Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

47

To ja, sen - chwytam cię za rzęsę.

Polecane posty

Dzisiaj śnił mi się początek końca świata. Najpierw obserwowałem ziemię z pewnej odległości i zbliżające się do niej jakieś obce statki kosmiczne. Widziałem, jak niektóre z nich wystrzeliły ogromne, czerwone wiązki laserowe, które przebiły naszą planetę na wylot.

Potem przeniosłem się z powrotem na ziemię, do domu moich rodziców. Nastroje były iście grobowe, ponieważ owe lasery, mimo że nikogo nie zabiły, uszkodziły atmosferę (cóż... logika snu), przez co życie na ziemi miało zniknąć w przeciągu trzech dni.

Pamiętam jeszcze, że obserwowałem sytuację z różnych miejsc i wszędzie było tak samo - niebo zasnute ciężkimi, ołowianymi chmurami, ogromne błyskawice, silny wiatr; było ciemno, a ulice były puste i ponure. Wszędzie, we wszystkich miastach. Z lasów poznikały zwierzęta, a ludzie zaszyli się w domach.

Minął dzień i niektórzy zdecydowali się wyjść na ulice. Niestety, zapanował chaos; ludzie zaczęli się nawzajem zabijać. Gdzieś w tym całym obłędzie spotkałem kumpla, który... szedł do pracy. Upierał się, że musi dokończyć to, co zaczął. Zapytałem go:

"Po co pracować, skoro za parę dni zostanie z ciebie tylko pył?"

Wtedy się obudziłem. Ogólnie to był niezwykle posępny i depresyjny sen, ale jednak bardzo mi się podobał. Długo go będę pamiętać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałam na Filipinach, miałam mnóstwo kasy bo pracowałam w domu jako grafik a mój pies zlamał nogę jak biegał po filipińskiej plaży. Nie było tam weterynarza więc wróciłam do Polski a później nie chcieli puścić mnie za granicę bo się okazało, że mam w sobie jakąś nieznaną chorobę.

Smutno mi było :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śniło mi się, że otworzyli w okolicy jakieś muzeum (nie pamiętam czego) i rodzice mnie tam zabrali. Nagle wbiegł do środka jakiś wariat z nożem i zaczęła się panika. Rodzice gdzieś zbiegli, a on zaczął mnie gonić. Po chwili mnie dogonił i zaczęła się szarpanina - nie pamiętam dokładnie, jak to było ale odepchnąłem go i albo spadł ze schodów, albo przeleciał przez barierkę i zleciał piętro niżej.

W każdym razie zmarł, a ja przez całą resztę snu miałem traumę, bo go zabiłem - nawet w obronie własnej. :-(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...