Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

@packman88 - Komiks możesz kupić tutaj za 9zł: http://www.sklep.gildia.pl/komiksy/137308-...fect-odkupienie

Jednak powiem Ci, że nie jest wart zachodu. Dialogi są kiepskie, bo nie mogli się zdecydować co do płci Sheparda i wyszła z tego straszna kaszana. Pozwól że zacytuję:

"Sądziłam, że stanę się przyjacielem każdego, dla kogo cel poszukiwań to Shepard..."

No normalnie nóż się w kieszeni otwiera. :wallbash: Fabularnie natomiast nie wnosi nic nowego i jak grałeś w LotSB to możesz sobie darować.

Edit:

@Up - Na pewno nie będzie to patch rodem z CD Projektu... :tongue:

Edytowano przez CrzVh
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiOx: właśnie Broken Steel przy okazji naprawiał zakończenie, ale tez dodawał jeszcze parę misji i parę przedmiotów bodajże. Jednak było widać, że Bethesda posłuchała fanów i oprócz naprawy tego co im się nie udało, dali też dodatkowy gameplay + parę przedmiotów. Owszem dodatek był płatny, ale IMO wart tego by za niego zapłacić. BioWare wyda darmowe DLC, ale tak naprawdę nie zmienią zakończenia a jedynie dodadzą cuscenki i wyjaśnią co się stało. A skoro nie mają zamiaru zmieniać zakończenia (tak wynika z tego co wiemy do tej pory na temat tego DLC) to i tak zostaniemy z tym co jest obecnie. Tak naprawdę jutro na PAX-ie możemy uzyskać więcej odpowiedzi na wiele pytań, ale póki co podchodzę do tego wszystkiego sceptycznie. Edytowano przez Ardeth711
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do teorii indoktrynacji, jestem za, ale jeden szczegół czyli te krzaki, które pojawiają się niby dopiero po uderzeniu z lasera, są już wcześniej, przyjrzyjcie się. Inna sprawa ze Shepard chyba obudził się dużo bliżej promienia, niż wtedy gdy oberwał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś ekscytacji nie czuję po ogłoszeniu tego DLC. Głównie z powodu najważniejszej rzeczy jaka miała być w zakończeniu - różnorodność i wpływ poprzez swoje decyzje. Co z tego, jak dadzą kilka dialogów więcej czy cutscenek, jeśli efekt będzie ten sam?

Mass Relaye rozwalone + Żniwiarze paszoł won + Normandia sru na inną planetę + Shepard kaput

to nadal jedno i to samo zakończenie. No ale może te cutscenki dodadzą trochę dywersyfikacji tych endingów.

No chyba, że będzie coś takiego:

1. Z tym Shepardem co przeżył, że potem jest witany jako bohater przez tłumny na ziemi

2. Jego pomnik np. w Londynie (razem z Andersonem)

3. Jak wygląda sysntetyczne życie na Ziemi (lub innych planetach jeśli ziemia została zniszczona)

4. Co kurde stało sie z mass releyami, gwiezdną flotą i załogą Normandii i jak u licha dostali się tam członkowie załogi z Ziemi?

5. Ponowne bara bara z ukochaną, bo po co rozwijać przez 3 części romans, skoro nic z tego nie wyjdzie? ;p [i want my blue babies!]

Wtedy można stwierdzić, że zakończenie jest poprawne (no bo kurde nadal na nie nie mają wpływu decyzje podjęte podczas całej serii)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@faren89: właśnie, decyzje i tak nie będą miały wpływu na finał. Zaraz, zaraz. BioWare twierdziło, że słucha graczy i że ich feedback jest bardzo istotny. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Hmm..... nie, nie widzę żeby to miało miejsce. A patrząc na to co BioWare zamieściło na swoim blogu ( http://blog.bioware.com/2012/04/05/mass-ef...3-extended-cut/ ) tym bardziej się w tym utwierdzam. Czyli kolejne kłamstewko. Które to już z kolei? Edytowano przez Ardeth711
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą znalazłem tą oto dłuższą wersje ostatniej rozmowy z Andersonem:

Ta rozmowa to jeden z tych momentów w grze, które skopały mi tyłek, ale to chyba ta krótsza wersja się bardziej nadawała. Nie chce wiedzieć jak wiele jeszcze rzeczy zostało wyrzuconych z końcówki gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj ukończyłem ME3 (co dłużyło się niemiłosiernie, dzięki wymagającym systematycznego uzupełniania punktom Gotowości Galaktycznej...) i powtarzałem sobie, że czego bym nie zobaczył w okrytym niesławą finale historii Sheparda nie będę nadmiernie wylewał z tego powodu żalów... I postaram się przynajmniej częściowo dotrzymać tego postanowienia, wspomnę tylko, że gdyby nie równoważąca te ostatnie minuty całość byłbym przeogromnie rozczarowany. BioWare zrobiło celowo coś, czego ? o ile nie sklecą NAPRAWDĘ dobrej poprawki ? długo nie zapomnę: jedno z najgorszych zakończeń jednej z najlepszych space oper w historii gier wideo, zakończenie które w praktyce nic nie wyjaśnia, a jeśli już, to w trywialny i pozbawiony wszelkich emocji sposób. Co to w ogóle ma być?

Syntetyczna forma życia zamieszkująca od eonów na Cytadeli, sterująca Żniwiarzami, daje nam do wyboru 3 możliwe ścieżki zakończenia inwazji, które w praktyce różnią się jedynie kolorem lasera wysłanego przez Tygiel (i opcjonalnie wpół syntetycznym Jokerem) i paroma detalami, jak poruszający się napierśnik Sheparda, który przeżył u mnie dzięki skrzętnie zbieranym zasobom wojennym. I jeszcze załoga Normandii rozbita na jakiejś tropikalnej planecie plus zniszczone przekaźniki masy. Nie ogarniam

...

Jak wspomniałem, cała reszta jest na szczęście świetna. Największe wrażenie zrobiła na mnie misja na

Rannoch, gdzie dzięki mojej interwencji doszło do pojednania gethów i quarian. Legion chwilę przed śmiercią przemawiający w pierwszej osobie liczby pojedynczej, czy Behemot deklarujący pomoc dla Stwórców i Sheparda. Na drugim miejscu plasuje się Tuchanka, walka miażdzypaszczy ze Żniwiarzem i poświęcenie Mordina

... Ogólnie dla osób zżytych z członkami drużyny ze wcześniejszych odsłon autorzy przygotowali miły akcent z osobną misją/wątkiem dla każdej z nich. W pewnych przypadkach także mniej miły... Jeśli chodzi o detale, to fajny pomysł ze zdjęciem mojej faworytki

Tali, chociaż jeśli chodzi o wykonanie BioWare się nie popisało, ponieważ trzypalca ręka naszej subtelnej quarianki pasuje raczej do wyjątkowo nieostrożnej rzeźniczki

.

Teraz pozostaje tylko czekać na to darmowe DLC i liczyć, że BioWare zrehabilituje się choćby częściowo.

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i zgodnie z tym, co pisałem parę dni temu, skończyłem dziś ME3. I powiem tak: Dzień dobry! Nazywam się RIP i baaaardzo podobało mi się zakończenie ME3 :) Nie gryźcie, nie zabijajcie, dla mnie to świetne zwieńczenie serii i moim zdaniem ma sens, a seria oficjalnie wskoczyła na pierwsze miejsce wśród wszystkich sag, w jakiekolwiek grałem na PC :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dochodzę do wniosku, że ludzi po prostu muszą mieć

słodki happy end, żeby byli zadowoleni. Samo zakończenie nie jest złe (sama jego konwencja), jednak jest w nim dużo błędów. Jeśli BW uda się to wszystko poskładać w logiczną całość i załatać dziury, proszę bardzo. Jednak mam wrażenie, że ludzie płaczą, aby płakać. Nie chodzi im o to, że zakończenie było nielogiczne, tylko o to, że nie było szczęśliwe. Jeśli BW zapełni dziury i wyjaśni kilka rzeczy, będzie bardzo dobre. Problem tylko, jak to zrobi. Bo trochę cięzko, będzie poukładać zbiór nie do końca ze sobą powiązanych wydarzeń do kupy (bo tak trochę prezentuje się zakończenie ME3.)

@RIP1988: Też tak miałem, ale z każdym dniem, uświadamiałem sobie coraz to większe braki zakończenia. Polecam również film który dałem tu 1-2 strony wcześniej (aczkolwiek nie wiem, czy ktoś nie dał go przede mną). Tak naprawdę, zakończenie jest nawet fajne (wiem, wiem, fajne zazwyczaj oznacza "nijakie", i słowa tego nadużywają ludzie, którzy nie potrafią za bardzo uargumentować swoich wypowiedzi, ale błagam, nie karzcie mi rozpisywać się co do zakończenia po raz 30 ;), jednak braki i luki w nim zawarte, obniża ją jego ocenę 0 4-5 stopni. Samo zakończenie zresztą, nie wyjaśnia prawie nic.

Tak trochę zmieniając temat, to zastanawialiście się

jak Shepard przeżył "upadek" po wybuchu cytadeli? Bo jak już mówiłem, po prostu to przeczy wszelkiej logice. Skoro nawet wypadnięcie z statku (bez kombinezonu) skończyło się śmiercią, to co dopiero takie coś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazywam się RIP i baaaardzo podobało mi się zakończenie ME3

Boże, nie jestem sam... Jak miło!

Co do tego letniego DLC to wcale mi nie spieszno, nie płakałbym, gdyby go nie było. Poza tym - sporo osób i tak będzie z niego niezadowolona.

Raczej nikt nie będzie zadowolony...

Gdy BioWare wyda ten dodatek, to i tak zakończenie nie będzie w 100% zgodne z wizją pyszczących na zmianę maniaków. W d*pie będą mieli to, że studio zrobiło coś specjalnie dla nich, że wbrew sobie starało się im dogodzić, że wydało na to grube pieniądze nie dostając nic w zamian (ponowne zatrudnienie aktorów, grafików, dźwiękowców kosztuje i to nie mało).

Tacy ludzie zawsze będą znajdować dziury w całym... :/

Edytowano przez Redram
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RIP1988 & JackReno: (Uwaga, bo bardzo długo docierał do sedna sprawy :) ). Nie podoba mi się, jak ktoś mówi, że jest tylko jedno zakończenie, itd. itd. Zakończenia są trzy, ale zupełnie niezależne od tego (no poza EMS, ale... serio?) co robiliśmy w poprzednich grach.

Jakakolwiek przyszłość towarzyszy Sheparda, czy w ogóle postaci w galaktyce, jaką mogłem sobie wyobrażać, została zniszczona wraz z przekaźnikami masy. Na końcu pojawia się również scena Normandii, w której, w mojej grze, ze statku wyszły postaci, które podobno zginęły podczas ataku na promień.

Jeśli natomiast przyjmę teorię indoktrynacji, to gra nie ma zakończenia w ogóle.

Starałem się polubić to zakończenie, naprawdę. Zignorowałem wszystkie mniejsze usterki, jakie są często wymieniane w tych filmikach o teorii indoktrynacji (Andreson przybywający przed Shepardem, Człowiek Iluzja pojawiający się znikąd, krzaki ze snów, pistolet z nieograniczoną amunicją, Hackett mówiący do Sheparda), bo one rzeczywiście nie są ważne. Zaakceptowałem nawet istnienie boskiego dzieciaka. Ale nawet mimo tego wszystkiego, to zakończenie jest mocno rozczarowujące. Jak by było z innej gry! Przecież to nie może być zakończenie serii, która skupiała się przede wszystkim na wyborach, na poświęceniu, na odkrywaniu tajemnic galaktyki. Tu Katalizator podaje wszystko na tacy, daje trzy wybory, o nic go nie pytamy, wszystko przyjmujemy tak, jakby był naszym zaufanym przyjacielem.

Bez żadnego szyderstwa (naprawdę, cieszę się, że Wam zakończenie się podobało - seria była znakomita, i dobrze, że zakończenie dla Was też takie było) pytam Was, jak się za to nieszczęsne zakończenie powinienem zabrać, żeby też się mogło podobać? Albo żebym chociaż nie był aż tak rozczarowany? :)

----

Co do wielkiego hejtu na Bioware.

Moim zdaniem decyzja wydania darmowego DLC jest dobra. Nie możemy ich zmuszać, żeby zmieniali zakończenie tak jak my chcemy, bo to by była zupełnie dziwna zamiana ról. Jak się chcą upierać przy swoim, niech tak będzie.

Z drugiej jednak strony, przytłaczający sceptycyzm ma swoje powody. Sprawdzałem to dość niedawno - klucze do Dragon Age: Orgins oraz DA:O Awakening kosztują na Allegro około 10-15zł, natomiast wszystkie pozostałe DLC razem - 190zł. Trochę absurdalne. Później pojawiło się Dragon Age 2, które zupełnie zerwało z założeniami, które przyświecały tworzeniu jedynki. I, oczywiście, dużo DLC.

Później wyciekł skrypt ME3. Osobiście nie czytałem, lecz już po premierze gry okazało się, że sporo z trójki wycięto. W zamian dostaliśmy multiplayer!... oraz płatne DLC już pierwszego dnia. I w dodatku rozczarowujące zakończenie. Myślę, że to wszystko razem przegięło pałę goryczy. Choć pewnie nie będę stał na czele 'oburzonych' ;), to na pewno nie będę bronił EA i Bioware.

---

@Dedexus: mogę Cię po raz kolejny zapewnić, że nie chodzi mi o szczęśliwe zakończenie. Wycięta scena śmierci

Liary i Garrusa

? Bardzo chętnie! Złościłbym się na Żniwiarzy, a nie na Bioware. Ale gdy rezultat moich działań jest pokazany w niejasny, mylący sposób, nie dający się sensownie zinterpretować, to jestem zły. Gdy zupełnie lekceważone są moje zmagania wewnętrzne nt. genofagium, gdy nic, o co walczyłem przez kilkadziesiąt (kilkaset?) godzin podczas wszystkich trzech gier nie ma wpływu na to, co widzę w końcowych scenach, to jestem zły. :)

--

Udało mi się dziś samodzielnie pokonać brązowe wyzwanie moją Quariańską inżynier w multiplayerze (no, ta nazwa w tym wypadku nieadekwatna). :D Całkiem śmiesznie się grało, ale dostałem tylko ~110k doświadczenia. Myślałem, że będzie więcej.

EDIT: @Redram. Spokoojnie. Zapewniam Cię, że oni nie robią tego wbrew sobie. Widzisz, śmiem twierdzić, że oni nie myślą aż tak dużo o swoim dziele, lecz tyle samo myślą o zyskach, które ono przyniesie. I o zyskach, które przyniesie nadchodzące DA3. I myślę, że myślą też, co o tym wszystkim myśli EA. Bo jak EA pomyśli, że Bioware przestaje przynosić zyski, to to się może źle dla Bioware skończyć.

Rozpatrywanie gier jako sztuki jest bardzo pochlebiające, ale nie możesz tego tak dokładnie przekładać. Sztuka - malarstwo, pisarstwo - nie jest tak skupiona na pieniądzach. A gdy zaczyna taka być, jest często pogardzana jako "komercha". A gry bez pieniędzy nie istnieją.

Edytowano przez fanfilmu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez żadnego szyderstwa (naprawdę, cieszę się, że Wam zakończenie się podobało - seria była znakomita, i dobrze, że zakończenie dla Was też takie było) pytam Was, jak się za to nieszczęsne zakończenie powinienem zabrać, żeby też się mogło podobać? Albo żebym chociaż nie był aż tak rozczarowany? :)

Myślę, że nie ma żadnej recepty na to, by zakończenie nagle się zaczęło komuś podobać... Na Twoim miejscu po prostu przestałbym myśleć o ME jako tylko o tej krótkiej, gorzkiej (dla Ciebie) chwili z ostatnich minut rozgrywki, a zapamiętałbym wszystkie cudowne momenty spędzone podczas wielogodzinnego poznawania fascynującego świata ME.

By przedłużyć "magię" Mass Effecta polecam to, co sam ostatnio praktykuję - traktuj ME jako źródło inspiracji! Nie bądź biernym odbiorcą, zacznij TWORZYĆ! Dzięki Mass Effectowi nie otrzymałem tylko i wyłącznie tych paruset godzin spędzonych przy grach i książkach z serii, ale zyskałem niewyczerpane źródło materii do tworzenia (oraz odtwarzania). Szkicuję postaci z uniwersum, buduję Normandię z LEGO, gram na pianinie parę kawałków z soundtracku, planuję zbudowanie pancerza N7 w skali 1:1...

Wszystko to dzięki pracy i ogromnemu wysiłkowi BioWare - za to będę im dozgonnie wdzięczny.

Beezqp out.

UP

Nie mogę się zgodzić - gry komputerowe to sztuka jak każda inna. I tak samo jak każda inna sztuka nie może istnieć bez pieniędzy (malarz musi gdzieś kupić farby, pisarz musi mieć jakiegoś wydawcę, ogólnie artysta musi mieć co do gęby włożyć i za co utrzymać rodzinę...).

A to, że BioWare myśli o zyskach wcale nie jest moim zdaniem dla niego dyskredytujące. Uprawianie sztuki też jest po części dziedziną ekonomiczną.

Edytowano przez Redram
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Redram - gry nie są sztuką, a jeśli już, to takich gier jest bardzo niewiele. Było o tym wiele dyskusji i większość była co do tego zgodna, tak gracze, developerzy jak i recenzenci. Sprawdź definicję sztuki. Czemu służą gry? W 99% rozrywce, przyjemności. A sztuka to coś zgoła innego. Mass Effect to mimo wszystko gra oparta o dość tradycyjną mechanikę: sporo dialogów ale i sporo strzelania. W ogromnym skrócie. Oczywiście można nazwać to dziełem, ale tak z definicji jak i ogólnie przyjętych zasad nie ma mowy tutaj o sztuce. Nawet Berlin o tym pisał.

[EDIT]:

Redram - widocznie Ty tak interpretujesz sztukę. Ale odgórnie ustalone zasady co do interpretacji zjawisk, rzeczy i nie tylko w pewnych sprawach są jasno określone: interpetuj sobie jak chcesz, ale oficjalnie gry nie są sztuką. W znacznej większości. Nie piszę tego, bo się upieram. Gry stawiam nawet ponad filmy, a czasem i niektóre książki (choć każda z tych form jest inna i każda interesująca), są dla mnie czymś wyjątkowym, nie tylko banalną rozrywką. Zapewne podpinasz gry pod sztukę także z tego powodu, iż stanowią one wizję autora/ów i nie podlegają zmianie. Otóż nie. Czy chcesz, czy nie, gry jako twór bardzo złożony (o wiele bardziej od filmu czy książki!) są PRODUKTEM (choć ostatnio przeistaczają się w usługę - nabywasz nie grę, a licencję - pozwolenie - na granie), a gracze - KONSUMENTAMI. W momencie, gdy produkt nie spełnia oczekiwań konsument ma szereg praw. Prawo konsumenta jest w tej kwestii jasne - nie zmienisz tego.

@ DOWN - nie uważam. Nie dajmy się zwiarowiać. :wink: To moja wersja sygnaturki z tekstem identycznym jak w sygnaturkach userów z Bioware Social Network. Nie zdradza absolutnie żadnych szczegółów.

Edytowano przez Vantage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@fanfilmu: Cały post nie był jakkolwiek wymierzony do ciebie, ale do ogółu ;). Dużo ludzi narzeka już na DLC, a mimo to, nawet nie mają większego pojęcia, co w nim będzie. Jeśli BW chce to wszystko poskładać do kupy, bardzo chętnie. Samo zakończenie ma potencjał, i może być dobre (nawet bez tych wszystkich interpretacji), ale niech załatają wszystkie dziury. Bo po prostu teraz, nie ma ono za dużego sensu. Zbyt duża rozbieżność wydarzeń, aby tworzyły one logiczny ciąg chronologiczny. Wygląda to trochę tak, jak by ktoś nagrał kilka scen, po czym wrzucił je na do ME3. Nie mam złości do BW o samą konwencję zakończenia (zmuszania ich do robienia zakończenia jakie chcą ujrzeń "fani" jest po prostu chore), jednak niech załatają te wszystkie nieścisłości. Niech to wszystko nabierze logiki, której aktualnie nie posiada.

@Vantage: Nie uważasz, że wsadzanie w sygnaturę "I support the

indoctrination

theory" jest dość dużym spoilerem, co do zakończenia gry? Bo mimo wszystko, zdradza naprawdę dużo.

Edytowano przez Dedexus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra mimo wszystko fajnie jakby ludzie, którym zakończenie się podobało trochę rozwinęli temat i np. odnieśli się do

uciekającej Normandii, teleportującej się załogi żeby to fajnie na nowej planecie wyglądała, kto umieścił guzik rozwalania Żniwiarzy na Cytadeli czy może jesteście zwolennikami teorii indoktrynacji itp.

Ciągle jest to samo, dlaczego zakończenie się nie podoba są całe strony tekstu a zwolennicy zakończenia piszą tylko "mnie się podobało ale na pewno mnie za to znienawidzicie" . Co do tego, że ME jest genialną serią nie ma wątpliwości, tym bardziej boli mnie to dziurawe zakończenie. I nie chodzi tu o happy end ! Jak galaktyka ma ginąć to niech ginie na kilka różnych i spójnych sposobów a nie przez space magic.

Mnie by wystarczyło, żeby BioWare potwierdził teorię indoktrynacji i przyznał się, że celowo zostawił nas z olbrzymim cliffhangerem bo to jasne, że nie chcieli się rozstać z Shepardem a nie ciągle jak politycy idą w zaparte, że zakończenie jest spójne i nie wiadomo o co ten szum. Dlatego osobiście boje się co się w tym DLC znajdzie.

@DOWN

Post sam sobie znalazłem, nawet się do niego odnosiłem.. ach ta skleroza=D A więc Twoja interpretacja zakończenia należy do ciekawych, jednak czy nie uważasz, że ten cały symbolizm i dopowiadanie zakończenia jest trochę wydarte z klimatu ME ? Nie mam nic do zakończeń pozostawiających pewne niedomówienia i samo zakończenie ME3 jest ok, jednak w połączeniu z ME1, ME2 i nawet gameplay'em ME3 to trochę nie działa. Tak jakby wrzucić schab do miski z lodami, osobno są dobre jednak połączone nie wypadają najlepiej

Edytowano przez ChaosEpyon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Redram - gry nie są sztuką, a jeśli już, to takich gier jest bardzo niewiele. Było o tym wiele dyskusji i większość była co do tego zgodna, tak gracze, developerzy jak i recenzenci. Sprawdź definicję sztuki. Czemu służą gry? W 99% rozrywce, przyjemności. A sztuka to coś zgoła innego. Mass Effect to mimo wszystko gra oparta o dość tradycyjną mechanikę: sporo dialogów ale i sporo strzelania. W ogromnym skrócie. Oczywiście można nazwać to dziełem, ale tak z definicji jak i ogólnie przyjętych zasad nie ma mowy tutaj o sztuce. Nawet Berlin o tym pisał.

Odwoływanie się do definicji sztuki jest pozbawione sensu, bo jedna, ostateczna definicja sztuki nie istnieje. Dla mnie (i dla wielu innych ludzi) dziełem sztuki jest twór, który intencjonalnie ma wywoływać w odbiorcy przeżycie estetyczne. Dlatego sztuką wg mnie zarówno jest ładnie ozdobione krzesło, smaczna potrawa, obraz, gra komputerowa, czy performance polegający na zrobieniu g**na na scenie...

Akurat Mass Effect spełnia bardzo wiele z ogólnie przyjętych funkcji sztuki, w tym np funkcję komunikacyjną, relaksacyjną (ludyczną), emocjonalną, integracyjną, a częściowo nawet poznawczą i etyczną...

UP

Do sceny z

]Normandią odniosłem się w którymś z poprzednich postów (teraz nie chce mi się go szukać), a teorię o indoktrynacji uważam za prawdopodobną.

Edytowano przez Redram
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Shepard naprawdę był wtedy na Cytadeli to nie mam pojęcia jak przeżył sam wybuch. Ale przecież nigdzie nie jest powiedziane, że Cytadela spadła na Ziemię, po eksplozji kawałki mogły polecieć w dowolną stronę lub zostać prawie w tym samym miejscu. Więc ja zostanę za tym, że bohater nie dotarł na Cytadelę, a jak będzie naprawdę zobaczymy w DLC.

Mnie w sumie podoba się obecne zakończenie dlatego że, widzimy jak ledwie żywy Shepard nie rezygnuje z walki choćby miał się doczołgać, żeby osiągnąć zamierzony cel. Przemierzanie ciemnego korytarza pełnego zwłok i ujrzenie Opiekuna zajmującego się nimi jak zwykle bez okazywania jakichkolwiek emocji to nie lada przeżycie. Następnie pełna napięcia rozmowa z TIMem i śmierć Andersona oraz spotkanie z Katalizatorem. I dramatyczna decyzja, która niezależnie od "koloru" zmieni całe uniwersum i nie pozwoli zachować go takim jakim było przed pojawieniem się żniwiarzy. Potem widzimy poświęcenie głównego bohatera, który zdaje sobie sprawę, że odwrotu już nie ma. Widzimy jeszcze jego wspomnienia o najbliższych mu towarzyszach i rozchodzącą się od Cytadeli falę energii. A potem uciekającego Jokera, który ze strachem w oczach robi wszystko co może, żeby przeżyć. Poczułem ulgę kiedy mu się udało i zobaczyłem do tego żywą część załogi.

Dlatego uważam, że to zakończenie jest dobre, wbija w fotel i budzi ogromne emocje.

Jest dobre także z tego względu, że pasuje do teorii indoktrynacji, która z kolei dobrze wypełnia wszystkie luki. Dużo filmów na YT pokazuje, że te dowody są bardzo sensowne i zgodne z regułami uniwersum, które twórcy wymyślili. No może oprócz tych krzaków, które miałyby się pojawić, kiedy Shepard wstaje po uderzeniu lasera. Wystarczy dobrze się przyjrzeć, są one tam także wcześniej. Ale cała reszta jest sensowna, łatwo można zauważyć, że na dziecko nikt nie zwraca uwagi, trudniej na to, że obok niego znajdują się napisy w stylu danger lub znaki sugerujące niebezpieczeństwo. Po pierwszej rozmowie z dzieckiem słychać dźwięk pasujący do nieudanej próby przejęcia kontroli nad Shepardem, na końcu gry w Cytadeli słychać podobne dźwięki, do tego komandor chywta się wtedy za głowę i towarzyszą temu dodatkowe efety graficzne. Po uderzeniu lasera słychać w radiu, że wszyscy nie żyją chociaż tak nie jest. Są jeszcze pomieszane kolory w ostatniej decyzji i wiele innych jak np to że Vega słyszy dziwne buczenie rozmawiając z Shepardem. A poza tym, jak wynika z wpisów innch użytkowników ta teoria rzeczywiście mogła być we wczesnej wersji scenariusza.

A gdyby ją odrzucić i spróbować wszystko wyjaśnić inaczej? To spore wyzwanie dla twórców chyba, że koniec był gotowy wcześniej a my po prostu dostaliśmy go w stanie niekompletnym.

Dobra może faktycznie nie zauważyli Sheparda i Andersona wchodzących do Cytadeli. Mogło to być spowodowane tym, że po ostatnim strzale nie wiem nakazali odwrót myśląc, że nie dadzą rady i na przykład wszystkie mniejsze statki zaczęły uciekać jak najdalej, kiedy przekaźniki masy są jeszcze sprawne. Może Jokerowi udało się uciec najdalej, może gdzieś poza drogę mleczną? A żniwiarza nie widać kiedy dostajemy się do Cytadeli, ponieważ mógł zabrać się za tych którzy zostali za Shepardem. Z kolei TIM nie pojawił się tam nagle, mógł na Cytadeli ukrywać się wcześniej jeszcze przed atakiem na bazę Cerberusa. Dlaczego Katalizator pojawił się w postaci dziecka? To już bardzo trudno wyjaśnić, może chciał wpłynąć na decyzję przez nas podjętą, ale wtedy wracamy do teorii indoktrynacji.

Jak widać wszystko to jest teraz mocno pogmatwane, ale niezależnie od tego jak to się wyjaśni, historia pokazana nam przez wszystkie części jest dla mnie jedną z najlepszych jaka mogła się przytrafić grom i nie tylko.

I tym optymistycznym akcentem kończę i spadam spać, już chyba za długo zastanawianie się nad losem mojej drużyny z Normandii spędza mi sen z powiek. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy mógłby ktoś mi wyjaśnić czemu zielone zakończenie w sumie jest 'najlepsze'?

Tak wnioskuje, bo żeby je uzyskać, trzeba mieć najwięcej gotowości bojowej czy jak to tam się zwało, normalnie ma się tylko czerwone i niebieskie.

Jakoś dziwnie mi z myślą, że zrobiłem z

Jokera jakiegoś cyborga

czy diabli wiedzą co to jest na końcu, i że ogólnie

ludzie stali się jakąś nową rasą z nowym dna

i wszystko się pomieszało.

Wybrałem zakończenie czerwone, chociaż trochę smutno mi było, ze przy okazji muszę

zlikwidować WSZYSTKIE syntetyczne formy życia - a co za tym idzie gethy, które przecież przeszły na moją stronę i okazały się bardzo pomocne

:(

.

Ale CHYBA tylko w czerwonym zakończeniu, równiez przy odpowiednio wysokiej gotowości bojowej, mozliwe jest uzyskanie

'oddechu sheparda' na końcu.

. Czyli niby to powinno być zakończeniem najlepszym, więc czemu o zielone najtrudniej się postarac?

cos przegapiłem czy źle zrozumiałem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemyslalem na chlodno sprawe endingu jak i przypuszczalnego Extendet cut. Tym razem patrzac jako realista, choc jestem w zyciu codzinnym optymista i wielekroc mi to pomoglo. :]

Przyzwyczailem sie, ze w ostatnich latach gry nie sa juz tworzone przez graczy dla graczy (nie mowie tu o odleglych latach '80 i tworzeniu w garazu, tylko chociazby ostatniej dekadzie!), a przez rzemieslnikow dla konsumentow. Pewnie, nic odkrywczego. Wiem takoz, ze dzisiejsze czasy nas nie rozpieszczaja. Z czegos trzeba kupic chleb, utrzymac rodzine etc. Problem w tym, kiedy odchodzimy od utrzymania, a przechodzimy do parszywego wzbogacania sie, ktore budzic moze co najwyzej pogarde, nic wiecej. Nie dla tego, ze "oni moga sobie pozwolic na nowa wille + jachty, tfu, niech ich szlag!", tylko dlatego, ze "oni moga sobie pozwolic na prywatny lot na ksiezyc, a nawet wykupienie jakiegos panstwa w Afryce".

I do takowych wnioskow wlasnie doszedlem. Electronic Arts, najgorsza amerykanska firma minionego roku (naprawde, z calym szacunkiem, mocno zasluzony tytul i jakze milo mi go moc wymieniac) caly czas - co nikogo nie powinno dziwic - dzialala tak, by z marki Mass Effect (tej konkretnej, a nie gry w swiecie ME) wycisnac ostatnie soki. W tym momencie wycisneli gora 50%. Ale tego jest znacznie wiecej. To, ze obiecywano nam trylogie z "Szepardem" okazalo sie prawda. Dostalimy ja. Nie sadzilem jednak, ze dojdzie do tak bezczelnej zagrywki (ktora najwyrazniej niektorym, w tym mosci Smugglerowi jest na reke): to tylko wstep to czegos glebszego. Dla mnie osobiscie jest to drazenie niepewnego tunelu, w kazdym momencie moze sie zawalic. Ale EA drazy i drazyc jeszcze bedzie przez wiele lat. Krotko mowiac...

...

teoria indoktrynacji

, choc poczatkowo miala sie znalezc w grze (to potwierdzone info od jednego z pracownikow BW, niestety, nie pamietam ktorego - Darkmen wie), jest absolutna i calkowita nieprawda. Dobrze ktos wczesniej wspomnial: gdyby owa

teoria

miala sens, zakonczenia nie otrzymalibysmy wcale, bo byloby jedna,

wielka sciema

. Skad wiec tyle niezbitych na to dowodow? Ot, niedbalosc BioWare. Nie usuneli tych wielu drobnostek bedac pewnymi, ze przecietny gracz tego nie zauwazy. A czas naglil moi drodzy. Marzec zblizal sie nieublaganie. a EA stalo nad rzemieslnikami i patrzylo surowym wzrokiem. Rzemieslnicy nie chcac stracic posady musieli przyspieszyc prace. Parszywe czasy...

Wpomnieli, ze Extendet cut zachowa artystyczna wizje zakonczenia, nie mam wiec watpliwosci, ze dostaniemy jedynie - albo az - rozszerzona wersje tego dziurawca, ktory widzielismy na koncu. Prawdopodobnie wiec zobaczymy

ginacych czlonkow Normandii

, cos, co wycieta z podstawowej werjsi gry (moze po to, by nie bylo zbyt duzego hejtu, ale jak widac fani sie przeliczyli - w tym i ja - i teraz dostaniemy na talerzu cale zakonczenie, ale spora czesc MOCNO sie zawiedzie). Szczerze mowiac zanim pobiore to DLC dowiem sie co dokladnie zawiera. Nie mam ochoty patrzec na

ginacych dwoje najlepszych dla mnie bohaterow tej trylogii: Liary i Garrusa. Nie ma lepszych postaci obok Wrexa.

Chociaż to byłoby idiotyczne, bowiem u mnie

wyszli z rozbitej Normandii

. Aha!

Zmartwychwstali

. Dobre... Za mało tych nielogiczności, chcemy więcej! :laugh:

Nie mam najmniejszej watpliwosci, ze wsrod wielu okrutnych klamstw z ust EA tekst o trylogii ME rowniez okaze sie zwida. Dostalismy

cliffhanger

, a moze tylko wierzch gory lodowej i teraz - jak juz wspomnialem dla wielu bedzie to wiadomosc zycia - bedziemy swiadkami moze nie tyle ME4, ME5 i ME6, co Mass Effect: costam, Mass Effect: blabla, Mass Effect 4. Zabieg stosowany przez inna znienawidzona przeze mnie firme: Ubisoft. Szciesciem zadna z ich kilkunastu marek (w tym Splinter Celle, PoPy, Asasyny i inne duperele) nie podeszla mi w najmniejszym stopniu. Chyba jestem jednym z nielicznych osob z takim gustem i bardzo mi z tym dobrze. ;]

Nie rozumiem, jak komus moze sie podobac ciagniecie danej serii przez cala dekade. Nie wyobrazam sobie, zeby dana historia miala wiecej jak 3-4 glowne czesci. Bo dalej to juz jest ciagniecie w nieskoczonosc, rozciaganie gumy, ktora moze w kazdej chwili peknac. EA bedzie balanowalo na krawedzi nad przepascia i ciekaw jestem, czy w odpowiednim momencie zejdzie z tej lini, czy wykorzysta kazdy metr, by do swojego skarbca wycisnac jeszcze pare milinow dolarow.

Trudno. Najwyrazniej wiecej jest zwolennikow ciagniecia danej marki w nieskonczonosc. Jako osoba, ktora w tej kwestii ma takie a nie inne zdanie jestem zapewne w dosc malej grupie i jako konsumentowi pozostaje mi pogodzenie sie z tym faktem, bo na rynku jak wiemy rzadzi zdanie wiekszosci.

A mozna bylo zrobic tyle fajnych gier w uniwersum ME. Co z tego, ze mniej epickich? Czy zawsze - przepraszam - do cholery musimy ratowac swiat / galaktyke / wszechswiat?! Trudno. Wiecej Bioware nie zaufam tak wiec wielce prawdopodobnym wydaje sie fakt, ze byla to ich ostatnia gra, jaka kupilem. Nie jest to obraza i tupanie nozka, bo "nie dali hepi endu" - to tak, gdyby ktos byl na tyle glupi i pusty w srodku i nie zrozumial, ze nie w tym rzecz, chociaz powtarzalem to miliard razy tu, w newsach i blogu. Ale jak widac dalej beda rzucane te same, bzdurne argumenty. Szkoda. Chyba, ze owa kolejna gra BW okaze ze "znosna", wtedy MOZE kupie ja na wyprzedazy EAC za 25 zł. Na ani grosza wiecej ode mnie nie zasluguja.

Wnioski? A jakze. Choc na razie cierpliwie bede czekal, juz wiem, ze rzemieslnicy ciezka pracuja. Pracuja, bo to ich byc albo nie byc. Wszak ktos musi kupic DA3 i ME4, czy nie? ...no a przede wszystkim DLC.

EDIT: ja tam celowo nie nastawiam się pozytywnie do tego całego DLC. Bo jeśli mam do wyboru ogromny żal i smutek* / ciepłe przytaknięcie ** ALBO ulgę i ogromny uśmiech na ustach** / neutralne przytaknięcie* ("wiedziałem, że tak będzie"), wybieram to drugie. Nie zamierzam być zaskoczony negatywnie.

* na wieść o tym, że

owa teoria się NIE potwierdzi

** na wieść o tym, że jednak się potwierdzi

Edytowano przez Vantage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy, boję się trochę tego DLC. Pomijając fakt, że zamiast cutscenek gracze powinni dostać pełnoprawny epilog, to... do ciężkiej choroby, jeśli nadal będzie ciągnięta ta ich "wizja artysty", to uznam ich wszystkich za skończonych idiotów. Nawet jeśli teoria indoktrynacji miała być, a potem została wycięta, to najrozsądniejszym wyjściem byłoby po prostu jej przywrócenie. Fani dali BioWare i EA zakończenie podane na tacy. Wystarczyłoby dołożyć jedną misję, ostateczną walkę ze Żniwiarzami, i większość graczy byłaby mniej lub bardziej, ale zadowolona.

No i szkoda, że na 99,9% stary scenariusz z ciemną energią zostanie niewykorzystany. W ME2 jest całkiem sporo nawiązań, szkoda, że to zmarnowali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gry nie są sztuką, a jeśli już, to takich gier jest bardzo niewiele. Było o tym wiele dyskusji i większość była co do tego zgodna, tak gracze, developerzy jak i recenzenci. Sprawdź definicję sztuki. Czemu służą gry? W 99% rozrywce, przyjemności. A sztuka to coś zgoła innego. Mass Effect to mimo wszystko gra oparta o dość tradycyjną mechanikę: sporo dialogów ale i sporo strzelania. W ogromnym skrócie. Oczywiście można nazwać to dziełem, ale tak z definicji jak i ogólnie przyjętych zasad nie ma mowy tutaj o sztuce. Nawet Berlin o tym pisał.

Berlinowi już udało się napisać większe głupoty, byłbym wyjątowo ostrożny w powoływaniu się na jego przemyślenia. A co do gier i sztuki - dokładnie to samo co napisałeś możnaby napisać o filmie w momencie jego powstania - a potem przyszedł niemiecki ekspresjonizm i okazało się że jest to medium przez które można wyrazić więcej niż przez jakiekolwiek inne. Spójrzmy na literaturę - mamy całe tony kiczowatej grafomańskiej fantastyki która spełnia w 100% parametry przytoczone powyżej, a na takim samym papierze,w tej samej drukarni można wydrukować joyce'a, dostojewskiego, manna. Spójrzmy na nasze ukochane gry - czy celem takiej "the path" jest rozrykwa i przyemność? Jeżeli nie - to jaka jest różnica pomiędzy mass effectem a takim "cemetary" - jedno jest bardziej, drugie mniej? Gdzie przebiega linia podziału?

Otóż - linii podziału nie ma. Jedyną rzeczą która się zmienia, są umiejętności i ambicja twórców - a pogląd na nasze gry jako na produkt czysto rozrywowy będzie miał jeden rezultat - zamiast śmiałych autorskich i indywidualnych rozwiązań będziemy dostawać, tak jak już to widć w tym wypadku, efekty kulawej (podkreślam: ze wszech miar umownej, bo tak naprawdę widać tylko tych krzyczących najgłośniej) demokracji internetowej, gdzie każda decyzja fabularna/gameplayowa jest efektem precyzyjnych wyliczeń sprzedażowych i consensusu internetowej rzeszy grazy. A patrząc na sprawę obiektywnie: so sorry, ale mimo tego, że każdy czuje się demonem pióra i mistrzem fabuły, do faktycznie uzdolnionych należy zdecydowana mniejszość - i to mniejszość która raczej nie bierze udziału w pyskówkach "why me3 ending sucks".

Co do zakończnia, ktoś się wyżej pytał dlaczego mi się podobało - dostrzegam wszystkie nielogiczności, niektóre się da wytłumaczyć, niektóre nie

u mnie z rozbitej normandii wyszedł garrus którego nie miało prawa tam być

ale zupełnie nie w tym rzecz - a czytając wszystkie opinie mam jedno skojarzenie - z tymi gościami, którzy oglądają filmy i wyłapują w nich wszystkie bzdury typu: lewy rękaw przybrudzony, a potem czysty, lampa się rozbiła a potem stoi cała. Well, Bogart mógł w jednej sekundzie dopalać papierosa, a w następnej kopcić całego papierosa, ale Casablanca to nadal świetny film. Ciekaw jestem jak by zawrzał internet gdyby mass effect 3 kończył się w momencie wyboru - i zero, nie wiadomo co jest dalej, nie wiadomo co się stało, jaka jest kulminacja. Z mojego punktu widzenia - bomba. Myślałbym o takim zakończeniu latami. A według rzeszy fanów demokratcznego rozstrzygania rozwiązań faularnych - kicha, bo nie po to grałem i wybierałem żeby teraz nie dostać wszystkiego na tacy.

Więc, proponuję - chodźmy dalej. Napiszmy do Jacka Dukaja, żeby skończył "inne pieśni" bo nie wiem w końcu co się stało z tym Berbelekiem. Htichcock musi obowiązkowo (zza grobu) dokręcić końcówkę ptaków, wyjaśniając jak zabójczy wirus zmieniał mózgi okolicznego ptactwa karząc im atakować ludzi. Mann a raczej jego spadkobercy koniecznie musi dopisać rozdział czarodziejskiej góry, wyjaśniając czy hans castorp w końcu przeżył wojnę, no i sam fakt, że w dalszym ciągu nie wiem cy przespał się z kławdią chauchat czy nie, to jest o prostu skandal i granda, nie po to kupowałem książkę żeby nie wiedzieć. Zróbmy listę filmów, książek, i gier w których zaończenia nas nie w pełni satysfakcjonują nie wyjaśniając wszystkich pytań fabularnych, i będziemy je zmieniać. Na samym końcu wszystko będzie logicznie wyjaśnione, klarowne, czyli takie jakie ma być. Or should it?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ME3 powinien zakończyć się tuż przed podróżą "magiczną windą". Moim zdaniem to był idealny moment, gdy Tygiel był gotowy a Shepard i Anderson, zmęczeni i ranni ale szczęśliwi z optymizmem spoglądali na Ziemię. Nie musieli by nawet pokazywać jak zadziałał Tygiel, co się dalej stało - to dopiero było by emcjonujące i pełne niedomówień zakończenie. A nie ten crap co dodali teraz, który nic nie wyjaśnia a tylko bajzel wprowadza...

Wizja artystyczna... Też mi coś... Do mnie prymitywny Rothko ani puszkowane g*wno nie przemawia - a ci "artyści" to zwykli idioci sa i tyle. Nie zamierzam też poświęcać energii na bzdurne dywagacje typu "co artysta miał na myśli" - jak nie potrafił tego pokazać bezpośrednio to powinien się zamknąć i malować jednorożce albo koty - wtedy przekaz byłby czysty...

I ja nie zabraniam artyście mieć jego zdania i wizji, ALE - jak się kuźwa zobowiązał namalować słoneczniki to ma rysować przeklęte badyle a nie kwadraty i kółka na fioletowym tle bo inaczej kasiory nie będzie. Bo zobowiązanie czyni z artysty rzemieślnika i jasno określa ramy wykonania dzieła, których ma się trzymać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ iHS - widocznie jesteś wykształconym intelektualistą*, a ja jedynie - jak to Sapkowski ładnie się z nami słowami bawił - prostym wiedźminem (choć mam wykształcenie wyższe, które dziś tak niewiele znaczy), który poza jakimiś priorytetami w życiu nie doszukuje się głębszej filozofii w byle bakterii. Nie doszukuję się sensu w istnieniu ołówka - ON JEST, ma swój cel (rysować) i to mi WYSTARCZY, nie myślę, czy wszechświat ma koniec, czy go nie ma (bo wiem, że nie ma I JUŻ - nasz tok rozumowania postrzegający czas i odległość nie ma tutaj racji bytu - I JUŻ), nie filozofuję nad tym, dokąd ci wszyscy ludzie zmierzają, nie piszę wierszy (choć mam w planach kiedyś napisać ambitną książkę, nic grafomańskiego). Nie słucham na co dzień Chopina czy Bacha (choć niektóre ich utwory mi się podobają), ale czy to znaczy, że moim ulubionym gatunkiem jest pop czy techno? Bzdura. Ja po prostu jestem zwolennikiem złotego środka. Zobacz, teraz filozof jest w grupie największego bezrobocia. Ciekawe, czyż nie? Ale czy to znaczy, żen ie wolno filozofować? Wolno, jak najbardziej. Sam miałem obowiązkową filozofię w liceum i powiem ci, że więcej z tego wynikało bzdur, niż sensownej nauki. Ale widocznie ja to ja.

Jestem tylko prostym człowiekiem (w sensie takim, ze ani nikim wielkim, ani powazanym), ale nie prostakiem. Nie lubię, gdy zawsze mam coś podane na talerzu, ale nie lubię PRZESADY. Rozmyślanie nad zakończeniem gry cały latami uważam - dla mnie - za niepojęte. Ty lubisz? Brawo! Na mojej półce też stoi The Path, zresztą TU jest nawet zdjęcie mojej kolekcji, gdybyś nie wierzył na słowo, ale chyba nie rzecz w tym, by komukolwiek udowadniać, że "ja nie jestem taki gupi, tyż w to grałem!"? Jeżeli cała gra jest oparta o "drugie dno / głębszy przekaz", jak wspomniany The Path - biorę to! Ale w przypadku Mass Effecta...

Widocznie ty doszukujesz się głębszego sensu w rzeczach, które ja uważam za nonsens. Ale to ty. Ty jesteś ułamkiem, który dla branży znaczy tyle co bakteria w wielomiliardowym świecie. Mass Effect to nie jest trylogia, do której taka filozofia pasuje. Nie posypuje się tortu czekoladowego parmezanem, bo psuje on smak CAŁEJ "potrawy", o czym nie raz wspominałem. Chcesz dyskutować dalej - proszę bardzo, ale może lepiej na PW albo w odpowiednim dziale na forum (filozofia?). :)

* Chociaż może jako grafik też nim poniekąd jestem? :wink: Trudne pytanie, na dłuższa, filozoficzną pogawędkę.

Edytowano przez Vantage
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...