Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Hut

Sens życia

Polecane posty

Ja ich rozumiem...

Osobiście pragnę trafić do Syjonu, lub byc całkowicie unicestwionym.

Tak jak po tym gdy zemdlałem- tego co się działo od momentu zgonu nad jeziorem do obudzenia w szpitalu nie pamietam.

Skoro po Śmierci nic nie czujemy (jeżeli by to było tak samo) to czego się bać.?.

ja nie mam z tym problemów.

Wierzę w Jah Jah i wiem, że Syjon istnieje, ale rozumiem także ateistów.

Każdy umiera- ludzie zachowują się jakby to akurat Oni mieli być jednymi, lub tymi 1-wszymi, którzy mają umrzeć:/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie macie o zdanie o ludziach, który po śmierci nie widzą NIC?(...)

Tzn. jakie mam zdanie o sobie? Bardzo pochlebne, dziękuję za troskę. ;] Też jestem ateistką i mam podobne poglądy na tę sprawę jak Twoja znajoma - ot, śmierć stanowi fizyczny koniec fizycznej formy, jaką jest ludzkie ciało. Smutny to moment, w którym "wyłączeniu" ulega też tak fantastyczny mechanizm jak nasz umysł, którego pełnego potencjału zresztą nadal nawet nie znamy. Nie czekam na nic po zgonie, nie żywię żadnej nadziei i cieszy mnie, że nikt nie będzie osądzał jakości pędzonego przeze mnie żywota, bo nie mam ochoty nikomu udzielać do tego prawa. Zaakceptowanie absolutnego końca naprawdę nie jest trudne - mnie wydaje się to tak normalne i zwyczajne, że aż oczywiste - i nie rozumiem z kolei ludzi, którzy zaniedbują doczesność, oczekując na coś, co w mojej opinii jest mrzonką. Być może, mając na uwadze kruchość swojego życia, ateiści bardziej uważają na rozpędzone tiry? ;] Osobiście doskonale wiem, że mamy tylko tę jedną szansę do wykorzystania tu i teraz - nie będzie ani drugiej takiej, ani żadnej innej, dlatego szkoda mi marnować nawet i minuty na rzeczy, które nie sprzyjają poznawaniu świata i cieszeniu się nim i jego niezwykłością. Dopuszczam oczywiście możliwość, że za tę rzeczoną minutę mogę zginąć na dwadzieścia różnych sposobów, ale dzięki świadomości doczesności nie będę przynajmniej żałowała, że nie próbowałam w życiu tego, czego spróbować mogłam. Trwać pod kloszem próżnej nadziei i wyimaginowanej protekcji nadprzyrodzonej mocy? Nie, to akurat nie dla mnie. Wolę, żeby było gorąco aż do sparzenia się, niż żebym miała czekać, czekać i się nie doczekać. ;]

piekło i niebo to biczyk na lud, pomagający trzymać go w ryzach.

I celne, i prawdziwe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie macie o zdanie o ludziach, który po śmierci nie widzą NIC? Koniec. Null. Pustka.

Cóż, dla mnie to nie jest takie straszne. Na pewno gorzej bym się czuł zastanawiając się jak wygląda niebo, albo czyściec. Albo czy może trafię do piekła, bo niezbadane są wyroki boskie. Ale nie widzę problemu - nie istniałem w roku 1592 i nie będę istniał w 2394. Wcale nie czuję się przygnębiony, czy smutny, serio. Nie lubię, gdy duchowni grzmią na kazaniach, w pismach katolickich, albo nawet na wykładach (sic!), że jestem zagubiony i przygnębiony. Ja akurat jestem całkiem szczęśliwy... chociaż co ja tam wiem, w końcu szatan mnie opętał :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jakie macie o zdanie o ludziach, który po śmierci nie widzą NIC? Koniec. Null. Pustka. Nieskończona czerń. O

Ja uważam, że po śmierci nic nie ma i się tym nie przejmuje, nasze ciało przestaje działać, tak po prostu. Nie wierzę w duszę, człowiek jego ciało i umysł to po prostu maszyny biologiczno-chemiczne i wraz ze śmiercią wyłączają się.

Po prostu żyję w myśl powiedzenia Epikura iż "Kiedy my jesteśmy śmierci nie ma, a kiedy przychodzi śmierć nie ma nas."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że gdy już umrzecie i staniecie przed Sądem Ostatecznym, ja nie będę mógł do Was podejść i powiedzieć "A nie mówiłem?". Mi się wydaje, że Wy wszyscy nie wierzący i ateiści, tak naprawdę wiecie, że Bóg istnieje, tylko słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy. I tu pojawiają się mieszane uczucia - serce, które od zawsze mówiło tak, i rozum, który głupio podpowiada nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony uważam, że Twoje poglądy są idiotyczne (do Ciebie samego nic nie mam, tylko do religii). Czysta fikcja, powstała na innej religii, do tego rozmieniona na dziesiątki (setki?) różnych wersji zależnych od czyjegoś widzimisię (jak choćby anglikanizm). Choćby w kwestii Biblii jedni biorą pod uwagę tylko takie księgi, inni zaś wszystko pozostałe. Na razie mamy twoje słowo przeciw mojemu. A gdybyś wpadł na pomysł zapytania "czy tylu ludzi może się mylić?", odpowiem: a i owszem. Spójrz na Tysiącletnią Rzeszę, a właściwie na jej brak. Jedyna wyższość Twojej ideologii nad moją jest taka, że choćbym chciał nie będę mógł z dziką satysfakcją powiedzieć ci "A nie mówiłem?", bo nie będzie ani mnie, ani Ciebie. Ty zaś będziesz mógł rzucić jakieś słowa przez tą nieprzebytą przepaść czy jak jej tam było... Co mnie nie martwi, zważywszy na bezpodstawność istnienia piekła oraz nieba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że gdy już umrzecie i staniecie przed Sądem Ostatecznym, ja nie będę mógł do Was podejść i powiedzieć "A nie mówiłem?". Mi się wydaje, że Wy wszyscy nie wierzący i ateiści, tak naprawdę wiecie, że Bóg istnieje, tylko słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy. I tu pojawiają się mieszane uczucia - serce, które od zawsze mówiło tak, i rozum, który głupio podpowiada nie.

Hihihohohahaha, and I thought my jokes were bad... wiesz, szanuję ludzi prawdziwie wierzących, którzy potrafią przy tym zachować szczerość, rozsądek, światłość umysłu i tolerancję. Cierpliwość kończy mi się, kiedy na horyzoncie pojawia się ktoś, kto wie lepiej ode mnie, co czuję i co myślę. Nie, serce NIE mówiło, nie mówi i nie będzie mówić "tak", a określanie "głupim" moich poglądów, które zakładają nieistnienie Boga ani żadnego boskiego pierwiastka, to coś faktycznie godnego gratulacji. Pogódź się z tym, że są osoby, które nie uznają i nie akceptują Twojej religii i Twojego bóstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że gdy już umrzecie i staniecie przed Sądem Ostatecznym, ja nie będę mógł do Was podejść i powiedzieć "A nie mówiłem?". Mi się wydaje, że Wy wszyscy nie wierzący i ateiści, tak naprawdę wiecie, że Bóg istnieje, tylko słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy. I tu pojawiają się mieszane uczucia - serce, które od zawsze mówiło tak, i rozum, który głupio podpowiada nie.

To samo mógłbym powiedzieć o tobie, że mi cię szkoda bo się zajmujesz religią i ograniczasz siebie, ale widzisz tu się różni większość ateistów od większości religijnych. Ateista uważa za nietaktowne "nawracanie" wierzących i ja przynajmniej, ponieważ nie mówię w imieniu wszystkich ateistów tylko siebie, bo ateizm to indywidualizm, nigdy bym nie podszedł do księdza, czy wierzącego i powiedział "Mylisz się, boga nie ma! Żal mi was!", chociaż ja sam wiem, że on nie ma racji. Osoby wierzące pokroju Pat'a5 natomiast kiedy usłyszą tylko, że ktoś jest ateistą nie dadzą mu spokoju mówiąc, że się myli, że bóg istnieje, że jest czas by się nawrócić, że wybaczy grzech ateizmu i inne rzeczy. Czy to nie świadczy chociażby o tym, że są to fanatycy?

@ Yen: 100% racji

PS: dodam jeszcze, że chociaż wkurzyłem się nieziemsko na Post Pat'a5 to jakoś nie zbluzgałem go jak to czynią ci co wiedzą lepiej? Może jakaś sekta "wiedzących lepiej" niedługo powstanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie! Miałem się nie mieszać w dyskusje na tego typu tematy ale...

słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy

Strzał w stope, łydkę, podudzie i głowę jednocześnie... :/

Tak, rozum wymyśla głupie=nieprawdziwe rzeczy - duchy, bogów, duszę.

A jak rozum może wymyślić głupią... prawdę? Nie bardzo pojmuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ladies and gentleman, relax. Spór ateistów i ludzi wierzących nie będzie miał końca, każda strona ma swoje argumenty, ale nie trafiają one do tych drugich. Nikt z nas nie ma dowodów, że Bóg istnieje, ale na tym właśnie polega wiara- uznajesz coś, choć tego nie widziałeś. Ateiści po prostu nie wierzą w coś niefizycznego, co czuwa nad nami wszystkimi. Nie będę teraz wywodził się na temat religii, ale jako iż sam jestem katolikiem (nie zabijajcie ;)), to szanuję zdanie ateistów (miłuję bliźniego swego, hehe) i dopóki nie obrażają mnie i moich poglądów, to jestem do nich pozytywnie nastawiony. Peace and love man.

Odnośnie życia po życiu- no cóż, jak już mówiłem- jestem wierzący więc myślę, że Bóg będzie nas rozliczał z życia na Ziemii. Nie lubię osądzania, bo wyroki są subiektywne, nie obiektywne, choć w tym przypadku raczej będzie sprawiedliwie :D. A co do Pata5- nie przesadzajmy z tym, że rozum wymyśla głupie rzeczy, bo on jest po to, by wymyślać mądre rzeczy. I zazwyczaj tak robi, a zamiast Sądu Ostatecznego wolałbym kameralny Sąd, sam na sam :). Piotrekn- też sobie daruj, nie wierzysz- OK, ale czemu zaraz idiotyczne? Owszem, ludzie mogą się mylić, ale ja teraz powiem, że ateiści się mylą. I co? Jajko, że tak powiem. Możemy dyskutować, ale dokąd nas to zaprowadzi?

A co do tego anglikanizmu- faktycznie, jest to wymysł Henryka VIII, ale stworzył tą religię tylko po to, by móc się rozwieść. Miał taki kaprys, był królem, to ustanowił nową religię. Może i jest wiele różnych "odmian" wierzeń, ale co z tego? Każdy inaczej interpretuje słowa Boga i nie można wskazać tego jedynego słusznego.Czasem sam się zastanawiam nad wymyśleniem własnej, bo nie zgadzam się z Kościołem w kilku kwestiach (np. eutanazja, o której wspominałem już w tym temacie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także zwykle nie dyskutuję w takich tematach, ale...

Szkoda, że gdy już umrzecie i staniecie przed Sądem Ostatecznym, ja nie będę mógł do Was podejść i powiedzieć "A nie mówiłem?". Mi się wydaje, że Wy wszyscy nie wierzący i ateiści, tak naprawdę wiecie, że Bóg istnieje, tylko słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy. I tu pojawiają się mieszane uczucia - serce, które od zawsze mówiło tak, i rozum, który głupio podpowiada nie.

Czy to ma być jakaś prowokacja? Kolega twierdzi, że sam lepiej wie, co inni czują. :D Ja w żadnego boga (tak, z małej litery) nie wierzę tak gdzieś od 8-9 roku życia... Wystarczy jedno pytanie: skoro "Bóg" istnieje, to czemu nie daje żadnego znaku?

Jak dla mnie wiara jest kwestią psychiki człowieka - jedni wolą wierzyć w życie po życiu, również dlatego, że boją się śmierci. Inni, np. ja, sądzą, że razem z ciałem umiera umysł (czyli tak zwana "dusza") - i jest Koniec.

Ehh, dobra, już nic nie mówię, bo wypowiadanie się w takich tematach wybitnie mi nie wychodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@piotrekn

Rozumiem, mnie też noszą emocje w sprawach religii, ale staram się być maksymalnie obiektywny.

@krzyhu

Czy to, że wierzę w Boga oznacza, że jestem słabszy? Jeśli tak sądzisz, to bardzo mi przykro:) A czy Ty nie boisz się śmierci? Każdy z nas się jej boi, ale nie myślimy o niej i może dlatego wydaje nam się, że nie odczuwamy przed nią lęku. Wizja tego, że wszystko co mam zrobiłoby takie pyk i zniknęłoby jest raczej niezbyt ciekawa. Ale nie zadręczam się, staram się korzystać z tego, co życie, nie śmierć, mi dało, a to właśnie z podświadomego lęku przed zakapturzoną postacią z kosą (nie, nie mam tu na myśli BlackShadowa :)), która może nadejść nawet za kilka sekund. Więc reasumując- nie ważne czy ateista czy katolik- każdy boi się śmierci, tyle tylko, że jedni to maskują lub nie myślą o tym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... sens życia to dość ciężko stwierdzić na ten temat,jedni mówią że po śmierci trafiają pod Sąd Boży gdzie osądza z czynów się danego człowieka który szedł z ziemskiego padołu, a inni twierdzą że po zakończeniu życia nic nie ma.Tak naprawdę nie wiadomo nic na temat życia po śmierci bo nikt jeszcze nie wrócił aby opowiedzieć jak jest "tam".Czytałem ostatnio książkę coś na temat duszy (dokładnie tytułu nie pamiętam) gdzie ukazano relację ludzi którzy opowiadali o sobie którzy byli w postaci duszy, gdzie widzieli siebie oraz ludzi a właściwie lekarzy gdzie później stwierdzili że pacjent był w stanie śmierci klinicznej. Nie wiem na ile wynika z tego prawda co było napisane w tej książce,ale jedno jest pewne: Na pewno każdy sam się przekona kiedy zakończy swój żywot na ziemi niezależnie od tego czy jest się wierzącym, agnostykiem czy ateistą. :icon_smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wierzę, ani w moc, ani śmoć, ani nawet w Krasnoludki. Uważam, że wszystkim rządzą prawa fizyki, tylko my jesteśmy jeszcze na zbyt niskim poziomie rozwoju, żeby to pojmować (mówię tu o ewolucji, nie technologii), człowiek nie potrafi jeszcze pojąć niektórych rzeczy. A sensu życia człowiek nie ma specjalnego. Tylko żyć, sens ma za to cywilizacja i pozostawienie po sobie pewnego dziedzictwa kultury w jej ramach. Chociaż podobała mi się teoria sensu życia Douglasa w "Autostopem przez Galaktykę"

Ja śmierci raczej się nie boję, umrę będzie mi bardziej szkoda tego że już sobie nie pożyję, ale jeśli dobrze pójdzie to jeszcze długo pożyję. Ludzie boją się tego co jest po śmierci, nieznanego. Tak jak ciemności boisz się bo nie wiesz co tam się czai.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że gdy już umrzecie i staniecie przed Sądem Ostatecznym, ja nie będę mógł do Was podejść i powiedzieć "A nie mówiłem?". Mi się wydaje, że Wy wszyscy nie wierzący i ateiści, tak naprawdę wiecie, że Bóg istnieje, tylko słuchacie rozumu, który błędnie wymyśla głupie rzeczy. I tu pojawiają się mieszane uczucia - serce, które od zawsze mówiło tak, i rozum, który głupio podpowiada nie.

To ja powiem "Hej, szkoda, że idę do piekła tylko dlatego, że nie wierzyłem, miłej wieczności z takim Bogiem".

Ale na serio - rozum by raczej podpowiadał, że jeżeli wiem, że jakaś siła wyższa istnieje, to w nią wierzę, czyż nie? Ale co tam rozum, ja nigdy nie byłem niewierzącym czczącym naukę zamiast jakiegoś bożka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Paszczaqu

Skoro nie wierzysz w sens życia, to po co żyjesz? Co Cię tu trzyma? Bo sensem nie można nazwać samego życia, żeby tak naprawdę żyć trzeba do czegoś dążyć, o coś dbać.

Musi być ktoś/coś, co utrzymuje Cię przy życiu, a ten ktoś/coś- to jest właśnie sens. Bo życie bez sensu to jeden wielki bezsens. O rety, ale tamto zdanie jest bezsensowne;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem tytule mądrych głosów, a padają absurdalne przykłady: Henryka VIII jakoby wymyślającego religię. Po pierwsze anglikanizm to wyznanie czyli de facto odmiana chrześcijaństwa. Po drugi ja bym mówił raczej o schizmie. Co on tam zmienił. Wprowadził komunię pod dwiema postaciami (tak naprawdę nigdy w KK nie zakazaną), przyjął doktrynę usprawiedliwienia przez wiarę, i zredukował do 3 sakramenty. Wszytko pozostało po staremu, a po kilku latach skasował nawet te wspomniane wyżej odstępstwa. Wszystko sprowadza się do polityki- uniezależnienie od papiestwa, zerwanie niewygodnych sojuszów, przywłaszczenie sobie dóbr kościelnych, rozdanie ich zaufanym ludziom, którzy umożliwili zaprowadzanie absolutyzmu, wreszcie umocnienie swojej władzy przez przysięgę powszechną na króla najwyższego zwierzchnika i głowy kościoła Anglii. Co to ma wspólnego z wymyślaniem religii? Doprawdy nie mam pojęcia.

Ktoś nieopatrznie powie za dużo, a potem jest biedak cytowany (Pat) przez kilka stron.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wielki Trymusie, wybacz tą herezję, ale to Ty jesteś ekspertem od religii, a ja- no cóż, na Henryka mój historyk poświęcił jakieś 5 minut, a to było ze 2 lata temu. Powiedziałem co wiedziałem i tyle.

P.S. To wymyślanie religii to był skrót myślowy- protestantyzm to odłam od katolicyzmu, a należy do świata chrześcijańskiego, podobnie jak anglikanizm. Dla mnie religia= wyznanie, może jestem w błędzie, ale co wie taki 15 latek. Wybacz mi jeszcze raz, o Trymusie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czemu mnie prosisz o wybaczenie, i czemu mają służyć ironiczne wtręty o wielkości doprawdy nie wiem. Tak poza tym to pisałem gwoli ścisłości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, ironię mi zarzucają wszędzie, nic nie poradzę, taki już jestem. To pewnie przez moich nauczycieli, bo to oni mnie niejako prowokują do jej używania, a to się przenosi ze szkoły do domu. A tak w ogóle- to "o wielkości" to nie było ironiczne, w końcu masz plakietkę eksperta od działu Poglądy, więc można Cię uznać swego rodzaju wielkością. Jeśli Cię to uraziło, to przepraszam. No i dziękuję, że mnie poprawiłeś z tym Henrykiem, bo może i faktycznie nie skleiło się to do kupy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Paszczaqu

Skoro nie wierzysz w sens życia, to po co żyjesz? Co Cię tu trzyma? Bo sensem nie można nazwać samego życia, żeby tak naprawdę żyć trzeba do czegoś dążyć, o coś dbać.

Musi być ktoś/coś, co utrzymuje Cię przy życiu, a ten ktoś/coś- to jest właśnie sens. Bo życie bez sensu to jeden wielki bezsens. O rety, ale tamto zdanie jest bezsensowne;)

Nie powiedziałem, że nie mam sensu życia, nie wierzę w sens życia nadany przez bogów, czy boga. Ja wierzę w sens życia nadany przez cywilizację, za homo erectusa była to walka o przetrwanie gatunku, reprodukcja, teraz prócz tego jest jeszcze sztuka, kultura, nauka. Chciałbym wnieść także coś od siebie. Nie liczę, że zostanę człowiekiem światowej sławy, laureatem pokojowego nobla, po prostu według mnie cywilizacja jest moim sensem życia i to żeby naszym dzieciom i wnukom żyło się lepiej, żeby poznali tajemnice wszechświata, jego prawa fizyczne i chemiczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale lepiej to wg Ciebie jeszcze więcej konsumpcji i wymyślnego zaspokajania zmysłowych potrzeb człowieka? Pytanie o lepiej zawsze musi wiązać się z pytaniem o szczęście. Nie sądzę, aby ludzie byli szczęśliwsi za 1000 lat. Być może uda im się oszukiwać zmysły i zapewniać pozorne szczęście, tylko, czy ku temu ma zmierzać cywilizacja? Egoistycznego wykorzystywania technologii, mamy jej tyle i mimo to 1/4 ludzi świata głoduje. Za głupiego iPoda dziecko afrykańskie żyłoby dostatnio przez rok. Wiara w cywilizacje i permanentną ewolucje ku dobremu jest co najmniej dziwna. Czy człowiek wyeliminował wojny, zawiść, brutalność, niewolnictwo itp? Ani, ani. Usprawnił je jedynie dzięki technice, co najwyżej część społeczeństwa zaślepiając dobrobytem pozbawił styczności z jakąkolwiek zadumą nad problemem, sprowadzając go do pewnego tematu w miałkiej debacie publicznej czy sztuce . Nic więcej. Chyba, że za rozwój brać postmodernizm w kulturze...albo nowe zabawki dla bogatego bezideowego społeczeństwa.

Nie widzę więcej wolności w naszym społeczeństwie. Być może wolnośc pozorna, cudna ułuda- pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, wolności poglądów i możliwości decydowania o przyszłości swojej i swojego państwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...