Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

@UP X2

Zgadzam się z wami, ale nie do końca. Ja mam prawko już 15 lat, ale bynajmniej nie uważam się za jakiegoś fachowca w prowadzeniu aut (trochę już tego przez ręce przerzuciłem, łącznie jeżdżę piątym samochodem). Do chwili obecnej NIGDY nie byłem uczestnikiem wypadku (czy to z mojej winy, czy kogoś innego), stłuczki ani innego zdarzenia drogowego typu własny dzwon czy cóś. Co prawda kiedyś wyciągałem nieprzytomną dziewczynę z rozbitego, dymiącego auta (NIGDY NIE WYBIJAJCIE SZYBY GOŁĄ RĘKĄ... to debilizm i bardzo boli...), ale to nie ma związku z prowadzeniem samochodów. Nie jest mi straszna jazda po Warszawie czy innym dużym mieście, bo często w nich bywam, jednak na drodze są takie sytuacje, że choćbyś pękł to i tak tego nie przewidzisz. Bo, tak jak pisaliście, nie brakuje na drodze baranów, którzy najwidoczniej za wcześnie zeszli z drzewa i muszą koniecznie sprawdzać, czy ich samochód wejdzie w zakręt 90* przy setce... I to jest przykre. Na drodze trzeba wykazać się czymś więcej, niż tylko ułańską fantazją...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Wlasnie dlatego jestem za wprowadzeniem testow psychologicznych dla przyszlych kierowcow, w ktorych sprawdzane by byly przede wszystkim agresja.

A najbardziej wkurza mnie ubezpieczenie auta. Pierunsko drogie, place jakbym Ferrari jezdzil, a mam tylko Lagune 2 ph2. Moj wiek ma tez na to wplyw (24 lata, 25 skoncze niedlugo), z tego wynika, ze jestem tylko numerem w statystyce (w UK kazdy kierowca ponizej 25 roku zycia placi horrendalne skladki na ubezpieczenie, bo ma wieksze szanse na spowodowanie wypadku). Czyli innymi slowy umiejac przewidywac na drodze rozne zagrozenia, jezdzic zgodnie z przepisami (no dobra, na autostradzie, gdzie limit jest 70 ja zazwyczaj "grzeje" 80-85mph) powoduje, ze jestem bardziej narazony na wypadek. Dlaczego musze placic za jakichs debili, ktorzy musza sie popisywac przed kolegami? Owszem, tez bralem udzial w dragach, ale na moc posepnego czerepu, w nocy, gdzie policja nawet nie zaglada i wszystko odbywalo sie tak, by nikomu krzywdy nie zrobic (najwyzej zajacowi :D ). A tak z czystej ciekawosci sprawdzilem ile wyniesie mnie ubezpieczenie po 25 roku zycia... TAK, tyle samo :/ Chyba Laga pojdzie na sprzedaz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja, wracając do domu, miałem dwie sytuację z "uczestnikami ruchu". Na początek jakiś człowiek stwierdził, że spróbuje wyprzedzić autobus, choć sam był na drodze podporządkowanej (tzn. autobus miał mieć pierwszeństwo). Efekt był taki, że kierowca autobusu długo trąbił, a oba wehikuły minęły się o grubość włosa. Innym razem dojeżdzam już do swojego przystanku, więc stoję w pierwszym wyjściu obok kierowcy autobusu. Ludzie podchodzą, żeby się przygotować do wsiadania. Wtedy jakaś starsza babcia wchodzi na środek jezdni. Akurat mam miejsce z widokiem i przez głowę przemyka mi myśl "zdąży się cofnąć, czy połowa zostanie?". Udało się jej zejść z drogi jakieś półtorej sekundy przed ewentualnym zderzeniem. W przeciwnym wypadku byłby szpital albo pogrzeb. I nie byłaby to wina kierowcy autobusu, tylko owej babci właśnie. Jak dla mnie niektórzy ludzie powinni mieć dożywotnio zakaz prowadzenia pojazdów - nawet rowerów - bo stwarzają tylko niebezpieczeństwo dla innych ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie planowałam prowadzić samochodu i nigdy nie planuję planować :P Może to ma związek z tym, że kiedyś jak miałam kilka lat(5?) ojciec dał mi dla zabawy poprowadzić(choć tego nie chciałam) i prawie nie spowodowałam wypadku o_O Albo po prostu racjonalnie oceniam swoją łatwość w dekoncentrowaniu się, skomplikowane zasady związane z prowadzeniem samochodu, a także znajomość techniczną takowego. W temacie rozpoznawania samochodów jestem wybitnie kobieca - rozróżniam tylko dzięki kolorom (+pojedyncze najbardziej znane: Fiat126p :D ). I czuję się z tym szczęśliwa, bo większa wiedza nie jest mi potrzebna(tym bardziej dlatego, że np. próby podrywania na samochód są dla mnie równie abstrakcyjne, jak np. podrywanie na ładnie pomalowany płot przed domem albo coś w tym stylu :D ).

Dzisiaj natomiast byłam pierwszy raz w życiu świadkiem nietypowej sytuacji. Zaczęło się od tego, że bankomat w centrum miasta w ogóle nie działał. Niby nic poważnego(chociaż nie było nawet napisu 'awaria' ani nic), tylko ciemny ekran. Jeszcze bardziej zdziwiłam się, podchodząc do przejścia dla pieszych - w dzielnicy obejmującej najbardziej ruchliwą ulicę w całym mieście padł prąd, nie działała więc sygnalizacja świetlna, więc jakoś pół-migowo wraz z innymi pieszymi dogadaliśmy się z kierowcami w sprawie przejścia. W domu oczywiście też prądu nie było, dopiero po kilkunastu minutach wrócił.

Jakie są wnioski z zaistniałej sytuacji? Grać w mniej gier z atakami Zombie na miasto. Tylko czekałam na dźwięk helikopterów wojskowych zarządzających kwarantannę :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiece rozpoznawanie samochodów ... zdecydowanie to co niziołka przedstawiła jest chyba prawdą, bo nie znam żadnej dziewczyny potrafiącej zrozumieć czemu np. Lancia Fulvia ( :wub: ) to wspaniały samochód ... ba! Jeszcze nigdy nie spotkałem przedstawicielki płci pięknej, która wie co to za samochód ;)

Coś widzę, iż wakacje negatywnie wpłynęły na ilość spamu w FoS. Coście uciekli stąd? No proszę ... a myślałem że tylko ja jak byłem jakiś czas w Armenii to nie miałem internetu xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie planowałam prowadzić samochodu i nigdy nie planuję planować :P Może to ma związek z tym, że kiedyś jak miałam kilka lat(5?) ojciec dał mi dla zabawy poprowadzić(choć tego nie chciałam) i prawie nie spowodowałam wypadku

W sumie umiejętność do nabycia jak każda inna i wystarczy trochę cierpliwości wraz z ostrożnością. IMO prowadzenie samochodu, z założeniem, że się ma olej w głowie o którym wcześńiej pisaliśmy, daje bardzo dużo frajdy i jest naprawdę przyjemne, pomijając fakt, że użyteczne i praktyczne, więc myślę, że warto chociaż sprobować :)

Jeszcze bardziej zdziwiłam się, podchodząc do przejścia dla pieszych - w dzielnicy obejmującej najbardziej ruchliwą ulicę w całym mieście padł prąd, nie działała więc sygnalizacja świetlna, więc jakoś pół-migowo wraz z innymi pieszymi dogadaliśmy się z kierowcami w sprawie przejścia. W domu oczywiście też prądu nie było, dopiero po kilkunastu minutach wrócił.

Może będę marudny, ale gdy pada sygnalizacja świetlna i na drodze nie ma mundurowego kierującego ruchem, to wystarczy zachować się jak na każdym innym skrzyżowaniu gdzie rządzą znakic. Chociaż w Polsce sprowadza się to do przeczekania ruchu lub wtargnięcia przed samochód (w kwestii kultury na drodze bardzo by się u nas przydało skopiowanie kilku zachowań z zachodu)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis nie popisalem sie na drodze wracajac z pracy, a tak narzekalem na kierowcow, ktorzy jezdza jak idioci, a sam sie tak zachowalem... Bedac na obwodnicy w Bradford jezdnia byla trzypasmowa: dwa na wprost (m.in do Shipley) i jeden w prawo na Leeds. Ten na Leeds byl pusty, a do Shipley zatloczony. Dosc czesto to robilem, ale dzis bylo ekstremalnie: nie bylo jak sie wcisnac na pas do Shipley (dzieki pasowi na Leeds przeskoczylem polkilometrowy korek). W ostatniej chwili jakies 3m przed swiatlami, na kratownicy wcisnalem sie miedzy Fordem Mondeo i Focusem. Milimetry dzielily mnie od stluczki z Mondeo i rozwaleniem zawieszenia o kraweznik. Dostalem +1 do opanowania i czasu reakcji, ale tez -3 do Madrosci :/ Nadnercza wowczas wpompowaly 5 litrow adrenaliny. Juz obiecalem sobie: "nigdy wiecej", to bylo zbyt ryzykowne. Ale takie sa "uroki" wracania z roboty, gdzie sie bylo na chodzie przez bite 7,5h + proby jak najszybszego dostania sie do domu (czyli skakanie miedzy autami i unikanie stania w sznurze). Ehhh...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff... Ostatnio mam ciężki okres w życiu :P Czekam już dobre trzy tygodnie na nowego neta, mam monitor na testach i muszę napisać superreckę, to może dostanę monitor na stałe, ale muszę napisać co najmeniej 2500 słów, a mam nieco ponad 1600, więc jeszcze troszkę roboty przede mną. Wieczorami nadal chodzę na boisko i robię wypady na rowerek ze słuchafonami na uszach :P Powiem Wam, że dawno nie miałem takich nudnych wakacji :/ Nie ma nawet gdzie i z kim się wybrać na jakiś wypad. Pół biedy, jakbym miał prawko :) Zawsze można ruszyć nad morze na podryw na własną rękę :P

W sumie mówię Wam dobranoc, bo możliwe, że zaraz padnę. Pa pa ludziska :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up - czy wakacje są nudne, zależy w głównej mierze od Ciebie, więc wiesz - wszystko w Twoich rękach ;)

Zaliczyłem dwie pierwsze jazdy. Na mieście nic ciekawego, jak każdy nowicjusz robię sporo błędów. Za to na trasie szło mi całkiem gładko, gdyż błędy popełniali za mnie inni. Dość powiedzieć, że mogłem wziąć udział w dwóch dość sensownych wypadkach - jeden pan postanowił wyprzedzać na podwójnej ciągłej, przez co zmuszony byłem zwolnić, zaś inny kierowca ciężarówki zdecydował się wyprzedzać w miejscu gdzie miejsca wiele nie było (za to samochód nadjeżdżający z naprzeciwka - i owszem), więc zaczął wracać na prawy pas za wcześnie, przez co musiałem i zwolnić, i zjechać na prawą stronę. Nie brzmi to może strasznie groźnie, ale dla takiego laika jak ja to były mocne przeżycia.

Jazda samochodem okazuje się być całkiem przyjemna, ale już interakcje z innymi kierowcami już niekoniecznie :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widze ELKE jadaca 30 km/h na drodze, gdzie dozwolone jet 50 to az mnie cholera bierze. Tak, wiem, tez mialem swoj pierwszy raz podnoszac sprzeglo do gory :) , ale na moc posepnego czerepu dlaczego instruktor wypuszcza takich kompletnych laikow na ruchliwa droge? Niech sie najpierw oswoja z samochodem na bocznych drozkach, ktorymi nikt nie uczeszcza, a potem na miasto w korek pakowac.

A ja pamietam gdy pewnego razu z instruktorem wracalismy do domu (ja prowadzilem) i przede mna jakas ELKA jechala doslownie 20-30 km/h, a mozna bylo 50. No to ja gaz do dechy, mialem juz na liczniku blisko 60 i ja wyprzedzilem. Moj instruktor zlapal sie za glowe i powiedzial mi: "Jeszcze instruktor z tamtego auta pomysli, ze jakis idiota uczy jezdzic". Obaj zesmy sie smiali z calej sytuacji, ale ufal mi, bo wiedzial, ze dobrze jezdzilem. A egzamin miesiac pozniej oblalem :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dość niemiłe przeżycia z samochodami :

1. W te wakacje ojciec pozwolił mi wjechać samochodem na podwórze . Brama otwarta , silnik odpalony , wbijam jedynkę i powoli puszczam sprzęgło . Na razie wszystko ok . Dodaję gazu - zamiast naciskać pedał normalnie , dałem gaz do dechy . Otarłem się o bramę. Rezultat ? Boczne lusterko tylko dobrze się przekrzywiło ( samochód stał kątem do bramy ok 70 stopni ).Dobrze , że nic mi (ani samochodowi) się nie stało.

2.Dawno temu , wujek zaparkował tirem na poboczu tak że nie było widać jezdni z jednej strony , gdy przechodziło się na 2-gą stronę drogi . Ok idę - nadjeżdża bus . 3 metry i było by po mnie :wacko: . Na szczęście kierowca busa nic nie mówił .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up - na drodze trzeba być cały czas skoncentrowanym i uważnym, i IMO to jest największy problem dla początkującego. Dlatego niedoświadczeni jeżdżą na samym początku tak wolno - ja mam spory problem np. z zauważaniem znaków. To przychodzi pewnie z czasem, i niestety reszta kierowców raczej zawsze będzie skazana na takich ślimaków, do których ja teraz także się zaliczam ;)

Problem z bocznymi dróżkami jest też taki, że tam prawie nie ma innych kierowców, więc jest to jeżdżenie dla jeżdżenia, które z jazdą w mieście ma niewiele wspólnego. Z wiejskimi drogami się trochę oswoiłem, ale tylko z samochodem, nie ruchem ulicznym, dlatego pomimo tego, że na mało uczęszczanej drodze mogę pojechać trochę szybciej, w mieście się wlekę. IMO lepsze to, niż spowodowanie wypadku ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku jazda samochodem jest fajna. Szczególnie po wspomnianych wiejskich, bocznych drogach. Na początku strach jechać 30 km/h, a teraz to i przed zakrętem zarzuca się tył i robi się wiejski drift Fiacikiem Seicento tatusia :P Po wyjechaniu na szosę nie jest tak różowo. Czasem mam taką zaćmę, że w ogóle zapominam o istnieniu lusterek. Jadę przed siebie i nie patrzę czy ktoś próbuje mnie wyprzedzić. To jest mój problem największy. Czasem nie mam z tym problemu, a czasem jest i to spory. Czasem również nie mogę wyczuć szerokości samochodu. Albo jadę za blisko krawędzi albo zbyt po środku. Ale to tylko i wyłącznie gry jadę pierwszy raz jakimś samochodem. No i chyba mój mega_hiper_największy problem. Jak widzę prostą drogę, to mnie szlag trafia jeśli muszę się wlec 90 na godzinę :P Na szczęście mama na tylnym siedzeniu chłodzi mój zapał :) Ale czasem trzeba coś na złość rodzicielce zrobić, prawda? Tak dla samej idei :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja właśnie przymierzam się do prawka. Wprawdzie trochę późno (mogłem już z 2,5 roku temu, ale nie mogłem się zdecydować, a później kasa poszła na lustrzankę), jednak jestem zadowolony ze swojej decyzji, że wreszcie udało mi się przekonać samego siebie. :)

Najgorzej tylko, że nie bardzo kogo mam pytać o dobrą szkołę jazdy (chodzi mi głównie o zdawalność, cierpliwych instruktorów i żeby w trakcie nie zniknęli z rynku z moją kasą... to jest najgorsze). Bo jeśli ma się na taki ciołek za przeproszeniem drzeć, że go moje błędy wkurzają (a na pewno takie przypadki się zdarzają), to ja dziękuję. Tak się składa, że większość moich znajomych mieszka tam, gdzie się uczę, a ja potrzebuję szkoły gdzieś blisko mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię gadać o pogodzie, ale to co się dziś dzieje to przegięcie. Obudził mnie grzmot obok mojej chaty. Otwieram oczy i widzę ulewę i same ciemne chmury. Robiąc śniadanie o godzinie 8:30 musiałem zapalić światło :P A wczoraj była taka super pogoda... W sumie co tam pogoda. Zapoznałem cztery super okazy płci pięknej i to się liczy :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie pada już trzeci dzień z rzędu :( . Gdy chodzę o 19 zagrać z kumplami w piłkę , po prostu się nie da . Dziwi mnie to , że nie mogłem kiedyś znaleźć pogody na poprzedni dzień . Zawsze podają ją na dzień następny :) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapoznałem cztery super okazy płci pięknej i to się liczy :P

Czy jest jakaś emotka wyrażająca zazdrość?

A co do pogody. Wczoraj jeszcze udało mi się załapać na idealną do grania w piłkę. Lekki wiaterek, brak denerwującego przygrzewającego słońca itp. Szkoda tylko, że kontuzja wykluczyła mnie z bramki i musiałem grać w polu. A jak zaczęło padać w nocy tak pada do teraz. Osobiście od gorąca jeszcze bardziej nie lubię deszczu i zimy, więc mojego zdania możecie się chyba domyślić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda pogodą, ale czy był ktoś z was na tegorocznym Woodstocku? To był mój drugi raz, wcześniej byłem rok temu, lecz szczerze mówiąc niezbyt mi się wtedy podobało. A wszystko przez to, że było tam po prostu za dużo ludzi - mówiło się, że było nas ponad pół miliona... I raczej nie było w tym przesady. o.O Niemniej, w tym roku na szczęście nie panował już taki ścisk... nie licząc oczywiście woodstockowych pociągów-rzeźni. ;] W drodze powrotnej co prawda siedzieliśmy (i to nie na podłodze, tylko na normalnych siedzeniach! :O), ale przypłacić to musiałem jednym grubym pankiem owiniętym wokół moich nóg i drugim, który swoją drogą wyglądał jak kobieta, opierającym się o mój tyłek. No ale dało się przeżyć... choć człowiek, który projektował siedzenia powinien zawisnąć. PKP odkupiła je chyba od jakiegoś mistrza tortur... Na samym festiwalu jednak dało się już oddychać pełną piersią. Owszem, ludzi było sporo - przyjechaliśmy dzień wcześniej, a i tak miejsca na namioty niełatwo było znaleźć (swoją drogą, denerwuje mnie to rezerwowanie sobie miejsca... Chcesz się rozbić, a tu przyłazi jakiś kolo i mówi 'zajęte!'... no ale mniejsza), ale to i tak nic w porównaniu do tego, co działo się w 2009. I bardzo dobrze, bo atmosfera była bardziej kameralna. ;)

PS Kto nie był na Arce Noego niech żałuje. Nieustannego pogo i dwóch ścian śmierci nigdy nie zapomnę. xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello,

nie wiem, czy ktoś mnie jeszcze pamięta, ale udzielałem sie na tym forum ładnych kilka lat temu, potem zrobiłem sobie dłuuugą przerwę, a dzisiaj jakoś tknęło mnie, żeby zobaczyć, co tutaj się obecnie dzieje. :cool:

Zauważyłem spore przegrupowanie sił i większości ksywek w ogóle nie kojarzę, więc pytam: czy udzielają się tu jeszcze ludzie, których kojarzę z MOICH ( ;) ) czasów? Aras-ocb? Pantera? Black Pearl? Shadowcat? B-boy? JaqbS? Arnie? Osioł? Colidor?

Żyjecie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i osobą odpowiednią nie jestem do udzielania informacji, bo mnie starą gwardią nazwać nie można, ale Arnie się udziela - ba, na zjeździe widziałem go żywego ^^, towarzysz Osioł tak samo choć na samym forum chyba mniej, arac-orb'a dawno nie widziałem, bo nick mi się kojarzy... Pantera? Kto? Shadowcat również nie widziałem w działach rozrywkowych albo FoSie od pewnego czasu. Z dalszych nicków to kojarzę tylko Colidora, ale raczej się nie udziela. Pewne zmiany zaszły :=)

Poza tym jesteś/stałeś się kolejnym przykładem, że od Forum Actionum nie da się uciec :D Odejdziesz... ale wróci po ciebie niczym Yog-Sothoth i porwie w odmęty ciemności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tych ksywek kojarzę chyba tylko dwie osoby, a o reszcie to nawet nie słyszałem. Coś jest z tymi powrotami na forum. ja osobiście już dwa razy odchodziłem i po pewnym czasie wracałem. Pytanie tylko, co jest odpowiedzialne za takie szybkie powroty, magia? To raczej nie może być. Tutaj musi działać siła jeszcze większa. Kto jest za nią odpowiedzialny, pewnie zostanie tajemnicą moderatorów. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hello,

Po 1. wstaw sobie żużlowca do avatara, bo bez niego wyglądasz dziwnie.

Po 2. Pereł, Arnie i Osioł bywają na forum. Reszta pewnie nie odpowie, bo już ich od wieków nie widziano (zresztą możesz sobie w profilach sprawdzić kiedy byli last seen :) ).

Po 3. witamy w naszych progach ponownie :) Niektórzy jednak czasem wracają.

O pogodzie dyskutować nie będę, bo mi się nie chce. Nakręcajcie się sami, bando narzekaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@47

W zeszłym roku byłem na woodstocku. Też był to mój pierwszy raz i było bardzo miło, jeśli pominiemy fakt, że zeszłoroczna pogoda była tak bezlitosna, że nawet cień pod latarnią był zbawieniem. W tym jakoś tak się stało, że nie pojechałem - sam nie wiem czemu :( Odbiję sobie za rok :)

A kontynuując wątek pogodowy ( :icon_smile: ): dziś musiałem załatwić kilka spraw w Lubinie. Czegoś takiego jeszcze tam nie widziałem. Pamiętacie sytuację w Warszawie, kiedy to po krótkiej ulewie ulice pływały a ludzie pięknie nurkowali po opuszczeniu autobusów? Dziś byłem świadkiem podobnej sytuacji (choć o skali nieporównywalnie mniejszej). około 11 płynęło wszystko,a spod kół wyskakiwały piękne fontanny Jeśli trafił się ktoś nieroztropny, kto postanowił pospacerować sobie chodniczkiem, zbyt dużych nadziei na nie zostanie ochlapanym przez przejeżdżający samochód mieć nie mógł, bo jak tu kierowca ma omijać kałużę, jeżeli stanowi ona 100% (albo i więcej) powierzchni jezdni?

przez tę ulewę moja wizyta w tym mieście przedłużyła się o 5 bezproduktywnych (ale płatnych :diabelek: ) godzin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 1. wstaw sobie żużlowca do avatara, bo bez niego wyglądasz dziwnie.

Haha, piona za pamięć. ;) Już naprawione

Pantera? Kto?

Pantera to był fajny świr. Jak kiedyś w temacie 'Kuchnia' ze śmiertelną powagą przez kilka linijek opisywał przepis na parówkę z keczupem, to spadłem z krzesła. No i jako jeden z niewielu nie wstydził się pokazać swojej japy w avatarze !

Kurde, szkoda, że tylu fajnych ludzi sie wykruszyło. No ale trudno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć F@mas, 100 lat cię nie widziałem :). Ja wciąż się udzielam, chociaż trochę mniej niż kiedyś - pracuję i nie zawsze mam czas na forum. Osioł też pisze, nawet był na zjeździe. Black Pearl też się pojawia. Colidor dobrych parę lat temu bez słowa odszedł z forum. Reszta już raczej odeszła z forum :(.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...