Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Książki ogólnie

Polecane posty

Kurde chyba nigdy sie pojme dlaczego ludzie się tak podniecają tym Pretchettem. Mozna o nim poczytać na każdym forum, nie czytałem jego książek i nie zamierzam ale mam wątpliości czy to rzeczywiscie taki mistrz. Tak jak nigdy nie zrozumiem fenomenu HP. :P Przeczytalem 2 pierwsze częsci ale mnie nie porwały (byłem na wakacjach i pogoda się popsuła, w innym wypadku bym tego nie tknął), widać że były pisane dla dzieci. Ja mam paru ulubionych pisarzy - Stanisław Lem (3 przeczytane książki), Alistair Maclean (4), Raymond Chandler (2).

Dlaczego? Ja pokochałem styl Pratchetta po "Kot prawdziwy". Takie w praktyce opowiadanko. A śmiałem się bardziej niż przy "Dysku". Jak nie czytałem to też byłem ciekawy jego "mistrzostwa". Potem wątpliwości prysnęły w sekundę. U mnie - J.R.R Tolkien(4 [+ 1 niedługo - mam ochotę na Hobbita]), Sapkowski(2[jak narazie tylko - w bibliotece nie było Krwi Elfów]), Pratchett(2[jw - nie wiedziałem od czego zacząć], C.S Lewis (7[moralistyczno-religijne książki pt. "Opowieści z Narnii - obecnie uważam, że książki średniawe, ale wydałem na nie całe 150 zł...]). No to by było na tyle.

A na wakacjach to coś czuję, że będzie 20 książek/miech. Skoro "Dysk" poszedł w dwa dni, a "Ostatnie życzenie" też w 2 dni - ale trochę więcej czasu - inaczej być nie może...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ChosenOne, wymieniłes dość popularnych ostatnio autorów, nie mówie że lubisz komerche ale dziwi mnie tylko ta ogólna podnieta tym człowiekiem. Jestem pewien ze są setki lepszych żyjących pisarzy. Czy to przez to że pisze o jakichś elfach i innych gnomach (fantastyka) czy może dlatego że pisze o grach itp (przynajmniej tak mi sugeruje tytuł "Swiat dysku")?

Poza tym to jest tak że Sapkowskiego (trzeba przyznać że postać Wiedźmina jest świetna, niestety czytałem tylko pare opowiadań) dzieciarnia zaczeła czytać bo wyszła gra, gościa od Narni bo były dwa filmy, Tolkiena bo były trzy kasowe filmy, to jak z tym Pretchettem? Jest popularny w kręgach GRACZY (z tego co zauważyłem), tak więc ludzie się nim jarają dlatego że pisze o grach, czy dlatego że pisze lekką fantastyke?

Mam nadzieje że mój post nikogo nie uraził, chce się tylko dowiedzieć ocb z tym człowiekiem;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już mowa o filmach i grach umieszczonych w Świecie Dysku to są one robione na podstawie książki, nie inaczej. Nie rozumiem fenomenu owego pisarza, jednakowoż całkiem przyjemnie czytało mi się Ostatniego Elefanta. Jeśli chodzi o Tolkiena, wątpię, że jest czytany przez dzieciarnię, czemu? Ma on swój charakterystyczny styl pisania. Otóż Śródziemie żyje własnym życiem, a co najważniejsze jest wielkie. Spotkałem się nawet z opinią 17-sto latki, że Tolkien jest dla niej za trudny. A Sapkowski, cóż, wyszła gra i wielu o nim usłyszało, jednak jeszcze więcej znało go nim nawet grę planowano.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde chyba nigdy sie pojme dlaczego ludzie się tak podniecają tym Pretchettem. Mozna o nim poczytać na każdym forum, nie czytałem jego książek i nie zamierzam ale mam wątpliości czy to rzeczywiscie taki mistrz.

Twoje wątpliwości są w pełni zrozumiałe, bowiem skoro nie miałeś styczności z książkami Pratchetta, nigdy nie dowiesz się, czy faktycznie jest czym się podniecać, czy nie. Przeczytaj coś, sprawdź na własnej skórze, wszak opinie innych będą tylko i wyłącznie opiniami innych, chyba że będzie to moja opinia. A brzmi ona: tak, jest się czym podniecać i już mi tu czytać Świat Dysku! 8]

Zmieniając nieco temat, wpadł mi ostatnio w łapki Produkt uboczny imć Tomasza Duszyńskiego, ponoć młodą, zdolną i wschodzącą gwiazdę polskiej fantastyki, z czym mogę się - po zapoznaniu z sześcioma opowiadaniami zawartymi w zbiorku - zgodzić, ale tylko częściowo. Konkretnie z tym, iż pan Tomasz być może dopiero wschodzi, ponieważ skrótowo rzecz ujmując, jak na razie "szału nima". Opowiadania zawierają wszystko to, czego można się spodziewać po kolejnej nadziei polskiej fantastyki - klonowanie, podróże międzyplanetarne, szeroko pojęta przyszłość, potwory wszelakie, a do tego zmartwychwstałe trupy i trochę filozofii. Wszystko to podane zostało przystępnie, acz osobiście brakuje mi jakiejś głębi, czegoś, co bym po lekturze zapamiętał - niby występują niedopowiedziane zakończenia skłaniające ku refleksji, ale to wszystko już gdzieś było. W owym braku jakiegoś oryginalnego motywu doszukiwałbym się przeciętności Produktu, gdyż niby czyta się go całkiem przyjemnie, ale nic nie zapada jakoś szczególnie w pamięć. Klimat czy inna specyficzna atmosfera też by się właściwie przydała. Ot, gdyby nie okładka, w życiu bym po ów tytuł nie sięgnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ChosenOne, wymieniłes dość popularnych ostatnio autorów, nie mówie że lubisz komerche ale dziwi mnie tylko ta ogólna podnieta tym człowiekiem. Jestem pewien ze są setki lepszych żyjących pisarzy. Czy to przez to że pisze o jakichś elfach i innych gnomach (fantastyka) czy może dlatego że pisze o grach itp (przynajmniej tak mi sugeruje tytuł "Swiat dysku")?

Na jakiej podstawie krytykujesz autora ? Chwalisz się zupełnie tak jak polski sarmata że czyta książek mało albo wcale.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie czytam trzecią księgę "Trylogii Czarnego Maga" Canavan i czuję się mocno zawiedziony. Z każdej strony przebija niewykorzystany potencjał. Pomysł na sagę jest nawet niezły, ale warsztat pisarski pani Canavan pozostawia sporo do życzenia. Po dwóch tomach w ogóle nie "czuję" tego świata. Przebrnę jakoś przez trzeci tom i jak najszybciej zapomnę.

Będę się z Tobą kłócił. Jak dla mnie Trylogia Czarnego Maga to po prostu książka świetna. Najlepsza część to zdecydowanie Gildia Magów (1) i ja "poczułem" świat już po przeczytaniu właśnie pierwszej części. Słaba to była Uczennica Maga, o czym to już pisałem wcześniej... Ale... zależy co kto lubi ;)

Poza tym ciekawi mnie co uważasz za braki w umiejętnościach pisarskich T. Canavan...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym ciekawi mnie co uważasz za braki w umiejętnościach pisarskich T. Canavan...?

Już spieszę z odpowiedzią. Styl pisania Canavan jest prosty, żeby nie rzec prostacki. Nie bawi się ona w metafory, nie próbuje w jakiś sposób umilić czytelnikowi czytania budując złożone intrygi, każąc mu pomyśleć. Czytając na przykład klasyków fantastyki, widać ich kunszt - potrafią zachwycić jednym zdaniem, które rozgrzeje synapsy mózgu i oczami wyobraźni zobaczysz świat, który chcieli nam pokazać. Świat Canavan, mimo iż czytam już trzeci tom, jest płaski, bez głębi, nijaki. Nie potrafi ona w moim odczuciu porwać czytelnika i zachęcić do zwiedzania Kyralii. "Fantastyczność" tego świata buduje używając dziwnych nazw zamiast skupić się na jego opisach. A propos, jak Twoim zadaniem wygląda Harrel?

Żal też niewykorzystanego potencjału. Pani Canavan nie pokusiła się o rozwinięcie wątków związanych z domami. Coś tam przebąkuje o jakichś rywalizacjach, niesnaskach, ale nie rozwija tematu. I to, wydaje mi się, nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że konstruowanie zawiłych intryg nie należy do jej najmocniejszych stron. Myślisz, że Regin od razu zmontował by swoją bandę z ludzi z innych domów w świecie gdzie podobno one ze sobą współzawodniczą i konkurują. Być może tak, ale Canavan nie rozwija tematu - Regin jest czarujący i potrafi zjednywać sobie ludzi i już. To tylko jeden przykład, gdzie styl i umiejętności pisarki pokazują jej literacką słabość.

Muszę niestety lecieć do pracy. Więc na razie tyle...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jądro Ciemności" Conrada i głęboko się zawiodłem. Po świetnym "Tajfunie" i "Lordzie Jimie" nie spodziewałem się tak nudnej powieści. Przegadane przez narratora, zdecydowanie.

Ha, a spróbuj Panie czytać to po angielsku. Doczytałem nawet do końca, ale była to dla mnie spora męczarnia. Może to nawet o to chodziło? Żeby i czytelnik podróżował do tego swego jądra... Swoją drogą książka ta to dowód, że wcale nie trzeba setek stron, żeby wymęczyć czytelnika.

Aktualnie jestem w trakcie "Frankensteina" Shelley.

Tylko poprawiam drobną literówkę. Swoją drogą bardzo ciekawa do była rodzina...

Może i nie powinienem reagować, ale nie mogę patrzeć jak człek się pogrąża tak powoli. Pomogę mu trochę :sweat:

Hmm, ChosenOne, wymieniłes dość popularnych ostatnio autorów, nie mówie że lubisz komerche ale dziwi mnie tylko ta ogólna podnieta tym człowiekiem.

Oh noes. Komerche? A myślałem, że ludzie czytający książki są odporni na tę głupotę. O naiwności. Głupota zawsze znajdzie sposób. Co to dla Ciebie ta komercha i dlaczego taka zła? A kto nie należy do komerchy?

Jestem pewien ze są setki lepszych żyjących pisarzy.

Nie czytałeś, a jesteś pewien. No, no. Tylko pozazdrościć umiejętności pozazmysłowych. Czwarty Wymiar się już z Tobą kontaktował? A tak serio - piszesz o setkach... Ja poproszę choć jedną setkę. Śmiało.

Czy to przez to że pisze o jakichś elfach i innych gnomach (fantastyka) czy może dlatego że pisze o grach itp (przynajmniej tak mi sugeruje tytuł "Swiat dysku")?

A mi Twoja ksywka sugeruje, że wyobraźnia skończyła Ci się na dwóch literkach i trzech cyferkach. Ale dobra, nie będę już męczył tematu nie przeczytania, a wypowiadania się. I co ma pisanie o 'elfach i gnomach' do popularności?

Mam nadzieje że mój post nikogo nie uraził, chce się tylko dowiedzieć ocb z tym człowiekiem;]

Spoko luzik, nikogo nie obrażasz... Jedyne, co robisz, to wystawiasz sobie niezbyt miłe świadectwo. No, ale to już Twoja broszka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ChosenOne, wymieniłes dość popularnych ostatnio autorów, nie mówie że lubisz komerche ale dziwi mnie tylko ta ogólna podnieta tym człowiekiem. Jestem pewien ze są setki lepszych żyjących pisarzy. Czy to przez to że pisze o jakichś elfach i innych gnomach (fantastyka) czy może dlatego że pisze o grach itp (przynajmniej tak mi sugeruje tytuł "Swiat dysku")?

Na jakiej podstawie krytykujesz autora ? Chwalisz się zupełnie tak jak polski sarmata że czyta książek mało albo wcale.

Krytukuje? Gdzie? Chwale się? Gdzie? Sorry ale chyba pomyliłeś adresata, zadałem proste pytanie- co takiego jest w książkach tego autora że jest tak popularny. Nie wiem o co chodzi z tym sarmatą, ale co do czytania książek to owszem czytam- głownie thrillery (najlepiej polityczne) i od czasu do czasu przygodowe luib sci-fi, fantastyki nie lubie mimo że np. Władca pierścieni mi się podobał. Nie czytam dużo, kilka książek na rok, ale dalej nie rozumiem jaki to ma związek z moim pytaniem

POLIPOLIK Wątpie że kiedykolwiek zabiore się za ktorąs z jego ksiązek, tym bardziej że tak jak pisałem przez wakacje chciałbym przeczytać jeszcze jedna książke Clancy'ego ale kto wie. W każdym razie nie lubie klimatów fantasy zbytnio

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde chyba nigdy sie pojme dlaczego ludzie się tak podniecają tym Pretchettem. Mozna o nim poczytać na każdym forum, nie czytałem jego książek i nie zamierzam ale mam wątpliości czy to rzeczywiscie taki mistrz (...) Być może niedługo dołączy do nich Clancy bo przez wakacje chce przeczytać Czas Patriotów.

Pratchetta czytam już dosyć długo. Pierwszą jego książkę kupiłem 12 lat temu. Od tego czasu jestem zagorzałym fanem jego prozy. Oczywiście można mieć wątpliwości czy "to rzeczywiście taki mistrz". Biorąc pod uwagę literaturę światową w ogólności na pewno nie. Daleko mu do Joyca, Updike'a, Prusa, Lessing i innych głównonurtowych autorów. Jeżeli zawęzimy nieco pole do jego działki - fantastyki - to już należałoby się nad hierarchią zastanowić. Ale znowu - nie można go porównać do Tolkiena czy Sapkowskiego - Pratchett, ale już Douglas Adams jest mu bliski.

Pratchett to humorysta, prześmiewca, który w swoich książkach wyśmiewa się w zasadzie z wszystkiego. I można go tak czytać świetnie się przy tym bawiąc. Ale Pratchett to też mistrz aluzji, których w każdej z książek jest bez liku. Pratchett to też świetny obserwator - jego książki pozwalają spojrzeć na nasz świat przez pryzmat "dyskowych" bohaterów. Pratchett zmusza do myślenia, zmusza do zgłębiania historii literatury, przemyca zagadnienia z fizyki i chemii, astronomii i, rzecz jasna, informatyki. Oczywiście przedstawia to w krzywym zwierciadle. I dlatego, jak myślę, pojawia się na wielu forach.

Clancy'ego warto czytac. Swego czasu byłem w nim zakochany (jakiś czas przed Pratchettem czytałem mnóstwo sensacji i horrorów). Wiem, że pewnie cię nie przekonam do czytania książek Terry'ego, skoro fantastyka średnio Cię bawi, ale może udało mi się przynajmniej przybliżyć Ci fenomen jego popularności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za szczegółową odpowiedź:) W sumie to też się zastanawiałem czemu tak nagle wszyscy się nim zafascynowali, cytuje z wiki- 'Pratchett zaczął pisać w wieku 13 lat, a swoją pierwszą pracę opublikował w wieku 15 lat", jakoś wcześniej o nim nawet nie słyszałęm a teraz całkiem spora ilosc osoób czyta jego książki;] Co jest dziwne bo nie nakręcono na podstawie jego książek żadnego znanego filmu a wiadomo że filmy przyciągają ludzi do książkowych pierwowzorów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest dziwne bo nie nakręcono na podstawie jego książek żadnego znanego filmu a wiadomo że filmy przyciągają ludzi do książkowych pierwowzorów.

Niewiele wiesz. Nakręcono dwa filmy, z czego jeden marny, a drugi przyjemny. No i były gry komputerowe (ponoć świetne), seriale animowane, komiksy, polska firma produkuje figurki ze Świata Dysku (bardzo dobrze wykonane). Z resztą dobra książka obroni się sama i nie potrzebuje ekranizacji, by stała się popularna.

Ja za to czekam na Thud, który już za momencik, już za chwilkę wyląduje na półki sklepowe. Ponoć jedna z lepszych książek dyskowych. Się zobaczy. Czekając, zabrałem się za Perfekcyjną niedoskonałość Dukaja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiele wiesz. Nakręcono dwa filmy, z czego jeden marny, a drugi przyjemny. No i były gry komputerowe (ponoć świetne), seriale animowane, komiksy, polska firma produkuje figurki ze Świata Dysku (bardzo dobrze wykonane). Z resztą dobra książka obroni się sama i nie potrzebuje ekranizacji, by stała się popularna.

Ja za to czekam na Thud, który już za momencik, już za chwilkę wyląduje na półki sklepowe. Ponoć jedna z lepszych książek dyskowych. Się zobaczy. Czekając, zabrałem się za Perfekcyjną niedoskonałość Dukaja.

Ciekawość, który z filmów uważasz za marny? Mnie się tam oba podobały, choć "Wiedźmikołaj" bardziej. Gierki były przecudne! Klasyka gatunku, no i nawiązywały do książek. Ech, łza się w oku kręci, szkoda, że raczej ich nie wydadzą w żadnej "serii classic". Ale jak ktoś gdzieś dorwie, polecam. Pierwsze dwie z Rincewindem w roli głównej, trzecia nawiązuje do cyklu o strażnikach. Były też jakieś tekstówki na podstawie Terrego...

Z Dukaja polecam "Lód", "Perfekcyjna niedoskonałość" czeka u mnie na swoją kolej. Na razie męczę Trudi Canavan. Naprawdę męczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn? O jakich filmach mówicie? Wiem że nie oglądalem ale może chociaz poczytam opinie

Poza tym napisałem znane, wątpie żeby filmy na podstawie jego książek były znane, ja o nich nie słyszałem, może nie jestem jakimś kinomanem (preferuje kino gangsterskie i filmy wojenne) ale pewne rozeznanie posiadam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn? O jakich filmach mówicie? Wiem że nie oglądalem ale może chociaz poczytam opinie

Poza tym napisałem znane, wątpie żeby filmy na podstawie jego książek były znane, ja o nich nie słyszałem, może nie jestem jakimś kinomanem (preferuje kino gangsterskie i filmy wojenne) ale pewne rozeznanie posiadam

Jeżeli chodzi o Pratchetta, to faktycznie są to raczej niszowe pozycje produkowane tylko dla TV (SkyOne, bodajże). Są fajne, mają klimat książek, ale raczej nie odczuje go osoba, która Pratchetta nie czytała. Poza tym, jak wspominał Fearon, "dobra książka obroni się sama i nie potrzebuje ekranizacji, by stała się popularna" - pod czym się podpisuję oboma rękami i nogami.

Jeżeli chciałbyś coś spróbować z książek Pratchetta polecam na początek "Straż, Straż" - utrzymaną w konwencji czarnego kryminału powieść ze Świata Dysku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@araevin:

Widzę, że Sługa Boży przeczytany i pochlebną mini recenzję widzę. No, no. Ja obecnie czytam już ostatnie opowiadania z Łowców. Gorąco Ci polecam, z resztą napisze również coś od siebie po przeczytaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędrowycz to wiadro pomyj :/

Dobrze mi sie czytało 3 pierwsze książki ale dalej to już zaczęło robić się beznadziejnie . Autor nie mogąc nic lepszego wymyślić upycha tyle pijaństwa przemocy ile wlezie .

Seria się już dawno wypaliła. Jako pojedyncze opowiadania w Fantastyce to nawet by uszło.Właściwie to mozna ta serię porównać do Włatcuw Móch ten sam poziom.

Podzielam to zdanie Wędrowycz to fajny pomysł ale tylko na dwie - trzy książki ,zresztą trzeci tomik opowiadań już trochę podupadał. A reszta to słabizna, ale nie uważam aby była superbrutalana. A "Włatcy Móch" też trzymali humor tylko do końca drugiego sezonu , reszta poszła dla dzieci a słuchanie tych samych gagów po raz 1001 było już żenujące. Dla fanów pierwszego sezonu "Włatców" polecam "1001 złych uczynków" o wiele głębszy jeśli szuka się w nim sensu a nie prymitywnej zabawy (leci w poniedziałki o 20:00 na TV4)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja za to czekam na Thud, który już za momencik, już za chwilkę wyląduje na półki sklepowe. Ponoć jedna z lepszych książek dyskowych. Się zobaczy.

I tak, i nie. Według mnie jedna z lepszych, ale i też nie jest bardzo 'dyskowa'. Co nie zmienia faktu, że i tak bardzo dobra. Zresztą już o niej pisałem i wystarczy kliknąć TUTAJ, aby sobie poczytać.

Czekając, zabrałem się za Perfekcyjną niedoskonałość Dukaja.

Z niecierpliwością czekam na opinie... Pewnie nikogo specjalnie to nie interesuje, ale znów - me szczątkowe wypociny na temat książki powyżej: TU.

Podzielam to zdanie Wędrowycz to fajny pomysł ale tylko na dwie - trzy książki ,zresztą trzeci tomik opowiadań już trochę podupadał. A reszta to słabizna, ale nie uważam aby była superbrutalana.

Cóż mi pozostaje, jeśli nie zgodzić się w pełni? Pilipiuk, ogólnie rzecz biorąc, jest według mnie po prostu dość sprawnym rzemieślnikiem. I dobrze mu idzie robota właśnie rzemieślnicza - w przypadku Wędrowycza miał dobry pomysł i sama świeżość całkiem nieźle początkowo się sprawdzała. Przyznam bez bicia, że pierwsze Wędrowycze bardzo mi się podobały, ale potem było tylko gorzej. Nie wspominam już o wycieczkach Pilipiuka w nieco bardziej ambitne rejony. Zdecydowanie odradzam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miecz dla króla" T.H. White'a, czyli pierwszy tom cyklu Był sobie raz na zawsze król.

To jest naprawdę bardzo nietypowa saga arturiańska. Niezwykle nietypowa, bo znajdziemy w niej, oprócz postaci niezbędnych, na przykład także Robin Hooda (a właściwie Wooda - wszyscy przekręcają jego przydomek (: ) i jego wesołą bandę, króla Pellinore'a tropiącego Bestię Dyżurną (albo Bestię Dyżurną tropiącą jego - jeśli wszystko im się pokręciło) oraz wiele innych postaci, w tym zwierząt dużych i małych. Książka jest naprawdę cudowna, baśniowa i pełna humoru. Po prostu przeurocza. Jeśli ktoś chce odpocząć od przyciężkawego industrialu napakowanego smęcącymi postaciami zmęczonymi życiem, a pragnie skosztować świeżego powietrza starej Anglii, ta książka jest zdecydowanie dla niego ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siądźcie dziadki przy ogniu i podajcie mi kubek napoju odpowiedniego, a opowiem Wam dziś historię krew w żyłach mrożącą... O tak, o taki właśnie napój chodziło. Trzeba rozgrzać ciało i język przed tą długą nocą. Historia ta zaczęła się całkiem zwyczajnie, jak to wiele takich dramatów ma w zwyczaju. Rozpoczęło się od zwyczajnej wizycie w internetowej witrynie salonu multimedialnego, Empikiem zwanego. Bohater naszej historii poszukiwał tam angielsko języcznej wersji księgi o tytule Malowany Człowiek. Serwery potężne przetrawiły zapytanie i wyświetliły wyniki swej pracy. Oczom poszukiwacza ukazała się poszukiwana księga, lecz bez podanej ceny ni czasu dostawy. Mimo tych niedoskonałości postanowił on kliknąć odpowiedni wynik wyszukiwania. Jakież było jego zaskoczenie, jakiż szok do kości wstrząsający, gdy oczom jego ukała się przestraszna cena o wysokości 49 groszy. Bez złotówek. Czas dostawy wynoszący 3-5 dni... Lecz jako, że nasz bohater zaprawionym w boju łowcą ksiąg jest, szybko otrząsnął się ze stuporu i czem prędzej złożył zamówienie. Wielka nadzieja na realizację kuriozalnego zamówienie nie wykwitła w sercu protagonisty, lecz próbę podjąć musiał. Drogą poczty elektronicznej przybyła informacja o przesunięciu terminu dostawy, więc zwątpienie tylko się zwiększyło. Jednak w dzień poniedziałkowy drogą tą samą przyszła informacja, że książka jest do odebrania w wyznaczonym salonie. Naglące interesy powstrzymały naszego bohatera, a poza tym miłe jego sercu było trzymanie empikowców w niepewności. Środa jednak nadeszła i porą popołudniową przyszło mu udać się do salonu... Przemykając niepostrzeżenie między półkami bohater dotarł do punktu odbioru. Pracownik empikownik przekazał mu bez ceregieli paczkę z książką, więc teraz przyszła pora na starcie ostateczne. Kasa! Ten bezwględny pożeracz ciężko zarabianych dziengów miał dziś zostać uraczony kwotą iście głodową. Pani ekspedientka, nie przejawiając żadnych emocji, zeskanowała tajemnym urządzeniem kod kreskowy z faktury dołączonej do książki. Z jaką satysfakcją, z jaką rozkoszą, bohater nasz obserwował budzące się na twarzy panny zdziwienia oraz wysłuchał, gdy delikatnie łamiącym się głosem - cóż za opanowanie - wymówiła magiczne słowa: "Czterdzieści dziewięć groszy". Bohater wysupłał monetę 50-groszową w portfela, odebrał resztę i pokwitowanie... Szybkim krokiem oddalił się z salonu, nie czekając na reakcję sił wyższych.

W tym momencie kościsty jegomość przerwał swoją historię i pokazał słuchaczom nabytą książkę...

450pxpaintedman.th.jpg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chcialbym powiedziec, ze za polska wersje Malowanego Czlowieka moj kolega ostatnio zaplacil w empiku cos kolo 30 zl ;) Widac oplaca sie polowac na ksiazki w oryginale.

Ja jednak nie podjal bym sie przeczytania dobrej ksiazki w oryginale. Pewnie sens bym zrozumial, ale wiele smaczkow by mi zapewne ucieklo. Moze za jakis czas, kiedy "maj inglisz łil bi beter". Teraz tylko pozostaje mi wyblagac kumpla jak skonczy czytac, co by pozyczyl.

A aktualnie czytam sobie ksiazke Grahama Mastertona "Piata Czarownica". To pierwsze zetkniecie moje z tym autorem (choc to jedna z nowszych ksiazek, ale innej w bibliotece akurat nie bylo) i jest na razie bardzo pozytywnie, zobaczymy dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekając, zabrałem się za Perfekcyjną niedoskonałość Dukaja.

Z niecierpliwością czekam na opinie... Pewnie nikogo specjalnie to nie interesuje, ale znów - me szczątkowe wypociny na temat książki powyżej: TU.

No to ja przyznam się, że "Perfekcyjną Niedoskonałość" zdarzyło mi się przeczytać kilka razy, m. in. dlatego, ze jestem ogromnym fanem twórczości Dukaja. Nie jest to jednak jedyny powód, gdyż "PN" przypadła mi po prostu do gustu. Zgodzę się z Qbusiem, ze książka czasem przytłacza swoją trudną do ogarnięcia specjalistyczną terminologią oraz natłoczeniem neologizmów na tematy nieraz (dla mnie) całkowicie abstrakcyjne. Pomimo tego powieść czyta się bardzo przyjemnie, zwłaszcza interesujące są opisy virtual reality. Jednakże rozczarowuje refleksja Dukaja nad problemami kreowanymi przez postęp technologiczny, obracającymi się głównie wokół jednego zagadnienia-tożsamości człowieka w dzisiejszym i przyszłym świecie techniki. Rozczarowuje, gdyż zostało to tylko jakby wspomniane bez głębszego wgłębienia się w temat, do samego rdzenia charakterystycznego dla Dukaja, jak np. w "Innych Pieśniach".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...