Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Starcraft (seria)

Polecane posty

Jaką technologię Zergów? Zergowie nie mają technologii, tylko biologię. Coś, czego Terranie i Protossi nie są w stanie skopiować lub przejąć. Cała idea wynalazków opartych o Zergów - skoro już o nich mówimy - to tylko poznawanie ich biologii, której zasady są następnie wykorzystywane.

"The Zerg do not really have technology as most races understand it, instead the Xel?Naga, and later, the Overmind, gave the Zerg access to special materials and knowledge. One of the most important materials that the Zerg have access to are the Kyahdarin Crystals, which are also used by the Protoss, but in a different manner. The other very important material available to the Zerg is a substance that is commonly referred to as the Creep.

Source: http://homepage.mac.com/cheethorne/Starcra...gtechnology.htm

"Wielu inżynierów traktuje biologię jako gałąź technologii. Biologia syntetyczna zawiera w sobie rozszerzone definicję biotechnologii oraz inżynierii genetycznej a jej ostatecznym celem jest tworzenie sztucznych systemów biologicznych zdolnych do odbioru i przetwarzania informacji napływających z zewnątrz, co prowadzi do wykonania określonych działań."

Source: http://pl.wikipedia.org/wiki/Biologia_syntetyczna

Bu hu.

btw. od tego "Ponadto zostało napisane..." do ",ale Zeratula" wrzuć spoiler.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o to mi chodziło. Źle się wyraziłem. Mówiąc "technologia" miałem raczej na myśli tworzenie wynalazków i urządzeń. Nie da się raczej wykorzystać zergiańskich budowli i jednostek "wdrażając" je do armii którejkolwiek z dwóch ras. Da się jednak owe budowle i jednostki przebadać, a następnie wykorzystać zdobytą w ten sposób wiedzę. I tutaj już nie widzę przeszkód, żeby zdobyte w ten sposób dane wykorzystać do stworzenia jakiejś jednostki, budowli lub usprawnienia technologicznego, a co za tym idzie - nie sądzę, żeby budziło to u Terran lub Protossów jakieś specjalne sprzeciwy, o których mówi Lord Nargogh.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi przede wszystkim o to, że naukowcy Raynora wykorzystywali technologię Zergów na podstawie zgromadzonych próbek i obserwacji osobnika trzymanego w laboratorium. W ten sposób powstała technologia regeneracji metalu przy użyciu nanobotów, oparta na zdolności do regeneracji Zergów.

Oczywiście, nie wykluczam, że Protossi będą obserwować swoich wrogów i projektować systemy skuteczniej z nimi walczące - na przykład technologia spowalniająca Zerglingi, czy też pancerze odporniejsze na kwas Mutalisków. Natomiast całkowicie IMO odpadają rozwiązania stosowane przez Terran, czyli wdrażanie 'technologii' zergów do własnego uzbrojenia.

Poza tym ja bym oczekiwał raczej czegoś... ciekawszego niż po prostu modyfikowanie jednostek w oparciu o technologie innych ras. Protossi zwrócili uwagę Xel'Naga ze względu na swoje zdolności psioniczne - dlaczegoby nie można rozwijać tej rasy bardziej w tym kierunku? Modyfikacja umiejętności Zealota i jego psionicznego ostrza w taki sposób, by mógł nim strzelać energią PSI na krótkie odległości, a co za tym idzie - przestać być bezbronnym przeciwko lotnictwu? Powstawanie nowych odmian Archonów na bazie jednostek innego typu (nawet tych Zealotów)? Wprowadzenie zróżnicowania ich mocy w zależności od kombinacji, np Dark Templar + Templar daje inne moce niż Templar + Templar albo Dark Templar + Dark Templar...

Możliwości są nieograniczone, a zakłóceniem balansu w multi nie ma się co przejmować - w końcu w Wings of Liberty Terranie mają dwa razy więcej jednostek, niż w multi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziomki, oglądam sobie meczyki codziennie, głównie od Husky'ego ale jeszcze nie trafiłem na naprawdę dobry PvZ... widział ktoś pro rozgrywkę z tymi dwoma rasami? Ktokolwiek?

Druga sprawa - czemu żaden Prot nie używa Carrierów w multi? Są niedostępne?

Nie mam jeszcze SC2 więc wiedzę opieram na obserwacji filmików, stąd moje pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy takie drogie? Zwłaszcza w porównaniu z dość popularnymi Collossusami? Chyba raczej o efektywność chodzi... wystarczą dwa Collossusy w armii, żeby powaznie namieszać przeciwnikowi w szeregach - a dwa Carriery to nic takiego. A już przeciwko duzym ilosciom przeciwnikow to dopiero słabo się sprawdzają. Wniosek jest więc prosty - w momencie, w którym gracze dostają do nich dostęp wróg posiada tyle jednostek, że Carriery nie stanowią zbyt wartościowego dodatku do armii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lord

Lubię Cie, ale teraz to bzdety gadasz (jeśli chodzi o efektywność), carriery są zabójczo skuteczne, ale nieopłacalne :P Popatrzmy najpierw co wymagają obie jednostki, rozbudowa do cyber core jest standardówką, ale potem mamy wybór - albo stargate, albo robotics facility. Powiedzmy, że chcemy skupić się na colossusach, dostajemy szybki zwiad w postaci observera, ale musiby wybudować dwa budynki robotics facility (200M, 100G, 65s) następnie bay (200M, 200G, 65s) no i sam colossus (300m, 200g, 75s), co daje nam w sumie = 700m, 500g, 205s. A teraz zobaczmy carriery, nie mamy observera, to pierwsza strata, budujemy stargate (150M, 150g, 70s), następnie fleet beacon (300m, 200g, 60s) i sam lotniskowiec (350m, 250g, 120s) czyli w sumie... 700m, 600g, 250s, różnica jest ogromna, należy też pamiętać, że 2 minuty na budowę jednostki to po prostu ogrom czasu. Oczywiście jeśli masz 4-5 carrierów (o większej ilości nawet nie mówię) to nie ma jednostki w grze, naprawdę, nie ma, która mogła by się przeciwstawić, spokojnie rozwalisz 3 battlecrussiery i 4 thory, ale tu pojawia się zgrzyt, bo jakieś 25 vikingów zmiecie Cie z ziemi (nie wiem jak wygląda to z mutali, ale zgaduje, że jest podobnie), to samo tyczy się colossusów, ale masz je szybciej, więcej i taniej, owszem są słabsze, ale tak sugestywnie, że naprawdę opłacają się bardziej. Ale tak jak mówię, jeśli bawicie się w "armię" i przeciwnik ma same thory i battlecrs, czy cokolwiek innego z wyjątkiem vikingów - nie ma szans, wiadomo, papier, kamień, nożyce.

btw. Bon poszukaj sobie na necie gier White-Ra, sSKS (teoretycznie najlepszy prot na świecie), Socke czy Naniwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie raczej to czy

w pierwszym dodatku główną postacią będzie Kerrigan, bo ona została zmieniona w człowieka,

a dodatek ma opowiadać historię z zergiańskiego punktu widzenia.

Słuszne pytanie. Generalnie to jakoś nie mogę sobie wyobrazić kampanii Zergów bez Królowej Ostrzy. Poza tym wątki fabularne wszystkich trzech kampanii ponoć będą płynąć równolegle wobec siebie. Z drugiej strony ciekawi mnie czy np. w "Heart of the Swarm" poznamy losy Kerrigan po wydarzeniach z "Wings of Liberty" (miło by było się dowiedzieć co ostatecznie się z nią stało) czy może w trakcie tej ostatniej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast całkowicie IMO odpadają rozwiązania stosowane przez Terran, czyli wdrażanie 'technologii' zergów do własnego uzbrojenia.

Nie ukrywam, że nie do końca rozumiem dlaczego. Czym złym jest np. wzmocnienie bunkra poprzez egzoszkielet zaobserwowany u ultraliska, żeby wytrzymał więcej obrażeń?

Druga sprawa - czemu żaden Prot nie używa Carrierów w multi? Są niedostępne?

Nie jest tak, że żaden Protos nie używa carrierów, to raczej wygląda tak, że rzadko kto ich używa. Jednym z powodów może być ich koszt - naprawdę ciężko wystawić trzy. Poza tym dochodzi się do nich dosyć późno, więc czasem zdąży się wygrać grę korzystając z innych, skromniejszych jednostek. Ja z kolei jeszcze nie widziałem, żeby ktoś wykorzystał mothershipa, a trochę powtórek dane mi było zobaczyć.

Z drugiej strony ciekawi mnie czy np. w "Heart of the Swarm" poznamy losy Kerrigan po wydarzeniach z "Wings of Liberty" (miło by było się dowiedzieć co ostatecznie się z nią stało) czy może w trakcie tej ostatniej?

Skoro

Kerrigan ma ocalić wszechświat to raczej zobaczymy ją w dwójce

, ale wszystko jest możliwe. Jak zobaczyłem screeny

Gabriela

to początkowo myślałem, że to

Duran

. W sumie jestem zaskoczony, że go nie pokazali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro

Kerrigan ma ocalić wszechświat to raczej zobaczymy ją w dwójce

, ale wszystko jest możliwe. Jak zobaczyłem screeny

Gabriela

to początkowo myślałem, że to

Duran

. W sumie jestem zaskoczony, że go nie pokazali.

Nie sądzę. Skoro ma być jeszcze jeden dodatek, to prawdopodobnie po zakończeniu Heart of the Swarm losy wszechświata będą wisieć na włosku. Pamiętajmy, że nie może się udać go ocalić aż do zakończenia fabuły trzeciej części - i tam też oczekiwałbym na

ujawnienie się kluczowej roli Kerrigan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku gry przeciw komputerom na wyższych poziomach trudności jednak się przydają. Uczą podstaw, pozwalają zorientować się w sile poszczególnych jednostek, można świetnie dopracować swojego builda. Jak na razie jestem po trzech grach kwalifikacyjnych i żadnej nie przegrałem. Pierwszą pominę z litości, bo mój przeciwnik nawet nie wysilał się aby zrobić większą ilość SCV, a jak na jego bazę podjechało 8 hellionów i 2 czołgi, a jego kontra 3 reaperami została zgładzona przez 8 marines + 4 banshee to zaczął wykrzykiwać, że to niemożliwe, że pewno jakieś kody zastosowałem, bo skąd bym miał taką wielką armię. Oczywiście powiedziałem mu spokojnie, żeby zobaczył sobie powtórkę jak nie wierzy.

Druga gra była już trochę dłuższa. Mój atak marines + kilka czołgów się nie powiódł, bo przeciwnik postawił kilka bunkrów na wejściu i dwa czołgi w siege mode. Szybko odkryłem, że budował sobie w bazie Command Center i skoro nie było go w pobliżu to musiał nim gdzieś polecieć. Te mapy są trochę dziwne, bo dla nowicjuszy i wszędzie są umieszczone skały, które uniemożliwiają szybkie dręczenie przeciwnika (chyba, że reaperami). Posłałem komando foki czyli 8 marines w medievacu, którzy wybili wszystkie SCV, a CC ratowało się ucieczką. Później było ciekawiej, bo chciałem uniemożliwić przeciwnikowi produkcję w starportach i zrobiłem desant. Miałem do pomocy trochę marines, kilka czołgów i Thora i jakoś się udało.

Trzecia gra była jeszcze inna. Bo przeciwnik zrobił sobie czołgi, które uniemożliwiały mi podjechanie. Najpier trochę go "skubałem", bo podpatrywałem medievacami klif i obstrzeliwałem czołgami. Później mój desant się nie powiódł, ale nie było to Gallipoli i wycofałem się niemal bez strat. Widząc, że przeciwnik robi Starport z tech labem pomyślałem, że może pójść w banshee, więc sam postanowiłem zrobić do portu reaktor i zbudować trochę vikingów. Oczywiście dobrze myślałem i udało się zabić mu dwie banshee i kilka vikingów. Później właśnie nimy zaatakowałem mu expa i musiał uciec, a na końcu, gdy jeszcze raz zaatakowałem expa w innym miejscu vikingami, a główne wejście do bazy zablokowałem czołgami to facet wyszedł. Po prostu stracił totalnie kontrolę nad mapą, a ja miałem więcej surowców, także niezły miks jednostek. W sumie nie grałem jeszcze na swoim najwyższym poziomie, ale wystarczyło. Trochę to zabawne, że we wszystkich trzech grach będąc Terranem mierzyłem się właśnie z Terranami.

Podobało mi się głównie z uwagi na to, że nie szedłem na prostą masówkę tylko używałem wielu jednostek. Oglądałem kilka powtórek między innymi wspomnianego Idry czy Morrowa i muszę przyznać, że często ci "najlepsi" idą po prostu w masę (Zerg dwie gry wygrał mass mutas a terran zbudował od groma reapers i w drugiej grze helliony + maruderzy). Sam nie patrzę z podziwem na "zawodowców", bo uważam, że gra to jednak zabawa i powinna sprawiać przyjemność i niektóre opinie mówiące o np. Idrze "jaki on jest boski!", że tak gra są dla mnie po prostu śmieszne. Bez urazy, ale to tylko ludzie. Jeszcze nie podoba mi się określenie, którego użył Zaanin, że "Terranie to rasa dla noobków". Poczułem się osobiście dotknięty, bo to była moja ulubiona rasa w jedynce i w zamierzeniu miałem nimi grać i teraz. Szczególnie, że lubie tych kosmicznych kowbojów, muzyczkę, odzywki, itd. To, że jakaś rasa ma pewną przewagę nie oznacza, że od razu tylko noobki nią grają. Dziwi mnie trochę stwierdzenie "lepszych" graczy, którzy przerzucają się, żeby mieć jakieś szanse. Trochę mi to wygląda na wypłakiwanie się w rękaw. Oczywiście moim zamiarem nie było nikogo obrazić. Sam póki, co dopiero się uczę i jestem ciekaw w jakiej lidze wyląduję.

Zaprezentowałem obszernie swoje relacje z tych meczów, żeby pokazać, że Terranem nie trzeba iść wyłącznie w masę, ale liczy się pomyślunek. Oczywiście nie jestem jakimś masterem, ale uważam mówienie o grze z AI, jakoby nic nie dawało za błąd. Jestem ciekaw, czy uda mi się wygrać wszystkie moje mecze kwalifikacyjne. Trochę się obawiam, że dostanę się jeszcze do jakiejś złotej ligi czy innej platynowej i będę same bęcki obrywał od najlepszych :tongue: Nie wiem dokładnie jak ten system z ligami wygląda, więc jakby ktoś mi go przybliżył, to byłbym mu wdzięczny.

Różnie to bywa z graniem ze znajomymi z forum. Jak na razie to w zasadzie tylko z Krissem i jego przyjacielem kusu rozegraliśmy trochę gier. Reszta tu wypowiadających się raczej nie miała chęci :dry: Może te słowa krytyki podziałają na niektórych i będę miał wreszcie z kim pograć.

Jeszcze chciałem słówko o warstwie fabularnej.

Heart of the Swarm powinien być w mojej opinii kontynuacją Wings of Liberty. Wracanie do zainfekowanej Queen of Blades i prowadzenie równoległej kampanii jest trochę bez sensu. Głównie z uwagi na to, że będziemy wiedzieli co się wydarzy - Raynor uratuje swoją lubą. Wtedy fabuła II części byłaby od początku na straconej pozycji. Wydaję mi się, że po ostatniej misji w okienku opisującym wydarzenia po misji mamy zaznaczone, że Kerrigan wróciła do swej dawnej postaci, ale Tychus zginął, a Mengsk pozostał bezpieczny na swoim tronie. Myślę, że byłoby ciekawiej gdyby Kerrigan miała wciąż pewne możliwości kontrolowania Zergów. Być może wówczas kampania skupiałaby się na Kerrigan i Raynorze działających jako jeden zespół. Do tego dowaliliby jeszcze sprawdzonych bohaterów jak Horner "I thoght it was Eugene" czy Swann, dalej chodzilibyśmy po Hyperionie, który byłby bazą wypadową, ale Raidersi służyliby tylko jako wsparcie a trzon armii opierałby się na Zergach przejmowanych przez Kerrigan. Oczywiście to tylko hipoteza, ale ja nie miałbym nic przeciwko, żeby fabuła kręciła się wokół Jimmy boya i Sary.

To tyle jeśli chodzi o spekulacje, co do następnej części. Wracając do Wings of Liberty

wielu rzeczy się spodziewałem - zdrady Tychusa, który miał pracować dla Arcturusa; faktu, że jego celem jest Królowa Ostrzy; ale nie miałem pojęcia, że wrócimy na Char i artefakt posłuży do "odczarowania" Kerrigan. Raczej spodziewałem się, że coś z tym artefaktem nie wypali, Valerian okaże się zdrajcą, itd. Jednak im się udało i tego naprawdę się nie spodziewałem. Bohaterowie naprawdę są fajni. Raynor ma w sobię duszę cynika i lubi komentować wszystko co się dzieję. Tychus to taki kumpel do rozróby. Horner miał być nudziarzem, ale już w pierwszym filmiku daje czadu ustawiając wieżyczki i skok w nadprzestrzeń. Później trochę się rozkręca i zaczyna nawet sypać żartami. Swann to taki rubaszny krasnolud, którego wtręty bardzo mi się podobają. Do tego geniusz Stetman, który ma swoje laboratorium "Do you saw my stapler, sir? Little hint, it's red". Warfield to stary wiarus i chciałoby się naprawdę mieć takiego generała nad sobą - zupełne przeciwieństwo Duke'a. Oczywiście nie można zapomnieć o reporterach Kate Lockwell i Donnym Vermillionie, którzy kradną show. Bardzo mi się podobają te wstawki. Szczególnie Vermilliona, który stara się jak najmocniej dowalić Raynorowi jak np. po misji w Felsom "Once again James Raynor made our world just a little more dangerous place to live" i do tego odzywki Raynora "Dangerous to bad guys, Donny. You should be worried", albo po misji z kolonistami "Refugees - are they our responsibility?" - "You're all heart, Donny." Nie wiem jak wy, ale mnie to naprawdę pozwala wczuć się w klimacik i dać przyjemność z gry.

Są jednak pewne zastrzeżenia, które mam do fabuły.

Po pierwsze transmisja kompromitująca Arcturusa jako masowego mordercy, miał w końcu swojego agenta Tychusa, który mógłby temu zapobiec, ale zgoda. Mengsk uznał, że z pismakami sobie poradzi, a z Kerrigan raczej nie. Największy zarzut to zaprzeczenie wszystkiemu co miało miejsce w jedynce. Tassadar tłumaczy Zeratulowi, że tak naprawdę Nadświadomość była dobra i to źli Xel Naga/Dark Voice/ Hybrydy niepotrzebne skreślić zmusiły ją do niszczenia wszystkiego co spotkała i w rzeczywistości ją kontrolowały. Oczywiście Zergowie tak naprawdę pragnęli pokoju, Zerglingi wróciłyby na swoje pola i poganiały owieczki w zagrodach, a Hydraliski zaczęłyby uprawiać zboże (sic!). Nie podoba mi się takie podważanie całego sensu świetnej fabularnie jedynki po to, żeby opierać to na nowej fabule, w której jakaś uber rasa stworzona przez jakiegoś uber boga zniszczy wszystko, a na końcu mu się znudzi i zgasi światło (tak to zaprezentowano w wizji Nadświadomości). Oczywiście jedyna szansa to Kerrigan, bo jedynie połączone siły Protosów (Zeratul + Artanis), Zergów (Kerrigan) oraz Terran (Jimmy) będą w stanie zatrzymać zagładę. Trochę cukierkowo i mam nadzieję, że zupełnie się mylę w tym aspekcie. Dlatego samej fabule Wings of Liberty nie mam wiele do zarzucenia. Głównie chodzi mi o założenia pod następne części czyli walkę z Hybrydami. Nie spodziewałem się tutaj jakichś fajerwerków, ale jest bardzo dobrze (odlioczając epizody Protosów).

Chociaż i tak nic nie będzie lepsze od fabuły Brood War, gdzie

Protosi uciekają z Aiuru, bo śmierć Nadświadomości nie rozwiązała ich problemów, na Shakuras i tam dochodzi do spawania Pierworodnych i Mrocznych. Pojawia się Kerrigan, która zaczyna snuć swoje gierki i zabija Aldarisa, który coś odkrył. W konsekwencji udaje się ocalić rasę, bo Zeratul i Artanis aktywują artefakt (czyżby ten sam, co w Wings of Liberty?) i wszyscy Zergowie na Shakuras zostają zniszczeni. W między czasie pojawia się UED, które chce zniszczyć Dominium i Mengska, aby przejąć władzę nad Sektorem i dodatkowo spacyfikować Zergów. Po przejęciu Psi Disruptora i Char udaje im się to niemal w 100%. Niemal bo Raynor ratuje Mengska na prośbę Kerrigan, a później połączonymi siłami pokonują UED (przy okazji Kerrigan okrutnie ich zdradza). Do tego dochodzą takie postacie jak Matriarchini Raszagal, Duran (!!!), który knuje własną intrygę i sporo innych, a samo zakończenie budzi jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.

Uff. Strasznie się rozpisałem, ale mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe :smile:

EDIT: Grzypo - za wiele to mi nie wyjaśniłeś, tylko jeszcze bardziej zagmatwałeś. Czyli jak rozumiem, jak uznam, że już nadszedł czas na koniec treningów, to robię "skip" albo rozgrywam te 50 meczy treningowych i wtedy kilka następnych meczów jest na sprawdzenie umiejętności i umieszczenie w odpowiedniej lidze? Te gry treningowe to w ogóle są biedne, bo te mapy "novice" to tragedia. Do tego szybkość ustawiona na normalu, więc strasznie się wlecze. Chociaż mecze treningowe, z tego co zauważyłem, to wliczają się do statystyk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie podoba mi się określenie, którego użył Zaanin, że "Terranie to rasa dla noobków". Poczułem się osobiście dotknięty, bo to była moja ulubiona rasa w jedynce i w zamierzeniu miałem nimi grać i teraz. Szczególnie, że lubie tych kosmicznych kowbojów, muzyczkę, odzywki, itd. To, że jakaś rasa ma pewną przewagę nie oznacza, że od razu tylko noobki nią grają. Dziwi mnie trochę stwierdzenie "lepszych" graczy, którzy przerzucają się, żeby mieć jakieś szanse. Trochę mi to wygląda na wypłakiwanie się w rękaw. Oczywiście moim zamiarem nie było nikogo obrazić. Sam póki, co dopiero się uczę i jestem ciekaw w jakiej lidze wyląduję.

Zacznę tak - przyjrzyj się dokładnie mojemu nickowi. 6 liter i jesteś już 2 czy 3 osobą, która myli się pisząc moją ksywkę. Posta wysmarowałeś długaśnego a pożałowałeś 3 sekund, żeby dokładnie się przyjrzeć jak się to pisze. Ale póki co się nie obraziłem. :P

Jeśli moją opinią poczułeś się dotknięty, to radzę zmienić nastawienie do gry, albo 'wgłębić' się w moją wypowiedź. Nigdzie nie stwierdziłem, że tylko nooby grają terranami. Powiedziałem, że kiepscy gracze mają dodatkową przewagę grając właśnie tą rasą, dzięki czemu dość często mogą nie tylko pokonywać lepszych graczy, ale również 'chwalić' się swoim ratio, na które w żaden sposób nie zasłużyli.

Zacytowana przeze mnie wypowiedź dimagi miała jednoznaczny sens - zarabia na tej grze kase i z tego się utrzymuje. Jeśli jakaś rasa nie jest zbalansowana i dzięki temu łatwiej jest nią wygrywać, to moim zdaniem takie zachowanie dimagi nie jest głupie. Zwróć uwagę na parę słów - zarabia na tej grze kasę. Więc to nie jest wypłakiwanie się w rękaw, lecz zwiększanie swych szans na zarobek.

I nie wiem, czemu lepszych, czy zawodowców bierzesz w apostrof - czy tego chcesz czy nie, to są sportowcy, którzy poświęcają na grę dość sporo czasu i dzięki temu zarabiają pieniądze. Nie podejrzewam Cię o to, że w taki sposób leczysz swoje kompleksy, ale tak to właśnie brzmi. Bez obrazy, oczywiście. A scena esportowa rozrasta się w zastraszającym tempie i, nawet jeśli Ci się to nie podoba, poszczególni gracze mają swoje fankluby itd.

Sam nie patrzę z podziwem na "zawodowców", bo uważam, że gra to jednak zabawa i powinna sprawiać przyjemność i niektóre opinie mówiące o np. Idrze "jaki on jest boski!", że tak gra są dla mnie po prostu śmieszne. Bez urazy, ale to tylko ludzie.

Posłużę się takim porównaniem - do meczu piłkarskiego można podejść na dwa sposoby. Można jednym okiem oglądać i co kilka sekund powtarzać, że to tylko gra, zabawa, która ma sprawiać przyjemność i kibicom i piłkarzom. Można mówić, że przyjęcie crossa z 50-60 to nic, bo piłkarze to tylko ludzie i prawdopodobnie Ty też tak byś potrafił.

Z drugiej strony można podejść też jak prawdziwy fan - skakać z radości po strzelonym golu, świętować po zdobyciu mistrzostwa, czy klaskać po tym, jak piłkarzowi uda się jakaś niebanalna sztuczka techniczna.

Bez urazy, ale cristiano ronaldo to też człowiek, prawda ?

I jeśli nie widzisz podobieństw, to skup się na tym, żeby gra sprawiała Ci jak największą przyjemność a z takimi opiniami się wstrzymaj. Nie zabraniam Ci mieć własnego zdania, ale negując talent i poświęcenie niektórych grajków brzmisz jak pospolity ignorant.

Wiem, że stawianie gier komputerowych i rywalizacji w nich zaraz obok normalnych sportów (piłki nożnej, koszykówki) jest dla niektórych absurdalne, ale tak już jest. Nagrody pieniężne w poszczególnych esportowych turniejach, to nie są 3 dolce na cole i bilet autobusowy a gracze, którzy biorą w nich udział zasługują na miano sportowców. Tak jak ktoś szanuje (przykładowo) Farbregasa, że nie olewa treningów i poświęca swoje życie na doskonalenie swoich piłkarskich umiejętności, tak samo może szanować idre za to, że poświęcił się grze w sc, przeprowadził się do korei i regularnie trenuje, dzięki czemu my, niedzielni gracze możemy cieszyć oczy niektórymi grami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EDIT: Grzypo - za wiele to mi nie wyjaśniłeś, tylko jeszcze bardziej zagmatwałeś. Czyli jak rozumiem, jak uznam, że już nadszedł czas na koniec treningów, to robię "skip" albo rozgrywam te 50 meczy treningowych i wtedy kilka następnych meczów jest na sprawdzenie umiejętności i umieszczenie w odpowiedniej lidze? Te gry treningowe to w ogóle są biedne, bo te mapy "novice" to tragedia. Do tego szybkość ustawiona na normalu, więc strasznie się wlecze. Chociaż mecze treningowe, z tego co zauważyłem, to wliczają się do statystyk.

On już tak ma, lubi krótkie wypowiedzi :P Pierwsze gry są by poznać rasę, zasady itd. aby nie musieć grać vs. AI tylko od razu ćwiczyć na prawdziwych graczach (dlatego tak mnie dziwiło twierdzenie Twojego brata, że najlepiej poznać rasę w vs AI, ale poniekąd się z tym zgadzam, więc nie negowałem tego), gdy pomijasz / kończysz tą ligę jesteś przerzucany na placement matche, 5 spotkań z coraz trudniejszymi przeciwnikami i wrzucany do ligi, osobiście uważam, że na "wolniejszą" rozgrywkę nie warto poświęcić więcej niż 5 gier, bo później staje się po prostu nudna. Anyway, po przejściu na placement i tak resetuje Ci statystyki rozegranych/wygranych meczy które są naliczane od nowa po dołączeniu do ligi.

btw. nie przejmowałbym się za bardzo tą ligą treningową, osobiście wygrałem wszystkie 5 spotkań, z czego 3 były dość wymagające (reaper rush, bitwa z crussierami itd.), a jak przyszło co do czego, do w placemencie dostałem w ciry aż miło (co ciekawe nawet jak wygrasz bodajże 3 pierwsze spotkania, a przegrasz 2 i tak lecisz do brąz, może do srebra jak miałeś bardziej wymagającą "trójkę"), co nie znaczy, że żałowałem szybszego skończenia practice league, prawda jest taka, że przy tych "zaporach" i wolniejszej grze nigdy nie wyrobisz sobie odpowiedniego refleksu i reakcji, nie wspominając o kolosalnej różnicy w zabawie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się, my nie wcielamy się w Jim'a tylko poznajemy jego historię, owszem możemy podjąć jakieś tam decyzję itd. itp. Ale nie oszukujmy się, to bardziej pasuje na kanwę filmową, czy też książkową, w pewien sposób jest tak jak mówicie, można stracić poczucie uczestniczenia w historii, bycia jego częścią, ale ludzie częstokroć bardziej utożsamiają się z wykreowanymi bohaterami, którzy maja własną historię i styl bycia.

Ok, nieprecyzyjnie się wyraziłem. Jednak widać czarno na biały, że to Reynor gra pierwsze skrzypce u Terran. Zatem patrząc na sprawę z Twojego punktu widzenia, w kontekście "utożsamiania się z wykreowanymi bohaterami, którzy mają własną historię i styl bycia", można, moim zdaniem, zaryzykować tezę, iż Reynor to gracz / gracz to Reynor.

Co do aktorów też się nie zgodzę, myślę, że za bardzo przemawia przez Ciebie sentyment do C&C, w starku ten pomysł kompletnie by nie przeszedł, ta gra ma swój klimat i styl, a aktorzyna Tychus w plastikowej zbroi kompletnie by to zniszczył...

Nie chodzi o sentyment do C&C a raczej o doznanie większej, nazwijmy to, płaszczyzny urealniającej doznania wizualne, płynące z wyreżyserowanych cut scenek. Natomiast sam tytuł gry czy serii nie ma tu raczej nic do rzeczy. Poza tym skąd przekonanie, że wspomniany wyżej zabieg miałby zabić klimat "starka"? Jakby nie było obecne "między planszowe" menu, cała ta fabularyzowana otoczka, w tym wizyty w kantynie, zbrojowni itd. są przecież debiutem. Podobnej perspektywy w "jedynce" nie było. A jakby nie patrzeć owe rozwiązanie w "dwójce" raczej nie spotkało się z falą krytyki ze strony fanów serii. Też można by powiedzieć, że interaktywne pałętanie się po pokładzie Hyperiona mogłoby zabić klimat itp. a tak się nie stało. Poza tym klimat "Starcraft'a", jak sądzę, został zbudowany czy osiągnął swój niepowtarzalny poziom, na samej rozgrywce już na polu boju a nie w przerwach między misjami.

Zresztą, każdy ma swój gust, oczekiwania i przyzwyczajenia. Obecna kwestia "wątku" Hyperiona, jego design'u itp. wcale mi nie przeszkadza a wręcz przeciwnie - urozmaica całą zabawę (mam jedynie "ale" co do funkcji Labolatorium w późniejszej fazie kampanii, kiedy "żyjątka w próbówkach" wyczerpały swoje możliwości empiryczne a co za tym idzie, konsola z "łańcuszkami DNA" stała się na dobrą sprawę bezużyteczna. Jedyny plus "takiego" pomieszczenia labolatoryjnego stanowią otrzymywane punkty za zdobyte w takiej czy innej misji artefakty Protossów czy kredyty "dla" Zergów / Protossów, uzyskane za pomyślne zwieńczenie danej misji. Aha, można jeszcze pogadać sobie z Nawigatorem? Mam na myśli okablowane popiersie tej szarej babki ;) ) Poza tym daje graczowi, mimo pewnej fabularnej bierności, uczucie faktycznego wpływania na rozgrywkę w kolejnych misjach - usprawnienia siły uderzeniowej / obronnej jednostek, modernizacje instalacji bazy, angaż najemników.

W moim przekonaniu cut scenki z udziałem aktorów wcale nie pozbawiłyby "SCII" klimatu czy stylu. Tak jak pisałem - esencją tej gry jest rozgrywka gdzieś tam na planecie a nie aranżacja "gadki - szmatki" między misjami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze wrócę do wątku zawodowych graczy.

I jeśli nie widzisz podobieństw, to skup się na tym, żeby gra sprawiała Ci jak największą przyjemność a z takimi opiniami się wstrzymaj. Nie zabraniam Ci mieć własnego zdania, ale negując talent i poświęcenie niektórych grajków brzmisz jak pospolity ignorant.

Sam się wstrzymaj. Opinie każdy może mieć jakie chce, póki żyjemy w wolnym kraju i nie łamią one prawa. To, że gra staje się zajęciem płatnym i oglądanym przez wielu - niech będzie przykład piłki nożnej - wcale nie znaczy, że jest czymś więcej niż zabawą. Czym jest piłka nożna? Kilku facetów biega za piłką i stara się trafić między słupki. Tak samo ze StarCraftem, tutaj dwóch facetów usiłuje zniszczyć siebie nawzajem wszelkimi dostępnymi środkami.

Profesjonalizm? Jeśli ktoś wkłada w grę serce - niezależnie od tego czy jest to piłka nożna, czy gra - to jest to dobra rzecz, bo należy robić to, co się lubi. Jednak we mnie nie budzi szacunku liczba APM i wyuczone na pamięć skróty klawiszowe. Talent? Poświęcenie? Za duże słowa, jeśli chodzi o moje zdanie na ten temat. Lepiej, jeśli ktoś gra za darmo i lubi to, niż jakby miał grać wyłącznie dla profitów z tego płynących, a mam wrażenie, że jeśli chodzi o polską ligę to są głównie tacy ludzie. Równie dobrze można ich zestawić z hydraulikiem - hydraulik też wykonuje pewną pracę i zostaje za to opłacony. Jeśli jednak ów hydraulik po prostu to lubi to jest więcej wart od nawet najlepszego gracza (nożnego lub komputerowego), jeśli ów gracz robi to zawodowo, bez radości płynącej z tego, co robi.

Być może idealizuję, ale jest praca i Praca. Sam oglądam powtórki "tych lepszych" (z punktu widzenia ligi), bo liczę na dobre, emocjonujące, ciekawe mecze. Choćby gra Idry z Drewbie. Gra sama w sobie jest bardzo dobra, i bardzo długa. Gracze sami w sobie się nie liczą, liczą się ich działania. Tutaj podzielam zdanie Face'a: gracze to tylko gracze, niezbyt mnie interesują. Liczy się sama gra.

I teraz przejdę do finału tej wypowiedzi. Widziałeś grę Idry z Drewbie? Albo widziałeś jak skandalicznie zachowuje się Idra, kiedy napotyka problemy? Raz, że nawet nie walczy w pewnych momentach, tylko poddaje się od razu. Brak tego ducha walki, który tak bardzo cenię. Dwa, że ma tendencję do używania wulgaryzmów i obrażania innych ludzi. Za co? Ktoś gra Terranem? Mieszanie z błotem człowieka za to, że nie da się go łatwo pokonać? Wpadanie w szał, bo gra jest trudna? Kto się tak zachowuje? Dziecko. Dzieciuch wręcz. Nie należy obrażać wroga, jeśli nie oszukuje. Pewna klasa, mnimum stylu powinna być. Mogę przyznać, że Idra nie gra źle. Jednak jako człowiek zachowuje się bardzo, bardzo marnie. I choćby z tego powodu nie zamierzam go doceniać. Gra dobrze, ale na tym koniec. Sam w sobie jest bezwartościowy. Niech poświęci trochę tego talentu i umiejętności, żeby być lepszym człowiekiem. Z jego skillem nie powinno to być trudne.

Zakończę twymi własnymi słowami, Zannin. Z takimi opiniami, jak twoja, się wstrzymaj. Nie zabraniam ci mieć własnego zdania, ale nie wygłaszaj go. Sam przyznasz, że tego typu sformułowania (których sam użyłeś w stosunku do innych) są niestosowne, może więc te same słowa, które napisałeś do kogoś innego trafią do ciebie i sprawią, że więcej tego nie napiszesz.

P.S. Sam mam ochotę popróbować Zerga, bo widzę, że ta rasa ma olbrzymi potencjał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym jest piłka nożna? Kilku facetów biega za piłką i stara się trafić między słupki. Tak samo ze StarCraftem, tutaj dwóch facetów usiłuje zniszczyć siebie nawzajem wszelkimi dostępnymi środkami.

I taką definicją nigdy nie pokażesz piękna gry ani dokładnie nie pokażesz jak wygląda. Trywialnie można się wypowiadać o wszystkim - jedzienie to pare kalorii, którymi próbujesz trafić do ust. Samochód, to 4 koła, którymi próbujesz trafić do celu. Krzyż to...itd.

Widzisz, i zagłębie i wisła gra w piłkę, tak samo jak arsenal i liverpool, ale różnica pomiędzy poziomem jest ogromna. Tak samo jak pieniędzmi, które wchodzą w nomen omen grę.

Jednak we mnie nie budzi szacunku liczba APM i wyuczone na pamięć skróty klawiszowe. Talent? Poświęcenie? Za duże słowa, jeśli chodzi o moje zdanie na ten temat.

Ty naprawdę nie masz pojęcia jak wygląda gra w multi. Nie wyciągnąłeś żadnych wniosków z oglądanych gier. Talent ? Zapewniam Cię, że topowi gracze go posiadają. Dzięki temu powstają różnorodne buildy, dzięki temu widzimy zaskakujące strategie i poziom na który niektórzy z Nas nigdy nie wejdą. Poświęcenie ? Trening po 8 godzin dziennie nie jest takowym poświęceniem ? Zrezygnowanie ze studiów też nie ? Coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że z Wami dwoma nie ma co dyskutować na ten temat, bo negujecie w strasznym stopniu wielkość samej gry i graczy, co wygląda tak, jakbyście co najmniej leczyli kompleks zbyt małych członków.

Nie wiem skąd Wam się to bierze.

Być może idealizuję, ale jest praca i Praca. Sam oglądam powtórki "tych lepszych" (z punktu widzenia ligi)

To nie jest tylko z punktu widzenia ligi. Wybacz, może Cię urażę ale taki idra czy drewbie przerastają Cię w każdym aspekcie gry i w każdym punkcie są od Ciebie lepsi. Mają większą wiedzę o grze, lepiej potrafią dostosować się do przebiegu gry, potrafią lepiej wykorzystywać minerały, lepiej micrować, macrować. I na tym lista się nie kończy. I oczywiście, dlatego siedzą w diamencie, z dość przyzwoitym ratio.

Widziałeś grę Idry z Drewbie? Albo widziałeś jak skandalicznie zachowuje się Idra, kiedy napotyka problemy? Raz, że nawet nie walczy w pewnych momentach, tylko poddaje się od razu. Brak tego ducha walki, który tak bardzo cenię. Dwa, że ma tendencję do używania wulgaryzmów i obrażania innych ludzi. Za co? Ktoś gra Terranem? Mieszanie z błotem człowieka za to, że nie da się go łatwo pokonać? Wpadanie w szał, bo gra jest trudna? Kto się tak zachowuje? Dziecko. Dzieciuch wręcz. Nie należy obrażać wroga, jeśli nie oszukuje. Pewna klasa, mnimum stylu powinna być.

Zaprzeczacie sami sobie. Z jednej strony mówisz, że gracze to tylko gracze i Cie nie interesują. Negujesz ich skilla itd. a gra pewnie rozgrywa się sama. A z drugiej jako przykład podajesz chamstwo idry. To interesuje Cię ich zachowanie, czy może tylko skupiasz się na grze, bo się pogubiłem.

Idra jest znany ze swoich ragequitów i ogólnego braku manier. Ale, że się tak wyrażę, mtv - mnie to vali. Nie szukam wzorców do naśladowania wśród graczy sc. Dla mnie, może być ćpunem w życiu rzeczywistym, może siedzieć w więzieniu, unikać służby wojskowej, opryskliwie odzywać się do sąsiadów itd. Powtarzam - mtv. Podziwiam jego skill, nie jego osobowość.

Wydaję mi się, że przykład z piłką nożną użyty w dyskusji z Wami jest, za przeproszeniem, o kant d rozbić (bo piłka kopie się sama, a lata treningów piłkarze spędzili w barze) ale co mi tam: czemu większość kibiców ma gdzieś to, jacy piłkarze są w życiu rzeczywistym ? Dlaczego fani nie biją brawa dla Henry'ego, który rozwiódł się z żoną, tylko wolą oklaskiwać go za strzelone gole ? Dlaczego ś.p. George Best, alkoholik jakich mało, jest wspominany przez kibiców z łezką w oku ? Rozczulają się, że potrafił wypić butelke whisky w parę chwil, czy może pamiętają jak doskonałym był graczem ?

Sam przyznasz, że tego typu sformułowania (których sam użyłeś w stosunku do innych) są niestosowne, może więc te same słowa, które napisałeś do kogoś innego trafią do ciebie i sprawią, że więcej tego nie napiszesz.

Sprostuję - użyłem ich tylko w stosunku do Face. A nie podejrzewam, żeby był on przedstawicielem 'innych'. Dwa, stosowne są jak najbardziej. Bronisz się demokracją ? Odpowiem tak - dla głupoty i ignoranctwa nigdy nie będzie miejsca w demokracji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zannin --> Przepraszam, ale pisząc późno po nocy i tak długi post mogłem pomylić jedną literkę i tego nie zauważyłem. Jednak ja wyraźnie widzę, że piszesz o kiepskich graczach, którzy mogą pokonywać lepszych i chwalić się swoim ratio. Czyli nawet jeśli będzie mi dobrze szło Terranem, to można powiedzieć, że pokonałem lepszych od siebie, a sam tak naprawdę jestem noobkiem i na to nie zasługiwałem, ale wykorzystałem wadliwy balans. Jak określisz czy dany gracz jest kiepski, czy dobry? Skoro odrzucasz zwycięstwo, jako taki przelicznik, to musi być jakiś inny. Do zawodowców mam podejście jakie mam. Nie uważam, żeby gracz, który gra dla zarobku zasługiwał na jakiś specjalny szacunek. W końcu gra dla wypłaty, a nie dla przyjemności. Inna sprawa jeśli kocha to co robi i walczy z sercem. Wszystko to co miałem na myśli dobrze wyjaśnił Holy, który zrozumiał moją opinię w tej kwestii. Zannin, nic nie poradzę, że tobie się to nie podoba. Nie mam zamiaru przez to się zamykać, bo ty tak chcesz. Ty piszesz z wielkib uwielbieniem o turniejach i zawodowcach, ja mam zupełnie inne zdanie. Równie dobrze mógłbym powiedzieć: "nie pisz więcej o tych turniejach, bo wychodzisz na fanboja, zachowaj swoją opinię dla siebie". Według mnie e-sport i dobre granie w jakąś grę nie daje jakiejś osobie specjalnych praw. Ona już za to dostała pieniądze, więc nie widzę powodów aby mogła się wywyższać wobec innych.

Oglądając różnego rodzaju powtórki, to nie mogę się nadziwić jak często Terranie przegrywają przez fakt iż ich armia jest pozbawiona jednostek przeciwlotniczych. Jeśli przeciwnik nastawia się na produkcję mutasów czy broodlingów to vikingi są niezastąpione i dość łatwo dostępne. Dlatego podczas gry staram się mieć tą sytuację pod kontrolą. Wiadomo, że armia oparta na marauderach i reaperach nie ma szans w starciu z lotnictwem. Do tego bardzo często są w niej czołgi i helliony, które atakować lataczy nie potrafią. Robienie do tego Thorów, to zwykła kpina, bo te wolno się produkują i nie zadają zbyt wielkich obrażeń. Nadają się raczej jako jednostka wsparcia.

Poza tym klimat "Starcraft'a", jak sądzę, został zbudowany czy osiągnął swój niepowtarzalny poziom, na samej rozgrywce już na polu boju a nie w przerwach między misjami.

Mam inne zdanie. Sama rozgrywka nie zbudowała takiego klimatu. Mnie w jedynce urzekły briefingi przed misjami. Na ekranach mieliśmy twarze bohaterów, którzy wprowadzali nas w poszczególne misje. Czegoś takiego nie znalazłem później w żadnej innej grze. Właśnie dlatego włączam sobie poszczególne kampanie z jedynki i dodatku po to, żeby posłuchać Tassadara, Stukova, Durana, Aldarisa czy Mengska. Teraz w dwójce zostało to zastąpione przez Hyperiona i pogawędki z załogą. W mojej opinii dość skutecznie. Dorzucając do tego sporą ilość filmików, wiadomości, które można obejrzeć w kantynie, to właśnie na to w głównej mierze składa się klimat tej produkcji. Oczywiście mówię tutaj o moich odczuciach.

Trening po 8 godzin dziennie nie jest takowym poświęceniem ? Zrezygnowanie ze studiów też nie ?

To raczej wspomniana głupota.

Wybacz, może Cię urażę ale taki idra czy drewbie przerastają Cię w każdym aspekcie gry i w każdym punkcie są od Ciebie lepsi.

Zaraz zacznę wypłakiwać się w poduszkę. No i co z tego, że przerastają? Nie mam ambicji do bycia numerem jeden na świecie. Chce sobie trochę pograć dla zabawy, mieć radość z gry, wygrywać trochę częściej niż przegrywać. Być świadkiem emocjonujących potyczek, które nie trwają mniej niż 10 minut. Powiedz mi tylko, co z tego, że oni nas przerastają w grze? W końcu mają więcej godzin na koncie spędzonych przy grze, dłużej grają, są lepsi, dużo lepsi. Jednak nie ma sensu wpadać z tego powodu w kompleksy. Zresztą ty nam je zarzucasz, dzięki za podnoszenie poziomu dyskusji na wyższy stopień...

Zaprzeczacie sami sobie. Z jednej strony mówisz, że gracze to tylko gracze i Cie nie interesują. Negujesz ich skilla itd. a gra pewnie rozgrywa się sama. A z drugiej jako przykład podajesz chamstwo idry. To interesuje Cię ich zachowanie, czy może tylko skupiasz się na grze, bo się pogubiłem.

Nie neguję ich skilla tylko nadmierny hype jaki pojawia się wokół tych osób. Neguję ich "boskość". Można się skupiać na grze i nie być fanem danego zawodnika. Oglądać po prostu z samej ciekawości bądź chęci obejrzenia ciekawego meczu. Jednak na zachowanie oponenta podczas gry od razu zwraca się uwagę. Tym bardziej jeśli jeden z lepszych zawodników zachowuje się niczym obrażone dziecko. Poza tym na coś podobnego u innych też zwracam uwagę. Podałem przykład jednej z gier, gdzie facet się wkurzał, że kodów używałem...

Idra jest znany ze swoich ragequitów i ogólnego braku manier. Ale, że się tak wyrażę, mtv - mnie to vali.

Mógłbyś jednak wyrażać to w sposób mniej podwórkowy, np. "nie obchodzi mnie to", ale twoja sprawa. Ja też nie szukam wzorów do naśladowania, ale uważam, że każdy człowiek powinien mieć szacunek do swojego rywala jeśli ten na niego zasługuje. Tak jest zawsze na początku, w końcu wszyscy sobie życzą gl hf, ale widać dla niektórych to puste słowa. Fair play to podstawa, przynajmniej dla mnie.

Dlaczego ś.p. George Best, alkoholik jakich mało, jest wspominany przez kibiców z łezką w oku ?

Dlatego, że ma tu miejsce mitologizacja śmierci. Podobnie było z Deyną. To koniec offtopu z mojej strony.

Sprostuję - użyłem ich tylko w stosunku do Face. A nie podejrzewam, żeby był on przedstawicielem 'innych'.

Aha czyli jednego człowieka można obrażać. W końcu ja też jestem chyba jakimś innym człowiekiem, oprócz ciebie i Holy'ego. Nie wiem co tu ma do rzeczy jakieś przedstawicielstwo. Używasz słów do innych, czyli nie do siebie ani do twojego rozmówcy, tylko osoby trzeciej. Tak trudno to zrozumieć?

Bronisz się demokracją ? Odpowiem tak - dla głupoty i ignoranctwa nigdy nie będzie miejsca w demokracji.

To co ty tu jeszcze robisz? Zarzucasz mi głupotę i ignoranctwo, a sam piszesz nie rozumiejąc większości tego co miałem do powiedzenia. To jest dopiero ignorancja, nie wiedzieć dobrze co ktoś chciał przez to powiedzieć i wyzywać go od ignorantów i głupich...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zannin - radzę spuścić nieco z tonu. Bardzo niemile widziane są insynuacje co do kompleksów czy rozmiarów, zaś już szczególnie nie leży w twojej kompetencji zabranianie innym wypowiedzi. Jeśli jeszcze raz zastosujesz taką zagrywkę, otrzymasz nie tylko ostrzeżenie, ale i urlop.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam inne zdanie. Sama rozgrywka nie zbudowała takiego klimatu. Mnie w jedynce urzekły briefingi przed misjami. Na ekranach mieliśmy twarze bohaterów, którzy wprowadzali nas w poszczególne misje. Czegoś takiego nie znalazłem później w żadnej innej grze. Właśnie dlatego włączam sobie poszczególne kampanie z jedynki i dodatku po to, żeby posłuchać Tassadara, Stukova, Durana, Aldarisa czy Mengska. Teraz w dwójce zostało to zastąpione przez Hyperiona i pogawędki z załogą. W mojej opinii dość skutecznie. Dorzucając do tego sporą ilość filmików, wiadomości, które można obejrzeć w kantynie, to właśnie na to w głównej mierze składa się klimat tej produkcji. Oczywiście mówię tutaj o moich odczuciach.

Przepraszam ale znów się odwołam do serii "C&C" czy "Emperor: Battle for Dune" - przecież w tych produkcjach (z wyjątkiem ułomnego w tym aspekcie "universum" "Generals'ów") przed i po każdej misji mieliśmy właśnie, nakreślany przez Ciebie, model briefingu. Nasz mocodawca czy mocodawcy a nieraz nawet i jednostka uczestnicząca w rozgrywce (np. Tania, Natasza), również nakreślały cele takiej czy innej misji. Swego czasu podobne zabiegi były nawet obowiązującym standardem - zawsze ktoś miał coś nam do powiedzenia przed rozgrywką. Zgadzam się z Tobą - Hyperion z całym dobrodziejstwem inwentarza niewątpliwie podniósł atrakcyjność "SCII" jednak pisząc o klimacie rzeczonej produkcji, miałem raczej na myśli nie gasnący wciąż entuzjazm całej rzeszy fanów ale do rozgrywki sieciowej, w której jak wiadomo nie ma filmików, briefingów itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że drogi moderator Rankin przeczytał tylko i wyłącznie wypowiedzi Holy i Face, moje racje zignorował. Tak więc specjalnie dla Ciebie i dla reszty, to jest moja wypowiedź:

I jeśli nie widzisz podobieństw, to skup się na tym, żeby gra sprawiała Ci jak największą przyjemność a z takimi opiniami się wstrzymaj. Nie zabraniam Ci mieć własnego zdania, ale negując talent i poświęcenie niektórych grajków brzmisz jak pospolity ignorant.

Nie mam zamiaru przez to się zamykać, bo ty tak chcesz.

Jakoś podobieństw w tym nie widzę. Nie powiedziałem, że Face ma, za przeproszeniem, zamknąć ryj, bo racje mam ja i koniec, czy cokolwiek takiego w opryskliwym tonie. Broń panie boże. Radzę się uważnie wczytać. Nawet literka po literce, jeśli nic więcej nie pomoże.

Mógłbyś jednak wyrażać to w sposób mniej podwórkowy, np. "nie obchodzi mnie to", ale twoja sprawa.

Sposób w jaki się wyrażam jest tylko i wyłącznie moją sprawą. To co piszę jest zrozumiałe i skoro oburzyłeś się, że zaproponowałem, żebyś się z niektórymi opiniami wstrzymał, to życzę sobie, abyś takie odzywki zachował dla siebie.

Tak czy siak - koniec rozmowy z mojej strony. Widocznie są równi i równiejsi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferrou - a jak byś widział takiego Zeratula w filmie z żywymi aktorami? ;]

Zannin - nie ma się czym tak ekscytować. Też oglądałem ten mecz idry z Drewbiem i też byłem zniesmaczony jego zachowaniem. Momentalnie stanęła mi przed oczami wizja małego dziecka przy monitorze, które nie potrafi pogodzić się z przegraną. Bo zazwyczaj własnie małe dzieci wyzywają ludzi, którzy ich pokonują.

Ci wszyscy topowi gracze SC mogą sobie być świetnymi klikaczami, mogą posiadać umiejętności, których nigdy w grze nie osiągnę - ale jakoś mnie to nie obchodzi. mtv, jakbyś to napisał. Są takie dziedziny życia, w których odniesione sukcesy nie są powodem do zazdrości innych ludzi. Dlatego na przykład ja nie zazdroszczę mistrzowi tańca Ugachakolakosaka z wioski Ugugubugubu tak samo jak nie zazdroszczę idrze sukcesu. I nigdy nie pojmę, dlaczego ktoś chce tym ludziom płacić za granie.

A zrezygnowanie ze studiów na rzecz grania to nie poświęcenie, a szczyt głupoty. ;]

@UP - oczywiście, na FA również nie ma pełnego balansu. Terran players mają u nas +5 do szacunu i +10 do wolności słowa ;]

A tak na poważnie: usiądź sobie, weź kilka głębokich oddechów i przeczytaj swoje posty jeszcze raz. Ot chociażby fragment o długości członka. I spróbuj wyciągnąć wnioski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty naprawdę nie masz pojęcia jak wygląda gra w multi. Nie wyciągnąłeś żadnych wniosków z oglądanych gier.

Ośmieliłbym się stwierdzić, że wiem jak wygląda gra w multi, skoro oglądałem powtórki. Nie wyciągnąłem wniosków podobnych do twoich. To znacząca różnica. Wyciągnąłem jednak wystarczająco wiele, żeby wyrobić sobie na ten temat jakieś zdanie i napisać o tym na forum.

Talent ? Zapewniam Cię, że topowi gracze go posiadają. Dzięki temu powstają różnorodne buildy, dzięki temu widzimy zaskakujące strategie i poziom na który niektórzy z Nas nigdy nie wejdą.

Każdy z nas ma różnorodne możliwości w zasięgu ręki. Sam chętnie korzystałem z różnych sposobów na przeciwnika. Raz było lepiej, raz gorzej, ale grało się przyjemnie. Osobiście uważam, że każdy powinien grać tak jak chce, a nie kopiować stretegie od innych. Być może w ten sposób nigdy nie dojdę do jakiejś wielkiej ligii, ale dla mnie nie ma to znaczenia. Tworzenie schematów, które kontruje się innymi schematami nieco wypacza mój punkt widzenia na strategie; one polegają przecież na łamaniu schematów, zaskakiwaniu wroga, a nie na opracowaniu idealnego schematu, a przegra ten, który o kilka sekund spóźni się z jego wykonaniem. Bardziej jest mi bliska strategia w rozumieniu Sun Tzu.

Poświęcenie ? Trening po 8 godzin dziennie nie jest takowym poświęceniem ? Zrezygnowanie ze studiów też nie ?

Czy hydraulik poświęca się, gdy zdobywa wiedzę i umiejętności, żeby potem zdobyć zawód? Czy poświęceniem się jest studiowanie, żeby mieć wyższe wykształcenie? Czy poświęcenie... mógłbym tak dalej pisać. Możesz to uznać za poświęcenie, ale nie widzę powodu w doprowadzaniu pojęcia "poświęcenie" do absurdu. Jeśli poświęcamy się cały czas, dzień po dniu, to czy jest to coś szczególnego, że ktoś "poświeca się", żeby grać osiem godzin dziennie i rezygnuje ze studiów?

To nie jest tylko z punktu widzenia ligi. Wybacz, może Cię urażę ale taki idra czy drewbie przerastają Cię w każdym aspekcie gry i w każdym punkcie są od Ciebie lepsi. Mają większą wiedzę o grze, lepiej potrafią dostosować się do przebiegu gry, potrafią lepiej wykorzystywać minerały, lepiej micrować, macrować. I na tym lista się nie kończy. I oczywiście, dlatego siedzą w diamencie, z dość przyzwoitym ratio.

I co z tego? Jak ktoś chce klepać schemat za schematem, bo na tym zarabia to ma do tego prawo. Ja chcę tylko dobrej gry. Niezależnie od wyniku. Wolę zobaczyć grę niskopoziomowców, którzy zagrają dobrze, niż grę z najwyższej półki, jeśli ta będzie nudna. Zrozum, że mnie nie obchodzą umiejętności same w sobie.

Zaprzeczacie sami sobie. Z jednej strony mówisz, że gracze to tylko gracze i Cie nie interesują. Negujesz ich skilla itd. a gra pewnie rozgrywa się sama. A z drugiej jako przykład podajesz chamstwo idry. To interesuje Cię ich zachowanie, czy może tylko skupiasz się na grze, bo się pogubiłem.

Gracze mnie nie interesują. Nie interesuje mnie ich poziom. Nie obchodzi wiek, kolor skóry i płeć. Tak długo, jak długo prezentują dobrą grę - co może być subiektywne - a chamskie zachowanie jest elementem gry, który psuje odbiór całości. Czyli psuje grę. Jest w Biblii taki fragment, gdzie bóg mówi, że mógłby zniszczyć swych wrogów, bo ma taką moc, ale tego nie zrobi. Niech to będzie świadectwo jego mocy, i żeby oni mogli być świadkiem jego potęgi. I tutaj może być podobnie. Nie jest mocą obrażać kogoś, kto przegrywa. Mocą jest go uszanować za to, że stanął do walki i umożliwił rozegranie wyrównanej walki.

czemu większość kibiców ma gdzieś to, jacy piłkarze są w życiu rzeczywistym ? Dlaczego fani nie biją brawa dla Henry'ego, który rozwiódł się z żoną, tylko wolą oklaskiwać go za strzelone gole ? Dlaczego ś.p. George Best, alkoholik jakich mało, jest wspominany przez kibiców z łezką w oku ? Rozczulają się, że potrafił wypić butelke whisky w parę chwil, czy może pamiętają jak doskonałym był graczem ?

Jakie to ma znaczenie? Jeśli ktoś ma idola, który poza boiskiem prezentuje opłakany poziom to świadczy chyba o nich samych? Ja potrafię docenić nie tylko umiejętności, ale także człowieka. Zwłaszcza człowieka. Silnego i słabego. Poza tym, ten świat nie jest najlepszym ze światów. Ciekawe dlaczego?

Sprostuję - użyłem ich tylko w stosunku do Face. A nie podejrzewam, żeby był on przedstawicielem 'innych'. Dwa, stosowne są jak najbardziej.

A kim jest Face, jak nie innym? Inną osobą? Skoro użyłeś takich słów w stosunku do Face'a, bo ma taki a nie inny pogląd, to równie dobrze mógłbyś go zastosować do każdej osoby o tym samym poglądzie. Przecież tego typu słów można użyć w stosunku do każdego, nawet do ciebie i nawet jeśli nie są słuszne. O tym czy jest to stosowne już wypowiedział się moderator.

Bronisz się demokracją ? Odpowiem tak - dla głupoty i ignoranctwa nigdy nie będzie miejsca w demokracji.

Nie nazwałbym tego obroną. Co do demokracji - przyjrzyj się jej uważnie, jest w niej więcej miejsca dla głupoty i ignoranctwa, niż chcesz przyznać. Demokracja zakłada wolność słowa i równość tychże słów. To mniej więcej oznacza, że można pisać nawet głupoty i być ignorantem. Pytanie tylko, kto tym ignorantem może być. Zarzucasz innym głupotę i ignoranctwo, kiedy tak naprawdę sam nie do końca rozumiesz o co chodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na poważnie: usiądź sobie, weź kilka głębokich oddechów i przeczytaj swoje posty jeszcze raz. Ot chociażby fragment o długości członka. I spróbuj wyciągnąć wnioski.

Bulwa, ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, co napisałem. Nie dostałem zapaści pisząc o długości członków, nie wypieram się teraz brakiem pamięci. Chodzi mi o fragment, w którym rzekomo kazałem się zamknąć. I dalej masz rady co do wyciągania wniosków drogi i szacowny Nargoghcie ?

I nigdy nie pojmę, dlaczego ktoś chce tym ludziom płacić za granie.

A zrezygnowanie ze studiów na rzecz grania to nie poświęcenie, a szczyt głupoty. ;]

To pokaż mi sportowca z wykształceniem wyższym. :P Niewielu jest takich. Albo inaczej - są równie często spotykani, co jednorożce. Jeśli ktoś chce osiągnąć wybitny poziom w danej dyscyplinie to papierek ze studiów mu nie pomoże. Musi całkowicie skupić się na treningu. Co jest całkiem normalne, bo taką obrali drogę życiową. Mają śrubować rekordy, strzelać bramki, szybko biegać i wszystko zależy od dyscypliny, która wybrali. A często zarabiają więcej niż Ci 'mondrzy' po studiach.

Mam wrażenie, że drogi użytkownik Zannin całkiem nie zrozumiał, że moja wypowiedź nie tyczyła racji - bo od tego jest dyskusja - a użytych argumentów, słownictwa, insynuacji.

Mam wrażenie, że wielce szanowny moderator Rankin dalej nie zdaje sobie sprawy, że nikomu nie kazałem się zamknąć. Chociaż podejrzewałem tego kogoś o zbyt krótkiego członka i tego nie neguję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że drogi moderator Rankin przeczytał tylko i wyłącznie wypowiedzi Holy i Face, moje racje zignorował.

Mam wrażenie, że drogi użytkownik Zannin całkiem nie zrozumiał, że moja wypowiedź nie tyczyła racji - bo od tego jest dyskusja - a użytych argumentów, słownictwa, insynuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...