Skocz do zawartości

Artius

Moderatorzy
  • Zawartość

    7061
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Artius

  1. Od premiery "Endera" Lissy Price minęło już co prawda trochę czasu, jednak z pewnością są jeszcze osoby, które nie zdążyły zaopatrzyć się w swój własny egzemplarz. Teraz macie szanse to nadrobić! Mamy dla was dwa egzemplarze książki i dwa zupełnie różne zadania do wykonania, w zależności od tego co lubicie: rysowanie czy pisanie Z każdego zadania wyłonimy jedną pracę, która zostanie nagrodzona egzemplarzem książki. Nagrody: dwa egzemplarze książki "Ender" od wydawnictwa Albatros. Zadanie konkursowe: Zadanie numer 1: W świecie w którym żyją bohaterowie powieści Lissy Price, spotkamy zarówno Starterów, Midlerów, jak i Enderów. Napiszcie w kilku zdaniach korzyści i wady jakie wynikają z wieku, każdej z tych grup. Kim wolelibyście być i dlaczego? Zadanie numer 2: "Maska się rozświetliła. Pulsowała zimnym niebieskim światłem. piksel po pikselu wyłaniał się wizerunek twarzy. A potem przeobraził się w inna twarz. -Oto magia. Maska stu tysięcy twarzy." Powyższy opis przedstawia rzecz jasna niezwykłą maskę Starego Człowieka. Waszym zadaniem jest przedstawić ją w formie pracy plastycznej, grafiki komputerowej, bądź fotografii Niezależnie od tego z którym zadaniem postanowicie się zmierzyć, życzymy udanej zabawy! Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  2. ?Jest równie dobra, co Harry Potter czy Władca Pierścieni.? ? czy taka opinia automatycznie nie wzbudza w wielu czytelnikach zainteresowania? Oczywiście, że tak. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że przedmiotem tych zachwytów jest książka, w której głównymi bohaterami są koty. Uwielbiam historie, w których obserwujemy świat przez pryzmat zwierzęcych postaci. Jednak czy ?Ucieczka w dzicz? rzeczywiście dorównuje dwóm znanym i lubianym seriom? Musiałam się o tym przekonać na własnej skórze. I zdradzę Wam jedno, nie zawiodłam się. Rdzawy to z pozoru zwykły domowy kot, ma wszystko, czego mu potrzeba do życia, ciepły dom, miskę pełną jedzenia i ludzi, którzy się nim opiekują. Nie jest jednak szczęśliwy. Co noc śni mu się sen, w którym nie jest już zwykłym domowym pieszczochem, a dzikim kotem, żyjącym według własnych zasad. Wizja ta jest tak kusząca, że gdy przypadkowo trafia na koty z Klanu Pioruna, które proponują mu, żeby się do nich przyłączył, nie zastanawia się długo. Rdzawy wybiera wolność, pomimo iż okupiona jest nieustanną walką o pożywienie i przetrwanie. Tym bardziej teraz, gdy jeden z czterech kocich klanów decyduje się zagarnąć tereny łowieckie pozostałych. Domowy kot szybko musi się nauczyć, co oznacza być wojownikiem, by ochronić swoją nową rodzinę. Rdzawy, który po dołączeniu do Klanu Pioruna przyjmie imię Ognistej Łapy, w roli głównego bohatera sprawdza się świetnie. Dorastający wśród ludzi kot szybko musi nauczyć się surowych zasad panujących wewnątrz stada, a także dostosować się do trudnych warunków, w których trzeba zadbać o pożywienie nie tylko dla siebie, ale także dla innych członków klanu. Takie spojrzenie oczami młodego, niedoświadczonego kota z zewnątrz pozwala czytelnikowi lepiej odnaleźć w świecie, w którym rozgrywa się akcja powieści. Także pozostali bohaterowie nie pozostają w tyle jeżeli chodzi o kreację. Nawet jeżeli opisywane koty będą wydawały się wam podobne pod względem wygładu, to nie ulega wątpliwości, że każdy posiada unikalny charakter. Nie ma tutaj też postaci zbędnych, każdy wypełnia jakąś istotną dla całości funkcję, wprowadzając do fabuły coś nowego. Będziemy więc mieli tutaj wiernych przyjaciół Ognistej Łapy, koty, które nie zechcą go zaakceptować i będą gardziły domowym kotem. Mądrych nauczycieli, którzy pokarzą mu jak przetrwać w lesie i nauczą zasad, które nie powinny być obce żadnemu honorowemu wojownikowi. Spotkamy tu dzielnych sojuszników Klanu Pioruna i jego bezwzględnych wrogów. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  3. Są takie bajki, których się nie zapomina. Pozostają w pamięci od czasów dzieciństwa i towarzyszą nam przez całe życie. Dla mnie taką bajką jest niewątpliwie ?Piotruś Pan?, dlatego z nieukrywaną radością wypatruję wszystkiego, czy to bajek, filmów, bądź, rzecz jasna, książek związanych z ulubionym bohaterem i krainą o, której marzy każde dziecko ? Nibylandii. Nie potrzebowałam więc szczególnej zachęty do zapoznania się z serią ?Wróżki?, która pozwala ponownie przenieść się na niezwykłą wyspę, choć tym razem bez Piotrusia, a za to z Cynką Dzwoneczek i jej podobnymi elfami. Co wynikło z tej wyprawy? Zapraszam do lektury pierwszej książki, która zabierze nas w magiczny świat wróżek ?Elfi pyłek i wyprawa po Jajko?. Każde dziecko wie, że wróżki (zwane także elfami, w przypadku dziewczynek i wróblami, gdy mowa o chłopcach), rodzą się gdy dziecko zaśmieje się po raz pierwszy. Śmiech ten wędruje do czasu gdy trafi do Nibylandii, a tam zmienia się w elfa. Bryłka, będąca główną bohaterką książki, jest właśnie takim nowo przybyłym elfem, jednak w przeciwieństwie do wszystkich swoich braci i sióstr, nie wie jaki jest jej talent. Jest to prawdziwa katastrofa, elfy dzielą się bowiem, w zależności od ich talentu na grupy, by pomagać sobie nawzajem i opiekować się Matką Gołębica, dzięki której mają magiczny pył pozwalający im latać oraz czarować. Samotna i zagubiona Bryłka zrobi wszystko aby go odkryć, nie wiedząc nawet, że już niedługo trafi się ku temu okazja. Jednak czy przy zagrożeniu życia Matki Gołębicy i losów wszystkich elfów, jej osobiste problemy będą miały znaczenie? Przekonacie się o tym sami podczas pełnej przygód lektury. Choć główną bohaterką książki jest Bryłka, nie jest to jedyna elfka, z która przyjdzie nam przemierzać Nibylandię. Nie zabraknie znanej z oryginalnej historii Cynki Dzwoneczek, ale także zupełnie nowych bohaterów, jak samolubna i nieco wredna Widia, wiecznie zapłakana Rani, opiekująca się wszystkimi elfami królowa Klarion. Spotkamy również wspominaną Matkę Gołębicę, która okaże się niezwykle ważna dla całej Nibylandii, pojawi się kapitan Hak, smok Kyto, syreny i wróg wszystkich elfów - Złoty Jastrząb. Widać więc że na różnorodność bohaterów czy brak przygód nie będzie można narzekać. Bohaterowie posiadają różnorodne charaktery, tak jak różne są talenty w Przystani Elfów. Nie znajdziecie tutaj dwóch takich samych postaci. Nie są one tez pozbawione wad. Gdy myślicie o elfach, czy wróżkach, zapewne przychodzą wam na myśl miłe i urocze istotki. Nic bardziej mylnego, tutaj elfy potrafią być samolubne, zazdrosne, a nawet złośliwe. Jednak mimo wad starają się nawzajem sobie pomagać, pokazując, że dobro ogółu jest ważniejsze od indywidualnych pragnień. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  4. Rzędy identycznych domów ciągnące się jak okiem sięgnąć, morze różnych, a jednak tak podobnych do siebie osób zmierzających do pracy, dzień w dzień wykonując te same obowiązki. A jednak nikt nie wydaje się tym stanem zaniepokojony. Wręcz przeciwnie wszyscy są zadowoleni, przekonani o własnej wartości, dumni z wykonywanego zadania. To właśnie jest świat Sabriny. Taki jest porządek rzeczy. Ale czy rzeczywiście tak powinno być? Czy przypadkowe spotkanie udowodni że życie to coś więcej niż tylko puste słowa i czyny, które nic nie zmieniają? Zapraszam do lektury książki dla młodzieży innej od tych, które do tej pory czytaliście. Sabrina, główna bohaterka książki, to młoda dziewczyna, której życie bynajmniej nie rozpieszczało. Samotna, nie może pogodzić się ze śmiercią brata, który był dla niej całą rodziną. Jedynym pocieszeniem wydaje się być praca w wymarzonej firmie Desire, gdzie dziewczyna staje się sławną wśród dzieci - Fairy Queen, piszącą bajki o pięknej królewnie Cindy. Sabrina uwielbia swoją pracę, jest pełna podziwu dla tego co robi firma oraz prowadzącego ją szefa, którego uważa za człowieka pozbawionego wad. To ślepe oddanie sprawia, że nie dostrzega sprzeczności jakie wypełniają ten z pozoru idealny świat. Puste slogany, którymi pracownicy są codziennie karmieni nic nie znaczą, tworzone przez Sabrinę bajki są tylko sposobem na przekazanie młodym użytkownikom sieci tony reklam i nakłonienia do ich zakupu. Strona firmy przepełniona jest przemocą i oferuje najbardziej absurdalne i odrażające formy rozrywki, narzucając przy tym ludziom jak mają żyć. Czy w takiej rzeczywistości możliwe jest egzystencja dla indywidualisty, wyłamującego się spośród ogólnie przyjętych norm? Spotkanie z tajemniczym sąsiadem nazywającego siebie M., będzie dla bohaterki niczym zderzenie z zupełnie innym światem. Co z tego wyniknie? Będziecie musieli przekonać się sami podczas lektury. Zacznę od tego, że bohaterów trudno polubić, jednak jest to jedna z tych książek, gdzie nie ma to dla czytelnika większego znaczenia. Wykreowane przez autorkę postacie są bowiem tylko narzędziem do pokazania bardzo niepokojącej wizji świata, do której być może zmierzamy. Sabrina jest typem bezmyślnej kukiełki podporządkowanej systemowi, przyjmującego wszystko takim jakie jest, nie zastanawiając się zbytnio dlaczego akurat tak, a nie inaczej rozwiązuje się dawne sprawy. Nawet przyjaźń z Maestro, starszym mężczyzną, który pamięta czasy zanim Desire zdominowało rynek nie jest w stanie otworzyć dziewczynie oczu na brutalne zasady, które nakazują spychać w cień i pozbywać się jednostek, które nie potrafią nadążyć za obecnymi trendami. Także M. zdający się wyłamywać z systemu i żyjący według własnych zasad ma problem zmienić światopogląd dziewczyny. Jest to jeden z nielicznych bohaterów, który przyciąga uwagę interesującym charakterem, licznymi sprzecznościami i ogólnie pojętą tajemniczością, która sprawia, że chociażby nie zostaje ujawnione jego prawdziwe imię. ?Porządek rzeczy? można podzielić na dwie części, wzajemnie się przeplatające. Są to losy Sabriny i rozdziały w których możemy czytać tworzone przez nią odcinki bajki, które poniekąd odzwierciedlają stany emocjonalne dziewczyny. Te drugie cechują się wyjątkowo dużą liczbą reklam, co po pewnym czasie było dla mnie nieco męczące. Nie lubię reklam i staram się je ignorować, wyłączać się na nie, trudno jednak to zrobić podczas lektury pozycji, która ma na celu obnażenie tego jak jesteśmy ogłupiani przez media i jak te wywierają na nas presję sugerując co mamy kupować, jak mamy wyglądać i jak powinniśmy żyć. Nie zmienia to jednak faktu iż momentami byłam trochę tym zmęczona i zastanawiałam się czy nie dało się tego przedstawić w jakiś inny sposób. Choć może właśnie taki był zamysł autorki, by przez ten natłok brutalnie pokazać czytelnikowi jakim zagrożeniem dla człowieka jest okrutny system, oparty na konsumpcjonizmie i hipokryzji, która wypełnia nawet główną bohaterkę? Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  5. ?Mury klasztoru były świadkiem strasznych wydarzeń, które starałem się wiernie odtworzyć na kartach tego dziennika. Obawiam się jednak, że niebawem świadkiem jeszcze gorszych rzeczy będzie cała Hiszpania...? ? ten wycinek z opisu zdaje się w sposób trafny przedstawiać zawartość tego dzieła. Nieznane tajemnice historii, które swój początek miały w klasztornych murach mogą realnie wpłynąć na dalsze losy nie tylko Hiszpanii, ale i całego świata. Gdzie zatem jest miejsce na modlitwę, pokutę, wiarę i służbę Bogu? Czy klasztor nadal pełni dobroczynną funkcję zgodną z jego założeniami? Czy surowa miłość i nić niepowodzeń mogą oślepić adepta przymuszonej wiary? Jeżeli łakniecie tej wiedzy tak samo jak ja, to zapraszam was do lektury dzieła Anny Burzyńskiej pt. ?Czarna Legenda: Archanioł?. Głównym bohaterem tego dzieła jest młodzieniec Antonio. To syn miejscowego bogacza, który zgodnie z obietnicą złożoną przez jego ojca, w dniu czternastych urodzin musi opuścić rodzinne domostwo. Nie jest to wygnanie, lecz umowa zawarta między dżentelmenami. W chwili poznania Antonia nie wyróżnia nic szczególnego, ot typowy, rozpuszczony chłopiec. Nie uwidacznia się to co prawda, lecz trudno o tym nie wspomnieć, biorąc pod uwagę, iż bohater miał dosłownie wszystko. Autorka bardzo skrzętnie skonstruowała tą postać. W miarę czytania zachodzi w nim niewyobrażalna metamorfoza, która całkowicie zmienia pogląd o nim samym. Staje się typowym mnichem, który pomimo wad nowicjatu dostrzega więcej niż zatwardziali mieszkańcy zakonu. To naprawdę skomplikowany bohater, którym targają silne emocje. Nie jest to skrywane w żaden sposób. Podczas lektury odczuwałem dokładnie to samo, co Antonio. Ból, żal, nienawiść, radość i smutek ? owe stany emocjonalne dzieliłem razem z bohaterem. Dla mnie to postać, która wniosła naprawdę wiele do tego dzieła i nie wyobrażam sobie na jego miejscu nikogo innego. Świetnie sprawdza się w każdej roli, ma intrygującą osobowość, a butny charakter młodzieńca dodaje całości pikanterii. Ta postać w głównej mierze przedstawia nam także związki jakie panowały w rodzinach tamtego okresu. Porównując to do życia zakonnego, zmieniają się tylko mało istotne szczegóły, na które warto zwrócić uwagę. Kilka słów pragnę poświęcić pozostałym postaciom jakie napotkamy na naszej drodze, gdyż w tej materii jest o czym mówić. Poboczni bohaterowie nie są jedynie marionetkami, które wypełniają swoje zadania. To myślące osoby, pełne indywidualnych cech, a nie armia klonów. Autorka wiele starań włożyła w ich kreację. Każda postać jest przemyślana, nikt nie znalazł się na naszej drodze przez przypadek. Aby nie było żadnych nieścisłości mowa tutaj wyłącznie o braciach zakonnych i głowie ówczesnego państwa. Postacie pokroju rannych robotników, chorych na trąd ? to już typowe kukiełki, lecz nie można mieć tego za złe. Wypełniają swoje zadania, gdyż wyłącznie do tego zostały stworzone. Już dawno nie miałem szansy obcowania z tak barwnymi i niejednolitymi postaciami, jakie zostały zaserwowane w tej powieści. Ogrom pracy włożony w ich kreację jest widoczny na każdej stronie. Świat po którym przyjdzie nam się poruszać jest dosyć wątły i ograniczony, jednak w tym wypadku nie jest to żaden minus. Akcja toczy się wyłącznie w jednym miejscu, mianowicie w klasztorze dominikanów Convento de Santa Cruz la Real w Segovii. Specjalnie pomijam tutaj kwestię związane z wyjazdami do stolicy kraju jak i Watykanu, gdyż nie wnoszą one nic wartego uwagi. Podczas lektury trzeba przygotować się na stosowne opisy, które dodają niezwykłego uroku. Ich szczegółowość jest godna podziwu, widać spore przygotowania autorki w tej materii. Osobiście zakochałem się w przedstawionej Hiszpanii, w owym tajemniczym klasztorze. Klimat, charakter, niezwykłe przedstawienie otaczającego świata. W takim towarzystwie lektura nie może się dłużyć, a tym bardziej nie znuży nikogo, kto po nią sięgnie. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  6. Już od jutra, w ramach akcji "Self-publishing = nowoczesna grafomania? Przekonaj się sam. Za darmo.", będzie można pobierać kolejnego e-booka Aleksandra Sowy z Kindle Store za darmo. Tym razem będzie to "Zauroczenie". Zachęcamy do pobierania i życzymy miłej lektury. Stracony świat marzeń, czyli koszmar rzeczywistości. Szokująca historia kobiety goniącej ślepo za niespełnioną miłością. Dążąc do zrealizowania wizji szczęścia bohaterka nie zauważa, kiedy jej marzenia doprowadzają do tragedii. Wstrząsająca walka z samotnością, lękiem, złudzeniami. Powieść, która oszałamia, budzi niepokój, przeraża. Książkę będzie można pobrać tutaj. Akcja pod patronatem KZTK - Kosz Z Tanimi Książkami.
  7. Tylko tydzień dzieli nas od premiery dwóch wyjątkowych tytułów od wydawnictwa IUVI. Mowa oczywiście o "Chowance. Tajemnice Korony" oraz "Gregor i Przepowiednia Zagłady" - kontynuacje dwóch wyjątkowych serii. Z tej okazji wraz z wydawnictwem IUVI zorganizowaliśmy dla Was konkurs, w którym będziecie mogli wygrać 2 egzemplarze "Chowańców". Życzymy miłej zabawy Nagrody: dwa egzemplarze książki "Chowańce. Tajemnice Korony" od wydawnictwa IUVI. Zadanie konkursowe: Czytając o przygodach trojki magicznych zwierząt: kota Aldwyna, modrosójki Skylar i rzekotki Gilberta trudno nie marzyć by samemu posiadać takiego zwierzęcego towarzysza i przyjaciela za razem. Waszym zadaniem jest przedstawić nam takiego wymarzonego chowańca. Forma pracy plastyczna lub fotografia (w końcu wasi domowi pupile też mogą chcieć pomóc ). Dodatkowo w kilku słowach opiszcie jakie moce posiadałby wasz podopieczny. Termin nadsyłania zgłoszeń: do 23 września, do północy. Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  8. Suzanne Collins zasłynęła głównie za sprawą bestsellerowych ?Igrzysk Śmierci?, które zyskały niesamowity rozgłos. Jednak czy to jedyna seria autorki nad którą warto się pochylić? W kwietniu tego roku miałam okazję się przekonać, że nie, a wszystko dzięki ?Gregorowi i Niedokończonej Przepowiedni? otwierającego ?Kroniki Podziemia?. Szybko wciągnęłam się w historię brata i jego maleńkiej siostry wrzuconego w wir groźnych wydarzeń rozgrywających się w podziemiach Nowego Jorku. Gdy wiec trafiła mi się okazja, by jeszcze przed premierą sięgnąć po drugi tom serii, nie zastanawiałam się długo. Czy ?Gregor i Przepowiednia Zagłady? jest równie dobry? A może nawet lepszy? Zapraszam do lektury. Gregor i jego rodzina nareszcie są razem, powrót zaginionego ojca do domu, z pewnością był ogromnym powodem do radości. Jednak mimo szczęśliwego powrotu, życie nie stało się przez to prostsze. Choroba złapana w Podziemiach uniemożliwia ojcu Gregora pracę i rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. Jakby tego było mało podczas wyprawy na sanki Botka gdzieś znika, a Gregor szybko odkrywa, że za jej zniknięcie odpowiedzialni są mieszkańcy Podziemia, kierujący się kolejną przepowiednią, według której Gregor musi zgładzić, zagrażającego całemu podziemnemu światu, białego szczura Mortifera. Jakby tego było mało szczury planują zabić Botkę, wiedząc iż jest jedynym słabym punktem chłopca. Chcąc nie chcąc, kierując się słowami kolejnej przepowiedni, chłopak wyrusza w głąb ziemi, by stanąć naprzeciw potwornego wroga. Świat Podziemia dalej zachwyca i nie raz zaskakuje, bo choć odwiedzimy w nim znane z poprzedniego tomu miejsca, wiele wciąż pozostaje tutaj do odkrycia, nawet dla jego rodzimych mieszkańców. Kolejna wyprawa, tym razem za słowami tytułowej Przepowiedni Zagłady, poprowadzi nas Wodnym Szlakiem w stronę Labiryntu, gdzie skrywa się Mortifer. Wyprawa łodzią przez niebezpieczne wody z pewnością na długo zapadnie wam w pamięć, a dodatkowo pozwoli zobaczyć Podziemie z innej perspektywy, niż grzbietu nietoperza, czy karalucha, choć i jednych i drugich w książce nie zabranie. Podczas lektury napotkamy zarówno znane nam już postacie, jak i zupełnie nowych bohaterów. Nie zabraknie nietoperza Aresa, księżniczki Lukasy czy karalucha Tempa, który nie będzie mógł się oderwać od Botki. Pojawi się także szczur Ripred z niezwykle ważna towarzyszką. Poznamy najbardziej irytującą parę świetlików w historii literatury oraz kuzynostwo księżniczki Lukasy, które wywołać może równie mieszane uczucia co wspomniane robaczki. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  9. Czym jest self-publishing chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Zjawisko to ma zarówno swoich zwolenników i przeciwników. Negatywne opinie wynikają głownie z przekonania iż utwory self-publisherów są niskiej jakości. Czy jest tak w rzeczywistości? Zachęcamy do udziału w akcji Aleksandra Sowy "Self-publishing = nowoczesna grafomania? Przekonaj się sam. Za darmo.", dzięki której sami możecie wyrobić sobie opinię na ten temat. Na czym polega wspomniana akcja? Jej najważniejszym założeniem jest możliwość pobierania przez czytelników jednej, wybranej przeze mnie publikacji mojego autorstwa z Kindle Store, w każdy kolejny weekend (wstępnie do grudnia). Celem jest przekonanie czytelników o jakości samo-publikowanych utworów przez udostępnienie ich za darmo. Aleksander Sowa Po więcej szczegółów zapraszamy na bloga autora: Aleksander Sowa I Blog. Akcja pod patronatem KZTK - Kosz Z Tanimi Książkami.
  10. Co siedemnastoletnia dziewczyna, studentka szkoły sztuk plastycznych i mieszkanka Pragi, robi w Paryskim metrze z przewieszonymi przez ramię kłami słonia wygranymi na nielegalnej aukcji? Co ma z tym wspólnego ognistoskrzydły anioł i jego bracia, wypalający odcisk dłoni na drzwiach domów na całym świecie? I dlaczego wszystkie dziwne wydarzenia skupiają się w okół tajemniczego Dealera Marzeń? Jeżeli szukacie odpowiedzi na te pytania, albo po prostu szukacie oryginalnej powieści fantasy, w której zakochacie się bez reszty, koniecznie sięgnijcie po ?Córkę Dymu i Kości? Laini Taylor. Historia skupia się wokół siedemnastolatki imieniem Karou. Niebiesko włosa dziewczyna z tajemniczymi tatuażami prowadzi podwójne życie. Z jednej strony jest utalentowaną rysowniczką, studiująca w praskiej szkole sztuk plastycznych, z drugiej wychowana przez chimery, podróżuje po świecie zdobywając zęby dla Dealera Marzeń, który w zamian na uzębienie najróżniejszych stworzeń płaci marzeniami. Zawieszona między dwoma światami, otoczona licznymi tajemnicami bohaterka stara się pogodzić dwa odrębne życia, jednak w dniu gdy na drzwiach będących przejściem między dwoma światami, pojawiają się czarne odciski dłoni wszystko zaczyna się zmieniać na gorsze? Jaki w tym wszystkim mają udział skrzydlaci przybysze z niebios? I dlaczego jeden z aniołów próbuje ją zabić? Przekonacie się podczas lektur. Fabuła łączy w sobie wiele wątków, jak na powieść fantasy, skierowaną docelowo dla młodzieży, nie zabrakło tutaj wątku miłosnego, pomiędzy przedstawicielami dwóch różnych, skłóconych ze sobą ras. Nie jest on jednak najważniejszym elementem książki, za co chwała autorce. ?Córka Dymu i Kości? to przede wszystkim poszukiwania odpowiedzi na pytanie o własną tożsamość, wyprawa w celu odkrycia zagubionej przeszłości, a tym samym odzyskania przyszłości i rodziny. Walka o lepsze jutro w świecie ogarniętym wojną i wierności ideałom, nawet wbrew ogólnie przyjętym prawom. Karou jest jedna z tych bohaterek, których nie sposób nie lubić, a przy tym na długo zapada w pamięć z wielu różnych powodów. Ludzka dziewczyna, nie znająca swojej przeszłości, otoczona stworzeniami z innego świata, o artystycznej duszy i gotowa do poświęceń dla swoich bliskich. Jej historia to największy atut ?Córki Dymu i Kości?, wciąga i sprawia, że kibicujemy jej na każdym kroku i wraz z nią przeżywamy chwile smutku i radości. Pod tym względem Karou przebija główną męska postać jaką niewątpliwie jest anioł Akiva. Nie mogę powiedzieć , że jest on mało interesujący, bo to nieprawda. Wyjątkowo uzdolniony wojownik, o którym czytelnik nie jedno się dowie, z pewnością dla wielu czytelniczek stanie się najważniejszym elementem powieści. Dla mnie jednak, w porównaniu do Karou wypada nieco blado. Pozostaje mieć nadzieję, że anioł zyska podczas lektury kolejnych tomów. Pisząc o męskich postaciach nie można pominąć przybranego ojca głównej bohaterki, chimery imieniem Brimstone - Dealera Marzeń. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  11. ?Ale to tylko wrażenie. Billy jest pacjentem zero. To od niego zaczyna się straszliwa epidemia marsjańskiej gorączki skazującej ludzi na szaleństwo i śmierć? Jednak gdzieś daleko, na drugim krańcu kosmosu, ktoś przypadkiem odkrywa lek? Czy świat główny i równoległe poradzą sobie z epidemią i jej skutkami? Czy marsjańska gorączka to zwykły wirus? Co się stanie, gdy żądni wiedzy ludzie po raz kolejny przeszkodzą Matce Naturze? Odpowiedź nie tylko zaskakuje?? ? zdradliwie interesujący i zaskakujący opis na okładce ma nas tylko skłonić do sięgnięcie po ten tytuł. Jeżeli myślicie, że czytaliście naprawdę zakręcone dzieła, to chyba nie mieliście styczności z tym tytułem. Jeśli chcecie się przekonać na własnej skórze, czy powyższe pytania mają odpowiedzi, to zapraszam do lektury książki pt. ?Marsjańska gorączka? autorstwa Marcina Pełki. Czytając wiele książek można wśród nich natrafić na takie tytuły, które skutecznie ostudzą nasz czytelniczy zapał. Problem zaczyna się jeszcze przed otwarciem samej książki, za sprawą znajdującego się na okładce opisu. W większości wypadków są one skonstruowane w taki sposób, aby zachęcić potencjalnego klienta do zakupu. Wśród rozmaitych słownych zawijasów zawarta jest szczątkowa treść danego dzieła, która decyduje o tym, czy tytuł przypadnie nam do gustu. Szczerze powiedziawszy opis ten bardzo mi się spodobał, jednak rozczarowałem się zawartością, gdy skonfrontowałem ją z obietnicami zawartymi na okładce. Głównym bohaterem tego dzieła jest Scott Ridley, gdyż to o jego przygodach dowiadujemy się najwięcej. To osoba zajmująca się hodowlą altrosów ? bardzo specyficznego gatunku ryb odkrytego na planecie Faraday. Podczas lektury dzieła można dostrzec widoczną gołym okiem metamorfozę tego osobnika. Od skrytego odludka, aż do tęskniącego za życiem społecznika. Autor w interesujący sposób przedstawia wielokrotność jego osobowości, poprzez nałożenie na siebie światów równoległych. Osobiście najbardziej od gustu przypadł mi żyjący w świecie głównym Scott, gdyż jego niezależność, hart ducha i specyficzny tryb życia są wyróżniającymi cechami. Odnoście pozostałych bohaterów mogę powiedzieć jedynie tyle, że wieje mocno nudą. Przedstawiciele tej grupy to zwykłe kukiełki, które mają wypełnić powierzone im zadania. Nawet ich duplikaty, które niespodziewanie pojawią się ze światów pośrednich są manekinami. Szczerze to są jeszcze gorsze niż pierwowzory. Kopie oryginałów z oszczędnie zmienionymi rolami i dialogami to jawny objaw lenistwa i braku głębszego pomysłu na konstrukcję złożonych wydarzeń. Bardzo mnie to boli, gdyż wystarczyło naprawdę niewiele, aby nadać im głębi, czegoś wyróżniającego. Tak mamy do czynienia z jednym, głównym bohaterem i morzem marionetek, którym niestety poplątały się sznureczki. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  12. Tak. Tutaj mamy Blaine'a i jego zamiłowanie do zagadek. Świetny motyw ogólnie jak dla mnie. Miasto Lud trochę steampunkiem zalatywało, ale dało rade.
  13. Polecam gorąco. Na razie 3 tomy za mną, ale jak się uda, to mam zamiar dotrwać do końca podróży .
  14. Kontynuacja przygód rewolwerowca Rolanda i jego towarzyszy po wyniszczonym świecie pełnym tajemniczych i groźnych stworów. Mroczna Wieża wydaje się być już bliżej, jednak to tylko złudzenia. Czy trudy podróży i niespodziewane przeżycia odbiorą głównemu bohaterowi zmysły? Gdzie w tym wszystkim jest ?Trójca? o której dowiedzieliśmy się w poprzednim tomie? Jak długo może wytrzymać atomowa bateria? Czy pociągi posiadają duszę i potrafią rozmawiać? Jeżeli pragniecie uzyskać odpowiedzi na te nietypowe pytania, to zapraszam was do lektury trzeciego tomu Mrocznej Wieży zatytułowanego ?Ziemie Jałowe?. Autor po raz trzeci zabiera nas do poznanej już wcześniej niesamowitej krainy, która pełna jest niestworzonych rzeczy. Widoczne powiązania z naszym światem są tylko iluzorycznymi nićmi, które zawierają więcej sensu niż mogło by się to wydawać na początku. Wysoki poziom dzieła w aspekcie pojedynczego tomu nie odstaje od reszty, które w całości tworzą naprawdę zgraną całość. Trochę obawiałem się tej lektury, gdyż specyficzny styl Kinga jest czasami trudny do przełknięcia. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu, okazało się, że można przyzwyczaić się do niego. Głównym bohaterem tego tomu pozostaje niezmiennie od samego początku cyklu rewolwerowiec Roland z Gilead. Postać ukazana jest w bardziej ludzki sposób, nie stroni od okazywania uczuć, z czym było trudno w poprzednich wolumenach. Trudy drogi i ciężkie brzemię na barkach zaczynają oddziaływać na umysł podróżnika. W miarę upływu czasu popada w coraz większy obłęd, słyszy głosy w głowie, czegoś brakuje w jego otoczeniu. Cel wędrówki mimo redukcji dystansu zdaje się być widoczny jedynie w sennych marzeniach. Takie ukazanie rewolwerowca przypadło mi do gustu. Mimo swojej potężnej siły okazuje się zwykłym człowiekiem, który posiada wady i słabości. Nie jest to kolejny nieśmiertelny, bezsensowny heros, tylko dzieło geniuszu. Kilka słów pragnę poświęci świcie Rolanda, gdyż w jej szeregach zaszły pewne zmiany. Oprócz wcześniejszych towarzyszy będziemy mieli do czynienia jeszcze z dwoma nowymi postaciami. Jedną z nich jest niezdradzający niczego Billy Bumbler. Ten inteligentny, uroczy i mądry zwierzak przypadnie do gustu chyba większości czytelników. Osobiście chętnie przygarnął bym taki okaz pod swój dach. Wplątanie w te przygody nietuzinkowego, zwierzęcego pupila było kwestią oczywistą. Udało się to znakomicie, gdyż Billy Bumbler wyróżnia się na tle innych. Osoby drugiego kompana nie będę zdradzał, gdyż jest to zbyt ważna postać. To klucz, który odpowiada na wiele pytań, a także leczy skołatane myśli Rolanda. Taka mała podpowiedz powinna was nasunąć na odpowiedni trop. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  15. Za nami lektura "Szczurów Wrocławia" i "Otchłani", dwóch najnowszych książek autorstwa Roberta J. Szmidta. Po spotkaniach towarzyszących premierze obu tytułów, sami zapragnęliśmy zadać autorowi kilka pytań, czego wyniki możecie zobaczyć poniżej. Zapraszamy do lektury, będzie o zombie, nuklearnej zagładzie i nie tylko. Wydawnictwo Insignis Szczury Wrocławia. Chaos Dlaczego akurat zombie? Spośród tylu popularnych w literaturze potworów to właśnie przegnili, martwi ludzie sprowadzili na Wrocław śmierć? Niszczyłem już moje miasto bombami nuklearnymi, i to trzykrotnie, więc pomyślałem, że czas na małą odmianę. Zombie to taki wdzięczny temat i prawie zupełnie nieobecny w Polsce. Uznałem, że czas coś zmienić, napisać takie nasze swojskie ?The Walking Dead?, którego nawiasem mówiąc, jestem fanem. Postanowiłem jednak podejść do tematu od innej strony i bohaterem pierwszego tomu uczyniłem? samą epidemię. Ludzie stanowią tło tej opowieści, pożywkę, na której rozwija się akcja. Czy ma Pan zamiar kiedyś spróbować sił także z innymi przedstawicielami świata nocy: wampirami, wilkołakami itd.? Raczej nie. Te tematy zostały naprawdę wyeksploatowane na wszystkie możliwe sposoby. Nie czuję ich, wampiry śmieszą mnie nieodmiennie i chyba tylko w cyklu Lumleya miały jakiś sens. Zombie w czasach PRL, nie da się ukryć, że to oryginalne połączenie. Skąd się wziął pomysł na ten nietypowy ?mix?? I dlaczego właśnie te czasy, raczej omijane, jeżeli chodzi o książki postapokaliptyczne? Parę lat temu przysłuchiwałem się podczas któregoś z konwentów rozmowie młodych ludzi, którzy ? bardzo zaaferowanymi głosami ? opowiadali takie bzdury o epidemii czarnej ospy z lat sześćdziesiątych, że włos mi się zjeżył na głowie. Wiele o niej wiedziałem, ponieważ mój nieżyjący już ojciec chrzestny był lekarzem, który jak pierwszy zdiagnozował czarną ospę. W ten sposób wpadłem na pomysł, że skoro wydarzenia te budzą wciąż takie emocje, warto by je opleść fantastycznymi wątkami. Nie obawiał się Pan, że czytelnik będzie miał problem wczuć się w klimat tamtych czasów? Wiedziałem, że dla wielu czytelników ten świat, sam w sobie, wyda się fantastyczny. Głęboki PRL jest dzisiaj tak niewyobrażalny dla młodych ludzi, zwłaszcza tych urodzonych już w XXI wieku, że z ich punktu widzenia równie dobrze mógłbym osadzić akcję ?Szczurów Wrocławia? w uniwersum Wiedźmina. Uznałem jednak, że warto zaryzykować i z jednej strony pokazać, jak wyglądała tamta rzeczywistość, a z drugiej zaserwować czytelnikowi najbardziej krwawą jatkę. ?Szczury Wrocławia? doczekały się bogatej edycji kolekcjonerskiej. Czy był to Pana pomysł, czy pochodził ze strony wydawnictwa? Jak wygląda powstawanie takiej edycji? Kto decyduje o jej zawartości? To był mój pomysł, ale bez wsparcia wydawcy nigdy nie udałoby się go zrealizować, dlatego bardzo, ale to bardzo dziękuję szefom wydawnictwa Insignis za to, że zaryzykowali. Jest to chyba jedyne wydanie książki w takiej formie, i to nie tylko w Polsce, ale też na świecie. Ilość problemów z personifikacją zestawów kolekcjonerskich była naprawdę ogromna, więc tym bardziej jestem pełen podziwu, że mój wydawca zdecydował się na zrobienie takiego wydania. Kolejnym ciekawym pomysłem związanym z książką jest fakt, iż na jej kartach giną prawdziwi ludzie, zabieg ten odniósł niemały sukces, co wskazuje chociażby liczba polubień na profilu książki. Jak się to wszystko zaczęło? Kiedy zrodził się pomysł by dać czytelnikom ?zaszczyt? przelania krwi na stronach ?Szczurów?? To był przypadek. Każdy, kto czyta moje książki, z pewnością zauważył już dawno, że lubię umieszczać na ich kartach znajomych. Tak też chciałem zrobić tym razem, więc napisałem na Facebooku, że szukam chętnych na statystów do nowo powstającej powieści. Myślałem, że zgłosi się kilkunastu chętnych, tymczasem po kilku dniach było ich już czterystu, a liczba ta wciąż rośnie (dzisiaj mówimy o ponad 3500 chętnych). Widząc, jak ogromne jest zainteresowanie, poszedłem dalej. Zaproponowałem ludziom główne role, potem wpadłem na pomysł, że wszyscy bohaterowie książki będą awatarami naprawdę istniejących ludzi. I to się sprawdziło. Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  16. Do premiery drugiego tomu przygód magicznych, zwierzęcych pomocników czarodziejów pozostało jeszcze trochę czasu, ale gdy tylko pojawiła się okazja nie mogłam się oprzeć by z niej nie skorzystać. Poprzednie przygody kota Aldwyna, modro sojki Skylar i rzekotki Gilberta wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, jako interesująca książka, która bez namysłu poleciłabym młodszym czytelnikom. Czy ?Tajemnice Korony? okazały się równie ciekawe? Zapraszam do lektury przedpremierowej recenzji. Aldwyn i jego przyjaciele, zarówno Ci zwierzęcy jak i ludzcy, szlifują swoje talenty pod okiem czarodziejki Edny, nie spodziewając się, że sielanka nie potrwa długo, ani tym bardziej, że podniebny lot młodych czarodziejów zostanie brutalnie przerwany przez nagły zanik ludzkiej magii. Szybko okazuje się, że problem nie jest tymczasowy, a do tej katastrofy, która dotknęła całą Bezkresję przyczyniła się Paksahara, były chowaniec królowej. Przeciwnik trójki bohaterów z poprzedniego tomu, znowu zagraża królestwu i tylko odnalezienie tajemniczego artefaktu zwanego Koroną Śnieżnej Pantery, może powstrzymać ją przed przejęciem władzy. Losy całego świata ponownie spadają na grzbiety Aldwyna, Skylar i Gilbera. Jakby tego było mało dzielny kocur będzie musiał zmierzyć się nie tylko z zastępami Paksahara, ale także własną przeszłością. Czy dowie się kim byli jego rodzice? I co mu ta wiedza przyniesie? Przekonacie się podczas pełnej przygód lektury. ?Chowańce. Tajemnice Korony? oferują młodemu czytelnikowi to za co z pewnością zdążył już pokochać poprzedni tom serii, znanych już zwierzęcych bohaterów, wrzuconych w wir szalonych, często niebezpiecznych, ale za to zawsze magicznych przygód. Tym razem, w przeciągu sześciu dni dzielne chowańce będą przemierzać nie tylko znane nam już tereny Bezkresji, ale wybiorą się także na Drugą Stronę, miejsce opisywane jako niezwykle niebezpieczne, gdzie ludzie wolą się nie zapuszczać. Poznamy lepiej losy Aldwyna i jego rodziny, w szczególności ojca kocura, który okaże się niezwykle ważną postacią. Czytelnikowi przyjdzie też odwiedzić rodzinne gniazdo Skylar, młoda modro sójka okaże się również skrywać w sobie wiele tajemnic. Nie zabraknie także śmiesznych sytuacji zainicjowanych przez Gilberta. Mówiąc krótko niezależnie, którego z trójki bohaterów lubicie najbardziej, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, a podczas wędrówki z Chowańcami nie będzie okazji by zaznać nudy. Język jest prosty, tekst obfituje w wiele dialogów, poprzeplatanych barwnymi opisami miejsc i osób, które spotkają na swej drodze chowańce. Duże litery z pewnością ułatwią lekturę młodszym czytelnikom, a liczne ilustracje dodatkowo przykują ich uwagę. Mówiąc krótko, pod względem wydania otrzymujemy równie wysoki poziom co przy poprzedniczce, żywe kolory na okładce i złote zdobienia skrywają interesującą treść, która przykuje czytelnika na kilka miłych godzin, niezależnie czy będzie to samodzielna lektura, czy czytana przez starsze rodzeństwo, bądź rodziców. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  17. "Człowiek w czerni uciekał przez pustynię, a rewolwerowiec podążał w ślad za nim"

  18. Już tylko dni dzielą czytelników od premiery wyczekiwanej kontynuacji ?Startera? Lissy Price. Losy młodej dziewczyny, zmuszonej do wypożyczania własnego ciała, tajemniczy Stary Człowiek skrywający twarz za niezwykłą maską i walka z niesprawiedliwym systemem, były dopiero początkiem. ?Ender? zaś ma przynieść odpowiedzi na wszystkie niedokończone w poprzedniczce wątki oraz wyjawić to na co z pewnością wszyscy czekają. Kim jest Stary Człowiek? Jeżeli jesteście tego ciekawi równie mocno jak ja, zachęcam do wyczekiwania na premierę książki, naprawdę warto. Callie po zniszczeniu Prime Destination teoretycznie może cieszyć się spokojnym życiem. Skończyła się walka o przetrwanie na ulicy, a ona, jej młodszy brat Tyler i przyjaciel Michael mieszkają w okazałej rezydencji, zapisanej im przez renterkę Helenę, która nie tak dawno wynajmowała ciało dziewczyny. Teoretycznie, ponieważ co jakiś czas w głowie Callie odzywa się znienawidzony głos Starego Człowieka, a do tego nawiedzają ją wspomnienia z życia Heleny. Jakby tego było mało były szef banku ciał demonstruje do czego jeszcze może służyć umieszczony w głowach Starterów chip zamieniając znajomą dziewczyny w żywą bombę. Dopóki ten niewielki kawałek metalu znajduje się w ich głowach nigdy nie będą bezpieczni. Czy jest szansa by pozbyć się chipa i na powrót cieszyć upragnioną wolnością? Callie użyje wszystkich sił, by się tego dowiedzieć. Akcja ?Endera? pędzi do przodu w zawrotnym tempie, wrzucając bohaterów i czytelnika naprzeciw coraz to nowym niebezpieczeństwom. Język jakim posługuje się autorka jest prosty i sprawia, że całość czysta się niezwykle płynnie. Ogromnym plusem jest także rezygnacja, z jakże wtórnego w tego typu powieściach, wątku romantycznego. Lissa Price pokazuje, że podczas walki o własną wolność i dobro bliskich osób człowiek jest w stanie skupić się na wyższych sprawach niż problemy sercowe, a ważniejsze od miłości okazuje się zaufanie wobec drugiej osoby. I wielkie brawa jej za to. Bo choć główna bohaterka nie jest pozbawiona uczuć wie kiedy i na co jest pora i potrafi się skupić na powierzonym zadaniu, zamiast zastanawiać się na kim jej bardziej zależy. A skoro już mowa o bohaterach czeka nas spotkanie zarówno z tymi znanymi ze ?Startera? jak i zupełnie nowymi, choć nie mniej interesującymi. Callie, nadal pozostaje główną bohaterką i narratorką całej historii. Jej zachowanie niewiele się różni od tego co pokazała czytelnikom podczas walki z Prime Destination. To waleczna i troskliwa młoda dziewczyna, gotowa do wielu poświęceń dla swoich bliskich. Michael, przyjaciel Callie, który opiekował się Tylerem w ?Starterze? odegra teraz znacznie ważniejsza rolę, choć i tak będzie musiał ustąpić pola nowemu bohaterowi. Hyden, również Starter, który uratuje Callie i w raz z nią będzie wałczył o wolność dla wszystkich Metali (jak nazywani będą Starterzy z chipami), będzie wiódł niewątpliwie pierwsze skrzypce jeżeli chodzi o męską postać w ?Enderze?. Jego osoba przykuje uwagę czytelnika chociażby informacją, że okaże się on być synem znienawidzonego Starego Człowieka. Czy bohaterka będzie mogła mu zaufać? W końcu jak mówi przysłowie niedaleko pada jabłko od jabłoni. O tym i o wielu innych sprawach będziecie musieli przekonać się sami. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  19. Jennifer Strange powraca w drugim tomie wyładowanym magią i jeszcze większą dawką humoru. Jakie kłopoty tym razem czekają agencję Kazam? I jakie wyzwania staną na drodze naszej dzielnej menedżerki? Oraz gdzie w tym wszystkim znajdzie się miejsce dla tytułowego Kwarkostwora? Serdecznie zapraszam do lektury ?Pieśni Kwarkostwora?. Poziom magicznej energii znowu rośnie, a czarodzieje z agencji Kazam nie mogą narzekać na brak zajęć. Coraz to nowsze zlecenia nie tylko zapewniają im zarobek, ale i stanowią nie lada wyzwanie. Znalezienie pierścienia, który wcale nie chce zostać odnaleziony, to dopiero początek przygody, a na horyzoncie szykuje się naprawdę gruba robota. Odbudowa dawno zawalonego mostu to nie jest kaszka z mleczkiem, nawet dla zgranego zespołu z Kazam. Tym bardziej, że na drodze do celu staje konkurencyjna firma wspierana przez króla Snodda IV. Jakie niecne plany tym razem wprowadzi w życie, by przejąć władzę nad magią? I co będzie musiała zrobić Jennifer by sztuka magii nie dostała się w ręce skorumpowanego władcy? To i o wiele, wiele więcej Jasper Fforde zawarł na kartach drugiego tomu ?Kronik Jennifer Strange?. Pojawią się znani z poprzedniego tomu bohaterowie, jak i zupełnie nowi nie mniej interesujący. Na szczególną uwagę zasługuje z pewnością Kiedyś Cudowna Boo, kobieta nie tylko o wyjątkowo mocnym charakterze i interesującej pasji, ale także intrygującej przeszłości. Także główny antagonista, w postaci szefa konkurencyjnej firmy, czarodziej Blix Zadziwiający, nie pozwoli czytelnikowi na chwilę nudy. Nie można także zapominać o tytułowym bohaterze, bo choć na pojawienie się Kwarkostwora trzeba będzie trochę poczekać, jego rola będzie niezwykle ważna. Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  20. To chyba chodzi Ci o wspomnianego przeze mnie powyżej Judge .
  21. Niedługo sam się przekonam o potędze Alitki .
  22. ?Miejska biblioteka publiczna w Wolbromiu zaprasza na narodowe czytanie ?Lalki? Bolesława Prusa? ? taki oto napis widnieje na plakacie reklamującym 4 edycje ogólnopolskiej akcji pod patronatem prezydenta RP ?Narodowe czytanie?. Jako, że jesteśmy związani z literaturą nie mogło nas zabraknąć na tak ważnym spotkaniu kulturowym. Wszystkich chętnych, a nie mogących bezpośrednio uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu zapraszamy do lektury relacji z tego wydarzenia. 4 września o godzinie 11 na rynku w Wolbromiu miało miejsce bardzo interesujące forum dotyczące Bolesława Prusa i jego twórczości. Pomimo niesprzyjającej pogody organizatorom udało się wyjść naprzeciw i przygotować unikatowy wystrój, który tylko potęgował wiszący w powietrzu klimat. Zaaranżowany w stylu epoki namiot pomieścił wielu gości, którzy zaciekawieni tym niecodziennym widokiem sami pragnęli zajrzeć do środka. Niektórzy oczarowani tym co ujrzeli, pozostali do końca. Reszta przechodniów niestety nie wytrwała długo, jednak nie wiedzą co stracili. Program został rozpoczęty od przypomnienia zebranym uczestnikom życiorysu Bolesława Prusa. Przeplatanie najważniejszych informacji z odpowiednimi fragmentami ?Lalki? było niezwykle trafnym pomysłem. Stylistycznie ubrani lektorzy dodawali całemu widowisku blasku. Muszę szczerze przyznać, że obsada została dobrana perfekcyjnie. Serdeczne gratulacje należą się pani Agacie Pabian, pani Barbarze Koniecznej, pani Monice Barczyk i panu Sylwestrowi Cieślikowi. Kostiumy, zachowanie, mimika, czy intonacja głosu ? te właśnie elementy w moim przekonaniu dodały barwy całości. Owe detale nie pozwalały się nudzić, przyciągały skupiony wzrok potencjalnego gościa. Dalsza część wpisu dostępna jest na blogu zewnętrznym.
  23. Może chodzi ci o "Judge" lub "Secret" ? Doubt to tak naprawdę manga na jeden raz, a potem już tylko zdobi półkę tak naprawdę. Wielka szkoda. Albo się to polubi, albo nie.
×
×
  • Utwórz nowe...