Skocz do zawartości
Black Shadow

'Szafa Gra' - Edycja I

Polecane posty

Słucham starej muzyki (Wiem to nie podobne mając 18 lat i słuchać starych piosenek) tęskniąc za starym rapem z lat 90tych postanowiłem puścić Liroya-Alboom. Na początku miałem obawy czy stara kielecka szkoła jeszcze do mnie przemówi, ale jednak początkowe obawy prysły. Scyzoryk czy Ciemna Strona powinien znać każdy. Można zarzucić mu dużą ilość wulgaryzmów czy też to, że podkradał kompozycje zagranicznym wykonawcom, ale nie można mu zarzucić, że jest w tym po prostu dobry. Fajne życiowe teksty szczególnie Śleboda która pokazuje, że pomimo lat nic w naszym kraju się nie zmieniło.

Edytowano przez krzychu20000
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym tygodni grają mi w głowie dwa kawałki. Pierwszy to Sak Noel - Paso. Ja wiem, że Radio Eska jest tak głupie jak wszystkie jego reklamy i powalające rozmowy prowadzący-słuchacze. Ale muzyka mi się czasem podoba. Jak puścili tą nutkę od razu wpadła mi do głowy, tak jak jego poprzedni kawałek - ocb. A od wczoraj nie może mi wyjść z głowy Philip Glass - Koyaanisqatsi. Tak to jest jak się chce oglądać te seriale które lubi Smuggler :) czyli np. Scrubs. A tam w 5x17 jest właśnie ten utwór, dzięki któremu scena z zabójczym spojrzeniem jest świetna. Bardzo polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PJ Harvey - Let England Shake

Niedawno przeze mnie odkryta stosunkowo świeża (sprzed paru miesięcy) płyta będąca mieszanką post punku i neofolku, ale nagrana tak, że brzmi bardzo popowo. Urzeka swoim klimatem, ładunkiem emocjonalnym, prostotą przekazu i przede wszystkim niesamowicie zwiewnymi melodiami. Słucham jej od dwóch dni, ale już wiem, że obok A Scarcity of Miracles to moja ulubiona płyta wydana w tym roku. Naprawdę kapitalna, wywaliłbym tylko zupełnie niepasującą do niej ostatnią piosenkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Two Steps from Hell - dyskografia

Pierwotnie zakładałem, że wytwórnia muzyczna założona przez dwóch gości w Kalifornii tworzyła głównie kompozycje, które opierały się na patencie chór + orkiestra = epic ;] Niemniej przesłuchując się przez ich twórczość okazało się to założeniem błędnym, bo przez tych kilkanaście już albumów jakie nagrali od 2006r - naprawdę pogratulować przerobu - znalazło się miejsce i na orientalne rytmy, coś z pogranicza akustycznego horroru, nawet kawałki z elektroniką albo brzmieniem rockowym, które głównie daje czadu na krążku Pathogen ^_^ Jeżeli jednak z całej kolekcji miałbym wybierać to największego kopa do wydarzeń dziejących się na ekranie nadaje Invincible oraz Legend gdzie są takie kawałki jak Protectors of the Earth chociażby :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AC/DC- Black Ice

Choć z każdym rokiem lat im przybywa, nadal grają znakomicie! Uwielbiam ich granie, a oni nie patrzą na aktualne trendy i grają to, co potrafią najlepiej. Takie utwory jak Rock'n'Roll Train, War Machine czy Rocking All The Way po prostu porywają. Ech, chciałbym, żeby jeszcze raz odwiedzili Polskę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapela, którą odkryłem przez przypadek oglądając pewną kompilację na YouTubie :D

The Script - The Script

The Script - Science & Faith

Całkiem przyjemnie pop rockowa kapelka, dosyć młoda i z niewielkim bagażem doświadczenia, ale mająca miłe dla ucha kawałki, niezły wokal oraz warstwę tekstową ;) Z dostępnych na krążkach polecam zwłaszcza Rusty Halo, Dead Men Walking oraz This=love... szkoda tylko, że inny niezwykle podobający mi się kawałek czyli Bullet From a Gun był tylko na bonusowym CD w wersji amerykańskiej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie pierwsze propozycje- dla kogoś szukającego cięższych (ale bez przesady) elektronicznych nut, kolejna- na uspokojenie. :F

Zen Mechanics vs. Headroom - CBR, Zen Mechanics - Vale da Lua. Z płyty Zen Mechanics - Holy Cities, która, choć minęło już parę lat od jej wydania, nadal jest dla mnie jasnym punktem w morzu full onu, czyli bardziej imprezowych uderzeń psytrance. Utrzymana jest w konwencji psygressive, a więc naturalnej eksploracji psychodelicznych ekscesów muzycznych, ale wykonana w mocno tanecznym standardzie- ósemkowe basy, charakterystycznie jęczące syntezatory, podkreślone tempo. Takim właśnie, dynamicznym utworem, jest CBR. Vale da Lua to natomiast rozpoczynający się hipnotycznym motywem- przechodzącym w rozwinięciu w rozmarzone leady brzmieniem inspirowane gitarą elektryczną- motyw rodem z chill roomu, wpasowujący się jednak w charakterystykę transowej płyty.

Secret Society - (S)Laughter, Crystal Math, z płyty Explosive Diorama. Secreci się nie chrzanią i produkują naprawdę wkręcające, kwaśne motywy, z nieco wręcz darkowym groove i w szybkim tempie. Utwory bardzo mocno żyją bliższym tłem i cokolwiek ambientowymi dźwiękami. Drugi utwór wydaje mi się nieco bardziej charakterystyczny przez łatwo wkręcające, mistrzowsko rozwinięte intro. Ogólnie rzecz biorąc, płyta na pewno ze swoistym "jajem", nie słyszałem wcześniej transu wykonanego w takiej konwencji.

Enigma - Voyageur, Page of Cups- z płyty Voyageur. Najlepszy moim skromnym zdaniem album Enigmy. Nie znam drugiego tak dobrego połączenia klimatu new age z muzyką taneczną. Jest nie dość, że bogato, to maksymalnie gustownie i klimatycznie- ta muzyka niewątpliwie ma duszę. Obok In the Shadow, in the Light te kawałki to dwa największe IMO szlagiery na tej płycie- Voyageur zawdzięcza to świetnemu groove na basie, a Page of Cups trafiającej głęboko z przekazem melodii leadu. Myślę, że każdy powinien się zapoznać z tymi utworami, bo na pewno mu nie zaszkodzi, a mogą się bardzo spodobać, jeśli tylko trafią w jego wrażliwość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ozzy Osbourne - Speak of the Devil

Może i zebrała negatywne opinie, ale mi się podoba. Nie wiem, co recenzenci mają z tymi piskami i krzykami, jak ja (i kilka innych osób) zrozumiało ABSOLUTNIE wszystko (może dlatego, że słucham reedycji z 1995 roku). Może odebrano piosenkom trochę głębi, ale nie jest aż tak tragicznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Foster the People - Torches

Całkiem świeża kapela z 2009r, która weszła na rynek z hukiem niecały rok temu z wymienionym wyżej albumem albo będąc bardziej dokładnym - utworem Pumped Up Kicks. Głównie dzięki niemu stali się co by nie mówić sławni i znani co potwierdzają statystyki na last.fm aczkolwiek nie wiem do końca skąd wziął się ich sukces ;] W muzyce indie nie siedzę, rozeznania w środowisku nie znam a słucham przez ostatnie dni tylko ich albumu przerywając na godzinkę - powiedzmy - Foo Fighters, bo po prostu fajnie brzmią, tak lajtowo i przyjemnie. A z albumu polecam jeszcze kawałek Call it What You Want :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joan Jett - I Love Rock'N"Roll

I to się nazywa prawdziwy rock. Tak na marginesie - wybiera się ktoś na jej koncert na Quilmes Rock?

Ozzy Osbourne - Diary of a Madman

Ozzy Osbourne - No More Tears

Te dwa albumy to pełna kwintesencja Ozzy'ego. Ostre kawałki są przeplatane powolnymi, spokojnymi balladami, co daje pewien kontrast podczas słuchania, a jednocześnie nie czuje się powtarzalności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym tygodniu mnie rozwalają "Plamy na Słońcu" z nowej płyty Kazika. W piątek zajęły pierwsze miejsce na Liście Przebojów Trójki i od pierwszego wysłuchania zawładnęły moim umysłem. Uwielbiam społeczne-polityczne teksty Kazika - od 12 Groszy, przez "4 pokoje", "Wojnę z chłopami" do "V rozbioru Polski" i wielu innych. Genialnie ujmuje wiekszość problemów trapiących nasz kraj. I to naprawdę jest głębokie, niby śmieszne ale skłaniające do refleksji. "Co się porobiło z tą krainą złą". I jak wpada w ucho... Ave Kazik forever!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue Stahli - ULTRAnumb

Kawałek poznałem kilka dni temu randomowo skacząc po 'jutubie i od tego momentu słucham go minimum raz dziennie :D Nie jestem specjalnym fanem gatunku nie wspominając o tym, że ciężko jednoznacznie stwierdzić co grają, poza tym ich inne kawałki nie dają mi takiego powera, ale co tam... ;] W każdym razie jeden z tych kawałków, które pompują mi dodatkową adrenalinę do żył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyta Cheap Trick, o jakże wymyślnym tytule Cheap Trick,

Rock`n Roll w Australijskim stylu (czyt. AC/DC), ale bez przesady znajdą się na krążku też wolniejsze utwory. Polecam przesłuchać piosenkę Wrong All Along... zrozumiecie o co chodzi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tebeg

Wróciłem do klasyków rocka: The Who (Quadrophenia, Who's Next), Blue Oyster Cult (Fire of Unknown Origin - polecam szczególnie mocno, płyta bezbłędna), Jethro Tull (Aqualung). Przez dłuższy okres słuchania czegoś mocniejszego (Septicflesh, Opeth, RATM, Mastodon, a nawet Anaal Nathrakh o.0) wszystko to brzmi dla mnie wprost niesamowicie. Dostrzegam wiele smaczków, elementy, których nie zauważa się nawet po kilku przesłuchaniach poszczególnych utworów... Czuć to, że muzycy znali się na swoim fachu i świetnie bawili tworząc te albumy. A poza tym: jaka w tym tkwi moc!

Edytowano przez Tebeg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Cure - Bestival Live 2011

Kapitalna koncertówka od The Cure. Po dodaniu klawiszy, utwory z 4:13 Dream brzmią o wiele lepiej, chociaż i tak (na szczęście) jest ich bardzo mało. Z drugiej strony, brak Porla Thompsona niestety słychać, część kawałków traci przez to na swoim przepychu i przestrzeni.

Tutaj jednak nie ma co narzekać, bo płyta to dwie i pół godziny wypełnione po brzegi największymi przebojami zespołu, także fani, do których się zaliczam, będą wniebowzięci.

Wydanie jest standardowe - w książeczce jest trochę zdjęć z koncertu i podstawowe informacje na końcu. Plusem jest tu cena, na Amazonie swego czasu można było to kupić za równowartość około 30zł, teraz widzę, że zdrożało. Ja trochę do tego dopłaciłem, bo kupiłem sobie przez Allegro (na Amazonie opłaca się robić tylko duże zakupy, bo wtedy wysyłka jest za darmo), ale i tak nie żałuję ani grosza - jeśli chodzi o The Cure, to celuję w posiadanie całej dyskografii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marilyn Manson - Born Villain

Dawno tego pana nie słuchałem, ale nic straconego - najnowszy album to znany warsztat pierwszorzędnego skandalisty bez żadnych odchyłów robiących z jego muzyki popłuczyny :D Jest całkiem klimatycznie, z lekką dozą psychodeli a przede wszystkim IMO porządnie w warstwie rzemieślniczej co składa się na przyjemny album warty grzechu ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Earth Crisis - Neutralize The Threat

Całkiem niezłe (nawet dobre), sXe-vegańskie metalcore'owe granie. Ale mimo to jestem trochę zawiedziony. Poprzedni album - To The Death, naprawdę kopał tyłki. A jako, że fani wolą (sądząc po last.fm i paru tweetach) ich ostatnie dzieło, to kupiłem. Ja jednak wolę poprzednika. No i nie ma takiego killera, jak

...

Choć jak wspomniałem, to nadal dobra płyta - będę do niej wracał, a parę kawałków wyląduje w moim odtwarzaczu. Chyba po prostu za mocno się hajpowałem... sweat.gif

Edytowano przez Accoun
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smashing Pumpkins - Oceania

Ależ udało im się wysmażyć krążek! Znam ich twórczość dość dobrze, ale nigdy nie byłem mega fanem. Z pierwszą płytą, Gish, nie jestem zbyt osłuchany, także ciężko mi się na jej temat wypowiedzieć. Druga, Siamese Dream to kapitalne zwiewne melodie, świetne brzmienie, ale i kilka strasznie mulących kawałków. Potem była Mellon Collie, chyba najlepsza, na której jednak też znajduje się kilka niepotrzebnych piosenek (ale za same solówki należy jej się wieczna chwała, są po prostu obłędne, przecież to co oni wyprawiają na chociażby Love to jest rzeźnia niedostępna dla większości metalowych kapel). Potem nie nagrali nic przesadnie ciekawego, także ograniczyłem swoją znajomość tej kapeli do posiadania pierwszych trzech płyt i pobieżnego poznania się z resztą.

Po pierwszym odsłuchaniu Oceanii byłem do niej negatywnie nastawiony. Znowu jest zbyt spokojnie i nudno, nie ma żadnej chorej solóweczki rodem z MCaIS, jakoś tak za mało hipstersko (to jest zbyt mainstreamowo). Jakoś tak przy trzecim przesłuchaniu zaskoczyło, a obecnie uważam najnowszy krążek Smashing Pumpkins za najlepszą niemetalową płytę tego roku. Charakteryzują ją przede wszystkim świetne melodie i wyciszony klimat, ale bez nudnego akustyczno-ogniskowego brzdąkania z pierwszych krążków. Owszem, jest kilka mielizn, w niektórych momentach robi się zbyt rozmiękczona i bez ognia, ale to w żaden sposób nie wpływa na odbiór całości.

Bardzo fajnie, że na tydzień przed premierą można sobie na spokojnie odsłuchać album w całości, bez żadnego bawienia się w single, które tak naprawdę nie dają żadnego pojęcia o albumie jako o całości.

W każdym razie już nie mogę się doczekać oficjalnej premiery, w tej chwili nic mnie nie obchodzą przeciętne nowości z tego miesiąca pokroju Rush, Candlemass, czy wręcz fatalnego Kreatora, ja tam lecę oddać swoje pieniążki za tę płytę jak tylko pojawi się w sklepach.

Edytowano przez Diex
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joy Division - Closer

Zobaczyłem w sklepie... tanio, pomyślałem że kupię i nie żałuję. Wcześniej słyszałem jakieś pojedyncze kawałki, ale nigdy coś zwartego. Słuchając płyty czujesz sie jakbyś cały przechodził w ich świat, w ciemne korytarze lat 80. Właściwie to tylko muzyka, ale przekazuje tyle uczyć, że zmienia się w bardzo ciekawe doświadczenie. Polecam każdemu fanowi rocka/punku itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A znasz Unknown Pleasures? Moim zdaniem jeszcze lepsza i jeszcze bardziej emocjonalna od następczyni, z Closer bije chłód i brak jakiejkolwiek nadziei, UP to jeszcze rozpaczliwa próba poradzenia sobie ze swoimi problemami.

Swoją drogą, to Curtis jako człowiek wydaje się być wyjątkowo antypatyczny. Czytałem jego biografię i naprawdę facet musiał być nie do wytrzymania. Z drugiej strony wiarygodność tej biografii można podważyć, w końcu była pisana przez jego żonę i widać, że nie jest zbyt bystrą osobą - nie dość że epilepsja, a potem depresja męża pewnie ją przerastała, to jeszcze ten związek Iana z Annik... W filmie Closer już tak Curtisowi nie dokopali, tam było mi faceta autentycznie szkoda.

Edytowano przez Diex
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyty nie mam, ale przesłuchałem sobie zaraz po tym jak skończyło się odtwarzanie Closer, byłem zbyt ciekaw tego zespołu i rzeczywiście Unknown Pleasures jest lepsza. Słychać tam szczątki nadziei w głosie Iana.

Ogólnie... jest w tym coś magicznego, słuchając tej (jakby nie patrzeć) prostej muzyki czujesz się, że cię wciąga i zamyka w jakimś mrocznym świecie, czuć ten przytłaczający klimat. Biografii nie czytałem, ale może jak znajdę za jakąś rozsądną cenę to kupię i przeczytam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...