Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Religia... ehh. Oczywiście zależy to od sposobu prowadzenia. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek był na ciekawej religii, gdzie nie czytalibyśmy pisma i pisali jakiś regułek, tłumaczeń do zeszytu typu 'paruzja' (jedyne co mi zostało z tego w głowie. Jak dla mnie powinna być to ogólna nauka o religiach, a nie o czystym chrześcijaństwie, bo tak na prawdę jaka jest u nas wiedza o innych religiach świata? Więcej o nich człowiek uczy się na geografii.

Moim zdaniem lekcje religii u nas są przewachżnie do bani. Nie mówię, że zawsze ale jestem pewien że przeważnie. Nie wnoszące nic zapychacze czasu podnoszące średnią.

IMO zamiast religii powinna być etyka, czy cuś, albo religia jako nauka o religiach świata, ich fundamentach, a nie chrześcijaństwo i tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IMO zamiast religii powinna być etyka, czy cuś, albo religia jako nauka o religiach świata, ich fundamentach, a nie chrześcijaństwo i tyle.
Najlepsze jest to, że na świadectwie jest napisane "religia/etyka" Etyki powinni uczyć tych, którzy się wypisali z religii. Tak naprawdę ten przedmiot jest tylko na świadectwie.

Nie zdziwiłbym się gdyby tak naprawdę większość ludzi wypisała się z religii. Szkoda, że potem ślubu nie wezmą. Bo trzeba pokazać indeks bądź świadectwo.

Edytowano przez Kicusiek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do nauczania religii w szkołach, jestem za tym, żeby to były kółka pozalekcyjne, a nie pełnoprawne lekcje. Chętnie bym na nie chodził. Po prostu nie rozumiem jak można wystawiać z tego oceny.

Pomyśl że nawet wystawiają ocena za to że ksiądz ci się podpisał w zeszycie na kolędzie. U mnie mało ludzi wytrzymywało na tym przedmiocie, większość grała na komórkach albo gadała. Traktowali ją po prostu jak godzinę wychowawczą, ale za to robili głupie miny jak pani katechetka dawała jedynki ze sprawdzianów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największej tragedii doświadczają zazwyczaj prowadzący przedmiot. Co mniej rozgarnięci uczniowie lubią się wyżyć na takich katechetach. Ewentualnie postrzelają sami w siebie kulkami z papieru. Przez pewien czas nie chodziłem na religię (lekcją zastępczą nie była oczywiście etyka, a siedzenie w bibliotece i granie w stareńkiego Quake'a 2), potem znów się zapisałem (katechetka mnie gorąco zachęcała, a ja uległem, sam nie wiem czemu) i żałowałem. Nic się nie zmieniło - stracony czas. Trudne tematy były omijane, a wbijano formułki na temat działalności kościoła, które nie bardzo miały jakiekolwiek zastosowanie dla świeckich. A księdzem ani zakonnicą z mojej klasy na pewno nikt nie zostanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w liceum mam zarąbistego księdza, jeszcze takiego nigdy nie spotkałem ;) Często przeklina (jak się wkurzy albo kogoś cytuje), bije po łbie za gadanie, ogólnie robi jazdę z każdego i u niego nie ma normalnej religii, bo on typowych tematów nie robi, ewentualnie z 5 minut pogadamy, ale to już tak z humorem, że bardziej się nie da. U niego na lekcjach po prostu leje się ze śmiechu. Polecam wszystkim takiego spoko księdza ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na lekcjach religii wszystko zależy od tego jaki trafi się katecheta/ksiądz. U mnie w klasie nie ma takiej lekcji na której by nie było "demolki". Nie chcę się wgłębiać w szczegóły, ale czasami po prostu katechetka nie daje rady i wychodzi z klasy po czym już nie wraca tongue_prosty.gif. Tak więc religia u mnie w szkole leży kiepsko, ale i tak w sumie nie interesuję się za bardzo tym przedmiotem. Pewnego razu pamiętam że w zastępstwie przyszedł ksiądz na lekcję i w sumie fajny gościu się trafił. Można było pogadać z nim nie tylko na tematy religijne. Zapewne na te drugie półrocze wypiszę się z religii, ponieważ katechetka mści się po prostu na nas wstawiając nam pały. Na pierwszy semestr ledwo udało mi się wybronić dwójki.

Przez pewien czas nie chodziłem na religię (lekcją zastępczą nie była oczywiście etyka, a siedzenie w bibliotece i granie w stareńkiego Quake'a 2)

Taa. Mój kolega z klasy również nie chodzi na religię (a w szkole nikt nie prowadzi etyki). Tak więc najczęściej idzie do biblioteki na CS'a, a jeżeli jest lato to wsiada na motor i jedzie sobie na kebaba ew. opala się na boisku szkolnym :D.

Edytowano przez Fiend
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przez trzy lata liceum miałem trzech różnych księży i każdy z nich był super można było pogadać na luzie czy nawet pograć z księdzem w karty. W tematach religijnych też byli dość dobrze obeznani więc mogłem prowadzić z nimi dyskusję na dość wysokim poziomie. Choć jestem niewierzący to nie wypisałem się z religii właśnie z powodu inteligentnych i otwartych na dyskusję księży, poza tym religię mamy na pierwszej lekcji więc jak nie chcę spotykać się z księdzem to śpię dłużej i przynoszę usprawiedliwienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją edukację religii zakończyłem bodajże w drugiej klasie liceum. Mam smutne wrażenie, że przedmiot ten nie jest właściwie realizowany i tak naprawdę nie daje kompletnie nic, oprócz poczucia zmarnowanego czasu. Jeszcze jakiekolwiek rozmowy o Bogu pewnie bym zniósł, ale motyw... sklejania kwiatków (!) w drugiej klasie liceum (!) mnie przerósł.

Edytowano przez Menez
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku miałem też sympatycznego księdza. Na każdej lekcji były luźne pogaduchy i kupa śmiechu. A na koniec roku połowa klasy oceny celujące :D. W tym roku mamy innego księdza(tamtego niestety przenieśli do innej parafii) i prawie na każdej religii oglądamy film...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam bardzo wyluzowanego księdza. On rozumie, że religia w szkole jest hmm..., jakby to powiedzieć, przedmiotem drugiej katergorii i nie obraża się jak się z niej ucieka. Kazał tylko przyjść na ostatnią lekcję żeby napisać kartkówkę, a po podaniu pytań wyszedł do bufetu zjeść hamburgera i wrócił pod koniec lekcji. Oczywiście nie muszę mówić, że wszyscy mieli oceny celujące na koniec smile_prosty.gif.

Edytowano przez Jachus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Fajnie miałeś, ja zanim zmieniłem szkołę, to co tydzień musiałem opisać niedzielną ewangelie, wyciągnąć wnioski i uzasadnić je.To zadanie jakoś się nazywało, lecz nie pamiętam jak, więc przepraszam. A przy fajnej katechetce o dziwo dużo ludzi miało zagrożenie, bo uczniowie olewali ten przedmiot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście uważam, że religia w szkole to marny pomysł, zwłaszcza na ocenę, która się liczy potem do średniej. (bo się jeszcze liczy, nie?) W liceum miałam tak fatalnego księdza, że poprosiłam o etykę, ale wychowawczyni robiła mi o to problemy, więc dotrwałam do matury...

@ "motyw... sklejania kwiatków (!) w drugiej klasie liceum (!) mnie przerósł."

Respekt dla księdza. W 5 podst prowadziłam bardziej ambitne lekcje z plastyki. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec podstawówki i gimnazjum lekcje religii głównie przesypiałem, lub "przerysowałem"... uczniem, skorym do buntu nie byłem, ale nuda dawała mi się we znaki. Natomiast w liceum mieliśmy księdza, którego dało się lubić. Młody był, podobno lubił rocka. Na lekcjach omawiał z nami "jak to jest u innych religii" i m.in. takie zagadnienia jak egzorcyzmy. Czasem to nawet nam filmy puszczał... ale nie religijne, tylko takie, które dawały do pomyślenia ("Życie jest piękne").

Edytowano przez TuComix
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat znowu lekko zamarł więc ponownie spróbuję go ożywić. Tak więc jak wam minęły tegoroczne ferie? Wiem że niektórzy jeszcze będą je mieli, ale mogą przynajmniej się podzielić swoimi planami.

Ja mam jeszcze wolne do końca tego tygodnia. Oprócz wyjazdów na stok nigdzie jakoś specjalnie się nie wybierałem. Wiem że jedna z moich koleżanek pojechała w góry. Głównym moim celem na te ferie było nauczenie się backflipa (salto do tyłu jak by ktoś nie wiedział). Oczywiście nie na śniegu i mrozie :P. W mojej szkole na okres ferii udostępniona jest sala gimnastyczna. Niestety udało mi się tylko 3 razy na niej być, bo niektórzy kretyni nie znają zasady że gdy kluczyk się bierze to się potem go oddaje do konserwatora, a nie bierze do domu pod pretekstem "i tak jutro znów tu przyjdę". Przez to składzik był zamknięty i nie było dostępu do materacy. Do tej pory nauczyłem się sporo i przy asekuracji jestem w stanie wykonać poprawnie salto. Gdyby jeszcze z 2 razy udało mi się dostać do składziku to zapewne nauczył bym się już tej akrobacji bez cudzej pomocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferie mam dopiero od 9 lutego i nie zapowiadają się zbyt ciekawie. W planach mam przygotowanie prezentacji maturalnej na polski zapewne małą powtórkę z matmy, a wieczorami słówka z angielskiego. Jednak mam wrażenie, że plany planami, a życie życiem i skończy się na spaniu do dwunastej, graniu na komputerze i czytaniu fantastyki. Jedyny sport zimowy jaki zamierzam uprawiać to biegi po drewno do pieca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferie? A co to takiego :]?

Serio, ale szkołę skończyłem prawie 8 lat temu i już zdążyłem zapomnieć, że coś takiego jak ferie zimowe w ogóle istnieje.

Zresztą, u mnie w regionie przez dwa tygodnie było okropnie zimno i śnieżno, a teraz, od dwóch dni leje (z krótkimi przerwami - błocko jest wręcz epickie). Wiąże się to dla mnie z intensywnym grafikiem w pracy, bo całe dnie zastanawiam się, jak wysuszyć w krótkim terminie sprzęt i modlę się, by na odkrywce nie zamókł, bo tam nic w zasadzie nie zrobię... Oby do weekendu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest pogoda której wręcz nienawidzę.. Błoto po kolana, ślizgam się ciągle, a woda spływa po prostu wszędzie.

Szkoła mnie dobija po prostu.. Nauczyciele (przynajmniej Ci którzy zostali nauczycielami bo nic innego im się nie udało) mnie wkurzają tylko i już mam nadzieję, że coś mi się stanie z mózgiem na tydzień i czas minie jak minuta.. Chcę już ferie, czyli 2 tygodnie odpoczynku wreszcie, mam tylko nadzieję, że nie zachoruję jak co roku na ferie ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie również Ferie zaczynają się 9 lutego choć w moim przypadku już dawno się skończyły. Jednakże jak jest okazja staram się wyjechać na wieś, choć w zimie nie ma co tam robić to znajomi zawsze coś wynajdą. Jedną z podstawowych rzeczy jest kulig, raz się skusiłem i nie powiem zabawa świetna do momentu powrotu do domu kiedy to odczuwałem jakiś czas boleści po upadkach. W tym roku również mam takie plany ale czy wyjdą nie mam pojęcia, jeśli nie to gdzieś w pobliżu domu może wyjadę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie ferie już się skończyły.sad_prosty2.gif Smutne, ale prawdziwe i znów od poniedziałku poranne wstawanie i tak jak piszecie w " świetną pogodę " na przystanek. Dzień do południa ( a nawet i dłużej znowu z głowybiggrin_prosty.gif ). Co do pogody właśnie, wczoraj było nieźle, śnieg można było wykorzystać w celach rekreacyjnych.cheesy.gif Dziś zaś wstaje, a tu lodowisko. Trochę cieplej, to fakt, ale ulewa jak była tak jest. Do tego sporo błotka, czyli pogoda której nienawidzę.

Co do ferii zaś, to były i minęły. Za szybko... a tak było miło wstawać o 10 i siedzieć do ( którejś tam w nocytrollface.gif ). Co robiłem? A to pograłem, poczytałem, filmy pooglądałem, kolegów śniegiem poobrzucałem - norma! Jakoś nigdzie nie wyjeżdżałem na dłużej. Zapomniał bym, oprócz tego robiłem projekt, nie ma to jak nauczyciele. I z ferii muszą coś zabrać.down.gif

Tak narzekam i narzekam, ale jutro nie będzie tak źle. Mam turniej w piłkę nożną ( na hali oczywiście ) więc jakaś dawka adrenaliny zostanie dostarczona.trollface.gif

Edytowano przez asasyn101
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie cierpiałem fizyki. Dla mnie to bezsensowny przedmiot, polegający tylko na tłuczeniu wzorów i formułek

Współczuję, bo fizyka jest naprawdę ciekawa.

Tak naprawdę wszystko wokół nas to fizyka. Chodziłem do specyficznej klasy dawno, dawno temu w której przedmioty ścisłe wykładali ludzie z uniwersytetu. Nauczycieli miałem różnych od wspaniałego wykładowcy (niestety pojechał wykładać do Kanady), aż po asystenta który w 3 minuty od oderwania się od swoich notatek musiał się rąbnąć w tym co pisał. Mój kolega zawsze wtedy podnosił rękę i mówił "Panie Profesorze" kiedy ten odpowiadał "słucham" Jacek za każdym razem stwierdzał "tu jest błąd". Po dwóch miesiącach tej zabawy po kolejnym podniesieniu ręki i słowach "Panie Profesorze" Jacek usłyszał wściekły okrzyk "WON MI Z KLASY".

Tak że to różnie z nauczycielami bywa. Ja nawet studiowałem fizykę ale szczęśliwie mnie wywalili po pierwszym roku (miałem zbyt dużo ciekawiących mnie zajęć ubocznych). Ale sentyment mi został i interesuję się nią do dzisiaj. Jeśli pominąć większość wzorów (wszystkich się nie da bo to jednak nauka ścisła) to naprawdę wiele rzeczy daje się wytłumaczyć za pomocą fizyki.

Ja na przykład od wielu lat częściej stosuję w swoim leczeniu fizykę niż chemię i dobrze na tym wychodzę.

Tyle że trudno spotkać książki o fizyce napisane bez fachowego (matematycznego) żargonu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejszym powodem dla którego ludzie nie lubią fizyki w szkole, czy poza nią jest właśnie trudność w znalezieniu czegoś co pomoże jej się łatwiej nauczyć. Ludziom, którzy się tym nie interesują, większość formułek wydaje się trudna właśnie z powodu tego naukowego języka. Gdyby jednak to samo wytłumaczyć "po polsku" wszystko stałoby się o niebo łatwiejsze, bo IMO fizyka specjalnie trudna nie jest. O wiele trudniejsze jest zawarte w niej słownictwo, które sprawia, że aby cokolwiek zrozumieć trzeba jeszcze zrozumieć 50 innych słów, które opisują jakieś zjawisko, czy coś innego.

Co do tematu ferii. Od poniedziałku mogę odpoczywać od szkoły, ale nie mogę się zbytnio z tego powodu cieszyć, bo złapało mnie jakieś choróbsko i muszę leżeć w łóżku. Przynajmniej mogę sobie spokojnie nadrobić growe i książkowe zaległości. A muszę przyznać, że są one całkiem spore. Na półce zalegają jeszcze najnowszy Hitman i DmC, w kolejce czeka grzecznie jeszcze FC3. Wśród książek króluje Starcie Królów, chociaż czekają też książki z uniwersum Metro 2033. Aż sam nie wiem za co mam się zabrać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferie mam od kiedy zaczęłam studia, z przerwami w postaci sesji co semestr. :)

A tak serio to wyjątkowo będę mieć krótsze ferie niż inne uczelni, a dodatkowo nie mam możliwości mieć wszystkich wpisów w tym tygodniu... <smuteczek>

Ale jak już wrócę z worem prania do domu to mam zamiar byczyć się przez 2 tyg przed telewizorem oglądając Pingwiny z Madagaskaru, może co jakiś czas skoczyć na stok posnołbołdzić, a w przerwach coś porysuję, bo przez tą sesję powoli zaczynam zapominać, jak to się robi. A, i będę szukać towarzystwa dla mojego Ciufa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...