Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czyzyk

Eragon, Najstarszy, Brisingr, Dziedzictwo - Christoper Paolini

Polecane posty

Przy tej książce mam całkiem spory dylemat w kwestii jej ocenienia. Kiedyś, gdy udało mi się ją zdobyć ( polecił mi kolega ), byłem raczej sceptycznie do niej nastawiony. Nigdy wcześniej nie czytałem książek fantasy, raczej kryminały ( ojciec ma całą kolekcję ), więc w gatunku fantasy byłem raczej " początkujący ". Po dostaniu książki w ręce siadłem - 3 godziny - 15 minutowa przerwa - 3 godziny - skończyłem czytać, i żałowałem że to już koniec. Co tu dużo mówić - jak dla mnie była po prostu świetna. Dość spory świat, ciekawi ( wtedy ) bohaterowie, ćwiczenia walki, magia, ostatnia spora bitwa - jak dla mnie bomba. Wtedy oceniłbym tę książkę ( i następne które wyszły ) na 9.5/10 ( nie lubiałem tylko tych wątkó z Roranem ).

Jednakże teraz, po przeczytaniu "najlepszych" z gatunku fantasy ( typu wiedźmin, A game of thrones, Pan lodowego ogrodu ) moje zdanie bardzo się zmieniło. Po pierwsze to fabuła - jak kolega Bazil napisał w swej ogromniej ( w dużej części słuszniej ) wypowiedzi, to fabuła jest zerżnięciem Star Wars, z tym że danym do "niby średniowiecza", do którego zamiast orków dodano - niespodzianka - Urgale. O zrzynaniu nazw z innych filmów i gier nie będę nawet wspominał, doskonale zrobił to Bazil. Fabuła jest NIESAMOWICIE przewidywalna. Nawet oglądając pokemony mam mniejszą pewność, co się zdarzy dalej. Od przeczytania pierwszych 100 stron najstarszego, wiedziałem

że brom to pewnie jego Fater, a muratg brater, poza tym jestem pewny, że Arya " nagle " się w erasiu zakocha ( zerżnięcie z całej masy filmów typu wal sie -> jesteś spoko -> kocham cię

. Poza tym, gdybym ja był takim Eragonem, to zagonił bym tego całego Galba do jakiegoś wielkiego lasu, wyssał energię z wszystkich drzew, i zatłukłbym jak muchę. Poza tym dylematy " ekologiczne " typu " nie będę zabijał drzew, przecież to żyjące istoty !" w ogóle mi do fantasy nie pasują. Przez książkę brnąłem jak przez bagno - jest teraz dla mnie nudna i nieciekawa. Jak dla mnie - 4/10

I jak to teraz ocenić - kiedyś mi się podobała, teraz jest lekko mówiąc " do tylnej części ciała ". Dzięki niej wszedłem do pięknego gatunku fantasy, ale teraz jest dla mnie tlyko zapychaczem pułkowym - żeby ładnie wyglądało, w końcu kolorowe. Ocenę pogorszyła jeszcze F-A-T-A-L-N-A ekranizacja ( to chyba najgorszy film jaki widziałem ). Dlatego z tego miejsca w którym jestem, daje tej książce 6/10 - za "pozytywny" akcent kucia broni ( który i tak został skopiowany z innej książki i przerobiony na modłę - elf kuje broń )

Ps. Od razu mówię, że nie zwracam uwagi na błędy stylistyczne,a na samą treść ( i fabułę ) książki. Jeśli miałbym czytać coś rozrywkowo, to może i nawet bym sięgnął po tę pozycję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W gimnazjum zakochałam się w książce, w fabule, w bohaterach, w lekkości. Nie myślałam w kategoriach analizowania tego. Przy końcówce Najstarszego wyłam jak na końcówce Toy Story 3, ale minęło kilka lat (dobra, jakieś 3 lata, ale to już kilka) zanim kupiłam Brisngra. 3 razy próbowałam, nie mogę się zmusić. Nie pasuje mi język, a cała historia sumą sumaru wydaje mi się tak sztywno naciągnięta, że aż boli. Przeczytam na pewno z powodu wybitnie prozaicznego - wydałam na tą książkę 40 zł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem Eragona i Najstarszego. Eragon mi się naprawdę podobał. Jest tylko jeden problem- miałem wtedy 10 może 11 lat. I nie chce czytac tej ksiazki 2 raz, wole zostawic sobie ja jako mile wspomnienie z dzieciństwa. Natomiast Najstarszego przeczytałem troche pozniej i moim zdaniem ta czesc była robiona na sile i nie miała chyba (nie pamietam juz dobrze xD) już tej lekkości :down:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój poprzedni post może wydawać się bez sensu, ale byłem mocno zmęczony :) . Jak już wspominałem w tym temacie, fabuła jest tak absurdalna, że skecze Monty Pythona to przy tym przeciętność.

1. Piętnastolatek po kilkumiesięcznym treningu szlachtuje wyszkolonych żołnierzy jak gobliny w hakensraszu.

2. Cóż, ci sami żołnierze, którzy wybili do nogi (ofc. z pomocą zaprzysiężonych) wszystkich jeźdzców, przez długi czas bezskutecznie oblegają wiochę bronioną przez chłopów z widłami (Najstarszy)...

3. Niedobitki elfów, garstka rebeliantów i trochę surdańskiego wojska młócą Imperium jak chcą (Brisingr, Najstarszy). Jakim, do babci Teofili cudem, ta sama armia rozgromiła potężne elfy, krasnoludy, ludzi i jeźdzców razem wziętych?

4. Skoro Galbatorix ma tak wielką moc, dlaczego w kilka sekund nie zrobi w miejscy Farthen Duru i Eelesmery ziejących, czarnych dziur?

O zrzynach z SW mówiłem już i ja, i Bazil - zawsze sprawdzały się moje prognozy, co będzie dalej, wysnuwane na zasadzie "tak było w Gwiezdnych Wojnach". Eragon to fenomen - kiszka z dzika smażona w łoju z byka, która stała się bestsellerem. Rozumiem, że zachwycają się nią nastolatki, których lektura ogranicza się do komiksów i programu TV, ale że wychwalają ją krytycy, czytający o wiele więcej niż szarzy ludzie, tego nie mogę pojąć...

Jeszce jedno - zgadzam się z Bazilem, że katolickie podejście do ślubu i seksu przedmałżeńskiego nijak nie pasuje do prostej, wiejskiej społeczności. W społeczności Celtów czy starożytnych Słowian kobiety posiadające dzieci przed małżeństwem były najbardziej "atrakcyjne", ponieważ świadczyło to, że są płodne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to, Panowie i panie, pojechaliście po książce... Być może sprawia Wam to frajdę, mnie nic do tego :wink: .

Ale wkroczę ja, Obrońca Uciśnionych Powieści, Ten, Który Kroczy Między Wierszami...

Dziedzictwo może i nie jest mistrzostwem świata, ale to dobra seria... A porównywanie jej z Tolkienem to przesada - LotRa napisał dojrzały, flegmatyczny Anglik, a Eragona młody, energiczny Amerykanin. To juz ogromna różnica, a jeszcze te bez mała 50 lat pomiędzy wydaniami...

@Pinkel:

1. Ten ,,chłoptaś'' otrzymał moc od swego smoka i szkolił go prawdziwy Jeździec. Dodatkowo - jego motywacja i chęć działania też pomogły...

2. HAHA... Jak napisano, żołnierzy była garstka, a poza tym obrona własnego domu to czyn największego poświęcenia - chodzi o rodzinę i honor...

3. Nie wiem o co Ci chodzi... Pod Farthen Durem wygrali dzięki zabiciu Durzy i walkach wśród urgali, a na Płonących Równinach było ich więcej, a Imperialni byli osłabieni... Siła wcieleni do wojska, pozbawieni dowództwa, nie chcieli walczyć... A w Brisingrze mieli trudności z pokonaniem Nieumarłych...

4. Galbatorix nie jest bogiem, zresztą musiałby być blisko - a do Du Weldenwarden nigdy by się nie dostał... Zbytnio bał się śmierci, aby bezpośrednio stawic czoła Vardenom...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie osłoniłeś spoilerów, ale co tam...

UWAGA! MAŁE SPOILERY!

@Pinkel: 1. Ten ,,chłoptaś'' otrzymał moc od swego smoka i szkolił go prawdziwy Jeździec. Dodatkowo - jego motywacja i chęć działania też pomogły...

Szkolił go prawdziwy jeździec, który siedząc na koniu został pokonany przez jednego urgala... Otrzymał moc od smoka? Gdzie niby jest napisane, że jeźdzcy mieli więszą siłę czy zręczność? Uważasz, że motywacja i chęć działania pozwala jak od niechcenia mordować ludzi, którzy spędzili całe życie walcząc?

2. HAHA... Jak napisano, żołnierzy była garstka, a poza tym obrona własnego domu to czyn największego poświęcenia - chodzi o rodzinę i honor....

A wieśniaków to może było od groma? Poza tym, patrz wyżej - morale to morale, ale lepsze wyszkolenie i wyposażenie to argument nie do zbicia.

3. Nie wiem o co Ci chodzi... Pod Farthen Durem wygrali dzięki zabiciu Durzy i walkach wśród urgali, a na Płonących Równinach było ich więcej, a Imperialni byli osłabieni... Siła wcieleni do wojska, pozbawieni dowództwa, nie chcieli walczyć... A w Brisingrze mieli trudności z pokonaniem Nieumarłych...

Po raz kolejny - patrz wyżej. Naprawdę uważasz, że morale daje +5 do siły i wytrzymałości? Oczywiście, po części to prawda - spójrzmy chociaż na bitwę pod Termopilami, ale...

A chodzi mi o to, że ta sama armia przedtem zwyciężyła wojnę z potężnymi siłami elfów, krasnoludów i ludzi, tymczasem teraz dostaje cięgi od nędznych niedobitków... "Trudności", czyli jedna ciężka bitwa to chyba trochę za mało, by zwiastować armageddon.

4. Galbatorix nie jest bogiem, zresztą musiałby być blisko - a do Du Weldenwarden nigdy by się nie dostał... Zbytnio bał się śmierci, aby bezpośrednio stawic czoła Vardenom...

Dlaczego musiałby być blisko? Skoro jest taki hipermegaduperpotężny, jak to opisuje książka, chyba stać go na dwa "grzybki" w kluczowych miejscach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Pinkel: Najpierw DOKŁADNIE przeczytaj ksiażke, a potem tu wróć... Męczysz mnie, mam coraz mniejszą ochotę odpisywać...

1.

Urgal go zaskoczył. W kilku miejscach jest napisane, że smok wpływa na siłe i umiejętności swego jeźdzca...

2.Wiadomo nie od dziś, że dopóki są zapasy to łatwiej się bronić...

Dodatkowo żołnierze żyli w strachu przed Ra'zacami...

3. SAMA ARMIA? Ty naprawdę nie czytałeś - najpierw to zrób, a potem sie bierz za ocenianie...

A co z Zaprzysiężonymi? Dodatkowo atak z zaskoczenia daje ogromną przewagę...

4. No cóż, powoli zniżam się do Twojego poziomu i piszę wszystko po kilka razy, ale weź Facet otwórz sobie książkę na

jakiejkolwiek nauce Broma lub Oromisa... Siła zależy od odległości...

Aha, ktos poruszył temat, że ksiażka jest nierealistyczna i ściagnięta z SW...

NIEREALIZM to właśnie cecha fantastyki...

Dzisiaj trudno stworzyc coś naprawdę oryginalnego, a może Paolini wychował się na SW i stamtąd czerpie insirację, choćby nieświadomie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw DOKŁADNIE przeczytaj ksiażke

Wolę przeczytać po raz dziesiąty Hobbita, pograć na kompie lub przywalić głową w stół :P (tak, wiem, o co Ci chodzi).

1. Jak wpływa, to wpływa, być może był taki fragment - w takim przypadku masz rację.

2.

Żołnierze też mieli zapasy. Strach przed ra'zacami to kiepskie wytłumaczenie. Zresztą, sami ra'zacowie, niepowstrzymani pogromcy wrogów Imperium, zdołali zabić ledwie kilku chłopów.

3.

SAMA ARMIA? Ty naprawdę nie czytałeś - najpierw to zrób, a potem sie bierz za ocenianie... A co z Zaprzysiężonymi?

(ofc. z pomocą zaprzysiężonych)

Ty natomiast nie czytasz tego, co ja piszę.

4.

weź Facet otwórz sobie książkę na jakiejkolwiek nauce Broma lub Oromisa... Siła zależy od odległości...

Tak, zależy. Ale podobno Galbatorix ma bardzo potężną moc.

Skoro posiada tyle smoczych serc, jego siła musi być naprawdę ogromna. Czemu więc siedzi na tyłku i pozwala masakrować swoją armię tym, których przedtem pokonał, kiedy byli o wiele silniejsi?

Aha, ktos poruszył temat, że ksiażka jest nierealistyczna i ściagnięta z SW...

NIEREALIZM to właśnie cecha fantastyki...

Nie rozumiesz. Literatura fantastyczna może opisywać magię i inne niespotykane w naszym świecie zjawiska, ale nawet taki świat rządzi się określonymi prawami. Nielogiczne zachowania postaci itp. trudno usprawiedliwić innym światem. Każdy znawca gatunku przyzna mi tutaj rację :) .

Dzisiaj trudno stworzyc coś naprawdę oryginalnego, a może Paolini wychował się na SW i stamtąd czerpie insirację, choćby nieświadomie...

Skoro nie potrafi napisać oryginalnej powieści, to niech po prostu jej nie pisze. Na SW wychowały się całe pokolenia artystów, a jakoś nie widzę, by ktoś usprawiedliwiał tym chamskie zrzyny z Sagi. Co do "nieświadomych inspiracji": inspiracje jedno, kalka fabularna, gdzie nawet postacie mają swoje odpowiedniki - drugie. A człowieka, który nieświadomie kopiuje nawet nazwy własne (np. "Imperium"), powinno się leczyć elektrowstrząsami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam 13 lat, czytam pod połowy życia, za sobą mam "Ojca Chrzestnego", "Wiedźmina", i nie twierdzę, by dzieło Paoliniego było kiczowate. Jest czytelne.

Pinkel -

W 3 części bodajże powiedzieli, że Galbatorix dupska nie ruszy, póki wojska nie ruszą do Uru'baenu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Pinkel, nie powiedziałem, że Dziedzictwo to mistrzostwo świata...

1. Jakie widzisz RAŻĄCO nielogiczne zachowania postaci?

2.

Galbatorix nie zwracał uwagi na swoich żołnierzy - nie obchodziło go, ilu zginie, chciał tylko władzy i nowego Jeźdźca dla siebie...

3. Powiedz Paoliniemu, żeby nie pisał, może Cię posłucha :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podbiel95 - w kwesti star wars. Ty najwyraźniej nie odróżniasz FANTASTYKI lub SCI-FI od zwykłego PLAGIATU. Ja rozumiem, że star wars to bardzo znany i lubiany film, ale kopiowanie CAŁEGO szablonu histori

( młody chłopak mieszka na Piaszczystej Pla..... carvahall. Tam znajduje jajo smoka ( co jest klasycznym zwaleniem z wielu innych książek ), smok mu się wykluwa, tam spotyka starego mistrza Obi-wa.....broma, który szkoli go na zostanie prawdziwym jed... smoczym jeźdźcem. Potem znajduje rebel... elfią księżniczkę lei... arye na gwieździe śmie..... w gil'eadzie. Potem znajduje rebeliant....vardenów, i dochodzi do wielkiej bitwy z imper...imperium. Potem eragon wyrusza na szkolić się do mistrza yo.... oromisa. Tam poznaje tajniki moc.... magii, i uczy władać mieczem świe... mieczem. Poźniej historia trochę odbiega od szablonu, ale potem się okazuje że Lu... eragon nie jest zwykłym chłopakiem tylko synem rycerza je.... smoczego jeźdźca. ). I tu nie ma co się zastanawiać - ja na coś takiego mówie plagiat

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, czytajcie dokładnie cudze( i swoje) posty!! Czy ja napisałem, że Dziedzictwo NIE JEST PLAGIATEM? Nie, więc akurat w tej kwestii nie możecie sie do mnie przyczepić :laugh: Ta seria to poprostu książki, nie kocham ich, ale to dobra, rozluźniająca lektura... Moja obrona Eragona to tylko potwierdzenie, że lubię mieć odmienne zdanie... Dziękuję za dyskusję...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to, Panowie i panie, pojechaliście po książce... Być może sprawia Wam to frajdę, mnie nic do tego

Mówię tu o zjawisku, które mnie niezmiernie wkurza już od dłuższego czasu. Ze względu na szkody, jakie wyrządza wizerunkowi fantasy. Ze względu na bezdennie kiczowaty poziom książki w zestawieniu z jego popularnością. Ze względu na stojące za tym "dziełem" zakłamanie.

Dziedzictwo może i nie jest mistrzostwem świata, ale to dobra seria...

Ychy. Żebym chociaż usłyszał JEDEN sensowny powód, żeby tak twierdzić. Żeby twierdzić, iż książka, w której dosłownie NIC nie jest zrobione choćby poprawnie - ani język, ani styl, ani narracja, ani fabuła, ani świat, ani postacie - jest mimo to, jakimś niepojętym cudem, książką dobrą.

A porównywanie jej z Tolkienem to przesada

Było Paoliniemu nie kraść od Tolkiena nazw własnych. Żałuję, że ten gówniarz nie został o to jeszcze do sądu pozwany.

LotRa napisał dojrzały, flegmatyczny Anglik, a Eragona młody, energiczny Amerykanin.

I co z tego? To, że autor jest młody, ma niby automatycznie oznaczać, że mam chwalić nawet najgorsze g***o, jakie napisze? Radzę się w czoło popukać.

Swoją drogą, to absurd mówić o "spoilerach" w przypadku książki tak przewidywalnej. Ale skoro moderator nalega...

1. Ten ,,chłoptaś'' otrzymał moc od swego smoka i szkolił go prawdziwy Jeździec. Dodatkowo - jego motywacja i chęć działania też pomogły...

Ha, ha, ha. Już to widzę - gry RPG się na mózg rzuciły. Dorzuci się specjale "motywacja" i "chęć działania", i od razu dochodzi +10 do wszystkich współczynników. Człowieku, ty się zastanów, o czym bredzisz.

2. HAHA... Jak napisano, żołnierzy była garstka, a poza tym obrona własnego domu to czyn największego poświęcenia - chodzi o rodzinę i honor...

Facet, to już nawet nie kwestia tego, ilu ich było, oraz tego, co tam zupełnie niepotrzebnie wplatał mój poprzednik - że to jakiś-tam-oddział-jakiejś-tam-armii-debeściaków. Starcie WIEŚNIAKÓW, walczących za pomocą cepów i nie posiadających żadnego wyszkolenia do walki, z ŻOŁNIERZAMI, którzy od lat szkolili się do wojowania i którzy przez te wszystkie lata nosili broń - naprawdę, aż mi głupio, że śmiem wątpić w rezultat czegoś takiego. I znowu - odpuść sobie wreszcie te argumenty rodem z gier RPG. "Walka w obronie domu", "honor" i inne bzdury, nie dodadzą żadnych super-współczynników WIEŚNIAKOM, których nikt nie uczył, jak walczyć! Ludzie! Czy to dom wariatów? Aż taką wodę z mózgu robi ludziom Paolini?

Skoro już o tym szczeniaku mowa - zdaje się, że zauważył problem (pyskówka jednego z żołnierzy na Ra'zaca), ale zamiast coś z tym zrobić, najzwyczajniej w świecie olał. Cóż, dobitnie to pokazuje jego stosunek do własnego "dzieła", a także do czytelników, którym to wciska. On zwyczajnie leje na tych ludzi, dając im do ręki byle co, nie dbając ani trochę o to, żeby to, co im daje, było dopracowane - a oni się cieszą i wołają, że to deszcz pada.

NIEREALIZM to właśnie cecha fantastyki...

Fantastyka nie oznacza od razu pisania absurdu. Ani podawania czytelnikom totalnych bzdur w kwestiach, które jak najbardziej da się złożyć na karb rzeczy spoza sfery fantasy, i tym samym obrażania ich inteligencji. Fantastyka nie tłumaczy również nielogicznych zachowań postaci i założeń świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodobało mi się również to ( kiedy kupowałem książkę), że mr. Paolini postanowił wydać edycję rozszerzoną PÓŹNIEJ niż edycje zwykłą. Nie rozumiem takiego działania - najpier wydajmy niedokończoną książkę, zbijmy kasę, a potem dajmy rozszerzoną aby zbić kase jeszcze raz -.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, jest to po prostu trylogia dla ludzi, którzy nie wymagaja zbyt wiele i od fantasy, i od ksiazek w ogole... Najlepiej jest podejsc do niej po lekturze wielu ksiazek tegoz gatunku, wtedy nabierzemy odpowiedniego dystansu...Ja uwazam ze nie jest ona zla; inna sprawa jest, ze czytalem ja majac 13 lat :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka nie jest najlepsza, ale moim zdaniem jest dość dobra. Że splagiatował SW? No dobra, macie mocne argumenty ale prawda jest taka, że ciężko jest wymyślić coś NAPRAWDĘ nowego, a wiele rzeczy nawet nieświadomie się powtarza w swoich dziełach. Równie dobrze można powiedzieć że wszystko jest plagiatem jakiejś tam książki bo wszędzie chodzi o uratowanie świata/wszechświata. Zauważcie że jednak Paolini zastosował kilka zmian.

spotkanie z wróżką Angelą, dziwne sny, ra'zacowie,

w późniejszych tomach też ciężej jest dopatrzeć się plagiatu.

Ale całkowicie zgodzę sie ze stwierdzeniem, że Paolini myśli o zbijaniu kasy. Chociażby to rozłożenie 3 tomu na dwie części. Ludzie, jak ja się zanudzałem czytając miejscami na chama rozwiniętą przygodę.

w Brisingrze Eragon dopiero w 1/3 albo i w połowie książki dotarł spod Helgridu do Vardenów. Albo momenty z wybieraniem króla u krasnoludów. Toż to była po prostu nuuuda. (choć przyznam miejscami udało mu się zrobić coś fajniego ale chodzi mi o ogół)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Bazil: 1. Przytaczasz fragmenty mojej wypowiedzi, lekko wyrwane z kontekstu: W porównaniu LotRa z Dzidzictwem chodziło mi przede wszystkim o różnice w sposobie pisania, a ci, którzy sie ze mną nie zgadzają wciąż zestawiają ze soba te dwie ksiażki tylko dlatego, że należą do jednego gatunku... Ale nawet Oni zgodzą się, że to zupełnie inna liga...

2. Myślisz, że chęc obrony domu i rodziny nijak nie wpływa na człowieka?? Jeśli masz rację, to wszystkie wojny i bitwy powinny zakończyc sie łatwym zwycięstwem tych, którzy byli lepiej wyposażeni... A każdy wie, że tak nie jest....

3. Może i Paolini troche przesadził z ta obroną wioski, ale w świecie nic nie jest niemożliwe...

Ogłoszenie: Nie wiem jak Wy, ale ja prowadzę tą dyskusje wyłącznie dla rozrywki, nie chcę nikogo przekonywac, że jest inaczej niż On myśli... Wasza sprawa, co sądzicie o danej książce i nie należy obrażać innych tylko dlatego, że sądzą inaczej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W porównaniu LotRa z Dzidzictwem chodziło mi przede wszystki o różnice w sposobie pisania, a Ci, którzy sie ze mną nie zgadzają wciąż zestawiają ze soba te dwie ksiażki tylko dlatego, że należą do jednego gatunku... Ale nawet Oni zgodzą się, że to zupełnie inna liga...

To jest skrajny przykład. Zresztą mówimy tu również o książce, która zyskała ogromną popularność, tak jak i WP. Problem w tym, że Władca jest faktycznie arcydziełem i kamieniem milowym. A Eraś to stek grafomaństwa, napisany z wypiekami na policzkach przez szczeniaka, nie posiadającego w ogóle umiejętności pisarskich, ale za to spore braki w edukacji.

Myślisz, że chęc obrony domu i rodziny nijak nie wpływa na człowieka??

Myślę, że jeśli zechciałbyś się bić na pięści z zawodowym bokserem, to dostałbyś ostro po buzi - i absolutnie nic nie dałaby ci "chęć obrony domu i rodziny". Myślę, że gdybyś ty - niewyszkolony i nieprzystosowany do walki cywil - zechciał walczyć z zawodowym żołnierzem, szkolonym do zabijania, to skończyłoby się to dla ciebie fatalnie bez względu na twoje chęci.

A chłopi, próbując się bić z przeszkolonymi i dobrze uzbrojonymi wojownikami, zostaliby zmasakrowani. Ale nie u Paoliniego - u niego mało co jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem.

Jeśli masz rację, to wszystkie wojny i bitwy powinny zakończyc sie łatwym zwycięstwem tych, którzy byli lepiej wyposażeni... A każdy wie, że tak nie jest....

A skąd ty takie (to nie jest właściwe słowo, ale nazwijmy to tak) dane wziąłeś?

Może i Paolini troche przesadził z ta obroną wioski, ale w świecie nic nie jest niemożliwe...

Trochę przesadził? Ty chyba sobie jaja robisz.

Cały ten wątek nadaje się po prostu do kosza, ze względu na jego totalną niewiarygodność oraz niebotyczny poziom absurdu. Jak również powiązany z nim, jeszcze głupszy i jeszcze bardziej nielogiczny, wątek Rorana. On to - wsiok, który nigdy w życiu nie miał w ręku broni i zajmował się uprawą roli - zabija za pomocą młotka zawodowych żołnierzy. Rekordy głupoty i kretynizmu bije ten wątek jednak dopiero w Brisingrze, gdzie Roran zabija dwustu zbrojnego chłopa, machając po prostu młotem na lewo i prawo.

Wyrazy współczucia dla ludzi, którzy coś takiego łykają bez zająknięcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bazil, zakryj zaraz te spoilery, zanim jakiś admin się do Ciebie dobierze! Bo zbyt Cię lubię, by raportować :) .

Równie dobrze można powiedzieć że wszystko jest plagiatem jakiejś tam książki bo wszędzie chodzi o uratowanie świata/wszechświata. Zauważcie że jednak Paolini zastosował kilka zmian. spotkanie z wróżką Angelą, dziwne sny, ra'zacowie, w późniejszych tomach też ciężej jest dopatrzeć się plagiatu.

Chyba sobie żartujesz. Przypominasz mi mojego kumpla, argumentującego, że Ra'zacowie to nie zrzyna z Jeźdzców Pierścienia (trochę inaczej się nazywali, ale zapomniałem), bo są porośnięci piórami. "Ciężej dopatrzeć się plagiatu"... Aha. Czyli to, że Paolini zamaskował to wszystko masą niepotrzebnych wątków, zasługuje na pochwałę?

W ogóle po przeczytaniu Najstarszego powiedziałem wspomnianemu wcześniej kumplowi (który emocjonował się wtedy Eragonem - a, jako że był mniej oczytany ode mnie, dzisiaj przyznaje mi rację, że to ścierwo), że Paolini wepchnął do tego tomu tyle różnych, w ogóle niepotrzebnych wątków, że mógłby z tego ze spokojem zrobić długą sagę. I za nic nie zamknie tego wszystkiego w jednym tomie. Miałem rację - autor postanowił rozszerzyć Dziedzictwo o jeden tom, by "wszystko mogło zakończyć się w normalnym tempie". Cóż, pewnie jakaś w tym również rola wydawców, którzy nie mają nic przeciwko dojeniu dobrej marki jak najdłużej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość RobertG

Dziedzictwo czyli coś co mnie jednocześnie bawi jak i przeraża.

Bawi mnie cały ten szum wokół tego, chociaż film tak... uhm... po prostu nie udał im się na tyle aby wielu zniechęcić do książki, gdyż byli tacy, którzy chcieli po nim to poczytać. Z filmu wyszedł zwykły fanik z ''superaśnymi efektami spesialnymi'' nie mówiąc już o tym co mnie przeraża, a mianowicie CAŁEJ KSIĄŻCE! Ok, niech będzie plagiat z Władcy Pierścieni, niech całe te opisy np. mocy Galbatorixa będą przesadą ale chłopak stworzył świat, którego zasady przy dokładnym czytaniu wydają się po prostu surrealistyczne! I nie chodzi tu o istnienie magii bo to oczywiste w książce fantasty. Tak na prawdę za ''pozytywy'' książki jej obrońcy podają tylko język - według mnie język fanika takiego jak każdy, z dopiskami zaznajomionych z literaturą mamusi i tatusia oraz jak sam Paolini podkreślał wielu osób, którzy mieli o tym jakiekolwiek pojęcie. Nie mówcie mi też że chłopak potrafił tak działać czytelnikowi na psychikę tymi wątkami miłości, rozpaczy i chęci zemsty - co najwyżej poczytał internetowe poradniki dla pisarzy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że jeśli zechciałbyś się bić na pięści z zawodowym bokserem, to dostałbyś ostro po buzi - i absolutnie nic nie dałaby ci "chęć obrony domu i rodziny". Myślę, że gdybyś ty - niewyszkolony i nieprzystosowany do walki cywil - zechciał walczyć z zawodowym żołnierzem, szkolonym do zabijania, to skończyłoby się to dla ciebie fatalnie bez względu na twoje chęci.

A chłopi, próbując się bić z przeszkolonymi i dobrze uzbrojonymi wojownikami, zostaliby zmasakrowani. Ale nie u Paoliniego - u niego mało co jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem.

Widzę, że u Ciebie pojęcie morale, chęć do walki i ogólnie jej powód to coś równie fantastycznego, co tolerancja religijna u moherów.

Pamiętaj też, że żołnierze imperium bali się Ra'zaców, więc ich morale automatycznie poszło w dół. Jak powiedział Napoleon " Lepsze jest stado baranów dowodzone przez lwa, niż stado lwów dowodzone przez barana

W ogóle po przeczytaniu Najstarszego powiedziałem wspomnianemu wcześniej kumplowi (który emocjonował się wtedy Eragonem - a, jako że był mniej oczytany ode mnie, dzisiaj przyznaje mi rację, że to ścierwo), że Paolini wepchnął do tego tomu tyle różnych, w ogóle niepotrzebnych wątków, że mógłby z tego ze spokojem zrobić długą sagę. I za nic nie zamknie tego wszystkiego w jednym tomie. Miałem rację - autor postanowił rozszerzyć Dziedzictwo o jeden tom, by "wszystko mogło zakończyć się w normalnym tempie". Cóż, pewnie jakaś w tym również rola wydawców, którzy nie mają nic przeciwko dojeniu dobrej marki jak najdłużej...

Czyli podzielenie książki na tomy świadczy o tym, że jest beznadziejna??!! Ok, to weźmy Władcę Pierścieni.

Tam też wszystko mogło zakończyć się na jednym tomie opisującym tylko podróż Froda i Sama do Mordoru, a nie jakieś bitwy o Helmowy Jar, Minasth Tirith, spotkanie z entami, różne pieśni , spotkanie z Bombadilem.

Mógłbym wymieniać jeszcze dużo. Że to buduje klimat?? Co z tego, przecież to niepotrzebne wątki. Oczywiście nie mówie, że Eragon jest lepsze od Władcy Pierścieni, bo LotR to klasyka fantasy. Eragon to zwykła lekkostrawna powieść fantasy bez żadnych wątków skłonnych do przemyśleń, bez drugiego dna i według mnie tak należy ją traktować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że u Ciebie pojęcie morale, chęć do walki i ogólnie jej powód to coś równie fantastycznego, co tolerancja religijna u moherów.

Facet, nie osłabiaj mnie.

Morale, chociaż ma wpływ na wynik walki, nie zdziała rzeczy niemożliwych, do jasnej cholery. Chęć do walki i wysokie morale nie pomogły nam wygrać żadnego z powstań w naszej historii (których było sporo, a entuzjazm za każdym razem ogromny - dopóki nie było już absolutnie jasne, że sprawa jest beznadziejna). Nie pomogły też z kolei wygrać Niemiaszkom bitwy o Atlantyk - z tego względu, że pomimo wysokiego morale zostali za aliantami w tyle w dziedzinie postępu technologicznego. Dodatkowa sprawa to fakt, że morale jest tylko jednym czynnikiem - samo ono (

a niczego innego wieśniacy z Carvahall nie mieli!

), wobec przytłaczającej przewagi na każdym innym polu, nic nie da.

Jest to jak dla mnie totalna żenada, że muszę tłumaczyć rzeczy kompletnie oczywiste ludziom, którzy postanowili o nich zapomnieć - na potrzeby nieudolnej obrony najbardziej żałosnej książki w historii literatury fantasy.

Pamiętaj też, że żołnierze imperium bali się Ra'zaców, więc ich morale automatycznie poszło w dół. Jak powiedział Napoleon " Lepsze jest stado baranów dowodzone przez lwa, niż stado lwów dowodzone przez barana

Zaiste - baliśmy się jednych, to pozwólmy się pozabijać drugim. Logiczne jak cholera. Aż mam ochotę czołem w blat biurka postukać, jak czytam te twoje duby smalone.

Poza tym wyraźnie nie zrozumiałeś, o co chodzi w sentencji Napoleona. Podpowiedź: ma się nijak do przedstawionej przez ciebie sytuacji. Wyjaśnienie (ja nazwałbym to raczej "wymówką") zaś Paoliniego, że Ra'zacowie byli kiepskimi dowódcami, też nie ma rąk i nóg - wobec bandy niezorganizowanych, uzbrojonych byle jak i niewyszkolonych do walki chłopów, żadna wyrafinowana taktyka nie jest potrzebna.

Czyli podzielenie książki na tomy świadczy o tym, że jest beznadziejna??!!

Nie, chłopcze, nic nie zrozumiałeś (znowu...) - chodzi o to raczej, że Paolini rozwlókł swoje wypociny na tyle, że trzeba było z tego zrobić jeszcze jeden tom. A na przykładzie Brisingra widać, że nie jest to wcale wynikiem nadmiaru treści - przez ponad 500 stron powieści praktycznie nic się nie dzieje.

Mógłbym wymieniać jeszcze dużo. Że to buduje klimat?? Co z tego, przecież to niepotrzebne wątki.

Jest to pseudoargument tak śmieszny i absurdalny, że nie chce mi się go komentować...

Zaiste, cały szereg niechlupoczących od wody wydarzeń, wpływających na przebieg całej historii, należy porównać do tych nędznych wypocin Paoliniego, gdzie przez ileś tam stron nie dzieje się NIC, co wnosiłoby COKOLWIEK do fabuły.

Eragon to zwykła lekkostrawna powieść fantasy bez żadnych wątków skłonnych do przemyśleń, bez drugiego dna i według mnie tak należy ją traktować.

Fakt, że nawet w takiej kategorii Eragon jest beznadziejny, zdaje się do jego obrońców w ogóle nie docierać... Bo przecież to, że ja wymagam fabuły i świata mających ręce i nogi, jest od razu dla nich wymogiem isnienia "drugiego dna". Chce mi się w tej sytuacji powiedzieć nie "drugie dno", tylko po prostu "dno"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...