Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

@Pezet - rozumiem twoje stanowisko, ale...

No i ma takie prawo, a kierowca ma to bezwzględnie wykonać. I nie czepiaj się tutaj, że policjant był chamski (w Twoim rozumieniu). Jak rozumiem w sytuacji gdy jest jakieś zdarzenie drogowe (wypadek/kolizja) pierwszą powinnością policjanta nie jest ratowanie ofiar, zabezpieczenie miejsca zdarzenia, ale dbanie o samopoczucie innych użytkowników ruchu.

Nie było wypadku. Napisałem że to wyglądało jak stłuczka, a policja po prostu łapała każdy samochód jaki przejechał za znak "zakaz wjazdu". Gdyby był wypadek to co innego, zrozumiałbym. Ale podejście i rzucenie tekstu o zjechaniu bez klasycznego "Dzień dobry, wjechał pan w ulicę z zakazem wjazdu, musimy wypisać mandat", a potem jeszcze rzucanie się, że ktoś cofa jest mało kulturalne. O tych pięciu stówkach co chwile wspominałem, prawda?

No tak. Trza jej było pozwolić na przejazd. Zawiozłaby papiery do Sanepidu, a po trzech dniach ten sam Sanepid zamknąłby drogę z uwagi na skażenie. Bo jakby przepuścić Twoją matkę, to czemu nie kogoś, kto wiezie dzieci do przedszkola, albo ma ważne spotkanie w firmie? A w tym czasie ranni leżeliby sobie na drodze i poboczu, z czasem by poumierali, zwłoki zaczęły się rozkładać i zaczęły stanowić zagrożenie epidemiologiczne.

Nie chodziło o to, żeby ją puścili. Chodziło o to, żeby w miarę szybko wypisali mandat. Inna sprawa, że za takie przestępstwo chyba wystarczyłoby pouczenie?

Po prostu wszyscy policjańci których spotkałem byli wredni, niemili,
Postaram się wpasować w ten stereotyp.

No cóż, znam przynajmniej czterech miłych policjantów. Ale jak na razie w przypadku drogowych zatrzymań spotykałem tylko niemiłych. Raz zagrozili mandatem za podejście do radiowozu dwa metry od pasów, przez ulicę, a potem zdarzyła się sytuacja jak u kolegi Kruczka - ojciec wyciągnął sto złotych i policjanci stwierdzili, że chce ich przekupić. Cudem się wywinął.

Chciałbym tylko zauważyć, że żadnego wypadku tam nie było (z tego co wyczytałem), a policjanci postanowili zorganizować sobie łapankę, by wyrobić statystyki (?). O ile to w miare rozumiem (wyrabianie statystyk), to dość skandaliczne jest pójście na łatwizne i łapanie ludzi w jakimś miejscu z durnowatymi znakami.

Dokładnie tak to wyglądało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
dostał mandat za przekroczenie prędkości i nie wiedział, czy ma zapłacić na miejscu, bo przecież nigdy nie dostał mandatu. No i dostało się chłopakowi za próbę wręczenia łapówki
Buhahaha! Dawno nie widziałem podobnej ściemy. Mandatów gotówkowych (poza nielicznymi wyjątkami określonymi w ustawie) nie ma już od dawna. Jeszcze powiedz, że jechał na rumaku bojowym i miał nieprzepisowej długości kopię. Facet wylazł z filmu ?Goście, goście??

Ja rozumiem, że policjant miał prawo wlepić mandat, ale czy skoro był to pierwszy dzień po zmianie organizacji ruchu nie mógł na przykład upominać?
Nie. Znaczy się mógł, ale nie mógł. Problem leży w utworzonym przed laty tzw. taryfikatorze, który sztywno określa wysokość ?nagrody?. Miał on, teoretycznie, zapobiegać korupcji gdyż ustalał konkretną wysokość mandatu za konkretne wykroczenia, więc każde odstępstwo traktuje się jako podejrzane. IMO jest to niezgodne z ustawą gdyż kodeks wykroczeń przewiduje właśnie coś takiego jak upomnienie. Ale to stosuje się tylko przy okazji ogólnopolskiego wprowadzania nowych przepisów. Wtedy jest przyzwolenie z KGP - ?przez miesiąc upominamy, potem ładujemy wg taryfikatora?. Przy ustawianiu jednego znaku to nie ma miejsca. Nie dziw się policjantom, jak upomną, to zawsze mogą zostać posądzeni, że ?wzięli w łapę?. Bezpieczniej jest trzymać się taryfikatora. Do tego, wg mnie, taryfikator łamie jeszcze inne przepisy kpow. Te, które mówią, że każdą sytuacje powinno oceniać się indywidualnie i kara powinna zależeć od panujących warunków, stworzonego zagrożenia, a nawet od sytuacji materialnej i rodzinnej sprawcy. Taryfikator to wyklucza, czyli de facto jest sprzeczny z ustawą. Ale co ma zrobić policjant? Będzie się tłumaczył przełożonym, że działał wg kpow? I tak go ukarzą za niestosowanie się do taryfikatora na podstawie przepisów wewnętrznych.

A odnośnie ustawiania znaków drogowych ? ich nie ustawia Policja, tylko zarządca drogi. Policja niby opiniuje, ale nie ma decydującego głosu. Pretensje gdzie indziej.

I jeszcze jeden news na koniec ? od wczoraj nadzór nad fotoradarami przejęła itd., zobaczycie jakie teraz będą przeboje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje doświadczenia ze stróżami prawa są... różnorodne, ale w znacznej mierze pozytywne. Raczej optuję za optymistyczną opcją, by być wobec takich uprzejmym, ale twardym i nie dającym sobie nic wmówić. Jak na razie działała, ale za wiele to ja nie jeżdżę samochodami, a gdy jeżdżę, to nawet radiowóz mnie przepuści (dwa razy). Ogólnie w Toruniu to policja i straż miejska jest raczej bardzo przyjazna, a przy tam ma bodaj największą skuteczność (90%, jak był artykuł na "gazetce").

Straż miejska również trzyma dobry poziom - nie gada, że nie ma czasu, że lichymi sprawami się nie będzie zajmować i jest raczej użyteczna.

Obie służby są w zasadzie nieprzekupne. Skąd ta wiedza? Cóż, z prasy, gdzie co tydzień można przeczytać o lokalnej próbie przekupstwa stróżów prawa przez "bogatych, więc niemuszących mieć prawnych problemów z powodu nadmiernej prędkości". Ostatnio była również afera z dwiema kobietami z prokuratury, która pomówiła policjanta o próbę wymuszenia pieniędzy, a okazało się, że naciskała, by poprzestał na upomnieniu, bo ma córkę w prokuraturze (końcowy link tutaj).

Moje doświadczenia ze stróżami prawa są w zasadzie bezkonfliktowe z prostego powodu - nic nie przeskrobałem i nie mam takiego zamiaru.

Kiedyś naturalnie było inaczej (lub po prostu moja rodzina miała pecha), bo cztery kradzieże własności o sporej wartości (powyżej 250 zł) pociągnęły za sobą działanie tylko i wyłącznie w postaci spisania zeznań i wypytania mieszkańców klatki. Ja rozumiem, że to nie były zabójstwa, żeby ściągać odciski palców, ale trochę bardziej mogli się postarać, zwłaszcza że złodzieje wyłamali dwie kłódki, trzy zamki i gruby łańcuch. Nie wiem jakim cudem, ale sprzęt musiał być więcej wart niż drogi rower, który zwinęli.

Na drodze trzeba jeździć w zgodzie z przepisami. Gadanie "przecież nie ma żadnego zagrożenia" jest jak budowanie domu, wraz z podprowadzaniem gazu, prądu i całej reszty bez zabezpieczeń, bo też przecież nie ma żadnego zagrożenia, bo nikogo w pobliżu nie ma. Cóż, jak ktoś jednak będzie, nawet miejscowy degustator mało wytrawnego alkoholu, to gdy mu się coś stania, to raczej nie czeka nas miła pogaduszka.

W Toruniu też zdarzają się takie sytuacje, że jest 70, a zaraz potem 50. Uwierzcie, wiem co to za ból hamować w takim miejscu, ale cóż - trzeba. Poza tym przypomnę, że karanie (co innego zatrzymanie) jest bodaj od przekroczenia o 10 km/h wzwyż. Jeśli się mylę, to przepraszam i proszę o poprawienie.

W sądzie to oskarżenie musi udowodnić winę. Jeśli się czegoś nie zrobiło, to (co prawda nie może to służyć jako dowód bezpośredni) można żądać badania wariografem. Ze sprawą ww. policjanta też zastosowano to dobrodziejstwo. Oczywiście, tam były poważniejsze zarzuty, więc w zwykłych wykroczeniach raczej nie będzie możliwości jego zastosowania, ale na upartego (+ z powołaniem ekspertów od ruchu drogowego, psychologów i dobrego adwokata - badanie pola widzenia, spójność zeznań, wnikliwe pytania) uda się wybronić, jeśli faktycznie tego się nie zrobiło. Jak się nie nabroiło, to i bać się nie ma co, naprawdę. Lecterem nie jestem (jo?), więc mnie pewno oszukać by się go nie udało.

Dużo się też słyszy o pobiciach i groźbach głoszonych przez policję. Szczerze mówiąc, większość, jeśli nie wszystkie, traktuje jako wydumania lub też rosnącą "świadomość prawną" społeczeństwa, chcącego wyciągnąć z prawa kasę. Mogłoby się tak stać, ale historyjki są raczej niewiarygodne w mojej ocenie.

Policjanci protestują przeciwko podbijaniu statystyk, oczywiście w zgodzie z prawem - zamiast mandatów stawiając upomnienia czy nagany. Problem w tym, że może to co prawda służyć ich interesom, ale w poskramianiu "rajdowców" raczej to nie pomoże. Co do policjantów "straszących", to w naszym narodzie ciągle tkwi przekonanie, że policjant to wyrocznia i cokolwiek powie, to trzeba mu się podporządkować, a jak wymyśli, że jechaliśmy 300 km/h w strefie zamieszkania maluchem, to mu prędzej uwierzą na słowo niż nam na dowody...

Zgadzam się również z Pezetem co do jego zastrzeżeń co do taryfikatora i zasad proceduralnych pk i pw w takich wypadkach. Co innego jednak, że mandaty w innych krajach są o wiele wyższe niż u nas, nie mówiąc już o metodach ściągania i tam raczej nikogo by nie obchodziło, że jadący pod prąd z zawrotną szybkością jest biedny, nawet jak jedzie samochodem - starym rzęchem.

Kończąc - doświadczenia z policją mam raczej pozytywne, ponieważ nic broję, jestem raczej uprzejmy, no i widać, że lokalna policja rozumie obywateli, nie czatując z zegarkiem w ręku tuż przed 22 przy klubach, by wlepić mandat za głośne odgłosy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było wypadku. Napisałem że to wyglądało jak stłuczka,
Ale o tym dowiedziałeś się później. Złóż więc skargę na tych policjantów. Natomiast na drodze/miejscu zdarzenia masz bezwzględnie podporządkować się poleceniom policjanta. Tak stanowi ustawa. I o to mi chodziło. Akurat nasz kraj jest ewenementem, w żadnym innym cywilizowanym kraju nikt tak się nie wykłóca z policjantami jak w Polsce. Poległby szybko.

znam przynajmniej czterech miłych policjantów.
To o trzech więcej niż ja.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dostał mandat za przekroczenie prędkości i nie wiedział, czy ma zapłacić na miejscu, bo przecież nigdy nie dostał mandatu. No i dostało się chłopakowi za próbę wręczenia łapówki
Buhahaha! Dawno nie widziałem podobnej ściemy. Mandatów gotówkowych (poza nielicznymi wyjątkami określonymi w ustawie) nie ma już od dawna. Jeszcze powiedz, że jechał na rumaku bojowym i miał nieprzepisowej długości kopię. Facet wylazł z filmu ?Goście, goście??

Rumaków to miał dużo. Pod maską... I raz mu się zdarzyło, a to że nie wiedział jak płacić mandat, to chyba tylko i wyłącznie wina tych, którzy uczą w szkołach jazdy, a może nawet samych policjantów, którzy ani słowem nie pisnęli o sposobie zapłaty mandatu.

Akurat nasz kraj jest ewenementem, w żadnym innym cywilizowanym kraju nikt tak się nie wykłóca z policjantami jak w Polsce.

Zauważ, że w żadnym innym kraju nie ma tak chamskich i upartych policjantów, jak u nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kruczek11: Odnośnie tych policjantów, którzy niby nie wspomnieli jak płacić mandat. Naprawdę wierzyć mi się nie chce... Podejrzewam, że ten twój kolega trochę mija się z prawdą. Poza tym dwa dni w areszcie?! To nawet ja z kradzież wózków sklepowych siedziałem krócej. xD Coś mi tu nie gra.

Oprócz tego instrukcja płacania mandatu znajduje się na jego odwrocie, ale i tak niemożliwością jest, że mundurowi nie poinstruowali twojego kolegi odnośnie płatności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@47 - obyty jesteś w tych mandatach :laugh:.

Nie wiem po co by miał kłamać, ale takie sytuacje mogą się zdarzyć. A o ile się nie mylę, to 48 H w areszcie może przesiedzieć każdy podejrzany o cokolwiek. Jeśli jest inaczej, to wybaczcie mi nieznajomość prawa, ale nigdy nie miałem "przyjemności" siedzieć/płacić jakąkolwiek karę komukolwiek ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z policjantami jakichś zatargów nie miałem. Ogólnie to mam sporo umundurowanych w rodzinie (nie tylko policjantów). Lecz kiedyś przez mojego kumpla prawie wylądowaliśmy na komendzie. Zimą rzucił śnieżką w szybę przejeżdżającego samochodu (głupota totalną, wiem ale wtedy byłem młodsz mniejszy i głupi ;-) poza tym to on rzucił). Jakby tego było mało musieliśmy uciekać i to najpierw przez ulicę gdzie prawie potrącił mnie samochód (fiat 126p :-D ). Człowiek w tym samochodzie zatrzymał się, wysiadł i nas złapał. Był cholernie wpieniony i chciał nas podać na policję. Na szczęście skończyło się tylko tym, że odprowadził nas do domu a od rodziców dostałem straszną burę i szlaban. Dodam jeszcze, że dołączyłem się do tego kumpla gdy wracałem inną drogą niż zawsze a gdybym poszedł tą co zwykle nie było by problemu!

PS wiem, że średnio moja historia mieści się w temacie policjantów ale co tam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz tego instrukcja płacania mandatu znajduje się na jego odwrocie, ale i tak niemożliwością jest, że mundurowi nie poinstruowali twojego kolegi odnośnie płatności.

A ja tam jestem w stanie w to uwierzyć skoro przy tzw. spisywaniu policjanci notorycznie nie podają swojego imienia, nazwiska i stopnia, o przyczynie podjęcia czynności służbowej i podstawie prawnej już nie wspominając. A na łagodną perswazję, że to ich obowiązek, a nie jakaś łaska dostają piany na ustach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buhahaha! Dawno nie widziałem podobnej ściemy. Mandatów gotówkowych (poza nielicznymi wyjątkami określonymi w ustawie) nie ma już od dawna.

To akurat wcale nie musi być ściema - sam mandat dostałem raz w życiu, i gdyby nie to, że nie miałem tej kwoty przy sobie, na pewno próbowałbym zapłacić na miejscu. O tym, że mandatów gotówkowych nie ma nie miałem nigdzie na kursie prawa jazdy, a i nikt ze znajomych czy rodziny nigdy mi o czymś podobnym nie mówił.

A odnośnie ustawiania znaków drogowych ? ich nie ustawia Policja, tylko zarządca drogi. Policja niby opiniuje, ale nie ma decydującego głosu. Pretensje gdzie indziej.

Ja absolutnie nie mam pretensji o to, że ustawiane są nowe znaki, tylko o fakt co się przy nich dzieje. Zważywszy na fakt, że mnóstwo osób jeździ "na pamięć" obecność policji była aż nadto wskazana, ale mandaty już jakby mniej. No ale skoro taryfikator nie przewiduje upomnień, to trudno...

Swoją drogą co się stało z tym słynnym "domniemaniem niewinności", że każdego policjanta, który wlepił "upomnienie" z miejsca traktuje się jak potencjalnego łapówkowicza?

Inna sprawa, że najmniejszym problemem wydaje mi się obecność policji drogowej w miejscach zmienionej organizacji ruchu, za to za spore cwaniactwo w moich oczach uchodzi stawanie 15 metrów za znakiem ograniczenia prędkości, które jest mocno bez sensu w danym miejscu, tudzież 15 metrów przed znakiem "koniec obszaru zabudowanego".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile już starsi jeszcze jako-tako mogą posługiwać się nieznajomością procedury płatności mandatów (niby nieznajomość prawa szkodzi, ale w ww. sytuacjach, gdy ktoś starszy jedzie, to nie sposób być złym na takie coś), to co do młodych nie widzę takiego rozwiązania. W większości placówek edukacyjnych są już przerabiane zajęcia z policjantami, a na kursach prawa jazdy też takie rzeczy mówią - przynajmniej w tych szkołach o co najmniej średniej renomie. Poza tym takie programy jak "Drogówka" czy "Uwaga! Pirat!" lecą praktycznie codziennie i podejrzewam, że niejeden dzieciak z pamięci mógłby wyrecytować całą formułkę "Dzień dobry, starszy aspirant XYZ, wydział policji ZYX, powód zatrzymania WWW (...) na mocy artykułu X, paragrafu Y, wymierzam panu/pani karę w wysokości *** zł (X punktów karnych), płatne ustawowo w ciągu 7 dni - bank, poczta, internet".

Wychodziły już wytyczne, jak mają się zachowywać policjanci w sprawie potencjalnej łapówki - jeśli ktoś grzebie w portfelu i wyciąga plik banknotów, to jeszcze nic nie znaczy (gorzej, jak jakiś dziennikarz właśnie robi zdjęcie przez okno), a gdy dopiero usiłuje je wręczyć, to powinni zapytać, w jakim celu to robi, bo zwyczajnie może się okazać, że nie wie. Z drugiej strony zawsze może się jeszcze opamiętać i nie zrobi głupstwa, za co powinien stróżom prawa dziękować na kolanach. Dwa w jednym.

A ew. podejrzenia o łapówkarstwo mogłyby mieć charakter w zasadzie nieoficjalny, nieformalny, bo jest zasada domniemania niewinności. Problem w tym, że policjant ma swoich przełożonych i ich polecenia oraz wewnętrzne wytyczne, których musi się trzymać. Jeśli ich się nie będzie trzymać, to albo bierze w łapę (bo co ukrywać, że chodzi głównie o represyjny charakter), albo popełnia zawodowe samobójstwo, olewając polecenia zwierzchników. W obu przypadkach długo nie powinien zagrzać w policji miejsca. Zawsze może to jeszcze popełniać pod wpływem przymusu, ale wtedy, jeśli nie uda się po pomoc do własnego "miejsca pracy", to jaki daje przykład?

W przypadku poleceń zwierzchników i ew. współczucia czy łagodności występuje często konflikt. I jak Pezet wspominał - często takie polecenia, jak i praktyka procedury jest niezgodna z założeniami przyjętymi w ustawach... Więc albo trzymamy się ustaw i zmieniamy praktykę, albo zmieńmy ustawy, by zgadzały się z rzeczywistością.

Zawsze może być szerokie ignorowanie poleceń zwierzchnika (czyli de facto strajk), co nie doprowadzi do wymiany całego garnizonu (mam nadzieję), bo po części pokazuje to, że polecenie nie pasuje do danej społeczności, zwyczajów, zasad współżycia i innych.

Można powiedzieć, że policja rozwija się i powoli się przystosowuje do poziomu europejskiego... Nie żeby wcześniej był jakiś niski, ale był dość niejednorodny.

Inna sprawa, że najmniejszym problemem wydaje mi się obecność policji drogowej w miejscach zmienionej organizacji ruchu, za to za spore cwaniactwo w moich oczach uchodzi stawanie 15 metrów za znakiem ograniczenia prędkości, które jest mocno bez sensu w danym miejscu, tudzież 15 metrów przed znakiem "koniec obszaru zabudowanego".

Nie takie znowu bez sensu. Możliwa jest sytuacja takowego "cwaniactwa", ale myślami wracam do moich jazd w czasie kursu, gdzie i tak instruktor był luźny, a ja starałem się znaków trzymać... I tak przy powrocie do Torunia z Łysomic, gdzie takowe znaki dość często występowały, byłem kilkadziesiąt razy wyprzedzany tuż przed tym znakiem, na dodatek przy podwójnej ciągłej, a wyprzedzający pędzili ze 120. Ja 50 do znaku, a dalej i tak sporo mniej od nich - na tyle, na ile pozwalały przepisy. Jako że Ci panowie i panie mieli resztę kierowców (w tym mnie) gdzieś, to jak tu ich usprawiedliwiać? Nie sądzę, że wszystkim dom się palił, zalała ich rzeka, żona rodziła bądź podłożono pod ich mieszkanie bombę.

Czy to odpowiedni temat, czy już może lepiej przenieść się do "polityki, społeczeństwa"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieki całe mnie tu nie było, ale jakoś nie widzę miliona natrzaskanych postów. Cosik FOSa wysycha regularnie pomimo obfitych opadów deszczu ;P

W temacie policji:

Jeśli chodzi o drogówkę, to nie doświadczyłem jak na razie, na 16 lat posiadania prawka, jakichś wybitnych nieprzyjemności z jej strony. kilka razy miałem z nią do czynienia i muszę przyznać, że zawsze trafiałem na jakichś uprzejmych policjantów :)

Przykład 1:

Jadę sobie jednym z moich pierwszych aut, czyli Fatalną Imitacją Auta Turystycznego, 1-osobowego, 2-drzwiowego, 6-ciokrotnie przepłaconego (w skrócie FIAT 126p :D ) nie mając przy sobie dowodu, w którym się akurat jakościk tak przegląd przeterminował... :) No i oczywiście zatrzymuje mnie patrol drogówki. Zacząłem panicznie szukać rzeczonego dowodu, no ale skoro go nie miałem, to jak niby miałem go znaleźć. Pan policjant wezwał mnie następnego dnia na komendę i widząc, że zrobiłem przegląd tego samego dnia, w którym mnie zatrzymał, zaczął się rechotać jak durny :) Gdy już mu przeszło, powiedział, żebym lepiej ten dowód ze sobą woził, bo następnym razem to mi samochód zholuje, po czym kazał szybko zmykać, zanim pomyśli, żeby mi mandat wypisać :)

Przykład 2:

Jadąc w pobliskim miasteczku z moją lubą (wtedy jeszcze dziewczyną) tym samym kaszlakiem nagle zaświeciła mi się kontrolka od ładowania. To ja szybciutko myk na pobocze, otwieram klapę i zaczynam szukać przyczyny braku ładowania. To, że stanąłem na zakazie i na dodatek centralnie na łuku zakrętu subtelnie pominę :D Nagle słyszę:

- Dzień dobry

Podnoszę głowę i oczywiście widzę patrol drogówki... Zaczęli się pytać, czemu akurat tu zaparkowałem i po moim tłumaczeniu w czym jest problem, pada pytanie:

- A możemy panu jakoś pomóc? Może gdzieś podholować albo co?

Gdy już zebrałem szczękę z asfaltu, podziękowałem im grzecznie i powiedziałem, że zaraz sam sobie dam z tym radę. Na odjezdne poprosili mnie tylko grzecznie, żebym za długo tam nie stał, bo zakaz jest i pojechali :)

Przykład 3:

W innym miasteczku jadę, wioząc chore dzieciaki do szpitala. W samochodzie brakowało lewego przedniego krótkiego światła, o czym oczywiście wiedziałem. PO zjechaniu z ronda oczywiście zatrzymuje mnie drogówka. Policjant pięknie przedstawia się, prosi o dokumenty i zaczyna:

- Nie ma pan lewego światła mijania...

Wpadam mu w słowo chcąc się wytłumaczyć jakoś głupkowato, a on, przerywając mi kończy:

- ... które pan sobie w domu naprawi. Dziękuję, do widzenia.. :D

Było jeszcze kilka innych przypadków, które skończyły się w podobny, miły sposób i jak do tej pory nie zapłaciłem nawet 5zł mandatu :)

Natomiast jeśli chodzi o policjantów z prewencji, miałem trochę mniej przyjemne doświadczenia. Najgorsze było chyba to, gdy na moje podwórko (po powrocie z pracy) wpadły dwa radiowozy, zostałem z domu wyciągnięty za kark z wykręconą ręką (dobrze, że mnie w kajdanki nie zakuli, bo tego to już bym nie darował), bo jakiemuś baranowi cosik się przywidziało i pomylił mnie z kimś innym (bo samochody mieliśmy podobne). Sytuacja wyjaśniła się w ciągu kilku minut i gdy okazało się, że jestem niewinny, i wyszedłem z lekkiego szoku spowodowanego obejściem się ich ze mną, zapytałem pANÓW pOLICJANTÓW, na podstawie czego wtargnęli na moją posesję swoimi radiowozami, i mnie dosłownie napadli, skoro ten facet, który ich na mnie nasłał w ogóle mnie nie znał, i nie miał ze mną nigdy do czynienia? Czy mają jakiś nakaz, skargę na piśmie czy cokolwiek, co ich upoważniło do takiego ze mną postępowania? Stwierdziłem, że ich wizyta jest mi wybitnie nie na rękę, bo robią widowisko dla wszystkich moich sąsiadów i chyba w ramach zadośćuczynienia za doznaną zniewagę wezmę sztachetę z płotu, i im lampki powybijam, bo ich samochody nie mają prawa bezkarnie przebywać na mojej posesji, skoro ich nie zapraszałem oraz nie jestem przestępcą. Wiem, co powiecie, ta ostatnia kwestia byłą już głupotą z mojej strony, ale gdy już opadł szok spowodowany wywlekaniem mnie z domu, trochę mnie nosić zaczęło. Panowie tylko burknęli jakieś przepraszam i się ulotnili z podwórka.

@Pezet

Czy mi się wydaje, czy policjantem jesteś? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że możliwe iż z racji nie posiadania prawa jazdy oraz dosyć pokojowego uspokojenia nie miałem żadnych kontaktów z policją więc nie mogę wyrazić opinii o tym czy są raczej przyjaźni czy też odnoszą się do danego delikwenta z pogardą... ;p Po prostu wydaje mi się, że - jak w każdym zawodzie - znajdziemy miłego jak i gburowatego osobnika, który akurat w tym wypadku mający zły dzień potrafi uszczuplić nasz portfel o parę stów kary nie wspominając o punktach karnych (choć i tak, patrząc na inne kraje, to nasze mandaty są śmiesznie niskie). Czasami istnieją różne mity utwierdzone w przypadkach z życia jak np. w wypadku prawników, których jedynie co obchodzi to kasa za sprawę a nie sam klient. Nie wiem jak jest naprawdę, bo nie miałem z nimi do czynienia osobiście :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie na policję ponarzekam, bo jest na co.

Panowie ! Gdzie są panie i panowie w niebieskich mundurach kiedy trzeba ?! Kiedy to pod moim blokiem robią taki syf moi znajomi że się w pale nie mieści ? Kiedy to dochodzi do rozrób pod blokiem i za przeproszeniem, do zwykłej nawalanki ?! Gdzie straż miejska kiedy mi śmiecą w bloku i jak wychodzę z domu to muszę po nich sprzątać ?! Jakoś ciągle z sąsiadami wzywamy ciągle na interwencje, by uspokoili moich znajomych, a oni że nic nie mogą zrobić, chyba że była by jakaś ostra jazda. Czyli że co ? Mają kogoś zabić, by policja zareagowała ? W ostatnim czasie tu gdzie żyję, jest nie przyjemnie przez alkohol i dragi, a moi znajomi mają zwykle po 17 - 20 lat. Ja się pytam, gdzie kurde jest straż miejska ?! Jeszcze rok temu straż miejska tu codziennie bywała, a teraz w ogóle ich nie widzę.

I zasadnicze pytanie... Jak mam się czuć na swoim osiedlu bezpiecznie, jak policja zapomniała o nim ? Że jest przyzwolenie na rozróby co noc ?!

Wybaczcie, że tak ostro ale jak zauważyłem temat policji to się zagotowałem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co za dramat za oknem, matko...

Od 5 dni pada z przerwami trwającymi nie więcej niż 6 h. Naprawdę człowiek musi się czaić na te krótkie chwile, żeby wyjść, bo trochę już się już męczę siedzeniem na tyłku. Popływać niby nic nie przeszkadza - i tak się będzie mokrym, ale jak tu dojść nad zalew, skoro po deszczu ścieżka pod względem przyczepności przypomina tor bobslejowy, a upadek na skały z 10 metrów nie znajduje się na szczycie mojej listy "todo".

Nawet wyjście do sklepu jest wyzwaniem, bo deszcz pada z każdej strony, więc parasol nic nie pomaga, a kurtkę przeciwdeszczową bardzo mądrze, zważywszy na pogodę, podarłem.

Wczorajsza próba wyjścia biegać raczej się nie powtórzy dopóki pogoda się nie ustabilizuje - jako, że chodniki są rozkopane, bo mi robią tramwaj (huh, przyłączają mi dzielnicę do metropolii), to po deszczu człowiek zapada się po kolana, a i poślizgnąć się nietrudno. Serdecznie dziękuję, pod samochód też nie zamierzam wpadać.

Miałem dzisiaj iść oddać krew, ale jak zobaczyłem co się dzieje na zewnątrz, to zrezygnowałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie miałam problemów z policją - jak widać zwyczajnie unikam łamania prawa (jeśli nie liczyć jednego zwrócenia uwagi na przechodzenie na czerwonym świetle, które zdarzyło mi się, jak miałam lat -naście). W sumie mój kontakt z policją ograniczał się do tej pory do bycia przesłuchaną jako świadek w sprawie zaginięcia osoby - i co mogę powiedzieć z perspektywy czasu, to fakt, że panowie od razu reagowali poważnie i starali się zadawać jak najbardziej rzeczowe pytania i wydobywać informacje. I wydaje mi się, że to wystarczy, bo wiem, że to jest zadanie policji, a nie bycie Biurem Wszelkiego Pocieszenia.

Przy okazji - mieszkam jakieś 5 minut drogi od komisariatu policji, a jeszcze mniej mam do dzielnicy, która jeszcze parę lat temu była najniebezpieczniejszą w mieście. I chociaż policjantów/straż miejską widzę w okolicy może raz na dwa lata, to wydaje mi się, że chyba jednak są skuteczni, skoro w mojej okolicy od dłuższego czasu nie doszło do żadnego wypadku. Przy okazji niedawno organizowali jakieś szkolenie samoobrony dla kobiet, niestety nie udało mi się na nie pójść, ale cieszy mnie sama informacja, że się myśli o takich sprawach.

t3tris -> mi absolutnie nie przeszkadza, że tyle pada. Jest przyjemny chłodek, a ponieważ od końca sesji ja gotuję, nie muszę się przejmować siedzeniem w gorącej kuchni ani wymyślaniem obiadów, które będzie chciał zjeść ktoś, komu jest gorąco. W ogóle w ramach początku sesji, zamiast się zabrać do czytania/oglądania/grania, zrobiłam sobie wielkie przemeblowanie w pokoju (łącznie ze zmianą używanych drzwi - teraz do mojego pokoju wchodzi się nie przez dodatkowy pokój, tylko przez kuchnię, co ma strasznie dużo zalet. I tak, zdaję sobie sprawę, że to jest sytuacja... autoszowinistyczna? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontaktów z policją nie miewam dość często. Chociaż podczas wyjścia na zakupy spotykam strażnika miejskiego, toteż policjanta chodzącego dumnie z kolegą, zdarza się też z koleżanką, (coraz częściej kobiety decydują się na ten zawód - mi się to nadwyraz podoba :)) mówię im tylko zwykłe "dzień dobry". Jeśli jest to jeden z tych, który miał przyjemność mnie spisać i porozmawiać o rowerach, dodaję lekki uśmieszek :D Na policję narzekam i mam do tego niejednoznaczne powody. Choćby wtedy, gdy na osiedlu słonecznym kotłuje się między kibicami dwóch wrogich klubów piłkarskich, on siedzi beztrosko na ławeczce i delektuje się smakiem pączka itd. (przerwa w pracy ^^)

Ciągły deszcz jest dla mnie utrapieniem. Nie będę jeździł po zalanych wodą lasach, drogach, bądź ścieżek rowerowych, których bardzo dużo w okolicy powstało. Nie chcę powtórki z poprzedniego roku i poprzedniego tego roku. Chyba wakacje nie powinny obfitować w ulewy :( a jeśli tak ma być to żądam ich przedłużenia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie po..... wieloletniej przerwie :wink: nawet nie wiedziałam, że moje konto tu jeszcze istnieje. Tak nagle jakoś dzisiaj sobie przypomniałam, dziecię śpi, a ja przed kompem...

Czytam, że rozmowa o policji, kiepskiej- mokrej pogodzie.. Własnie wróciłam z wakacji. Jak było? Mokro. A poza tym? Też mokro :rolleyes:

pozdrowienia!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwa na tyle wieloletnia, że aż awatar wyparował :D Forum się "troszeczkę" zmieniło, co wciąż wywołuje kontrowersje u Polipolika, ale da się żyć.

Pogoda też się zmieniła - słoneczko uroczo praży nas na popcornek, co niekorzystnie wpływa na osóbki w czarniutkich koszuleczkach <śłiiiit mode off>. A serio - nareszcie można wyjść na boisko bez gumiaków, więc jest pełen szpan nawet, jak jest się tam... samemu. Buach. Uważam, że posiadanie* dziewczyny/praktyki/obowiązki domowe/wyjazdy wakacyjne powinny być zabronione na czas od 18 do 21:30 dnia codziennego w miesiącach lipiec-wrzesień, ot co. Ale i tak bawiłem się przednie, chociaż po najdłuższej przerwie od grania w piłkę kopaną w moim krótkim życiu prawie nic nie wychodzi tak, jak powinno - przy czym słowem kluczem w tym zdaniu jest "nic".

O policji na razie nic złego nie mówię, bo dwójka najciemniejszych typków z mojej ulicy grzeje odbyty w kiciu, więc jest cacy.

*co za paskudne określenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zmieniło na tyle, że wcale go nie poznaję i jakos cięzko mi rozeznac co, gdzie jest itd. O uzytkownikach i ich ksywach nawet nie wspominam, bo jak tak przeglądałam, to chyba tylko Qbusia i niziołkę poznaję. przynajmniej na pierwsze pobieżne przeglądanie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwa na tyle wieloletnia, że aż awatar wyparował :D Forum się "troszeczkę" zmieniło, co wciąż wywołuje kontrowersje u Polipolika, ale da się żyć.
Jego to trudno zadowolić, ale tak czy inaczej zagląda na forum, więc musi na nim być coś, co go przyciąga... A może po prostu Poli-bro nam się zestarzał :tongue:

A Qbuś i nizołka to twarde stwory. Ot!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w tym forum jest coś, co naprawdę przyciąga. Ja sam miałem odejście na "stałe" i kilka krótszych. Zarejestrowałem się, nabiłem 100 postów i zniknąłem. Potem jakoś powróciłem, ale do tej pory nie wiem czemu. Znać to mnie tu i tak praktycznie pewnie nikt nie zna, ale cóż - może kiedyś się to zmieni. :D

Ja sam z policją nie miałem zatargów. Wydaje mi się, że u nas są raczej dobrze policjanci. Dowodem może być rozmowa kumpla, który miał kontrolę. Zacytuję tutaj samego siebie, ponieważ już pisałem o tym w innym temacie. :D

Kolega wraca w tamte wakacje z pracy, rowerem. Było już ciemno, a on jechał bez świateł. Oczywiście zatrzymała go policja i nastąpiło pouczenie. Wszystko ok, chcieli już go wypuścić, ale mojemu kumplowi, który interesuje się ogólnie militariami, wpadł do głowy pewien pomysł.

K: przepraszam, to Glock 19*, prawda?

P: Tak, a czemu pytasz?

K: Ja mam w plecaku Glocka 23

Mina policjantów podobno nieziemska. Kumpel pokazał im glocka, oni sobie obejrzeli, ale najbardziej spodobała im się kabura. Jednemu z nich nawet bardzo się spodobała i powiedział, że oni powinny takie dobre mieć. Jedyny minus, to taki, że oni nie chcieli mu dać do ręki swojej "zabawki". Niestety prawo nie pozwala, co ma w sumie sens.

* - nie pamiętam, czy to na pewno był ten model

No i ostatni temat, ale chyba najważniejszy - pogoda. U mnie jest teraz ciepło i to już nawet od kilku dni (z małymi przerwami). W każdym razie powoli zapominam, co znaczy deszcz. Słońce świeci, jest duszno, a komputer działa na pełnych obrotach, bo nie może wyrobić z chłodzeniem. Nie jest źle. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego to trudno zadowolić, ale tak czy inaczej zagląda na forum, więc musi na nim być coś, co go przyciąga... A może po prostu Poli-bro nam się zestarzał

ale tak czy inaczej zagląda na forum, więc musi na nim być coś, co go przyciąga

musi na nim być coś, co go przyciąga

co go przyciąga

Ja jestem :P

Wczoraj w końcu przemogłem lenistwo, i poszedłem oddać krew. Wyniki morfologii poprawiły się na tyle, że tym razem mnie dopuścili.

Pytanie, które ostatnio usłyszałem, tym razem na szczęście nie padło, bo moje nerwy mogłyby tego nie znieść.

<flashback mode>

L(ekarka): Hmm, ależ Pan ma paskudnie mało leukocytów... Był Pan badany pod kątem zarażenia HIV?

Ja: Eee... (Panika, szybki rachunek sumienia)... No byłem, przecież badają krew każdorazowo przy oddaniu.

L: Aha, czyli coś innego...

</flashback mode>

Tym razem pani doktor uświadomiła mnie, że tamte wyniki mogą świadczyć o tym, że niedobrze się odżywiałem. Jakoś tak zgadza się to ze stanem faktycznym - sesja była, więc 2 tygodnie na zupkach chińskich, kawie i napojach energetyzujących. Ale co mi ciśnienie podniosła, to moje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O uzytkownikach i ich ksywach nawet nie wspominam, bo jak tak przeglądałam, to chyba tylko Qbusia i niziołkę poznaję.

Qbuś też pamięta :happy: Miło znaleźć się w towarzystwie Niziołki.

A Qbuś i nizołka to twarde stwory. Ot!

Stwory? Stwory? I kto to mówi?

Wybaczcie, że zejdę na ten temat, ale... w drodze do pracy zmoczyła mnie burza. Szczwana bestia nigdy o tej porze się nie pojawiała, a tu wychodzę sobie z domu i bach! Stanowczo protestuję! Musiałem wręcz schować okulary do kieszeni, żeby mi się wzrok nie przekroplował.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qbuś ja czekam, aż ktoś wymysli szkła w okularach, które odpychaja kropelki wody i dodatkowo by były tzw "antypomazaniec". nienawidze czyścic okularów brrr. I zaczynam skłaniac sie ku kontaktom, ale to sie jeszcze okaże czy warto z moją wadą, no i za ile oczywiście.

Ps. Miło, że pamiętasz..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...