Skocz do zawartości

Artius

Moderatorzy
  • Zawartość

    7061
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Artius

  1. W czasie wolnym, pomiędzy pochłanianiem kolejnych książek, lubię sięgnąć po jakąś mangę. Te niezobowiązujące komiksy potrafią dać z siebie więcej, niż nawet najlepsza książka. Nie ukrywam, że obserwowałem ten tytuł już od dłuższego czasu, jednak nie miałem możliwości, aby się z nim zapoznać. Na szczęście udało mi się nadrobić zaległości i nie żałuję czasu spędzonego nad tomami mangi autorstwa Tonogai Yoshikiego. Czy czterotomowa manga ?Doubt? zaskoczy czytelnika? Jakie tajemnice kryją się w głowach nieświadomych uczestników chorej gry? Kim naprawdę jest wilk i co kieruje jego poczynaniami? Jeżeli chcecie się tego dowiedzieć, to zapraszam was do lektury mangi ?Doubt? od wydawnictwa J.P. Fantastica. Bohaterowie, z którymi przyjdzie nam przeżywać opisywaną przygodę, to typowa, wyciągnięta z realnego życia japońska młodzież. Ten fakt jest niezmiernie ważny, gdyż postacie są do bólu nudne i proste, brakuje im jakiegokolwiek polotu, charakteru, czy też samodzielności. O nich samych nie dowiadujemy się prawie niczego, oprócz nielicznych informacji z przeszłości. Trudno to zinterpretować, jednak jest to jedna z tych historii, w których bohaterowie nie są najważniejszym ogniwem. Ważne, aby wczuwali się w powierzone role i wypełniali bez najmniejszego zgrzytu przypisane zadania. Autor w tej kwestii jest niczym mistrz marionetek, który niezwykle zręcznie steruje swoimi lalkami. Żadne pociągniecie za sznurek nie jest przypadkowe, na co polecam zwrócić szczególną uwagę podczas lektury. Wracając jednak do wspomnianych postaci. Podczas lektury tej czterotomowej historii uwidacznia się typowy podział na głównego bohatera i całą resztę pobocznych towarzyszy, którzy dodają jedynie smaczku. Samcem alfa w tym komiksie jest Ryuu, który cechuje się opisywanymi powyżej cechami. Nie wyróżnia się zbytnio ze swojego grona, lecz w jakiś sposób jego osoba dominuje pozostałe. Do zgranej paczki należą także urocza towarzyszka z dzieciństwa Mitsuki, duchowo potężna Haruka, mizerna i nieśmiała Rei, małomówny Eiji, oraz opanowany student Hajime. Żadna z tych postaci nie porwała mnie swoich charakterem, czy zachowaniem. To trochę bolesne, niemniej nie uznaje tego w tym komiksie za minus. To raczej ogromny plus, który uwidacznia się w miarę czytania. Historia zawarta na łamach tej mangi jest niezwykle prosta, oczywiście na pierwszy rzut oka. Wszystko kręci się wokół niezwykle popularnej gry ?Rabbit Doubt?, która jest doskonale znana naszym bohaterom. Chodzi bowiem, aby z grupy królików wyłonić jednego fałszywego, który jest przebranym wilkiem. Każda porażka jest surowo karana śmiercią jednego z uczestników. Brutalność i prostota tych zasad zostaje jednak przeniesiona do rzeczywistości, a wtedy nikomu nie jest już do śmiechu. Wybranymi futrzakami zostają nasi bohaterowie, którzy muszą zrobić wszystko, aby odkryć podstępnego kłamcę. Podczas tej niesamowitej rozgrywki widać sporo interesujących pomysłów jakie wykorzystał tutaj autor, chociaż w niektórych miejscach wdarła się standardowa rutyna. Sam pomysł na taką historię jest bardzo ciekawy, jednak jak dla mnie wszystko wyłożyło się na szczegółach. Trochę szkoda, bo lektura w pewnych momentach potrafi przynudzać. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  2. Całodobowa Księgarnia Pana Penumbry to swego rodzaju królestwo książek, pomieszczenie całkowicie wypełnione regałami, które uginają się od ułożonych na nich tomów. Książek jest tak wiele, że po niektóre trzeba wspinać się na drabinie, której koniec ginie w mroku pokoju . Sami przyznacie, że brzmi to magicznie. Takiego mola książkowego jak ja, nie trzeba było długo namawiać by zapuścić się w głąb niezwyklej księgarni. Przekonajcie się, co odkryłam w jej głębi. Praca w starej księgarni dla młodego informatyka, to nie jest szczyt marzeń, nie ma co tego ukrywać. W czasach, gdy każde zajęcie jest na wagę złota, nie ma jednak, co kręcić nosem. Szybko przekonuje się o tym bohater książki Robin Sloan, który przypadkowo trafia przed drzwi Całodobowej Księgarni Pana Penumbry, gdzie od ręki zostaje zatrudniony. Wśród starych ksiąg zapisanych nieznanym szyfrem, krąży grupa ekscentrycznych klientów. Jaką tajemnicę skrywa właściciel księgarni i co kryją w sobie niezwykłe tomy? Odpowiedzi na te pytania okażą się dopiero początkiem wielkiej przygody, jaka czeka nas na kartach powieści. Clay Jannon, główny bohater powieści, z początku rysuje się w oczach czytelnika jako postać przeciętna. Ot kolejny szary człowiek, wyrwany z tłumu, któremu nie układa się w życiu, a którego los rzuca w wir niezwyklej przygody. Takie podsumowanie tej postaci byłoby jednak niezwykle krzywdzące nie tylko dla bohatera, ale i także całej książki. Clay mimo dość przeciętnego i niekoniecznie udanego życia, jakie prowadził, do czasów aż trafił przed drzwi księgarni pana Penumbry jest postacią niezwykle pozytywną, tryskającą energią, zaradną i pomysłową. Pomimo licznych niepowodzeń, cały czas uparcie dąży do celu. Nie jest jednak typem jakiegoś superbohatera, który jest w stanie dokonać wszystkiego w pojedynkę. Wręcz przeciwnie zdaje on sobie doskonale sprawę, gdzie kończą się jego możliwości i nie wstydzi się poprosić przyjaciół o pomoc, gdy jej potrzebuje. Jak szybko się przekonamy zgrana drużyna to podstawa sukcesu. Skoro już o drużynie wspomniałam, książka obfituje w wiele interesujących postaci, które tylko z pozoru można by łatwo zaszufladkować. Tajemniczy właściciel księgarni i jego ekscentryczni klienci stanowią wyjątkowo ciekawą zbieraninę. Także znajomi Claya nie zanudzą czytelnika. Przyjaciel z dzieciństwa, Neel Shah, których połączyło wspólne zamiłowanie do cyklu książek pod tytułem Kroniki Smoczych Pieśni i sesje gier RPG, czy Kat, pracująca w Google dziewczyna, której poglądy nie raz zaskoczą Was podczas lektury, to dopiero początek prawdziwej góry lodowej. Każdy bohater ma tutaj swoją historię, unikalny charakter, który wyróżnia go spośród innych. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  3. Kiedyś dla przyjemności muszę się zabrać za pozycje Kinga, ale to w odległej przyszłości. Na razie 3 tom Wieży .
  4. Słyszałem o tym i żałuje że nie przeczytałem do tej pory nic z jego twórczości. Po prostu mnie jakoś nie ciągnęło w tym kierunku.
  5. Dopiero 2 tomy przeczytałem, ale sądzę, że znajdzie się on w moim osobistym top 10 .
  6. ?Rewolwerowiec zbudził się z dziwnego snu, który zdawał się składać z jednego obrazu: Żeglarz z talii tarota, za pomocą której mężczyzna w czerni przepowiedział mu (a przynajmniej tak twierdził) niewesołą przyszłość.? - słowa witające nas w tym tomie są tak naprawdę bardzo trafnym, a zarazem skompresowanym streszczeniem książki. Czy odpowiedzi uzyskane od człowieka w czerni przybliżą Rolanda do Mrocznej Wieży? Czy przepowiedziana ?trójka? okaże się zbawienna? Jak w tym wszystkim odnajdą się rewolwerowiec i jego towarzysze? Jeżeli poszukujecie odpowiedzi na powyższe pytania, to serdecznie zapraszam do lektury drugiego tomu Mrocznej Wieży pt. ?Powołanie Trójki?. Podchodząc do kontynuacji przygód Rolanda byłem pewien, że nie będzie to lekka lektura, gdyż oryginalny styl autora nie należy do najłatwiejszych. Nauczony przez poprzedniczkę wiedziałem czego mogę spodziewać się w tym tomie, jednak moje przypuszczenia nie potwierdziły się. Pisząc te słowa byłem świadomy, że każdy tom należy traktować bardziej jako ogniwo całego cyklu, a nie odrębne elementy układanki. Takie ustosunkowanie nie ujmuje żadnemu dziełu, gdyż dopiero kompletny ośmioksiąg ujawnia wszystkie ukryte tajemnice. Takie podejście połączone z lekkim obiektywizmem jednostkowym pozwoli na rzetelne ukazanie tego, co tkwi na kartach powieści. Głównym bohaterem tej opowieści pozostaje znany nam już rewolwerowiec Roland Deschain, jednak podczas tej przygody nie będzie musiał podróżować samotnie. Do grona jego towarzyszy dołączą kolejno Eddie Dean, Odetta Holmes, oraz Jack Mort. Nie są to postacie przypadkowe, jak wszystko w powieści Kinga. To rzetelnie skonstruowane byty, posiadające wolę przetrwania, prawdziwe uosobienie krwi i kości na kartkach papieru. Autor w tej kwestii wykazał się ogromnym kunsztem. Sprzymierzeńcy w misji połączeni są niewidzialnymi nićmi losu, które oprócz oczywistego scalania, świetnie kontrastują ich osobowości. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem do czynienia z tak fantastycznie wykreowanymi postaciami. Każda z powyżej wspomnianych osób mistrzowsko odgrywa przypisaną rolę, lecz nie jest to teatr lalek. Nie ma tutaj niewidzialnej ręki prowadzącej ślepą marionetkę. To przepełnione uczuciami życie, które widoczne jest na każdym kroku. Akcja tego tomu rozpoczyna się po konfrontacji z człowiekiem w czerni, na brzegu Morza Zachodniego. Roland już od samego początku rzucony jest w wir śmiertelnych wydarzeń, z których udaje mu się wyjść, chociaż ze sporym problemem. Tempo wydarzeń jest strasznie powolne i monotonne, co przy zadziwiającej łatwości odbioru jest dziwnym kontrastem. Wielowątkowa fabuła nie odstaje od poprzedniczki, jednak jest strasznie nudna i w niektórych miejscach, aż oklepana. Całość sprowadza się do ?powołania trójki?, czyli zebraniu towarzyszy do dalszej podróży. Każde przejście przez tajemnicze drzwi wprowadza nas do zupełnie odrębnej historii. Pomimo różnorodności są one w moim mniemaniu sztuczne, autor zdecydowanie przeholował z miksem gatunkowym. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  7. Wrocław dwadzieścia lat po wojnie nuklearnej, wyprawa do ruin wieżowca Sky Tower, biegnąca poprzez miejsca, które praktycznie codziennie mijam , a które w książce Roberta Szmidta albo przestały istnieć, albo są tak niebezpieczne, że większość osób nie odważyłaby się na nie zapuścić. Postapokaliptyczna wizja rodzinnego miasta zafascynowała mnie na tyle, że nie musiałam długo się zastanawiać przed sięgnięciem po ?Otchłań?, najnowszą pozycję z Uniwersum Metro. Przekonajcie się jak skończył się ów nietypowy ?spacer? po Wrocławiu. ?Otchłań? po raz kolejny zaprasza nas do postapokaliptycznego świata Uniwersum Metro. Jest to także druga książka, w której zagładzie ulega nasz rodzinny kraj. Po Krakowie, przyszedł czas na Wrocław. Może to dziwny powód do radości, gdy apokalipsie ulegają dwa ulubione miasta, ale cóż, nie ukrywam, że z rosnącym z każdą stroną dreszczykiem emocji zagłębiłam się do podziemi Wrocławia, gdzie w ciągnących się pod miastem kanałach ludzie odnaleźli schronienie. Małe zamknięte społeczności, na jakie podzielili się mieszkańcy, dają tylko pozory bezpieczeństwa, o czym przekonuje się główny bohater powieści. Nauczyciel, jeden z najstarszych mieszkańców enklawy, pamiętający czasy przed zagładą, popada w konflikt z obecnym przywódcą Białym. By uchronić swojego niepełnosprawnego syna zmuszony jest opuścić ich dotychczasowy dom i szukać schronienia w owianym legendami Sky Towerze, zwanym również Wieżą, Mordorem, Paluchem, czy też mniej poetycko Kutasem. Wyprawa nie należy do najłatwiejszych, a dodatkowy balast w postaci niedorozwiniętego chłopaka, bynajmniej nie ułatwi Nauczycielowi osiągnięcia celu. Książki z Uniwersum Metro są swoistymi powieściami drogi, gdzie podróż i trasa jaką przemierzają bohaterowie jest o wiele ważniejsza niż majaczący gdzieś w oddali, często zdawałoby się nieuchwytny cel. Tak jest i w przypadku ?Otchłani?. Wyprawa Nauczyciela i Niemoty, mijane przez nich miejsca, zmaganie się z nieprzyjaznym środowiskiem, zmutowaną florą i fauną, która w większości przejęła władzę nad miastem, stanowią centrum całej historii, nad którymi góruje cień odległego Sky Towera, w którym mają nadzieję odnaleźć schronienie. W między czasie będziemy mieli okazję zapoznać się nie tylko z głównym bohaterem powieści, którego tajemnicza i mroczna przeszłość idealnie wpasowuje się w to, czego oczekujemy po osobach zdolnych przetrwać najgorsze i stawić czoła wyzwaniom i przeciwnikom, przy których polegliby zwykli śmiertelnicy. W dodatku wiedza, inteligencja, szybkie przyswajanie się do nowych sytuacji i troska o chłopaka, który tak naprawdę już dawno powinien zginąć, w nowej rzeczywistości jaką spotkała ludzkość, sprawia, że nauczyciela nie sposób nie polubić. Niemota, głuchoniemy i opóźniony w rozwoju chłopak, którym się opiekuje, z pewnością stanowi element wyróżniający powieść wśród wielu innych, nie tylko tych z Uniwersum. Umieszczenie kaleki w postapokaliptycznej rzeczywistości wydaje się surrealistycznym pomysłem, a jednak tutaj sprawdza się znakomicie. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  8. Niedawno mieliśmy okazję przedstawić Wam wyjątkową książkę, godną miana kontynuacji ponadczasowego dzieła, jakim niewątpliwie jest "Mały Książę". Mowa oczywiście o książce "Mały Książę ze strychu" autorstwa Janusza Włodarczyka. Teraz macie szanse na wygranie jednego z trzech egzemplarzy książki, a jedyne czego potrzebujecie to odrobina wyobraźni i czysta kartka papieru. Tak więc, do dzieła! Życzymy powodzenia. Kadr z filmu "Mały Książę". Nagrody: trzy egzemplarze książki "Mały Książę ze strychu" od wydawnictwa Novae Res. Zadanie konkursowe: Chyba nikomu nie trzeba przypominać przepięknych ilustracji zdobiących "Małego Księcia", tego elementu nie mogło też zabraknąć w książce Janusza Włodarczyka. Nikt też, nie zaprzeczy, że zwiedzanie planet dla większości z nas, nie tylko dla małego chłopca może być fascynującą przygodą. Teraz Wy również macie szanse stworzyć ilustrację, która mogłaby być częścią książki. Zadanie konkursowe jest bajecznie proste, wystarczy w formie graficznej przedstawić planetę ze świata Małego Księcia, która najbardziej zapadła Ci w umyśle. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  9. We współczesnej literaturze panują trendy, które nie potrzebują większego rozgłosu, gdyż są one świetnie rozpoznawalne gołym okiem. Idea niektórych z nich wręcz wbija się w umysły autorów, którzy starają się spłodzić dzieło mieszczące się w ich ramach, lecz nie zawsze się to udaje. Sama koncepcja pozbawiona oryginalności umrze szybciej niż zombie rozjechane opancerzonym wozem bojowym. Czy połączenie Polski Ludowej z niespotykaną i tajemniczą pandemią wirusa czarnej ospy ma szansę wyrwać się z ram? Gdzie w tym zamieszaniu znajdziemy ubabrane we krwi zombie? Jak władza poradzi sobie z narastającym z minuty na minutę kłopotem? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to serdecznie zapraszam do lektury książki Roberta J. Szmidta pt. ?Szczury Wrocławia. Chaos?. Tematyka postapokaliptyczna jest bardzo dobrze znana w świecie literatury światowej, oraz krajowej. Nawet w naszym nadwiślańskim państwie nie brakuje autorów, którzy zręcznie poruszają się w jej obrębie. Zakropienie powyższej dziedziny odrobiną zombie jest mieszanką iście wybuchową, jednakowo nie gwarantuje ona sukcesu danego dzieła. Takiego zadania podjął się Robert Szmidt w swoich ?Szczurach Wrocławia?, w których to całkowicie rozłożył na łopatki dotychczasowe, znane pozycje na rynku. Wyeksploatowanie tych dziedzin wymusza na autorze naprawdę precyzyjne działania i przemyślenia każdego słowa, aby nie stać się jedną z tych kolejnych książek na półce, którym brakuje polotu. W tym wypadku nie ma o tym nawet mowy. Akcja tego dzieła rozgrywa się latach 70. XX wieku, w których to nasza ukochana ojczyzna jest nieustannie patrolowana przez patrole ZOMO, ORMO, KBW, itp. Głównym obszarem po którym będziemy się poruszać wraz z rozwojem fabuły jest miasto Wrocław, a także tereny podmiejskie. To właśnie w tej aglomeracji dojdzie do niespotykanych dotąd incydentów, które zapoczątkują prawdziwą apokalipsę. Szalejący wirus czarnej ospy wymusił zastosowanie nadzwyczajnych kroków, które mają na celu jak najszybsze opanowanie epidemii . Wspomniana choroba okaże się tylko przykrywką do znacznie poważniejszych problemów, które zmiotą w pył znany wszystkim świat. Podczas lektury trudno narzekać na nudę, gdyż tempo akcji jest naprawdę spore. Nie ma tutaj czasu na odpoczynek, bowiem każda następna strona przynosi kolejną dawkę wydarzeń i nieodłącznej adrenaliny. Autor w tej kwestii wykazał się niemałym kunsztem. Stworzył genialne połączenie fabularne, które prze do przodu niczym rozpędzony pociąg. Wartkość historii przypadła mi do gustu, nie wyobrażam sobie, aby mogło to być przedstawione w inny sposób. Linie fabularne są doskonale ze sobą powiązane, a większość niewiadomych znajduje swoje rozwiązanie prędzej czy później. Niektórych rzeczy czytelnik musi domyślać się podczas lektury, jednak nie przeszkadza to w czytaniu. Są to raczej domysły wysnute na podstawie dotychczasowych informacji, niż jakiekolwiek braki fabularne. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  10. Wczoraj swoją premierę miała kolejna książką z Uniwersum Metra i już druga, której akcja rozgrywa się w naszym rodzinnym kraju. ?Otchłań? Roberta J. Szmidta, bo to o niej mowa, jest także kolejną książką, w której autor niszczy swoje rodzinne miasto. Nie trzeba było mnie długo zachęcać do sięgnięcia po ten tytuł, jak i do udziału w kolejnym spotkaniu z autorem. Pamiętając o pozytywnych wrażeniach jakie dotyczyły premierze ?Szczurów Wrocławia? wyruszyłam do wrocławskiej renomy żądna ?powtórki z rozrywki?. I oczywiście się nie zawiodłam. Serdecznie zapraszam do lektury relacji ze spotkania. Wizja Wrocławia dwadzieścia lat po wojnie nuklearnej przyciągnęła sporą liczbę fanów twórczości pana Szmidta do Renomy. Szybko zabrakło miejsc siedzących, jednak nikogo to nie zrażało i następna godzina upłynęła zanim zdążyłam się obejrzeć. Wywiad jak nie trudno się domyślić rozpoczął się od pytań, skąd w ogóle wziął się pomysł na napisanie powieści w Uniwersum Metro. Fakt iż pomysł na książkę pojawił się na długo przed propozycją od wydawnictwa Insignis i jedynie został zmodyfikowany tak, żeby wpasował się w ramy Uniwersum, pozytywnie mnie zaskoczył. Niechęć do pozycji pisanych na zamówienie, może jest nieco irracjonalna, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że książki pisane pod czyjeś dyktando zawsze będą gorsze od tych, gdzie pomysł wychodzi od samego autora. Kolejną ciekawą informacją, w szczególności dla pisarzy, którzy zechcą spróbować swoich sił w stworzeniu osadzonym w Uniwersum Metro jest to iż nie trzeba spełniać jakiś wygórowanych wymagań, a jego twórca Dmitrym Glukhovskym ?wymusza jedynie? określone ramy czasowe (2033 w tytule zobowiązuje, prawda? ) i nie wprowadzanie wątków fantasy. Oczywiście nie obywa się bez przesyłania materiałów na temat tytułu, ogólnej koncepcji i fragmentów dzieła, które ma zagościć w serii. Jeszcze nie wybiła 18, a już powoli zaczęło brakować miejsc. Później było jeszcze ciekawiej. Fani przybywają! Zbieranie materiałów do ?Otchłani? opisywane przez p. Roberta jawiło mi się niczym przygoda, wiadomo, że postapokalipsa opiera się na głównie na fikcji, ale nikt nie zaprzeczy temu, że pod Wrocławiem ciągną się całe kilometry kanałów. Fakt, że większość opisywanych w książce miejsc istnieje naprawdę sprawia, że podczas lektury towarzyszy dodatkowy dreszczyk emocji. Choć autor zdecydowanie odradza wyprawy śladami bohaterów. Opisywane miejsca istnieją naprawdę, ale niekoniecznie znajdują się tam, gdzie zostały umiejscowione w ?Otchłani?, nie wszystkie informacje są bowiem jawne i mogły zostać w książce wiernie odwzorowane. Z resztą, jak wspomniał p. Szmidt podczas takiej wyprawy kanałami ?można zginąć, więc nie warto się tam pchać?. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  11. Bardzo lubię zwierzęta i książki, w których zwierzęcy bohaterowie grają główną rola. Obserwowanie świata oczami psa, kota, czy innego mniejszego, bądź większego pupila jest ciekawym doświadczeniem. Tym bardziej, że niekiedy wiele jesteśmy w stanie nauczyć się od naszych czworonożnych przyjaciół. Historia kota Alfiego, należy właśnie do tego typu powieści. Ciepła, wzruszająca i niosąca w sobie przepiękne przesłanie, sprawi, że na długo nie będziecie mogli zapomnieć o tym inteligentnym czworonogu. Alfie to kot kanapowy, przyzwyczajony do tego, że zawsze czeka na niego pełna miska, wygodna kanapa i właścicielka gotowa go rozpieszczać, z dnia na dzień traci wszystko, co miało dla niego sens. Jego pani umiera, a jemu samemu grozi oddanie do schroniska. Chcąc uniknąć trafienia do ?kociego obozu śmierci? ucieka z domu w poszukiwaniu nowej rodziny. Samotny, rozpieszczony kot poznaje brutalną rzeczywistość, jaka panuje na ulicy. Zdany tylko na własne siły szybko musi nauczyć się dbać o własne potrzeby, zdobywać pożywienie by przetrwać w nieprzyjaznych warunkach. Postanawia, że odnajdzie nowy dom, a najlepiej kilka, by już nigdy nie trafić na ulicę. I tak Alfie pozostaje kotem ?dochodzącym?, zamieszkującym po trochę cztery domy na Edgar Road. Jego nowymi właścicielami zostają wiecznie zapłakana Claire, samotny mieszkaniec olbrzymiego domu Jonathan, oraz dwie rodziny z bliźniaczego domu. Szybko okazuje się, że potrzebują oni Alfiego, tak samo jak on ich. Dzielny kot rozpoczyna mozolną walkę o to, by w jego nowych domach na nowo zagościła radość. Alfie to wyjątkowo sympatyczny kot, którego polubiłam już od pierwszych stron książki. Nieco rozpuszczony, przyzwyczajony do wygód, czego z resztą sam nie ukrywa, jednocześnie jest futrzakiem obdarzonym wyjątkową inteligencją i dobrym sercem. Szybko postrzega, że rodzinom, które wybrał, jako swoich nowych panów, wiele brakuje do szczęścia, a każdy skrywa w sercu żal i smutek. Choć z początku chęć pomocy rozwiązania ich problemów wynika bardziej z potrzeby zapewnienia sobie stałego i bezpiecznego lokum, między Alfiem, a jego ludźmi rodzi się głębsza więź. Kot szybko zdaje sobie sprawę, że stał się członkiem każdej z tych rodzin i zrobi wszystko by nikomu niczego nie brakowało. ?Alfie kot wielorodzinny? to ciepła, pełna uroku historia, tak jak jej główny bohater. Książka nie tylko pokazuje jak smutny bywa los zwierząt, które utraciły swój dom. I choć w przypadku Alfiego śmierć jego pani była czymś, na co nic nie można poradzić, może część osób czytając o przemarzniętym, opuszczonym zwierzęciu zrozumieją jak wielką odpowiedzialność bierzemy decydując się na posiadanie własnego pupila i jak wielką krzywdę wyrządza się zwierzętom porzucając je, gdy już się nam znudzą. Nie jest to jedyny problem poruszany w książce. Ważnych tematów, które będziemy oglądać przez pryzmat kociego spojrzenia jest naprawdę wiele. Samotność niewątpliwie wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Alfie samotny po stracie kochającej go pani szuka nowego domu, Claire, zdradzona przez męża uważa się za nic nie wartą kobietę i topi smutki w alkoholu. Jonathan przytłoczony jest ogromem wielkiego, pustego mieszkania i upływającym czasem, którego nie ma z kim dzielić. Franie, jej męża i dwójkę dzieci przepełnia tęsknota za rodzinnym krajem, a Polly skrywa w sobie zdawałoby najtrudniejszy rodzaj samotności, który boi się wyjawić nawet własnemu mężowi. Jest to ogromny skrót tego wszystkiego, co czeka na czytelnika podczas lektury, a wyzwań, jakie zostaną postawione przed młodym kotem nie sposób zliczyć. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  12. ?Możecie się śmiać? z tego, co wam powiem. Ale jeszcze do wczoraj? byłam urocza dziewczyną. Dzisiaj natomiast? jestem mężczyzną.? Zamiana ról, wcielanie się w kogoś innego, bądź po prostu ukrywanie swojej prawdziwej płci, w celu osiągnięcia celu, nie jest niczym nowym zarówno, jeżeli chodzi o literaturę jak i komiks. Czy manhwa Lee Heyon-sook, autorki ?Kwiatów zła?, oparta na takiej właśnie zamianie ról, ma szansę wybić się ponad inne tytuły? Jak poradzi sobie młoda dziewczyna rzucona w wir wydarzeń i tajemnic szkoły dla szlachetnie urodzonych młodzieńców? Serdecznie zapraszam do lektury recenzji pierwszego tomu manhwy ?Savage Garden?. Gabriela, główna bohaterka manhwy, za sprawą niefortunnego zbiegu okoliczności, zmuszona jest zająć miejsce swojego przyjaciela i jako Jeremy rozpoczyna naukę w elitarnej szkole ?Savage Garden?, gdzie kształcą się szlachetnie urodzeni oraz synowie wysoko postawionych urzędników. Choć bohaterka otoczona jest samymi młodymi dżentelmenami, zachowanie uczniów szkoły wiele pozostawia do życzenia. Gorszące zachowanie, wszechobecne relacje homoseksualne, znęcanie się nad słabszymi i zwierzętami, oraz wyraźny podział na klasy, w zależności od pozycji i majątku, sprawia, że świat arystokracji, do którego trafiła jawi się czytelnikowi, jako pełen zepsucia. Mimo tego Gabriela musi wytrwać w tym nieprzyjaznym otoczeniu i dopilnować by jej sekret nie wyszedł na jaw. Gabriela pokazuje się czytelnikowi, jako prawa i inteligenta postać, o silnym kręgosłupie moralnym. Zdeterminowana by wypełnić powierzone jej zadanie stara się zasymilować z nowym otoczeniem, jednocześnie nie zapominając o tym, kim naprawdę jest. Oczywiście to nie jedyna interesująca osoba, której losy przyjdzie nam śledzić na łamach ?Savage Garden?. Pierwsze skrzypce niewątpliwie grają tutaj również bracia Kensington: Euan i Raymond, oraz Joshua, syn dyrektora szkoły. Euan towarzyszy nam już od pierwszych stron, gdy nasza bohaterka, już w roli Jeremiego, ratuje go przed wykrwawieniem w wyniku postrzału. Wydarzenie to w głównej mierze napędza fabułę pierwszego tomu manhwy. Joshua, jako syn dyrektora szkoły wydaje się być najbardziej rozpieszczony ze wszystkich obecnych bohaterów i jego zachowanie nie raz stanie się powodem konfliktu między nim, a Gabrielą. Zakończenie tomu rzuca z kolei nieco światła na tajemniczego Raymonda, sugerując, iż był on świadkiem jakiś traumatycznych wydarzeń. Ze wszystkich wymienionych postaci, to on wydaje się najbardziej interesujący i z niecierpliwością czekam, aż autorka zdradzi trochę więcej z jego przeszłości. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  13. ?Zainspirowany poematem Roberta Browninga Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął? ? nie jest to prawda, przynajmniej jeszcze nie w tym tomie. Pomijając we wstępie sławny na całym świecie cytat Stephena Kinga, który otwiera owe dzieło muszę przyznać, że nie sposób przejść obok tej książki obojętnym. Przyciąga, kusi, mąci w głowie czytelnika, jak tytułowa wieża. Czy ów cykl naprawdę jest życiowym dziełem autora? Czy jego ciężki odbiór, charakterystyczny styl, mogą zniechęcić przed dojściem do celu? Jeżeli pragniecie poznać odpowiedzi na te pytania, to serdecznie zapraszam do lektury powieści Stephena Kinga pt. ?Mroczna Wieża ? Roland?. Głównym bohaterem tej części, jak i całego ośmioczęściowego cyklu, jest Roland Deschain. To ostatni rewolwerowiec, jedyny żyjący przedstawiciel tego wyniosłego klanu. Poznajemy go podczas wędrówki przez jałową pustynię, w trakcie której ściga on tajemniczego człowieka w czerni. W miarę rozwoju fabuły dowiadujemy się o samym bohaterze trochę więcej, jednak nie są to ogromne notatki biograficzne. Wszystko w tej kwestii jest idealnie odmierzone, wręcz zbalansowane. Smaczek rewolwerowca tkwi w jego niedostępności, skryciu i trudności w poznaniu. To postać wyrazista, posiadająca unikatowy charakter. Osobiście przypadła mi do gustu, chociaż początki naszej relacji były dosyć ciężkie. Prosto rzecz ujmując dowiadujemy się wyłącznie ogólnikowych informacji na jego temat. Wiele spraw nie jest wyjaśnionych, jednak nie można mieć tego za złe. W końcu to dopiero początek naszej niesamowitej przyjaźni. Parę słów pragnę poświęcić reszcie postaci, jakie napotkamy na naszej drodze ku Mrocznej Wieży. W tej kwestii wręcz zieje nudą, jednak nie powinno to nikogo zdziwić. Trudno znaleźć mieszkańców na wymarłej pustyni smaganej głównie przez promienie słońca. Osobnicy, którzy staną na naszej drodze nie są niczym innym jak pionkami, które muszą wypełnić skrzętnie przypisane zadania. Co najważniejsze robią to znakomicie. Istny teatr lalek w wykonaniu najlepszego marionetkarza. Nie udają, że są czymś więcej. Jedynym towarzyszem naszych podróży, który pozostanie z nami na dłużej będzie chłopiec o imieniu Jake. To bystry i nad wyraz inteligentny młodzieniec, któremu nie brakuje wyrazistości. Jednak dla mnie ta postać była jedynie zbędnym balastem, niepotrzebnym kierunkowskazem w naszej drodze. Świat, po którym przyjdzie nam się przemieszczać jest bardzo pusty, ograniczony, w sumie nijaki. W tej powieści jest to ogromny plus. Autor skrzętnie dopracował najmniejszy szczegół jaki przyjdzie nam sobie wyobrazić podczas lektury. To wielka sztuka, aby z pozornej pustki wydobyć kwitnącą i ukrytą głębie. Wyrazistość i kontrastowość świata może czasami przytłoczyć, jest to spowodowane ogólną "ciężkością" tej książki. Szczególnie namawiam do zwracania uwagi na detale. To właśnie w nich kryją się największe tajemnice, są kawałkami klucza, które razem odsłonią skrywany sekret. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  14. Zdarzają się takie tytuły, które sprawiają, że już od pierwszych stron zyskujemy pewność iż mamy do czynienia z dziełem wybitnym, które na długo pozostanie w naszej pamięci i do którego nie raz będziemy powracać. Zaczynając lekturę ?Golema? reklamowanego jako ?mroczną historię z pogranicza snu, magii i mistyki?, z każdą kolejną stroną, zyskiwałam pewność, iż właśnie trafiłam na tego typu pozycję. Dlatego i Was pragnę gorąco zachęcić do przeczytania tej wyjątkowej, gotyckiej powieści. Zapraszam do wspólnej podróży między krętymi uliczkami praskiej dzielnicy żydowskiej i odkrycia tajemnicy tytułowego golema. ?Golem? to historia, która odrywa czytelnika od rzeczywistości rzucając w wir ni to mary sennej, ni to żywotu innego człowieka. Główny bohater śni bowiem sen, w którym wciela się w postać Athanasiusa Pernatha, konserwatora, jubilera, mieszkańca praskiego getta. Historia rozpoczyna się w dniu, gdy do jego rąk trafia niezwykła księga ?Ibbur?, w której ma naprawić uszkodzony inicjał. Podczas prac, gdy zaczyna czytać księgę mężczyzna doznaje wizji, za sprawa których zaczyna przenikać dwa światy, duchowy i materialny. Próbując zrozumieć co się z nim dzieje, bohater rozpoczyna śledztwo, dzięki, któremu ma zamiar nie tylko zrozumieć obecne wydarzenia, ale także odzyskać utracone wspomnienia. Nad wszystkim tym zaś ciąży mroczny klimat, którymi przesiąkły wąskie uliczki żydowskiego getta, oraz groza jaką wywołuje w jego mieszkańcach legenda o Golemie. Główny bohater Athanasius Pernath trudzący się wycinaniem szlachetnych kamieni i naprawianiem biżuterii oraz starych ksiąg, jest postacią nad wyraz złożoną. Pozbawiony wspomnień ze swojego dzieciństwa, zagubiony w domysłach i otoczony powszechną nieufnością, na każdym kroku walczy o fizyczne jak i duchowe przetrwanie. Przez wielu uważany za szalonego, sam nie jest pewny, czy może ufać swoim zmysłom, co krok doświadczając dziwnych wizji, za sprawą których granica między tym co rzeczywiste, a senną marą praktycznie znika. Choć jest to niewątpliwie najciekawsza postać, nie tylko on zasługuje na uwagę czytelnika. ?Golem? to zbiorowisko prawdziwych indywiduów, których kreacja zasługuje na gromkie brawa. Znajdziemy tutaj postacie, których żywot przywodzi na myśl świętych, oddanych służbie innych, nie martwiących się dobrami doczesnymi, a także osoby na wskroś przeżarte chciwością, dążące do celu niezależnie od kosztów i krzywd jakie wyrządzą innym. Moją szczególną uwagę przykuł Innocenz Charousek, mężczyzna, można wręcz powiedzieć, opętany żądzą zemsty. Obserwując jego poczynania nie raz zadawałam sobie pytanie czy autor chciał wykreować postać genialną, czy szaloną, podporządkowaną jedynie nieokiełznanemu pragnieniu odpłaceniu się za poniesione krzywdy. Przestrzeń, w której rozgrywa się akcja ?Golema?, ogranicza się do niewielkiej żydowskiej dzielnicy w Pradze i jej okolic. Wąskie, często zaniedbane uliczki, niewielkie pomieszczenia i otaczające bohaterów uczucie nędzy i rozkładu, potęguje obecne podczas lektury uczucie strachu i powoli ogarniającej nas beznadziei. Znikąd szukać pomocy czy promyka nadziei, wszystko bowiem podszyte jest lękiem i podejrzeniami, trudno bowiem jednoznacznie stwierdzić komu naprawdę możemy zaufać i czym kierują się dane osoby. Pomimo dość hermetycznego otoczenia, autor każde miejsce opisuje z niezwykłą starannością, pozwalając nam poniekąd przenieść się do tych miejsc, które odwiedza Pernath. I uwierzcie mi jeszcze w żadnej powieści ten sam pokój nie zyskiwał tak wielu obliczy, w zależności nie tylko od pory dnia czy roku, ale także od stanu emocjonalnego bohatera. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  15. Niektóre gry zaskakują swoją prostotą. Do takich tytułów niewątpliwie można zaliczyć Ranczo Party, wesołą układankę taktyczną, pełną zwierzątek i liczb. Szybka rozgrywka, w której zwycięstwo może zapewnić czerwony balonik. Zaintrygowani? Zapraszam do lektury recenzji. Informacje o grze: Tytuł: Ranczo Party Wydawca: Fabryka Kart Trefl-Kraków Rok wydania: 2015 Liczba graczy: 2-4 Wiek graczy: 8+ Czas gry: około 10 minut Język: polski Ranczo Party ? pies Pikuś ma dziś urodziny, z tej okazji okoliczne zwierzęta wybierają się na imprezę, by wspólnie świętować. Część z nich zabrała ze sobą prezent, czerwony balonik, który dla graczy będzie szczególnie ważny, o czym przekonacie się już za chwilę. Krótki wstęp fabularny, jak i obrazki na kartach, z pewnością przypadną do gustu młodszym uczestnikom zabawy. Narysowane zwierzęta przywodzą na myśl kreskówki i są naprawdę sympatyczne. Tak jak ?Rzymianie do domu!? oraz pozostałe gry z serii Joker Line od firmy Trefl, grę cechuje niewielki, poręczny format. W pudełeczku zaś znajdziemy 49 kart przedstawiających 7 zwierząt. Kurczaka odpowiadającego cyfrze 1, gęś ? 2, kozę ? 3, owcę ? 4, świnkę ? 5, 6 ? krowie i 7 ? konia. Kart z każdym z tych zwierząt jest 7, przy czym na pięciu kartach o wartościach od 2 do 6 spotkamy uczestników zabawy niosących czerwony balonik. Poza kartami mamy także 40 plastikowych, półprzeźroczystych żetonów zwycięstwa, które posłużą do liczenia zdobytych punktów. ?Ranczo Party? należy do bardzo prostych gier, na początku każdej rozgrywki uczestnicy zabawy otrzymują po 7 kart, pozostałe odkładane są na bok, przy czym pierwszą z nich układamy odkryta na stole. To od niej rozpoczyna się gra. W każdej turze gracz dobiera jedną kartę z talii, a następnie zagrywa jedną z trzymanych na ręce kartę, układając ją przy dowolnej leżącej już na stole. Celem gry jest uzyskanie jak największej liczby punktów, które zyskujemy poprzez ułożenie pełnego wiersza lub kolumny, przy czym każdy wiersz lub kolumna, w którym znajduje się uczestnik trzymający balonik, wart jest dodatkowy punkt. Prawda, że banalnie proste? Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  16. Ona zwykła studentka, on tajemniczy nieznajomy. Miedzy bohaterami rodzi się uczucie, a czytelnikowi wydaje się, że oto do jego rąk trafił kolejny przeciętny romans. Nic bardziej mylnego! Kiełkujące między bohaterami uczucie zostaje wystawione na próbę gdy okazuje się, że mężczyzna jest potomkiem japońskiego wilka. Czy dwójce młodych ludzi uda się pogodzić wilczą i ludzką naturę i założyć szczęśliwą rodzinę? Zapraszam do lektury wyjątkowej mangi, która z pewnością na długo zagości w Waszych sercach. ?Wilcze dzieci? z początku wydają się historią jak z bajki. Hana, młoda studentka, na jednym z wykładów poznaje skrytego w sobie mężczyznę. Szybko okazuje się, że nasi bohaterowie coś do siebie czują, a każde kolejne spotkanie tylko utwierdza ich w przekonaniu, że zostali dla siebie stworzeni. Mężczyzna decyduje się wyjawić głęboko skrywany sekret i pokazać Hanie swoją prawdziwą twarz. Jest on bowiem potomkiem japońskiego wilka, gatunku, który wymarł sprzed około stu lat. Nic jednak nie jest w stanie stanąć na drodze uczucia naszych bohaterów, rozpoczynają oni wspólne życie, wspólnymi siłami stawiając czoła wszelkim przeciwnościom. Niedługo później na świat przychodzi ich pierwsze dziecko ? córeczka Yuki, nie trzeba też długo czekać na pojawienie się kolejnego, tym razem męskiego potomka imieniem Ame. Jak się nietrudno domyślić, oboje dzieci odziedziczyło po ojcu wilcza naturę. Nie stanowiłoby to problemu, gdyby szczęścia rodziny nie przerwała nagła śmierć głównego żywiciela rodziny. Pozbawiona wsparcia, bezrobotna Hana musi nie tylko utrzymać dom i zapewnić dzieciom jedzenie, ale także zapanować nad ich dziką stroną i dopilnować by nikt się nie dowiedział o tym kim są naprawdę. Choć tytuł mangi wskazywałby na to, że głównymi bohaterami są Yuki i Ame, czytelnika czeka spore zaskoczenie. Tytuł ten skupia się bowiem przede wszystkim na Hanie, młodej kobiecie, które życie postawiło przed trudnym i niezwykłe odpowiedzialnym zadaniem. Życie samotnej matki nie należy do łatwych, tym bardziej gdy w grę wchodzi trudna do okiełznania zwierzęca natura. Jak bowiem wytłumaczyć małemu dziecku iż nie wolno mu wyć w środku nocy, bądź biegać za zwierzętami spotkanymi na ulicy, szczególnie na czterech łapach? Hana wydaje się być portretem idealnej matki, wiecznie cierpliwa, uśmiechnięta i niezłomna w tym co robi, bez chwili wahania każdemu może być stawiana za przykład. Niezwykły optymizm i ciepło jakie biją od tej postaci ujma chyba każdego czytelnika. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  17. ?Mały Książę? to powieść, której nie da się odmówić uroku, lecz nie wszystko zostało w niej dopowiedziane do końca. Plik tajemnic odkryty przypadkiem na strychu domu stał się szansą na wyjaśnienie wielu kwestii, a tym samym przeżycia nowych przygód z małym chłopcem. Fenomen tego odkrycia niewątpliwie ucieszy fanów i wielbicieli twórczości Exupery?ego. Czy skrywane przed światem losy Małego Księcia, Róży, Lisa i nieznanych do tej pory towarzyszy zawładną sercami czytelników? Czy publikacja tych notatek odmieni nasze spojrzenie na wiele istotnych kwestii? Czy przeżyjemy ponownie okres dziecinnego rozumowania? Jeżeli nie możecie się doczekać odpowiedzi na te pytania, to serdecznie zapraszam was do lektury ?Małego Księcia ze strychu? autorstwa Janusza Włodarczyka. Głównego bohatera tej książki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest nim nasz stary znajomy, ze szkolnej lektury, mianowicie Mały Książę. To postać nad wyraz dorosła pomimo swojego wieku, radosna, rozumiejąca wiele przerastających go kwestii w sposób prosty. Podobnie jak w oryginale bohater skradł moje serce od pierwszych stron lektury. Nie sposób go nie pokochać. Jego charakterystyczny tok dziecinnego myślenia umożliwia nam czytelnikom ujrzenie wielu detali, na które nie zwracaliśmy do tej pory uwagi. Historie przedstawione na łamach stron są niepublikowanymi przygodami chłopca, które ukazują jego dalsze losy. Wyjaśnione zostaną kluczowe kwestie dotyczące wielu wątków, które do tej pory pozostawały bez znaczącej odpowiedzi. Wspólnie zwiedzimy najbliższe planety, poznamy ich mieszkańców, odwiedzimy nawet Ziemię. Podczas tych podróży bohater nauczy się wielu rzeczy, pozna prawdziwe oblicze świata. Nie zawsze będą to pozytywne uczucia, jednakowoż taki uczuciowy kalejdoskop widziany oczyma dziecka jest niesamowitym przeżyciem. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  18. Organizacja zrzeszająca osoby z niezwykłymi mocami, będącymi wynikiem mutacji genów. Brzmi znajomo? Jeżeli dodamy do tego 17-letnią, zbuntowaną przeciwko ojcu dziewczynę, jako główną bohaterkę. Niebezpiecznego Kalea, którym niewątpliwie jest zafascynowana oraz jej byłego chłopaka Alexa, dopełniającego popularny w książkach młodzieżowych trójkąt romantyczny, skojarzenie z próbą przerobienia X-Menów na powieść dla nastolatek. Czy debiutancka powieść Jus Accardo rzeczywiście nią jest? A może ?Dotyk? kryje w sobie coś więcej? Zapraszam do lektury recenzji. Deznee, główną bohaterkę powieści, poznajemy w dość typowej dla niej sytuacji. Podczas kolejnej imprezy szuka sposobu by odczuć kop adrenaliny. Żądna wrażeń skacze, więc z dachu na desce, mając nadzieję, że uda jej się wylądować na znajdującym się poniżej stogu siana. Nieco rozpuszczoną, przez niektórych uważana za szaloną dziewczynę nic nie jest w stanie zdziwić, czy zaskoczyć. Nawet spotkanie z nieznajomym chłopakiem, gonionym przez równie podejrzanych jak on sam typów, nie wyprowadza jej z równowagi, a wręcz przeciwnie. Deznee uznaje, że oto natrafiła się świetna okazja by dokuczyć swojemu ojcu i zaprasza Kalea do siebie. Nie wie jednak, że chłopak posiada swoją mroczną tajemnicę. Jego dotyk zabija. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi jest tylko początkiem kłopotów, które postawią ich przeciwko Denazen Corporation, potężnej firmie, która wykorzystuje ludzi o niezwykłych umiejętnościach, a co gorsze, na której czele stoi ojciec głównej bohaterki. Głowna bohaterka z pozoru wydająca się zapatrzoną w siebie i zarozumiałą nastolatką pod wpływem rozgrywających się wydarzeń szybko musi dojrzeć do podejmowania trudnych decyzji. Przede wszystkim zaś do opieki nad Kalem. Chłopak, będący poniekąd główną męską postacią, choć jest wyszkolonym zabójcą i niebezpieczną bronią Denazen okazuje się nieporadny, jeżeli chodzi o rzeczy oczywiste dla zwykłych śmiertelników i najprostsze ludzkie zachowania. Ratunkiem okazuje się Deznee, jedyna osoba, którą może dotknąć, bez obawy, iż odbierze jej Zycie. Zabieg ten zapewne nikogo nie zdziwi, jak bowiem, możliwy mógłby być wątek romantyczny, gdyby naszych bohaterów oddzielała zabójcza moc Kalea? Choć rosnące między bohaterami uczucie zajmuje ważną część całej historii na szczęście nie przytłacza ono reszty fabuły. Co ważniejsze wątek ten został poprowadzony w sposób inteligentny, pokazując jak początkową euforia Kalea, który po raz pierwszy mógł dotknąć innego człowieka, w dodatku dość atrakcyjną przedstawicielkę płci przeciwnej, przeradza się w głębsze uczucie, oparte na wzajemnym zaufaniu i wsparciu. Nie zabraknie też wątpliwości i rozterek, zarówno po jednej jak i drugiej stronie związku. Tym bardziej, że w myślach Deznee obecny jest jej poprzedni wybranek serce. Mówiąc krótko, fani trójkątów romantycznych z pewnością będą zachwyceni. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  19. Np. To jak coś, to wiesz. Lista i może się na coś skuszę .
  20. Możliwe, że kiedyś będą. Co do sprzedaży, to jak się zdecydujesz na ten krok, to pamiętaj o mnie. Zawsze z chęcią zerknę co masz na sprzedaż panie SM xd.
  21. Deedlit najbardziej przypadła mi do gustu. Szczególnie jej przepychanki z naszym krasnoludem . Kreska jest ok, chociaż miejscami widać błędy < za duże stopy, stalowa broda krasnoluda >. Warto dać tej mandze szansę, ciekawy wstęp, a ile odwołań do współczesnych produkcji można się dopatrzeć < może tylko ja tak mam>.
  22. W świecie japońskich komiksów jak i w literaturze znajdują się pewnego rodzaju pewniaki, utarte schematy, czy też po prostu ogólniki, które gwarantują w pewien sposób, iż dzieło odniesie większy, lub mniejszy sukces. Pomijając wymienione powyżej czynniki trzeba dodać coś od siebie, coś co wyróżni nasz tytuł spośród wielu innych. Czy ?Szara Wiedźma? będąca jednoznacznym połączeniem utartych szlaków i interesującego pomysłu zawładnie sercami i umysłami współczesnych czytelników? Czy szata graficzna, kreska ilustratora, geniusz scenarzysty złożą się na sukces tej mangi? Jeżeli jesteście ciekawi co może zaoferować wydany w 1998 roku komiks, to serdecznie zapraszam do lektury trylogii ?Szarej Wiedźmy? autorstwa Ryou Mizuno, oraz Yoshihiko Ochi. Głównym bohaterem tej sympatycznej mangi jest Parn. To rycerz pochodzący z królestwa Valis, dzielny i niestrudzony w boju najemnik. Już od samego początku postać przypadła mi go gustu, gdyż jego świątobliwy charakterek zakrawa mocno o stereotyp typowego paladyna. Walka w imieniu sprawiedliwości, honor, odwaga - te rzadko spotykane cnoty są głównymi atutami postaci. Parn od samego początku ma jasno określone cele i marzenia, a największym z nich jest oczyszczenie imienia swojego ojca i zostanie wielkim bohaterem. Rozbrajający jest też styl bycia młodego wojownika. Podczas czytania dialogów nie raz w myślach przychodziły mi powiązania z innymi współczesnymi grami, filmami, czy mangami. Naprawdę trudno nie polubić tej postaci. Klika słów pragnę poświęcić też reszcie drużyny, gdyż jest o czym pisać. W skład naszej kompletowanej przez niesłychany przypadek zbieraniny znajdziemy typowe kwiatki gatunku. Krasnoludzki wojownik Ghim, kapłan bogini Pharis Etoh, elfka Deedlit, mag Slayn, oraz łotrzyk Woodchuck, to wybuchowa, wyświechtana ekipa wykorzystywana w niejednym komiksie. Pomimo ogromnej wtórności, postacią nie brakuje polotu i charakteru. Podczas ogromnej ilości dialogów niekiedy płakałem ze śmiechu. To dobry znak, biorąc pod uwagę fakt, iż to wyłącznie kolejna wariacja na dany temat. Widać po tym, iż autor posiadał oryginalny pomysł, który sprytnie wkomponował w stalowe ramy gatunku. Fabuła podobnie jak bohaterowie do specjalnie oryginalnych nie należy. Dzielna drużyna wyrusza na wyprawę, podczas której będzie musiała powstrzymać zmierzające w ich stronę zło i niebezpieczeństwo. Aby nie było zbyt płytko, każda z postaci posiada znany wyłącznie sobie tajny motyw, ukryty cel podróży w tej grupie. Sztampowość bije mocno po oczach, jednak nie jest to ukrywane w żaden sposób. Historia zawarta na łamach tej trylogii jest niezwykle spójna, wątki fabularne pięknie się wyjaśniają, co jest sporym plusem. Tempo akcji w poszczególnych tomach jest zmienne, jednakowo można się do tego przyzwyczaić. Nie przeszkadza to zbytnio podczas lektury. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  23. ?Głód jest jedną z najwybitniejszych powieści w dorobku laureata Nagrody Nobla Knuta Hamsuna. Ten prekursor modernistycznej powieści psychologicznej zawarł w niej wątki autobiograficzne, nawiązujące do swoich niełatwych dziennikarskich początków w stolicy Norwegii. Głód jest zapowiedzią literatury nadchodzącego XX wieku.? ? muszę szczerze przyznać, że tak ambitny opis zasiał we mnie malutką nutkę niepewności co do tej książki. Czy możliwe jest, aby wszystkie obietnice zostały spełnione w lekturze o tak wątłej objętości? Czy wyrazisty tytuł oddaje rzeczywisty charakter całego dzieła, czy to tylko przykrywka kryjąca drugie, tajemnicze dno? Gdzie w tym wszystkim znajduje się uczucie głodu fizycznego i mentalnego? Jeżeli chcecie się tego dowiedzieć, to serdecznie zapraszam do lektury powieści Knuta Hamsuna pt. ?Głód?. Główny, a zarazem jedyny bohater tego dzieła, z którym przyjdzie nam się poruszać po przedstawionym świecie jest bezimienny. Imię nie zostało przedstawione czytelnikom, co dodaje pewnej nutki tajemniczości, wiążąc bezpośrednio postać z wymownym charakterem powieści. Pomimo takiego zagrania ze strony autora, o samej postaci dowiadujemy się, podczas lektury, całkiem sporo. To literat, chociaż bardziej pasuje tutaj słowo dziennikarz, który przemierzając dziewiętnastowieczne miasto Christianii stara się znaleźć natchnienie do pracy. Bohater w głównej mierze prowadzi bardzo rozbudowane monologi. Nie poskąpiono tutaj realistycznych opisów wewnętrznych marzeń, urojeń, które świadczą o zmiennym stanie świadomości naszego przewodnika. Postać ta jest bardzo rozbudowana, posiada naprawdę oryginalny styl, jest świetnym narzędziem, którym sprawnie posługuje się autor. Idealna równowaga zachowana w niej świadczy o kunszcie z jakim została stworzona. Osobiście nie widzę zamiennika dla bezimiennego literata. Takie obdarcie ze wszystkiego genialnie współgra z powolną wegetacją bohatera. Parę słów pragnę poświęcić pozostałym postaciom, jakie przewiną się na kartach tej powieści. Nie są one jakoś szczególnie rozbudowane, brakuje im indywidualności, głębszego charakteru. Nie oznacza to jednak, że to zapychacze. To wkomponowane pionki na drodze, które mają wypełnić określone zadania, z których wywiązują się bardzo dobrze. Ich nieporadność, czy też niedopracowanie dodaje całości pewnej nutki charakteru. To drogowskazy, które kierują poczynaniami naszego bohatera. Świat przedstawiony, w którym przyjdzie nam się poruszać jest bardzo sterylny, co pasuje do tej książki. Brak tutaj otwartych przestrzeni opasanych w potężne opisy, swobodnej eksploracji, czy też jakichkolwiek podróży. To jedno z nielicznych dzieł, w których brak wyżej wymienionych czynników jest zaletą. Nie wyobrażam sobie, podczas lektury tej powieści, natknąć się na jakiekolwiek opisy, czy też podróże, gdyż zniszczyłyby one skrzętnie budowany nastrój i ogólny charakter. Autor doskonale wiedział co czyni podczas lokowania wydarzeń swojego dzieła, za co należą mu się gromkie brawa. Wracając do tytułowego głodu chciałbym wyjaśnić na zakończenie pewną kwestię, która jest niezmiernie ważna do zrozumienia tego dzieła. To właśnie on jest wyznacznikiem wszystkiego w tej książce. Posiada niebywałą głębie, jest ucieleśniony, towarzyszy bohaterowi na każdym kroku jego egzystencji. Doprowadzając do skrajnych stanów emocjonalnych uświadamia czytelnika, że człowiek nie podda się łatwo i za wszelką cenę będzie walczył o zachowanie człowieczeństwa. Pryzmat szarości, z którym będziemy mieli do czynienia może zarazić podczas czytania, trzeba na to po prostu uważać. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  24. Z okazji wczorajszej premiery "Porządek rzeczy" od wydawnictwa Dreams startujemy z kolejnym konkursem, w którym do wygrania będą trzy egzemplarze książki! Życzymy wszystkim udanej zabawy i powodzenia. Tym bardziej, że zadanie jest bajecznie proste. I to dosłownie A tak prezentuje się nagroda! Zadanie konkursowe: Sabrina w nowej pracy jest odpowiedzialna za pisanie bajek dla najmłodszych użytkowników sieci. Jaką bajkę pragnęlibyście przybliżyć dzieciom na miejscu głównej bohaterki i dlaczego? Byłby to jakiś zabawny tytuł, a może wybralibyście coś pouczającego? Uzasadnijcie swój wybór w kilku zdaniach. Nagrody: trzy egzemplarze książki "Porządek rzeczy" od wydawnictwa Dreams. Trzy najciekawsze zgłoszenia zostaną nagrodzone egzemplarzem książki "Porządek rzeczy" od wydawnictwa Dreams. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
×
×
  • Utwórz nowe...