Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie IX

Polecane posty

Hm, no mój ojciec jest z zawodu informatykiem, więc używa komputera + lubi sobie poszpiegować co robię na kompie, a że bardzo nie lubię jak pcha gdzieś swój nos, to często robię mu niespodzianki :D. Poza tym to jest zawodowcem pasjansa, wirtuozem Mortyra oraz innych FPSów i mistrzem w dziedzinie symulatorów jazdy <tu wstaw jakiś pojazd>.

No a moja mama to sobie wejdzie na gadu, poplotkuje na skype'ie z koleżankami albo poszpera na ebay'u za "czymś ciekawym" i popyka na farmeramie. Pamiętam jak z mamą narzekałem kiedyś, że tata mi zabiera Playstation żeby pograć z kolegą w Collina 2 :D(i tak zawsze dostawał baty).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja mama wchodzi tylko co jakiś czas na naszą-klasę albo poszukać czegoś w ofertach sklepów, kiedyś grywała w pasjansa ale przeszło, hehe. Ogólnie był czas kiedy uważałem, że pokazanie jej tego wszystkiego to był błąd (szczególnie, że to ja wyszedłem z inicjatywą). Mam to szczęście, że ja i mój brat mamy własne laptopy, a wspólny komputer jest nieużywany, więc nie ma problemu jak ktoś czegoś chce. Tylko też czasem denerwujące jest wołanie z drugiego pokoju do banalnych rzeczy (bo np. komp się przywiesił na kilka sekund czy "strona nie wchodzi" :S).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tam z patologicznej rodziny pochodze. Mamcia jest królową ciemności, ojciec jest jednocześnie bratem mamy, a brachol to znana w pewnych kręgach broń obuchowa. To jest dopiero trauma, a nie jakieś tam mamy zabierające kompa. Jak byłem mały, to musiałem siedzieć zamknięty w komórce pod Tronem Ciemności ™ i żywić się mchem i korzonkami. Beat this.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest dopiero trauma, a nie jakieś tam mamy zabierające kompa. Jak byłem mały, to musiałem siedzieć zamknięty w komórce pod Tronem Ciemności ? i żywić się mchem i korzonkami.
A mówiłam ci, synku: siedź grzecznie przed komputerem. Graj w Diablo, patrz, jak kończą zbyt słabi Władcy Ciemności. Ale nie. Ty wolałeś oglądać najnowszy sezon "Przyjaciół". Musiałam cię naprostować, żebyś w przyszłości mógł samodzielnie objąć jakąś filię Władzy nad Wszechświatem ®.

A życie w ciemności i życie o korzonkach etc. może być bardzo przydatne, spójrz choćby na przykład Voldemorta.

Mamcia jest królową ciemności, ojciec jest jednocześnie bratem mamy, a brachol to znana w pewnych kręgach broń obuchowa.
Brat? Czy ja o czymś nie wiem...?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze można wystąpić o odszkodowanie, jak jesteś ubezpieczony to także ubezpieczenie, wiadomo młodzi w większości nie wiedzą co robią, ale jakby miał Ci zapłacić za szkody to pewnie byłby jego ostatni "lany poniedziałek"

Jestem na ogół człowiekiem miłym i wrażliwym, zdolnym do zrozumienia ludzi, których inni nie potrafią zrozumieć. Są jednak sytuacje, w których mogę być złośliwy, wredny. Są i takie, w których włącza mi się tryb "give no quarter", kiedy zakładam druciane rękawice. Dlatego na ogół staram się rozwiązywać sprawy na drodze porozumienia i dialogu, bo wiem, że jeśli dojdzie do zwarcia to wiem, że ja nie będę w takiej sytuacji umiarkowany. Jestem bardzo nieumiarkowanym i nierozsądnym człowiekiem, kiedy już przekroczę próg rozsądku. Oko za ucho i te sprawy. "Hit with an excessive force". Coś jak krav maga, kiedy rozpocznie się walka od której nie ma ucieczki to używasz maksimum mocy. To, że noszę kosztowny sprzęt (aparaty słuchowe, dla jasności) to też jeden z powodów, dla których unikam kontaktowych ludzi i sytuacji. Ani mnie, ani ich nie stać na to, żeby mnie uderzyć.

Poza tym to idealny przykład, dlaczego nie lubię dzieci i młodzieży - nie myśli taki jeden z drugim, a jak przyjdzie co do czego to zwykłe "przepraszam" nie wystarczy. Myślą, że ich dowcipy są zabawne, ale potraktujcie takiego kretyna jego własnym dowcipem to już nie będzie mu do śmiechu. Pół biedy, jak dowcip jest naprawdę nieszkodliwy, ale rzucanie w innych śnieżkami? Ja to mogę praktykować w gronie rodziny/znajomych, kiedy mam na to czas i ochotę. I kiedy wiem, że nie mam do czynienia z baranem, który będzie mierzył w głowę i jeszcze w swojej głupocie coś zepsuje. Co z tego, że nie chciał? Co z tego, że mu się coś wydawało? Niektórzy powinni wyjść poza siebie i zrozumieć, że ich działania mają większy efekt niż to, co im się wydaje.

Jeżeli zwrot "mój stary" jest dla was szczytem chamstwa i prostactwa, to przyjmijcie moje gratulacje, gdyż jeszcze nigdy nie poznaliście żadnego chamstwa ani prostactwa.

Kto powiedział, że to szczyt chamstwa i prostactwa? Są górki i góry. Są niziny i depresja. I dno totalne.

To tacy sami ludzie, tylko, najwyraźniej, żeby zrobić rozróbę i może kogoś ukatrupić, kryją się pod innymi hasełkami. Cierpią na tym wszyscy.

Dlatego jestem za tym, żeby wszystkich tych ekstremistów postawić pod ścianą i oddać salwę honorową.

Również nie rozumiem trzymania dystansu od rodziny.

Kwestia rodziny. Ja dosłownie po paru słowach wiem, o czym będzie rozmowa. Znam na pamięć rodzinne poglądy i wiem, że każda próba dyskusji skończy się tylko okopaniem na pozycjach i monologiem. Poza tym nie słyszę nic ciekawego/interesującego/przekonującego, a ciężko za takie coś uznać argumenty w stylu "ojciec/matka/babcia/klanowy-X tak mówi, więc tak musi być i twoje argumenty nie mają znaczenia". Niestety, przedszkole skończyłem już jakiś czas temu i tego typu brednie na mnie nie działają. Jest to jeden z powodów, dla których dziadków zacząłem po prostu ignorować (głównie babcię, bo z dziadkiem da się rozmawiać, ale oni są w pakiecie, więc dziadek obrywa rykoszetem). Równie dobrze mógłbym sobie to nagrać na płytę i puszczać co jakiś czas. Z drugiej strony, po co miałbym słuchać czegoś takiego? Jest mało osób, które mnie rozumieją poza facetem w lustrze (część jest w mojej głowie, w miejscu nazwanym "Internet"), więc z rodziną raczej nie jestem zbyt blisko. Inna sprawa, że nigdy nie jestem zbyt daleko, bo nieważne jakie byśmy sobie noże wbijali w plecy to zawsze jakoś się trzymamy razem. To dziwne. Pewnie atut klanowy.

W XIX wieku słowo kobieta było określeniem pejoratywnym.

Było?

Brat? Czy ja o czymś nie wiem...?

Czy wujek brzmiałby bardziej zachęcająco? Ale to też nie ma sensu. Maverick jest tylko Księciem Ciemności i trzecim w kolejce do Tronu, a ja o posiadaniu żony też nic nie wiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu to bardzo ciężko żeby ktoś podzielił moje zainteresowania. A mam je zupełnie normalne. Z ojcem nie ma co gadać o fantastyce a jeżeli już to jedynie mu można tłumaczyć, że to nie są jakieś "zmyślone głupoty" on sam akceptuje tylko literaturę historyczna najczęściej z nim gadam o historii i militariach. O grach tez nie ma mowy on się ich nie tyka ale przynajmniej ich też nie piętnuje odkąd mu pokazałem takie tytuły jak MedivalII total War.

A i jeżeli chodzi o gry to gram ja starszy brat trochę i młodszy dużo. I denerwuje mnie własnie fakt, że w naszym państewku większość ludzi uważa gry za coś dla dzieci lub coś niepoważnego. U mnie w domu tak nie ma no ale w dalszej rodzinie już niestety jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina, ech rodzina. Temat rzeka. Ja powiem tylko tyle - duuuużo więcej pomocy otrzymaliśmy od rodziców żony niż od moich. A rodzice żony mieszkają 150 km od Bydgoszczy... Zresztą różnic jest wiele, ale czas to ani miejsce.

Z siostrami układy miałem mieszane - z młodszą o 2 lata żarliśmy się okropnie, bo jednocześnie weszliśmy w 'te trudne wieki'. Bywało bardzo niemiło. Z młodszymi o 5 lat bliźniaczkami miały układy raczej pokojowe. Nie licząc konfliktów o komputer. Do tego dochodził tata, który grywał w Ceasara 3 i Civilisation 2. Był na tyle dobry dla swych pociech, że grywał tylko późną nocą. Potrafił grać do 3, gdy o 6 wstawał do pracy. Nawet ja tak mam :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zaś chodzi o wspólne zainteresowania z rodziną- jak już wcześniej wspominałam, są to książki. Ja, moja siostra i mama, babcia, dziadek, wujostwo i kuzynostwo czytamy praktycznie to samo - głównie fantastykę. Zwłaszcza w domu, jeśli kupujemy sobie jakiś prezent nawzajem (np. Pratchetta), to z pewnością książka zrobi kółeczko, nim wróci do właściciela ;)

Szkoda, że u mnie tak nie ma... Za to wysłuchuję czegoś w rodzaju 'poczytałbyś cokolwiek pożytecznego, a nie te bajeczki'. Chyba tylko siostra mnie rozumie w tych sprawach. Mama sądzi, że powinienem poczytać coś o matematyce, 'coś przyszłościowego', a mnie normalnie krew zalewa. Daje mi jakieś książki ze wzorami i tak dalej... Zgroza. Jedyne hobby, które powinienem mieć, to matematyka. No i muszę koniecznie zostać matematykiem, pójść do liceum matematycznego i na studia matematyczne. I jak tu wytłumaczyć, że wolałbym być poetą...? :)

Gry rodzinne? Się cięło kiedyś w Wormsy po 10 osób, jak dalsza rodzinka przyjeżdżała, lub po 6. Był jeszcze Quake, Settlersy, Turok (tak się bałem goryla, że trzeba było grę usunąć, niestety :)), ToonCar, Faraon, Heroes 3... Ogólnie przeważały strategie, w które grałem z tatą. Z bratem ciotecznym kontemplowałem RPGi, a z siostrami zręcznościówki.

@Qbuś

U mnie jest w miarę podobnie. Za siostrą nie przepadam, natomiast moje kuzynki uwielbiam. Mieszkaliśmy na dwóch piętrach (ciocia z wujkiem, kuzynkami i babcią na parterze, my na górze), więc kontakty były bardzo częste. Siostra moja była odludkiem, więc nigdy nie lubiłem z nią zostawać (zwłaszcza, że przebierała mnie za dziewczynkę albo łaskotała godzinami), a z kuzynkami zawsze można było się pobawić, mimo że były w podobnym wieku do siostry (jedna rok starsza a druga o rok młodsza).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meh... Z rodziną to mam raczej kontakty mieszane. Rzadko udaję się nam dłużej porozmawiać, chociaż rozmawiamy zawsze przy obiedzie, który od poniedziałku do soboty jemy razem, z tym, że niektórzy o innej porze. Kiedy wracam ze szkoły o gdzieś po 15 to zwykle obiad jem sam albo z moim wujaszkiem starszym ode mnie o 4 lata. To z nim mam najbliższy kontakt z tej dalszej rodziny. Ojciec mój, jak to ciekawie Holy.Death określił jest odwiedzany w czasie Wszystkich Świętych. Także, z nim mój kontakt się ogranicza do paciorka na cmentarzu. :D (Jakież to ja mam skrzywione poczucie humoru...)

W zasadzie to szkoda, bo uwielbiałem berbeciem będąc patrząc jak ginie z rąk Diablo, wkurzając się przy tym niemiłosiernie. Oj tatulek mój był nerwowy...

Z mamą po śmierci taty mam kontakt zdecydowanie bliższy. Pozwalała i wciąż pozwala mi na dużo, za co bardzo ją lubię. Jednak konflikty poglądowe... No cóż... Staram się ich unikać, bo zawsze mi się wydaję, że mama próbuję narzucić mi swój. Potrafię jej opowiadać przez paręnaście minut o tym, co wydarzyło się, np. w Sadze o Wiedźminie. Jakie cytaty pamiętam itp. Nie dodaje prawie nic od siebie, ale podziwiam ją za to, że mnie wysłuchuje. Jednak zdarzają się nam rozmowy na temat, który mnie i ją interesuje. Jeżeli chodzi o jej kontakt z komputerem to tak: GG, YouTube, przepisy kulinarne, blogi hafciarek, wzory do haftów, sklepy. Rok temu jeszcze doszły zaoczne studia licencjackie. Podziwiam ją za to, że potrafiła znaleźć wtedy i na swoje dzieci czas. Szczególnie, że jej dyżury w szpitalu trwają 12 h.

Wujek number two. Rzadko z nim rozmawiam, ale zdarzyło się nam pogadać o tym "jak tam w wojsku, wujek, było?" albo o muzyce metalowej. Jednak często zapomina o tym, że muzyka "która-w-radiu-leci" mnie kompletnie nie interesuje i wyskakuje z tekstem: "A słyszałeś ten nowy kawałek Lejdi Gagi?". Jak tu uwierzyć, że w czasach swojej młodości namiętnie słuchał metalu... :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zodiak

Nie mogę nie napisać: Podziw i ogromny szacunek dla Twojej mamy. Z pewnością jest wspaniałą osobą :)

Ale powiem też, że z tą siłą to jest tak, że wrażliwi ludzie, patrzący z boku odbierają to jako prawdziwy heroizm, a tak naprawdę człowiek ma w sobie mnóstwo siły, gdy dostanie coś, z czym musi sobie radzić do końca życia. Sam wiem po sobie, bo też jestem ciężko chory, a o istocie mojej dolegliwości nie wie faktycznie nikt prócz najbliższej rodziny, mojej dziewczyny i paru bliższych znajomych, którzy mieli okazję pomieszkiwać ze mną i poznać moje dziwne zwyczaje. I potrafię z tym jakoś żyć, studiować, układać sobie plany na przyszłość i w zasadzie w miarę normalnie funkcjonować. To przychodzi tak naprawdę samo, gdy człowiek dostaje taki łańcuch, a ma zdrową psychikę.

@Ciocia

Ooooooj! Nie wiesz jak uciążliwe potrafi być gadanie w stylu "tyle lat przesiadziałeś przy takich głupotach" itd... z czasem z trudem opanowuję odruch "alt+tab", gdy do pokoju wchodzi ktokolwiek, a gdy wchodzi konkretna "maruda", robię to zawsze... dla świętego spokoju i zdrowia psychicznego...

ja bym zdecydowanie wolał tracić kompa na rzecz współgrających, niż słuchać wywodów na temat marnowania życia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, co mogę powiedzieć o swoich rodzicach? Byli jeszcze młodzi jak przyszedłem na świat, matka miała 19 lat, ojciec 20. Osobiście nie wyobrażałbym sobie mieć dziecka za 2-3 lata, to jest wręcz niemożliwe dla mnie, nie sądzę nawet, że w tym wieku można wiedzieć, że chce się z kimś zostać do końca życia. Ale do rzeczy - ojciec już wtedy pracował w firmie, mama się mną opiekowała, często chodziliśmy na spacery w lesie z naszym pieskiem. Pamiętam to jak dziś, choć miałem może 2-4 latka. Często obrywało mi się za to, że byłem niegrzeczny albo kłamałem, chociaż bardziej to nie umiałem się wysłowić po prostu i moja wersja nie zgadzała się z prawdą :D.

Tata, pomimo że zapracowany, zawsze znalazł dla mnie czas. Nieraz zabierał mnie ze sobą do pracy, żebym mógł pobawić się komputerem, ale to już tak w wieku 6-7 lat. Swoją drogą to cwaniak pewnie to specjalnie robił, teraz jestem w technikum informatycznym :D. Rodzice pomimo tego, że byli młodzi, to jednak wykazali się wielką odpowiedzialnością w wychowaniu mnie. Niestety potem się rozwiedli, ale to już inna historia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina... lubię serial rodzinka.pl - całkiem sympatyczny. Perypetie 5 osobowej rodziny, w zabawnej formule oglądam razem z żoną. A właśnie - dawno mnie pewnie tutaj nie było, więc pewnie to dla wielu będzie zaskoczeniem. Żona. Od roku jesteśmy już małżeństwem. Z perspektywy tak krótkiego czasu i tak uznaję, że to świetna życiowa decyzja. Najzabawniejsze jest to, że jeszcze 2-3 lata temu daleko byłbym od takich wizji siebie za parę lat. Tymczasem zerwałem z cdation - zarówno z forum, jak i magazynem - i proszę spojrzeć, z forumowego no-life'a z 1000 postów w 4 miesiące i średnią ponad 30 postów na dzień stałem się mężem. Get a life to było jedno z lepszych rozwiązań, które mi proponowano w odpowiedzi na moje posty. Póki co dzieci brak, najpierw postanowiliśmy skupić się na życiu naukowo-zawodowym. Żona robi doktorat, ja od lutego najprawdopodobniej (czekam na wyniki) aplikację sędziowską. Mamy własne mieszkanko, małe ciasne, ale własne, samochód od teściowej, więc żyje nam się dobrze. Więc nie mam co narzekać na rodzinę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doktorat? Aplikacja? Cóż to się, Pani, z Tobą porobiło. Znikasz na parę chwil, a tu takie buty. A tak serio - gratulacje. Jak tam plany powiększenia rodziny?

Ja obawiam się, że mogłem popełnić zbrodnię. Mogłem nieumyślnie zrobić z Maksa wegetarianina. Byliśmy otóż w sobotę u dalszej lub bliższej rodziny żony. Rodzina ta ma w miarę sporą hodowlę świń. I o ile zielono-piękny John Deere Maksowi się spodobał, to stadko malutkich świnek, które nagły ruszyły się po zapaleniu światła, wywołały potężny atak płaczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję, Niko14 :) Aczkolwiek nie przesadzaj, wystarczy sobie tylko dobrze dawkować czas na FA. Sama staram się być dość aktywna, a w ogóle nie przeszkadza mi to w życiu prywatnym - podbijaniu świata, nauce i związku. W związku jestem tym samym już ponad 4,5 roku*, a z kolei dzisiaj potwierdziła się informacja, że dostanę w tym semestrze stypendium naukowe :)

Także jak się chce, to się da połączyć bez problemu forum, naukę, życie prywatne, a nawet jeszcze do tego zajmowanie domem, odpoczynek przy książce i grach... Wystarczy tylko dobra organizacja i trochę szczęścia;)

Mogłem nieumyślnie zrobić z Maksa wegetarianina. Byliśmy otóż w sobotę u dalszej lub bliższej rodziny żony. Rodzina ta ma w miarę sporą hodowlę świń. I o ile zielono-piękny John Deere Maksowi się spodobał, to stadko malutkich świnek, które nagły ruszyły się po zapaleniu światła, wywołały potężny atak płaczu.
Albo nożem i widelcem będzie walczył z lękami :happy:

* - co zapewne w osobach 'sceptycznych' do ostrzeżeń i upomnień, które ode mnie dostają, musi budzić niepokój - bo albo znaczy, że nie wyglądam aż tak źle, żeby ostami rzucać z kompleksów, albo też - że można być ze mną dla charakteru :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę, podziwiam was za tą organizację. Taki stoicki spokój :) Możliwe że ja do tego jeszcze po prostu nie dorosłam. Może wszystko się zmieni na studiach? Ciocia była na dosyć trudnym kierunku, a i na imprezkę gdzieś poszła, tu się pouczyła a tam dziecko urodziła :D Dobra organizacja to podstawa, podobno... :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż to się, Pani, z Tobą porobiło.

Ktoś mnie wołał? :D

Organizacja - tak, ale planowanie wszystkiego szczegółowo - stanowcze nie. Nie cierpię planów typu 'a jak zjem obiad to przez piętnaście minut będę się raczył oglądaniem telewizji. Następnie odrobię lekcje, poczytam książkę, potem się pouczę i pogram.' Czynności wykonywane przeze mnie są zdecydowanie zbyt elastyczne, żeby umieścić je w jakichkolwiek ramach czasowych (jakichkolwiek! Bywało tak, że matmę zacząłem odrabiać o 15, a skończyłem o 23, bo myślałem, jak rozwiązać jakieś zadanie. Oczywiście, czas był wypełniony rozmaitymi pierdółkami typu granie na komputerze, oglądanie TV). Wystarczy mi, że zaplanuję sobie, że COŚ będę robił. Reszta spontanicznie. :P

FA uzależnia. Wytrzymałem bez zaglądania na forum tylko 4 dni. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy FA uzależnia? Ciężko stwierdzić. Bywają dni, kiedy przekraczam 40 postów, a bywają takie, że nawet tu nie zajrzę. Choć muszę przyznać, że dawno już takiego dnia nie było. :tongue:

A co do organizacji, to ja generalnie lubię planować wiele rzeczy, ale potem i tak wychodzi tak jak zawsze. :laugh:

Przykład. Jak przyjdę do domu, to najpierw zajmę się nauką, żeby potem mieć trochę czasu wolnego. Ale jak wracam, to zaraz ktoś mi znajduje jakoś robotę, potem chcę tylko trochę odpocząć, a na samym końcu się uczę. Albo i się nie uczę. :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FA uzależnia? Może nie tak od razu "uzależnia", to takie mocne słowo :) No ja na ten przykład kupiłam sobie transfer na telefon, żeby móc czasami sobie wejść i zobaczyć co tam ciekawego. Nie piszę, rzecz jasna, ponieważ nie ma polskich znaków (fstyt pisać bez!). Ale myślę też że to takie przejściowe, pewnie niedługo zacznę coraz rzadziej wchodzić :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle uzależnia, co po prostu sporo czasu zajmuje, żeby zajrzeć do ulubionych miejsc. Może zabrzmię strasznie tetrykowato, choć nie mam aż tak wielkiego stażu, ale kiedyś można było więcej miejsc przejrzeć. Postów było mniej, ludzi, to i można było odwiedzać wszystkie działy. Teraz, żeby sobie zrobić posiedzenie i przejrzeć forum - nie da się. Chyba, że posiedzenie trwałoby 24 godziny :)

Jak ktoś ma trochę wolnego czasu to zdąży sobie zajrzeć. Taki Qbuś odkąd się ustatkował bardzo regularnie jest na forum :P

Ja obawiam się, że mogłem popełnić zbrodnię. Mogłem nieumyślnie zrobić z Maksa wegetarianina.

A za 10 lat będzie na Ciebie złorzeczył. "Inni jedzą mięsko, a ja nie mogą, bo miałem wyrodnego tatusia!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie złapało mnie uzależnienie od FA. Bywa że mam czas i ochotę, to wejdę i naskrobie kilkanaście postów w ciągu dnia, lecz zdarza się też tak, że nie mam chęci lub wolnej chwili i nie wchodzę na forum przez miesiąc. Dodatkowo wciąż mam przeczucie, które mówi mi że moje wypowiedzi są za mało "mądre", że nie potrafię dobrze i dokładnie się wysłowić, że reprezentuje za niski poziom jak na tą społeczność - szczególnie kaleczy u mnie interpunkcja, choć i tak zdaje mi się, że poprawiłem się nie co, odkąd tu zadebiutowałem. Bywałem już na wielu forach, ale nigdzie nie zwracałem tyle uwagi na to, jak mam coś dokładnie ująć itp, tutaj jest inaczej, czyli można powiedzieć że FA ma na mnie dobry wpływ : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jest w tym uzależnianiu... :D Ja tam muszę obecnie codziennie trochę posiedzieć i pospamować :D Jak dostałem urlop to mało się nie pociąłem. Szczególnie jak mnie mody obgadywały :P

Obecnie jest nieraz tak że zamiast grać to siedzę na forum... Straszne to czasy nastały. Za to najlepiej się bawię jak ktoś coś o mnie wspomina :P Taki narcyzm XD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja na ten przykład kupiłam sobie transfer na telefon, żeby móc czasami sobie wejść i zobaczyć co tam ciekawego. Nie piszę, rzecz jasna, ponieważ nie ma polskich znaków (fstyt pisać bez!).

Ja żadnych pakietów internetowych nie wykupuję, ale mam wifi w domu, więc bardzo często sprawdzam forum rano i wieczorem już w łóżku, przy pomocy telefonu. :tongue:

Czasem nawet coś napiszę, ale generalnie pisanie na dotykowym telefonie to męczarnia.

Co!? Forum actionum uzależnia? Mnie nie. Nieraz wejdę napisze jakiegoś posta i znikam. Nic tu ciekawego nie ma. Ludzie wulgarni, moderzy łagodni, głupie pytania jak na onecie.

A kto ma średnią postów na poziomie przekraczającym 7? :smile:

Dodatkowo wciąż mam przeczucie, które mówi mi że moje wypowiedzi są za mało "mądre", że nie potrafię dobrze i dokładnie się wysłowić, że reprezentuje za niski poziom jak na tą społeczność

Ja też tak miałem na początku, ale już jest ok. Generalnie mam tak również w normalnym życiu, bo jestem osobą bardzo nieśmiałą niestety. :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja czas na FA akurat umiem dawkować ale z organizacją to mam duży problem. Nie pojmuje jak ludzie w jeden tydzień potrafią: poczytać, pograć, obejrzeć film i nie zaniedbać studiów. Ja jak uczę sie na bieżąco to już nie mam czasu na czytanie i granie, a nawet jak wygospodaruje czas na jedną z tych rozrywek to na drugą czasu nie wystarczy. Po części to przez to, że jak mam na 11.40 to śpię do 11.00.

* - co zapewne w osobach 'sceptycznych' do ostrzeżeń i upomnień, które ode mnie dostają, musi budzić niepokój - bo albo znaczy, że nie wyglądam aż tak źle, żeby ostami rzucać z kompleksów, albo też - że można być ze mną dla charakteru

Lubię takie 'psychologiczne' rozkminy i zatruwam nimi życie znajomym :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co!? Forum actionum uzależnia? Mnie nie. Nieraz wejdę napisze jakiegoś posta i znikam. Nic tu ciekawego nie ma. Ludzie wulgarni, moderzy łagodni, głupie pytania jak na onecie.

A kto ma średnią postów na poziomie przekraczającym 7? :smile:

yojo2? Nie no oczywiście żartowałem w mojej poprzedniej wypowiedzi. FA jest fajne. Można pogadać, popisać głupoty, czasem komuś pomóc. W realu też jestem osobą nieśmiałą więc tu mam szansę troszkę się pomądrzyć. Jeśli w szkole oprócz kilku dziewczyn i raptem 4 chłopaków nie można gadać o niczym innym jak seks, Kwejk itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...