Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czyzyk

Eragon, Najstarszy, Brisingr, Dziedzictwo - Christoper Paolini

Polecane posty

A tak z innej beczki - ktoś tu kiedyś wspomniał, że do książki wrzucono japoński miecz i że to nie bardzo pasuje (nie pamiętam, już kto to mówił) - gdzie ten japoński miecz się pojawiał, bo naprawdę nie pamiętam??

Prawdopodobnie chodziło o sposób

wykucia Brisingra

. Paolini w Podziękowaniach do trzeciej części napisał, że potrzebne informacje zaczerpnął z książki Sztuka japońskiego miecza Leona i Hikoro Kappów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcąc się chwalić w tym roku na koncie mam koło 50 książek (i w tym roku NIC Paoliniego nie przeczytałem, za to było tam sporo Clancego, Ludluma i Kinga)

Masz rację, nie chwal się, bo nie ma czym. Żeby przeczytać tyle książek, i mimo to nie umieć dostrzec w tekście czytanym błędów językowych i stylistycznych pierwszego stopnia - tożsamych z tymi widywanymi w wypracowaniach gimnazjalistów... No, faktycznie nie ma się czym chwalić, z tego punktu widzenia. Bo to już nawet gorzej, niż gdybyś nie czytał w ogóle - wtedy byłbyś w pewnym sensie usprawiedliwiony.

To jest jak z większością konsumentów w USA, na przykład. Co z tego, że dużo w życiu rodzajów potraw próbowali, skoro i tak nie odróżniają mielonego mięcha do hamburgera od porządnie przyrządzonego steku?

Tak samo Paolini może zacząć od "Eragona" i skończyć jako pisarz wybitny, porównywalny do Tolkiena. A co! :dry:

Na to się wcale nie zanosi. Wraz z kolejnymi tomami nie widać bowiem, aby Paolini opanowywał warsztat - zamiast tego piętrzy kolejne stosy idiotyzmów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, to chciałbym sobie wyobrazić rozmiary źrenic Elfów w nocy, skoro widziały niemal tak dobrze, jak za dnia. Muszą z pół gałki zajmować, jak nic. Ale dobra, nie czepiam się. Idziemy dalej, bo ze słuchem też była ciekawa sprawa -

Eragon, stojąc z Roranem pod Helgrindem na początku Brisingra, odczuwa niewyobrażalne katusze z powodu, że ma czuły słuch i go łeb boli, bo dźwięki wydawane przez kogoś jakieś 50 m dalej są za głośne. Nie ma jednak żadnych problemów z prowadzeniem normalnych rozmów, choć w takim razie jak ktoś powie coś z odległowści 2 m od niego, to mu łeb powinno rozerwać (spokojnie, to przenośnia, nie mam namyśli prawdziwego wybuchu głowy, nie bój się.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi mieczami to się nie zgodzę

jak Ciri trafiła do elfiej "niewoli" były tam całkiem wyraźnie opisane ich miecze - i wcale na złom nie wyglądały

tak samo jak w większości książek fantasy.

Chodziło o LotR-a, nie o Wiedźmina.

Tak samo Paolini może zacząć od "Eragona" i skończyć jako pisarz wybitny, porównywalny do Tolkiena. A co! dry.gif

Tyle że pisarze, którzy dzisiaj są wybitni, już w swoich pierwszych dziełach wykazywali pewien potencjał... Wystarczy popatrzeć na takiego Kinga czy Tolkiena.

widziały w ciemności jak sowy, a w dzień światło im po oczach nie waliło

Kolejny przykład wszechobecnej doskonałości elfów u Paoliniego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, BTW...

rodzice wydali bo mieli kasę (choć nie rodzice bo to chyba nie oni są wydawcami).

Nie? To sprawdź, jak się nazywa wydawnictwo, które wypuściło tą szmirę w USA.

Bazil - wziąłeś mój pomysł na porównanie star wars z eragonem i go ulepszyłeś

Jedną chwilę - pomysł na porównanie Star Wars z Eragonem na pewno nie jest twój, bo tak samo myślą tysiące osób. To raz. Dwa, wklejony przeze mnie w tamtym poście tekst, napisałem zupełnie gdzie indziej na dłuuugo przed tym, zanim odwiedziłem to forum - i wklejałem go już wcześniej tu i ówdzie (na forum Filmwebu - tam powstał, na forum Draconis, forum Ogame...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez miesiąc czytałeś wszystkie trzy części ? ^^ I to bez przerwy ? Dziwne, gdyż gdy ja przez tydzień od 15 do wieczora nie miałem co robić, a byłem w takiej sytuacji, że jedyne co mogłem robić poza bezmyślnym leżeniem to czytać Dziedzictwo, to przeczytanie zajęło mi 4 dni :_

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak oto został użyty ostateczny argument, ostatnia deska ratunku dla strony przegrywającej, która koncertowo potrafi rozwalić każdą dyskusję. Brawo, lordeon. Przyjmijmy więc, że tego argumentu nie było i kontynuujmy. Więc - Nie, nie boli mnie, że są ludzie których na to stać, a ja się marnuję w kącie. Gdybym uważał, że moje "dzieła" są dość dobre, by je opublikować, wrzuciłbym je do internetu i miał satysfakcję, gdyby podobały się ludziom, lub kajał się, gdyby uznali je za szmirę. Boli mnie raczej, że tą szansę publikacji dostają ludzie, którzy wybitnie na to nie zasługują i na dodatek trzepią na tym ogromną kasę, podczas, gdy powinni właśnie kajać się przed internetowymi krytykami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaglądałem do tego tematu, ponieważ myślałem, że dyskusja o serii Dziedzictwo została już zakończona. Fani Paoliniego jednak w międzyczasie powrócili, z jeszcze głupszymi i bardziej bezsensownymi argumentami. Cofnę się do nieco dalszych postów, jako że dość długo mnie tu nie było.

Czyli podzielenie książki na tomy świadczy o tym, że jest beznadziejna??!!

Czytaj ze zrozumieniem. Nie czepiam się podzielenia książki na tomy (bo z niewiadomego powodu to właśnie mi zarzucasz), tylko tego, iż Dziedzictwo od początku miało być trylogią, ale przez zbyt rozdmuchany drugi tom stało się to niemożliwe. Brak panowania nad własnym materiałem to jeden z najbardziej jaskrawych dowodów braku umiejętności pisarskich Paoliniego.

Krytykujecie tę książkę, a żaden z was nigdy nie napisał równie dobrej. Więc nie udawajcie geniuszy i najpierw pokażcie, zamiast gadać!

Często powtarzany w różnych dyskusjach, nielogiczny argument. Jeśli ktoś nie napisał żadnej powieści, to najprawdopodobniej dlatego, że zdaje sobie sprawę z braku swych umiejętności. Paolini, jak wielu innych, nie - i tak powstają kiepskie twory. Mierz siły na zamiary.

Pamiętajcie też, że on miał tylko 15 lat!

Patrz wyżej.

Rzeczowo na temat zrzynek? W ilu współczesnych grach ratujesz świat?

Pojechałeś po bandzie. Nie chodzi tu o to, że Eragon jak wiele innych dzieł porusza motywy walki dobra ze złem czy ratowania świata. Sęk w tym, że Paolini kropka w kropkę zerżnął całą niemal fabułę Gwiezdnych Wojen.

Możesz mi powiedzieć który to argument?

Cała Twoja wypowiedź. Orzech ma rację, to tekst frustrata, który zdaje sobie sprawę, że przegrał dyskusję: "nie mam żadnych sensownych argumentów, ale wielu mnie popiera (klasyczna metoda manipulacyjna: bez konkretów, tylko słowa typu "większość","wielu" itd.) i nie zmienię zdania, więc siedź cicho, cieniasie!".

Szanse ma KAŻDY wystarczy żeby twoje opowiadania trzymały jako-taki poziom i możesz próbować. Myślisz że np: S. King psioczył "jaki ten świat niesprawiedliwy, inni piszą szajs a prawdziwi geniusze się marnują...",, bo ja to nie. Ktoś ma talent to wysyła próbki do wydawnictw, gazet itp itd. I jeśli ktoś uzna że się nadaje to mu to wydrukują. Dla niespełnionych "tfurcuw" są blogi, są ziny i masa innych sposobów żeby ukazać swoje "ach jakie to piękne" arcydzieła.

Masz w głowie wyidealizowany obraz świata. Wielu dobrych twórców nie znajduje wydawców, ponieważ np. ich dzieła należą do niemodnego i tym samym kiepsko sprzedającego się gatunku, lub też wydali jedną książkę, która z różnych powodów nie zarobiła, co zamyka dalszą drogę współpracy z wydawcą. Dziedzictwa zapewne nikt by nie wydawał, gdyby nie pomysł rodziców autora, aby całą kampanię reklamową oprzeć na wieku swojego dziecka. To wystarczyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to co że puścili to jego rodzice.

To, że nikt inny by tego nie wydał. Bo książek z BŁĘDAMI GRAMATYCZNYMI, ze stylistyką na poziomie gimnazjum, książek napisanych ogólnie rzecz biorąc równie "poprawnie", co statystyczne wypracowanie podstawowicza/gimnazjalisty, się nie drukuje. Takie książki się wysyła albo do korekty, albo do kosza. A Paolini napisał tego śmiecia z wypiekami na policzkach, nie zadając sobie w ogóle trudu, aby choć trochę dopracować własny utwór, po czym natychmiast uznał, że to trzeba wydać.

Boli cie to że kogoś na to stać a ty siedzisz geniuszu w kąciku i się marnujesz?

Nie. Boli mnie to, że dziesiątki, jeśli nie setki lepszych od Paoliniego pisarzy - w tym młodocianych - mimo swoich umiejętności nic nie wyda. Zwłaszcza u nas, gdzie trudno jest się przebić.

Swoją drogą, jakbym się kiedyś upił na umór, to może i nazwałbym się geniuszem.

Poza tym gdyby to była szmira to ludzie by tego chyba nie kupowali - choć to w sumie żaden argument z mojej strony bo tyle ludzi pali fajki a ja nijak nie mogę tego zrozumieć.

Dodam jeszcze równie "logiczne" stwierdzenie - buły z McDonalda to z pewnością wykwintne danie o ponadprzeciętnych walorach smakowych, bo gdyby tak nie było, to do owych "restauracji" (nie wiem, kogo oni chcą nabierać, nazywając tak swoje bary) nie chodziłyby tłumy ludzi.

Powiem ci tak - pisz i mów co chcesz, MI i innym osobom książka pomimo błędów (pokaż mi też książkę która ich nie ma) się podobała.

Zgadzam się z przedmówcami - argumenty, których nigdy nie miałeś zbyt wiele, już ci się skończyły, więc zastosowałeś najbardziej trywialną z możliwych, końcową ripostę - "mów se co chcesz, ja i tak uważam swoje, no i inni też". Zapewne wzmianka o tym, że inni tak uważają, sprawia, że czujesz się w pewien sposób silny (wszak człowiek to zwierzę stadne).

Swoją drogą, mówili mi, że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów...

Co do tekstu w nawiasie - pokaż mi drugą taką książkę, do której można siąść z ołówkiem i co akapit (a często to i nawet co zdanie i co linijkę) odnajdywać poważny błąd stylistyczny czy gramatyczny, z rodzaju takich, jakie można znaleźć na wielokrotnie tu wspominanych, gimnazjalnych wypracowaniach. Już pierwsze zdanie to po prostu tragedia. Jak to szło? Aha:

Wiatr zawodził w ciemnościach, niosąc z sobą woń, która mogła odmienić losy świata.

Myślę, że nikt dorosły i dojrzały, a już z pewnością nikt z elementarnymi chociażby umiejętnościami pisarskimi, by czegoś takiego nie sklecił. Sto procent grafomaństwa w cukrze.

Ot, podsumowałeś też siebie i orzecha

Mam wrażenie, że te twoje riposty są coraz bardziej rozpaczliwe - ta bowiem nie ma żadnego sensu i nic jej nie uzasadnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, problemem z popularnością Eragona, jest taki, że ta książka właśnie ma takie błędy. Z początku takie stwierdzenie może wydać się absurdalne, ale tkwi w nim jakaś logika. Eragona czytają głównie młodzi ludzie ( powiedzmy 11-18 lat ). Czytając taką książkę, nie zwracają oni uwagi na błędy stylistyczne, braki logiki w zdaniach czy tym podobne. Ich to po prostu to nie obchodzi. Jednakże zobaczmy co się dzieje gdy dostaną do ręki np. krzyżaków, ogniem i mieczem czy też innego "klasyka". Cała złożoność książki, ilość wątków, a nawet samo to, że często czytają je pod przymusem odrzuca ich. Jednakże Eragon nie jest " mózgołamaczem " jak taki klasyk. Autor ukradł historię ze Star Wars, zmienił na średniowiecze, dodał magię smoki, elfy i krasnoludy, napisał wszystko prostym językiem ( czyt. takim, który każdy młody człowiek rozumie, czy też na co dzień się nim posługuje [ np. przy pisaniu wypracowań ] ), a do tego miał rodziców, którzy posiadają wydawnictwo książek. Cała ta mieszanka zaowocowała produktem, który trafia do każdego nastolatka. Nie można za to zaprzeczyć całej TONY wad tej książki, jednakże jeśli ktoś czya książkę dla czystej przyjemności, takie coś czytelnika w ogóle nie obchodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autor (...) napisał wszystko prostym językiem ( czyt. takim, który każdy młody człowiek rozumie, czy też na co dzień się nim posługuje [ np. przy pisaniu wypracowań ] )

Dowcip polega właśnie na tym, że Paolini nie napisał tej książki w sposób prosty. Napisał ją tak, jak gdyby się porywał na epickie par excellence i wiekopomne dzieło, przez co sili się na wydumane i idiotyczne figury stylistyczne, a cały tekst ocieka kiczowatym, robionym na siłę i nieumiejętnie patosem. Czyli - mamy po prostu do czynienia z próbą stworzenia czegoś "epic" przez kogoś, kto pojęcia nie ma zielonego, jak się coś takiego robi (ba - pojęcia nie ma zielonego, jak się pisze w ogóle!).

Ale skoro ludzie z tzw. masy, zwłaszcza młodzi, którzy zapewne pisaliby w podobnym stylu i myśleli, że to faktycznie epickie jest, dobierają się do tak napisanego Eragona... cóż, tak czy inaczej na jedno wychodzi - to żywioł masowego odbiorcy.

Nie można za to zaprzeczyć całej TONY wad tej książki, jednakże jeśli ktoś czya książkę dla czystej przyjemności, takie coś czytelnika w ogóle nie obchodzi.

Dla mnie osobiście jest to mniej oczywiste, kiedy akcja wlecze się w sposób niemiłosierny (ze względu na koślawą narrację autora, który napycha do książki mnóstwo dłużyzn, w ogóle nie popychających fabuły do przodu), a mimo to tacy odbiorcy twierdzą, że jest wartka. Toż to istny paradoks.

Inne paradoksy to mit, że Saphira jest smoczycą z wyrazem i poczuciem humoru (mimo że jest to postać niemal kompletnie szara, a gagów w jej wykonaniu nie ma prawie wcale) oraz fakt, że owi odbiorcy zachwalają finalną bitwę w pierwszym tomie (mimo że jest ona napisana w sposób absolutnie chaotyczny i kompletnie nieobrazowy - Eraś kica sobie z miejsca na miejsce, kolejne postacie wyskakują przy nim jak diabły z pudełka, a o ogólnym przebiegu bitwy nie wiemy nic, bo autor ogranicza się w tej kwestii do powtarzania, że Vardeni coraz bardziej dostają w tyłek; w efekcie zamiast klarownego opisu bitwy, mamy chaos, który dezorientuje).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym te opowiadania różnią się od innych? Bo nie trafiają do milionów? Bo nie można zarobić? Bo nie będziesz sławny? Bo nie będą wydrukowane przez kogokolwiek, nie trafią na papier a wokół nich nie będą się toczyć dysputy? Chyba to nie jest najważniejsze.

Ta - daaam! Właśnie z Twych własnych ust (klawiatury?) padło to, co próbuję Ci powiedzieć - wszak mówimy o szansie na WYDANIE, a nie na to, iż ktoś ten tekst przeczyta.

jestem lepszy od ludzi którzy całą swoja "produktywność" wkładają w to żeby opluć innych..

Kolejny popis wybitnego chamstwa z Twojej strony. Czyli znowu wyjazd osobisty... Nie wiem, skąd u Ciebie wiedza o tym, iż nie wkładam swojej produktywności (u Ciebie - w cudzysłowiu) w nic innego. Innymi słowami - [beeep] się ode mnie (i innych, których próbujesz obrazić).

Wystarczy przeczytać odpowiedzi innych na moje posty - i nie ma różnicy między nimi.

Podaj konkrety. W którym (bo tak uważasz) poście ktoś wypowiedział się tak, jak Ty: "nie zmienię zdania i wielu mnie popiera, papuciu jeden!"?.

Wy nie przekonacie mnie że Eragon to szmira, ja nie przekonam was że to książka która można przeczytać i się nie krzywić.

Jestem, jak każdy myślący człowiek, gotowy na zmianę opinii. Daj mi do tego tylko jakiś sensowny powód w postaci mądrych argumentów.

Ot, zobaczymy czy ty zmienisz.

Kolejna bezsensowna "riposta". Dyskusja to nie walka na to, kto szybciej i mocniej zmieni zdanie, a wymiana argumentów, które mają do tego doprowadzić.

choć prawdę powiedziawszy nie wiem co on ma do Eragona

Więc obca jest Ci forma porównania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz powtarzam - są ziny, są blogi, są gazetki szkolne.

Nie rozśmieszaj mnie.

Czytałeś opowiadania na "tutejszych" blogach? Może w AMagu?

Nie.

Ale czytałem je na innych sajtach.

Czym te opowiadania różnią się od innych?

Są pisane tylko dla zabawy. Podczas gdy Paolini napisał jakieś wypociny również dla zabawy, i zarobił na tym miliony.

Chyba to nie jest najważniejsze.

Pinkel miał rację - ty masz jakiś mocno wyidealizowany obraz świata. Aż mi się przypominają listy niektórych "mądrych inaczej", co CDA, sugerujące, że oni powinni robić to pismo dla idei.

Bo przecież pieniądze nie są najważniejsze i szczęścia nie dają... ale nawet najzagorzalsi fanatycy tych hasełek winni od czasu do czasu przyznać, że pieniądze mimo wszystko ważne są, i to bardzo, a chociaż szczęścia nie dają, to mogą dać jego bardzo dobrą namiastkę.

Sam jestem fotografem-amatorem.

A ja jestem pisarzyną-amatorem. I publikuję już swoje wypociny tu i ówdzie. W wieku dwunastu lat trafiłem nawet do lokalnej gazety.

Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że liczę na wydanie czegoś, na czym zarobiłbym pieniądze i co trafiłoby do szerszej rzeszy odbiorców.

Nie czuję się lepszy od ludzi z NG, ale tak, jestem lepszy od ludzi którzy całą swoja "produktywność" wkładają w to żeby opluć innych.

Oszukujesz w tym zdaniu sam siebie...

Jak ktoś chce to może. Wystarczy trochę uporu i cierpliwości.

Paolini tego wcale najwyraźniej nie potrzebował. On - beztalencie zupełne - podczas gdy ludzie dużo lepiej utalentowani muszą się trudzić, a mimo to i tak nie zawsze zdołają się przebić.

Naprawdę tak trudno to pojąć?

Wystarczy przeczytać odpowiedzi innych na moje posty - i nie ma różnicy między nimi.

Jest kolosalna różnica. Pinkel, podobnie jak inni podzielający jego poglądy, wciąż starają się argumentować, a ty w ostatnim poście dałeś sobie spokój, w akcie rozpaczy wstawiając tę idiotyczną ripostę, że "ja i tak się nie dam przekonać!".

Wy nie przekonacie mnie że Eragon to szmira, ja nie przekonam was że to książka która można przeczytać i się nie krzywić.

Jeśli mimo obecności w tej książce TON błędów o charakterze ELEMENTARNYM i jej ogólnej frankensteinowatości ("dzieło" poskładane nieudolnie z tego, co zerżnął od innych) nie uważasz tego za wystarczający powód do nazwania tego szmirą, to zdecydowanie nie jest to powód do chwalenia się na lewo i prawo, że ty się nie dasz przekonać. Bo świadczy to tylko o twoim zaślepieniu i kompletnie irracjonalnym trzymaniu się opinii, która wielokrotnie została już wykazana jako błędna. W oparciu o fakty, a nie o czyjś gust.

Natomiast do tego, że Eraś jest książką, którą można przeczytać, nie musisz mnie przekonywać, bo ja to doskonale wiem i bez twoich mądrości. Kłopot w tym, że trzeba być czytelniczym prawiczkiem, aby to bez zająknięcia przeczytać. Jeśli ktoś ma za wysokie IQ, albo po prostu za dużo książek przeczytał, Eragon będzie dla niego drogą przez mękę.

Tak, wiem, że ty dużo książek przeczytałeś, i powtarzam, że nie masz się czym chwalić. Jeśli bierzesz do ręki Ludluma i Paoliniego, a mimo to nie umiesz w ogóle odróżnić książki dobrej od totalnej szmiry, to wcale to o tobie dobrze nie świadczy. Ba! Ty potrafisz nawet stanąć w obronie takiej szmiry, przy jednoczesnej niepochlebnej wzmiance o dziele wiekopomnym (wyimaginowane błędy w Diunie).

Ot, zobaczymy czy ty zmienisz.

Już zmieniłem. Wcześniej miałem do tej książki stosunek chłodno-neutralny, teraz uważam, że jest kompletną szmirą. Gdybyś przeczytał w ogóle mój pierwszy post w temacie, wiedziałbyś to.

Na wszelkie próby przekonania mnie do stanowiska przeciwnego jestem otwarty, chociaż wątpię, aby cokolwiek było w stanie przekonać mnie, że Eragon jest książką dobrą. A już na pewno nic nie jest w stanie przekonać mnie, abym żywił jakikolwiek podziw czy szacunek dla autora tej książki.

Przeczytaj a się dowiesz dlaczego McDonald to restauracja - choć prawdę powiedziawszy nie wiem co on ma do Eragona

Wiem i bez czytania - McDonals to restauracja, bo tak ktoś "mądry" postanowił ją nazwać w ramach "chłytu marketindodego". "Restauracja" oznacza porządny lokal z porządnym jadłem i porządną obsługą, a nie budę z barmanami za ladą i bułami pełnymi chemii - którą McDonals jest, tyle że dla niepoznaki ubraną w ładny wystrój wnętrza.

Co on ma do Eragona? To chyba pytanie retoryczne...

Poza tym czytając oryginał można też palnąć się w łeb widząc ile tłumacz dodał sam od siebie, aby książka wyglądała stylistycznie lepiej. Nie wyglądała. Dla mnie to raczej wyglądało tak jak opowiadanie wyciągnięte z bloga jakiegoś nastolatka, przeredagowane przez dziesiątki ludzi i wydane przez jakiś błąd w wydawnictwie.

Podpisuję się obiema rękami.

Aczkolwiek Paulina Braiter w tłumaczeniu partaczyła też czasem niektóre sceny. Przykładem jest scena upicia Saphiry w "Najstarszym", gdzie pani tłumacz napisała, że "Eragon ukłonił się do wtóru aplauzu, a Saphira ryknęła, próbując go naśladować". Cóż, w oryginale użyto tutaj czasownika "reared" (stanęła na tylnych łapach), które Braiter przemianowała na roared (zaryczała) - dlaczego, nie mam pojęcia. W każdym razie w tej scenie Saphira wcale nie ryczała, tylko po pijaku stanęła na tylnych łapach, przybierając ludzką postawę i również próbując się ukłonić - co zresztą tłumaczy, w jaki sposób upadła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaciekawiła mnie również jedna sprawa - na tylnej okładce książki są komentarze od dziennikarzy z "mediów". Co dziwne, są one albo napisane przez idiotów, albo przez łapówkę od wydawnictwa. Przytoczę kilka :

Artur Szklarzyk -"Popcorn"

" Nastoletni Paolini wyczarował powieść, która w fantastyczny sposób przywraca wiarę w istnienie dobra, przyjaźni, magii i .... smoków ! "

Hanna Budzisz - "Poradnik domowy"

"Wyobraźnia autora jest niezwykła, stworzył wciągający świat, zaludniony pełnokrwistymi postaciami, przeżywająćymi szalone, pełne napięcia (!!!) przygody. Aż trudno uwierzyć, że miał tylko 15 lat, gdy to pisał " ( najwyraźniej pani Budzisz nie widziała Star Wars :) )

Kamil Śmiałkowski - "Wprost" ( !!! )

"Jeśli ta historia powstała w głowie piętnastolatka, to Christopher Paolini jest na najlepszej drodze, by stać się Aleksandrem Wielkim literatury ".

No cóż - wygląda na to, że polskie media są równie łatwe do kupienia, jaki i polscy trenerzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mnie to zaszokowało, że ludzie, którzy z racji zawodu mają do czynienia z ogromną ilością książek, wychwalają kupkę grafomanii pod niebiosa. Zauważcie, że we wszystkich fragmentach przytoczonych przez majstra pojawia się kwestia wieku autora. Kolejny dowód na tezę, jakoby to właśnie na tym opierał się cały sukces tej nieszczęsnej powieści...

EDIT:

Cała ta mieszanka zaowocowała produktem, który trafia do każdego nastolatka.

Tu się akurat nie zgodzę, bo nastolatkiem jak najbardziej jestem, a Erasia jak najbardziej za szmirę uważam :) . Trafia on raczej głównie do nie czytających prawie niczego dzieciaków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytykacie Lordeonowi chamstwo, a sami lepsi nie jesteście. Jeśli komuś Eragon się podoba to od razu łapówkarz, debil, małolat i nic nie czytający ( a najlepiej nie umiejący, a co, jak gnoić to na całego) dzieciak. Po za tym czy ja Was muszę przekonywać, że książka jest fajna?? Nie. Napisałem (bo od tego jest w końcu ten temat) że książka mi się podoba i mam generalnie gdzieś czy komuś się podoba czy nie. BTW też przytoczę coś z okładki:

"Zdobywca Asa Empiku 2005

Nr 1 na liście bestsellerów New York Timesa

Nr 1 na liście bestsellerów Publishers Weekly

Bestseller USA Today

Bestseller The Wall Street Journal " Widocznie nie tylko polscy dziennikarze są przekupni jak cholera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem raz, powiem ponownie. NIE MÓWIĘ, ŻE WSZYSCY FANI ERAGONA TO DEBILE. Mówię tylko, iż to jest główny target (nie debile, tylko nie czytający i młodzi...). Bo jednak więcej wśród fanów Eragona jest wyjątkowo nieoczytanych młodziaków niż dojrzałych koneserów fantastyki.

Widocznie nie tylko polscy dziennikarze są przekupni jak cholera.

Widocznie. Albo jest tak, jak już pisałem w poprzednim poście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy opinii że książka mi się podoba?

Nie. A skoro takich prostych rzeczy nie rozumiesz, to ci wyjaśnię, jak krowie na rowie.

"Mnie się ta książka podobała" oraz "ta książka nie jest szmirą" to nie są w ogóle opinie równorzędne. Sam fakt, że tobie się coś podobało, nie jest ŻADNYM argumentem na to, czy książka jest szmirą, czy nie. Kicz to po prostu kicz - da się to stwierdzić bez konieczności odwoływania się do gustu.

Przy czym w przypadku Erasia sprawa jest o tyle prosta, że ta książka nosi wyraźne ślady, że pisał ją ktoś, kto w ogóle nie ma nawet elementarnych zdolności pisarskich. Da się bez trudu wyłowić popełniane z zatrważającą częstotliwością błędy stylistyczne i językowe. Książki napisanej w ten sposób nie da się - pod warunkiem, że ma się uczciwe podejście do sprawy - nazwać książką dobrą i nie będącą kiczem.

I jeśli ty tego nie rozumiesz, to ja rozkładam ręce.

I jak najbardziej podobała mi się książka jako przerywnik, jako książka w której można się zaczytać bez konieczności zastanawiania się "kim u diabła jest ten a ten dla tego i tego i dlaczego on zrobił to co zrobił"

Jest na rynku całe mnóstwo "przerywników", w których również można się zaczytać (przez wzgląd choćby na ich prostotę), a mimo to każdy jest napisany o niebo lepiej, niż Eraś (a sprzedaje się gorzej - bo przecież nikt nie rozdmuchał, że książka X to dzieło piętnastolatka). I widać, że każdy z owych przerywników był pisany przez człowieka dorosłego, a nie przez smarkacza z brakami edukacyjnymi.

I przypuszczam, że wystarczy minimum dobrego smaku, aby Eraś również jako przerywnik się nie sprawdzał - właśnie przez wzgląd na to, jak fatalnie jest napisany.

Po za tym czy ja Was muszę przekonywać, że książka jest fajna?? Nie. Napisałem (bo od tego jest w końcu ten temat) że książka mi się podoba i mam generalnie gdzieś czy komuś się podoba czy nie.

Chłopie, bez obrazy, ale weź się popukaj w czoło. Jesteś na forum DYSKUSYJNYM, do diabła. Jeśli nie masz zamiaru dyskutować, co czego to forum służy, to po co tu w ogóle przychodzisz? Jeśli masz pretensje o jakiekolwiek próby zmiany twojego nastawienia do książki, to czemu nie zachowasz po prostu dla siebie tego, że tobie się to podoba.

BTW też przytoczę coś z okładki:

Tak, już wiemy, że dużo się tych Erasiów sprzedało, nie musisz nam przypominać. A gdzie nagrody za coś innego, niż wysokość sprzedaży? Czyli na przykład - bo ja wiem, poziom tej książki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy opinii że książka mi się podoba? To jest według ciebie i wielu innych opinia błędna? To wiesz więcej niż ja o mnie samym :D

Opinia, ze książka ci się podoba?? Czyli że co, "Moim zdaniem książka mi się podoba", więc "Moim zdaniem ta książka jest moim zdaniem dobra??" Oj, na WOSie si e nie uważało - stwierdzenie, ze "ta książka mi się podoba" już jest opinią, chodziło o opinię, że ta książka jest dobra. Na pocieszenie dodam, że Bazil też chyba nie uważał na WOSie - opinia jest indywidualna dla każdego, nie może być błędna, co najwyżej niepoparta faktami i argumentami. Swoją drogą - mnie rozśmieszyło, że ktoś z okładki Brisingra twierdził, że to książka "dorosła" - jak tak naiwną, wyidealizowaną opowieść, w której zło musi być ukarane choćby nie wiem co

(w efekcie czego Eragon przez dobrą połowę Brisingra wracał z Helgrindu)

można nazwać dorosłą?? Powie mi ktoś??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważamy, że ksiażka odniosła sukces bo autor młody, dlatego że ta wieść została rozdmuchana przez jego rodziców ( którzy mają swoje własne wydawnictwo ). Ludzie zaczeli myszleć " ojojojo, ale młody autor, on to POTRAFI napisać książkę w wieku 15 lat "" itp. Gdyby miał on 30 lat, to książka zostałaby uznana za zbędną makulaturę i zesłana do otchłani hadesu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DarthZiutek

Rozumiem, sukces Eragona jest więc wynikiem jego doskonałej jakości.

Skoro to nie wiek Paoliniego jest to przyczyną sukcesu, dlaczego w każdej pochlebnej recenzji pojawia się ten wątek? I w każdym tekście reklamowym (np. opisie na tylnej okładce książki)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...