Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

A właśnie... Tak a propos znajomych z czasów dawnych. Utrzymujcie kontakty?

Różnie to bywa, z naciskiem na odpowiedź NIE. Utrzymuję kontakt jedynie z paroma osobami z podstawówki/gimnazjum, ponieważ mieszkamy w tym samym mieście (a może lepiej - mieścince), i chodzimy grać co tydzień na piłkę. Regularnie, rzecz jasna. Dlatego łatwiej jest mi utrzymać kontakt z takimi osobami, aniżeli z ludźmi z klasy, ale mieszkającymi 2-3 miasta dalej. Podejrzewam, że na studiach też tak będzie - znajdę nowych znajomych, będą koledzy i koleżanki na wydziale, ale kontakt nadal będę utrzymywać głównie z tymi paroma osobami od piłki nożnej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Utrzymujecie kontakty, ja powiem jak zawsze EMOtkami... :wallbash:

Wszyscy Większość osób z mojej klasy,

(3gim)

jarają się (w przenośni i dosłownie) Maryśką... Papierosami, czy innymi ciekawymi zainteresowaniami.

Dlaczego, czuję się w swojej szkole jako 1'dyny inteligent :huh: ?

A odnośnie posta "do garów" futrzanostopej Władczyni Czarnego Tronu, to powiem że ja lubię gotować :D. I inaczej rozwijać swoje szerokie wonskie zainteresowania.

PS

Chyba zacznę się udzielać zamiast na blogu to na Forumowicze... Swoją drogą ciekawe inicjatywy macie Modki, szkoda że więcej niż połowa użytkowników forum nie rozumie słowa PEJORATYWNY WYDŹWIĘK...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że musicie dla przedstawienia kontrastów pokazać, czym interesują się 'znajomi' ze szkoły, ale prosiłabym o unikanie opisów związanych z używkami tudzież filmami dla dorosłych. I proszę o to tylko raz.

Swoją drogą ciekawe inicjatywy macie Modki, szkoda że więcej niż połowa użytkowników forum nie rozumie słowa PEJORATYWNY WYDŹWIĘK...
Ale które konkretnie inicjatywy? I o co ci chodzi z pejoratywnym wydźwiękiem? I proszę: nie pisz na przyszłość wonskie zainteresowania, bo żart czy nie, ale oczy bolą ;]

Łażenie po opuszczonych budynkach? Jasna sprawa, ze znajomymi również to praktykujemy. W naszej mieścinie (Września) stoją sobie puste i częściowo zburzone zakłady Tonsila (takie tam coś produkujące głośniki).
2 minuty drogi od mojego mieszkania są tzw. Czerwone Koszary, kompleks budowli z XIX wieku, długo opuszczony, dopiero niedawno coraz więcej budynków z ich obrzeży zaczyna się uzdatniać do mieszkania (przez pewien czas sama miałam tam mieszkać ;) ). Póki co jednak są raczej niebezpieczne nie tylko ze względu na znajdujące się w centrum ruiny (jak na przykład szpitala wojskowego, do którego kiedyś weszliśmy ze znajomymi przez piwnicę... zrobił na nas ogromne wrażenie @_@), ale i na raczej nieciekawe typy, które zwykle można tam spotkać.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łażenie po opuszczonych budynkach?

W moim miasteczku jeszcze do niedawna centrum "kultury" były tzw. murki. Ot taki niedokończony budynek położony niedaleko szkoły i osiedla. Przychodzili tam naprawdę wszyscy. Od wagarowiczów, przez pozostawione bez należytej opieki dzieci, po element społeczny okopany w najgłębszych kazamatach w wiadomym celu. Kilka miesięcy temu murki zburzono, ku cichej fali protestów, zwłaszcza wśród miejscowej młodzieży. Co ciekawe gruzy pozostawiono - buldożery wjechały, zniszczyły i odjechały. Może podziemia zajmowały słynne więzienia CIA? Albo reaktor jądrowy, z którego nastąpił wyciek? Tego już się nie dowiemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Odnośnie pejoratywnego wydźwięku, chodziło mi o wszystkich którzy jak myślą, że jak napiszą 100 komentarzy w ciągu jednego dnia, to "są fajni". A co do ogólnie poruszanego tematu, to sądzę, że chodzenie po ruinach, to wg. mnie zajęcie jedynie dla lepszej i bardziej zgranej ekipy-jaką mam nadzieję poznać w szkole ponadgimnazjalnej.

PS Pani Technik Nauk Głowologicznych(i wszystkich forumowiczów :P ): chciałbym zapytać czy czytała może pani coś Eddings'ów?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim miasteczku jeszcze do niedawna centrum "kultury" były tzw. murki. Ot taki niedokończony budynek położony niedaleko szkoły i osiedla. Przychodzili tam naprawdę wszyscy. Od wagarowiczów, przez pozostawione bez należytej opieki dzieci,
Hm, to koło mojej podstawówki jest jeszcze ruina takiego dworu, o której krążą niestworzone historie, położony nad resztkami fosy... Zawsze budził ogromną wyobraźnię u mnie i reszty dzieciaków z okolicy, tym bardziej, że pierwszy raz ją widziałam, gdy wracałam z wujkiem z kinowego seansu "Caspra" :D

Co ciekawe gruzy pozostawiono - buldożery wjechały, zniszczyły i odjechały. Może podziemia zajmowały słynne więzienia CIA?
Brr, nie znoszę takich spraw. Kiedyś usunięto nam cały plac zabaw obiecując, że będziemy mieć znacznie lepszy - zamiast metalowych drabinek i tak dalej - drewniany zestaw, taki jak teraz są popularne. I co? Kicha, podwórko zarosło, nie ma na nim nic poza trawą do kolan i rodziców wrzeszczących, że dzieci przeniosły zabawę na ciekawszą ulicę.

(I wtedy Pablo stał się ZŁYYYY, przestał obcinać paznokcie i założył płaszcz ortalionowy...)

Hmmm... Odnośnie pejoratywnego wydźwięku, chodziło mi o wszystkich którzy jak myślą, że jak napiszą 100 komentarzy w ciągu jednego dnia, to "są fajni".
Ale jakich komentarzy? Wybacz, ale po raz kolejny (podobnie w Sesji RPG, Kuchni etc.) wyskakujesz z jakąś zupełnie niezrozumiałą, niezwiązaną z niczym wypowiedzią, przy okazji próbując chyba pobić jakąś dziwną średnią postów na godzinę. Uprzejmie proszę, abyś starał się więcej czytać innych ze zrozumieniem i bardziej zastanawiać nad tym, co piszesz, bo w coraz większej ilości twoich postów trudno się dopatrzyć sensu, a nie chciałabym ci wystawiać upomnienia.

chciałbym zapytać czy czytała może pani coś Eddings'ów?
Nie. Ale w razie czego takie pytania są milej widziane w dziale "Książki" albo PW.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi przede wszystkim, o totalne i bezwarunkowe "zacięcie się" FA, gdy podają przecieki...

Aczkolwiek, by nie kończyć z tym, właśnie pejoratywnym wydźwiękiem, to może zaczniemy popularną ostatnio dyskusję pt."IPN"(Instytut Pamięci Narodowej)? Turek mnie zachęcił...

Czyli innymi słowy:

Jak zostaliście Moderatorami/Moderatorkami.

_______________________

"Achivement Unlocked"- Nie zrozumiany przez wielu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Puste miejsca? Zwiedzanie? Nah, po pierwsze u nas nie za bardzo istnieją takie spore i opuszczone obiekty (w czasach podstawówki to jeszcze ludzie łazili do blokowca w budowie ;p) a po drugie zwyczajnie do tego mnie nie ciągnie. Jasne, czasami sobie myślę jakie to życie jest rutynowe, ale jednakże wolę inne sposoby na podniesienie adrenaliny niż zwiedzanie opuszczonych miejsc, a jak jeszcze po ciemku to pewnie padłbym na zawał ze strachu ^_^ Od "zwiedzania" już prędzej wolałbym paintbalową młóckę - skok adrenaliny gwarantowany. A przy okazji nie jest zbyt extreme i ma mniejsze szanse na trwałe okaleczenie albo śmierć - JEŚLI będzie się przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Aczkolwiek nie wiem czy nie skusiłbym się na wycieczkę grupową w okolice Prypeci, naturalnie uważając aby nie świecić się jak bożonarodzeniowa choinka :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do starych znajomych - gdy jakiegoś spotkam(najczęściej autobus/tramwaj/ulica) i powiem to rzeczona "Łojezu, musimy iść gdzieś kiedyś", w rzeczywistości często myślę sobie "a żebyśmy się już więcej nie spotkali".

Nie rozumiem takiego podejścia. Myślisz jedno, mówisz drugie. Czy to jest w porządku? Nie lepiej po prostu nic nie mówić? Nie czujesz wewnętrznej sprzeczności tak postępując? To jest nieszczere moim zdaniem.

Ja tam nie bawię się w takie dziwne konstrukcje. Jak spotkam kogoś dawno niewidzianego, to po prostu zamienię z nim parę słów, apotem pójdę swoją drogą bez nieszczerych obietnic. Chyba, że napotkam osobę, którą lubię ale tutaj też zwykle obchodzi się bez mydlenia oczu. Oczywiście, jak ona coś takiego powie, to pokiwam głową czy coś w tym stylu, ale nie będę werbalizował moich myśli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black Shadow: jak to nie ma? Pabianice to dość spore miasto, więc na pewno coś się znajdzie. Poszukaj na przykład na ulicy Narutowicza. :P Ponoć jest tam opuszczona fabryka, czy coś... Dosłownie w każdej mieścinie w Polsce są jakieś opuszczone miejsca. Jedne większe, drugie mniejsze, ale w każdych panuje fajny klimacik. Jeśli ktoś obawia spotkać się tam kogoś, to raczej nie będzie z tym problemu - tylko raz zdarzyło nam się spotkać bezdomnego. Ja go nawet nie widziałem, po prostu kolega nagle wyleciał zza węgła, twierdząc, że prawie zdepnął jakiegoś gościa. Oddaliliśmy się stamtąd czem prędzej, choć w sumie nie było ku temu specjalnego powodu. Niemniej, nie chceliśmy przeszkadać panu w spaniu, wszak było już dobrze po drugiej. ;)

Jedyne niebezpieczeństwo jakie może nam grozić, to nagłe zawalanie się sufitu, podłogi, czegokolwiek. A i to jest bardzo mało prawdopodobne, no chyba że wleziemy do naprawdę zniszczonej ruiny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram wypowiedź kolegi 47 - wystarczy odpowiednio przyjrzeć się swojej okolicy i na pewno trafi się jakiś abandoned obiekt, chociaż zdarza się i tak, że tym miejscem okaże się np. tylko fundamenty jakiejś starej budowli, bez ścian i bez tajemnic. Jednakowoż większość opuszczonych miejsc do wręcz fabryka klimatu, a eksplorowanie go wywołuje takie emocje, że hej! Przykładowo: jak na razie mój ulubiony Kozubnik zwiedziliśmy z ekipą raz, a już powstaje plan udania się tam ponownie, bo składa się toto z kilku budynków i fizycznie nie da się wszystkiego dokładnie obejrzeć, nie mówiąc już o zdjęciach. Kolejny obiekt na naszej liście to opuszczony szpital w Bielsku - robi wrażenie, aye? Generalnie wszystkim przeciwnikom lub niezdecydowanym polecam jeden wypad do jakiegoś zacnego zapomnianego przez wszystkich miejsca. Jestem pewien, że ktoś zyska nowe - jakże oryginalne - hobby!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasa czy grupa/rok na studiach to przypadkowa zbieranina osób i dalsze utrzymywanie kontaktów zależy IMHO przede wszystkim od tego na jakich ludzi się trafi. Choć oczywiście zdarza się że zgrana paczka ze szkoły bardzo szybko traci ze sobą kontakt, ale może po prostu nie była aż tak bardzo zgrana jak się wydawało. Ja utrzymuję kontakty z kilka osobami z podstawówki/gimnazjum, z liceum tylko na Facebooku, a chyba najlepsze z ludźmi ze studiów licencjackich. Zresztą z dużą liczbą studiujemy razem na magisterskich. Za to kompletnie nie rozumiem idei spotkań klasowych. Dla mnie to mega sztuczne. Nie bardzo nawet wiem o czym miałbym rozmawiać z ludźmi, z którymi nie widziałem się od kilku lat, a nawet jak byliśmy w jednej klasie nie byliśmy specjalnie kolegami. Zresztą w ogóle nie przepadam za takimi spędami. Spotkania z kilkoma dobrymi kump(e)lami ze szkolnych lat - jak najbardziej, ale spęd klasowy to nie moje klimaty.

PS. Skąd się wzięła taka kariera słowa "jednakowoż"? Ostatnio mnie bez przerwy prześladuje :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black Shadow: jak to nie ma? Pabianice to dość spore miasto, więc na pewno coś się znajdzie. Poszukaj na przykład na ulicy Narutowicza. :P Ponoć jest tam opuszczona fabryka, czy coś...
Fabryka jest, ale jak rzekłem... nie jestem fanem takiego zwiedzania, nie ciągnie mnie to, po drugie okolica - szczególnie w nocy - do ciekawych nie należy ;) Jasne, łaziłem parę razy po "starówie" wieczorami albo w grupie. Pojedyncze jednostki to łakomy kąsek dla wszelkiej maści dresów a prawda jest taka, że w centrum mieszka sam najgorszy element... dlatego nie zaglądam w te okolice za często ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opuszczone budynki są nudne. Zdecydowanie lepsze są (nocne!) spacery po łąkach czy okolicach lasu. Mieszkam w skrajnych terenach (prawo - jedna z głównych ulic do centrum, lewo - las), więc takie wypady nie są mi obce. Dementuję jednak plotki, że nawet najmniejszy hałas nie może człeka przestraszyć. :D Śmiejcie się z amerykańskich filmów, gdzie w lesie sowa powoduje ogólne popuszczanie wśród największych twardzieli, ale tak naprawdę jest. :) Zwykły szmer trawy może spowodować spadnięcie gaci. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam na wsi więc nocne spacery po łąkach czy lasach to u nas normalka, fajnie można się tam powygłupiać, szczególnie na piaskowni gramy tam czasami w Rugby, ale ostatnio skończyło się to dla mnie tygodniową dietą, a dla kolegi jednodniowym szpitalem, dla reszty znajomków siniakami więc chwilowo odpoczywamy. Wracając do tematu to nawet na wsi, a może szczególnie na wsiach można znaleźć wiele opuszczonych budynków, u mnie dwa domy od ponad 20 lat stoją puste, a opuszczona mleczarnia stoi od 30 latek, mimo iż nie lubię tych miejsc zwiedzać to co by nie mówić wyglądają ciekawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem takiego podejścia. Myślisz jedno, mówisz drugie. Czy to jest w porządku? Nie lepiej po prostu nic nie mówić? Nie czujesz wewnętrznej sprzeczności tak postępując? To jest nieszczere moim zdaniem.

No ja też tak uważam. Zawsze tak było, że ludzie których nie lubiłem z tego czy innego powodu wiedzieli o tym, bo po prostu czułem do nich wyraźną niechęć. Nie okazywałem im tego w jakiś szczególny werbalny sposób po prostu ich unikałem i miałem ogólnie gdzieś (oczywiście w granicach szacunku do danego człowieka). Lubie szczerość właśnie w kontaktach osobowych, mierzi mnie na myśl, że mógłbym mieć właśnie takie osoby w swoim otoczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale co złego w tym, że niektórzy tak się żegnają po prostu kiedy dawno kogoś nie widzieli? To nie jest rzecz na tyle straszna, żeby podpinać do niej łatkę "brak szczerości", tylko coś w rodzaju "bycie przesadnie grzecznym". Takie jest moje zdanie. Kiedy dawno niewidziany kumpel z podstawówki żegna mnie tymi słowami, nie odbieram tego jak nieszczerość. Po prostu myślę, że taki kolega chce zakończyć rozmowę w sposób ciepły, przyjazny, trochę mniej wyrachowany od zwykłego "No to na razie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale jak ktoś mówi:

"Łojezu, musimy iść gdzieś kiedyś", w rzeczywistości często myślę sobie "a żebyśmy się już więcej nie spotkali"

to to już jest nieszczerość. A sytuacja o której Ty mówisz jest troszkę inna, bo nie masz nadziei, że się już nie spotkacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam historie lekko nawiązującą właśnie do ludzi z którymi dawno się nie widzieliśmy. Jak wiadomo uczniowie po ukończeniu pewnego etapu w edukacji zwykle rozchodzą się do różnych szkół w różnych rejonach kraju. Rozstają się w dobrych nastrojach z obietnicami, że będą utrzymywać kontakt, taa... Mija sobie niespełna rok i nagle nie poznają cię na ulicy, choć w czasach gdy byli w jednej klasie taki był twoim całkiem dobrym kumplem i nawet często widywał się z tobą poza szkołą. Nie żebym był tym jakoś specjalnie zbulwersowany albo przejęty. Uważam natomiast takie zachowanie za śmieszne i godne idioty, który nagle zapomniał co działo się wczoraj. Zupełnie jakby chciał uniknąć wspomnianego dialogu z serii ''ustawmy się jeszcze na piwo" tak bardzo, że ucieka się do udawania niewidomego, nie można burknąć cześć i kiwnąć głową, trzeba zachować jakiś niepojęty dla mnie rodzaj dumy. Żeby było śmieszniej osoby z którymi się za bardzo nie lubiłem często witają się bez najmniejszych oporów i nawet wdadzą w jakąś niezobowiązującą rozmowę. Nigdy nie zrozumiem ludzi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mija sobie niespełna rok i nagle nie poznają cię na ulicy, choć w czasach gdy byli w jednej klasie taki był twoim całkiem dobrym kumplem i nawet często widywał się z tobą poza szkołą. Nie żebym był tym jakoś specjalnie zbulwersowany albo przejęty. Uważam natomiast takie zachowanie za śmieszne i godne idioty, który nagle zapomniał co działo się wczoraj.

Jak ludzka pamięć śmie być ułomna?

Mnie z kolei śmieszy sugerowanie, że powinienem pamiętać imiona, nazwiska i twarze wszystkich osób, z którymi się kiedykolwiek spotykałem. U mnie jest problem (czy raczej "problem"), że ludzie zachowują się tak, jakby mnie znali, ale ja niektórych po prostu nie pamiętam, bo np. działo się w tak odległej przeszłości, że zdążyło mi już wypaść z pamięci. Potrzebuję bardziej szczegółowego przypomnienia, żeby kogoś poznać w przypadku niektórych osób. Nie pamiętam już imion/nazwisk/twarzy części koleżanek i kolegów z tzw. "dawnych lat". I dobrze. Są o wiele istotniejsze rzeczy do zapamiętania niż imię i nazwisko osoby, która siedziała w gimnazjum w trzeciej ławcę po lewej stronie, a z którą nie miało się kontaktu potem. Jedni są bardziej charakterystyczni i łatwiejsi do zapamiętania, inni mniej. Jednych spotkałem w czasie, kiedy moja pamięć cokolwiek zarejestrowała (pewnego okresu po prostu nie jestem w stanie odtworzyć), innych później. Moim zdaniem nie ma w tym nic dziwnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle lat funkcjonowania na forum z nadzieją dorobienia się jakiegoś "kolorku", i kiedy ten dzień nadchodzi otrzymuję obrzydliwy różowy =).

Co do ludzi i ludzisk, to ostatnio przyszła mi pod rozwagę inna kwestia. Otóż istnieje dość spory odłam społeczeństwa, nieposiadający bliższych znajomych. Nieśmiali, nerdy, gbury, chamy etc. Nie żebym miał coś przeciwko nim - sam kolegów (a raczej bliskich kolegów) mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Zauważyłem jednak pewną tendencję którą ciężko mi zdzierżyć. Tego typu odludek spotykając innego odludka nader często dochodzi do cudownej, jego zdaniem, idei wyciągnięcia doń "pomocnej" dłoni. Dopóki to pojedynczy sygnał, który można zignorować, wszystko jest w porządku. Gorzej gdy jakaś niedorajda obierze sobie za cel zdobycia przyjaciela i mimo braku odwzajemnienia tejże chęci będzie dzwonić, zagadywać i zapraszać na imprezy. Ciężko takiemu komuś zrozumieć, iż niektórzy po prostu lubią pewną dozę samotności i nie balangują co piątek bo nie chcą. Nie będę ociekał szczęściem dlatego bo jakiś ktoś zrobi ze mnie towarzysza niedoli. Osobiście uważam, że nadmiar znajomych sprawia więcej problemów niż radości.

PS. Kto jeszcze nie spełnił swojego forumowego obowiązku i nie nominował wpisu miesiąca? Do roboty póki czas!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopóki to pojedynczy sygnał, który można zignorować, wszystko jest w porządku. Gorzej gdy jakaś niedorajda obierze sobie za cel zdobycia przyjaciela i mimo braku odwzajemnienia tejże chęci będzie dzwonić, zagadywać i zapraszać na imprezy. Ciężko takiemu komuś zrozumieć, iż niektórzy po prostu lubią pewną dozę samotności i nie balangują co piątek bo nie chcą. Nie będę ociekał szczęściem dlatego bo jakiś ktoś zrobi ze mnie towarzysza niedoli. Osobiście uważam, że nadmiar znajomych sprawia więcej problemów niż radości.
No, takie spotkania bywają bardzo ciekawe :D W liceum chodziłam do klasy z dziewczyną, która w czasie 3 wspólnych lat w klasie wypowiedziała w sumie może dość słów na jedno zdanie (nie licząc 'jestem/obecna'). A kiedy z nią zamieszkałam, nagle okazało się, że potrafi mówić godzinami (i to na szczęście zwykle interesująco :D). Sama zwykle raczej nie zaczepiam ludzi (wychodzę z założenia, że znajomych mam wystarczająco), jednak z kimś sympatycznym chętnie się zaprzyjaźniam ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie z kolei śmieszy sugerowanie, że powinienem pamiętać imiona, nazwiska i twarze wszystkich osób, z którymi się kiedykolwiek spotykałem

Aye, aye. Kilka razy w moim życiu spotkała mnie sytuacja, gdy podszedł do mnie ktoś i zaczyna mi nickować "Co tam Nicek, gdzie pracujesz Nicek, jak się żyje Nicek?"

A gdy odpowiadam "sorry, nie kojarzę Cię", ten zaczyna wyjaśniać kim jest. I rzeczywiście...ten ktoś okazuje się bratem kumpla siostry koleżanki z którą ostatnio się przywitałem na ulicy...

A jeszcze bardziej rozśmieszają mnie osoby, które po zapoznaniu się (np. Kaźmirz-> Nicek, Nicek-> Kaźmirz) wysyłają zaproszenia na fejsbuukach albo dopytują się o numery gg (no dobra, z tym ostatnim to tylko raz zdażył mi się taki przypadek, ale na fb mam skrzynkę zapełnioną zaproszeniami ludzi, których w ogóle nie kojarzę. No ocb?!)

Ale z innych informacji: Udało się! Dostałem się do woja :D Na razie na 4 miesiące na służbę przygotowawczą, ale to już coś. Więc teraz pewnie w ogóle nie będzie mnie tutaj, więc postaram się jeszczę trochę potrollować do piątku :D

A od soboty będzie mnie budzić ojczyny głos pana kaprala...(pobudka, kocie! xD)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ave!

Nawiazujac do tematu nieznajomych znajomych - zdarza mi sie nader czesto, zwlaszcza ze nie mam jakichs specjalnych zdolnosci w kojarzeniu imion, nazwisk, twarzy czy nickow. Potem dochodzi do tych dosc krepujacych sytuacji, gdy podchodzi do mnie jakas nieznana osoba, zagaja przez chwile rozmowe jak z dobrym znajomym, po krotkiej pogawedce sie zegna, a ja sie potem zastanawiam przez nastepna godzine: "kto to na wszystkich bogow byl". Coz, skoro go nie zapamietalem, to znaczy, iz nie byl kims specjalnie waznym w mym zyciu.

Nudne kwestie szpitalne -> w polowie pazdziernika maja mi naprawiac reke, ktora popsuli mi w Pszczynie. Jak operacja sie uda, to bedzie git - jak sie nie uda to napakuja do srodka zelastwa i unieruchomia na stale. Swoja droga - nie wiem co o tym myslec: co jakis lekarz widzi moje zdjecia RTG i zlamania jakie mialem, to tylko robi taka dziwna mine i splawia mnie (no, w zasadzie to rodzicow) mowiac, ze nie ma dosc doswiadczenia/sprzetu by podjac sie kontynuowania leczenia mojego przypadku. Namiarow na specjaliste, ktory ma doswiadczenie/sprzet nie podaje oczywiscie.

Tak wiec na przyszlosc: zna ktos jakichs dobrych uzdrowicieli? Najlepiej takich co promocyjnie rozwiaza sprawe Aurelki?

Tak w ogole, to mam teraz dosc spory dylemat: Castlevania: Lords of Shadow czy The Legend of Zelda: Ocarina of Time (tak, jestem jednym z tych frajerow co kupili konsolke Nintendo jeszcze przed obnizka cen... grrr). Obie gry sa znakomite, z obiema seriami mialem kontakt wczesniej i obie serie pokochalem szczera i bezinteresowna miloscia. Gdyby byly kobietami to bym sie z nimi ozenil, tak to tylko moge z nimi spac. Tak wiec, podstawowe pytanie: ktora przejsc pierwsza?

BTW: czuje sie niekochany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze bardziej rozśmieszają mnie osoby, które po zapoznaniu się (np. Kaźmirz-> Nicek, Nicek-> Kaźmirz) wysyłają zaproszenia na fejsbuukach(...)

Jeszcze bardziej zabawne jest, jak zaproszenia wysyłają osoby, których w ogóle się nie zna, a co najwyżej kojarzy z widzenia, np. ze szkoły...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...