Skocz do zawartości

Fugor

Akademia CD-Action [GAMMA]
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Fugor

  1. Fugor
    Bardzo mnie kręci jedna rzecz od niedawna.
    Mam chcicę, jaram się, nie mogę się doczekać.
    Chodzi oczywiście o tytułowe wspólne uniwersum i co można w nim/z nim zrobić.
    Czy kiedyś się udało? Owszem, wielu, wielu firmom i autorom. Koncernom i solistom.
    Tylko czy jest to do odtworzenia w tak nasyconym rynku? Mamy LotR, SW, Cyberpunk, Steampunk, masę innych mitologii (polskie Wiedźminy i Gamedecki). DC i Marvel też mają swoje własne komiksowe światy, w których troszkę przesadzili - tam nie da się wcisnąć już nic, bo każdy możliwy scenariusz, każdy twist, retcon, remake, restart i prequel został zrealizowany.
    Zostaje jedno.
    Dzieło stworzenia!
    Czy moje, prostackie, amatorskie uniwersum ma szansę konkurować z którymkolwiek z przedstawionych? Oczywiście, że nie.
    Czy spróbuję? Oczywiście, że tak.
    Jeżeli nadal to czytasz, może Cię zainteresować, jak to zrobię?
    Otóż zacznę od końca. Zniszczę ten świat. Wszystkie jego światy równoległe, jeżeli uznam, że takowe będą mi potrzebne. Napiszę bohaterów, dam im własne życie, a potem ich poznam. A może to będzie bohater zbiorowy? Pewnie tak. W prawdziwym świecie nic nie dokonuje się za sprawą jednej osoby. Za każdą taką osobą stoi przynajmniej kilka widocznych współpracowników i co najmniej jedna szara eminencja. Jak za mną.
    Mój Wspaniały Wymyślony Świecie!
    Zniszczę Cię, z miłości. Dowiem się, co zniszczyło Cię dokładnie, z ciekawości. A na koniec - odbuduję. Bo naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy pokażę się z Tobą każdemu, kto będzie chciał patrzeć.
  2. Fugor
    ...za bardzo
    Tak, dzisiejszy post będzie właśnie o nadgorliwości (która w moim prywatnym rankingu walczy o pierwsze miejsce na liście zUa z morderstwem).
    Pomysł niezbyt świadomie podsunęła mi koleżanka SelEight. Przejęła się ostatnio losem biednych, nieporadnych studentów na tyle, żeby napisać o całym systemie ecetees.
    Co w nim złego? Otóż pozwala na błędy. Głupie, debilne błędy wynikające z kompletnie nieodpowiedzialnego myślenia, albo braku takowego.
    Dwie rzeczy cisną mi się na ...palce nad klawiaturą.

    Rzeczy stworzone tak, by nawet idiota ich nie zepsuł, są zazwyczaj dla idiotów.
    (ktoś musiał przyjąć założenie, że ludzie po studiach kompletnymi kretynami nie są)
    Nie przejmuj się nikim innym, niż Ty sam/a i najbliższa rodzina i przyjaciele.
    (bo nikt inny i tak się Tobą nie przejmuje)

    Ale wiecie, co jest najzabawniejsze? Ja sam się do tego (tradycyjnie) nie stosuję.
    Nie stosowałem. Do niedawna.
    Otóż. Gdy był ze mnie mały wieeeprz! ...emm, chciałem wszystkim pomóc. Widzieć szczęście w ich oczach. Żeby nikomu źle nie było, bo wszyscy jesteśmy tak naprawdę pełni dobra i piękna.
    BOOM, REALITY
    No właśnie. Już się wyleczyłem. Trochę to trwało, ale jednak.
    Pierwsza faza wyzbywania się idealizmu zaliczona, teraz czekam na drugą. Czyli na pierwszą sesję. Podobno zmienia wiele rzeczy w myśleniu człowieka.
    Ależ dawno nie byłem aż tak podekscytowany! <3
  3. Fugor
    Utopie są fajne, ale antyutopie bardziej!
    Może to tylko moje sado-maso, ale mam nadzieję, że nie. Antyutopie wydają mi się po prostu bliższe. Nie, żebym się wychował w jakimś maksymalnie patologicznym środowisku, ale różowo nie jest i nigdy nie będzie, wszystko tonie tradycyjnie w szarościach.
    Jak u Huxleya, wszystko jest ładne i piękne. Ludzie wolni, przygotowani jak najlepiej do swojej pracy, której nie zamieniliby na nic innego. No i te rozrywki po robocie, ah!
    Nowy, wspaniały świat.
    Tylko co z moralnością? Uczuciami?
    Mediapolis to hardkorowa grafomania, ale myslę, że też warto przytoczyć przykład. Niszczenie życia kilkudziesięciu tysiącom ludzi tylko i wyłącznie dla pieniędzy z transmisji ich życia. Media-Polis, łapiecie?
    Też przyjemna perspektywa, moralność jednak jest fajna.
    Rok 1984 - rządy strachu, klasyczna antyutopia. Dlaczego nie, co drugi obywatel tajnym policjantem, obserwowanym przez innego policjanta, który jest obserwowany przez innego policjanta...
    Nie, wolność i anonimowość też są ważne.
    A wszystko rozbija się w sumie o władzę. System musi być wydajny, nie do ucieczki, bezdyskusyjny i działający jak dobrze naoliwiony mechanizm.
    Zastanawiam się czasami, czy pisarze opowiadają nam o takich sytuacjach dla przestrogi, dla samego pisania, czy też uważają, że tylko w takim umiejscowieniu akcja ich historii ma szansę się odpowiednio rozwinąć.
    Przecież to takie romantyczne. Walka z systemem, własnymi słabościami....dodać do tego jeszcze jakąś ładną rebeliantkę i bestseller jak się patrzy!
    I tak je lubię. Bardzo. Czasem przypominają mi o tym, kim naprawdę jestem. Czego się boję. O co mógłbym kiedyś walczyć. Każą zastanowić się, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej.
    Poszerzanie horyzontów i zdejmowanie własnych blokad jest przecież takie przyjemne
  4. Fugor
    W słuchawkach leci dubstep, a jutro zbliża się z zatrważającą konsekwencją i sumiennością.
    Studia.
    Immatrykulacja, rektor, prorektor, protoktolorogolekor i takie tam.... Fajne słowa, dużo hałasu o nic.
    A ja i tak wyczuwam Liceum. Mocno wyczuwam. Tylko że tym razem bez uwag do dzienniczka/zeszytu klasowego i brak bata na tych, co nie chcą się uczyć.
    Nie wiem, czy mi się to podoba.
    Fajnie się gada o "stanie polskich uczelni wyższych, blaaa blaa blaaa, reformy, blaa, rynek pracy i blaaa i takie tam, że za moich czasów...". Gorzej jak się w tym siedzi.
    Plus! Nie wiem czemu książki jak Nowy, Wspaniały Świat, saga Wiedźmińska, seria Gamedeca i kwartet Endera robią na mnie takie wrażenie i wymuszają tak duże zmiany. Widać to chyba w moim poście, gdzie znowu dałem się ponieść tej niewyżytej frustracji w sumie sam nie wiem o co.
    Ciężkie czasy nastały, idealistą będąc w świecie realnym próbuję się odnaleźć.
    LIpa.
  5. Fugor
    -Steven?! Is that true? Our TA said that...
    Steven nie podniósł nawet głowy.
    -Please, talk to me.
    Madison szturchnęła przeciętnego chłopaka w krótkich włosach i źle dobranych ciuchach, z typowo polskim akcentem, którego uważała za przyjaciela.
    -It is. - wymamrotał.
    -Oh no... I don't know, what to say. You need a hug?
    -Hell no. - oczywiście, że chciał się do kogoś przytulić. Chciał się przytulić do kogokolwiek, odkąd ze Stefana stał się Stevenem. Myślał o ostatnim miesiącu wielkich zmian, gdy włóczył nogami idąc w stronę klasy. Madison dała za wygraną. Nie chciała znowu spóźnić się na matematykę.
    Czy tak robią prawdziwi przyjaciele? Może. Steven potrzebował czasu dla siebie. By jeszcze raz poużalać się nad stratą życia, którego nigdy nie cenił. Odreagować.
    -Steven, why did you even come here? I want you to leave right now - powiedział po cichu nauczyciel od Social Studies, gdy tylko przekroczył próg znienawidzonej klasy.
    -I did my homework - wymamrotał.
    -Just go - starając się nie robić sceny szybko wyrzucił go za drzwi. Gdy w klasie zaczęły się rozmowy, nawrzeszczał na wszystkich i rozpoczął lekcje.
    "Miło z jego strony. Zupełnie jakbym potrzebował czyjejkolwiek łaski" Pomyślał chłopak z wyrzutem, gdy szedł z powrotem do swojej szafki.
    -Hey, are you skipping your classes? - zagadnął go jego jedyny dobry kolega. Andrei był tu od jakiegoś czasu, jednak nie na tyle długo, by zapomnieć europejski styl bycia. Rozumieli się jak bracia.
    -What, haven't you heard, that all of students and teatchers should treat me like a retard? - prawie wrzasnął, nie mogąc już kontrolować emocji.
    -Man, chill. Something happened? Laura cancelled the date? - spokojnie zapytał Andrei.
    -First, it's not a date. Second, my whole polish familly died in a fuc*ing accident this morning - powiedział z chorą satysfakcją, czerwony już na twarzy Steven.
    -What?! F*ck no, it's bullshit!
    -I wish it was.
    -You wanna go for a pizza, or something?
    -Are you kidd...You know? Let's go. These morons wont let me go to any course today, so whatever.
    Szli w ciszy. Andrei nie wiedział, jak ma się zachować. Wiedział, że dopytywanie o szczegóły byłoby chamstwem. Postanowił milczeć i od czasu do czasu wyczekująco patrzeć na swojego "polskiego przyjaciela".
    A Steven miał jego spojrzenia gdzieś. Nie uważał za niezbędne dzielić się z kimkolwiek swoimi czarnymi myślami.
    Obaj zjedli po kawałku hawajskiej. Nie było o czym rozmawiać. Cisza robiła się coraz bardziej niekomfortowa. Jeden i drugi patrzyli przez okno.
    -So what about Sarah? - zagadnął niespodziewanie Steven.
    -Umm, what? - zaskoczony Andrei nie wiedział, co powiedzieć - Yeah...I think we might go out this, or next weekend. Why?
    -Just to break this annoying silence - odburknął.
    -How nice of you! - wykrzyknął oburzony - If you want to talk about that tragedy of yours, let's do it! But I wont stand you acting like this!
    -Huh. Sure, we can talk about it - mruknął lekko rozbawiony Steven i po chwili dodał - Friend...
    TA - Teatcher Advisor - odpowiednik wychowawcy w Północnej Ameryce
    Social Studies - WoS połączony z Geografią i Historią
  6. Fugor
    irytuje.
    Po kilku sielankowych miesiącach ograniczania sobie dostępu do gazet, telewizji, popularnych stron internetowych wróciłem.
    I uwierzcie mi, bardzo zabolało.
    Polecimy po kolei!
    Korwin Mikke - można się kłócić, czy skończony idiota, czy jeden z lepszych prowokatorów (jak pani Doda). Ale niepełnosprawnych tak trochę nieładnie oczerniać, szczególnie, że w większości wypadków to nie ich wina.
    Kasia Figura - bardzo dobrze, że w końcu coś powoli się zmienia w mentalności Polaków, czy raczej polaczków. Żony się nie bije, dziewczynie nie sprawdza smsów, a obcej laski nie podrywa się klapsem w tyłek.
    Pińdziesiąt Odcieniów Burości - o jaaaa! to jest książka o seksie? I nawet się sprzedaje? Nie wiem, czy bardziej nie znoszę podejścia do sprawy zawartego w tym barachle, czy w Facecie na Telefon sławnego Adasia Ruchasia.
    Szkolnictwo - może zamiast gadać i dyskutować, ktoś się w końcu za ten cały bajzel weźmie? System komunistyczny nie działa, amerykański też nie (szczególnie, gdy głównie jest tylko zaaplikowany pobieżnie). Może by tak nowy minister edukacji? Może znowu jakieś mundurki wprowadzimy?
    Szkolnictwo wyższe - a niby dlaczego poprawki mają być za darmo?! Nie dość, że za państwowe pieniądze szkolimy każdego, kto się zgłosi, to jeszcze takich, którym się nie chce iść do roboty mamy hołubić? Bez przesady, to już zakrawa na absurd.
    AjFon Pińdź - oooouuuuhhh! Coś niesamowitego, Apple pokazał kolejny skopiowany plagiat kopii plagiatu, który miał być rewolucyjny. I tak każdy normalnie myślący smartfonowiec przerzucił się na Androida. Nieoficjalnego.
    Naprotechnologia - watykańska ruletka rulez! Po co wydawać pieniądze na coś, co działa, skoro można na coś, co nie działa! A to tylko dlatego, że panowie w czarnych sukienkach muszą zaglądać naszym kobietom w pochwę. Miodnie.
    uhh. Żółci trochę zeszło. Dziękuję wszystkim (nie)zainteresowanym czytelniczkom i czytelnikom.
    Ah, jeśli chodzi o growe sprawy - Wii U i tak się sprzeda, nieważne, czy to będą hardkory lecące na Bayonettę, czy każuale pragnące nowej zabawki od Nintendo.
    Nie wiem, czy ludzie są coraz głupsi, czy to ja zaczynam się męczyć w tym całym szale i szumie medialnym. Naprawdę aż tyle gnoju opłaca się przerzucać na wizji/łamach gazet dla pieniędzy?
    PS - ciekawostka. Twoje dziecko też jest człowiekiem, więc jeśli go nie przekonasz, żeby nie paliło trawy, nie schlewało się w trupa i nie popełniało różnych przestępstw, najwymyślniejsze techniki sniffingu i ogólnie pojętej inwigilacji za bardzo nie pomogą.
    Buźka! <3
  7. Fugor
    Nie, nie będę tutaj nikogo umoralniał. Klikać, śmiało
    Wygląda to tak.
    Jako że na stronie nie da się komentować (a może i problem leży po mojej stronie), postanowiłem pozwolić sobie napisać cały wpis na bloga na temat wypowiedzi szanownego pana Yves Guillemot'a - dostępne pod adresem http://www.cdaction.pl/news-28397/ubisoft-piractwo-na-pc-wynosi-95.html
    na początku wydobyłem z siebie tylko
    lol? Przecież ten ich uPlay w ogóle nie działa jak należy. żre ram, śmierdzi sklepem i DLC a na dodatek momentami uniemożliwia grę nawet w singlu. Sama wypowiedź oparta z kolei na Prof.S.Jonalnych statystykach
    Później jednak zaczęło się moje wielkie myślenie i swawole.
    Co do... jasnej anielki ten człowiek wygaduje. Gry od Ubi zawsze były na rozsądnym poziomie, sprzedaż także. Zwalać całe braki w dochodach na piratów, to tak jak wmawiać sobie, że klienci nie przychodzą do baru mlecznego, bo wolą iść do baru z piwem.
    Ci ludzie I TAK by tego produktu nie kupili.
    Owszem, część piratów usprawiedliwia się tym, że tylko testują grę i w razie co kupią oryginałkę. Aha, już to widzę. Po prostu chcą mieć za darmo coś, za co powinni zapłacić. A że trudniej odmówić sobie piwa z kolegami i paczki fajek co kilka dni, lepiej ściągnąć z torrentów.
    Żółć się polała. I jednak umoralniam.
    Przepraszam. Cóż. W każdym razie, sam uwielbiam zapach pudełka i wypalonej oryginalnie płyty, lubię nawet te nadruki na nich. W sumie to nawet dodatkowa gra na Steam czy innym serwisie dodaje mi takiego miłego poczucia.
    Poczucia, że zapłaciłem komuś za miesiące ciężkiej harówy, by tylko zdążyć przed terminem, a czasami jeszcze kilku, by wydać patch lub dwa.
    Zbyt często zapominamy, że to też są ludzie. Ciężej lub lżej, ale pracujący na efekt końcowy.
    Buźka.
  8. Fugor
    Uśmiecham się, kiedy widzę karetkę mknącą na sygnale.
    Wspaniale jest widzieć patrol policji na niespokojnej ulicy.
    Gdy odbieram telefon od telemarketera, miło mi, że dzwoni - nawet, jeśli nic od niego nie potrzebuję.
    Uwielbiam czytać dobre artykuły w schludnie oprawionych i złożonych magazynach.
    Dlaczego?
    Bardzo lubię, kiedy ktoś robi swoją robotę. Niekoniecznie z zakichanego obowiązku, ale z chęci, pasji. Różnej motywacji - czy to finansowej, czy jakiejkolwiek innej. Jeżeli widzę, że komuś naprawdę się chce...czuję od razu większy szacunek do tej osoby.
    Moim zdaniem nie jest sztuką iść na...pedagogikę?...z musu i generalnie dlatego, że nigdzie indziej nie dało się dostać. Sztuką jest powtórzyć trzeci rok liceum, podejść jeszcze raz do matury i zdobyć miejsce na tym, TYM wymarzonym kierunku.
    A później? Później ciężka praca, byle się utrzymać w wyuczonym zawodzie.
    Co z ludźmi takimi jak strażacy, ratownicy i lekarze?
    Coś cudownego! Jeżeli Twoja satysfakcja z pracy, poczucie wartości i zadowolenie z życia opiera się na pomaganiu drugiemu człowiekowi.... To myślę, że wygrałeś
    Wygrałeś w życie.
    Dziękuję.
  9. Fugor
    Jest już cieplej. Nikt na to nie narzeka, nawet ja.
    Na szare ulice już od dawna nie opada śnieg.
    Słońce wdziera się przez szyby dusznego autobusu.
    Wiatr targa mi byle jak ułożone włosy.
    Na mój plecak już dawno nie napadał śnieg.
    Teraz już wiem, że to nie pogoda budzi do życia wspomnienia.
    Stare otoczenie, znajomi ludzie, wciąż zmieniające się spojrzenie na życie.
    To mój smutek i żal, lub radość i szczęście.
    Nie chcę jej z powrotem.
    Niech nie wraca.
    Znowu spadł deszcz.
  10. Fugor
    Wreszcie udało mi się znaleźć browserówkę, która szanuje mój czas, nie chce żadnych pieniędzy i nie zaskakuje miażdżącymi atakami przeprowadzonymi przez maniakalnych 13letnich graczy!

    Nation States, bo o niej mowa wymaga jedynie odrobiny czasu i dobrej znajomości języka angielskiego. Do przedniej zabawy nie potrzebujemy więc żadnych kont premium, posiedzeń po kilka godzin, czy niezłomnej cierpliwości przy odpieraniu ataków ze strony innych graczy.


    Brzmi zachęcająco?


    Browserówka ta pozwala nam stworzyć własne państewko, które będzie rosło w siłę pod wpływem naszych decyzji. Tylko od nas zależy, czy będzie to dom dla wszystkich wolnych myślicieli i hipsterów, czy będzie się w tym państwie żyło dobrze i dostatnie kapitalistom i ludziom sukcesu, czy zwykłym nierobom i oszustom. Możemy pozwolić na rozprzestrzenianie się patologii społecznych, lub forsować przełomowe kampanie społeczne i zmieniać naród z głupiego w oświecony.
    Możliwości mamy mnóstwo a to wszystko dzięki rosnącej z dnia na dzień liczbie problemów do rozwikłania przez rząd/partię/Ciebie samego/samą jako fuhrera.

    Decyzje, które podejmiemy, by zaradzić danym problemom przetestuje nasze normy moralne, przekonania polityczne i zwykła przyzwoitość. Problemy są różne - od przyzwolenia na fluoryzację wody z wodociągów do legalizacji narkotyków i związków partnerskich, od regulacji wywozu szkodliwych odpadów przemysłowych do ustanowienia przymusowego dawstwa organów po śmierci.
    Problemy są tworzone na bieżąco przez elitę graczy (NationStates istnieje od bez mała dziesięciu lat) i są kontrolowane przez armię adminów, którzy sprawdzają poprawność, ehem, polityczną zagadnień w nich poruszanych.


    Dla leniwych, w skrócie - "gra" w przeglądarce, która pozwala być krwawym dyktatorem lub kochającym swój naród przywódcą. Lub kimkolwiek innym.
    Decyduj. Obywatele czekają.
  11. Fugor
    Wśród potworków pokroju Zmierzchu, (przynajmniej mnie) ciężko jest przełamać się i sięgnąć po coś popularnego. Jednak jeszcze za oceanem zdarzyło mi się wpaść w szał zakupowy i oprócz Gry Endera, FlashForward'u w moim koszyku znalazła się pierwsza część tej zaskakująco niepopularnej u nas powieści.



    Książki te można nazwać odważnymi, bo przy masie grubych Amerykanów, którzy głód znają tylko z lekcji WoSu o pomocy charytatywnej dla Afryki - opierają się na niesprawiedliwości społecznej, tytułowym głodzie i innych złach tego świata, które są im mniej lub bardziej obce. Nie uświadczymy tu także słodziachnych wampirkuff i roznegliżowancyh wilkołaków, nie ma magii ani przesadnie zaawansowanej technologii.
    Co nas czeka? Jest to historia o walce z systemem, historia dość zaskakująca, oparta jednak o sprawdzone rozwiązania. Czuć tu Orwella, Matrixa, a także... the Devil Inside, czy Bet on Soldier! Ksiązki zawierają w sobie nie tylko intrygę polityczną, niestandardowy wątek romantyczny, ale także tytułowe Igrzyska - transmitowane na żywo, na cały kraj zmagania nastolatków przypominające walki gladiatorów. Okrutne zakłady na życie młodocianych, walka z systemem politycznym, przemoc na arenie i poza nią, podwójne dno większości sytuacji...tak, książka przypadła mi do gustu.



    Ekranizacja zapowiada się równie dobrze, jeśli nie lepiej. LionsGate zapewni odpowiednią brutalność w filmie, bez którego byłby on niepełny, nie do końca prawdziwy. Obsada jest w większości amatorska, ale nie uważam tego za wadę, świeże twarze zagwarantują, że będziemy skupiać się na samym filmie, zamiast zachwycać się Dżonym Depem czy inną gwiazdą Hollywoodu. Sam wybór aktorów uważam za bardzo trafiony, co jest bardzo miłą niespodzianką.
    Pozostaje trzymać kciuki za producentów i mieć nadzieję, że scenariusza nie spłycono i wszystkie ciekawe niuanse zostaną w tych filmach oddane.
  12. Fugor
    Tytuł właściwe dość mylący. Jest to uproszczenie i nie oddaje głębi tego filmu. Taki tani chwyt marketingowy



    Adam jako film niepopularny, wydany wyłącznie na DVD po wygraniu kilku festiwali, musi mierzyć się z wysokimi wymaganiami outsiderów w okularach nerdach, awangardowych szaliczkach i pasiastych sweterkach, obowiązkowo niemodnych.
    Scenarzysta i reżyser tego filmu to przeciętny twórca seriali telewizyjnych i mało popularnych, depresyjnych filmów o patologicznych rodzinach, który nie dorobił się nawet strony na Wikipedii. Na szczęście Adam to jego najlepszy obraz, pełen prawdziwych emocji i prawdopodobnych, życiowych sytuacji.



    Jak wspomniałem na wstępie, porównanie do Forrest Gumpa byłoby bardzo nie na miejscu i ujmowałoby Adamowi. Główni bohaterowie też się różnią - tytułowy Adam boryka się z problemami wynikającymi z zaburzeniem/syndromem Aspergera. Jest to trudna do zdiagnozowania dolegliwość często mylona z nieśmiałością wieku nastoletniego, zmieniająca objawy z wiekiem.
    Adam nie posiada zmysłu empatii. Nie potrafi zrozumieć uczuć innych, co najwyżej nauczyć się przypisywać zachowania, wyrazy twarzy do uczuć - lecz jest to wiedza teoretyczna i trudno mu określić, co z tym dalej zrobić. Niemożliwością dla niego jest utrzymać kontakt wzrokowy, odczytać lub pokazać jakiekolwiek emocje językiem ciała. To samo z ironią, podtekstami i zawoalowanymi myślami. Powoduje to ogromne kłopoty przy interakcji z typowo myślącymi ludźmi, jest on często posądzany o niewychowanie, brak taktu, czy zwykłą głupotę.



    Tak jak Forrest Gump, analizuje problem ludzi nieco innych od ogółu społeczeństwa. Jednakże Adam to głównie film romantyczny i nie udaje biografii człowieka dotkniętego autyzmem w tej, czy innej formie. Jest on okraszony poruszającą muzyką, cały film jest zrealizowany na wysokim poziomie, od strony technicznej nie ma się do czego przyczepić.
    Przede wszystkim film ten pokazuje, jakie wyrzeczenia potrafimy znieść w imię miłości, że niektóre rzeczy trzeba zaakceptować takie, jakie są i czasem warto zaryzykować dla zdobycia szczęścia.


    Adam potrafi wzruszyć, rozbawić i spowodować dość głębokie refleksje, co sprawia, że film jest wart uwagi. Polecam
  13. Fugor
    uwaga, wpis bardzo slaby. malo publicystyczny, raczej blogowy. w stylu emo. bez polskich znakow
    jak to sie dzieje, ze koncze w ten sposob? znowu, o tej samej porze roku pograzam sie w totalnej beznadziei i marazmie. depresji? pewnie tak.
    zaskakujaco, pieniadze szczescia nie daja, a w jego kupowaniu tez nie za bardzo mi pomogly. dla mnie szczescie, to dosc oczywiste, przyjaciele. ktorych nie mam, bo na nich nie zasluguje.
    brakuie mi jakichkolwiek zdolnosci miedzyludzkich, charyzmy, retoryki, a nawet zwyklej kultury mi tez czesto brakuje. przez ostatnie pare lat z sympatycznego chlopaka stalem sie chamskim gburem, ktorego lepiej nie dzgac nawet kijem.
    co sie stalo? wersje sa rozne. najbardziej zgadzam sie ze swoja wlasna (kolejne wielkie zaskoczenie). zmienilem sie na minus przez bardzo zludne i niezasluzone uczucie, ze wszstko moge i wszystko mi wolno. nic bardziej mylnego.
    jestem tylko jednym z wielu milionow, bezmozgim nastolatkiem, ktory poza paroma zrywami dobrej woli (praca domowa, czasem sprzatanie pokoju), jawi sie jako pasozyt. do tego wredny i niewdzieczny. nie jestem mily dla nikogo, nie pamietam juz, jak to sie robilo.
    pomocy? wem, ze to nie gra i nie znajde odpowiedniej opcji dialogowej, ktora pozwoli mi na wyjscie obronna reka z tego nocnika. ani drzewka skilli, w ktorych cos mozna zmienic. nawet perka nie zdobede. pozostalo wczytac sejwa, nie wiem tylko, jak.
  14. Fugor
    Because of the survey announced on your page lately I decided to write a little letter, answering your question - what GOG.com should do to grow.
    If you want to grow, it is crucial to advertise the Good Old Games through any avaiable media, allied webpage, portal, or magazine. I mean the real Games with style, with some kind of spiritual value, productions that let us explore ideas and culture of the world, literature and books. The Games with plots that are eye-opening, let and make you think even long after you stop playing them. Last and not least is the gameplay itself, that used to be more challenging, but also way more satisfying!
    Thanks to considerable success of laptops and netbooks, it should be easier to convince people that Good OLD Games in your catalogue are worth their interest, time, and money.
    Thanks to low computer power demand, and of course greatness of these Games, just waiting to be discovered by the next generations of gamers, your site becomes the best place on the Internet to find the desirable products for any computer configuration.
    Education about the glorious classics could be a big step in increasing your sales, and one of the best things that ever happend to our society, and to the business of electronic entertainment.
    Just please remember, who your demographics currently is - the hardcore, "real" gamers who remember Games (rather pieces of art), that used to be challenging and full of awesome. Not mass-production profit-makers full of visual fireworks and little soul in it, if any, backed up with massive budget for marketing.
    If you want to grow and take a bigger bite of the online distribution market by all costs - even by offering indie games produced lately... Please, don't!
    Idea behind your project is wonderful, beautiful, and noble as it is.
    Keep up the Good work by giving the Good Old Games to gamers, who know, what's good!
  15. Fugor
    Coś mi ciekawego przyszło do głowy przy okazji ostatniego obfitego deszczu.
    Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że jeśli nie pracujesz nad sobą w jakiś kreatywny, pozasystemowy sposób, jesteś....glizdą?
    Tak, dosyć obraźliwe porównanie, ale w zasadzie tak to chyba działa. Jeśli nie robimy nic więcej niż przegryzanie się przez glebę każdego jednego dna, to kończymy i tak w glebie, bez wspomnień i gadamy na starość z wnukami o pogodzie (bo nie znamy się na niczym innym).
    Tadam! Skąd takie wnioski?
    Inni naprawdę wpływają na moją psychikę, ale wydaje mi się, że dotyczy to każdego z nas. Problem polega na tym, ze większość ludzi nie docenia tego oddziaływania. Prawdą jest, że osobowość i to, jak postrzegamy samych siebie jest kształtowana przez inne osoby. Dlaczego więc zamykamy się na te wszystkie doświadczenia? Po szczytowym pułapie socjalizacji wpadamy (w większości) w pustkę towarzyską biura/innej grupy pracowniczej. Grupa przyjaciół się zaczyna zmniejszać, wykruszają się mniej znaczące znajomości.
    I co potem?
    Dom na kredyt do końca życia, rodzina, dziecko/dzieci i śmierć po długiej, szarej emeryturze.
    Niefajnie to brzmi.
    Ale jest wyjście z tej sytuacji. Akcja. Jakakolwiek akcja może pomóc w wyjściu z tej niewolniczej spirali pracy, wydawania i powolnego umierania.
    Walcz o siebie i swoją osobowość. Łącz się z ludźmi. Tymi prawdziwymi, a nie na fejsbóku. Nie siedź w jednym miejscu całe życie.
    Nie bądź glizda.
    ...a jeżeli uważasz, że cię to nie dotyczy, to przypomnij sobie ostatnią kreatywną rzecz, jaka ci się przydarzyła (z kimś lub samemu). Naprawdę coś się znalazło? Jeśli tak, gratuluję.
  16. Fugor
    W życiu każdego nastolatka (czasami później) przychodzi ten dzień. Kryzys wieku młodzieńczego, chciałoby się powiedzieć. Jednak po kilku buntach krótszych, dłuższych, mniej lub bardziej uciążliwych dla otoczenia dochodzimy do czegoś bardzo...zaskakującego.
    Nie jestem na tym świecie osobą najważniejszą!
    O cholera. No to chryja, nieprawdaż?
    Czyli, że jak chce się kupić nową konsolę albo z kumplami do kina iść, to najpierw pracę znaleźć i zarobić? Jak mieć dobrych przyjaciół, to nie zachowywać się jak zdesperowany kilkulatek? A jak się jest w związku, to nie wolno zdradzać, bo to wbrew całej idei związku?
    Niesamowite, co?
    Wydaje mi się, że zajęło mi to rozumowanie dość długo, ale ważne, że mam je za sobą.
    Skoro już wiem, że nie jestem najważniejszy, chyba warto by zacząć szanować ludzi dookoła? I może coś ze sobą zacząć robić, skoro samo z siebie mi się nie należy?
    Dobry plan, bardzo dobry.
    ....to co, od jutra?
  17. Fugor
    Dlaczego pewnych ludzi w życiu spotykamy tylko raz?
    Tyle inspirujących charakterów, potencjalnych przyjaciół, a nawet mentorów... Wszystko to dane mi jest na kilka chwil.
    Potem znowu muszę użerać się z masą debili. Z nimi oczywiście dzień w dzień.
    Do końca nie wiem, czy cieszę się z wczorajszego spotkania, czy nie.
    Morgan.
    Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy lepiej byłoby mi żyć dalej bez sensu i kierunku i...braku zainteresowania dwoma powyższymi.
    Pewnie myślisz, że nie.
    Ja też tak bym myślał, gdyby poprzedni stan nie był tak wygodny. Opieprzanie się na lekcjach, granie na PSP w autobusie, siedzenie na youtube po szkole...sielanka.
    I w końcu spotykam ją. Nie, żeby to był jakiś przypadek, ja po prostu szukam, nieustannie szukam wartościowych ludzi w tej żałosnej szkole. Chyba mi się w końcu udało, tylko (jak już mówiłem) ciągle nie wiem, czy było warto.
    Wiem za to na pewno, że więcej już jej nie spotkam.
    A jeśli nawet to już i tak nie będziemy mieli o czym rozmawiać.
    Jedno spotkanie, godzina spędzona w przytulnej sali z pianinem uświadomiła mi, jak zmarnowałem swoje talenty, swój czas, jak mało osiągnąłem w życiu i jak mało jestem wart przez swoje lenistwo.
    Kim ona jest? Lepszą wersją mnie. Ten sam światopogląd, te same zainteresowania..prawie.
    Prawie, bo wszystko ma o kilka poziomów wyżej, lepiej. Nigdy już jej nie nadgonię, w niczym.
    Nie sądzę, by cokolwiek mogło zastąpić coś tak intensywnego i wstrząsającego jak porównanie samego siebie do niej, ale jeśli chcesz sprawdzić, czy naprawdę jesteś wart tyle ile myślisz, że jesteś...spróbuj.
    "Once"
    Potrafisz się przyrównać do tych ludzi bez obrzydzenia dla samego siebie? Gratuluję.
  18. Fugor
    Wielu pewnie zakrzyknie, że to kolejny sposób spadkobierców, by zarobić jeszcze trochę na niegasnącej gwieździe MJ.
    Nie do końca tak jest. Płyta została nagrana na przełomie 2009/2010. Tak, to naprawdę Michaś śpiewa. Naprawdę!
    ...
    Płyta jest bardzo Jacskonowa. Pop w jego dobrym, stary stylu. Bez autotune.
    Dostajemy 10 dobrych utworów, każdy z chociaż drobnym przesłaniem.
    Trochę męczą ponowne podejścia do tematu Jacksona ściganego przez paparazzich i ogólnie o jego sławie... ale nie jest to aż tak uciążliwe.
    Hold My Hand - nagrane z Akonem, słucha się świetnie. Można wiele powiedzieć o jednym i o drugim artyście, ale nie można im odmówić talentu.
    Hollywood Tonight - trochę o galeriankach, trochę o karierowiczach. Wpadająca w ucho, wesoła melodia, tekst z morałem.
    Keep You Head Up - piosenka nastrojem trochę podobna do Earth Song, opowiada jednak o samotnej dziewczynie ledwo wiążącej koniec z końcem. Pocieszające.
    (I Like) The Way You Love Me - Uwielbiam(!) tą piosenkę. Zaczyna się pomysłowo, jest tak optymistyczna, romantyczna, świetna melodycznie...
    Mam nadzieję, że będę miał komu ją śpiewać!
    Monster - ostry, elektroniczny bit z perfekcyjnymi efektami specjalnymi, 50 Cent na featuringu. Najbardziej agresywna piosenka na płycie, polecam.
    Best of Joy - ta piosenka moim zdaniem Królowi nie wyszła. No brzmi to strasznie...dziewczęco. Nie umiem wysłuchać jej do końca.
    Breaking News - znów piosenka o sławie i uciążliwościach z nimi związanymi.
    (I Can't Make It) Another Day - gitara przez cały utwór, piosenka mocna, wpada w ucho.
    Behind the Mask - skoczna, taneczna melodia, dobry utwór.
    Much Too Soon - gitara akustyczna, akordeon, skrzypce, klawesyn(!), organki. Spokojna, melancholijna melodia. Coś mi przypomina...

    Dla niecierpliwych - jest to bardzo dobra płyta popowa w starym stylu. Nie zachwyci się nią fan kei$hy, czy innego biebera, ale każdy fan MJ powinien ją już dawno posiadać.
  19. Fugor
    Tak, Deadmau5 wydał nową płytę!
    Jejku jej, jak fajnie! ...czekaj, czekaj. Czy ja tych piosenek już gdzieś nie słyszałem?
    Oh, co za niespodzianka!
    Tak, nowa płyta prawdopodobnie najlepszego kanadyjskiego DJ'a jest warta uwagi, ale nie można ukryć, że nowych piosenek w niej jak napłakał.
    W swoim pędzie za pieniędzmi UltraRecords wydało na iTunes aż siedem singli z albumu na dobre przed jego wydaniem. Czy było to dobre posunięcie można się kłócić, ale uważam, że obniżyło to drastycznie popyt na cały album.
    Brawo, Ultra, brawo.
    Płytę otwiera...
    Some Chords - kawałek który został już przerobiony na setki możliwych sposobów przez masę mniej lub bardziej profesjonalnych DJ'ów. Jak większość utworów Deadmau5'a, dobrze buja i wprawia w lekko psychodeliczny klimat.
    Zaraz po nim następuje najlepszy i najbardziej znany kawałek Zdechuejmyszy od czasu Ghosts 'n' Stuff...
    Sofi Needs A Ladder - pierwsza wersja, remix Zeldy - You Need A Ladder wyewoluował w stronę dobrego klubowego kawałka, tradycyjnie przyjemnego w miksowaniu.
    City In Florida - osobiście mi się nie podoba, za bardzo przypomina mi typowy "raw material" z At Play 1, 2 i 3.
    Bad Selection - też nie jest jakimś głębokim kawałkiem, ale trzyma poziom i dobrze brzmi w remiksach.
    Animal Rights - chyba najdłużej znany utwór przed wydaniem płyty, grany przez Deadmau5'a na wielu imprezach, także przy udziale innych Dj'ów.
    I Said - kolejny "raw material", niemal niemożliwy do słuchania, monotonny trans.
    Cthulhu Steps - uwaga! Najprymitywniejszy kawałek z całej płyty...okazuje się niesamowitą kompozycją! Psychodeliczny ton utworu trwającego 9 minut w którym jest tylko jedna linia "melodyczna" z krótkimi przejściami...uzależniające i niepokojące.
    Right This Second - przydałby się jakiś dobry wokal, kawałek po prostu przeciętny.
    Raise your Weapons - niesamowicie uspokajająca piosenka, która niepodziewanie zmienia się w agresywne elektro. Świetne.
    One Trick Pony - Electro Rap? Chyba tak. Ale ani podkład, ani wokalistka mnie nie zachwyciły.
    Everything Before - Zakończenie bardzo Deadmau5'owe, łączy wszystkie jego ulubione efekty i dźwięki.

    Podsumowując - płyta jest warta przesłuchania, jeśli gustujesz w elektro. Obowiązek dla fanów Deadmau5'a. Sofie Needs A Ladder i Animal Rights dla tych, co chcą się zaznajomić z Deadmau5'em. A Cthulhu Steps....jeżeli uważasz psychodeliczną muzykę za satysfakcjonującą, pędem na iTunes!
  20. Fugor
    Budzę się nastepnego dnia.
    Wstaję, by spojrzeć na zdezorientowaną twarz i oczy, które przerażone szukają kogoś, kogo nigdy więcej nie zobaczą.
    ciekawe, z czyjej winy
    Nie wierzę w bajki. Już nie.
    Dlaczego przeszłość ma niszczyć moją przyszłość?
    Co ma prawdziwą wartość w życiu? co JA cenię w nim najbardziej?
    Gdzie kończy się sentyment, a gdzie zaczyna głupota?
    Trudne pytania. Ale już chyba wiem.
    Koniec zabawy w kotka i myszkę.
    Dzwonię, wysylam smsy, piszę na gg.
    Ostatni raz.
    Żałuję. Wiem, że nie powinienem.
    Na nadgarstkach nie mam blizn.
    Nigdy nie było i nigdy ich nie będzie.
    blizny niefizyczne zostaną na zawsze
    Tylko czemu tak mi zimno w nocy?
    bez ciebie, Hiru
  21. Fugor
    Facebook Addiction Disorder
    Żegnaj, Facebooku. Już nie wracam.
    Wystarczająco już ukradłes mi prywatności.
    Za dużo nakradłeś mi czasu.
    Czuję się jak mesjasz - wołam do was, bracia i siostry!
    Skasowanie konta na portalu społecznościowym nie uczyni z ciebie aspołecznego osobnika!
    A temu wszystkiemu przygrywa Daft Punk ^.^ Słodkie electro z wiadomo czym, które wiadomo co robi z sufitami!
    Wracając do ważkiego tematu wyciągnięcia wtyczki - jak wyobrażam sobie życie bez fejsika w XXI wieku?!
    Ależ bardzo prosto. Zawsze zostaje gadu-gadu (czy raczej aqq.eu, ale ciiii), msn, albo zwykły mail.
    Jeszcze żyję, oddech normalny, tętno stabilne...chyba będzie ok.
    A tak żeby przedłużyć wpis - Sony zrobiło najcudowniejszą rzecz z możliwych udostępniając na PSP i PS3 najlepsze hity z PS1.
    Dzięki ci, Sony!
    Usuwajcie te konta, czasu nie wolno marnować (przecież trzeba grać!)...
  22. Fugor
    Zima przyszła nagle. Wdarła się spokojnie na drogi i chodniki.
    Z nieba leci ten biały, cichy opad.
    Śnieg.

    Komunikacja miejska odmawia współpracy. "Dziękujemy za wybór komunikacji miejskiej"...mówią, zupełnie tak, jakbym miał jakikolwiek wybór.
    Oglądam go z okna. Pada mi na kaptur. Okrywa mi cienką powłoką plecak.
    Śnieg.

    Nie zdawałem sobie sprawy, że zmiana pogody może obudzić do życia tyle wspomnień.
    Nowe otoczenie, nowi ludzie, nowe spojrzenie na życie.
    Ale cienie przeszłości się nie zmieniają.
    A on ciągle pada.
    Śnieg.

    Ona nie wróci. Wrócił śnieg.
    Śnieg.
  23. Fugor
    Jeden, dwa, trzy - no co się patrzysz?
    Yeah, kolejny dzień szkoły. Śniadanie? Co to takiego?
    Przystanek przy szkole. Po schodach na górę, po schodkach na dół i prosto do starbucks.
    Nienawidzę tego przepalonego crapu, który głupi amerykanie nazywają kawą, ale na bezrybiu...
    W życiu i z podkładem ja po swojemu jadę
    Yeah, już po kawie czas na bezsensowną, upośledzona wersję WoS-u. Potem obowiązkowe zangielszczanie. Jeszcze matematyka i odpoczynek przy kompach. Na lunchu skoczy się do sali orkiestry i popyka na pianinku. Po lekcjach tańcowanie, ojej, jak lubię!
    Na koniec dnia oczywiście głupia samotność. Wredna, nieunikniona. Wraca jak czek bez pokrycia albo żona w stylu home-stay.
    Jak ktoś ma dobry sposób na robienie uników przed nią - pisać w komentarzach (grzecznie proszę).
    Klasyfikacji każdej umykam
    I tak na koniec....szanuj mamusię, bo kiedyś może jej kurna zabraknąć. I to będzie stanie się szybko jak pstryknięcie, zanim się zorientujesz. Ćwoku -.-
    A ty czesz te combosy i cześć!
    Chyba wszyscy wiecie, co leciało w głośnikach przy pisaniu tego tekstu? Strzała, Hut!
    <- KLIK!
  24. Fugor
    Ależ logiczny tytuł, co? Już tłumaczę.
    Do mojej obecnej cudnej szkoły zawitał tak zwany mówca motywacyjny. Wszystko cacy, zaczyna jak rasowy komik, wszyscy w dobrych humorach.
    Nagle schodzi z wesołych tematów. No i są schody. Kilka osób zaczyna gadać, jedna nawet wyszła.
    Pierwsze oznaki zakłamania i negacji wszystkiego, co może chociaż trochę zepsuć sztuczny, przepełniony hipokryzją uśmiech na ryju? Pewnie tak.
    Zaczęło się od gwałtów. Przeszło od narkotyków przez przemoc w rodzinie do alkoholizmu. I zaczęły się pytania.
    Gdy padały pytania o osoby molestowane w bliskim otoczeniu, faktycznie, mogłem się spodziewać wielu rąk w górze. Ale, co dziwne, las nie robił się rzadszy ani na pytaniach o narkotyki ani te o śmierć z powodu porachunków gangsterskich czy uzależnień.
    No proszę, kraj bez pornografii, przemocy w grach komputerowych i restrykcyjnym dozorze filmów ma takie duże problemy?
    W katolickiej szkole?!
    Życie bywa zaskakujące.
    Tamte dwadzieścia minut było raczej...smutnym wycinkiem czasu. Nie jest przyjemne uświadomić sobie, ile "fajnych" rzeczy doświadczyłaś/eś. Ani tym bardziej patrzeć, jak połowa dziewczyn z twojego rzędu po prostu ryczy.
    Przez tamtych kilka chwil czułem się jak część jednej dużej społeczności, która przez podobne doświadczenia w życiu może się dobrze komunikować i w pełni rozumieć.
    Znowu się myliłem.
    Co nastąpiło po wyjściu z sali? Oczywiście, że tak. MASKA
    Po co mamy pokazywać ludziom, że mamy problemy skoro
    a)i tak nikt nie pomoże, bo wszyscy mają to gdzieś
    b)jak się nie okazuje prawdziwych uczuć żyje się łatwiej
    c)bo przecież to nieładnie się na kimś wyżywać
    Jestem lekko rozczarowany.
    Lekko, bo spodziewałem się takiego obrotu spraw. Tzn. ich braku.
    Wiem, że to jedno spotkanie nie załatwi problemu maksymalnego zakłamania i typowej brytyjskiej pruderii. Ale przez te kilkanaście minut czułem, że jednak są inni ludzie z podobnymi problemami.
    Ta...może zabrzmi śmiesznie, ale...Nie jesteś sam.
    PS: Skąd tytuł? Mówca musiał naprawdę dobrze nas wszystkich zdemotywować i powyciągać najgorsze rzeczy z podświadomości, byśmy mogli zobaczyć, ze jesteśmy wspólnotą, nawet, gdy mówimy o wykorzystywaniu seksualnym, lub rodzicach uzależnionych od alkoholu. A bycie częścią jakiejś grupy ZAWSZE motywuje.
  25. Fugor
    Andrei wyglądał no mocno wstrząśniętego.
    Stefan...Steven wcale nie czuł się lepiej po opowiedzeniu tej historii.. Uznał za stosowne wstać i wyjść.
    -See you later, friend - rzucił Andrei na pożegnanie, ciągle siedząc. Steven kiwnął tylko głową.
    "Ciekawe, czy wszyscy już wiedzą" pomyślał Steven w drodze do szkoły i...głośno się roześmiał. Absurd. Chodził do High-School'u, który liczył około tysiąca uczniów, a znał bliżej może cztery osoby. Zbliżał się lunch, więc skierował swoje kroki do szafki, by spotkać się z Laurą.
    Laura - była to bardzo atrakcyjna latynoska o pięknym ciele, mądrych oczach i miłym usposobieniu. Steven nie czuł w jej obecności motyli w brzuchu, czy innych pierdół, ale naprawdę cenił każdą chwilę spędzoną w jej towarzystwie. Nie było ich wiele przez imponującą ilość adoratorów (w większości Latynosów), od których musiała się pewnie oganiać jak od much. Czasami zastanawiał się, czy nie myśli o nim w ten sam sposób jak o tej bandzie kretynów, która leciała tylko na jej wygląd.
    -Oh, Steven! How are you? - zagadnęła z pięknym uśmiechem na twarzy.
    -Hola hermosa! I'm good, you?
    -I know, you're not good, Steven! Our TA told us, what happened! - odpowiedziała karcącym głosem - You can't be good!
    -Well, maybe you're right. It's not that good.
    -I'm sorry I can't talk to you more now, but I have to talk with Maria. Oh, and I can't meet you tomorrow in the mall, sorry.
    -That's ok - odpowiedział Steven w lekkim szoku.
    Wiedział, że nie jest najważniejszą osoba w jej życiu i pewnie nigdy nie będzie, ale...czy naprawdę rozmowa z jej portugalską koleżanką była ważniejsza od pocieszenia kolegi, który kilka godzin temu został pozbawiony prawie całej rodziny?
    Nawet nie zauważył, gdy łzy stanęły mu w oczach. Laury już nie było, by to zobaczyć. I tak pewnie by to niczego nie zmieniło. Odwołała spotkanie tak, jak wiele spotkań wcześniej, na które umawiała się z wieloma chłopakami przed nim. Nie miał podstaw, by wymagać specjalnego traktowania.
    Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, wędrował po korytarzach. Jak zwykle sam. Nie bolało go to tak mocno, jak wcześniej, ale nie zdążył się do tego jeszcze przyzwyczaić. Zszedł na dół, do laboratorium komputerowego. Już wiedział, co chce zrobić. Kiedyś obiecał sobie, że nigdy nawet nie spróbuje, ale wypadki ostatniego dnia sprawiły, że miał nagle serdecznie gdzieś, co i komu przyrzekł.
    Znalazł na półce z narzędziami mały nożyk. Przez moment zastanawiał się, do czego służył. Jemu i tak przyda się w inny sposób.
    Spokojnym krokiem wszedł do łazienki i do kabiny. Nie zdejmując spodni wygodnie usiadł na muszli.
    Nożyk ciął precyzyjnie, w równej linii. Steven cicho piszczał z bólu, ale nie miał zamiaru przestać.
    Czerwone krople spływały po nadgarstku...
    ***
    Budzę się z krzykiem. Nie rozumiem, co się stało.
    Szybkim ruchem zapalam lampkę nocną, o mało co jej nie zrzucając. Prędko podwijam rękawy piżamy.
    Ani śladu blizn.
    Biorę telefon z nocnej szafki. Wybieram dobrze znany mi numer z prefiksem +48.
    -Halo, Stefan? - słyszę po chwili z drugiej strony.
    Przez chwilę powstrzymuję płacz. Wydałem z siebie krótki jęk i mówię
    -Mamo, chcę wrócić
×
×
  • Utwórz nowe...