Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Smuggler

Minifelietony

Polecane posty

Co do felietonu Smugglera to zgadzam się z nim w 100 %. Wystarczy popatrzeć na naszych szczypiornistów, jak ich traktowano przed i po mistrzostwach. Nawet w jednej z gazet, zobaczyłem oficjalne przeproszenie szczypiornistów za artykuły pisane przed MŚ :)

A co do "mrówek" to tłumaczenie, że są biedni i dla tego to robią jest tak bezsensowne, jak próby wytłumaczenia piractwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Widzę, że mój felieton pt. "Piractwo z premedytacją" zamieszczony ostatnio na łamach CD-Action budzi wciąż spore kontrowersje. Pragnę kilka rzeczy wyjaśnić (w miarę możliwości krótko i zwięźle):

Drogi skoczku, poniekąd masz rację. Ale niestety tylko "poniekąd". Owszem, wpisanie kodu to tylko niewielka formalność, ale powiedz mi jak inaczej miałaby być sprawdzana autentyczność aktywacji? Wyobraź sobie sytuację:

Facet dostaje kartkę z przydziałem na oryginalny Windows (tak, zdaję sobie sprawę z tego jak brzmi ta "kartka" ;) ). No i teraz przychodzi do niego policja (pomijamy przyczyny) i sprawdza kompa. Facet ma wpisanego pirackiego cd-keya na kompie, na kartce oryginalny i tłumaczy się, że ma tutaj, ale nie chciał zmieniać. Tym niemniej imć oryginalny klucz ma wbity do laptopa, który jest już u Dominiki. Czyli jak "wykorzystać cd-key i mieć cd-key". Ten przykład chyba wyjaśnia dlaczego tak niestety musi być?

Co do zmiany klucza to pisałem o tym jasno i wspomnieli o tym inni użytkownicy forum. Podam jeszcze linka z oficjalnej strony Microsoftu, która jest potwierdzeniem tego o czym mówię:

http://www.microsoft.com/genuine/selfhelp/...structions.aspx

Jeżeli tam nie znajdziesz owych narzędzi, to wystarczy wpisać w google odpowiednie hasła, a po chwili będziesz miał przed sobą tajemniczy przycisk "download".

No i jeszcze sprawa naklejki... Naklejka jest mało istotna. Zresztą od MSDNAA dostajesz SAM cd-key, bez naklejki, co jest chyba sugestią samą w sobie, że tejże nie potrzebujesz. ;)

Parafrazując słowa pewnego doktora: "Czytanie ze zrozumieniem + dobry wzrok + nieco pomyślunku = szczęśliwe życie, a tak to tylko pozostaje Ci <<wkurzanie się>>" ;)

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem felieton Smugglera na temat umieszczania jego zdjęć jako własnych.

Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że ktoś specjalnie to zrobi aby w sądzie poznać jego dane osobowe. :biggrin:

Nie jestem prawnikiem i nie jestem pewny czy w takiej sytuacji nie musiał by ich podawać a bardzo mnie to ciekawi. :banana:

Druga sprawa czy wtedy występował by jako osoba prywatna czy jako redakcja CDA :)

PS

Sam nie mam zamiaru tak postępować bo nie interesuje mnie aż tak bardzo kim jest Smuggler aby łamać prawo (autorskie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, też go czytałem... To już jest szczyt głupoty i chamstwa. Nawet nie chodzi, tu o okradnięcie Smugga (choć to też!), ale jak można okłamywać znajomych z sieci i podawać coś, z czym niewiele się miało wspólnego, za własne? A potem na dodatek okłamywać samego siebie, o! ale mnie dobrze oceniają ;)

Kłamstwo ma krótkie nogi, a ten co kłamie wstydzi się dwa razy... Raz, że ukradł, a dwa, że jego prace są tak słabe, że musi kraść cudze, ech...

PS "Pismo, które czyta jakieś 700 000 tysięcy ludzi". Chyba się Smuggowi liczby pomyliły, a jeśli nie, to w jaki sposób była szacowana ta liczba? :smile:

@Down Dobra, znalazłem żródło ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem felieton Smugglera na temat umieszczania jego zdjęć jako własnych.

Pierwsze co mi przyszło na myśl to to, że ktoś specjalnie to zrobi aby w sądzie poznać jego dane osobowe. :biggrin:

Nie jestem prawnikiem i nie jestem pewny czy w takiej sytuacji nie musiał by ich podawać a bardzo mnie to ciekawi. :banana:

Druga sprawa czy wtedy występował by jako osoba prywatna czy jako redakcja CDA :)

PS

Sam nie mam zamiaru tak postępować bo nie interesuje mnie aż tak bardzo kim jest Smuggler aby łamać prawo (autorskie)

Gwaranmtntuje, ze ta wiedza drogo by cie kosztowala, oj drogo (nawiazka na WOSP...), a poza tym zawsze moze to byc w imieniu wydawnictwa, a nie moim :).

Tak, też go czytałem... To już jest szczyt głupoty i chamstwa. Nawet nie chodzi, tu o okradnięcie Smugga (choć to też!), ale jak można okłamywać znajomych z sieci i podawać coś, z czym niewiele się miało wspólnego, za własne? A potem na dodatek okłamywać samego siebie, o! ale mnie dobrze oceniają ;)

Kłamstwo ma krótkie nogi, a ten co kłamie wstydzi się dwa razy... Raz, że ukradł, a dwa, że jego prace są tak słabe, że musi kraść cudze, ech...

PS "Pismo, które czyta jakieś 700 000 tysięcy ludzi". Chyba się Smuggowi liczby pomyliły, a jeśli nie, to w jaki sposób była szacowana ta liczba? :smile:

@Down Dobra, znalazłem żródło ;)

Popatrz na reklame forum CDA w CDA. CZYTELNICTWO to nie to samo co ZAKUPIENIE. Jak poczytasz u kumpla - to jestes jednym z tych 700.000 czytelnikow a on jednym z ok. 100.000 nabywcow. Dla tych, co zamieszczaja reklamuy jest wazne nie jak wielu z was nam za CDA zaplacilo, tylko jak wielu z was ich reklamy w CDA obejrzy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość deleteyourself

Może powinienem najpierw skomentować co i jak w ostatnim numerze - ale zacznę od samej idei. Kojarzy mi się ona trochę z pewnym pismem konsolowym, gdzie w bodaj "Hyde Parku" redaktorzy się uzewnętrzniali na przeróżne tematy, ale jest rozwiązana tysiąc razy lepiej... I przyjemniej się to czyta.

Minifelietony są świetnym pomysłem - nieważne o czym traktują, są wspaniałym krokiem w stronę "ludzie, otrzeźwiejcie trochę" i zbliżenia się do czytelnika. Poza tym - zawsze miło poczytać na co w tym miesiącu akurat wkurzył się Smuggler :).

Co do ostatniego numeru - wiadomość o ludziach kradnących Smugglerowe zdjęcia trochę mnie rozłożyła, bo w głowie mi się coś takiego nie mieści. Podobał mi się tekst Elda o muzyce - bardzo fajnie refleksyjny i... Ogólnie co jeszcze? Wszystkie minifelietony są super.

Brakuje mi tylko EGMa, który kiedyś tworzył, a teraz dziwnie milczy. Kopnijcie go tam ode mnie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Widzę, że mój felieton pt. "Piractwo z premedytacją" zamieszczony ostatnio na łamach CD-Action budzi wciąż spore kontrowersje. Pragnę kilka rzeczy wyjaśnić (w miarę możliwości krótko i zwięźle):

Drogi skoczku, poniekąd masz rację. Ale niestety tylko "poniekąd". Owszem, wpisanie kodu to tylko niewielka formalność, ale powiedz mi jak inaczej miałaby być sprawdzana autentyczność aktywacji? Wyobraź sobie sytuację:

Facet dostaje kartkę z przydziałem na oryginalny Windows (tak, zdaję sobie sprawę z tego jak brzmi ta "kartka" ;) ). No i teraz przychodzi do niego policja (pomijamy przyczyny) i sprawdza kompa. Facet ma wpisanego pirackiego cd-keya na kompie, na kartce oryginalny i tłumaczy się, że ma tutaj, ale nie chciał zmieniać. Tym niemniej imć oryginalny klucz ma wbity do laptopa, który jest już u Dominiki. Czyli jak "wykorzystać cd-key i mieć cd-key". Ten przykład chyba wyjaśnia dlaczego tak niestety musi być?

Skoczek: Ano widzisz, jako uczciwy człowiek po prostu na TO NIE WPADŁEM.

Ja miałem po prostu na uwadze jak NAJPROSTSZE i NAJWYGODNIEJSZE rozwiązanie kwesti " JA CI COŚ DAJĘ / POZWALAM BEZPŁATNIE UŻYTKOWAĆ"

Co do zmiany klucza to pisałem o tym jasno i wspomnieli o tym inni użytkownicy forum. Podam jeszcze linka z oficjalnej strony Microsoftu, która jest potwierdzeniem tego o czym mówię:

http://www.microsoft.com/genuine/selfhelp/...structions.aspx

Jeżeli tam nie znajdziesz owych narzędzi, to wystarczy wpisać w google odpowiednie hasła, a po chwili będziesz miał przed sobą tajemniczy przycisk "download".

No i jeszcze sprawa naklejki... Naklejka jest mało istotna. Zresztą od MSDNAA dostajesz SAM cd-key, bez naklejki, co jest chyba sugestią samą w sobie, że tejże nie potrzebujesz. ;)

Parafrazując słowa pewnego doktora: "Czytanie ze zrozumieniem + dobry wzrok + nieco pomyślunku = szczęśliwe życie, a tak to tylko pozostaje Ci <<wkurzanie się>>" ;)

Pozdrawiam.

Link ani sam DOWNLOAD jest mi nie potrzebny, ponieważ NAPRAWDĘ ma LEGALNY ZAKUPIONY W SKLEPIE system operacyjny.

Ty zarówno w swoim felietonie, jak i tutaj popatrzyłeś na sprawę z dwóch punktów widzenia. I ze strony klienta i ze strony sprzedawcy/producenta. Ja patrzyłem bardziej EGOISTYCZNIE, tylko ze strony klienta.

Tak wiem że masz rację, jednak sytuacja w naszym kraju jest irracjonalna.

Narzędzi do ścigania za piractwo nie ma praktycznie żadnych. Jestem pewien na 100%, że jedyną konsekwencją ściągania i instalowania piratów będzie ostrzeżenie lub ban na tym forum i to pod warunkiem, że ściągnę i sam się przyznam. Poza tym ZERO KONSEKWENCJI.

Żeby kogoś ścignąć, ktoś musi, złożyć DONIESIENIE O PRZESTĘPSTWIE i jeszcze ZEZNAĆ. Więc nawet jeśli wiem, że iksiński ma pirackiego windowsa/grę/czy nawet 200 gier, to żeby go ukarali muszę IŚĆ na policję i ZŁOŻYĆ OFICJALNE DONIESIENIE. Na anonim nie zareagują.

W takiej sytuacji chyba mogę uznać, że kupienie ORYGINAŁU jest MOJĄ DOBRĄ WOLĄ, a nie obowiązkiem.

I teraz tak:

Gra jest dostępna dosłownie na dwa kliknięcia myszką i bez wychodzenia z domu. Po prostu KLIKAM i za dwie godziny GRAM. Mimo to wsiadam w autko i gonię do najbliższego sklepu. Wyciągam z kieszeni 119 zł (tyle np. zapłaciłem za CoD4) i płacę. Biorę grę i jadę do domu. Ja już zrobiłem dla nich OGROMNIE WIELE. Zapłaciłem. A teraz czytam warunki licencyjne i dowiaduję się, że : muszę to, muszę tamto, nie wolno mi tego, nie wolno mi tamtego. No czytam i mam świadomość, że jeśli nie zastosuje się do tych WYMAGAŃ, to zostanę potraktowany IDENTYCZNIE jak ten który ma PIRATA. I zaczynam myśleć tak: "To za co w takim razie zapłaciłem?? Cholera, mogłem ściągnąć sobie i grać, a tych wszystkich papierzysk nawet bym nie widział. Ba. Nie wiedziałbym nawet o ich istnieniu"

Ja jestem uczciwym nabywcą i jako taki nie zastanawiam się, jak tu można by firmę/sklep zrobić w jajo, oszukać zakantować.

Poszedłem do sklepu, kupiłem i chcę GRAĆ, a nie się zastanawiać nad zabezpieczeniami, czy martwić się o to, czy aby spełniam wszystkie wymagania, żeby być legalnym.

Czy nie mam takiego prawa??

Podobnie z WINDOWSEM. Kupiłem i nawet do końca tych warunków nie przeczytałem. Dla mnie istotne jest, że mam czyste sumienie. Mam czyste sumienie, bo zapłaciłem firmie za jej produkt, a w razie jakiejś kontroli mam na to fakturę,

a wszelkie dodatkowe wymagania odbieram troszeczkę tak: "Dać im palec, to teraz chcą całą rękę", a drugi który ma wszystko z giełdy, nie ma takich rozterek i się ze mnie śmieje.

I tak jak poruszyłeś temat w swoim felietonie, że nawet im się nie chciało pójść do tego profesora, żeby zgłosić się po ten legalny system (że dwie osoby poszły), tak samo mi się nie chce tym wszystkim głowy zaprzątać. Tak, jestem LENIWY, ale za to UCZCIWY, a póki co lenistwo nie jest karalne. :)

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawny felieton w najświeższym cda Macabry :P Ale u mnie by nie przeszło, bo mam domofon zepsuty i zamka w drzwiach na dole nie ma, więc kto chce i wie, że otwarte to wchodzi :)

Tak, nie zazdroszczę tym, którzy roznoszą ulotki. Bo można trafić na jakiegoś choleryka.. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym coś napisać na temat felietonu smugglera w ostatnim numerze CDA. Cytuję: "Kurczę, czemu mam kupować produkty reklamowane przez ewidentnych kretynów? Bo od kretynów - dla kretyna?! Bo ciemny konsument to kupi? Ja tam się nie czuję grupą docelową takich reklam..." Chodzi mi o to, że ostatnio zauważyłem tendencję człowieka do kupowania rzeczy które kojarzy, a im głupsza reklama tym bardziej zapada w pamięć... Nie chodzi mi o reklamy supermarketów XXX i sieci telefonicznej XXY, bo te pierwsze są w 90% takie same, a przy kupnie telefonu rozsądny człowiek (aczkolwiek na pewno znajdą się tacy, co na ślepo za reklamą pójdą) nie pokieruję się Potrzebą konsumenta na żyrandolu lub lalkarzem (bez skojarzeń :P). Mam natomiast na myśli to, że jak człowiek idzie do sklepu spożywczego i widzi produkt XYZ pierwszy raz oraz produkt ABC reklamowany w kółko choćby nie wiem jak idiotyczną reklamą, to w większości przypadków wybierze ten produkt który "kojarzy". Dlatego twierdzenie od kretynów - dla kretyna jest dla mnie lekko nietrafione ponieważ - smuggler, sam powiedz czy jak idziesz do sklepu i widzisz jakiś produkt pierwszy raz oraz drugi takiego samego typu, który widziałeś X razy w nie wiem jak durnej reklamie, to który wybierzesz?

PS: Dyplomu z psychologii nie mam, no ale czyż tak nie jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle najlepsze minifelietony to te autorstwa Smugglera i Mac Abry, a to co napisał w najnowszym numerze Mac Abra to mistrzostwo świata. Dawno się tak nie uśmiałem. W moim bloku sprawę ulotek rozwiązali tak, że koło domofonu wisi skrzynka, do której wkłada się ulotki a kto chce to sobie je stamtąd bierze. Roznosiciele nie muszą biegać po schodach, a mieszkańcy nie muszą biegać do domofonu i sprzątać walających się po klatce ulotek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felietony bardzo lubię.

Jeśli chodzi o ostatni numer, średnio spodobały mi się felietony Iwana i Elda, natomiast fajne były teksty Mac Abry, Smugga i Ghosta. Rzeczywiście historia z domofonem była niezła :turned:, a Smuggler i Ghost mają rację co do reklam - są coraz bardziej idiotyczne. Tworzenie językowych dziwadeł (rzeczone "pinkowe truski") jest żałosne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi niezbyt podobają się felietony, które poruszają zestawienie książek, muzyki, filmów. Chodzi o to, że nie każdy czytelnik słucha podobnej muzyki, czyta tego rodzaju książki itp. Uważam, że felietony powinny być bardziej uniwersalne i brać na uwagę otaczającą nas rzeczywistość. W ostatnim (obecnym) numerze zdecydowanie najlepszy felieton to ten Mac Abry. Po raz kolejny potwierza się, że najlepsze historie pisze samo życie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się spodobał fielietnonik MacAbry, gdzie mówił o roznoszeniu ulotek (hehe :P)

Od teraz zmieniło się moje spojrzenie na roznosicieli, i mój dialog z nimi przez domofon nie wygląda tak:

-Dzień dobry, ulotki, można otworzyć?

-Dzień dobry, otworzyć można, ale chyba pan/i klucza do drzwi nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym coś napisać na temat felietonu smugglera w ostatnim numerze CDA. Cytuję: "Kurczę, czemu mam kupować produkty reklamowane przez ewidentnych kretynów? Bo od kretynów - dla kretyna?! Bo ciemny konsument to kupi? Ja tam się nie czuję grupą docelową takich reklam..." Chodzi mi o to, że ostatnio zauważyłem tendencję człowieka do kupowania rzeczy które kojarzy, a im głupsza reklama tym bardziej zapada w pamięć... Nie chodzi mi o reklamy supermarketów XXX i sieci telefonicznej XXY, bo te pierwsze są w 90% takie same, a przy kupnie telefonu rozsądny człowiek (aczkolwiek na pewno znajdą się tacy, co na ślepo za reklamą pójdą) nie pokieruję się Potrzebą konsumenta na żyrandolu lub lalkarzem (bez skojarzeń :P). Mam natomiast na myśli to, że jak człowiek idzie do sklepu spożywczego i widzi produkt XYZ pierwszy raz oraz produkt ABC reklamowany w kółko choćby nie wiem jak idiotyczną reklamą, to w większości przypadków wybierze ten produkt który "kojarzy". Dlatego twierdzenie od kretynów - dla kretyna jest dla mnie lekko nietrafione ponieważ - smuggler, sam powiedz czy jak idziesz do sklepu i widzisz jakiś produkt pierwszy raz oraz drugi takiego samego typu, który widziałeś X razy w nie wiem jak durnej reklamie, to który wybierzesz?

PS: Dyplomu z psychologii nie mam, no ale czyż tak nie jest?

Wiesz, Hameryki zes nie odkryl, bo to sa podstawy takiego marketingu "niewazne co mowia, byle nazwy nie przekrecili". Tym niemniej ja jak sie wk... na maksymalne robienie mi wody z mozgu to DLA ZASADY takiego produktu nie kupie, np. do dzis nie ma u mnie w lodowce margaryny firmy XXX, ktora w swoim czasie miala arcydebilny cykl reklam pt. "XXX na dzialkach" (emeryci zarli chleb posmarowany tym czyms i z pelnymi ustami belkotali jak im to smakuje... Grrrr... Chyba z 10 lat minelo, a ja ciagle jestem wk... jak to sobie przypomne. I lista tych "zakazanych" produktow jest troszke dluzsza. Taki protest przeciwko chamskiemu wbijaniu mi do glowy nazwy produktu - OK zapamietam! Niech tam! Ale TYLKO po to, zeby tego NIE kupic! Bo co innego moge? Ale jesli takich jak ja bedzie wiecej... to moze da panom zlecajacym takie reklamy cos do myslenia.

Zgadzam się z adrian_te najbardziej podobają mi się felietony Smugglera i MacAbry. Dlatego smutno mi z tego powodu, że w spec 1/09 nie ma wypowiedzi Smugga :sad:

Byla ale sie nie zmiescila. :) Ale nie zmarnuje sie, bedzie za miesiac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felietony w CDA to był świetny pomysł. Nie wiem kto i kiedy na niego wpadł... ja do tej pory przeczytałem wszystkie felietony z tych CDA, które posiadam [CDA kupuję od niedawna... mam dopiero 11 numerów] i zgadzam się z nimi [tzn z poglądami w nich zawartymi]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do felietonu Mac Abry z numeru specjalnego widzę, że pani redaktor z telewizji chciała naciągnąć go na jakąś ciekawą wypowiedź, którą można by wykorzystać przeciw graczom komputerowym. Jeśli takie osoby często do ciebie dzwonią z takimi pytania to nic dziwnego, że włosy się jeżą na głowie. Co do zaś do felietonu Smugglera muszę się zgodzić z nim stwierdzeniem, że panie czepiają się seksistowskich wg nich reklam Mobilkinga, a już zupełnie nie przejmują reklamami, które robią z nich całkowite idiotki. Dajmy choćby reklamy pewnego lekarstwa, a pewna pani po rozmowie z sąsiadką odkrywa, że ma ten lek w szafce. Cóż to za piorunujące odkrycie dla niej, że ten specyfik ma pod ręką. Ja w każdym razie na tego typu spoty reaguję alergię i staram się ich nie oglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do felietonu Mac Abry z numeru specjalnego widzę, że pani redaktor z telewizji chciała naciągnąć go na jakąś ciekawą wypowiedź, którą można by wykorzystać przeciw graczom komputerowym. Jeśli takie osoby często do ciebie dzwonią z takimi pytania to nic dziwnego, że włosy się jeżą na głowie. Co do zaś do felietonu Smugglera muszę się zgodzić z nim stwierdzeniem, że panie czepiają się seksistowskich wg nich reklam Mobilkinga, a już zupełnie nie przejmują reklamami, które robią z nich całkowite idiotki. Dajmy choćby reklamy pewnego lekarstwa, a pewna pani po rozmowie z sąsiadką odkrywa, że ma ten lek w szafce.

Rany boskie, toz wlasnie o tym byl ten felieton............................................. :unsure:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felietony są kapitalne!!! Dzięki narzekaniu Smugglera i komicznych przykładów nieraz roześmiałem się do łez :tongue:

Czlowiek narzeka, a ten sie smieje... :teehee:

Ty się dziwisz, ale z AR też się śmieją, na widok frustracji na idiotyzm, infantylizm i inne takie... A co do żartu o krowach (wiem, wiem, daleko jest, ale pierwszy raz w tym topicu piszę...), lepszy będzie żart o piekle, gdzie każdy naród ma swój kocioł i tylko przy Polakach nie ma pilnującego ich "dziabła"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...