Skocz do zawartości
  • wpisy
    126
  • komentarzy
    286
  • wyświetleń
    74534

Bóg-Zdobywca, czyli Kami nomi zo Shiru Sekai


piotrekn

542 wyświetleń

Ot, kolejna świeżynka z nietypowym pomysłem na fabułę, która wystartowała ostatniej jesieni. Samo anime, choć zrealizowane świetnie, blednie przy mandze, która po siedmiu 'zwykłych' podbojach zaczyna robić się zdecydowanie bardziej interesująca. No, ale zacznijmy od początku.

cit_TWGOK_c01_-_god_of_the_gaming_world.png

Nie ma dziewczyny, której 17-letni Keima Katsuragi nie potrafiłby zdobyć. Cały problem polega na tym, że dotyczy to tylko i wyłącznie gier... Pewnego dnia otrzymuje mejla, w którym tajemniczy nadawca proponuje mu wyzwanie jako Zdobywającego Boga (Capturing God, Otoshi-gami; jak ja uwielbiam te tłumaczenia...). Traktując to jak kolejną grę, zabiera się do odpowiedzi. W tym momencie z nieba spada przed nim zbrojne w miotłę i tajemniczy ni to szal, ni to różowy obłoczek lewitujący w tle przyjemne dla oka dziewczę tytułujące Keimę jako Kami-sama. Przedstawiwszy się jako Elucia de Lut Ima (w skrócie Elsea), tłumaczy, że Keima właśnie podpisał kontrakt polegający na łapaniu duchów, które uciekły z piekła i kryją się w delikatnych serduszkach młodych dziewoj i jedynym sposobem, aby je stamtąd wypędzić jest zająć ich miejsce. Innymi słowy, ma wyrywać lachony. Cały szkopuł w tym, że mechanizmy, jakimi rozumuje Katsuragi w grach nijak mają się do rzeczywistości, czego zresztą jest doskonale świadom. A, i jeszcze coś - jeśli złamie kontrakt, obroża na szyi odetnie mu głowę, po czym Elsee zginie razem z nim.

Na początku jest po prostu zabawnie, i to nie tylko dlatego, że mechanizmy znane Katsuragiemu z gier doskonale działają w rzeczywistości. Niezdarność demonicy, czasami nieco groteskowe działania dziewcząt (no, ale w końcu do tego prowadzą 'złe duchy' gnieżdżące się w ich serduszkach) i cała specyfika Keimy - otamegane o wyglądzie bishounena, całe lekcje spędza na graniu, lecz zdobywa najlepsze wyniki etc. etc. - tworzą całkiem fajny efekt komediowy. Cała historia powiększa się na późniejszym etapie (ale to hen, poza zapowiedzianym drugim sezonem) o wielką intrygę mającą na celu zniszczenie nowego porządku świata, całą gamę barwnych postaci i kilka powracających (choćby aktualny arc kręci się wokół tychże). Dość mocnym szokiem było m.in. ujawnienie, że

te 'złe dusze' to tak naprawdę demony ze Starego Piekła, zapieczętowane przez 6 bogiń. Te właśnie boginie 'odżywiają' się miłością, zaś ich istnienie zapobiega zapomnieniu Keimy przez dziewczęta. I teraz sobie wyobraźnie sytuację, w której na oczach 'zdobytych' bohaterek zamieszkanych przez boginie pojawia się Kanon i publicznie ogłasza swoją miłość wobec Katsuragiego...

Dzieje się dużo, dzieje się dynamicznie, dzieje się ciekawie. Niestety, manga nie jest pozbawiona wad - w zasadzie ostatnie chaptery to wyjątkowo fragmentaryczna akcja, gdzie kolejne 'starcia' z dziewczętami są rozwiązywane na przestrzeni dwóch-trzech odcinków. Mimo to jest jak najbardziej warta uwagi.

Zaś jeśli chodzi o anime, kolejna robota bez zarzutu. Keima ma głos dokładnie taki jak trzeba, podobnie Elsea. Opening, szczególnie w pełnej wersji, robi niezłe wrażenie. Zarówno animacja, jak i pierwowzór, dostały u mnie w pełni zasłużoną dychę, zaś za mangę szczerze polecam się zabrać.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...