Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie VIII

Polecane posty

Możemy za to podyskutować o korzuchu na kakale :).

Korzuch na kale? Zdecydowanie bleee! :sick:

Poważnie pisząc, nie lubię kożucha, generalnie ciepłe mleko też nie za bardzo...

Iskier: wspomnianej przez Ciebie skóry z kurczaka nie znoszę. Nie-na-widzę też flaków, i tyle! O!

@down: galarety mięsnej (czy salcesonu) też 3-metrowym kijem nie tknę, po prostu nie. Wybredny jestem, nie? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już, literówka poprawiona. Ooo, flaki, jeśli są dobrze zrobione, to naprawdę świetne danie :). To jest jedna z potraw którą uwielbiam w wersji gotowo/sklepowej, czyli słoiki z flakami do podgrzania i podania na stół. Palce lizać :D.

Moje uwielbienie dla flaków nie przeszkadza mi w niecierpieniu większości część kurczaka z wyjątkiem piersi, tak jakoś mam. W to wchodzi również ta skórka rosołowa, gdy ja w domu robię rosół to zawsze czyszczę go dokładnie aby nic nie pływało. Gorzej gdy ktoś inny jest za to akurat odpowiedzialny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co za francuskie podniebienia. Cóż, mnie Pan Ciemności nauczył, że w jedzeniu się nie przebiera... Inni głodują, a wy tu wybrzydzacie.

Ja jestem istną pochłaniarką jedzenia wszelakiego (z jednym jedynym wyjątkiem: czarniną) i nie straszne mi żadne flaki, serca, żołądki, wątróbka, kaszank i tym podobne rzeczy. Fasolkę po bretońsku mógłbym jeść na kilogramy, to samo z leczem. Zresztą, co tu wybrzydzać. Bigosy, sałatki, rybki wszelakiej postaci, pierogi, ciepłe mleczko prosto od krówki... Mmm, to mnie woła.

I shall eat!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kożuch mleka?

Rany, dawno nie widziałem tak oryginalnego tematu.

A fuj? A skąd. Powinienem raczej powiedzieć: "ale o co chodzi?". A raczej "Mlask, ale o fo, mask, choci *ciamka*".

Zresztą, mleczko jest bardzo mniam-mniam. W podstawówcę zawsze jadłem śniadkanko, które składało się z jakiegoś Nesquika czy innego Czokapika, więc raczej na brak nabiału/wapna narzekać nie mogłem.

Nigdy też nie miałem niczego złamanego. Może to przez to, że zawsze miałem mocne kości, bo w dzieciństwie piłem dużo mleka?

Zresztą nawet teraz zdarza mi się zamiast Pepsi, wyciągnąć mleko i wypić 2 szklaneczki.

PS. Wolicie Nesquik czy Cini Minis?

Otóż mojej dziewczynie wysoki sąd wlepił karę 200 zł za spóźnienie się na rozprawę. Ba, cóż z tego, że jest tam ona tylko w ramach świadka i to na dodatek zeznającego z własnej dobrej woli i ciepłoty serca. Cóż z tego, że powód nie stawił się na rozprawę i sprawę odroczono

Powiem po prostu: Polska. I się uśmiechnę. => :) <= Bo płakać już nie ma nad czym...

Na WOŚP w tym roku nic nie dalem, co mnie trochę smuci, ale w poprzednich latach dałem tyle, że w tym roku jakoś mi Jurek Owsiak wybaczył.

Co do jego śmierci. Hm...Ciężko powiedzieć. Oby Jurek żył nam jak najdłużej itp, itd. A WOŚP raczej przetrwa. Przynajmniej ja mam taką nadzieję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście to nie jest tak łatwo to zrobić, bo nikt normalny nie da się odciąć od żyły złota. Ksiądz z mojej parafii zarabia średnio 35 tysięcy złotych w jednym miesiącu podczas kolędy.

Tu się nie zgodzę. 35 tysięcy to trochę przesada... Uznając, że każdy ksiądz ma siedem kolęd w tygodniu, i średnio dostaje na niej ~800 zł to razy 7... 5600 i razy 5 tygodni... 28000, w sumie suma wychodzi niebotyczna... A ja na razie zarobiłem dopiero 260 zł. :dry:

A zima pełną gębą. Wreszcie przydały się moje mhroczne glany i wełniane skarpetki. Ładnie to wszystko wygląda... przez okno. Współczuje kierowcom i ludziom dojeżdżającym codziennie do pracy/szkoły/uczelni, ja mam ten komfort, że mogę niczym chyża sarenka sobie na piechotkę podbiec :).

Ja glanów nie mam, a biegam jak sarenka i tak. :happy:

Ja tam mam nadzieję, że nie damy Orkiestrze zginąć. Ale trochę impetu może z czasem stracić, bo na początku może być wręcz odwrotnie - może nieco cynicznie, ale przypuszczam, że pierwsze Orkiestra po śmierci Owsiaka sporo na tej śmierci skorzysta. Taki to mamy świat.

Wskaże, jakoś Owsiakowi na umieranie się nie zbiera. :happy: Może do czasu jego śmierci, w ogóle zrezygnują z pomysłu, czy co. Ale pewnie po jego śmierci tak 2, 3 lata to cały WOŚP upadnie, bo nie będzie nikogo takiego, który będzie chciał to prowadzić dalej... takiego samobójcy. :happy:

A tak by dorzucić nieco fermentu, proponuję temat: kożuch mleczny - błłłłeee ohyda czy 'ale o co chodzi'?

Dlaczego mnie ranisz i wyrzucasz na wierzch moje wspomnienia z dzieciństwa? :pinch:

Zastanawia mnie, jak niektórzy mogą to jeść i jeszcze sobie chwalić to świństwo.

Samo pytani ciekawe, ale na moje pytanie "Jak to smakuje?" jedyna odpowiedź jaką pamiętam to "Nie ma smaku.". Aromatu też pewnie nie ma. Przyda się Winiary. :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iskier: a tak, francuskie :tongue:

A Ty np. jadłbyś jedzenie, które próbuje uciec z talerza? Pająki, robaki czy inne paskudztwo, które ma więcej odnóży, niż stereotypowa blondynka IQ?

A wątróbka i owszem, kaszanka, fasolka po bretońsku też :) Czarniny nie miałem okazji próbować, ledwie się orientuję, co to w ogóle jest...

(...) ciepłe mleczko prosto od krówki...

To mi przypomina dowcip, jak zginęła blondynka, pijąc mleko prosto od krowy :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak by dorzucić nieco fermentu, proponuję temat: kożuch mleczny - błłłłeee ohyda czy 'ale o co chodzi'?

Jak ja dawno nie piłem czystego mleka...Chyba w czasach przedszkolnych. Z tego co pamiętam to chyba kożucha nie lubiłem. Teraz to mleko spożywam wyłącznie jako dodatek do płatków kukurydzianych. Z kożuchów to lubię tylko ten budyniowy. ;)

Czy rzeczywiście ludzie zatracili wszelkie instynkty, czy może też spora część problemów komunikacyjnych to po prostu wina kolosalnej liczby samochodów?

Kiedyś się zastanawiałem nad jednym. Czemu o godzinie 13 na jednej z głównych bydgoskich ulic utworzył się ogromy korek. Wypadku nie było, warunki pogodowe bardzo dobre. Zacząłem więc liczyć ilu pasażerów jest w każdym kolejnym samochodzie. W większości przypadków była to jedna, maksymalnie dwie osoby. Bardzo rzadko zdarzało się, żeby w samochodzie ktoś siedział również na tylnej kanapie. Teraz wystarczy sobie skonfrontować autobus, w którym jest kilkadziesiąt osób i zajmuje miejsca na jezdni tyle co 3-4 samochody i auto, w którym najczęściej jedzie jedna lub dwie osoby. Wnioski nasuwają się same...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kożuch sam w sobie w smaku jest dobry (IMO lepszy niż NIE słodzone gotowane mleko), a konsystencję ma podobną do np. skóry na gotowanym w zupie mięsie od kurczaczka.

Rzeczywiście, fantastyczna reklama, już się czuję zachęcona do kożucha. Mniam-mniam.

Yen, która jest prawieniemalżechcępragnębardzobyć weganką...

Weganką? Po co się cackać, zostanę od razu ascetyczną pustelnicą i będę się karmić samobiczowaniem. "Prawie" robi nadal wielką różnicę, bo na chwilę obecną jestem semiwegetarianką i jakkolwiek trudno mi z przymusem jedzenia drobiu i ryb, dopóki nie przestanę mieć problemów z niedoborami białka, to jestem daleka od zrezygnowania z wcinania jaj. Jajca for the win!

PS. Wolicie Nesquik czy Cini Minis?

A to zależy, czy na mleku, czy "na sucho". Jak na mleku, to zdecydowanie Nesquik (chociaż w ogóle nie przepadam za wszelkimi płatkami w klasycznym wydaniu), a jak na sucho, to Cini Minis - w kilogramach liczone.

To mi przypomina dowcip

Nie, dowcipom i żartom z Twojej strony już dziękujemy, waćpan.

Co do wątróbki, powitajmy dramat z dzieciństwa Yenny nr 2. Nie wiem, czy istnieje żarcie, które ma gorszy smak... no, może te wstrętne, japońskie śliwki, które suszą i dają na nie słonawą polewę. Ble.

A co powiecie o sushi? Dobrze zrobione to niebo w gębie. Przynajmniej w mojej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kożuch na mleku - osoby, mające nieszczęście wychowywać się na wsi, mogą nawet zapytać: 'A co to w ogóle jest?'

Świeże surowe mleko pozbawione jest podobnych wynaturzeń, a gdy stanie się zsiadłe (importując ferment od Qbusia), mamy kwaśną śmietanę (mniam!). :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, dowcipom i żartom z Twojej strony już dziękujemy, waćpan.

Cieszę się, że dziękujecie, miło mi. Swoją drogą, jacy "wy"?

@up

Ale to chodzi o mleko gotowane lub mocno podgrzane, wydaje mi się, że na naturalnym mleku też się kożuch robi?

@down

Z potraw egzotycznych zdarzyło mi się jeść tylko płetwę rekina - pychota, przy niej schabowy smakuje jak podeszwa (chyba, nie jadłem nigdy podeszwy :wink: ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ty np. jadłbyś jedzenie, które próbuje uciec z talerza? Pająki, robaki czy inne paskudztwo, które ma więcej odnóży, niż stereotypowa blondynka IQ?

Szczerze? Nie miałem okazji.

Ale jakoś nie brzydzę się podnieść np. drożdżówki gdy mi upadnie na ziemię. Cóż, inni daliby za nią dużo, więc nie powinno się marnować.

Poza tym jadłem np. mięsko z węża... Mmm... Delicje. Sto razy lepsze od mięsa z kurczaka. Prawdziwy turecki kebap nie jest podawany w bułce, tylko normalnie na talerzu. Wygląda, za przeproszeniem, jakby ktoś się wyrzygał na ten talerz. Ale pyszny jest :)

Poza tym miałem też okazję jeść Haggis... Specjał przyrządzany z owczych podrobów (wątroby, serca i płuc), wymieszanych z cebulą, mąką owsianą, tłuszczem i przyprawami, zaszytych i duszonych w owczym żołądku. Narodowa potrawa Szkocji.

Mówię wam, paluszki lizać.

A co powiecie o sushi? Dobrze zrobione to niebo w gębie. Przynajmniej w mojej.

Blah... Dziwi mnie, że osoba, która wcina surowe ryby narzeka na kożuch od mleka ^^'

Nie mniej sushi też jest paluszki lizać :)

You are what you eat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak na sucho, to Cini Minis - w kilogramach liczone.

W kilogramach ?...Dlaczego nie w metrach kwadratowych ?? :D

A co powiecie o sushi? Dobrze zrobione to niebo w gębie. Przynajmniej w mojej.

Ja za rybą nie przepadam, a do tego w tym jest surowa...Więc w mojej nie (gębie) :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci obecnie hoduje się w sposób bezstresowy, a zatem nie doświadczają kar cielesnych i czują się nietykalne

Sposób bezstresowy, ale dla kogo... Dziejsze dzieciaki i młodzież są: nieznośne, krnąbrne, chamskie, złe, olewające naukę i kulturę osobistą... Czują się nietykalne, to samo będzie w podstawówce, potem gimnazjum następnie liceum... Oj, nie myślę co będzie za te 10-15 lat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że dziękujecie, miło mi. Swoją drogą, jacy "wy"?

No, my. W kupie siła. Z przewagą kupy.

płetwę rekina

Pozwoliłam sobie na nią raz. Nie wiem, czy faktycznie była to płetwa rekina, a nawet, jeśli nie, to i tak mam wyrzuty sumienia do dzisiaj, ale z drugiej strony to najpyszniejsze rybne danie, jakiego kiedykolwiek próbowałam. Smak i delikatność mięsa nie do opisania, nie trzeba tego w zasadzie nawet przyprawiać.

Blah... Dziwi mnie, że osoba, która wcina surowe ryby narzeka na kożuch od mleka ^^'

Jak się lepiej przyjrzysz zdjęciu, to zobaczysz, że mam w sobie sporo z Golluma. Rili. Zresztą, powodzenia w doszukiwaniu się logiki w większości moich poczynań. ;]

You are what you eat...

...czyli zostałam wędzonym łososiem z soją i jajcem na miękko?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rany borskie... Tematy w FoSie zawsze będą mnie zaskakiwać.

Co do kożucha - nie lubię, nie cierpię, nienawidzę, nie trawię, nie akceptuję... Po prostu nie. Dla mnie to kremowo-białe coś na mleku jest obrzydliwe. *przypomina sobie, jak to była małym brzdącem i straszliwie wybrzydzała i fujowała widząc kożuchy*

Całe szczęście, że przedszkole oszczędziło mi przykrych doświadczeń z mlekiem (nie licząc bawarki, brrr).

Inni głodują, a wy tu wybrzydzacie.
Chętnie bym się podzieliła flaczkami, skórami z kurczaka, wątróbkami, sercami etc. z kimś potrzebującym (póki co korzystają ptaszki). Choć najlepiej po prostu nie kupować owych... Produktów, a skupić się na tych, które się lubi. Choć niestety, jak to w rodzinie bywa, czasem kogoś najdzie ochota na jakieś bardzo krwiste/tłuste danie. No, ale wtedy to ja nie wychylam nosa z pokoju, czekam aż wszyscy zjedzą, a dopiero potem zabieram się, na przykład, za robienie naleśników. :3

A co powiecie o sushi? Dobrze zrobione to niebo w gębie.
Awww, już od jakiegoś czasu chciałam zorganizować mały wypad do japońskiej restauracji/knajpki, by spróbować sushi. Chyba w najbliższych dniach w końcu zbiorę się w sobie i wyruszę na polowanie. :)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chryste. Zastanawia mnie, jak niektórzy mogą to jeść i jeszcze sobie chwalić to świństwo.

Chwalić? Ktoś sobie chwalił? Jakiś niezbyt zdrowy na umyśle być musiał. Ja tam zupełnie nie rozumiem tego wstrętu do kożuchów (w dzieciństwie też mi nie przeszkadzały), ale do chwalenie mi daleko. Ścięte białko i tyle.

(z jednym jedynym wyjątkiem: czarniną)

Ha! I am superior! Ale to tylko dzięki mej babci, która sporządzała przepyszną czarninę. Raczony nią byłem w dzieciństwie i chyba nie do końca wiedziałem co to. Choć akurat i pełna świadomość mi w spożywaniu nie przeszkadza. Jestem wyjątkowo odporny na wszelkie świństwa. Myślę, że problemy mógłbym mieć jedynie z czymś, co jeszcze żyje w trakcie spożywania. Śmierdzące sery też bardzo lubię.

Dlaczego mnie ranisz i wyrzucasz na wierzch moje wspomnienia z dzieciństwa? :pinch:

Bom cham, prostak i okrutnik wszeteczny.

W większości przypadków była to jedna, maksymalnie dwie osoby.

Trzeba wszędzie wprowadzić rozwiązanie znane z Londynu - tam za wjazd do centrum płaci się tym więcej, im mniej osób w samochodzie. Osoby, które dojeżdżają do pracy, czyli stanowiące większość 'korkowiczów', powinny musowo organizować w większe grupki. Gdybym ja miał decydować, to pojedynczych kierowców w ogóle bym nie wpuszczał - chyba, że akurat za wyjątkową potrzebą.

A co powiecie o sushi? Dobrze zrobione to niebo w gębie. Przynajmniej w mojej.

Nie miałem, niestety, jeszcze okazji spróbować. Nie mam żadnych oporów przed spróbowaniem surowej ryby, w Bydgoszczy też wyrosło parę miejsc, w których można skosztować, więc kto wie. Ryba zdrową jest.

... a gdy stanie się zsiadłe (importując ferment od Qbusia), mamy kwaśną śmietanę (mniam!). :P

Za import czypieńdziesiąt :happy: A tak a propos zsiadłego mleko - z berbecia nie znosiłem wszelkich maślanek, zsiadłych mlek i innych takich cudów - tolerowałem ino zwykłe mleko. Ale z czasem bardzo polubiłem takie wytwory we wszelkich odmianach. Chłodna maślanka do obiadu, mniiiiaaaam.

...czyli zostałam wędzonym łososiem z soją i jajcem na miękko?

Oh my. Aż strach pomyśleć, czym ja powinien być. Gdy dodać jeszcze do tego napoje... Brrr. Nie wspominam o tym, że każdy z nas pewnie stałby się na wpół syntetyczny :dry:

Rany borskie... Tematy w FoSie zawsze będą mnie zaskakiwać.

Gdyby jeszcze wróciło tempo postowania z początkowych edycji, to nikt by się nie odnalazł z chaosie i zamieszaniu. Teraz tylko zasypanie całego kraju śniegiem zwiększa ilość postów :happy:

Chyba w najbliższych dniach w końcu zbiorę się w sobie i wyruszę na polowanie. :)

Uprzedam uprzejmie, że z powodu ujemnych temperatur upolowanie wszelkich ryb w ich środowisku naturalnym może być nieco trudne. Ale status morsa lub też odpowiedni sprzęt i wszystko gra. No chyba, że chcesz na samych Japończyków polować.

Fermentu ciąg dalszy - pomidorówka czy ogórkowa? :icon_twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za import czypieńdziesiąt happy.gif A tak a propos zsiadłego mleko - z berbecia nie znosiłem wszelkich maślanek, zsiadłych mlek i innych takich cudów - tolerowałem ino zwykłe mleko

Ja do tej pory tak mam...Toleruję tylko mleko...No może jeszcze maślankę, ale to tylko czasem...

Fermentu ciąg dalszy - pomidorówka czy ogórkowa?

Pomidorówka, bo ogórkowa jest dla Mnie...Hmm...Za kwaśna (?). No może nie do końca, ale od dziecka mam do tego jakieś takieś coś, że trzymam się od tego z daleka...:P A co do pomidorówki - tylko z makaronem typu : świderki :D - Jestem wybredny co ? :P Ale odkąd mam długie włosy wszystko wydaje się inne...Nie wiedzieć czemu...:P

Japończyków polować.

Tylko musisz szybko biegać, bo mendy szybkie są...:P Wiem z doświadczenia...:P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kożuch sam w sobie w smaku jest dobry (IMO lepszy niż NIE słodzone gotowane mleko), a konsystencję ma podobną do np. skóry na gotowanym w zupie mięsie od kurczaczka.

Skóra kurczaka jest dobra dopiero wtedy, gdy jest wyschnięta na pergamin, który aż kruszy się w ustach. Wspomnianą przez ciebie konsystencję wywaliłbym bez żalu, albo dał psu, razem z kożuchem. Jeść tego nie zamierzam.

Inni głodują, a wy tu wybrzydzacie.

I co z tego, że dzieci głodują w Afryce? Jeśli mam warunki do wybrzydzania, a mam, to nie zamierzam nie korzystać z przysługującego mi prawa do jedzenia tego, co mi się podoba. Co w tym dziwnego? Jeśli jest coś, czego nie lubisz to czy jadłbyś to, gdybyś miał inny wybór? Osobiście mam pewne potrawy - np. ryby - na liście rzeczy, których wolę zwyczajnie nie jeść i dobrze mi z tym.

Blah... Dziwi mnie, że osoba, która wcina surowe ryby narzeka na kożuch od mleka

A jaki związek ma jedno z drugim?

Królową zup jest barszcz, choć szczerze mówiąc większość zup całkiem nieźle smakuje. Może poza grzybową, kalafiorową i mleczną.

Oj, nie myślę co będzie za te 10-15 lat...

Jak patrzę na posty MAGneta, czy jemu podobnych, to sam się zastanawiam. Spacja u nich działa, bo robią przerwy między wyrazami. Dlaczego zatem nie robią przerw po znakach interpunkcyjnych? I dlaczego nie robią ich zdumiewająco regularnie? Aż mnie bierze ochota żeby pisać w jednym ciągu,doczegobędęmiałraczejprawo,skoroitakniktnieścigatych,którzyzupełnie

niepotrafiąpisaćpoprawnie.

I może jeszcze z błędami ortograficznymi? W końcu jak nie przestrzegać pisowni to na całego!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skóra kurczaka jest dobra dopiero wtedy, gdy jest wyschnięta na pergamin, który aż kruszy się w ustach. Wspomnianą przez ciebie konsystencję wywaliłbym bez żalu, albo dał psu, razem z kożuchem. Jeść tego nie zamierzam.

Nikt Cię nie zmusza. Oddaj psu. I życzę Ci, byś w przyszłości nie marzył choćby o tym.

You've got choice.

I co z tego, że dzieci głodują w Afryce? Jeśli mam warunki do wybrzydzania, a mam, to nie zamierzam nie korzystać z przysługującego mi prawa do jedzenia tego, co mi się podoba. Co w tym dziwnego? Jeśli jest coś, czego nie lubisz to czy jadłbyś to, gdybyś miał inny wybór? Osobiście mam pewne potrawy - np. ryby - na liście rzeczy, których wolę zwyczajnie nie jeść i dobrze mi z tym.

Dzieci głodują nie tylko w Afryce. Szczerze mówiąc nawet te, które głodują tutaj niewiele mnie obchodzą. Przemawiałem raczej do serc WOŚP'owiczów. Poza tym, jeśli ktoś pisze, że czegoś nie lubi/nie je... Wniosek taki, że raz na jakiś czas ta potrawa pojawia się u niego w domu/na talerzu. A jeśli tak, to czemu? Gdyby każdy jadł tylko to co lubi - nie musiałby narzekać.

Wiem, że sam nie jem czarniny... Nie, że jej nie lubię czy, że jest fuj. Po postu jej nie jem w związku ze złymi wspomnieniami z dzieciństwa.

A nawet gdybym jej nie lubił to nie zamierzam chodzić i krzyczećfuuuuuuuj, ale ohyyyyyyydaaaaa, jakie to niedobre!

Narzeka się na ateistów-krzykaczy, a czy to nie podpada pod tą samą kategorię?

A jaki związek ma jedno z drugim?

Nie załapałeś ANALogii.

Królową zup jest barszcz, choć szczerze mówiąc większość zup całkiem nieźle smakuje. Może poza grzybową, kalafiorową i mleczną.

Blah, jak już mówiliśmy o psach, to do barszczu bym nawet psa nie zmuszał. Zwyczajnie bym wylał go za okno lub w doniczkę. Daleko mu do królowania, a już na pewno nie wyprzedza zupy mlecznej. Mimo wszystko zjadłbym/wypiłbym go jednak, gdyby został podany.

De gustibus non est disputandum!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holy.Death: do narzekania na osoby nieprzestrzegające zasad pisowni zapraszam do innego działu. :) Poza tym, rzuci Ci ktoś papierem na jakąś dysfunkcję - mniejsza o to, jaką - i będzie uważał, że to zwalnia go ze stosowania się do jakichkolwiek zasad. :)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Królową zup jest barszcz, choć szczerze mówiąc większość zup całkiem nieźle smakuje. Może poza grzybową, kalafiorową i mleczną.

Blah, jak już mówiliśmy o psach, to do barszczu bym nawet psa nie zmuszał. Zwyczajnie bym wylał go za okno lub w doniczkę. Daleko mu do królowania, a już na pewno nie wyprzedza zupy mlecznej. Mimo wszystko zjadłbym/wypiłbym go jednak, gdyby został podany.

eee, no coś ty :)

Barszcz czerwony rządzi i dzieli, a zagrozić może mu jedynie tzw.biały barszcz :)

Dla mnie np. na stole wigilijnym mógłby być tylko barszcz z uszkami, bo po co stawiać na nim to, czego i tak nie zjem, z obawy przed niezmieszczeniem kolejnej porcji barszczu :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

upolowanie wszelkich ryb w ich środowisku naturalnym może być nieco trudne. Ale status morsa lub też odpowiedni sprzęt i wszystko gra. No chyba, że chcesz na samych Japończyków polować.
Ano może być. I niebezpieczne też. Ale nie zamierzam się tak męczyć (i narażać). Zdecydowanie najlepszą opcją będzie upolowanie już wcześniej upolowanych ryb. ;] a co do Japończyków - gdyby gdzieś (hm, w sumie mam całkiem niedaleko akademiki z zagranicznymi studentami...) się znalazł jakiś porządny, coby mi co jakiś czas przyrządzał sushi, to czemu by takiego nie upolować?

Fermentu ciąg dalszy - pomidorówka czy ogórkowa?
Pomidorówka, naturalnie. ;] jedyna zupa, którą mogłabym jeść codziennie, trzy razy na dzień, przez okrągły rok. A do tego ryż, awww.

A jeśli ogórkowa jest zrobiona z dobrych ogórków, to nie mam nic przeciwko. Choć i tak pomidorowa jest moim numerem jeden.

innym "nie wiadomo czym",ale już się na szczęscie po tym pozbierałem :)
Na jedzenie w przedszkolu naprawdę nie mogłam narzekać. A nawet, jeśli coś mi nie odpowiadało, natychmiast lądowało ukryte pod górą ziemniaków. :3 ale i tak nic nie przebije zębowej zupy. 8)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomidorówka, naturalnie. ;] jedyna zupa, którą mogłabym jeść codziennie, trzy razy na dzień, przez okrągły rok. A do tego ryż, awww.

A jeśli ogórkowa jest zrobiona z dobrych ogórków, to nie mam nic przeciwko. Choć i tak pomidorowa jest moim numerem jeden.

Oh, yes!

Choć nie wzgardzę niemalże żadną zupą, to pomidorowa zmiata wszystkie inne... Ryż tylko ściera makaron w walce pomidorówki z pomidorówką. Szczególnie kiedy zupka swoje odstoi i ryż napęcznieje... Ammm...

Wyjdziesz za mnie? ^^'

Będziemy jeść razem pomidorówkę :3

Honey, eat faster. I want... Something.

DOWN:

Let me see...

This can't be missed...

It can't be unnoticed...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupy? O zupach dyskusja? Niedługo jeszcze na d... zejdzie :P

Pomidorówka, naturalnie. ;] jedyna zupa, którą mogłabym jeść codziennie, trzy razy na dzień, przez okrągły rok. A do tego ryż, awww.

A jeśli ogórkowa jest zrobiona z dobrych ogórków, to nie mam nic przeciwko. Choć i tak pomidorowa jest moim numerem jeden.

Mocna ogórkowa(żeby aż ciary przechodziły :P) wymiata pomidorówkę! Zaraz potem barszcz - czerwony i biały, oba cudne i... rosół. Taki zwykły z kury oczywiście... wiejskiej najlepiej... choć to teraz coraz rzadsze u mnie.

A jak można barszczu nie lubić to nie rozumiem. Co, ser biały i jajka gryzą?

Natomiast jakichś zwykłych jarzynówek i(AAAaaaa... zaczynają się wredne wspomnienia z dzieciństwa) kalafiorowych/szczawiowych/brokułowych nie trawię i staram się od nich uciekać.

A jakie kto ma doświadczenia z potrawami z kalmarów?

Żadne. Nie zamierzam tego kijem dziesięciometrowym dotykać! Wystarczą mi małże... bleh.

Wyjdziesz za mnie? ^^'

Jak powie tak, to już zapisuję się na ślub :P

Wiem, że sam nie jem czarniny...

A ja mam za to z nią, a dokładniej z jej całkiem dziką i częściowo trującą(pestka...) odmianą piękne wspomnienia :P

Narzeka się na ateistów-krzykaczy, a czy to nie podpada pod tą samą kategorię?

Eee, chyba nie. To po prostu nie zgadzanie się ze wszystkimi, opinią publiczną i Układem :P

do narzekania na osoby nieprzestrzegające zasad pisowni zapraszam do innego działu.

Skoro ktoś popełnia błendy,to wytkniencie ichjest Forumowym obowionzkiem :P Sam jestem częściowym upierdliwcem, a FA to chyba jedyne miejsce(ohhh, jeszcze chat na Witcher Versus i trzyosobowe poprawianie oraz wyśmiewanie nie umiejących pisać... piękne czasy były), na które dość często wpadam.

Ok Holy. Teraz, od dzisiaj, od tej godziny, od tej minuty, od tej sekundy, od tego postu,

Zbyt wiele razy to słyszałem, żeby w to łatwo uwierzyć!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...