Muszę przyznać, troszkę się z prawdą rozminął, choć co do pogubienia się jestem skłonny uwierzyć mu na słowo. Ten twór studia Gainax, znanego m.in. z gainaxingu oraz NGE, to czysta abstrakcja zamknięta w 6 odcinkach anime, opowiadającego o przeżyciach niejakiego Naoty, wyjątkowo cynicznego dwunastolatka, od momentu w którym Haruko Haruhara nadjeżdżając na swojej Vespie zdziela go w łeb swoją spalinową (tak, najwyraźniej ma wbudowany silnik z kosiarki, sporo posiada odpowiedni "zaciąg" i wydaje stosowne dźwięki) gitarą basową, po czym udziela mu pierwszej pomocy... czego świadkiem jest również przyjaciółka Naoty, bezdomna Mamimi, która w swojej historii ma m.in.
. W efekcie uderzenia na czole Naoty pojawia się dziwny twór, który pod koniec odcinka przeradza się w robota z kineskopem zamiast głowy. Od tego momentu na cel bierze ich również organizacja rządowa, która najwyraźniej z Haruko już do czynienia miała, a której akcjom przewodzi osobnik o nietypowych brwiach.
FLCL to, jak już wspomniałem, rzecz co najmniej dziwna. Kreskę ma osobliwą, udźwiękowienie zaś niezłe (wiele osób lubi podkreślać, że całą muzykę stworzy ł jeden zespół i że zrobił to w sposób świetny, mnie jednak ta muzyka jakoś nie urzekła - nie moje gusta). Fabuła z kolei to temat chyba na książkę. Jest dość dziwna, choć paradoksalnie trudno się w niej pogubić. Jest złożona, postaci się rozwijają (przynajmniej główne), dzieje się dużo, ale nie za dużo. No i pojawia się Maluch, kolejne nawiązanie do Polski, tym razem bardziej fortunne
Seria jest krótka, więc i wiele o niej napisać się nie da. Niemniej jednak jest to coś co, myślę, warto obejrzeć, bo jest krótkie i nadaje się na sprawdzenie, jak na nas działa taka ilość pomieszania z poplątaniem i absurdu.
- Czytaj dalej...
- 5 komentarzy
- 573 wyświetleń