Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Koszykówka

Polecane posty

Odnośnie nowszych wiadomości związanych z różnymi zmaganiami od NBA po PLK:

- Marcin Gortat w swoim pierwszym przedsezonowym meczu zaliczył bardzo dobry występ: 14 pkt i 8 zbiórek w 22 min przeciwko Denver Nuggets(110:127 poległy jednak "Słońca") Jedynym zgrzytem jest... złamany kciuk Polaka.

- Chris Paul "najmocniejszym" nazwiskiem narazie na rynku transferowym. Opuścił Nowy Orlean, na rzecz Los Angeles. Nie będzie jednak tworzył duetu z Koby'm, a Blakiem Griffinem gdyż dołączył do składu Clippers. Po tym transferze i 2 innych Clippers stają się ekipą która będzie mogła w sezonie 2011/2012 zagrozić bardzo wielu drużynom.

- Asseco Prokom Sopot tak jak sobie życzyłem dostaje ostro po 4 literach w Eurolidze. 1 winn, zero szans na awans i fatalna postawa w ostatnim meczu kiedy to drużyna Pacesasa rzucił całe 11 pkt w I połowie meczu z Uniksem Kazań. Cały mecz przegrali 41:68.

- http://www.youtube.com/watch?v=dnPTdQrHv8M- czyli hit jeśli chodzi o pomysły z życzeniami świątecznymi. Świetne wykonanie, genialna choreografia, a Stefański owni wszystko. You Can Dance czeka :tongue: Szkoda jedynie że po obejrzeniu tego:

mina mi jednak trochę zrzedła. Chociaż plus za lepszy taniec ekipy Trefla :wink:

- 17 i zarazem świąteczna kolejka PLK już od jutra, tymczasem w tabeli przewodzi Energa Czarni Słupsk(yes,yes,yes) czerwoną latarnią za to jest AZS Politechnika Warszawska.

Z ważniejszych wiadomości jedynie z PLK:

- mający problemy z finansami ŁKS Łódz, już jakiś czas temu musiał dać wolną rekę zagranicznym graczom. Ci długo się nie zastanawiali. Kirk Archibeque jest już w drużynie Zastalu Zielona Góra, Jermaine Mallett w Treflu Sopot, a ostatnio na pożegnianie odszedł ostatni z Amerykanów.

- w niewiele gorszym położeniu jest ekipa z Warszawy. Już jakiś czas zawodnicy nie dostają pensji, i wielu otwarcie mówi że na dobrą sprawę drużyny być już nie powinno. Jednak nadal jakoś działa, walczy jak lew o jak najlepsze wyniki szkoda że z takim skutkiem. Choć i tak brawa za koncepcję zespołu. Baty za to należa się zarządzającym Warszawą. Ja rozumiem, piłka nożna przede wszystkim Legia, Polonia, ale takie zaniedbywanie rokującej na przyszłość ekipy jest poprostu tragiczne.

- Andrej Urlep czyli najbardziej agresywny i żywiołowy trener w historii PLK powrócił. Został coachem AZS-u Koszalin, z którym zaliczył narazie obiecujący wynik. O ilę zwycięstwo ze słabym PBG to nic takiego, to już winn w gorącym meczu z Kotwicą czyli w derbach już zdecydowanie należy zaliczyć jako plus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zaczęło się. Fatalna porażka Lakers z Chicago. Jeziorowcy roztrwonili 10 punktową przewagę w czwartej kwarcie. Popełnili wiele błędów oraz nie trafiali kluczowych rzutów wolnych. Dobry występ Kobego- starał się, biegał, solidny w defensywie i skuteczny w ofensywie. Jedyny zgrzyt to duzo strat (aż 8). Brał na siebie ciężar gry zbyt często (najlepiej pokazuje to ostatnia akcja meczu- Kobe bardzo chciał sam wygrac ten mecz, zawiązał trzech zawodników koło siebie i nie oddał piłiki do niekrytego Fishera. Podoba mi się postawa młodego rozgrywającego A. Goudelock'a. Rookie oddawał rzuty z trudnych pozycji i często trafiał. Troy Murphy oraz McRoberts również potrafią sobie radzić na parkiecie. Ciekawy mecz. Bulls pokazali że wciąż są jedną z najlepszych drużyn w końcówkach.

Wcześniej Dallas podejmowali u siebie Heat czyli mieliśmy powtórkę z finałów. Szkoda że mierną bo emocji było niewiele. Heat po prostu w każdym elemencie byli lepsi od mistrzów. Szczególnie w zbiórkach. Widać było głód gry wśród zawodników z Miami. Po trzech kwartach różnica punktów przekroczyła trzydzieści. W czwartej kwarcie grali rezerwowi. Ci z Dallas radzili sobie lepiej a Heat trochę odpuscili. Przewaga stopniała do 11 punktów ale Miami kontrolowało sytuację. LeBron skonczył z 37 punktami... mogło być więcej ale nie trafiał z lini rzutów wolnych.

A jeszcze mecz Knicks z Celtics. Widziałem tylko czwartą kwartę. Rondo jak zwykle popisywał się niesamowitymi asystami a Carmelo Antohny trafiał z każdej pozycji. W ostaniej akcji zabrakło egzekutora wsród Celtów czyli Paula Pierca. Decydującego rzytu w ostatnich sekundach nie trafił Kevin Garnett.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dallas Mavericks - Miami Heat

Udany rewanż za finał graczy Miami. Pełna kontrola, szkoda, że mecz był przez to bardzo nudny i w ogóle nie było w nim emocji. Trochę się wynudziłem, ale...

Los Angeles Lakers - Chicago Bulls

Oh yeah! Ten mecz wynagrodził ten nudny pierwszy! Walka do ostatnich minut, a Lakersi pokazali swoją głupotę, tracąc sporą przewagę w ostatnich minutach i tracąc punkty na wagę zwycięstwa dla Byków bodajże w 4 czy 3 sekundzie do końca 4Q.

A już dziś mecz Miami Heat - Boston Celtics. Czekacie? Jak coś to o 2:00 w C+ Sport ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dopiero pierwszy sezon, kiedy się tak na poważnie zainteresowałem NBA, ale po ostatnim meczu Byków z Jeziorowcami czuję że Rose będzie moim ulubionym zawodnikiem. Trafił chyba niecałe 20 pkt za trzy i jeszcze te ostatnie akcje... ;). Ogólnie mecz bardzo emocjonujący.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liga się rozkręca. Może tydzień to mało, żeby robić jakieś podsumowania, ale niektóre trendy są interesujące.

Tylko dwie drużyny pozostały niepokonane. Są to Heat i Thunder. To było do przewidzenia, że to te dwie drużyny będą radziły sobie najlepiej. Thunder pokazują wzorowy teamplay, a trio z Miami wreszcie się zgrało. Przed sezonem obstawiałem, że właśnie te dwie drużyny zagrają ze sobą w finałach.

Sezon co prawda jest krótszy o prawie 2 miesiące, ale spotkań jest tylko 16 mniej. To powoduje, że drużyny mają niezwykle napięty terminarz spotkań i niezbyt często spotykane w pełnowymiarowych sezonach back-to-back-to-back w tym sezonie mają miejsce. Może się okazać, że ''starsze'' drużyny takie jak Mavs, Celtics czy Spurs będą miały problemy.

Może wysnuwanie wniosków po 5 meczach jest pochopne, ale wygląda na to, że Mavs już mają problem. Pozbycie się Chandlera i Butlera było złym pomysłem. W dodatku zamiast zdolnych i dobrze rokujących graczy ściągnięto Cartera i Odoma. Czuję, że za 3-4 lata kiedy większość graczy z podstawowego składu będzie na sportowej emeryturze Mavs będą w sytuacji, w której jest obecnie Detroit Pistons. W Motor City pamiętają jeszcze stosunkowo niedawne sukcesy, ale od paru lat są w zasadniczej przebudowie i nie mają pojęcia jak wyjść z kryzysu (co w sumie oddaje wizerunek całego miasta Detroit). Mark my words.

Podoba mi się Ricky Rubio. Gra bez kompleksów, na luzie i pokazuje swój talent. Liczę, że dla Timberwolves ten sezon będzie przełamaniem. Mają utalentowany, młody skład. Jeśli w tym sezonie znowu skończą beznadziejnie to ja już nie mam pojęcia jak można tą drużynę naprawić.

Clippers! Po tylu latach wreszcie coś się w Los Angeles zmienia. Może znowu trochę się rozpędzam, ale Clippers pokazują świetną koszykówkę. Zmiany wyszły im na dobre. Butler gra świetnie, Paul wprowadził się znakomicie. Trochę szkoda, że Clippers stracili Aminu i Gordona, ale ogólny bilans wychodzi zdecydowanie na plus. Awans do play-off jest nareszcie w zasięgu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lubro

Polityka Mavs nie jest wcale taka głupia jak mogłoby się wydawać. Nie chcieli obciążać swojego budżetu bardzo wysokim kontaktem Chandlera. W dodatku Carterowi i Odomowi w przyszłym roku kończą się umowy i będzie można zluzować cap salary. Zdaje się, że Mavericks będą próbowali pozyskać w przyszłym roku Derona Williamsa i Dwighta Howarda. Pierwszy grał w swojej karierze uczelnianej w Teksasie i przyznał, że miło by było grać dla Dallas. Drugi w swoich rozważaniach na temat ewentualnego klubu docelowego wymienił Mavericks jako jednego z głównych kandydatów. O planach tych wspomniał poniekąd Rick Carlisle, który powiedział, że "nie będzie się usprawiedliwiał porażkami, a zarząd myśli bardzo przyszłościowo". Odom i Carter to wciąż wartościowi gracze. Pierwszy jeszcze przed rokiem był najlepszym rezerwowym ligi, na pewno można się z nimi pokusić o walkę w playoffs. Jeśli się nie uda, to na pewno drużyna z Teksasu wzmocni się znacząco latem i będzie jeszcze silniejsza niż wtedy, kiedy zdobywała tytuł mistrzowski.

Tylko dwie drużyny pozostały niepokonane. Są to Heat i Thunder. To było do przewidzenia, że to te dwie drużyny będą radziły sobie najlepiej. Thunder pokazują wzorowy teamplay, a trio z Miami wreszcie się zgrało. Przed sezonem obstawiałem, że właśnie te dwie drużyny zagrają ze sobą w finałach.

Już nie ma niepokonanych :wink: LeBron does it again! I Miami przegrywa wyraźnie u siebie z Atlantą. Kapitalnie rozwija się Jeff Teague. Pamiętam jak na początku był zwykłym slasherem i wchodzącym z ławki. Ostatnie playoffy były przełomem. Dzisiaj 15 punktów, 7/11 rzutów celnych, 5 asyst i 4 przechwyty przy tylko dwóch stratach. Hawks pokazują, że nie można ich skreślać i nie będą drużyną słabeuszy. Poza tym T-mac! Hawks podpisali go chyba za minimalną gażę. Dzisiaj 16 punktów, 5/8 z gry, w tym 3/3 za trzy do tego 7 zbiórek i 4 asysty i tylko jedna strata. Nie można jeszcze skreślać Tracy'ego jak stać go na takie mecze jak dzisiaj z Miami.

Nowitzky i Terry pokazali dzisiaj Westbrookowi i Durantowi jak powinno się grać w NBA. Co prawda młodzi wygrali w punktach 45-41, ale oddali aż 41 rzutów, a gwiazdy Mavs tylko 28. Mahimi całkiem ładnie z ławki. Być może będzie w jakimś stopniu pomocny w zastąpieniu Chandlera. W ciągu 21 minut prawie double double.

Same niespodzianki dzisiaj, bo Detroit wygrało z Orlando, a Minnesota ze Spurs. Drużyna Wilków wreszcie pozbyła się Kurta Rambisa i wybrała świetnego fachowca jakim niewątpliwie jest Rick Adelman, który w zeszłym roku dokonywał cudów ze słabą drużyną Houston Rockets. Teraz skład ma chyba lepszy i być może uda mu się poprowadzić swój team do playoffs. Z Timberwolves zazwyczaj gra się bardzo łatwo, może w tym sezonie będzie inaczej. Podobna sprawa z Clippers. Druga drużyna z LA zrobiła coś, aby nie być wreszcie tą drugą. Clipps mają Paula i Griffina. W dodatku są jeszcze DeAndre Jordan i Mo Williams. Szkoda, że musieli oddać Gordona, bo z takim składem byliby pewniakiem do czołowego miejsca na Zachodzie.

Zapomniałbym. Na uwagę zasługują także Indiana Pacers. Zespół, który posiada nie tylko świetnych starterów, ale i głębię składu. Do bardzo dobrego rozgrywającego Darrena Collisona, świetnego rzucającego obrońcy Danny'ego Grangera i przyszłościowego centra Roya Hibberta dołączyła znakomita "czwórka" w postaci Davida Westa z Hornets. Do tego udało się pozyskać George'a Hilla ze Spurs. W składzie są też utalentowani młodzi gracze na pozycjach obrońców i podkoszowych tacy jak Paul George i Tyler Hansbrough. Na ławce są też wartościowi zmiennicy w postaci Dahntaya Jonesa i Lou Amundsona. Pacers mają trenera młodego pokolenia Franka Vogela. W zeszłym roku zastąpił on Jima O'Briena i zaczął wygrywać jak na zawołanie, co dało miejsce w playoffs. Teraz Pacers mają już bilans 4-1 i nie zdziwię się jeśli uda im się uzyskać przewagę parkietu w pierwszej rundzie postseason. Powinni być wyżej od faworyzowanych Knicks.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można już głosować na swoich ulubieńców do rozgrywanego w lutym Meczu Gwiazd. All-Star Weekend odbędzie się w Orlando, a więc w starym klubie Marcina Gortata. Być może ten smaczek - Gortat naprzeciw Howarda - zmotywował mnie do oddania głosu na naszego rodaka. Polak być może nie jest wielką gwiazdą NBA, ale na pewno na jego pozycji na Zachodzie lepsze osiągi ma tylko Andrew Bynum. Jednak na gracza Lakers nie mam zamiaru głosować, więc naturalny wydaje się być wybór Gortata. Nad wyborem piątki Wschodu nie miałem żadnych trudności: Rose, Rondo, James, Garnett, Howard. Garnett być może trochę na wyrost, ale zawsze należał do moich ulubionych graczy. Wytypowałem też Jamesa, bo choć nie mogę go znieść, to swoimi występami na All-Star zasługuje bez wątpienia.

Na Zachodzie miałem trochę więcej trudności. Na pozycjach obrońców wytypowałem Chrisa Paula i Kobiego Bryanta. Forwardami zostali Kevin Durant i LaMarcus Aldridge. Ten ostatni zasłużył na All-Star już w zeszłym sezonie, więc nominowałem go w tym. Poza tym Blazers są wysoko na Zachodzie i ta nominacja jest jak najbardziej uprawniona. Na centra z już wcześniej wymienionych powodów wytypowałem Gortata. Polak ostatnio robi wszystko, żeby jednak przekonać do swojej kandydatury kibiców. Znacząco poprawił swoją skuteczność i już w drugim meczu na trzy ostatnio rozegrane był najlepszym strzelcem na boisku. Wcześniej 22 z Mavs, czyli osiągnięcie lepsze od Dirka Nowitzkiego. Teraz 18 punktów, przeciwko Bucks. Co ważne, Suns zaczęli wygrywać i mają już bilans 4-4. Ostatni mecz Gortata to nie tylko świetne 9/10 z gry, ale też dużo bloków, asyst i nawet przechwyty. Zaraz nam się z niego zrobi all-arounder :wink: Tylko tak dalej Marcin!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miał miejsce klasyk PLK grał Śląsk z Anwilem, niestety WKS po raz drugi w tym sezonie musiał uznać wyższość przeciwników 64-67, szkoda bo był to mecz do wygrania niestety słaba 2 kwarta nie pozwoliła na zwycięstwo w tym meczu, niepokojące jest to, że Śląsk nie ma zmiennika dla Skibniewskiego, chłopak gra świetnie zalicza w każdym meczu sporo asyst (ostatnio 10) ale jak będzie grał 40 minut w meczu to może nam się szybko skończyć....mam nadzieję, że Rajkovic coś wymyśli i wprowadzi jakąś rotację na pozycji PG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny mecz Gortata, 20 punktów, 10/14 z gry, do tego 10 zbiórek, ale Suns znowu przegrywają, tym razem z Nets. Pomyliło mi się z Cavs, ż którymi ostatnio też przegrali, więc poświęcę parę zdań debiutantom. Wydawało mi się, że Irving jako jedynka będzie co najwyżej niezły, a tu bach i gra jak przyszły All-Star. Być może po LeBronie nie zostanie spalona ziemia w Cleveland. Stylem gry Irving przypomina mi trochę Chrisa Paula czy Tyreke'a Evansa. Ma świetny rzut i dobrze podaje. Zobaczymy w jakim kierunku się rozwinie. Ricky Rubio podąża drogą Steve'a Nasha i wykręca niezłe numery w asystach. Chociaż Kanadyjczyk zawsze imponował celnością swoich rzutów, więc Rubio ma jeszcze miejsce do rozwoju.

Dallas wyszło szybciej z dołka niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Zaczęli sezon od czterech porażek z rzędu, a już mają dodatni bilans 7-5 i tylko trzy mecze straty do liderujących na Zachodzie Thunder. Widocznie weterani musieli się po prostu zgrać. Na Wschodzie największą niespodziankę robią Sixers. Można powiedzieć drużyna przeciętniaków, gdzie nie ma żadnej gwiazdy ciskającej ponad 20 punktów na mecz. Tylko z tych zawodników coach Collins zrobił prawdziwy zespół, który potrafi wygrywać mecze. Philly co prawda przegrali ostatnio z Knicksami, ale grają tak, że drużyna z Nowego Jorku wcale nie może być taka pewna pierwszego miejsca w Dywizji Atlantic.

Swoje robi Marcin Gortat w Suns. Początek sezonu był niepokojący, ale wszystko można było usprawiedliwiać kontuzją ręki. Później było 22 punkty w meczu z Dallas i seria co najmniej przyzwoitych spotkań w wykonaniu Marcina. Dobry start Lopeza szybko sie skończył i trener Gentry znowu obdzieli minutami Polaka. Tym bardziej, że Marcin szybko rośnie na najlepszego strzelca drużyny. Miło jest wejść na stronę daily leaders NBA i zobaczyć tam np. 5 bloków Gortata. Jeszcze fakt, że Polak jest najskuteczniejszym zawodnikiem ligi z celnością rzutów na poziomie 63%. Również wysoko Gortat jest w rankingu efektywności. Tutaj wyprzedza takie gwiazdy jak Dirk Nowitzky, Amare Stoudemire czy Dwyane'a Wade'a. Zresztą czepiałem się gorszego zbierania, a to już trzecie double-double Polaka z rzędu.

Na koniec najbardziej radosna nowina. The world is better now cause the Heat is losing! Heat poległo z Nuggets i to już ich trzecia wtopa z rzędu. Naśmiewam się trochę z Jeffa Van Gnudy'ego, który stwierdził, że Heat nie przegrają 10 meczów w tym sezonie. Jesteśmy dopiero po 12 spotkaniach, a oni zdążyli już przegrać aż 1/3 swoich spotkań.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po Meczu Gwiazd. Oglądałem w kratkę, i chyba wiele i tak nie straciłem.

Jeśli chodzi o sam mecz, to normalka. Pierwsze trzy kwarty, to typowa popisówka. Zero obrony, "krejzi" rzuty za 3 oraz wystawki na alley'a czyli nic nowego. W ostatniej tercji już lepsza obrona, choć można oczekiwać było jednak twardszej gry.

Wygrało Północ 151:135, a MVP meczu został chyba najlepszy center tego sezonu, czyli gracz Anwilu- Corsley Edwards.

W konkursie rzutów za 3, mimo zawieszenia butów na kołku pojawił się Andrzej Pluta i pokazał klasę. Wygrał z Koszarkiem jak i Weedenem, a gdyby trzymał serię z rzutów z pierwszej pozycji mógłbywyjść z tego jakiś rekord :smile:

Totalną żenadą okazał się konkurs wsadów. Tak jak mówili komentatorzy, występ Biednego przed finałową dwójką graczy (Corbett i Calhoun) było katastrofalnym błędem. Łukasz B. znowu pokazał klasę, a gracze Śląska i Siarki się speszyli, bo wiedzieli że cokolwiek pokażą będzie gorsze od występu Polaka. Obaj mieli dobre pomysły, ale wykonanie zawiodło na całej linii.

Swoją drogą Biedny zastanawia się czy czasem nie zacząć grać już na poważnie. Ciekawe jak sprawdza się w czysto koszykarskich aspektach, i czy nie przeliczy się z tym czy ma możliwości na grę w PLK.

@down: Jak dobrze że nie masz innych problemów, i przejmujesz się tym że nie napisałem po raz 9578375638 kwarta, a tercja...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym sezonie na mecz pomiędzy Cleveland Cavaliers a Minnesota Timberwolves pewnie nikt by nie spojrzał. Jednak wystarczyło, że w tym roku weszło dwóch rookiech i gra obu zespołów zrobiła się znacznie bardziej przyjemna dla oka. Irving na razie prowadzi w rankingach na najlepszego debiutanta i to pomimo wielkiego zamieszania i efektownych akcji prezentowanych przez Rubio. Do Irvinga jako nr 1 draftu byłem raczej sceptyczny, a tu proszę statystyki lepsze od LeBrona Jamesa w jego pierwszym sezonie w NBA. Dla porównania Irving 18,1 pkt; 5 asyst; 3,4 zbiórek; 50% celności z gry, 40% za trzy i 83% wolnych. Z kolei LeBron miał 21 pkt, 6 asyst, 5,5 zbiórek, a w celnościach 42%, 29% i 75%. W dodatku LeBron grał po 40 minut na mecz, a Irving niecałe 30. Może nie jest tak bardzo efektowny jak gracz Miami Heat, ale na pewno bardziej efektywny. Jego dodatkowym atutem jest to, że nie pęka w kluczowych fragmentach meczu. Miał gamewinnera z Boston Celtics, a dzisiaj zdobył decydujące punkty z Dallas Mavericks.

Drugim elektryzującym debiutantem jest Ricky Rubio. Hiszpan po słabym sezonie w Europie przeniósł się do NBA i na razie nie narzeka na mroźną Minnesotę. Za to gra porywająco dla miejscowych i hala na meczach Wolves zaczyna się powoli zapełniać. Ostatnim odkryciem jest Nikola Peković, który dobrymi występami awansował do pierwszej piątki. Wolves brakowało do tej pory centra i Czarnogórzec dobrze wywiązuje się ze swojej roli. Można powiedzieć, że wreszcie właściwi ludzie znaleźli się na właściwych miejscach. Byron Scott trenuje Cavs i widać jak duży wpływ ma na młodego Irvinga. Z kolei Ricka Adelmana znów można nazwać cudotwórcą. W zeszłym roku zrobił świetny bilans z Rockets i został zwolniony, poszedł do T-Wolves i drużyna po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ma bilans 50% zwycięstw na tym etapie sezonu. Można powiedzieć, że to zasługa Rubio, ale wątpie, żeby udało się im wygrać tyle meczów z Kurtem Rambisem na ławce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypadałoby też wspomnieć, że bardzo solidnie prezentuje się nasz rodak- Gorti w tym sezonie bardzo często notuje double-double ale niestety nie wpływa to na wyniki Suns, które w tym sezonie są bardzo nędzne...szkoda ale fajnie, że Gortat gra dużo i dość dobrze z tego korzysta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sezon zasadniczy na półmetku. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Szczyt tabeli obu konferencji był do przewidzenia. Heat i Bulls grają niezwykle równo pomimo trudnych i napiętych terminarzy. Thunder zgodnie z oczekiwaniami zmierza po pierwsze miejsce na zachodzie. Dodatkowo dziadki z San Antonio mają się świetnie. Ich świetną serię zwycięstw zakończyli dopiero gracze z Portland.

Najbardziej podoba mi się to, że zespoły, które do tej pory nie odnosiły sukcesów radzą sobie bardzo dobrze. Na wschodzie wrażenie robią na mnie Sixers i Pacers. Ci pierwsi zachwycają defensywą i bardzo dobrą ławką. Ostatnie 4 przegrane mecze uznaję za środkowosezonową zadyszkę. Drużyna z Indiany od paru sezonów przekonuje, że proces odbudowy przebiega u nich dobrze. Ten sezon może być przełomowy dla Pacers. Dodanie do drużyny Davida Westa było świetnym krokiem, Granger kolejny sezon z kolei pokazuje się ze świetnej strony, a Roy Hibbert rozwija się w zawrotnym tempie. Jedynym minusem drużyny jest chyba ławka. Hansbrough trochę rozczarowuje, a dobrych zastępstw brakuje. Na zachodzie największy progres widać po Clippers. Dodanie Chrisa Paula przyniosło rezultat. Drużynę cechuje świetna ofensywa i bardzo dobra ławka.

Na osobny akapit zasługują New York Knicks. Po nienajlepszym początku można było odnieść wrażenie, że wrzucenie do jednej drużyny kilku gwiazd może w tym przypadku zakończyć się klęską. Jednak ze stanu 8-15 nagle zrobiło się 16-17 i wygląda na to, że do MSG wraca życie. Wielka w tym zasługa największej sensacji tego sezonu. Jeremy Lin stał się nowym ulubieńcem Big Apple. Od kilku spotkań gra wspaniale. Jest szybki,

, świetnie dozgrywa do graczy podkoszowych, nie boi się wbiegać pod kosz co przynosi świetne rezultaty ze względu na jego technikę, bardzo dobrze rzuca z dystansu, rozumie się z kolegami z drużyny (zwłaszcza współpraca z Fieldsem wygląda dobrze). Jedynym minusem Lina jest sporo strat. To jednak jest jest klątwa, z którą muszą się najszybsi rozgrywający pogodzić. Ważne jednak, że Lin robi coś, żeby piłki się pozbyć, bo z tym był wielki problem. W najgorszym momencie sezonu Knicks mieli najgorszy stosunek asyst do strat. Eksplozja talentu Lina była w tej sytuacji zbawienna. Knicks potrzebują dobrze dzielącego piłkę rozgrywającego, bo mają w zespole dwóch zawodników, którzy nie potrafią bez takiego grać. Stoudemire się przyzwyczaił do gry z Nashem i brakowało mu do tej pory dobrych piłek. 'Melo to nie Wade czy James, którzy są w stanie zrobić coś z niczego. Anthony (i Kobe) to definicyjny przykład ''czarnej dziury''. Gdy piłka już do niego trafi to rzadko się zdarza, żeby zmieniła właściciela. Drybluje tak długo, że nie jest w stanie nawet zauważyć, że jest podwojony lub potrojony. To skutkowało strasznie niską skutecznością. Obecnie Knicks mają jeden z najmocniejszych składów w lidze. Mają dwie supergwiazdy, kilku ciężko pracujących zawodników (Chandler, Fields), utalentowanego Lina. Do tego dochodzi odrobinę nieokrzesany, ale z pewnością dobry JR Smith. Nie zdziwię się jeśli druga połowa sezonu zasadniczego będzie należeć do Knicks.

Jeszcze co do Lina... Niesamowita historia. Gdyby nie kontuzja Shumperta to J Lin nie zostałby wcielony do drużyny. Przez kilka ostatnich tygodni spał na kanapie u Landry'ego Fieldsa i żył ze świadomością, że każdego dnia może zostać całkowicie wykreślony z szerokiej kadry Knicks.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na osobny akapit zasługują New York Knicks. Po nienajlepszym początku można było odnieść wrażenie, że wrzucenie do jednej drużyny kilku gwiazd może w tym przypadku zakończyć się klęską. Jednak ze stanu 8-15 nagle zrobiło się 16-17 i wygląda na to, że do MSG wraca życie. Wielka w tym zasługa największej sensacji tego sezonu. Jeremy Lin stał się nowym ulubieńcem Big Apple. Od kilku spotkań gra wspaniale. Jest szybki,
, świetnie dozgrywa do graczy podkoszowych, nie boi się wbiegać pod kosz co przynosi świetne rezultaty ze względu na jego technikę, bardzo dobrze rzuca z dystansu, rozumie się z kolegami z drużyny (zwłaszcza współpraca z Fieldsem wygląda dobrze). Jedynym minusem Lina jest sporo strat. To jednak jest jest klątwa, z którą muszą się najszybsi rozgrywający pogodzić. Ważne jednak, że Lin robi coś, żeby piłki się pozbyć, bo z tym był wielki problem. W najgorszym momencie sezonu Knicks mieli najgorszy stosunek asyst do strat. Eksplozja talentu Lina była w tej sytuacji zbawienna. Knicks potrzebują dobrze dzielącego piłkę rozgrywającego, bo mają w zespole dwóch zawodników, którzy nie potrafią bez takiego grać. Stoudemire się przyzwyczaił do gry z Nashem i brakowało mu do tej pory dobrych piłek. 'Melo to nie Wade czy James, którzy są w stanie zrobić coś z niczego. Anthony (i Kobe) to definicyjny przykład ''czarnej dziury''.

Po pierwsze. Kobe to nie Carmelo. Kobe to lider boiskowy i w szatni drużyny z Miasta Aniołów od wieków. Kobe ma znacznie wyższy wskaźnik asyst niż Melo. Dodatkowo w Jezioranach Kobe MUSI tyle rzucać. Little 9 nie jest w stanie zapewnić dostatecznej ilości punktów z ławki. Bynuam jest zbyt nierówny. (w raz 20/20, potem 10/8) A przeznaczeniem Paua Gasola nigdy nie było byciem pierwszą strzelbą.

Plus powrównaj defesne Kobego z Melo (nie ma to nic wspólnego z grą w ataku lecz obrazuje różnicę pomiedzy tymi zawodnikami).

Absencja Melo pokazało że on po prostu MUSI mieć spory ball usage. Knicks bardziej mi się podobali bez niego. Fields, Jeffries bardzo ładne tyrady urządzali. A co do Amare to mi się zdaje że traci on status supergwiazdy. Jego wieloletni atletyczny styl gry daje mu sie we znaki. Można mówić że to brak Nasha, ale to wciąż jest drużyna D'Antioniego - twórcy 7 second or less.

Po prostu kończy mu się para w nogach. A że jego warsztat nie jest tak głęboki jak Gasola czy KG to po prostu jego starzenie się bedzie po prostu przykre. Ale zgodzę się z tym że dodanie Davis i Smitha dają naprawdę głęboki skład. Obawiam się tylko żeby w Knicks nie były dwie piłki potrzebne. No i trzeba przyznać że Chandler im grę w obronie robi strasznie.

A co do lina to polecam analizę jego gry na sports science. Ja miałem cichą nadzieję na powrót Timberwolves do PO.... (10 lokata obecnie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie jacyś dyskutanci! Trochę nudziło mnie to strzępienie języka do obrazu :)

Po pierwsze. Kobe to nie Carmelo. Kobe to lider boiskowy i w szatni drużyny z Miasta Aniołów od wieków.

Zgadzam się w pełni. Kobe to może nie obrońca z najwyższej półki, ale przyzwoity defensor, natomiast Carmelo to dramat. Facet by tylko grał w ofensywie i rzucał. Do tego w tym sezonie niemiłosiernie cegli. W jednym meczu zdobył chyba rekordowe 2 punkty. Do tego dodajmy Amare Stoudemire'a i Mike'a (No)D'Antoniego i mamy obrazy rozpaczy. Skoro dwie największe gwiazdy są tragicznymi obrońcami to mamy odpowiedź czemu Knicksi grali tak słabo. W dodatku Amare potrzebuje piłki i kogoś kto go kreuje, a tym kimś nie będzie Melo. Dobrze, że przed sezonem przyszedł Chandler, który zapewnia punkty i zbiórki spod kosza, a do tego kieruje obroną Knicks. Teraz pojawia się świetny rozgrywający Lin, który sprawia, że atuty Chandlera są jeszcze lepiej wykorzystywane. Obaj świetnie pasują do siebie. W zasadzie to Knicksi powinni szybko trade'ować Amare i Melo, bo z nimi będzie im się grało ciężko.

Oprócz Lina kolejną ciekawą historią jest Steve Novak, który przebojem wdziera się do rotacji i niszczy rywali celnymi trójkami. Pamiętam go jeszcze z Clippers, gdzie też słynął z dobrej celności zza linii 7 metrów.

Granger kolejny sezon z kolei pokazuje się ze świetnej strony, a Roy Hibbert rozwija się w zawrotnym tempie.

Akurat kłóciłbym się co do Grangera, bo to jest jeden z jego gorszych sezonów od lat. Najgorsze wskaźniki pod względem celności rzutów w karierze, to nie jest lider na jakiego się wcześniej kreował w Pacers. Bardzo ładnie rozwija się Paul George, który awansował do pierwszej piątki, Collison również modelowa kariera, nawet lepsza. Hansbrough miał świetną drugą połowę zeszłego sezonu. Teraz jakby przygaszony. Hibbert to świetny gracz, ale będzie kłopot dla Pacers, bo nie chce podpisać nowego kontraktu, a w lecie będzie wolnym agentem.

Dla mnie te dwie "supergwiazdy" będą ciągnęły Knicks na dno. Dobitnie świadczy o tym to, że bez nich nowojorczycy zrobili chyba 7 zwycięstw z rzędu

Bah! Zapomniałem wspomnieć o Gortacie, a chyba warto. Czwarty mecz z rzędu, kiedy zdobywa przynajmniej 20 punktów. Indywidualnie bardzo udany sezon. Gdyby Suns mieli lepszy bilans to jestem przekonany, że to Marcin zagrałby w All-Star Game, a nie Marc Gasol. W ogóle pierwsza piątka dla Bynuma to oznaka, że ludzie nie mieli pomysłu na kogo oddawać głosy. Bynum jest niezły, ale we wszystkich meczach z Suns nie potrafił poradzić sobie z Gortatem. Center Lakers kiepsko spisuje się w potyczkach z lepszymi centrami w lidze. Wydaje mi się, że na chwilę obecną Marcina można ustawić na półce czołowych centrów na Zachodzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam z Gortatem to można powiedzieć że Bynuam remis miał. Większe jaja były z Knicks gdzie Chandler praktycznie go wyłączył z udziału w grze. Jakiś tam pismak ostatnio pisał na spinaczu "Gortat is like Tyson Chandler without the hype". Coś w tym jest. No i mam nadzieję na zaczęcie procesu przebudowy w Suns. Nie mam pojęcia dokąd ten zespół zmierza.

KB24 był w poprzednim sezonie w pierwszej piątce obrońców:D Mogliby tego Tonego Allena kiedyś docenić.

I jeszcze jedna ciekawostka rodem z magazynu MVP.

OKC Thunder z Thabo Sefoloshą mają top1 defense w lidze ale 21 atak

ergo

Z Hardenem mają top 1 atak ale defense ostatni. I tu moje pytanie czy Scott Brooks kiedyś poprawi ten team defense. Bo to są kuźwa jaja że podkoszowy ma 10 blokow a druzyna traci ponad 100 pkt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to w Thunder według mnie zawodzi Perkins. Ściagali go jako receptę na świetną defense pod koszem, a ze statystykami nie najlepiej. Z obroną jak już wspomniałeś także, to ja już wolę Chandlera, który regularnie robi double double, dobrze kieruje defensywą i jest dobrym duchem zespołu. Mam nadzieję, że wkrótce do drużyny Grizzlies wróci Zach Randolph, bo był liderem w trakcie playoffów, a z nim w składzie Memphis mają jedną z najlepszych pierwszych piątek w lidze - Conley, Allen, Gay, Randolph, Gasol. Jeszcze takich rezerwowych jak OJ Mayo czy Speights.

Ostatnio to trochę zęby bolą jak się patrzy na wyniki Nuggets. Jeszcze niedawno było drugie miejsce na wschodzie, a zaraz będą mieli bilans 0.500. W sumie jak się popatrzy na skład, to można zrzucić wszystko na kontuzję. Jednak zawodnicy tacy jak Gallinari i Nene robili różnicę w tym zespole. Gallo był przecież poważnym kandydatem do Meczu Gwiazd. Żal tylko coacha Karla, którego lubię ze względu na wszystkie przeciwności losu z jakimi się zmaga.

Jestem też ciekaw jak będą wyglądały nagrody indywidualne przyznawane na koniec roku. MVP zostanie pewnie LeBron James, który ma w tym sezonie kosmiczne statystyki. Chyba jedyną osobą, która może pokrzyżować mu szyki jest Kevin Durant. Trenerem wybiorą w końcu Grega Poppovicha, bo od wielu lat drużyna z San Antonio osiąga świetne wyniki, zdobywa tytuły, a trener wciąż niedoceniany. Chyba w tym roku nawet Sixers i Doug Collins mu nie zagrożą. Najlepszym rezerwowym zostanie Harden, choć osobiście wydaje mi się, że bardziej na nagrodę zasługuje Jason "Jet" Terry". Obrońcą znowu Dwight Howard. Najlepszy bilans pewnie osiągnie Oklahoma. Od lat widac tam progres, także w tym sezonie. Jednak Miami przy całym swoim potencjale za często przydarzają się seryjne wpadki. Thunder są znacznie bardziej stabilni i utrzymują wysoką formę przez cały sezon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie Perkins daje radę w obronie. Tylko za mało zbiera i jest useless w ataku. Tu wina leży w Team Defense. Boston mimo gry rezerwami i nowymi zawodnikami zawsze bronią na przyzwoitym poziomie, dlaczego? Doc Rivers.

Dalej oglądałem dramatyczny mecz Knicks, Heat "Mike D'Antoni: - Ciężko być Piotrusiem Panem każdego dnia." :D

A co do nagród indywidualnych to się zgadzam. Tylko bądźmy szczerzy, Harden i Jet to są fałszywi rezerwowi :D

Lebron musi dostać statuetkę MVP. Nie przepadam na za nim i za Heat ale to jednak widać. Durant nie realizuje swojego potencjału defensywnego. (nie ma obecnie tak atletycznej i wysokiej dwójki jak KD) No i ma czas na swoje nagrody.

Howard to tam pewniak. Mecz z LAC. Griffin i DeAndre zrobili łącznie jednego wsada. To jest prawdziwy respekt in the paint.

MIP dość ciekawe może być. Marc Gasol?

No ale zgodnie z historią to Memphis gra lepiej bez któregoś ze swoich liderów:)

No i Popovic jest strasznie niedoceniany, ale Stan Van Gundy również. (to jego zasługa że Magic nie tankują poza PO)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LeBron jako MVP

Pewnie w tym sezonie nie da sobie wyrwać nagrody, ale fajnie by było gdyby grał w meczach równo od początku do końca. Na razie gra fenomalnie od pierwszej sekundy do 46-tej minuty. Ostatnie akcje w wyrównanych spotkaniach o stawkę dalej mu nie idą (w odróżnieniu od chociażby Kevina D. z OKC).

Ktoś oglądał Rising Stars Challenge? Muszę przyznać, że jest to najlepszy piątkowy event weekendu gwiazd jaki kiedykolwiek oglądałem. Świeża formuła i odejście od ograniczenia rookies vs sophomores sprawdziło się świetnie, bo drużyny były wyrównane. Spodziewałem się zwycięstwa ekipy sir Charlesa. Irving do tej pory jest Rookie of the Year. Do tego miał Cousinsa, który gdyby przykładał się do gry to byłby jednym z najlepszych wysokich skrzydłowych w lidze. Szkoda, że ma wielkie problemy z dogadaniem się z trenerem w Sacramento. Podobała mi się też gra Paula George'a, który dobrze rokuje dla rotacji Pacers. Bardzo utalentowany zawodnik. W ekipie Shaqa nie było kogoś takiego jak Irving kto pociągnąłby grę. Lin zagrał krótko, Rubio pomimo paru fajnych akcji nie zachwycił, Griffin się oszczędzał. Reszta się starała, ale nie było tak tej nocy drugiego tak wybijającego się zawodnika jak Kylie Irving.

Swoją drogą Charles Barkley rzucił pomysł, żeby w przypadku głównego wydarzenia All-Star weekend wziąć przykład z NHL. Dwóch zawodników wybierałoby pojedynczo zawodników, z którymi chcieliby zagrać. Co prawda wyeliminowałoby to fanów z wpływu na mecz, ale czy fani wybierają najlepszych zawodników czy najbardziej popularne medialnie nazwiska? Nie byłoby pomyłek typu Yao i Iverson w zeszłym roku czy Anthony i Bynum w tym.

Dzisiejszej nocy pewnie położę się spokojnie spać, żeby odpocząć przed niedzielą. Konkurs wsadów od paru lat rozczarowuje. Dzisiaj nie ma zawodnika, który byłby w stanie zrobić coś fajnego. Występ Chase'a Budingera pokazuje, że w tym konkursie nie ma kto wystąpić. Jedynie Derrick Williams jako niezwykle atletyczny zawodnik może pokazać coś godnego uwagi. Dodatkowo będzie miał koło siebie Rubio, który rzuci mu pewnie jakąś niezłą piłke. Szkoda, że konkurs kompletnie olali już LeBron, Igoudala, JR Smith, Griffin czy Wall. Ten ostatni wczoraj w samym Rising Stars Challenge pokazał kilka wsadów, które zapewniłyby mu wygraną co najmniej w trzech ostatnich edycjach konkursu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to ja wolę Playoffy niż ASG :(

SDC podobał mi się bardziej niż rok temu. Po prostu się nie nastawiałem na cuda. (powinni walla dac z jego behind the back dunkiem)

3point contest to trochę żalowe zwycięstwo Lova. Lubię go i w ogóle ale z takim wynikiem wygrać.

Za to Skill Challenge zawsze mi się dobrze ogląda. Antionio Parker ma swagger.

A teraz będziemy świadkami Howardodramy, czyli dzienną porcję plotek wyssanych z palca na temat jakiegoś mitycznego transferu. (nets nie maja co dać, od lakers chcą za dużo, mavs i boston chcą ale za darmo jako FA, kocha Orlando ale zostać nie chce, w bull kocha się rosa, a z GSW nie podpisze extension)

"Gwiazdy zawsze dostają w tej lidze tego czego chcą, chyba że grają w Utah Jazz":D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lubro

Dla mnie piątkowy event to strata czasu. Niby dają młodym szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności, ale kiepsko ogląda się taką pseudokoszykówkę graną na stojąco. To my na podwórku graliśmy intensywniej niż panowie tutaj. Końcówka to był prawdziwy dramat, bo nikt już nie udawał, że próbuje bronić. Rozumiem, że to zabawa i nie do końca granie na poważnie, ale fanom należy się jakiś szacunek. Nawet nie udawali, że im się chce. Według mnie powinno się jak najszybciej pozbyć tego wydarzenia.

Jedyne rzeczy jakie jeszcze mogę oglądać to konkursy - podoba mi się ten z rzucaniem z różnych pozycji. Szczególnie jeśli tak jak ostatnio to emeryci z NBA czy panie trafiają z połowy boiska. W tym roku akurat konkurs stał na dość wysokim poziomie, bo każdy zespół zakończył rywalizację przed upływem limitu czasowego. Dobrze ogląda się także konkurs dla rozgrywających i trójek. Z poziomem bywa różnie, ale jednak ta formuła się nigdy nie zestarzeje. Patrząc po nazwiskach kompletnie odpuściłem sobie oglądanie konkursu wsadów. Kojarzyłem co prawda Paula George'a, Derricka Williamsa czy Chase'a Budingera, ale tylko Williamsa znam z efektownych wsadów. Głównie dlatego, że piłki na alley-opy dogrywa mu Rubio. Słysząc opinię o slam dunk contest chyba dobrze, że sobie odpuściłem i położyłem się spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin Gortat tymczasem cały czas wspina się na wyżyny swoich możliwości. Można powiedzieć, że zaczynamy się przyzwyczajać do meczów 20 punktów i 10 zbiórek. Zwykle łapię się na tym, że jak ma niższe statystyki to mówię "uu, słabo dzisiaj" ;) W ostatnim meczu przeciw mocnym Thunder Marcin pobił swój rekord punktowy zdobywając 28 oczek. Polak należy do czołówki zbierających ligi i na chwilę obecną jest na 6 miejscu. Jeszcze lepiej wygląda w rankingach efektywności. Z wynikiem 22,1 znajduje się w pierwszej piętnastce. 16 jest Rose, a na miejscach 14-15 są Kobe Bryant i Dwyane Wade. Całkiem niezłe otoczenie. Polak robi wszystko w tym sezonie czego można od niego wymagać, jednak Suns polegają w tym momencie wyłącznie na dwóch zawodnikach. Jak Nash i Gortat grają dobrze, to potrafią miażdżyć. W pierwszej połowie zdeklasowali Thunder. Nash 13 asyst a Gortat chyba 20 punktów. Jednak w drugiej Kanadyjczyk nie zaliczył już żadnego kończącego podania, a Gortat trafił 1 z 5 rzutów z gry. Bez nich wszystko w zespole siada, bo żaden z pozostałych zawodników nie prezentuje równej i wysokiej formy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...