Skocz do zawartości
niziołka

Forumowicze o Sobie X

Polecane posty

Mieliście kiedykolwiek coś złamanego? Bo ja nie, i nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to musi bolec, skoro zwyczajne stłuczenie sprawiło, że miałem ochotę umrzeć.

Właściwie nie wiem czy to tak boli. Sam miałem załamaną rękę, skręconą kostkę i dużo razy wybite palce - zawsze podczas gry w siatkę lub koszykówkę. Rękę złamałem wracając ze szkoły. Jakoś doszedłem do domu i nawet nie stęknąłem, ale tam już było trochę gorzej. Ręka "delikatnie" spuchła i wyglądała dosyć źle. Oczywiście gips, który nie był wielką udręką, ale samo rozprostowanie ciała po zdjęciu go było o wiele gorsze. Rękę mogłem rozprostować o centymetr, a dalej już nie szła - nieciekawe uczucie. Gorzej jednak wspominam samo zakładanie gipsu - lekarz powiedział że chce tylko obejrzeć i w tym momencie pociągnął z całej siły prostując kość - bolało wink_prosty.gif Do tego jeszcze dochodzi wybicie zęba, przedniej jedynki, kilka sporych rozcięć i licznych zadrapań. Jedyna widoczna wada po uszkodzeniach kości (czy co tam się innego uszkodziło) do trochę krzywe środkowe palce. Nie wyróżnia się to tak, wygląda dosyć śmiesznie, sporo osób tak ma, więc mi to nie przeszkadza. Powiem tak - to było udane dzieciństwo i cieszę się, że wyglądało własnie tak, spędzone na podwórku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz złamałem palec podczas gry w piłkę. Na początku w ogóle nie bolało i kontynuowałem grę. Ból nadszedł gdy czekałem na mamę która miała mnie odebrać z treningu. Palec spóchł, zrobił się czerwony i gorący biggrin_prosty.gif, więc poszedłem do sklepu i kupiłem wodę którą polewałem owy palec.

Edytowano przez Jachus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nikt nie macał po klejnotach, za co jestem komisji naprawdę wdzięczny.

Widocznie się nie spodobałeś pani pielęgniarce :P

A tak serio - mnie też nie macali, przebiegało to na zasadzie "gacie w dół -> rzut okiem - wszystko na miejscu -> ok, gacie w górę".

Choć od znajomych z Krakowa rodem wiem, że tam w ogóle nie było takich wygibasów, więc to może być zależne od WKU.

Masz niski próg bólu :]

Miałem zaprzeczać, ale potem uświadomiłem sobie, że chyba rzeczywiście tak jest :P

Kumpel który już ma to za sobą KW, wygadywał, że czego oni mu tam nie robili.

Ach, no tak - zapomniałem wspomnieć, że dodatkowo masz też obligatoryjne padanie prostaty per rectum, skleroza, sorx.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak serio - mnie też nie macali, przebiegało to na zasadzie "gacie w dół -> rzut okiem - wszystko na miejscu -> ok, gacie w górę".

Oj nie. To było hyc za parawan, gacie w dół, mój wzrok szuka ptaszków na niebie, a pan doktor rzuca okiem na inny drób, potem gacie w górę i do widzenia wink_prosty.gif

Poza tym śmieszne było jak się mnie pytali jakie okulary noszę. Powiedziałem, że -5 a i tak kazali czytać z tablicy bez. O ile mnie pamięć nie myli... Bo to dawno było. W każdym razie w takim przypadku pewnie odpowiedziałem pytaniem "Na jakiej tablicy?" tongue_prosty.gif A i tak dostałem kat. A, więc spoko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komisję miałem z 8-9 lat miałem. Z tego co pamiętam- komisja była okropna- nieprzyjemni ludzi w niej siedzieli.Co do parawanu- popatrzyli, sprawdzili, zbadali smile_prosty2.gif Dostałem kategorię "D" ze względu na astmę. Przynajmniej nie musiałem uciekać do Anglii smile_prosty2.gif

Złamania na szczęście mnie omijają- trochę to dziwne jak sobie przypominam co robiłem jak byłem młody. Ile to było upadków czy to z karuzeli czy na lodowisku. Widocznie miałem szczęście

Edytowano przez gr86
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widzę metody stosowane na komisji nie zmieniły się od lat. Ale co to teraz za komisja, gdy już poboru nie ma. Dawniej ludzie przynosili tony zaświadczeń o różnych schorzeniach, żeby się tylko wymigać od woja. Jak ja byłem na komisji to trafiłem na bardzo dowcipnego pana pułkownika. Gościowi, który przedstawił zaświadczenie o krótkowidztwie odpowiedział, że w łodzi podwodnej i tak nie widzi się dalej niż na dwa metry, a gościowi z astmą, że pływając na torpedowcu jodu się nawdycha. Należy tu dodać, iż w tych czasach służba w marynarce trwała trzy lata, zamiast standardowych dwóch. Goście mało nie zemdleli z przerażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swą komisję miałem prowadzoną przez przesympatycznego majora i tego samego dnia akurat mieli też kumple jeszcze z czasów gimnazjum smile_prosty.gif Zapraszali pewną grupę z całej zgrai stłoczonej w sąsiednim pomieszczeniu, a reszcie włączali coś w telewizorze.

Też dałem sporo papierów - na krótkowzroczność i inne schorzenia. W sumie to tylko spojrzeli, wpisali i tyle.

Tablicy nie widziałem, ale nie robili z tym problemów. Gorzej było z testami na daltonizm, bo jedna liczba była tak koszmarnie wydrukowana, że po testach wszyscy stwierdzili, że się pomylili.

Mniej niż do gaci rozbierać się nie kazali. Ważenie, mierzenie i inne typowe sprawy. Potem rozmowa z panem majorem, parę żartów i do widzenia. Książeczkę jeszcze gdzieś mam, ale potwierdzenia na papierze za nic nie znajdę.

Skręcenia itp. - raz miałem coś z ręką, po grze w siatkówkę. Bolało jak diabli i dłoń była wyłączona z użytku przez tydzień. Jakim cudem? Nie mam pojęcia. Krytyczne pudło, szansa 1:1000000 czy coś w tym guście.

Gorzej jest natomiast z lewą nogą. Rok temu na leśnych biegach musiałem niefortunnie na coś nastąpić, bo weszło skręcenie stawu i przez tydzień musiałem leżeć, a potem chodziłem z połową typowej prędkości.

Najgorsze jest to, że dwa tygodnie temu to znowu wróciło sad_prosty.gif Tydzień od wykładów sobie odpocząłem, myślałem że już jest ok, ale wracając autobusem z zakupów, pewna starsza pani we wiadomym berecie wypchnęła mnie z autobusu. Siłą i prosto na tę nogę. Kolejny tydzień - ten - w (przynajmniej mniejszym) bólu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie złamania miałem 3, dwa ręki i raz noga. Wszystkie złamania były w podstawówce po W-Fie. Gips w ręce był do wytrzymania, ale noga to już udręka. Dobrze że to był koniec roku i w tym czasie było rozdawanie świadectw, bo w innym przypadku nie wyobrażam sobie skakania na jednej nodze do szkoły.

Ja na komisję nie narzekam, wszystko fachowo zbadali i orzekli sprawiedliwy wyrok. Ja miałem około 10lat temu więc teraz może coś się zmieniło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właściwie, to ja poszedłem na hardkora i od okulisty żadnych zaświadczeń nie brałem. Bo i po co? I tak planowałem się jeszcze uczyć, a jakby po mnie sięgnęli... To trudno tongue_prosty.gif I tak mi się udało, bo rząd wpadł na pomysł, że dobrze byłoby zrobić wojsko zawodowe. I mi się upiekło. Po skończeniu studiów nawet się nie fatygowałem iść do WKU z dyplomem, żeby mnie do rezerwy przenieśli. Tak więc wciąż nie mam uregulowanego stosunku do służby wojskowej tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kuzyn zamiast roku w woju by ledwie 2 miechy. Dlaczego? Bo akurat wtedy znieśli obowiązek wojskowy.

Apropos złamań. Ja nigdy sobie nic nie złamałem choć 2 razy mnie walnęło mnie auto (jedynie rower kolegi był uszkodzony, dwa koła były do wymiany, korba i zębatka też).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tebeg

T3tris - za to, że wpisałem w gugla "per rectum" w czasie jedzenia, mam ochotę sprawdzić, jak niski masz ten próg ;) Tym bardziej, że jem jakieś rozmemłane płatki, bo mi zęba ostatnio wyrwali. Dolna ósemka, poszło bardzo sprawnie. Sam zabieg był ciekawy - po odczekaniu swojego po aplikacji znieczulenia, dentysta coś mi powbijał i pytał, co czuję. Powiedziałem za pierwszym razem, że ukłucie, za drugim, że mocniejsze. Na to doktor "no, to może trzeba będzie dodać znieczulenia" po czym bezpardonowo hyc, asystentka za łeb i do rwania ;) Ci to lubią zaskakiwać. Po samym rwaniu spodziewałem się mniej bólu, ale za to po odpuszczeniu znieczulenia ból był tylko irytujący, a obawiałem się większych problemów - między innymi dzięki Wam i rozmowie na FoS sprzed bodaj 2-3 tygodni ;)

Złamań nie miałem, skręceń chyba też. Zdarzyło mi się coś w rodzaju zwichnięcia dwukrotnie, stopa spuchła i jakiś czas trzeba było zrezygnować z piłki nożnej, ale nie na tak strasznie długo (okolice tygodnia, by grać, ale kopać mocniej tylko lewą nogą - na szczęście ją mam, jeśli wiecie, co mam na myśli ]:->).

Z WKU mam wspomnienie o tyle niemiłe, że mi powiedziano, że sobie astmę "wymyśliłem". Tjaa... To ciekawe - dlaczego miałbym sobie cokolwiek wymyślać, skoro wojsko już było zawodowe? Poza tym, jak w jakiejś pralni mózgów siedzieliśmy na sali, gdzie w kółko był puszczony jakiś filmik o naszej armii. Ach, i wiecznie młode "do gatek, za parawan, bez gatek, Walenty zagląda (choć kto go wie? ktokolwiek patrzył na osobę, która ogląda genitalia?) gdzie trzeba, stwierdza zgodność z normą, gatki z powrotem, ubranie i do domciu".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawniej ludzie przynosili tony zaświadczeń o różnych schorzeniach, żeby się tylko wymigać od woja. J

Pamiętam, że ja nic nie kombinowałem na komisji z zaświadczeniami. Później tylko napisałem podanie, że chcę studiować (nie studiowałem). Po roku sobie o mnie przypomnieli. Więc poszedłem do Urzędu Miasta i wymeldowałem się na czas określony (chyba 3 lata) z Polski. Stwierdziłem, że mieszkam w Czechach i nie wiem, kiedy wrócę :]. O dziwo, o adres nikt mnie nie pytał. Nikt też nie sprawdzał, czy nie kłamię.

Tak więc wciąż nie mam uregulowanego stosunku do służby wojskowej tongue_prosty.gif

Właśnie mnie oświeciło, że ja w zasadzie też... Bo od czasu wymeldowania, jak WKU dała mi spokój, przestałem się interesować tym tematem. Cóż, teraz czekać, aż uzawodowienie armii zniosą :]. To jak Turze? W razie "W" idziemy na saperów :]?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie w takim przypadku pewnie odpowiedziałem pytaniem "Na jakiej tablicy?" tongue_prosty.gif A i tak dostałem kat. A, więc spoko.

To w sumie dość powszechna praktyka - ja sam też nie nazwałbym własnego wzroku sprawnym, a mimo to dostałem A. Kolegę dla odmiany zapytali "co woli: A czy D? Bo teraz to żadna różnica". Więc poprosił o A, mimo, że uczulony jest niemal na wszystko, na co się da.

Gościowi, który przedstawił zaświadczenie o krótkowidztwie odpowiedział, że w łodzi podwodnej i tak nie widzi się dalej niż na dwa metry, a gościowi z astmą, że pływając na torpedowcu jodu się nawdycha. Należy tu dodać, iż w tych czasach służba w marynarce trwała trzy lata, zamiast standardowych dwóch. Goście mało nie zemdleli z przerażenia.

W to ostatnie jestem skłonny uwierzyć całkiem dosłownie, bo odbyłem ostatnio z własnym tatą niezwykle pouczającą rozmowę o tym jak się żyło w PRL-u. Otóż wsio eto było by smieszno, kogda by nie było tak grustno - szczególnie bawiły, a zarazem przerażały mnie historie o protestach studenckich. Cytując "Majora" Fydrycha:

Ludziom na Zachodzie więcej powie o sytuacji w Polsce informacja o tym, że zamknięto mnie w areszcie za rozdawanie kobietom podpasek, niż czytanie książek i artykułów pisanych przez innych opozycjonistów.

oraz

Jak można traktować poważnie funkcjonariusza, który zadaje ci pytanie: "Dlaczego uczestniczy pan w nielegalnym zgromadzeniu krasnoludków?".

Do łez bawiła mnie historia, jak w Lublinie, gdzie tata studiował w czasie nadawania "Dziennika" ludzie w ramach protestu wychodzili na spacery i byli zgarniani za to do radiowozów. Za to, że spacerowali ;]

za to, że wpisałem w gugla "per rectum" w czasie jedzenia, mam ochotę sprawdzić, jak niski masz ten próg

Tak mi bardzo, strasznie, zupełnie... nie przykro biggrin_prosty.gif

Z WKU mam wspomnienie o tyle niemiłe, że mi powiedziano, że sobie astmę "wymyśliłem".

Widocznie Ci źle z oczy patrzyło! Aż Ci musieli zajrzeć gdzie indziej, żeby stwierdzić, czy zewsząd tak kłamliwie spozierasz ;]

To jak Turze? W razie "W" idziemy na saperów :]?

Jakby co, to pójdę z Wami. Sam co prawda mam uregulowany stosunek do służby, ale nie mam tego jak udowodnić, bom książeczkę wojskową wziął i zgubił jakieś 4 lata temu...

Edytowano przez t3tris
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że dwa tygodnie temu to znowu wróciło sad_prosty.gif Tydzień od wykładów sobie odpocząłem, myślałem że już jest ok, ale wracając autobusem z zakupów, pewna starsza pani we wiadomym berecie wypchnęła mnie z autobusu. Siłą i prosto na tę nogę. Kolejny tydzień - ten - w (przynajmniej mniejszym) bólu.

Miałem przez jakiś okres 10 lat dokładnie to samo, też z lewą nogą. Dopóki mnie nie wsadzili w gips na 2 tygodnie (wyciągając wtedy z kolana dwie grube strzykawki krwi), to regularnie co parę miesięcy sobie skręcałem nogę. Po gipsie odpukać minęło z jakieś 8 lat a nawet więcej i jest już dobrze. A nawet jak mi się noga przekręci, to jest pewna chwila dyskomfortu, ale już nic potem nie boli anie nie puchnie. Wolę nie wiedzieć w jakim stanie mam stawy. ^^

Edytowano przez taffer33
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak Turze? W razie "W" idziemy na saperów :]?

Jakby co, to pójdę z Wami.

Sorry, ale w czasach komisji wojskowej ustaliłem z podobnie ślepym kumplem, że idziemy do snajperów. Aczkolwiek już dawno z nim kontakt straciłem, więc wezmę pod rozwagę Waszą propozycję :)

A tak bajdełej skręceń itd. Pisząc, że nie miałem nic złamanego nie oznacza, że inne urazy mnie omijały. Kiedyś, grając między blokami w gałę dość mocno skręciłem sobie kostkę. U lekarza z tym nie byłem, ale za to naprawdę oszczędzałem tę nogę, więc obeszło się bez poważnych konsekwencji. Czasami się odzywa, ale bez przesady.

Inny uraz to jak mnie kiedyś brat wkurzył i zrobiłem mu to coś, co Ferdek Kiepski wszystkim obiecuje. Zasadziłem. Tak niefortunnie, że wielki palec u lewej nogi zrobił się fioletowy. No ale mi przeszło :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... U mnie parę lat temu stwierdził krótko: kto chce, niech idzie sobie podbić, a kto nie chce, to w sumie nie musi, bo i tak nie będzie biegał po poligonie czy coś. Jako że żandarmeria czy inna służba mnie nie wyciągnęła w środku nocy z pryczy, to muszę uznać, że jest luz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole śpię często, najczęściej w poniedziałki na ostatnich lekcjach.To religia i zajęcia artystyczne.Na religii jak to na religii nic się nie robi, hałas mi w miarę nie przeszkadza, jedyne co to jakaś dziwna poświata przy lampach , togo nie cierpię :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole śpię często

A ja teraz pluję sobie w brodę tak, że aż mi kapie na buty, że w szkole na lekcjach nie uważałem więcej. Poważnie mówię - to, jak wiele rzeczy nie wiem uświadomiłem sobie, gdy najmłodsza siostra spytała mnie "jakie to drzewo?" wskazując palcem. I nie wiedziałem, choć od podstawówki z całą pewnością miałem to mówione parę razy.

Also - gratuluję doboru nicka ;]

t3tris ten kumpel właśnie o tym gadał

No jakoś mnie to nie dziwi - to chyba jedna z najbardziej popularnych metod straszenia ludzi, którzy KW mają dopiero przed sobą. Sam tak będziesz mówił młodszym, zobaczysz :P

Jako że żandarmeria czy inna służba mnie nie wyciągnęła w środku nocy z pryczy, to muszę uznać, że jest luz.

Pamiętam, że mając lat pewnie koło, ja wiem, 6 lub 7, byłem z mamą na placu zabaw, i akurat zajechał wóz ŻW, coby jakiegoś jegomościa perswazją fizyczną skłonić do służby, względnie do powrotu z przepustki. Więc coś na kształt nigdy nieugaszonego lęku się wciąż we mnie tli ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do KW to miałem ją jakieś chyba 5 lat temu skoro ma się ją w wieku 18 lat. Ale pamiętam że jak to w większym mieście mieli sporo ludzi do przesiewu więc poszło szybko. Rozebranie się tylko do bokserek, szybki rzut okiem jakiegoś tam "badacza" kilka pytań podstawowych. Po czym dostałem kategorie A, zapytali się czy nie chciałbym służyć bo szukają takich ludzi, ale po odparciu iż mam inne plany związane z przyszłością moją wypuścili mnie wolnym. Ku niezadowoleniu Pana z komisji który odparł tylko żę jak to wojsko ma się rozwijać skoro każdy nadający się do niego ma inne plany icon_wink.gif

Co do złamań, na szczęście mimo mojego sportowego trybu życia, kilku pasji takich jak górskie maratony rowerowe, czy to bieganie, chodzenie po górach to nic takiego nigdy mi się nie przytrafiło i nie wiem jak to jest. Mam nadzieje że tak pozostanie oczywiście...

Jedynie przypomniało mi się było to z 3 lata temu, może z 2 lata musiałem zrobić sobie przerwe w bieganiu na 3-4 mieśiące bo nabawiłem się częstej kontuzji biegaczy, problemy z kolanem, jakieś tam zapalenie woreczka stawowego czy coś tam podobnego. Ogólnie krioterapia i tak dalej żeby wszystko było ok, co zresztą do dzisiaj tak raz na 5-6 miesięcy daje o sobie znać to kolano podczas regularnego biegania. A tak to trzyma mnie się szczęście i złamania zdala ode mnie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku na KW wyszły na jaw durnowate przepisy obowiązujące w takich komisjach. Chciałem startować do wojsk reprezentacyjnych, tyle że jednym z wymogów jest czysta kategoria A. Spełniałem wszystkie wymogi: wzrost, postura, brak tatuaży czy innych widocznych znamion itd. Był tylko jeden problem: dość spora blizna na kolanie, pamiątka po zabawach dzieciństwa (rozciąłem na jakimś wystającym gwoździu, szyte nie było, ale blizna została). No dzięki tej pamiątce nie dostałem kategorii A, i z miejsca zostałem wykluczony z potencjalnej reprezentacji wojskowej. Za bliznę w miejscu którego i tak pod mundurem nikt by nie zobaczył, ale cóż, przepis to przepis. Nawet major, czy tam inny kapitan z którym rozmawiałem później stwierdził że na komisji jest sporo takich durnowatych przepisów, ale ustalają to mądre głowy na górze, i jeśli nie będzie się ich (tych przepisów) przestrzegać, to inne głowy niżej mogą polecieć wink_prosty.gif

Na religii jak to na religii nic się nie robi

A ja tam lubiłem lekcje religii w technikum. Miałem bardzo konkretnego księdza który nie dość że wykazywał się ogromną wiedzą (miał doktorat z teologii), to jeszcze był normalnym, fajnym gościem. Zawsze można było z nim konkretnie podyskutować, a jak nie, to w przerwach między lekcjami zmierzyć się np. w szachy, a po zajęciach nie raz przychodził pograć z nami w kosza. Za to na dwa ostatnie semestry dostałem takiego buca który nic nie potrafił konkretnie wytłumaczyć, wszystko było "planem Bożym" z którym my, jako plebs nie powinniśmy w ogóle dyskutować. No i woził się nową (w tamtym okresie) Audicą, bo przecież samochód trzeba co 4 lata zmieniać (wtedy to bolało jak się patrzało z okna MZK trollface.gif). Ale wtedy z grzeczności nie spałem, tylko nie chodziłem na lekcje tongue_prosty.gif

A co do samego spania to popieram Willisa. Też przez takie olewanie mam teraz sporo elementarnych braków w wiedzy. Nie raz nawet jednocyfrowe liczby mnożę na kalkulatorze, bo nie znam na pamięć tabliczki mnożenia (co nie przeszkadza mi rozwiązywać całek i pochodnych na studiach) biggrin_prosty.gif. No i sporo rzeczy z takiej podstawówkowej wiedzy też gdzieś umknęło wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie Religia była po to żeby mieć ino obecność na lekcji. Mieliśmy takiego fajnego księdza że przez pierwsze 15 minut dyktował parę zdań a później czas wolny do końca lekcji. Po trzech lekcjach była kartkówka z tych trzech lekcji, co najlepsze sam kazał spisywać z zeszytów,ten kto nie notował dostawał kapy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...