyprzedzeniem.

A z majakami gorączkowymi nigdy nie miałem do czynienia, pomimo tego, że parę razy zbliżyłem się do 40 stopni. Nie żałuję :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście, za często nie miewam snów. Bezsenność ma jednak swoje plusy. Jednak, gdy coś mi się śni, są to zazwyczaj rzeczy godne szaleńca, niestety mój zmęczony umysł, jak już śnię, podrzuca mi zazwyczaj schizofreniczne tematy na sen.

Jedyny normalny sen jaki pamiętam wyglądał tak, że stałem pośrodku białego pokoju, wpatrując się w jedyny element który był w tym pomieszczeniu, a mianowicie wielki zegar na ścianie. Tik, tak, tik, tak, sekunda po sekundzie, gdy mijała jedna minuta, malałem odrobinę. I tak, do pełnego zniknięcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, najdziwniejszy sen, jaki miałam, zawierał piłę mechaniczną. I mnie jako właścicielkę :D

Jeśli zaś chodzi o bezsenność - zwykle co 3-4 miesiące mam jakieś 2-3 tygodnie bezsenności, kiedy ledwo udaje mi się w ciągu doby pospać 1-2 godziny. Zwykle wystarczy mi jednak 4-5 godzin snu :) Jeśli zaś chodzi o przywidzenia związane z niedospaniem - raz byłam święcie przekonana, że widzę grupę Meksykanów grających w sombrero przed dworcem we Wrocławiu @_@

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biada wątkowi i forumowiczom

bo zstąpił do Was Starzec

Pałając wielkim gniewem

świadom że mało ma czasu ;]

Przeglądałem ostatnie posty i przypomniałem sobie dzisiejszy sen.

Sen traktował głównie o bezwładnym locie z dużej wysokości. Najpierw śniły mi się głupoty związane z Black Opsem, później zacząłem spadać i leciałem sobie tak z jakiegoś wieżowca. Kiedy rymnąłem o bruk, oglądałem siebie samego leżącego na ulicy z perspektywy trzeciej osoby. Ulica wyglądała jak wypisz wymaluj z GTA 4.

Za dużo gram... :smile:

Wysoką gorączkę (42 stopnie), miałem tylko raz i to jakiś czas temu. Jak widać wystarczyło... :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorączka - O wa... U mnie 37,5 to już jazda. Przy 38 jestem już mocno chora, a 39 (miałam raz)... Jestem półżywa.

Bezsenność - dla mnie to niemal norma. Zasypiam długo i z problemami, rano jestem półżywa. Niezależnie od godziny zaśnięcia i wstania.

Sny - kiedyś śniły mi się Hirołsy dwójka zmiksowane ze starymi jRPGami (żeby było śmieszniej - gatunek znam tylko z widzenia), potem czwórka zmiksowana z piątką i trójka z czwórką... A innym razem miałam sen o HoMM zmiksowanym z Twierdzą, czymś takim. Była tam armata (nie pytajcie, skąd...), z której zaczęły wylewać się "fusy" od kawy... I wszystko znajdowało się na schodach na strych :pokerglass: Nie ogarniam tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wysokich temperatur to tylko raz miałem taką przygodę już ładnych kilka lat temu gdzie nabawiłem się na wakacjach wirusowego zapalenia... jelita? Możliwe, że coś w tym stylu ;p W każdym razie do teraz pamiętam jak miałem 40 stopni i w nocy rodzina musiała zmieniać mi okłady co jakiś czas, bo po prostu... było bardzo niewesoło. Zresztą powyżej tej temperatury, się tak mówi, zaczyna się ścinanie białka co w dłuższym okresie czasu powoduje zagrożenie dla życia. Chyba. Ekspertem od medycyny nie jestem a dramaturgii wprowadzać nie miałem zamiaru/nie zamierzam :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JA raz byłem tak chory że mało nie udusiłem się. Było niewesoło. Miałem chyba wtedy jakieś zapalenie płuc czy coś. Jak zaczynałem kaszleć to płyca tak jak by zasysały mi się do środka przez co nie mogłem złapać oddechu. Ojciec dopiero musiał mnie uciskać na przeponie to dopiero się "odtykałem". Nie polecam nikomu czegoś takiego. W ten sposób umierałem kilka razy w ciągu 2 dni. Już wiem jak czuje się duszona osoba. Przerażające przeżycie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienię temat. Nie, żebym miał coś przeciwko umieraniu, wręcz przeciwnie, ostatnio jest bardzo modne i "kul", ale z okazji nadchodzącego święta ciekawi mnie, czy ktoś z was planuje obchodzić "Heloim"? A jeśli tak, to w jaki sposób (przebieranie się za szatana, rodzinne oglądanie Harry'ego Pottera)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... W mojej szkole (zespół szkół - gimnazjum + liceum) we wtorek zorganizowano imprezę z tej okazji.

Najpierw swoista "gra terenowa", potem dyskoteka. Jako że całość organizowała moja grupa z angielskiego... Piekiełko. Przygotować ozdoby, ogarnąć sale, przygotować swoją rolę...

Potem przytargać ławkę na swoje "stanowisko" (w ramach gry uczestnicy zabawy, podzieleni na grupy, rozwiązywali zadania przy kolejnych stanowiskach), przytargać stolik, przytargać dynię pełną galaretki i ozdoby (dynia ze świeczką i kwiaty)... W ostatniej chwili ucharakteryzować się na zombie, zejść na parter (z 2 piętra >.>, kawał drogi po schodach), uczestniczyć w otwarciu...

A potem przez 2 godziny męczyć się na stanowisku, pomagając kolejnym grupom.

Po wszystkim (tj. po zakończeniu gry) szybko sprzątnęłam rzeczy, ustawiłam ławki z powrotem na miejsca i, ledwo trzymając się na nogach, wróciłam do internatu. Zmyć grubą warstwę charakteryzacji, wziąć prysznic i spać.

Nawet nie szłam na dyskotekę, zbyt zmęczona byłam. Masakra...

Ale jeśli w przyszłym roku (o ile dostanę się do liceum) będzie coś podobnego - wezmę udział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najprawdopodobniej będę chodził na "heloo, i win" tylko z powodu braku gotówki. Na ogródku mam około 60 dyni, wezmę 3 - jedna dla siebie, dwie dla kumpli. Do tego świece zapachowe i jakaś łopata* dla niepoznaki. Nie muszę się przebierać - wystarczy po prostu moje zdjęcie a wszyscy zostają spetryfikowani :trollface:.

*Ich liebe Deutsch, ich liebe Wurst und kein Szpadel! - takie nasze bezsensowne powiedzonko :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie bez wypowiedzenia swojego zdania? Czysty stats :D

Bawi mnie nazywanie tego finansozorientowanego bajzlu "świętem". Amerykańskie dziwadło marketingowe, ot co. Gdyby nie parę osób, które o tym wspomniały, żyłbym w niewiedzy o nadchodzeniu tego tworu. Nie jestem jakimś szczególnym fanem grobów (niepotrzebny koszt i problem dla rodziny - traktowane jest to jako pożegnanie itp., ale tylko ze względu na naszą kulturę i sytuację społeczną; nie lepiej byłoby oddać zwyczajnie zwłoki do krematorium/badań/itp. i pożegnać kogoś bez oglądania jego zwłok?) i tradycji, ale nawet u mnie przebieranie się za, notabene, trupy, na dzień przed dniem przeznaczonym na wspominanie zmarłych, wywołuje szczere zdziwienie. Ktoś się chyba zbytnio amerykańską burgerkulturą zachłysnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak samo jak Tebeg jestem w pewien sposób przeciwny temu ''świętu". Może nie do tego stopnia żeby rozwieszać ulotki o treści: "szatan się tobą interesuje w helołin", ale jednak. Uważam, że każdy kraj ma jakiś własny obyczaj i tak powinno zostać. Przejmowanie tego typu świąt od naszych zachodnich przyjaciół wydaje się najzwyczajniej w świecie absurdalne, ani to w naszej kulturze ani na nasze możliwości. Chyba, że już w tak młodym wieku dopada mnie syndrom starego zgreda, który nie lubi zmian.

Jeśli ktoś zapuka do moich drzwi prosząc o cukierki (miła odmiana od żula zbierającego na wino) poszczuje go moim... sznaucerem miniaturką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekordowo dobiłem chyba do 41 stopni, i to nawet całkiem niedawno. Psikus jest jednak taki, że już przy 38-39 stopniach nie mogę wstać z łóżka, bo tracę przytomność. W zeszłym roku wstałem rano z łóżka i wyrżnąłem jak długi - szczęśliwie na łóżko właśnie. Zmierzyłem temperaturę, a tam 38 stopni. Nie dałem za wygraną i po kilkunastu minutach podjąłem kolejną próbę i poszedłem do łazienki. Po trzeciej utracie przytomności połączonej z cuceniem na podłodze doszliśmy z rodziną do wniosku, że mam jeszcze wyższą gorączkę i chyba nie powinienem wstawać. Koniec końców przyjechała do mnie karetka, bo lekarz z przychodni odmówił przyjścia z wizytą, bo trzykrotna utrata przytomności przekracza jego kompetencje :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...