Skocz do zawartości

Dla prawdziwków - black/death/speed/thrash


Cardinal

Polecane posty

Nuclear allstars? Nie, nie słyszałem. Ale ja za to bym ci polecił Roadrunner United: All Star Session, czyli udział muzyków z zespołów z Roadrunner Records. Wprawdzie ta płytka w porównaniu z twoimi znacznie się różni. Jest to bowiem kawał solidnego Death, Thrash, Heavy (Dani Filth na jednym kawałku) czy innego mniej agresywnego brzmienia. Na czele tworzenia stanęli: Robert Flynn czy Joey Jordison

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Roadrunner United dawno w kolekcji mam. Najbardziej podchodzą mi kawałki "The Dagger", "Annihilation By The Hands Of God" (Joey na perce wymiatacz deathmetalowy!!! Hell yeah!), "The End", "The Rich Man" i "Dawn Of A Golden Age". Reszta aż tak mi się nie podoba. Rozumiem, ludziska mówią że "właśnie w tej różnorodności tkwi siła tej płyty", że "jest dla każdego" i inne pier... bzdury. Ale mi taka rozbieżność gatunkowa nie przypadła do gustu, bo z całej płyty słucham jedynie jej mniejszej połowy. A tania nie była!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówisz, że ten album drugi Nuclear Allstars jest gatunkowo melodic death metalem, to ja bym się na twoim miejscu na cuś takiego skusił. Ale lepiej mnie nie słuchaj :D Poszukaj jakieś opinie i wtedy się zastanów....

Dla mnie natomiast misz-masz gatunkowy na Roadrunner United akurat pasuje i wg. mnie dzięki temu gatunkowo album zbytnio nie jest monotonny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Co do Ov HELL, o którym ktoś pisał. Jest album dość poprawny, któremu brakuje pazurka. Dla mnie jest to kontynuacja Gorgorothowego - Ad Majorem Sathanas Gloriam, z wokalami Shargatha z Dimmu Borgir, które nie akcentują się żadną furią, żadnymi emocjami. Są poprawne. Ścieżka dźwiękowa jest jak najbardziej poprawna. Taka jaka powinna być w black metalu, jednakże właśnie te wokale czynią płytę nużącą.

Polecam Urgehal - Ikonoklast, która zmiata, wchodzi z kopyta w dupę i nie chce wyjść, wiercąc się tam. Ostre riffy, które chcą się wyrwać z całości projektu, a jednak nie mogą, magiczny wokal, pożoga, która się sieje na tym albumie czyni go jednym z najlepszych w dorobku tej znakomitej kapeli.

Następnie 1349 - Demonoir. Obawiałem się, że po złym przyjęciu poprzedniego (bardzo dobrego wg mnie (!)) albumu, chłopaki zaprzestaną ciągnięcie tego pomysłu i wrócą do starych sprawdzonych rozwiązań, jednak nie. Poszli jeszcze dalej i przekroczyli bramy piekieł. Klimat jest tak gęsty, że nie chce się go opuszczać. Ostra napieprzanka rodem z HellFire połączona z klimatycznymi wstawkami, które ukazały się na ich ostatniej płycie, Revelations of The Black Fame. Płyta zapada w pamięci i wkracza na nowe doznania w Black Metalu.

I na koniec zostawiam perełkę, a mianowicie: Ragnarok - Collectors of The King. Tego nie da się opisać, tego trzeba posłuchać. Pisanie o tym albumie to wstyd, bo wszystko sprowadzi się do szufladkowania tej płyty :)

Fanom blacku polecam też: Kult Ov Azazel - Destroying The Sacred, albumu nie dostanie się poza stanami (wytwórnia płytowa zawaliła sprawę reklamy i dystrybucji), sam Xapan, powiedział żeby ściągnąć sobie ten album. Bo z tymi palantami z Arctic Records nie da się współpracować. Chciałbym zauważyć, że nawet w dystrybucji cyfrowej nie doświadczycie albumu. A naprawdę warto się nimi zainteresować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam Urgehal

O tak, ja też. Tyle że nie Ikonoklast a Goatcraft Torment, który mnie swego czasu ostro sponiewierał (i nadal skutecznie to czyni). Piękny album po prostu :]. W sumie, to gdybym nie zainwestował kilka lat temu w ten CD Urgehala, to penie nigdy bym się do black metalu nie przekonał. Choć i tak wolę śmierdzący siarą death w wykonaniu Throneum.

Następnie 1349

Tego projektu to akurat nie lubię. Niby i muzyka całkiem miło chlaszcze po karku, ale imho wokal wszystko psuje. Nie wiem co jest, ale ciężko mi to wytrzymać. Jakiś taki wymuszony się wydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 2 months later...

Co do nowego albumu Eluveitie...

Moim zdaniem trzyma świetny poziom, chociaż spodziewałem się po nim trochę więcej po prawdzie. Przede wszystkim szkoda że cała płyta utrzymuje się w klimacie drugiego, tytułowego, Everything Remains as It Never Was, przed którym znajdziemy GENIALNE moim zdaniem intro - a więc po przesłuchaniu dwóch pierwszych utworów, przesłuchaliśmy właściwie całą płytę...

Absolutnie nie zgodzę się jednak co do stwierdzenia o zrobieniu z Eluveitie metalcore'a - fakt, że przy ERaINW nie czuć tych jaj co na poprzednich albumach, ale to mimo wszystko głośna, ciężka i świetnie brzmiąca płyta. Polecam zdecydowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Converse

Jeśli chodzi o te klimaty, to myślę, że powinieneś się zapoznać z takimi wykonawcami jak:

Enslaved, Ihsahn, Negură Bunget, Solefald, Sigh czy Emperor. Ja takiej muzyki osobiście nie trawię, ale to znane nazwy. Może akurat Ci się spodoba ich muzyka. Dorzuciłbym do tego wszystkiego jeszcze Deathspell Omega, ale to może być zbyt ciężkostrawne dla Ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Czas trochę odświeżyć wątek

Bo trochę nam zardzewiał :)

Słuchaliście najnowszego(póki co) albumu Marduka?

Chodzi mi oczywiście o Wormwood.

Jest to wszelako rozwinięcie pomysłów z "Rom 5.12", czyli coraz bardziej ważna jest atmosfera utworów. Choć nie brakuje szybkich kawałków w starym stylu.

Jaka wasza opinia na temat tego albumu i kapeli?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

O tak - dość średni są chociaż pare kawałków fajnych mają, nie zaprzeczę. No i są znacznie znacznie lepsi od Bodomów. Black Waltz chyba jest najciekawsze w dorobku Kalmah.

Ale najciekawszy melodeathowy (Kalmah i CoB mają może nawet więcej wspólnego z power metalem, zwłaszcza ci drudzy) zespół z Finlandii to zdecydowanie Insomnium, u których można znaleźć melodie przypominające stare In Flames podlane melancholijnym klimatem. Ta muza naprawdę wywołuje emocje podczas słuchania i to ją bym przede wszystkim polecił, szczególnie ze względu na ich małą popularność w stosunku do klasy jaką prezentują (chociaż ostatnio podpisali kontrakt z Century media to powinni ich lepiej wypromować) no i oczywiście na zbliżającą się jesień będzie jak znalazł.

The Elder

A the gates of sleep

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Od dłuższego czasu zagłębiam się w twórczość zespołu Arch Enemy. Zacząłem od świetnego (choć nie ideanego) i chyba też najlepszego albumu Domsday Machine. Trzeba przyznać, że kawałki takie, jak "Nemesis", "I am a legend/out for blood", czy "Slaves od yesterday" zachęciły mnie do zapoznania się z innymi krążkami. I co mnie spotkało? Nie powiem "wielkie", ale bolesne rozczarowanie...

Kiedyś wyznawałem zasadę "pierwsze pomysły są najlepsze/najciekawsze". I to się sprawdzało. Np.: Disturbed - The Sickness. Ale potem zasada upadła. Np. pierwsza płyta Huntera. I jak się okazało Arch Enemy też do nich należy. Została wydana kompilacja The root of all evil zawierająca utwory z trzech pierwszych płyt, ale zaśpiewane(?) przez aktualną wokalistkę. Hmm... Powiem tylko, że nie tego się spodziewałem. Ta muzyka mnie męczyła. Ale stwierdziłem, że może przez to, że to były "początki" zespołu.

Zabrałem się więc za słuchanie Rise of the tyrant. Było już lepiej. Mimo to płyta nie umywa się do Domsday machine. W tej ostatniej każdy kawałek czymś się wyróżniał, każdy był inny, w ogóle je rozróżniałem. Potrafię wymienić tytuły i kojarzę je z melodią. Niestety w Rise of the tyrant tego nie ma. Fakt - świetny "The great darkness", albo trochę gorszy "In this shallow grave", ale to tyle. Solówki mnie męczą, wokal jakby stracił na mocy (Angela traci głos...?), cała muzyka jest jakby pozbawiona pazura, pozbawiona "tego czegoś".

Ech, szkoda...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie słucham metalu od około roku. Skłoniło mnie do tego jedno nagranie pokazane przez kumpla. Mianowicie jest to Scream aim fire, od Bullet for my Valentine. Mimo, iż słuchałem przedtem rocka, to nagranie za Chiny mi się nie podobało, i słuchałem go niemal na siłę... Lecz, po nieco uważniejszym wysłuchaniu tego nagrania w domu, zaczęło mi się ono podobać. Potem zacząłem sprawdzać na wikipedii (jak to mam w zwyczaju...) wszystkie informacje o nich. Dowiedziałem się, że jedno z ich starszych nagrań (Hand of Blood) pojawiło się w grze NFS Most Wanted. Od razu je skojarzyłem, (ale w tych czasach na widok metalu krwawiły mi uszy, a to nagranie wyjątkowo mi się spodobało) i przystąpiłem do odświeżenia mojej pamięci. Potem zacząłem słuchać wszystkich nagrań z The Poison. Potem nadszedł czas na album Scream aim Fire (tak, z taką samą nazwą jak nagranie) i doznałem nieprzyjemnego szoku, bo ich kolejne nagranie były coraz mniej ostre, oraz zawierały coraz mnie growlu Matta... Jednak wówczas nadal był to mój ulubiony zespół. Gdy dowiedziałem się o nowym albumie "Fever" zrobiłem tak jak z poprzednimi, przystąpiłem do słuchania, i... ogromne zaskoczenie. Świetny, soczysty, ostry metalcore, orz troszkę heavy matalu zamieniło się w leciutki, łagodny (z kilkoma wyjątkami) metal/hard rock. Najlepsze utwory z Fever to The last fight, oraz Your Betrayal. Ogólny ranking utworów to:

1. Hand of Blood - świetne ostre nagranko, ma dynamikę i fajną melodię

2. All these things i hate - za pokazanie, że Matt potrafi się nie tylko drzeć

3. Waking the demon - za ciekawy tekst, oraz miażdżącą solówkę

4. Tears dont fall - podobnie jak u góry

5. Cries in vain - ma w sobie niesamowity "klimacik"

Chciałbym Was zapytać jaka jest wasza opinia na temat tego zespołu? Bo wydaje mi się, że mało osób go słucha, i niektórym nie odpowiada taki styl.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...