Skocz do zawartości

Artius

Moderatorzy
  • Zawartość

    7061
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Artius

  1. ?Wciągająca opowieść o miłości i zemście, które okazały się silniejsze niż śmierć. Akcja dzieje się w malowniczo przedstawionym piekle, gdzie młoda kobieta ze współczesnego Nowego Orleanu musi nie tylko przetrwać w świecie zaludnionym przez starożytnych Hunów, elfy i krwiożercze pająki, lecz także pokonać samą Królową Piekieł.? ? trudno było mi oprzeć się tak porywistemu opisowi. Podczas jego czytania miałem wrażenie, że gdzieś to wszystko już spotkałem, lecz nie mogłem sobie tego dokładnie przypomnieć. Czy takie nietypowe połączenie zawierające sporo obietnic jest fikcją? Jak autorka wywiąże się z przedstawionych założeń? Czy podczas lektury zostaniemy zalani śmiertelną nudą, czy wręcz przeciwnie porwie nas wir niezwykłych wydarzeń? Jeżeli chcecie się tego dowiedzieć, to zapraszam was serdecznie do lektury książki Katarzyny Łochowskiej pt. ?Czekając na odkupienie?. Główną bohaterką tej książki jest Cass Spencer - kobieta mieszkająca w Nowym Orleanie. Z początku nie dowiadujemy się o niej niczego nadzwyczajnego. Nasza niezwykle wykwalifikowana imprezowiczka przeżywa bardzo niemiłą przygodę, która wpływa na jej świadomość i dalsze losy. Ten punkt kulminacyjny jest niezwykle istotny, bowiem równolegle dochodzi do całkowitej i etapowej metamorfozy Cass. Od tej pory już nic nie będzie takie samo jak przedtem. Po wspomnianej powyżej przemianie Cass staje się zupełnie inną osobą. Uwarunkowane jest to zmianą otoczenia i czasu. Po przeniesieniu do 451 roku jest ona zupełnie zdezorientowana i rozbita emocjonalnie. Trudno jej się dziwić, bowiem niecodziennie podróżuje się w czasie. Jak się później okazuje prawda jest jeszcze bardziej bolesna niż się wydawało na początku. Pomimo depresji bohaterka nie poddaje się i staje do walki. Ogromna wola przetrwania i wiara sprawiają, że kobieta prze do przodu ku zamierzonemu celowi. Oprócz Cass na naszej drodze napotkamy wiele interesujących postaci, które jak się później okaże mogą przypaść do gustu każdemu czytelnikowi. Gołym okiem można dostrzec powiązania ze światową literaturą, lecz jest to sprytnie zatuszowane. Osobiście najbardziej do gustu przypadła mi postać Fanga. Nieokrzesany Hun, silnie powiązany z fabułą, jest kwintesencją twórczości autorki. Świetny bohater, który pomimo animuszu nie wyrywa się na pierwsze miejsce. Trudno wspomnieć tutaj o każdej osobie, lecz mogę zagwarantować, że jest w czym wybierać. Autorka stanęła na wysokości zadania i uraczyła nas dopracowanymi tworami. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  2. Świat literatury przynosi nie tylko duchową radość, lecz można dzięki niemu fizycznie przenieść się do opisywanych przygód. Wszystko można zawdzięczać ogólnodostępnym podręcznikom do gier fabularnych. Niesamowite sesje przeżywane w realnym świecie są doskonałą ostoją dla każdej osoby żądnej nietuzinkowego relaksu. A gdyby tak wszystkie opisywane zadania, potwory, towarzysze, czy wydarzenia były prawdziwe? Co jeśli gracze rzucający kostkami zostali by głównymi bohaterami fantastycznych wydarzeń, gdzie śmierć czai się tuż za rogiem? Czy odważysz się sięgnąć po książkę, która możne zmienić Twoje dotychczasowe życie? Jeżeli łakniecie odpowiedzi na owe pytania, to serdecznie zapraszam do lektury ?RPGranda, czyli świat po drugiej stronie? autorstwa Dawida Czaji. Jednoznacznie głównym bohaterem tej nietypowej książki jest Jack. Już od pierwszych stron przygód wyróżnia się on z początkowego trio, w którego skład wchodzi jeszcze Mike, oraz Louis. Niestety niewiele mogę powiedzieć na jego temat, gdyż autor poskąpił tych informacji. Aby nie było zbędnych wątpliwości, chodzi mi tutaj o charakter, czy też stan tego bohatera sprzed opisywanych przygód.To samo dotyczy także jego towarzyszy, czy też genialnego naukowca Franco. Nie otrzymamy żadnej głębszej wzmianki na temat wyglądu, charakteru, czy też upodobań. Można to uznać za istotną wadę, lecz wbrew obiegowym opinią w tej książce sprawdza się to dobrze. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy nasi bohaterowie zostają wysłani do wnętrza gry komputerowej. W nierealnym świecie ich osobowości ulegają widocznym przekształceniom. Trudno doszukiwać się pierwotnych cech, gdyż stają się oni pionkami na planszy szalonego naukowca. Zmiana otoczenia nie czyni z nich bezmyślnych kukieł pozbawionych wolnej woli. W tym wypadku jest zupełnie inaczej. Wszystko bowiem ma toczyć się według reguł ustalonych przez świat gry. Oprócz niesamowitego trio na naszej drodze napotkamy wiele przeróżnych i niekiedy dziwnych postaci, które swoją oryginalnością mogą porazić. Lwią cześć z nich stanowią standardowe stwory zamieszkujące fantastyczne krainy. Mowa tutaj o krasnoludach, elfach, demonach, czy też trollach. Wśród nich autor postanowił umieścić kilka inteligentniejszych okazów, jednak są to typowe słupy, które kierują bohaterów ku obranemu celowi. Świat, który przyjdzie nam zwiedzać podzielić możemy na dwie zasadnicze części. Pierwsza z nich jest odbiciem realnego globu z wszystkimi jego problemami. W nim bohaterowie są zwykłymi nastolatkami, studentami. Druga odzwierciedla wymyślone uniwersum programu komputerowego. Tutaj każdy jest kimś innym, brak typowych kłopotów znanych z codziennego życia. Nie jest to zbyt wymyślne połączenie, brak tutaj innowacji. Na plus zaskakuje fakt, iż magiczne uniwersum kryje w sobie podwójne dno, które trzeba odkryć samemu. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  3. W niedzielę o godzinie 16 zakończyły się Wrocławskie Targi Dobrych Książek organizowane we Wrocławskim Centrum Kongresowym przy Hali Stulecia. W dniach 3-6 grudnia na uczestników czekała moc atrakcji, spotkań z autorami, wydarzeń związanych z książkami i nie tylko, oraz gier i zabaw dla najmłodszych moli książkowych. Mówiąc krótko każdy miał szansę znaleźć coś dla siebie i żaden uczestnik nie mógł narzekać na nudę. Tym bardziej, że w targach brało udział ponad stu dwudziestu wystawców, już samo przejście wszystkich stoisk zapewniało moc wrażeń. Grzechem było opuścić targi nie zakupiwszy chociażby jednej książki. Dla wszystkich którzy mieli okazję brać udział w tym niezwykłym wydarzeniu, jak i dla osób, które dopiero rozważają udział w przyszłorocznych targach przedstawiam relację z wydarzenia i atrakcji w których miałam przyjemność brać udział. Po dotarciu do Hali Stulecia na targi prowadziły liczne strzałki, nie było mowy, żeby ktoś nie trafił na miejsce. Najlepsi przyjaciele każdego uczestnika targów - Plan targów wraz ze spisem wystawców, programem i podręczną mapką stoisk. W razie gdyby mimo tej pomocy ktoś się zgubił, pomocą służyli liczni wolontariusze, za których pracę należą się gromkie brawa, gdyż świetnie wywiązywali się ze swoich zadań. 3 grudnia ? czwartek Pierwszego dnia niestety dość późno dotarłam na targi przez co ominęło mnie kilka interesujących spotkań z autorami. Postanowiłam więc ten dzień wykorzystać na zwiedzenie wszystkich stoisk i zakupy. Za informacją znajdowała się szatnia, a zaraz potem wkraczało się między stoiska. Stoiska zostały podzielone na dwie sale - jedną stanowiącą część Centrum Kongresowego, drugą będącą postawionym na potrzeby targów ogrzewanym namiotem. Obie części połączone były ze sobą dwoma przejściami-tunelami. Tak prezentowała się pierwsza sala ze stoiskami. Co prawda zarówno w nich, jak i na korytarzach między stoiskami często dochodziło do tłoków, zwłaszcza gdy na danym stoisku gościł popularny autor i ustawiały się kolejki po autografy, jednak można to wpisać w uroki tego typu wydarzeń. Mimo wszystko szkoda, że nie pokuszono się o zorganizowanie targów w samej Hali Stulecia, z pewnością tamtejsza przestrzeń zapewniłaby większe pole do popisu, a przede wszystkim wygodę dla wystawców i uczestników. Stoiska. Na drugim zdjęciu widać także kawiarnię, gdzie można było wypić coś ciepłego oraz przekąsić ciasto. Wracając jednak do samych stoisk. Wybór książek, gier i gadżetów związanych z czytelnictwem był naprawdę ogromny. Aby przykuć uwagę uczestników targów i zachęcić do odwiedzenia danego stoiska stosowane były najróżniejsze chwyty, od promocyjnych cen, po gry i zabawy oraz słodkie poczęstunki, czy gadżety w stylu zakładek, podkładek pod kubki i smycze. Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  4. ?Podczas bitwy z Wilkami z Calla znika Susannah. Porwana przez Mię ? demona, który zawładnął jej ciałem ? trafia przez portal czasowy do Nowego Jorku w roku 1999.? ?fragment opisu znajdującego się na okładce bardzo trafnie przypomina o wydarzeniach z poprzedniego tomu. Ta retrospekcja przyciągnęła mnie do książki i długo nie musiała namawiać do jej skonsumowania. Czy Susannah i Mia dojdą do kompromisu i znajdą rozwiązanie gnębiących ich kłopotów? Jak rozbite Ka?Tet rewolwerowców poradzi sobie w tym trudnym okresie? Czy tytułowa ?Mroczna Wieża? upadnie wraz z zaniknięciem podtrzymujących ją Promieni? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to zapraszam do lektury szóstego tomu Mrocznej Wieży zatytułowanego ?Pieśń Susannah?. Lektura poprzednich tomów wprawiła mnie w wyśmienity nastrój, chociaż zdarzały się gorsze momenty w całej fabule. Do tej pory większość rzeczy była świetnie opisana, a na tle tego wszystkiego recenzowany tom wygląda jak smętna bajka. Nie chcę od samego początku zniechęcać, lecz owa książka mocno odstaje od poprzednich tomów i słabo pasuje do dotychczasowej fabuły. Aby nie wprowadzać zbytniego zamieszania, podejdźmy do tematu od samego początku. Grono bohaterów z którymi przyjdzie nam się spotkać jest niezmienne, nie wliczając w to pojawiających się Siepaczy, Wampirów, czy innych mutantów, ogólnie ujmując sług Karmazynowego Króla. Widoczne natomiast są zmiany fizyczne jak i psychiczne naszych podróżników, bowiem przygody jakie przeżyli odcisnęły swoje srogie piętno w umysłach każdego z nich. Pozytywne cechy charakteru jak i wyuczone umiejętności rewolwerowców coraz częściej zastępowane są przez niepewność czy też złość, co prowadzi do popełniania błędów. Największym zaskoczeniem była postać samego Stephena Kinga, który znakomicie połączył fikcję literacką ze swoim prywatnym życiem. Ta niecodzienna autobiografia, w której to autor jest czynnym bohaterem zaskakuje i nadaje całości pozytywnego tonu. To interesująca koncepcja, bowiem ciekawie czyta się jaki wpływ mają decyzje autora na dalszy los uświadomionych, wykreowanych przez niego tworów. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  5. Mikołajkowy konkurs za nami, ale to przecież nie powód żeby zaprzestać rozdawania prezentów! Dlatego wraz z wydawnictwem IUVI zorganizowaliśmy kolejny konkurs, w którym do wygrania jest 5 wyjątkowych książek. Serdecznie zapraszamy do udziału i życzymy dobrej zabawy Nagrody: W konkursie nagrodzimy trzy osoby i tak do zdobycia są: Miejsce I - Zestaw 1 i 2 tomu serii "Kroniki Podziemia" Suzanne Collins Miejsce II - Zestaw 1 i 2 tomu serii "Chowańce" Miejsce III - Tom 1 serii autorstwa Victorii Scott "Ogień i Woda" Rzecz jasna w zgłoszeniach możecie zaznaczyć na której nagrodzie wam zależy, postaramy się to uwzględnić przy wyborze Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  6. W literaturze co jakiś czas przychodzi szał i moda na konkretną tematykę, za sprawą jednego-dwóch tytułów, które zrzeszyły sobie rzeszę fanów, kolejni pisarze próbują powtórzyć sukces korzystając ze sprawdzonego schematu. Tak było swego czasu ze ?Zmierzchem? gdy rynek książek zasypała cała masa najróżniejszych paranormal romance, często dużo ciekawszych od pierwowzoru. Obecnie dużym powodzeniem cieszą się książki wzorowane na ?Igrzyskach Śmierci?, czy ?Niezgodnej?, do których niewątpliwie należy ?Ogień i Woda? Victorii Scott. Jak wypada ta pozycja na tle innych? Czy ma szansę przyciągnąć do siebie czytelników? Zapraszam do wspólnego udziału w Piekielnym Wyścigu, gdzie czekają nas odpowiedzi na powyższe pytania. Jak wiele bylibyście poświęcić dla bliskiej wam osoby? Takie pytanie zmuszona była sobie zadać główna bohaterka książki - Tella Holloway, która dla brata pożegnała przyjaciół, dotychczasową szkołę, wszystko co znała i kochała, mając nadzieję, że przeprowadzka z miasta i świeże powietrze poprawią jego stan. Dziwna choroba, której nikt nie potrafi rozpoznać jednak nie ustępuje. Gdy pojawia się szansa zdobycia cudownego lekarstwa zdolnego wyleczyć każdą chorobę, dziewczyna nie waha się długo. Ryzykując zdrowie i życie postanawia wziąć udział w Piekielnym Wyścigu. Nie jest jednak odosobniona w postanowieniu zdobycia głównej nagrody. Ludzie z całego świata, chcąc ocalić swych bliskich, w pogoni za obietnicą wymarzonego leku stają do walki przeciwko sobie. Poprzez dżunglę, piaski pustyni, ocean i góry, za pomoc mając niezwykłe zwierzęta ? pandory. Tym co wyróżnia tytuł już na pierwszy rzut oka są właśnie wspomniane pandory, które w tytule żartobliwie nazwałam pokemonami. Skojarzenie to jest o tyle trafne gdyż każde ze zwierząt, pomimo dość zwyczajnego wyglądu, jak list, lew, baran, słoń, itd. posiada unikatowe mocy. I tak wspomniany lew będzie zioną ogniem, słonik pomoże w zdobyciu wody na pustyni, baran wywoła małe trzęsienie ziemi, a lis, należący do głównej bohaterki, okaże się wyjątkowym i niezwykłym towarzyszem podczas morderczego wyścigu. Różnorodność zwierzęcych pomocników zachwyca i stanowi ciekawy element. Tak samo jak i różne podejście uczestników, poczynając od tych, którzy ograniczą się przedmiotowego traktowania pandor, za kończąc na tych, którzy zaprzyjaźnią się z nowymi pupilami. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  7. ?W wirtualnym świecie na planecie Alekandzie zarządzającej przez piękną Idriss, dochodzi do najazdu przez obce cywilizacje. Życie na planecie zostaje zagrożone, a samozwańczy król Solenopsis, chce zawładnąć nowymi ziemiami. Do walki o wolność i spokój mieszkańców Alekandy staje oddział Nigdziegęstych ? formacji sił specjalnych do zwalczania zorganizowanej przestępczości w świecie wirtualnym, w którym panują reguły rodem ze średniowiecza? ? fragment opisu z okładki z niewiadomych przyczyn strasznie przypomina mi dylogię "Głębia" Siergieja Łukjanienki. Nie wiem czym spowodowany jest ten stan, lecz nie mogłem oprzeć się lekturze. Czy początkowy zachwyt zostanie wynagrodzony nietuzinkową fabułą, świetną akcją i tajemnicą? Gdzie w tym wszystkim odnajdą się Nigdziegęstni? Czy wirtualny świat przedstawiony w książce porwie czytelnika niczym tornado? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to zapraszam serdecznie do lektury ?Nigdziegęści Solenopsis?, autorstwa Andrzeja Baczewskiego. Bohaterowie z którymi przyjdzie nam się zmierzyć podczas lektury są równie oryginalni jak sam tytuł. Trudno doszukiwać się tutaj głównej postaci, która jednoznacznie wyróżnia się spośród tłumu, bowiem role jakie zostały przydzielone powodują ogromny konflikt i każdego z bohaterów czynią na swój sposób wyjątkowym. Waga zadań i cele jakie mają zostać wypełnione nie klasyfikują definitywnie, kto stoi na czele stawki. Nie musi to być odbierane jako poważna wada, czy też błąd, gdyż taki styl posiada swoich zwolenników. Nie w każdym tytule coś takiego pasuje, a najgorzej gdy wprowadza to zamęt do lektury. Po skończeniu książki nadal nie jestem pewien o co tak naprawdę chodziło w całej historii, a postacie nijak nie ułatwiały mi zrozumienia tego podczas czytania. Chaos jaki panuje w strukturze przydzielonych zadań jest tak ogromny, iż po kilkunastu stronach całkowicie się pogubiłem. Wielka szkoda, gdyż w oryginalności bohaterów tkwił spory potencjał. Świat w którym się poruszamy jest całkowitym ewenementem, dawno nie spotkałem się z takim zagmatwanym tworem. Pomimo precyzyjnego usytuowania fabuły nijak nie mogłem się w tym odnaleźć. Dużym plusem jest zastosowanie przez autora prostego i dosadnego języka, co umila niecodzienną lekturę. Widać ogromne chęci i pracę włożoną w kreację tego ?uniwersum?. Oryginalności nie wychodzi temu dziełu na dobre, lecz to dobry kierunek. Brak tutaj oklepanych tematów, czy zapożyczeń z innych dzieł. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Fabuła zawarta na kartach książki jest jeszcze bardziej zakręcona, niż postacie. Z jednej strony jest, a z drugiej już jej nie ma. Kierunek obrany przez autora jest prosty niczym przysłowiowa budowa cepa, lecz zagmatwanie fabularne jest tak spore, że nie sposób się w tym całkowicie połapać. Niemniej dużym plusem jest wartka akcja i łatwość w odbiorze. Autor wysilił się, aby stworzyć coś od zera, ale najwidoczniej w pewnym momencie coś poszło nie tak. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  8. ?My Little Pony: Przyjaźń to magia? to seria niezwykła. Serial stworzony z myślą o dzieciach podbił bowiem serca wielu dorosłych, wciągając w wir niezwykłych przygód Twilight Sparkle i jej przyjaciół. Nie ukrywam, że także uległam czarowi tej pozycji i gdy tylko pojawiła się okazja by sięgnąć po komiks stworzony na podstawie serialu nie musiałam się długo zastanawiać. Co przyniosła mi ze sobą lektura trzeciego już tomu serii? Zapraszam do lektury. Trzeci tom komiksu zawiera w sobie dwie historie ?Zen i sztuka naprawy altany? oraz ?Rżenie serca?. Ku mojemu ogromnemu zadowoleniu są to historie, których nie znajdziemy podczas oglądania serialu. Zupełnie nowe przygody stworzone na potrzeby komiksu opowiadają tutaj o niezwykłym dniu jaki spędził Big McIntosh podczas Letniego Festynu Igrców i Hołubców, przez który musi się przedrzeć by kupić gwoździe niezbędne do naprawy tytułowej altany. Druga historia opowiada o czymś nad czym zapewne wielu fanów serialu zastanawiało się od dłuższego czasu. Jak poznali się Shining Armor i księżniczka Cadance poznali się? Przyjdzie nam się cofnąć aż do czasów ich młodości, gdy oboje uczyli się w Akademii w Canterlocie. Obie historie cechuje to co dla serii najbardziej charakterystyczne, czyli dużo śmiechu, dobrej zabawy a także ukryty w przygodach bohaterów morał. A skoro już o samych bohaterach mowa, to choć prym w tym tomie wiodą Big McIntosh oraz Shining Armor z Cadance nie oznacza to, że nie spotkamy zarówno innych znanych postaci jak i zupełnie nowych kucyków. Podczas Letniego Festynu przyjdzie nam spotkać praktycznie wszystkich mieszkańców Ponyville i nie tylko. Pojawi się na nim bowiem księżniczka Luna, Zecora, Trixie, bracia Flim Flam i wielu innych, także na osób zaznajomionych z serialowymi przygodami czeka wiele smaczków i nawiązań do wcześniejszych wydarzeń. Opowieść o książęcej parze będzie zaś polem do popisu dla autorów jeżeli chodzi o zupełnie nowe charaktery. Zapewne niewiele osób spodziewałoby się, ze dostojny Shining Armor należał kiedyś do grona nerdów, grających w piwnicach akademii w ?Lochy i ogry? gdzie był dumnym paladynem na 12 poziomie. Kreska różni się nieco od tej znanej z serialu, jednak nie jest to minus, a zaleta nadająca komiksowi cechy indywidualności oraz dodająca klimaty historią. Niekiedy śmiesznie przerysowane postacie, w szczególności jeżeli chodzi o ich mimikę, z pewnością wywołują na twarzy czytelników uśmiech. Kolory są żywe i wyraziste, a całość została wydana na papierze kredowym. Pod względem jakości komiksu nie można więc powiedzieć złego słowa. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  9. Polityka nie jest moim ulubionym tematem, nie można jednak się od niej zupełnie odgrodzić. Jest ważnym elementem życia każdego z nas. Ludzie piastujący ważne funkcje wpływają przecież na naszą rzeczywistości i zawzięcie walczą o każdy głos przekonując dlaczego to właśnie oni sprawią, że nasz kraj stanie się lepszy. Każda forma promocji własnej osoby jest dobra. Czy wydanie książki również może pomóc w przekonaniu do siebie społeczeństwa? Zaciekawiona takim pomysłem sięgnęłam po ?Kandydat na prezydenta? Janusza Płońskiego. Jaki był efekt tej lektury? Zapraszam do recenzji. Autorem i jednocześnie narratorem opowiadanych historii jest Janusz Płoński. Polski dziennikarz, scenarzysta, dokumentalista, współtwórca postaci Stanisława Anioła z serialu ?Alternatywy 4?, jak możemy się dowiedzieć z okładki. Osoba, której marzeniem, już od dzieciństwa, było zostanie prezydentem. Dlaczego uważa siebie za osobę odpowiednia na to stanowisko? I jak pragnie do siebie przekonać wyborców? Muszę przyznać, że autor wybrał dość ryzykowną drogę poprzez własne życie, obnażając je przed potencjalnymi wyborcami. Książka składa się bowiem z 92 krótkich rozdziałów zawierających anegdoty, historie i wspomnienia. Opisuje w nich ważne wydarzenia i osoby, które wpłynęły na to jaką jest osobą. Nie omija przy tym spraw osobistych, czy takich o których większość osób wolałaby nie wspominać obcym. Czy takie całkowite odsłonięcie swojego ja, przysporzy mu zwolenników, czy wręcz przeciwnie odstraszy od niego ludzi, to już musi ocenić każdy czytelnik. "Przedstawiam sam siebie jako człowieka pełnego widocznych i odrażających wad, z nielicznymi i trudnymi do odnalezienia zaletami. Mądrego, ale z umiarem i bez aroganckiej ostentacji. Ale przede wszystkim głupiego, jak większość moich potencjalnych wyborców". Tym co najbardziej przeszkadzało mi podczas lektury był przykryty pozorami ładu wszechobecny chaos. Jak pisze sam autor ?Muszę jeszcze dodać, że jestem człowiekiem bardzo nieporządnym. Bałagan jest moim żywiołem. Próbuję to ukryć ułożeniem rozdziałów w kolejności alfabetycznej. Ale z pewnością bystry czytelnik nie da się na to nabrać.?. Niestety śmiem twierdzić, że żaden czytelnik się na to nie nabierze, bo o ile poszczególne rozdziały czyta się dość szybko i przyjemnie, to jako całość przebrnięcie przez książkę jest dość męczące i kłopotliwe. Alfabetyczne ułożenie było koszmarnym zabiegiem wprowadzającym chaos w chronologie wydarzeń tak, że niekiedy czytając nie wiedziałam co, gdzie, kiedy i dlaczego. Nie raz uczucie zagubienia i potrzebna chwila w połapaniu się, że to wydarzenia poprzedza inne, lub nawiązuje do któregoś z minionych rozdziałów potrafiły zniechęcić mnie do lektury. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  10. Pogoda obecnie nie sprzyja pracy w ogrodzie, jednak już teraz warto pomyśleć i zaplanować pracę na przyszły rok, tak by później rozkoszować się ciszą i spokojem, dorodnymi plonami, bądź po prostu z dumą cieszyć się własnym skrawkiem zieleni. Nie zawsze jednak wiemy jak i kiedy zabrać się do pracy. W tym celu warto sięgnąć po poradnik, który pomoże nam zorganizować i zagospodarować nie tylko własny ogród, ale także balkon i cieszyć się dobrze i miło spędzonym czasem wolnym. Czy ?Wpływ Księżyca 2016. Poradnik ogrodniczy z kalendarzem na cały rok? Witolda Czuksanowa pomoże nam w osiągnięciu tych celów? Zapraszam do lektury. Sięgając po ?Wpływ Księżyca 2016? należy brać pod uwagę, iż jest to pozycja przeznaczona dla osób, które prace w ogrodzie traktują, jako hobby, zajęcie, gdy nie ma się zbyt wiele wolnego czasu, a jednak pragnie się go wykorzystać w sposób aktywny. Autor pokazuje więc jak, przysłowiowo mówiąc ?robić, żeby się nie narobić?. Przy niewielkim nakładzie czasu i pieniędzy uzyskując pożądany efekt, niezależnie czy skupiamy się na pięknych kwiatach, warzywach czy owocach. Poradnik podzielony jest na miesiące, a w każdym z nich znajdziemy kartkę z kalendarza z oznaczonymi różnymi kolorami okresami. Pokazują one wpływ poszczególnych faz Księżyca na rośliny i glebę i podpowiadają, na jakich czynnościach powinniśmy się wtedy skupić. Dla przykładu dni brązowe (okres, gdy Księżyca ubywa) jest odpowiedni an nawożenie i zasilanie gleby składnikami odżywczymi, itd. Książka obfituje w rady i wskazówki, opisy roślin i środków, które warto wykorzystać w ich uprawie. Mówiąc krótko, wszystko to, czego potrzebujemy i oczekujemy po tego typu pozycji. Dodatkowo wewnątrz znajdziemy również przepisy kulinarne na dania, które możemy przyrządzić z wyhodowanych przez nas roślin. Autor zwraca się do czytelnika w sposób przystępny, niewymagający fachowej wiedzy starając się w jak najprostszy sposób przekazać mu własną wiedze i doradzić jak powinien postępować. Sprawia to, że całość jest łatwa i przyjemna w odbiorze. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  11. ?To będzie opowieść świecie ludzi odrzucających marksizm, którym przyszło żyć po wojnie w Polsce pod władzą komunistów. Kieruję tę książkę do młodej generacji, która podjęła pamięć o żołnierzach wyklętych. W ciągu ostatniej dekady polscy historycy wykonali ogromną pracę, aby wydobyć prawdę o zbrojnym podziemiu niepodległościowym z lat 1944 ? 1963? ? słowa wstępu znajdujące się w tej książce są bardzo trafnym przedstawieniem tytułu. Niewygodny temat dla naszego kraju, w perfidnym okresie historycznym, jest większości niezbyt dobrze znany. Ignorancja, zapomnienie, wrogość ? dlaczego tyle negatywnych emocji wywołuje prawda? Czy ukazanie wydobytych dowodów może okazać się w dzisiejszych czasach niewygodne? Czy uświadomione społeczeństwo zmieni poglądy na wrażliwe tematy? Jeżeli pragniecie dowiedzieć się więcej o przeszłości własnego kraju, to zapraszam serdecznie do wymagającej lektury ?My, reakcja. Historia emocji antykomunistów w latach 1944-1956?, autorstwa Piotra Semki. W ogólnodostępnej literaturze wiele pozycji podejmuje tematy historyczne, lecz nie zawsze ich opracowanie jest rzetelne. Tak naprawdę omawiany okres został starty z kart historii poprzez licznych cenzorów. Prawda musi być przecież wygodna i dostosowana do obecnej władzy, dlatego większość sumiennych opracować została zaprzepaszczona. Na szczęście dzięki wytrwałości wiernych i oddanych sprawie badaczy udaje się odtworzyć, czy też odzyskać, oryginalne dokumenty z minionych lat. Owe nieocenione źródła historyczne są podstawą do stworzenia fachowej literatury. Aby nie wprowadzać zbytniego zamieszania, przejdźmy do konkretnych rozważań. ?My, reakcja. Historia emocji antykomunistów w latach 1944-1956? to sporych rozmiarów publikacja, w skład której wchodzi 47 tematycznych rozdziałów. Aby nie zamieniać tej recenzji w ich spis mogę zdradzić, że ich różnorodność obejmuje naprawdę spory odcinek czasu. Wspomniana różnorodność odnosi się w stosunku do okresu, gdyż zawarta tematyka pozostaje jednolita. Niektórzy czytelnicy mogą stwierdzić, że takie monotematyczne podejście znudzi po dłuższym okresie i jest to zwykłe rozpisywanie się. Od razu pragnę utwierdzić wszystkich niedowiarków w przekonaniu, że tak nie jest. Rzetelność i trud pracy włożony w tworzeniu tej książki widać gołym okiem. To świetnie oddana, sprężona literatura, która zawiera mnóstwo cennych informacji. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  12. Przyznam szczerze, że zaczynając lekturę ?Bez wyboru? byłam pełna obaw. Pozycja ta, zaliczana do literatury faktu, porusza bowiem bardzo trudny temat, o którym większość osób woli milczeć ? aborcję. To jedno słowo kryje sobie tak wiele, zaczynając od dylematów moralnych, kończąc na dramatycznych przeżyciach jakie niesie ze sobą niechciana ciąża i jej konsekwencje. Nie owijając jednak w bawełnę, zapraszam was do wspólnej wyprawy do Polski lat 1973 ? 1986. Jestem pewna, że na długo zapadnie Wam ona w pamięć. Główną bohaterką książki jest Lilka, młoda trzydziestoletnia kobieta świadoma swych walorów ? inteligencji połączonej z urodą przyciągającą uwagę płci przeciwnej. Dobrze usytuowana, posiadającą dobrą prace, kochającego partnera i dobre perspektywy na przyszłość pewnego dnia dowiaduje się, że zaszła w ciążę. Ani ona, ani jej partner bynajmniej nie cieszą się z perspektywy zostania rodzicami, a dziecko wydaje się przekreślać wszystkie ich plany. Kobieta świadoma faktu iż w przyszłości może nie mieć szansy urodzić więcej dziecka staje przed dylematem czy donosić trudną ciążę, czy pozbyć się problemu i dokonać aborcji, jak się dowiadujemy czwartej już w jej życiu. W tym miejscu akcja cofa się w czasie i poznajemy wcześniejsze losy naszej bohaterki, kroku po kroku zmierzając z powrotem do miejsca, w którym rozpoczęła się akcja ?Bez wyboru?. Od trudnego dzieciństwa, pozbawionego ojca, wychowywanego przez matkę, która bynajmniej nie cieszyła się ze swojego potomstwa, w którym jedyną opoką była babka Lilka powoli wkracza dorosłość. Wychowywana w nienawiści do mężczyzn, których jej rodzina miała za pasożytów, myślących jedynie o zaspokajaniu własnych potrzeb, siedemnastoletnia dziewczyna trwa w związku traktując swojego chłopaka jak zabawkę. Aż do czasu gdy dowiaduje się, że będzie mamą. Nie myśląc wiele decyduje się na usunięcie ciąży, która przekreślałaby jej plany na studia, zrujnowała urodę i przyniosła wiele niemiłych ?atrakcji? związanych z posiadaniem dziecka, jak śmierdzące pieluszki, karmienie piersią i wiele innych. To wydarzenie to dopiero wstęp do egoistycznego życia jakie prowadziła Lilka, rozwódka po dwóch mężach, z czego jeden próbował przez kobietę popełnić samobójstwo, liczni partnerzy, zdrady, nieustanne pięcie się po szczeblach kariery i jakikolwiek brak wyrzutów sumienia, wywołany odrzucaniem rzeczy, które byłyby przeszkodą na drodze do szczęścia kobiety. Autora nie stworzyła postaci, do której czytelnik pałałby sympatią, wręcz przeciwnie już od pierwszych stron rzuca nam się w oczy obraz osoby skupionej wyłącznie na sobie i własnych potrzebach. Nie szanującej swoich partnerów, nie chcąca podzielić jej zdaniem żałosnego losu swojej matki ? porzuconej z niechcianymi dziećmi, bez możliwości rozwoju oraz w przeświadczeniu o własnych krzywdach jakie zesłał na nią los żyje łapiąc każdą chwilę. Dopiero czwarta i prawdopodobnie ostatnia ciąża przynosi ze sobą chwile wahania i zastanowienia nad dotychczasowym życiem i wymusza na bohaterce spojrzenie w niepewną przyszłość. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  13. ?Powieść historyczna osadzona w realiach XIII wieku jednego z najpopularniejszych polskich podróżników? ? opis znajdujący się na okładce nie wskazuje abyśmy mieli do czynienia z typowym przedstawicielem gatunku. To niepozorne dzieło jest pełnokrwistym połączeniem historii i akcji wraz z nowoczesnym i przystępnym przekazem. Czy Polskie poselstwo przemierzające sąsiadujące państwa zdoła odmienić bieg historii? Jaki udział w tym wszystkim ma dzielny Zakon Krzyżacki? Czy pokonanie krwiożerczej szarańczy zwanej Mongołami będzie możliwe? Czy Polska pozostanie porzucona na pastwę losu? Jeżeli pragniecie otrzymać odpowiedzi na powyższe pytania, to serdecznie zapraszam do lektury książki Antoniego Ossendowskiego pt. ?Wańko z Lisowa?. Najważniejszym bohaterem tej powieści jest tytułowy Wańko z Lisowa. Specjalnie nie użyłem tutaj określenia ?główny?, gdyż niezbyt ono do niego pasuje. Spowodowane jest to liczebnością ważnych postaci, których czyny realnie wpływają na postęp fabularny. Wspomniany wyżej Wańko jest rycerzem, który swoim wdziękiem osobistym jak i specyficznym stylem bycia niezbyt pasuje do opisywanych realiów. To dobrze zbudowany młodzieniec, który niczego się nie boi. Jest silny jak niedźwiedź, co jest atutem w rycerskim fachu. Już od pierwszych chwil owa postać przypadła mi do gustu, gdyż przedstawiała zbiór cnót, których w tamtych czasach niejednokrotnie brakowało. Uczciwość, sprawiedliwość, uczynność, patriotyzm ? te cechy w najlepszym stopniu oddają charakter omawianego rycerza. Jak dla mnie przedstawienie takiego nieco wyidealizowanego bohatera ma podwójne dno, które zmusza czytelnika do bardzo głębokiej refleksji nad własnym sumieniem. Oprócz Pana z Lisowa na naszej drodze napotkamy wiele interesujących, historycznych postaci, których czyny wpływają na przedstawiony świat. Aby nie zamieniać tej recenzji w spis pobocznych postaci powiem tylko, że znajdziemy tutaj całą śmietankę ówczesnego, politycznego świata. Są one świetnie odwzorowane, nie brak im realizmu, czy wolnej woli. To myślące osoby z krwi i kości, a nie żadne pachołki od wykonywania zadań. W tym dziele nie ma o tym mowy, co pozytywnie odbija się na lekturze. Świat po którym przyjdzie nam się poruszać to wiernie oddany glob z XIII wieku. Podczas wspólnego przemierzania stepów czy włości zamkowych zaskoczyć może niebywała dbałość o szczegóły. Być może nie jest to zaskakujące w takim dziele, lecz tutaj trudno dopatrywać się nawet najmniejszego uchybienia. Przyczepić można się jedynie do braku przypisów, lecz na tym polu wykazała się redakcja, za co z całego serca jako czytelnik dziękuję. Podczas lektury wiele nauczyłem się o ówczesnych świecie, jego realiach, polityce, czy też prawach. Fani gatunku będą zachwyceni podczas lektury, za co zaręczam osobiście. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  14. Książki przypominają niekiedy egzotyczne potrawy, bądź podróże, poprzez ich treść możemy bowiem poznać całkowicie odmienne od naszej własnej, kultury, obyczaje i poglądy na życie. Są jak wyprawy i odkrywanie nieznanych lądów. Jako, że lubię poznawać nowe rzeczy nie wahałam się długo przed swoim pierwszym spotkaniem z literatura koreańską. Co przyniosła ze sobą lektura ?Wegetarianki? autorstwa Han Kang? Zdradzę jedynie, że to była niezwykła, nieco niepokojąca podróż, reszty dowiecie się z recenzji. Y?ng-hye, główna bohaterka książki i tytułowa wegetarianka (choć właściwsze byłoby określenie weganka ? gdyż bohaterka odmawia spożywania nie tylko mięsa, ale także jajek czy nabiału), to cicha, zamknięta w sobie osoba. Przykładna żona zajmująca się domem i wspierająca swojego męża. Zdawałoby się szara, nie wyróżniająca się z tłumu osoba. Do czasu, gdy za sprawą dziwnego snu wywraca nie tylko swoje, ale także swoich bliskich, życie. Nagły wstręt do mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego sprawia, że nie tylko sama zaprzestaje ich spożywania, co nie może ich znieść w swoim otoczeniu. Wyrzuca wszystkie produkty z domu, a także odsuwa się od męża, który zdaje się jej być przesiąknięty wonią mięsa. Nagła zmiana sposobu żywienia sprawie, że kobieta gwałtownie chudnie, czym wywołuje zaniepokojenie małżonka. Niestety nawet rodzina nie jest w stanie namówić jej do powrotu do dawnego trybu życia. Prośby i groźby pogarszają jedynie sytuację i popychają kobietę do strasznego czynu. Książka składa się z trzech historii, opisujących różne przedziały czasu i wydarzenia związane z tytułową wegetarianka i jej bliskimi. W pierwszej z nich ?Wegetariance? widzimy historie oczami męża Y?ng-hye, który bezradnie obserwuje przemianę jaką przechodzi kobieta. Całość przeplatana jest snami kobiety, głównym bodźcem, który wywołał u niej wstręt do mięsa. ?Mongolska plamka? to historia szwagra Y?ng-hye, a męża In-hye. Ostatnia zaś ?Fotosynteza? opisywana jest właśnie przez samą In-hye. Wszystkie wydarzenia, zawarte w owych trzech częściach, zbiegają się w jedną spójną całość, dając czytelnikowi pełen obraz duchowej i cielesnej przemiany Y?ng-hye. "Jakieś wołania, krzyki nawarstwiają się we mnie, tworząc gęstą masę, która tkwi w mojej piersi. Wszystko z powodu mięsa. Jadłam za dużo mięsa. To dusze zabitych istot gromadzą się we mnie. Bez wątpienia. Mięso zostało przetrawione i rozproszyło się po moim ciele, a resztki wydaliłam, ale dusze martwych istot gromadzą się w mojej piersi". Autorka poprzez główną bohaterkę zdaje się pokazywać bunt przebiegający na wielu płaszczyznach. Zaczynając od odrzucenia jedzenia mięsa poprzez bunt wobec rodziny, uciskowi płciowemu, czy też społecznemu, aż do odrzucenia własnego społeczeństwa. Cienka granica między wolnością, wyrwaniem się z krępujących nam ram narzucanych przez innych ludzi, a chorobą psychiczną zanika w trakcie lektury, sprawiając że dzieło ma nie tylko bardzo niepokojący wydźwięk ale jest również bardzo trudne do zinterpretowania. Tytułowa wegetarianka niszczy bowiem nie tylko własne życie, ale także swoich bliskich, dążąc do przemiany niemożliwej do zrealizowania. O samym wydaniu nie można powiedzieć złego słowa. Okładka ze skrzydełkami poza krótką informacją o autorce, opisem treści i fragmentami ze środka książki wita czytelnika obrazem kobiety idealnie oddającym stan bohaterki. Kobieta przemieniająca się w drzewo. Ten obraz wraz z zawartymi na okładce pytaniami ?Na czym polega moje istnienie? Czy potrafię być tylko człowiekiem? Czy umiem wyrzec się człowieczeństwa i stać się na przykład drzewem?? to kwintesencja powieści Han Kang. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  15. Nigdy nie kryłam swojej słabości do pozycji z gatunku fantasy, niezwykłe światy i zamieszkujące je rasy, wszechobecna magia - to elementy które skutecznie umilają mi lekturę i czynią ją jeszcze bardziej pasjonującą. Jednak czy można napisać książkę, gdzie pomimo obecności tych elementów, prym wiodą nie epickie bitwy i doniosłe czyny bohaterów, a losy prostej dziewczyny poszukującej ojca? Czy taka powieść ma szansę przykuć czytelnika? Jeżeli jesteście tego ciekawi zapraszam do lektury recenzji "Czarownicy". Akcja powieści toczy się jednocześnie kilkoma torami. Poza losami młodej czarownicy Nataliny, jej dążeniami do poznania własnego ojca i pierwszymi krokami w świat magii, pod czujnym okiem przypadkowo poznanego czarodzieja Kiruna, akcję będziemy śledzić z perspektywy kilku innych bohaterów. Jednym z nich będzie sam ojciec dziewczyny ? nadworny mag i doradca wojenny Fenbor oraz jeden z jego niewolników ? Herconi. Jak nietrudno się domyślić z pozoru odrębne wątki z czasem splotą się w jeden i porwą czytelnika w wir przygody, gdy zdawałoby się pozbawione większych problemów dotychczasowe życie mieszkańców królestwa stanie pod znakiem zapytania, przyćmione nadciągającym widmem wojny. Przez większą część książki przyjdzie nam obserwować losy Nataliny. Opuszczenie rodzinnej wioski, mimo nieprzychylności mieszkańców, obawiających się wszelkich przejawów magii będzie pierwszym krokiem w dorosłość. Wspierana przez swojego kuzyna Tarlena i mentora Kiruę, dziewczyna powoli przekona się że niektórym ludziom można zaufać i że do obranego celu nie zawsze damy radę dojść wyłącznie o własnych siłach. Próby odszukania ojca i utraconych korzeni, następnie nauka życia wśród nowych osób i otoczenia, spory z macochą i niepokoje w królestwie przyczynią się do dalszego kształtowania charakteru bohaterki a także wymuszą na niej trudne decyzje. Każdy ze spotkanych w powieści bohaterów posiada pewną dozę indywidualności. Natalina osiemnastoletnia czarownica, która dopiero zdaje się poznawać świat, wyrwawszy się z ciasnego świata małej wioski, gdzie gardzono nią i unikano ze względu na jej moce, niekiedy naiwna w swych zachowaniach, zbyt często płacząca, pod wpływem wydarzeń będzie zmuszona przejść przemianę, by uchronić nie tylko siebie, ale i swych bliskich. Nietrudno się domyślić, że będzie ona posiadaczką ponadprzeciętnych mocy, które będzie musiała nauczyć się kontrolować. Pozostali bohaterowie, kuzyn Nataliny, jej przyjaciel i mentor Kiruna oraz ojciec dziewczyny Fenbor, niewolnik Herioni, to kolejne osoby wychodzące na pierwszy plan, które przykują uwagę czytelnika i wzbudzą w nim sympatię. Choć połączeni osobą młodej czarownicy, często zdawali mi się od niej ciekawsi i wierzę, że każdy znajdzie swojego faworyta. Autorka postarała się nie tylko jeżeli chodzi o kreację postaci, ale także ludów zamieszkujących stworzony przez nią świat. Choć korzystając z tradycyjnych i spotykanych w innych powieściach elementów, nadała im cechy oryginalności. Ludzie kwiaty, lud przypominający połączenie wojowniczych centaurów i jednorożców, egzotycznie brzmiące nazwy i przerobienie znanych nam zwierząt w ich nieco bardziej fantastyczne wersje, tworzy przed czytelnikiem dość sielankowy obraz. Jest pięknie, szlachetnie. Trochę brakowało mi w tym mrocznych elementów, ale na nie być może przyjdzie czas w kolejnym tomie. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  16. ?Hum?Ha Ostatni? to kolejna pozycja, której dałam się zwieść za sprawą nietypowego wydania. Czarno-biała ilustracja przedstawiające jakieś niezwykłe humanoidalne stworzenie przywodziła mi na myśl coś pierwotnego, co pomimo wyraźnej prostoty zdawało się kusić skrywaną w sobie głębią. Dodatkowo fakt iż opis obiecywał wątek demoniczny, do którego mam ogromną słabość, sprawił, że po prostu musiałam na własnej skórze sprawdzić co skrywa w sobie ten intrygujący tytuł. Co przyniosła ze sobą lektura książki Witolda Dzielskiego? Zapraszam byście przekonali się o tym razem ze mną. Akcja książki biegnie dwutorowo. Z jednej strony autor opisuje losy Huma ? młodego uzdrowiciela, wychowywanego przez swojego mistrza Pawkotę, który okazuje się być kimś więcej niż zrzędliwym starcem. W rzeczywistości bowiem chłopak uczył się i dorastał pod czujnym okiem demona. Hum dowiadując się o swoich demonicznych talentach, pozostawiony z głową pełną pytań i tajemnicza księgą swojego nauczyciela, musi sam odkryć drzemiącą w nim moc. Okoliczności bynajmniej temu nie sprzyjają. W Hołdacji narasta konflikt, między żyjącymi do tej pory w zgodzie elfami i ludźmi. Co więcej w całość zdają się być zamieszane również gnomy i Lodowi Magowie. Zaniepokojony sytuacją u sąsiadów, król sąsiedniego Królestwa Hurmy zwraca się z prośbą do Szpicy ? holemskiej organizacji handlowo-szpiegowskiej o zbadanie pogłosek o narastającym konflikcie. Wraz z grupą krasnoludów, magiczką Bargod przyjdzie nam wyruszyć w stronę stolicy Hołdacji i rzecz jasna przeżyć wiele pasjonujących przygód. Wątek młodego demonologa i międzypaństwowej intrygi politycznej powoli splotą się w jeden. Jaki będzie tego wynik, musicie już się dowiedzieć sami. Ludzie, krasnoludy, elfy, gnomy, trolle, Lodowi Magowie - ?Hum?Ha Ostatni? to książka która tętni życiem wielu ras. Autor zadbał nie tylko o opisanie historii i zwyczajów, każdej z nich, ale także wykreował wielu interesujących bohaterów. Żadna z przedstawionych przez niego postaci, nie jest tylko pozbawioną woli marionetką. Wręcz przeciwnie nawet epizodyczne postacie mają w sobie to coś, co sprawia, że zapadają w pamięci czytelnika. Nie zabraknie tutaj przemian jakim zmuszeni będą ulec niektórzy z nich, będziemy świadkiem przemiany młodego uzdrowiciela Huma w demonologa, przeżyjemy wiele przygód i zżyjemy się z członkami wyprawy do Hoł-łan-Hoł. Nie zabraknie także wątku miłosnego, choć przewidywalnego, to jednak udanego i świetnie wpasowującego się w klimat powieści. Świat w którym przyjdzie nam się poruszać z pozoru będzie się wydawał dość pospolity. Niewielka wioska Przesieka w której mieszka Hum stanowi niewielką osadę, gdzie wokół jednej ulicy mieszkańcy żyją w drewnianych chałupach, sąsiadując z Czarną Puszczą, w której głębi żyje elfia wiedźma Ma-hoosha. Nie zabraknie też miast, wśród których wyróżni się chociażby Hoł-łan-Hoł, gdzie rośliny i ludzie koegzystują ze sobą, razem dbając o dobrobyt jego mieszkańców. Większość czasu jednak wraz z bohaterami spędzimy w podróży przez pola, bagna. Nie można jednak narzekać na monotonie, bowiem miejsca które przyjdzie nam zwiedzić nie tylko wyróżniają się nietypowymi nazwami, ale posiadają własną historię, coś, co je wyróżnia. Poznawanie tego świata jest prawdziwą przyjemnością i trudno nie docenić wysiłku i zręczności z jaką autor nas przez niego prowadzi. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  17. ?Hugo z Tarsu i Tankred z Anaor odkrywają kolejną tajemnicę.? ? krótki zwiastun trzeciego tomu cyklu zwiódł mnie tak skutecznie, że nie mogłem oderwać się od lektury. Tym razem obietnice zawarte w tym jednym zdaniu kryją w sobie niesamowitą historię. Czy kolejny tom hucznie zapowiadanej serii okaże się klapą, czy też nie? Czy porównanie z ponadczasowym klasykiem było tylko sprytnym wabikiem, czy przemyślanym zagraniem? Czy nasi bohaterowie poradzą sobie z przemianami i czyhającym złem? Jeżeli pragniecie otrzymać odpowiedzi na powyższe pytania, to serdecznie zapraszam do lektury ?Okrętu Przeklętych? od wydawnictwa WAB. W trzeciej części cyklu ?Rycerze Sycylii? obsada głównych bohaterów pozostaje bez zmian. Przygody ponownie przeżywamy z Panem z Tarsu oraz z paniczem Tankredem. Zmiany jakie zachodzą na tym polu są raczej kosmetyczne, gdyż głównym obszarem metamorfozy jest wnętrze bohaterów. Fizycznie nie zmieniają się prawie całkiem, jeżeli nie bierzemy pod uwagę starzenia się, ran odniesionych podczas podróży, czy też zmian w budowie ciała. Przewodni duet jest bardziej uczuciowy, co widać gołym okiem podczas lektury. Nie boją się oni okazywać strachu, miłości, troski, czy tez gniewu. To świetne posunięcie, którego brakowało mi w poprzednich tomach. Warto tutaj wspomnieć, że detektywistyczne umysły także nabrały wyraźniejszych kształtów. Dziwi mnie, dlaczego autorka nie poszła w tym kierunku od samego początku. Niemniej poprawa jest porażająca, co pozytywnie wpływa na lekturę dzieła. Kilka słów pragnę poświęcić postaciom pobocznym, bo jak to często bywa, to właśnie one z tomu na tom są inne. Ta zmiana nie oszczędziła i tej książki, chociaż spotkamy się ze starymi znajomymi z poprzednich tomów. Oczywiście nie są to przelotne chwile, lecz starannie wykreowana fabuła. Sporym plusem jest wyedukowanie osób pobocznych, przez co nie są już one w głównej mierze kukłami. Nadanie im charakteru i wolnej woli było strzałem w dziesiątkę, czymś co uratowało tę serię przed niechybną śmiercią. Dzięki temu posunięciu szkoda było odkładać tom na półkę, jednak kilka błędów młodości nadal pozostało. Trudno wyzbyć się wszystkiego od razu, jednakowo takiego postępu się nie spodziewałem. Świat, który przyjdzie nam przemierzać nie jest niczym nowym. To wiernie oddany, średniowieczny kawałek globu, który zachwyca realizmem. Zmienia się jedynie rejon, który będziemy zwiedzać. Oprócz wartości kulturowych podczas lektury przeżyjemy ciekawą lekcję historii. Ciężko się tutaj do czegoś przyczepić, jednak nie każdemu może się spodobać mieszanie wyżej wymienionych cech ze sobą. Wszystko zależy od indywidualnego gustu czytelnika. Osobiście takie połączenie bardzo mi się podoba, gdyż mogę podwójnie czerpać z lektury danej książki. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  18. Święta zbliżają się wielkimi krokami, nie da się nie zauważyć wypełniających się witryn sklepowych i ozdób zdobiących miasta. Z myślą o zbliżających się świętach chcemy podarować wam trzy pakiety książek. Niezależnie czy postanowicie zatrzymać je dla siebie, czy podzielić się nimi z bliskimi, życzymy wszystkim dobrej zabawy i wielu magicznych chwil podczas ich lektury! Nagrody: Pakiet dla niej "Porządek rzeczy" oraz "Czerwień obłędu" to pozycje, które w szczególności powinny spodobać się paniom. Pakiet dla niego Dla męskiego grona czytelników wybraliśmy książki: "Nadchodzi diabeł" i "Tropikalne piekło". Pakiet dla dzieci Nie zapomnieliśmy także o najmłodszych, którzy powinni świetnie się bawić z książkami "Tomek Łebski ma (chrapkę na) smakołyki" i "Silver. Powrót na Wyspę Skarbów". Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  19. ?Średniowieczni detektywi na tropie nowych zbrodni!? ? zmienione hasło, które nie porównuje książki z innymi pozycjami rzuciło się w moje oczy na samym początku. Nie jest aż tak stanowcze i nachalne jak poprzednie, lecz potrafi przykuć wzrok. Tym razem nie są to obietnice, których spełnienie jest niemożliwe, o nie. O dziwo hasło w czerwonej wstędze jest pełnoprawną zapowiedzią wydarzeń, które czekają nas podczas lektury. Czy Hugo z Tarsu wraz z Tankredem rozwikłają mroczną zagadkę? Czy przedstawiona zbrodnia jest dziełem szaleńca, czy geniusza? Jak Tankred zareaguje na skrywane przed nim historie. Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to zapraszam serdecznie do lektury drugiego tomu ?Rycerzy Sycylii? zatytułowanego ?Dzicy Wojownicy?. Podobnie jak w poprzednim tomie wiodącymi postaciami tej książki jest duet mistrza i ucznia, czyli Hugo z Tarsu, oraz Tankred. To oklepane połączenie zyskuje tutaj nieco blasku, powiedziałbym, że jest zupełnie odmienione. Autorka zmieniła trochę koncepcję, gdyż omawiane postacie zyskały nieco charakteru, oraz życia. Brak już nieznośnego efektu manekina, czy kukły. Na pierwszy rzut oka można nie dostrzec tej metamorfozy, lecz podczas lektury wszystko się zmienia. W tym miejscu zaryzykuję stwierdzenie, że postacie te pozbyły się problemów wieku dziecięcego. Osobiście polubiłem tych średniowiecznych detektywów, gdyż ich głębia zaczęła wychodzić na pierwszy plan. Szkoda, że nie można było tak uczynić już w pierwszym tomie, jednakowo pochwalam każdą poprawę. Kilka słów pragnę poświęcić postaciom pobocznym, gdyż na tym polu zmierzymy się z zupełnie innymi osobami niż poprzednio. Nie muszę chyba ukrywać, że przyjdzie nam spotkać się ze starymi znajomymi, lecz ich imion nie ujawnię. Po co psuć niepotrzebnie zaskoczenie. Autorka przedstawiła nam całkiem pokaźną gromadkę postaci, z czego większość nadal jest wyłącznie kukłami, które mają wykonać polecone zadanie. Ogromna szkoda, gdyż kilka z nich ma wielki potencjał na coś więcej, a tak wszystko zostało zmarnowane. Przykro mi, że pozytywne zmiany dotknęły wyłącznie głównych bohaterów. Być może autorka nie chciała zmieniać wszystkiego na raz, lecz to nie tłumaczy takiej postawy. Świat przedstawiony, który będziemy przemierzać wraz z bohaterami jest istnym arcydziełem. To rzetelnie odtworzone średniowiecze z wszystkimi jego aspektami. W tej kwestii ciężko się do czegoś przyczepić, bowiem opisy i wyjaśnienia genialnie obrazują nam wydarzenia. Autorka trzyma tutaj bardzo wysoki poziom, wielu pisarzy mogło by się tutaj sporo nauczyć. Niemniej nie każdemu może się to podobać, wszystko jest wyłącznie kwestią indywidualnego gustu. Osobiście cenie sobie taką prezentację świata, jest bardzo wygodna i przyjemna w odbiorze. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  20. ?Średniowieczna zagadka kryminalna! Powieść w duchu Imienia róży Umberta Eco.? ? głosi krzykliwe hasło znajdujące się na tylnej okładce. Widując często podobne slogany mam ochotę skonfrontować teorię z praktyką. Tym razem nie mogło być inaczej i książka ta trafiła do moich rąk. Czy fabuła zawarta w powieści rzeczywiście dorównuje tej z książki `Umberta Eco? Jaką rolę w tym wszystkim odgrywają zranione uczucia, oraz duma? Czy Hugo z Tarsu rozwikła skomplikowaną zagadkę zesłaną przez los? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to zapraszam was do lektury "Ludzi Wiatru" autorstwa Viviane Moore. Na samym początku tej recenzji parę słów pragnę poświęcić barwnemu opisowi, który znajduje się na tylnej okładce. Sposób w jaki przyciąga on potencjalnego czytelnika jest tak nachalny, że trudno mu się oprzeć. Pomijając wszelkie kwestie marketingowe muszę z przykrością stwierdzić, że dawno nie dałem się tak podejść. Łącząc wspomniany przed chwilą malowniczy opis z niesamowitą okładką, otrzymujemy idealne narzędzie wabiące. Szkoda tylko, że powołanie to nie jest do końca zgodne z prawdą. Aby nie tworzyć jeszcze większego zamętu przyjrzyjmy się bliżej kluczowym kwestiom. Głównymi bohaterami tego tomu, o ile można ich tak nazwać, są mistrz Hugo z Tarsu, oraz jego nieodzowny towarzysz Tankred. Duet poznajemy w chwili przybycia do nadmorskiego zamku Pirou, gdzie rozpoczyna się prawdziwa akcja. Mistrz jak i uczeń nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle podobnych postaci literackich. W owej powieści odznaczają się na pierwszy rzut oka. Specyficzny ubiór, nietypowe pochodzenie wzbudzające podejrzenia, niespotykany styl bycia. To właśnie za sprawą ogromnej indywidualności owe postacie wyłaniają się z tłumu pozostałych. Nie sposób odmówić im nietuzinkowych charakterów, które widoczne są gołym okiem podczas lektury. Autorka w pewien sposób wykorzystał innowacyjne rozwiązania, lecz tak silne oparcie wiodącego duetu na sprawdzonych rozwiązaniach nie było dobrym pomysłem. Czuć wyraźny niesmak. Niewiele dobrego można powiedzieć o pobocznych postaciach, gdyż ich nijakość i płytkość poraża z daleka. To typowe manekiny, kukły, które mają za zadanie wykonać polecone rozkazy. Trudno doszukiwać się w nich krztyny charakteru, czy głębi. Autorka poległa sromotnie na tym polu. Jestem szczerze przekonany, że to właśnie ten element najbardziej przeszkadzał mi podczas lektury. Wielka szkoda, gdyż zmarnowany został ogromny potencjał. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  21. ?Mo uczęszcza do elitarnej szkoły Przymierza ponad Przeciętnością, a jego codzienność jest starannie uporządkowana i zaplanowana. Wszystko zmienia się, kiedy chłopiec poznaje pewną nietypową dziewczynkę. Dzięki niej życie Mo staje się niezwykłą przygodą, a on sam dowiaduje się, co w nim jest naprawdę ważne.? ? bajeczny opis porwał mnie od razu i nie mogłem doczekać się, kiedy ta książka znajdzie się w moich dłoniach. Czy literatura dziecięca może odmienić życie dorosłej osoby, wskazać jej co naprawdę jest ważne w zabieganym życiu? Jak uczucia wpływają na nas i najbliższe nam osoby? Czy mamy jeszcze czas na marzenia i ich spełnianie? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na powyższe pytania, to gorąco zapraszam do lektury książki ?Te i Mo?, autorstwa Tomasza Młota. Literatura dziecięca kojarzona jest przez większość osób ze zwykłymi bajkami, kolorowankami, czy też krótkimi historyjkami, w których trudno doszukiwać się głębszego sensu. Taki sposób myślenia nie był mi obcy, chociaż muszę się przyznać, że nie należałem nigdy do wyznawców tej sfiksowanej teorii. W dzisiejszych czasach ten specjalny gatunek zawiera w sobie wyrazisty przekaz, którego nie powstydziłyby się dużo poważniejsze pozycje. Książki muszą przede wszystkim edukować, a odbiorcy w postaci najmłodszych powinni mieć to zadanie ułatwione. Czy literatura dziecięca może zawierać klarowny przekaz? Oczywiście, że tak. Aby nie być gołosłownym przejdźmy do omawiania lektury. Głównym bohaterem tej książki jest chłopiec o niecodziennym imieniu Mo. Ten ustatkowany chłopiec jest olbrzymim szczęściarzem, bowiem nigdy w życiu niczego mu nie brakowało. Bogata rodzina, zaplanowany z góry rozkład dnia, rutyna codzienności. Przytoczony przeze mnie obraz wydaje się być więzieniem dla młodzieńca i tak też jest. Całości pikanterii dodaje fakt, iż Mo jest członkiem elitarnej szkoły ?Przymierze ponad Przeciętność?. Presja wywarta na chłopcu jest ogromna, a on sam nie zdaje sobie sprawy, że jego życie zostanie całkowicie zmienione przez przypadek losu. Moje pierwsze spotkanie z Mo nakreśliło mi go jako rozpuszczonego smarkacza, dziecko elity. Jak się później okazało strasznie się myliłem, a sam chłopiec poddany zostaje gigantycznej metamorfozie. Autor bardzo zręcznie nakreślił tą przemianę, nie ukrywając przy tym, że mamy do czynienia ze zwykłym dzieckiem, a nie super bohaterem. Po wspomnianej przeze mnie zmianie jest to zupełnie inna osoba, niż dotychczas. Uczucia grają pierwsze skrzypce, miłość idzie w parze z zaufaniem, strachem i kłamstwem. Naprawdę trudno ubrać mi to w słowa. Aby zrozumieć, co tutaj zaszło trzeba zagłębić się w tekst lektury. Parę słów pragnę poświęcić pobocznym postaciom, gdyż nie odbiegają one jakościowo od Mo. Drugie najważniejsze skrzypce gra urocza dziewczynka z ogromną torbą - zwana Te. Jest ona punktem zapalnym większości akcji, rozważań, czy przygód. Jak nietrudno się domyślić to właśnie jej spotkanie całkowicie zmienia dotychczasowe życie Mo. Na naszej drodze napotkamy także kota ?Stara Ryba?, Festmorde, Smutnego Dona, oraz kilka niezwykle interesujących postaci. O dziwo żadna z nich nie jest typowym słupem. Autor na tym polu wykazał się niesamowitym kunsztem. Każda z pojawiających się postaci ma swoją misję. To osoby z krwi i kości, które coś sobą symbolizują, starają się przekazać ukrytą naukę. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  22. ?Do miasteczka na pograniczu, Calla Bryn Sturgis, regularnie co dwadzieścia lat przybywają Wilki z krainy zwanej Jądrem Gromu. Napadają na mieszkańców i porywają ich potomstwo. Poddane złowrogim rytuałom dzieci wracają do domów jako upośledzone umysłowo istoty ? pokury. Zrozpaczeni ludzie zwracają się o pomoc do Rolanda z Gilead i jego towarzyszy.? ? przedstawiony przeze mnie opis może być niezwykle skompresowaną recenzją tej książki. Kolejny tom niesamowitego cyklu odkrywa przed nami coraz to nowsze fakty. Czy warto poświęcić czas na jego lekturę? Gdzie w tym wszystkim znajduję się Ka-Tet rewolwerowca? Jaki wpływ na podróż ku Mrocznej Wieży będą miały wydarzenia z miasteczka Call Bryn Sturgis? Jeżeli pragniecie się dowiedzieć, czy Ka będzie łaskawe, to serdecznie zapraszam do lektury piątego tomu Mrocznej Wieży pt. ?Wilki z Calla?. Lektura poprzedniczki była dla mnie nie lada przygodą i tego samego oczekiwałem po tym tomie ?Mrocznej Wieży?. Niestety im dalej zagłębiałem się w opisywane wydarzenia, tym mój entuzjazm malał, aż spadł do niebezpiecznie niskiego poziomu. Nie można powiedzieć, że jest to gniot, czy też dzieło niegodne samego mistrza. Po prostu stagnacja skupiona w jednym miejscu, a także silny westernowy klimat odbiły na mnie swoje piętno. Wspomniane czynniki w połączeniu z nietypowym stylem autora mogą niektórych zniechęcić. Aby nie robić niepotrzebnego zamieszania już na samym początku, przejdźmy do konkretów. Bohaterami tego dzieła jest niezmienne od kilku tomów Ka-Tet, w którego skład wchodzą: Roland, Eddie, Susannah, Jake, oraz Ej. Ta nietypowa piątka przechodziła już wiele metamorfoz, w zależności od panujących warunków, do których chcąc, nie chcąc musieli się przystosować. W tym tomie nie było inaczej, choć sam rytuał przemiany jest troszkę inny. Zbita dotąd grupa rewolwerowców zaczyna się rozpadać przez skrywane tajemnice, a zaufanie nie jest już tak oczywiste. Oprócz rozwoju fizycznego i duchowego w grupie pojawia się nowa osoba, której obecność nie wychodzi nikomu na dobre. Jest nim kolejne wcielenie Susannah, które spodziewa się narodzin dziecka. Mia ? bo tak ma na imię, czyha tylko, aby przejąć kontrolę nad niepełnosprawnym ciałem kobiety. Oprócz znanych nam dobrze postaci napotkamy na naszej drodze sporo nowych osób, które przypadły mi do gustu od pierwszych stron. Niektóre z nich są zwykłymi kukłami, które wykonują zaprogramowane działania, lecz znajdzie się też kila ?żywych? ludzi z krwi i kości. Autor na tym polu zbytnio uległ westernowemu czarowi, przez co mamy do czynienie jedynie z farmerami, ranczerami i tym podobnym zawodom. Nie każdemu przypadnie to do gustu, osobiście troszkę przeszkadzało mi to podczas lektury. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  23. ?Któż z nas nie wspomina tęsknie usłyszanych dawno temu historii, które kiedyś rozpalały naszą dziecięcą wyobraźnię? Czy nie warto byłoby jeszcze raz sięgnąć pamięcią do tych niesamowitych, pouczających i pełnych przygód gawęd, opowiadanych nam przez dorosłych?? ? krótki fragment opisu tej książki przywołuje wiele zapomnianych przeze mnie historii, które w życiu usłyszałem. Taka sentymentalna podróż wydaje się być doskonałym lekarstwem na jesienna chandrę, a także świetną zabawa dla najmłodszych. Bo któż z nas nie lubi słuchać pasjonujących opowieści, które uwalniają naszą wyobraźnię. Czy zawarte tutaj opowiadania rzeczywiście się wydarzyły? Czy utracone wspomnienia mogę pobudzać wyobraźnie? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to serdecznie zapraszam do lektury ?Opowieści nie ? mojego dziadka?, autorstwa Artura Kubienieckiego. Opowieści ukryte w naszych umysłach mają to do siebie, że w przeważającej części są zwykłą bujdą. Te snute latami historie, które podczas swojej ewolucji przeszły niezliczone modyfikacje w końcu trafiają do naszych uszu. Chcąc nie chcąc sami powtarzamy je dalej, aby zawarte w nich przygody nie umarły. Nie musimy robić tego świadomie, gdyż głodny sensacji słuchasz zawsze się znajdzie. Aby nie wprowadzać zbędnego zamieszania, zacznijmy wszystko od początku, by ten przekaz mógł zachować się w zakamarkach pamięci. ?Opowieści nie mojego dziadka? to zbiór najróżniejszych opowiadań, zrekonstruowanych przez autora na podstawie znalezionych na strychu starych zapisków. W skład tego dzieła wchodzi dziewięć historii, nie wliczając krótkiego wstępu i zakończenia, które świetnie je uzupełniają. ?Pokój ludziom dobrej woli?, ?Marynarska dusza, czyli cebula i rum?, ?Plej Enuiga Urbo En La Mondo?, ?O krasnoludku, co poszedł do ludzi?, ?Wiejski głupek?, ?Krótka wizyta w Królestwie Prawa i Sprawiedliwości?, ?Co za dużo, to nie zdrowo?, ?Człowiek Wszystko, czyli o tym, jak pierwszy i jedyny raz dałem komuś w zęby?, oraz ?Mały człowieczek w wielkim świecie?. Wymienione powyżej tytuły kryją za sobą wiele dobrodziejstw, które rozbudzą naszą wyobraźnie do czerwoności. Nietypowe nazwy tylko podsycają płomień ciekawości, który w końcu trzeba zaspokoić lekturą nieznanego. Historie zebrane w tym tomie bardzo silnie oddziaływały na mój umysł jak i emocje. Szczerze muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak wciągających opowieści. Podczas lektury wspólnie z bohaterami przeżywałem ich problemy, a także łączyłem się w radości, smutku jak i bólu. Autor świetnie dobrał najważniejsze elementy, stawiając na prostotę przekazu i emocjonalną więź jaką darzymy zapisane w naszych głowach historie. Podczas przeżywanych przygód przeczesywałem zakamarki swojego umysłu, szukając w nim podobnych przeżyć, jednak moje starania poszły na marne. Zrekonstruowane przygody przedstawione przez nienachlanego narratora rozłożyły mnie na łopatki. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  24. Nie powinno wybierać się książek na podstawie okładki, gdyż jak wiadomo nie szata decyduje o treści i wartości dzieła. Nie ulega jednak wątpliwości, że często sięgamy po tytuły, które zaintrygowały nas ciekawą ilustracją, bądź jakimś wyróżniającym się elementem wydania. Tak było w moim przypadku z ?Paranoią?. Okładka mnie urzekła, tytuł zaintrygował, a po przeczytaniu informacji na tylnej stronie okładki byłam pewna że muszę książkę przeczytać. Czy słusznie dałam się skusić? Zapraszam do lektury recenzji. Tytułowa Paranoia jest pierwszym światem wykreowanym przez Stwórcę. Niedoskonała, pełna dziwnych istot, rządząca się tylko sobie znanymi prawami była próbą zanim przystąpił do pracy nad kolejnymi światami. Odizolowana od innych, jakże odmienna od wszystkiego co znamy Paranoia zamieszkiwana jest przez dwa rodzaje istot. Pierwszym z nich są istoty eteryczne - lud Ankharów, tworzące swoje ciała z kości, drugim organiczne byty, dzieci Organicznej Dżungli, toczone przez nieustający głód kości. Dwa oddzielne światy skłócone w nieustającym konflikcie, gdzie zabijanie siebie nawzajem jest jedyną metodą na przeżycie tych drugich. Tym co zaskakuje czytelnika od pierwszych stron jest niezwykle oryginalny świat, niepodobny do tego co zazwyczaj serwują czytelnikowi pisarze fantasy. Szkielety z czaszkami zwierząt podzielone na trzy plemiona, szlachetne Jelenie, będące wyśmienitymi łowcami, potężne Słonie i krwiożercze Wilki będą musiały stawić czoła Organicznej Dżungli i jej dzieciom, które nie raz zaskoczą czytelnika nie tylko swoją formą. Makabryczne istoty składające się z obdartego ze skóry mięsa, fragmentów ciał nieustannie ociekających krwią istoty, których jedynym celem istnienia jest próba zaspokojenia wiecznego głodu. A gdzieś między tym wszystkim pojawia się tajemniczy człowiek bez twarzy napędzający rosnący między dwoma stronami konflikt. Fabuła opiera się na tradycyjnym schemacie, światu grozi zagłada i z pozoru nie wyróżniający się niczym bohater zostaje wybrany by zapobiec katastrofie. Uginając się pod ciężarem spoczywającej na jego barkach odpowiedzialności rusza w świat by zdobyć sojuszników którzy wesprą jego i jego lud w walce ze wspólnym wrogiem. W powieści Piotra Adacha takim Wybrańcem zostaje młody myśliwy z plemienia Jeleni ? Scout. To wraz z nim przemierzać będziemy Paranoię i poznawać jej mieszkańców. A pod tym względem nie można narzekać na nudę, autor bardzo dokładnie przedstawia nam historie i kulturę poszczególnych plemion. W trakcie wyprawy poznamy wiele legend, a także usłyszymy o innych istotach zamieszkujących ten niezwykły świat, jak dla przykładu siedmiu potężnych smokach, czy nieumarłych Humanoidach. Podczas lektury widać liczne inspiracje kulturą chrześcijańską. Duże znaczenie dla historii będzie miał chociażby wątek Adama i Ewy oraz wygnania z Raju. Bóg jednak nie będzie tym dobrym i miłościwym, a wręcz przeciwnie często w tylko sobie znanej logice będzie nad wyraz okrutny. Choć Scout jest głównym bohaterem powieści, nie będzie on jedynym, które oczami przyjdzie nam oglądać Paranoię. Jest to duży plus, ponieważ pozwala nam poznać większy kawałek tego niezwykłego miejsca. Niestety jednak o ile sama Paranoia zachwyca, to sami bohaterowie nie są już tak idealni. Bohaterowie mają irytujący zwyczaj przyjmowania słów innych postaci bez najmniejszego cienia zastanowienia nad ich słowami. Przyjmują je bezkrytycznie, uznając za najświętszą prawdę, nie myśląc czy ktoś może kłamać, bądź najzwyczajniej w świecie się mylić. Często też dana postać twierdzi, że nie wie nic na dany temat, by po chwili zacząć snuć historie pełną domysłów w stylu ?w sumie gdy tak o tym myślę to jednak rzeczywiście coś tam kiedyś słyszałem?. Gdyby nie to, że w moim uczuciu zbyt często autor pisze w ten sposób, nie raz powielając już wcześniej przekazane czytelnikowi informacje nie byłby to wielki błąd. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  25. ?Na nieodległej planecie prowadzony jest ewolucyjny eksperyment, nadzorowany przez surowego profesora Rau. Po jego zaskakującej śmierci stanowisko obejmuje młody i ambitny doktor Arte, twórca przełomowej substancji Pe.eS. 17 wykorzystywanej w badaniach. Jak się okazuje profesor skrywał pewien sekret?? ? niezmiernie interesujący opis z okładki porwał mnie bez reszty. Jego połączenie wraz z intrygującym tytułem sprawiło, że musiałem dostać tą pozycję w swoje ręce. Czy ewolucja żywych istot jest tylko ślepym przypadkiem? Gdzie w tym wszystkim znajduje się ludzki czynnik, oddzielający nas od reszty stworzeń? Czy można kontrolować proces ewolucji w warunkach laboratoryjnych? Jeżeli pragniecie odpowiedzi na powyższe pytania, to zapraszam serdecznie do lektury ?Ciekawości? autorstwa Pauliny Hirudo. W natłoku postaci jakie napotkamy na naszej drodze i priorytetów ich zadań, niezmiernie ciężko wytypować mi głównego bohatera. Dawno nie znalazłem się w podobnej sytuacji, w której to najważniejsza postać może posiadać dwie formy, lub może jej w ogóle nie być. Zmuszony do wskazania kluczowego dla historii osobnika, wybrałbym z całą pewnością profesora Rau, gdyż to jego poczynania popychają wszystko do przodu. W swojej dwoistości jest to postać niezmiernie spójna, posiadająca własne zdanie, ideały, oraz plany. Nie jest to ideał, który porwie tłumy, lecz można w nim doszukiwać się pewnych pozytywnych cech. W swojej grubiańskiej, ideologicznej skorupie da się dostrzec sumienność, pracowitość i zaangażowanie. To po prostu typowy naukowiec fanatyk, ze wszystkimi wadami i zaletami. Pozostawiając kwestię głównego bohatera na boku, skupmy się na pozostałych osobach postawionych na naszej drodze. W tej materii nie jest dobrze, ale tragedią nazwać tego nie można. Ważniejsze, czy też niszowe postacie poboczne są po prostu manekinami, lalkami, które skrzętnie odgrywają swoje role. Nie ma w nich krztyny polotu czy indywidualizmu. Pragnąłem otrzymać od nich coś więcej, lecz nie było mi to dane. Przez całą lekturę starałem dostrzec jakieś pozytywy, lecz z marnym skutkiem. Autorka poległa na tej linii w całej rozciągłości. Wystarczyło troszkę dopracować szczegóły, tchnąć odrobinkę życia w te puste powłoki, a całość by na tym zyskała. Świat po którym będziemy się poruszać jest tak ograniczony i sterylny, że brakuje słów. Nie musi to być uznane jako negatyw, lecz oczekiwałem czegoś bardziej rozbudowanego. Już sam motyw przewodni tego dzieła pobudzał moją wyobraźnie, a w zamian otrzymałem odgrzewanego kotleta. To zwykły zlepek światów znanych z innych książek, z lekkimi modyfikacjami, które są stłamszone przez ogół. Osobiście ubolewam nad zmarnowaniem takiego potencjału, dodanie rozbudowanych opisów nowego świata mogło uratować to dzieło. Tak czy inaczej gołym okiem widać, że autorce po prostu nie chciało się wysilać. Droga na skróty stała się kolejnym gwoździem do trumny. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
×
×
  • Utwórz nowe...