Skocz do zawartości
Gość CRD

Fallout (seria)

Polecane posty

A może bardziej "top-down", jak to było w Dark Sunach i Gold Boxach? Czemu nie/tak? Mechanika walki wykorzystuje podział terenu na pola - przedstawienie ich to sprawa drugorzędna, patrz dalej

Izo/top down są wystarczająco podobne, by wrzucić je do jednego worka - w obydwu widzisz pole z perspektywy boga.

Gdy gracz ma kontrolę nad całą drużyną? Może i tak, bo Wizardry 8, aczkolwiek uważam ją za szczytowe osiągnięcie turowych RPG, nie pozwala na rozbieganie się drużyny, co niemal zmusza do chowania się po kątach w trakcie co większych bitew. Ale jeśli mamy do czynienia z prowadzeniem tylko jednej postaci, tak jak jest to w Falloucie, turowy FPP rodem z W8 pasowałby doskonale (a użyty nie został bo sirTech był tylko jeden). A racz zważyć że tylko elektroniczne, singlowe RPG wymagają kontroli nad wieloma postaciami jednocześnie - gdyby rozegrać partię d&d czy czegokolwiek innego gdzie każdy gracz widzi sytuację oczami swojej postaci, nie byłoby żadnych problemów.

Oczywiście, do dyskusja akademicka bo zostało użyte to, co zostało - ale mam nadzieję że przesłanie jest jasne :)

Wizardry 8 nie nazwałbym szczytowym osiągnięciem turowych RPG, właśnie ze względu na minimalne możliwości manewrowania w trakcie walki. No i czas oczekiwania na własną turę, pamiętasz przełęcz i Rapaxy? Kapłan z Death Wish minimalizuje to, co prawda, ale tylko do pewnego stopnia. Wiz8 nazwałbym szczytowym osiągnięciem w zakresie klasowego rozwijania postaci i monologów postaci z drużyny (JA2 oblige ;)).

A silnik Wiz8 użyty nie został, bo chcieli robić grę izometryczną. Jako gracz, widzisz swoją postać oczami wyobraźni z pierwszej perspektywy, ale plansza, na której przedstawiana jest walka, jest widziana z perspektywy boskiej i to oddaje Fo.

No i co z tego że rzut izometryczny był "rdzeniem" Falloutów? Zwróć uwagę na RTSy - Starcraft był od początku 2D. Teraz przesiadka na 3D! Nikt w to nie będzie grał, bo przecież widok 2D to podstawa Starcrafta. Twoje rozumowanie jest co najmniej dziwne. Tu nie chodzi o kłotnie na temat przedstawienia świata, a o świat przedstawiony. :)

Czytanie ze zrozumieniem.

Fallout 3 do Fallout 1 ma się tak, jak Starcraft 2 do Battlezone 2.

Widzisz róźnicę? Czy też naprawdę muszę pisać kolejne wypracowanie na ten temat?

PS Dyskusja o realizmie była przesadzona? :) O atomówce i atomowych samolotach? (Swoją drogą - nikt nie zauważył że Vertibirdy miały napęd atomowy, kiedy ja tak bardzo mówiłem że samolot nie może mieć napędu atomowego... Nie ma to jak bezmyślne plucie jadem? :P)

Czyli bzdury Bethesdy uzasadniają inne bzdury Bethesdy...?

Pro forma: izometr =/= 3D. Cechą charakterystyczną izometru jest brak perspektywy, obecnej w 3D.

http://en.wikipedia.org/wiki/Isometric_projection

Chryste, Rankin, tylko nie semantyka. Nikt w tym wątku nie używa "rzut izometryczny" w dosłownym tego słowa znaczeniu. Van Buren był w 3D a też określa się go mianem izometrycznego, bo gracz wie o co chodzi. Nagła zmiana określenia na rzut ukośny tylko jeszcze bardziej zamuli dyskusję.

Ciekawa wizja świata, w którym prowiant bierze się znikąd :<

Co wy się na to uparliście? Szczególnie że argument cokolwiek bzdurny:

Bzdurne to są uzasadnienia Bethesdy i niespójny świat.

Ależ zależności między osiedlami istniały - przez całą grę spotykało się kupców, którzy przenosili towary z jednego osiedla do drugiego. Miasto Megaton powstało tylko dlatego, że niegdyś było skupiskiem takich kupców.

Nie. Megaton zostało zbudowane przez ludzi, którzy chcieli dostać się do Krypty 101. Z jakiegoś powodu zbudowali sobie miasto wokół bomby atomowej, jakimś cudem przeciągając wielotonowe wraki samolotów bez odpowiedniego sprzętu i rozbierając je by zbudować miasto, podczas gdy praktycznie gotowe do zasiedlenia Springvale było 10 minut stamtąd.

Tak, spotkałem kupców. Ale jest ich za mało, jak na świat w którym minęło 200 lat od wojny. Na litość boską, na zachodnim wybrzeżu już w 84 lata po wojnie były duże firmy kupieckie (Water Merchants, Far Go Traders, Crimson Caravan) zajmujące się handlem wodą, żywnością, bronią, wszelakim sprzętem. Jedna karawana takiej firmy jest większa od wszystkich wędrownych kupców w Capital Wasteland.

Skąd brać metale? Jak to powiedziała pewna kobieta w Megaton, wystarczy się rozejrzeć. Wszędzie są jakieś wraki i ruiny - można to wykorzystać po raz drugi.

Owszem, było to w poprzednich grach.

Stada braminów widziałem, pamiętam nawet jedną konkretną lokalizację - Arefu. Co prawda tamte były martwe na skutek pewnych niefortunnych zdarzeń, ale jakby nie patrzeć braminy tam hodowano.

Jeden przypadek hodowli na większą skalę w CW. Jak na dwieście lat rozwoju to trochę cieńko, bo w 164 na Zachodnim Wybrzeżu NCR zbudowało swoją potęgę właśnie na wielkich stadach bydła.

Co jeszcze do jedzenia? Przeterminowane przedwojenne żarełko (niech tylko nikt nie mówi że to bzdura, w poprzednich częsciach też było ;P),

Na litość boską.

W pierwszych dwóch częściach.

Nie.

Było.

Przeterminowanego żarcia.

Były dwa (słownie: dwa) przedmioty będące przedwojennym żarciem: Small Dusty Box of Some Sort, czyli mikrofalowe TV Dinner oraz Noodles, czyli Makaron Instant. Żaden nie był jadalny, jest to bzdura.

Jedynymi przedwojennymi rzeczami nadającymi się do spożycia była Nuka-Cola i jedno (1) kamienne ciasteczko czekoladowe z SAD. C'est tout.

Abstrahując, znajdź konserwę tudzież inne jedzenie z 1909 chociażby i zjedz. Podziel się z nami wrażeniami.

zmutowane owoce, mięso.

Ale skąd się biorą? Widziałeś gdzieś w CW drzewko owocowe albo chociażby roślinkę je rodzącą? Rzeźnię czy nawet plemienny namiot do przyżądzania jedzenia?

Propos mięsa - raz nawet spotkałem grupę myśliwych na południowym zachodzie. Niefortunnie chwilę potem spotkali oni patrol Enklawy i tyle ich widziałem, ale myśliwi po pustkowiach wędrują. Potem z takiego mięska przyrządza się rozmaite potrawy - były nawet jakieś ciastka z Mirelurków.

Skala czasu. Myśliwi może i mieli rację bytu jako główne źródło pożywienia coś koło 2160, ale już wtedy operowały duże farmy na Zachodnim Wybrzeżu.

A właśnie w Rivet City w laboratorium pracowali nad odmianami roślin, które mogłyby się przyjąc na pustkowiu. Na stole leżały sobie marchewki, itp.

Uh-huh, jedyne, co zdołali wynaleźć w ciągu 200 lat to metoda na wytwarzanie pojedynczych marchewek i jabłuszek? Szkoda, w tym czasie Zachodnie Wybrzeże już dawno miało potężne uprawy i wielkie stada krów do własnej dyspozycji (mówimy o realiach postnuklearnych), a jakoś nie potrzebowali dwustu lat badań na to.

Stada braminów - widziałem parę martwych na skutek pewnych zdarzeń, ale to IMO wystarczający dowód na ich istnienie.

Nikt nie kwestionuje istnienia krów. Kwestionuję ich ilość i brak jakiejkolwiek zorganizowanej hodowli po dwóch stuleciach.

Przedwojenne żarcie. Cóż, przed wojną populacja na Ziemi wynosiła spokojnie kilkanaście miliardów ludzi, po wojnie - kilka milionów. Jedzenia nie wystarczy na zawsze, ale na długo.

Na pewno nie na dwa stulecia.

A zwierzątka do polowania - cóż, na pustkowiu póki co jest ich dużo więcej niż samych ludzi, więc wystarczy ich na dlugo.

Generalnie, od zbieractwa/myślistwa społeczeństwa dążą do osiadłego, agrikulturowego trybu życia. I w ciągu dwustu lat na pewno przynajmniej duża część miast dokonałyby tego skoku.

A one muszą coś jeść. Tylko co? Piach?

Fallout 2: stada braminów z NCR też są "karmione piachem" (vide quest senatora i cokolwiek pustawa mapa na której się znajdowały).

braktrawy.jpg

Pola łowieckie i pastwiska Klamath to kilka suchych krzaków i kilka suchych drzew.

I? Braminowm nie potrzeba niczego więcej. Po co mianoby im niepotrzebnie dogadzać? Sam fakt, że trawa jest pożółkła niczego nie znaczy.

Hordy szczurów żywią się niczym, chyba że przypadkowymi ofiarami w ludziach.

Szczury są wszystkożerne, więc mogą jeść cokolwiek im wpadnie w łapki.

Gigantyczne radskorpiony, dziesiątki radskorpionów w pustych jaskiniach na... pustkowiu.

Uh, co? Większość map dla random encounters posiada roślinność jakiegoś typu, i to wcale nie uschniętą z przedwojnia.

Random encountery z czymkolwiek. Jeśli to bolączka, to dotyczy i poprzednich części.

Porównaj sobie skalę. Jaką odległość przemierzasz w Fo1 i Fo2, jaki czas mija między random encounters tam a jakie odległośći i jaki czas mija między RE w Fo3?

Mi się wydaje, że niektórzy ludzie poprostu nie idą z duchem czasu i cały czas powtarzają "a za moich czasów było lepiej i wszystko było lepsze niż teraz". Czemu się tyle osób tak czepia biednej Betki? Jak dla mnie Fallout 3 nie zgubił wcale klimatu poprzedniczki i uważam, że ten sposób prowadzenia walki jaki jest w 3 jest znacznie wygodniejszy i fajniejszy niż w poprzednich częściach. Widok z pierwszej czy drugiej osoby bardziej się nadaję do takiego rodzaju prowadzenia walki niż izometryczny. Fakt może gram w 3 od niedawna i jeszcze zbyt daleko nie zaszedłlem, ale póki co to widze, że dużo osób się czepia tej gry tak naprawdę o to, że nie jest to dokładnie fallout 2 z odświeżoną grafą. Ja z góry spodziewałem się, że będzie to wyglądało inaczej bo Betka nie ukrywała, że będzie inny widok oraz inne zmiany. Jak dla mnie to wciąż jest fallout i to naprawdę dobry. I uprzedzając pewnie niektóre głosy, nie, nie jestem fanboyem Bethesdy.

I znowu kolejny użytkownik który nie ma zielonego pojęcia o tym co mówi. Nikt nie domaga się Fallout 2 z odświeżoną grafiką. Domagamy się sequela który stanowi kontynuację poprzedniczek a nie nieprzystającą tematycznie, gatunkowo i jakościowo gierkę.

Poczytaj sobie na temat Van Burena, prawdziwego Fallout 3.

Edytowano przez Mikael Grizzly
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizardry 8 nie nazwałbym szczytowym osiągnięciem turowych RPG, właśnie ze względu na minimalne możliwości manewrowania w trakcie walki. No i czas oczekiwania na własną turę, pamiętasz przełęcz i Rapaxy?

Ale to dotyczy wszystkich gier turowych. Nie powiesz mi chyba że jak np. w Den nagle do starcia w kościółku wtryniło się połowa addictów w sektorze ("dlaczemu" zresztą?) to tury nadal śmigały błyskawicznie?

A silnik Wiz8 użyty nie został, bo chcieli robić grę izometryczną.

Silnika Wiz8 jeszcze w ogóle na świecie nie było. Wymieniłem go jako przykład że jak się chce to można coś takiego wymyślić.

Jako gracz, widzisz swoją postać oczami wyobraźni z pierwszej perspektywy, ale plansza, na której przedstawiana jest walka, jest widziana z perspektywy boskiej i to oddaje Fo.

I see.

obrazek

Uhm, i te kilka krzaczków suchej trawy starcza do wykarmienia stada braminów? Zrób coś takiego z krowami - zobaczymy ile ci się uchowa. Chyba że chcesz mi powiedzieć że braminy mają taki magiczny metabolizm że kilka gram suchej trawy przerabiają na kilka kilo masy ciała?.

No chyba bierzemy wszystko dosłownie, tak jak to zrobiłeś z F3 niżej, i uznajemy że te olbrzymie stada senatora to faktycznie sześć sztuk bydła. A że jest uschnięta? Mam zrobić wykład z metabolizmu roślin i dlaczego żadna z nich nie ma podczas wzrostu koloru słomowego? A zwierzęta karmi się nie słomą, a sianem, czyli nie uschniętymi roślinami a specjalnie ściętymi podczas wzrostu i wysuszonymi (Felessan :) )

I? Braminom nie potrzeba niczego więcej. Po co mianoby im niepotrzebnie dogadzać? Sam fakt, że trawa jest pożółkła niczego nie znaczy.

Post do którego się odnosiłem wspominał coś o łańcuchach pokarmowych, chociaż i tak w Klamath jest lepiej niż na poprzednim obrazku.

Szczury są wszystkożerne, więc mogą jeść cokolwiek im wpadnie w łapki.

Na przykład? W Klamath w jaskiniach poza ludźmi nie mają czym się żywić, chyba że coś przegapiłem. Chyba że chodzi ci o jadanie plastiku metali, drewna i kamieni czy suchej trawy. Zwracam uwagę na ich ilość. To ile to ludzi zżerali aby się wykarmić? A co robiło tyle szczurów przy wejściu do 13-tki (początek Fallouta)? Bo chyba nie żywiły się odpadkami z krypty?

Uh, co? Większość map dla random encounters posiada roślinność jakiegoś typu, i to wcale nie uschniętą z przedwojnia.

Jaskinie też? Mówię o wnętrzu! I skorpiony są wegetarianami?

Porównaj sobie skalę. Jaką odległość przemierzasz w Fo1 i Fo2, jaki czas mija między random encounters tam a jakie odległośći i jaki czas mija między RE w Fo3?

Rozumiem że wszystko bierzemy dosłownie? Więc pytam się czy w takim razie w Kryptach w poprzednich częściach mieszkało 20-30 osób w sześciu-ośmiu pomieszczeniach? Że Klamath ma 20 mieszkańców, a New Reno - powiedzmy, 70?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdurne to są uzasadnienia Bethesdy i niespójny świat.

Oczywiście. Sęk w tym, że świat jest niespójny, bo jak to ktoś już powiedział, Bethesda ma inną wizję niż właściwi twórcy Fallouta. Poza tym zdają się nie przykładać aż takiej wagi do pewnych rzeczy - np. do spójności świata - i poświęcają je na rzecz efektownej rozgrywki. Po tym temacie widać, że dobrze im to wychodzi. Po prostu niektórzy ludzie chcą sobie pograć i nie zajmują sobie głowy takimi sprawami. I mają do tego prawo.

Jedynymi przedwojennymi rzeczami nadającymi się do spożycia była Nuka-Cola i jedno (1) kamienne ciasteczko czekoladowe z SAD. C'est tout.

W Fallout Tactics podobało mi się, że było sporo typów jedzenia i picia. Jak ktoś chciał to mógł nawet zjeść robaczywy placek. Raz spróbowałem i zdaje się, że postać uległa zatruciu. Niby nic, ale takie rzeczy, znajdowane w lodówkach i innych miejscach, budowały klimat postapokaliptycznego świata. Generalnie Fallout Tactics było całkiem fajną grą.

Domagamy się sequela który stanowi kontynuację poprzedniczek a nie nieprzystającą tematycznie, gatunkowo i jakościowo gierkę.

Swego czasu powiedziałem w tym temacie innemu użytkownikowi, że Fallout 3 (a raczej prawa do marki) został wykupiony tylko po to, żeby zbić pieniądze na tytule. Tworzenie nowej gry w postnuklearnym świecie na pewno nie byłoby odebrane tak mocno, jak ogłoszenie: "Kontynuacja legendarnych Falloutów! Gra twórców Morrowinda i Obliviona!". I, patrząc z perspektywy czasu, miałem rację. Jak dla mnie jest to tylko próba podpięcia się pod poprzednie Fallouty, bez głębszych związków z poprzednikami. Stąd różnice w wielu kwestiach dotyczących mechaniki świata. Tyle z mojej strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie pytanie, jest jakaś wzmianka o tym w którym roku ludność wokół stolicy wyszła z krypt? Ja bym przyjął mimo wszystko wersję, że było to o wiele później niż miało to miejsce w F1/2, choć mogę się mylić, bo nie jestem tego pewien. I a propos szczurów i ich odżywiania się. Była raz taka historia co jeden chłopak chciał wejść do powojennego bunkra, kiedy wsadził nogę natychmiastowo oblazło ją dziesiątki wygłodniałych "ratów". Zakładając, że było to ok. 60 lat po zakończeniu IIWŚ, musiały czymś się tam odżywiać i rozmnażać mimo całkowitej izolacji od zewnątrz.

Edytowano przez Breados
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi schronami to jak się do jednego wybrałem z kolegami jeszcze jak chodziłem do gimnazjum to również naszą penetracje szybko przerwały szczury, nigdy nie zapomnę tych małych stworzonek latających wszędzie przy nikłym świetle latarki. Nie mogłem potem spać przez tydzień

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, czas chyba wrócić do dyskusji. Mialem tego nie robić, no ale... ;P

Czyli bzdury Bethesdy uzasadniają inne bzdury Bethesdy...?

Propos atomówek - przypomniało mi się

wysadzanie wejścia do Krypty 0 w Fallout: Tactics przy użyciu atomówki.

To było normalne i w porządku, nie?

A poza tym propos absurdow i głupotek - to Black Isle dało doskonały przykład do naśladowania dla Bethesdy. Na przyklad niewyczerpana, pełna zasobów kopalnia uranu na terenie ameryki po wojnie atomowej - lol, lol, jeszcze raz lol. A podobno ta cała wojna wybuchła właśnie o resztki zasobów na świecie. No, ale jakoś PO tej wojnie ludziom udało się bez problemu odnaleźć niewyczerpaną kopalnię na terenie USA....

Nie. Megaton zostało zbudowane przez ludzi, którzy chcieli dostać się do Krypty 101.

Nie. Polecam rozmowę z pewną starszą panią w Megaton. Ludzie oczekujący na wejście do Krypty 101 byli przedstawicielami jednej z wielu grup, które tam się zebrały. Poza nimi byli właśnie kupcy, przedstawiciele kościola atomu, i tym podobne. Tym niemniej osada przetrwała głównie dzięki temu, że kupcy składali w niej częste wizyty.

Z jakiegoś powodu zbudowali sobie miasto wokół bomby atomowej

Po raz kolejny zachęcam do rozmowy z tą panią. Mieszka we wraku autobusu.

Bomba uchodziła za niegroźną, to jest raz, dwa, ludzie chcieli ją stamtąd przenieść - ale wyznawcy kościoła atomu byli przeciwko. Trzy - atrakcyjny dla osadników był ten wielki dół wokół bomby. Pozwalał dość dobrze bronić się przed napadami bandytów, i zapewniał doskonałą ochronę przed wiatrem.

jakimś cudem przeciągając wielotonowe wraki samolotów bez odpowiedniego sprzętu i rozbierając je by zbudować miasto,

For goat's sake, co to za problem? W starożytnym Egipcie ludzie byli w stanie wnosić nawet o wiele cięższe kamienne bloki na szczyt gigantycznych piramid, myślisz że w w dwudziestym którymś wieku ludzie nie byliby w stanie wpaść na podobny patent? Pani starsza mówi że nie była to łatwa sprawa, i zajęła im kupę czasu - ale wszystko dało się zrobić. Zresztą wraki samolotów znajdowaly się chyba niedaleko Megaton.

Tak, spotkałem kupców. Ale jest ich za mało

Jak to słusznie zauważył Rankin - od kiedy to wszystko bierzemy dosłownie? Czyli gigantyczny NCR zawierał mniej niż stu mieszkańców?

Poza tym wielu z nich zwyczajnie osiedliło się na stałe w postnuklearnych miastach.

Na litość boską, na zachodnim wybrzeżu już w 84 lata po wojnie były duże firmy kupieckie

To, co było na zachodnim wybrzeżu to już sprawa zachodniego wybrzeza. Widocznie tamtejsza ludność miała inne, bardziej dogodne warunki do rozwoju. Zresztą porównaj sobie skalę terenu - Zachodnie Wybrzeże i Ruiny Waszyngtonu. ZW>>RW.

I nie jest to argument na korzyśc poprzednich falloutów, bo teren ZW byl w wiekszosci losowo generowanym pustkowiem bez niczego. RW są mniejsze, ale bardziej... bogate.

Ale do czego zmierzam - na ZW karawany miały większe prawo bytu, w RW mozna przejsc z jednej strony mapy na drugą w ciągu mniej niz jednego Falloutowego dnia, w związku z tym osiedla nie były zbyt daleko od siebie.

Jeden przypadek hodowli na większą skalę w CW.

Wcale nie jeden, stad braminow widzialem więcej. Poza tym biorąc pod uwagę rozmiar terenu to znow CW wygrywa nad ZW pod względem ilosci udomowionych brahminow na kilometr kwadratowy.

Żaden nie był jadalny, jest to bzdura.

Wydaje mi sie że dla ludzi, którzy osiągnęli w zakresie genetyki i ogólnie technologii takie sukcesy jakie możemy oglądać w każdej częsci gry, stworzenie żarcia o terminie ważności >200 lat to byłby pikuś. Zwłaszcza pod względem realizmu.

Abstrahując, znajdź konserwę tudzież inne jedzenie z 1909 chociażby i zjedz. Podziel się z nami wrażeniami.

Porównaj możliwości technologiczne roku 2077 z 1909. Podziel się z nami wrażeniami.

Widziałeś gdzieś w CW drzewko owocowe albo chociażby roślinkę je rodzącą?

A widziałeś w ZW jakiekolwiek drzewko owocowe? Nie? Ale Mutowoce Ci smakowały, nie? :P

Rzeźnię czy nawet plemienny namiot do przyżądzania jedzenia?

O, stary tego to widziałem na pęczki. Rzeźnię widziałem jedną (to tam było to martwe stado brahminów), a miejsc do przyrządzania jedzenia - mnóstwo. Wejdź do jakiegokolwiek zamieszkanego domostwa, rozejrzyj się po kuchni, po stole. Znajdziesz kawałki mięsa leżące na deskach do krojenia, rozmaite potrawy na talerzach, dobrze wyposażone kuchnie.

ale już wtedy operowały duże farmy na Zachodnim Wybrzeżu.

Na ZW tak, w CW nie. W ogóle nawet we współczesnym USA wyobrażasz sobie żeby ktoś w Waszygtonie miał w centrum miasta dużą farmę? ZW miało widocznie lepszą glebę do dyspozycji, narzędzia rolnicze, i tym podobne sprawy. Tereny CW to przede wszystkim zabetonowane ulice, na których pługa nie uświadczysz. W CW ludzie nie zajmują się rolnictwem na duża skalę, bo nie mają zwyczajnie do tego warunków. Beton, skały, beton, skały...

Szkoda, w tym czasie Zachodnie Wybrzeże już dawno miało potężne uprawy i wielkie stada krów do własnej dyspozycji (mówimy o realiach postnuklearnych), a jakoś nie potrzebowali dwustu lat badań na to.

Ok, ok, kochasz Zachodnie Wybrzeże, rozumiem. A teraz spróbuj wyhodowac marchewkę na ubitym gruncie. Udało się? Świetnie! Teraz zrób to samo na asfalcie. Albo na kamieniu - sam wybierz. A jeśli Ci się nie uda, to masz do dyspozycji dwieście lat na badania w celu odkrycia odmiany marchewki rosnącej na terenie betonopodobnym.

Nikt nie kwestionuje istnienia krów. Kwestionuję ich ilość i brak jakiejkolwiek zorganizowanej hodowli po dwóch stuleciach.

A ja kwestionuję możliwości jakiejkolwiek zorganizowanej hodowli krów w postnuklearnym świecie. Ilość trawy i roślin na pustkowiu jest śmieszna - żeby wykarmic jakieś malutkie stadko braminów trzeba byłoby kilka razy dziennie przemieszczać się z miejsca na miejsce, szukając jakichkolwiek roślinek. Osiedlenie się w jednym miejscu z dużą ilością brahminów to samobójstwo. Nawet dzisiaj pasterze nie robią tak ze swoimi zwierzętami, a mają do dyspozycji dużo więcej dużio pożywniejszych roślin.

Jest też inne wyjście - posiadac jednego brahmina, który będzie dostarczał nam mleka, i którego w miarę łatwo będzie utrzymać przy życiu. I polować.

Tak, chcialoby się osiedlić i rozpocząć hodowlę i rolnictwo na dużą skalę, ale nie ma jak.

Na pewno nie na dwa stulecia.

A właśnie że na pewno na przynajmniej dwa. Ludzi po wojnie było naprawdę mało.

Generalnie, od zbieractwa/myślistwa społeczeństwa dążą do osiadłego, agrikulturowego trybu życia. I w ciągu dwustu lat na pewno przynajmniej duża część miast dokonałyby tego skoku.

No chciałoby się, ale nie ma do tego warunków, jak już wcześniej napisałem.

I? Braminowm nie potrzeba niczego więcej. Po co mianoby im niepotrzebnie dogadzać? Sam fakt, że trawa jest pożółkła niczego nie znaczy.

Ale to nie chodzi o dogadzanie, tylko zwyczajne wykarmienie gigantycznej zmutowanej krowy. Zobaczmy ile je normalna krówka z jedną głową:

W zimie, liczy się, że jest to np. 20 kg sianokiszonki, 15 kg kiszonki kukurydzy i 10 kg ziemniaków, a w lecie: trawa (lub pastwisko) 80kg, i 1 kg wysłodków suchych.

80 kg suchej trawy. Na głowę (w przypadku brahmina, na dwie :P). Dla dużego stada brahminów. Z takich pęczków jakie pokazałeś na screenie. Powodzenia! :]

A na koniec - w grach pokroju Fallouta naprawdę niemądrym jest doszukiwanie się jakiejś logiki czy realizmu. Dla ludzi którzy tego chcą, stworzono inne tytuły - na przykład The Sims :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na przyklad niewyczerpana, pełna zasobów kopalnia uranu na terenie ameryki po wojnie atomowej - lol, lol, jeszcze raz lol. A podobno ta cała wojna wybuchła właśnie o resztki zasobów na świecie. No, ale jakoś PO tej wojnie ludziom udało się bez problemu odnaleźć niewyczerpaną kopalnię na terenie USA....

Tutaj akurat nie masz racji. W kopalni skończyły się zasoby i Broken Hills upadło jak można się dowiedzieć z plansz pokazujących się podczas zakończenia dwójki. To, że surowców były resztki nie znaczy, że nie było ich wcale. Skądś w końcu musieli brać uran na bomby, a wydaje mi się, że zapotrzebowanie na niego nie jest aż takie duże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Propos atomówek - przypomniało mi się wysadzanie wejścia do Krypty 0 w Fallout: Tactics przy użyciu atomówki. To było normalne i w porządku, nie?

Tia, ale to jest jednak odchył a nie kolejna część serii Fallout, chociaż nazwa jest taka sama. W takim wypadku można lekko przymknąć oko.

A podobno ta cała wojna wybuchła właśnie o resztki zasobów na świecie.

Ano. Ale tu chodziło o ropę a nie uran. Ropę, którą wydobywano bodaj na Alasce i którą musiano pilnować przed Chińczykami.

A na koniec - w grach pokroju Fallouta naprawdę niemądrym jest doszukiwanie się jakiejś logiki czy realizmu.

Czy ja wiem... To znaczy patrzymy na to pod kątem naszej logiki, a to przecież jest świat wykreowany w praktyce od zera, gdzie można zmodyfikować całkiem sporą ilość zasad. Dlatego może szukamy nie tyle logiki co jakichś prawidłowości oraz zasad, które nam mogą wydawać się idiotyczne, ale mieć sens w grze.

Co do braminów - nie jestem pewien, czy można porównywać możliwości naszych krów i takiej dwugłowej, która nie wiadomo nawet do końca co je i dlaczego to je. W tym momencie może się okazać, że nawet ta garść trawy jej starczy.

A co do Vertibirdów - jak głosi angielska wiki falloutowa, to miał napęd fuzyjny, który łatwo mógł ulec uszkodzeniu i zniszczeniu. Patrz tu:

http://fallout.wikia.com/wiki/VB-02_Vertibird

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inaczej. Nawet jesli zapotrzeboawnie jest duże nie ma opcji aby każdy surowiec zszedł w całości, czy to uran czy coś innego.

Tak sobię myślę na temat tego Fallout: Las Vegas. Chciałbym aby moje modlitwy dotyczace tego produktu były wysłuchane w 3 rzeczach.

- Trudniejsza, taktyczniejsza walka

- Głębsze, ciekawsze dialogi.

- Mniej "funu" w stylu katapult atomowych

No i z dedykacją rzecz czwarta - Stabilność....

Jeśli te rzeczy w jakimś stopniu zostaną spełnione to będę usatyfakcjonowany i złego słowa o nowym produkcie nie powiem (chyba że sobie ciężko zasłuży).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze stabilnością jest niestety ten problem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto wzorując się na typowym adminie powie "A u mnie działa."

Ja dla przykładu już nawet nie pamiętam, kiedy mi ostatnio F3 padł. Nie twierdzę, że wszystkim będzie gładko chodzić - taka natura PieCa, że trudno dwa identyczne znaleźć.

Ale jeżeli już będziesz wymagać od twórców gry, by ta chodziła stabilnie na twoim systemie, to chociaż poinformuj ich, jaki masz system. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby to był odosobniony przypadek to bym się nie czepiał, widać coś ze sprzętem nie tak, ale gry na silniku Bethy chodza u mnie pod względem stabilności tragicznie. Z tego co czytałem na różnych serwisach nie ja jeden mam z tym problemy. Ciągle partolą robote z optymalizacją. Znów będę musiał mieć 3-razy mocniejszy niż w minimalach aby gra chodziła bez szwanku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to dotyczy wszystkich gier turowych. Nie powiesz mi chyba że jak np. w Den nagle do starcia w kościółku wtryniło się połowa addictów w sektorze ("dlaczemu" zresztą?) to tury nadal śmigały błyskawicznie?

Na kilkanaście przejść ani razu mi się to nie zdarzyło, a grałem w naprawdę różne wersje, od niespatchowanej po killapowską rozszerzoną. Najwyraźniej musiał cię dorwać jakiś nieprzyjemny bug.

Fallout miał jedną zasadniczą przewagę: mniejsze mapy, mniej przeciwników i suwak prędkości, więc tury wcale nie dłużyły się tak, jak twierdzą niektórzy.

Silnika Wiz8 jeszcze w ogóle na świecie nie było. Wymieniłem go jako przykład że jak się chce to można coś takiego wymyślić.

Daggerfall.

Uhm, i te kilka krzaczków suchej trawy starcza do wykarmienia stada braminów? Zrób coś takiego z krowami - zobaczymy ile ci się uchowa. Chyba że chcesz mi powiedzieć że braminy mają taki magiczny metabolizm że kilka gram suchej trawy przerabiają na kilka kilo masy ciała?.

No chyba bierzemy wszystko dosłownie, tak jak to zrobiłeś z F3 niżej, i uznajemy że te olbrzymie stada senatora to faktycznie sześć sztuk bydła. A że jest uschnięta? Mam zrobić wykład z metabolizmu roślin i dlaczego żadna z nich nie ma podczas wzrostu koloru słomowego? A zwierzęta karmi się nie słomą, a sianem, czyli nie uschniętymi roślinami a specjalnie ściętymi podczas wzrostu i wysuszonymi (Felessan :) )

Screenshot mial wskazać, że braminy nie są na piaszczystym pastwisku a że jednak jest tam trawa.

Inna sprawa, że braminy naprawdę nie potrzebują dużo do rozwijania się, dlatego są takie popularne w świecie postnuklearnym.

Abstrahując, wspomniałeść dosłownie. To jest właśnie różnica między Fo1/2 a Fo3 - w pierwszych dwóch częśćiach jest umowność, przekazywanie świata głównie przez opisy i dialogi, do których grafika jest sympatycznym dodatkiem. W Fo3 nie ma umowności, ze względu na to, że świat jest pokazany w perspektywie FPP, dosłownie.

W Fo1 priorytet ma "tell" a w Fo3 "show", i między innymi dlatego to drugie ma problemy ze spójnością świata.

Na przykład? W Klamath w jaskiniach poza ludźmi nie mają czym się żywić, chyba że coś przegapiłem. Chyba że chodzi ci o jadanie plastiku metali, drewna i kamieni czy suchej trawy. Zwracam uwagę na ich ilość. To ile to ludzi zżerali aby się wykarmić? A co robiło tyle szczurów przy wejściu do 13-tki (początek Fallouta)? Bo chyba nie żywiły się odpadkami z krypty?

Masz rację, niemożliwe jest, by w świecie Fallout mogło istnieć jakiekolwiek robactwo czy inne źródła pokarmu. Korzonki, dźdźownice, żuki, karaluchy, do wyboru do koloru. A w Klamath okazyjnie ludzie, którzy byli na tyle głupi, by tam wejść.

Jaskinie też? Mówię o wnętrzu! I skorpiony są wegetarianami?

MAsz absolutną rację, niemożliwe jest, żeby zwierzęta mogły wychodzić z jaskiń, by zdobyć pożywienie. Jest to absolutnie niemożliwe.

Rozumiem że wszystko bierzemy dosłownie? Więc pytam się czy w takim razie w Kryptach w poprzednich częściach mieszkało 20-30 osób w sześciu-ośmiu pomieszczeniach? Że Klamath ma 20 mieszkańców, a New Reno - powiedzmy, 70?

Czy ty w ogóle zrozumiałeś o co mi chodzi? SKALA. MAPY.

W Fo1 i Fo2 przemierzasz większą część stanu Kalifornia i część Nevady. Logiczne jest, że na ogromnej powierzchni będzie dużo rzeczy do napotkania.

Propos atomówek - przypomniało mi się

wysadzanie wejścia do Krypty 0 w Fallout: Tactics przy użyciu atomówki.

To było normalne i w porządku, nie?

Twoja wypowiedź miałaby sens, gdyby FOT był robiony przez Black Isle.

Nie był - odpowiedzialne są 14 Degrees East i Microforte.

A poza tym propos absurdow i głupotek - to Black Isle dało doskonały przykład do naśladowania dla Bethesdy. Na przyklad niewyczerpana, pełna zasobów kopalnia uranu na terenie ameryki po wojnie atomowej - lol, lol, jeszcze raz lol. A podobno ta cała wojna wybuchła właśnie o resztki zasobów na świecie. No, ale jakoś PO tej wojnie ludziom udało się bez problemu odnaleźć niewyczerpaną kopalnię na terenie USA....

Czy ty w ogóle grałeś w Fallout 2? Bo najwyraźniej nie masz zielonego pojęcia o tym, jaka była sytuacja tego miasteczka - kopalnia była na wyczerpaniu i nieważne co zrobisz, miasto upada wkrótce po zniszczeniu Enklawy, właśnie ze względu na wyczerpanie się kopalni.

Nie. Polecam rozmowę z pewną starszą panią w Megaton. Ludzie oczekujący na wejście do Krypty 101 byli przedstawicielami jednej z wielu grup, które tam się zebrały. Poza nimi byli właśnie kupcy, przedstawiciele kościola atomu, i tym podobne. Tym niemniej osada przetrwała głównie dzięki temu, że kupcy składali w niej częste wizyty.

Czytam właśnie dialogi i kupy się to nie trzyma. Najwyraźniej autorzy sami nie wiedzieli jak powstało Megaton i kiedy, bo nawet w dialogach Manyi jest kupa sprzecznych ze sobą informacji.

Nie mówiąc już o tym, że nic nie wskazuje w grze na to, że Megaton jest jakimkolwiek węzłem handlowym, szczególnie, że niczego nie produkuje.

Wspomina o lotnisku niedaleko, a żadnego lotniska w pobliżu nie ma, ba, nie ma nawet żadnego śladu po nim, niczego, co by wskazywało na jego bytność.

Samoloty miały być rozbierane na kawałki, podczas gdy w Megaton są wkomponowane nie kawałki ale całe części kadłuba - skrzydła, kokpit, przedział pasażerski.

Do tego mam wrażenie, że dialogi są pisane dla postaci żyjącej około 2120 a nie 2277.

Po raz kolejny zachęcam do rozmowy z tą panią. Mieszka we wraku autobusu.

Bomba uchodziła za niegroźną, to jest raz, dwa, ludzie chcieli ją stamtąd przenieść - ale wyznawcy kościoła atomu byli przeciwko. Trzy - atrakcyjny dla osadników był ten wielki dół wokół bomby. Pozwalał dość dobrze bronić się przed napadami bandytów, i zapewniał doskonałą ochronę przed wiatrem.

Oczywiście, nikt nie spojrzał na północ, gdzie znajdowało się miasteczko Springvale wraz z potężnym, betonowym gmachem szkoły, który zapewniłby dużo lepszą ochronę niż dół wokół bomby atomowej.

Co zabawne, Manya powiada, że łatwiej jest zbudować dom z czego się ma, niż budować od zera... podczas gdy Springvale jest pięć minut od Megaton i wcale nie jest totalnie zniszczne.

For goat's sake, co to za problem? W starożytnym Egipcie ludzie byli w stanie wnosić nawet o wiele cięższe kamienne bloki na szczyt gigantycznych piramid, myślisz że w w dwudziestym którymś wieku ludzie nie byliby w stanie wpaść na podobny patent? Pani starsza mówi że nie była to łatwa sprawa, i zajęła im kupę czasu - ale wszystko dało się zrobić. Zresztą wraki samolotów znajdowaly się chyba niedaleko Megaton.

Porównaj sobie rozmiar przyciętego bloku skalnego i wraku nowoczesnego samolotu pasażerskiego. Daj mi znać, jak już wymyślisz, jak rozebrać i przeciągnąć fragmenty rozbitego Boeinga 747 przez paręnaście mil bez specjalistycznego sprzętu, mając tylko grupkę ludzi do dyspozycji i całe pustkowie przeciwko sobie.

Manya wspomina o paru miesiącach, co już zakrawa na śmieszność.

Jak to słusznie zauważył Rankin - od kiedy to wszystko bierzemy dosłownie? Czyli gigantyczny NCR zawierał mniej niż stu mieszkańców?

Poza tym wielu z nich zwyczajnie osiedliło się na stałe w postnuklearnych miastach.

Różnica między grą izometryczną a FPP leży właśnie w dosłowności. Izo (jak Fo1/2) polega na opisach i umownośc, kładzie nacisk na "tell", podczas gdy Fo3 chlubi się swoim FPP i "realizmem", więc traktuję go tak, jak twórcy chcą - dosłownie.

I zapominasz o jednym - Fo1 i Fo2 dają podstawę do brania świata w przenośni - stolica NCR ma podaną liczbę mieszkańców (3000), część pozostałych miast również i doskonale tworzą iluzję gęsto zaludnionego miasta. Fo3 nie daje żadnych podstaw i nawet nie próbuje kreować iluzji.

To, co było na zachodnim wybrzeżu to już sprawa zachodniego wybrzeza. Widocznie tamtejsza ludność miała inne, bardziej dogodne warunki do rozwoju. Zresztą porównaj sobie skalę terenu - Zachodnie Wybrzeże i Ruiny Waszyngtonu. ZW>>RW.

I nie jest to argument na korzyśc poprzednich falloutów, bo teren ZW byl w wiekszosci losowo generowanym pustkowiem bez niczego. RW są mniejsze, ale bardziej... bogate.

Ale do czego zmierzam - na ZW karawany miały większe prawo bytu, w RW mozna przejsc z jednej strony mapy na drugą w ciągu mniej niz jednego Falloutowego dnia, w związku z tym osiedla nie były zbyt daleko od siebie.

Co sprawia, że brak jakiegokolwiek rozwoju jeszcze bardziej razi niż normalnie. Przy tak małych odległościach ścisła współpraca rozwinęłaby się szybko i po 200 latach mielibyśmy do czynienia z graczem na miarę NCR, jeśli nie większym.

Poza tym, gorąca, pustynna Kalifornia i Nevada mają niby lepsze warunki do rozwoju niż leżący w strefie umiarkowanej Waszyngton DC, który w dodatku nie oberwał poważnie?

Wcale nie jeden, stad braminow widzialem więcej. Poza tym biorąc pod uwagę rozmiar terenu to znow CW wygrywa nad ZW pod względem ilosci udomowionych brahminow na kilometr kwadratowy.

Ktoś tu coś wspominał o dosłowności?

Wydaje mi sie że dla ludzi, którzy osiągnęli w zakresie genetyki i ogólnie technologii takie sukcesy jakie możemy oglądać w każdej częsci gry, stworzenie żarcia o terminie ważności >200 lat to byłby pikuś. Zwłaszcza pod względem realizmu.

Bzdura. Jeśli w Fallout 1 i Fallout 2 nie było jadalnego przedwojennego żarcia, a teren jaki obejmowały był naprawdę wielki, takie żarcie w Fo3 nie ma racji bytu, bo kłóci się z wykreowanym w Fallout 1 światem.

Porównaj możliwości technologiczne roku 2077 z 1909. Podziel się z nami wrażeniami.

Patrz wyżej. W świecie Fallout 1 i 2 ani razu nie pojawiło się jadalne przedwojenne żarcie, co więcej, pojawiło się zdecydowanie niejadalne przedwojenne żarcie, co wskazuje, że nie istniała technologia pozwalająca na zachowanie przez żarcie świeżości przez 200 lat.

A widziałeś w ZW jakiekolwiek drzewko owocowe? Nie? Ale Mutowoce Ci smakowały, nie? :P

Patrz wyżej - show vs. tell.

O, stary tego to widziałem na pęczki. Rzeźnię widziałem jedną (to tam było to martwe stado brahminów), a miejsc do przyrządzania jedzenia - mnóstwo. Wejdź do jakiegokolwiek zamieszkanego domostwa, rozejrzyj się po kuchni, po stole. Znajdziesz kawałki mięsa leżące na deskach do krojenia, rozmaite potrawy na talerzach, dobrze wyposażone kuchnie.

Zorganizowaną, wyposażoną rzeźnię. Jak w Modoc.

Po 200 latach powinna być chociaż jedna, dostarczająca pożywienie dla większej ilości ludzi.

Poza tym, chciałbym zobaczyć, jak w kawalerce oprawiasz krowę.

Na ZW tak, w CW nie. W ogóle nawet we współczesnym USA wyobrażasz sobie żeby ktoś w Waszygtonie miał w centrum miasta dużą farmę? ZW miało widocznie lepszą glebę do dyspozycji, narzędzia rolnicze, i tym podobne sprawy. Tereny CW to przede wszystkim zabetonowane ulice, na których pługa nie uświadczysz. W CW ludzie nie zajmują się rolnictwem na duża skalę, bo nie mają zwyczajnie do tego warunków. Beton, skały, beton, skały...

Ależ mają. Słyszałeś może o hydroponice (pojawiła się w Adytum w Fo1, więc nie jest to jakoś szczególne trudne do ustawienia). Zresztą, miejsca pod uprawę i gleby jest wystarczająco dużo - szczególnie, że gleba w DC na pewno będzie lepsza niż w gorącej, pustynnej Kalifornii.

Ok, ok, kochasz Zachodnie Wybrzeże, rozumiem. A teraz spróbuj wyhodowac marchewkę na ubitym gruncie. Udało się? Świetnie! Teraz zrób to samo na asfalcie. Albo na kamieniu - sam wybierz. A jeśli Ci się nie uda, to masz do dyspozycji dwieście lat na badania w celu odkrycia odmiany marchewki rosnącej na terenie betonopodobnym.

A od czego jest kilof i możliwość rozkucia kamienia i gruntu?

A ja kwestionuję możliwości jakiejkolwiek zorganizowanej hodowli krów w postnuklearnym świecie. Ilość trawy i roślin na pustkowiu jest śmieszna - żeby wykarmic jakieś malutkie stadko braminów trzeba byłoby kilka razy dziennie przemieszczać się z miejsca na miejsce, szukając jakichkolwiek roślinek. Osiedlenie się w jednym miejscu z dużą ilością brahminów to samobójstwo. Nawet dzisiaj pasterze nie robią tak ze swoimi zwierzętami, a mają do dyspozycji dużo więcej dużio pożywniejszych roślin.

Jest też inne wyjście - posiadac jednego brahmina, który będzie dostarczał nam mleka, i którego w miarę łatwo będzie utrzymać przy życiu. I polować.

Tak, chcialoby się osiedlić i rozpocząć hodowlę i rolnictwo na dużą skalę, ale nie ma jak.

Bzdura. W poprzednich Falloutach istniały potężne hodowle, co wskazuje, że hodowla na taką skalę jest możliwa. I tak, kocham Zachodnie Wybrzeże, bo Fallout 1 jest wyznacznikiem tego, co możliwe jest w świecie Fallouta a co nie. Pierwsza gra z cyklu ustanawia zasady świata, w oparciu o które funckjonuje ekosystem, gospodarka, ludzkie osady i tak dalej.

A właśnie że na pewno na przynajmniej dwa. Ludzi po wojnie było naprawdę mało.

Oczywiście. Zwierzątka i ząb czasu na pewno pozostawią jedzenie nietknięte, by ludzie mogli sobie przez dwa stulecia z niego skorzystać.

No chciałoby się, ale nie ma do tego warunków, jak już wcześniej napisałem.

Co jest wierutną bzdurą, bo Fo1 stanowi, że uprawa jest możliwa.

Ale to nie chodzi o dogadzanie, tylko zwyczajne wykarmienie gigantycznej zmutowanej krowy. Zobaczmy ile je normalna krówka z jedną głową:

W zimie, liczy się, że jest to np. 20 kg sianokiszonki, 15 kg kiszonki kukurydzy i 10 kg ziemniaków, a w lecie: trawa (lub pastwisko) 80kg, i 1 kg wysłodków suchych.

80 kg suchej trawy. Na głowę (w przypadku brahmina, na dwie :P). Dla dużego stada brahminów. Z takich pęczków jakie pokazałeś na screenie. Powodzenia! :]

Fallout 1 stanowi, że można wykarmić braminy. Ergo, istnieje wystarczająca ilość pożywienia by je wykarmić.

Obracając kota ogonem - wskaż mi, skąd się biorą wyżej wymienione ilości jedzenia w Megaton, Arefu czy Canterbury Commons.

A na koniec - w grach pokroju Fallouta naprawdę niemądrym jest doszukiwanie się jakiejś logiki czy realizmu. Dla ludzi którzy tego chcą, stworzono inne tytuły - na przykład The Sims :]

I kolejna bzdura. Fallout opiera się na zasadzie wewnętrznej spójności i logiki. Próby marginalizowania tego są naprawdę niemądre.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów dyskusja obija się o to że gdyby ta gra nie byłaby nazwana Fallout 3 a na przykład "Day After The Apocalipse" czy coś to nie byłoby 3/4 problemów do omawiania. Gra stworzyłaby własny lore i byłoby good. A tak? Mamy jasne niespójności z światem Fallotów 1 i 2 której Betha nie naprawi bo najzwyczajniej w świecie nie interesuje ich to.

Nijak gry nie można nazwać spinoffem bo twórcom bardzo zależy na marce więc dalej będą się odwoływać do głośnego tytułu. A my będziemy mieli więcej pożywki do poplucia jadem zapewne.

Edytowano przez Sciass
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas "udowadniasz" na podstawie F1 i F2 że hodowla brahminów jest możliwa, rolnictwo jest możliwe, itp - a jakoś nie potrafisz wyciągnąc prostego wniosku że sposób przedstawienia rolnictwa i hodowli w F1 i F2 był bzdurny i nierealny. "W Kalifornii udało im się karmić brahminy niczym i hodowac roślinki na betonie, to czemu w DC miałoby się nie udac?"

I kolejna bzdura. Fallout opiera się na zasadzie wewnętrznej spójności i logiki.

To jak już stworzysz tego FEV i pokażesz mi własnoręcznie wyhodowanego Szpona Śmierci, i człowieka z rozpadającymi się wnętrznościami (ghul), który może żyć setki lat - pogadamy o tym, jakie to wymysły F1 i F2 są logiczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównaj sobie rozmiar przyciętego bloku skalnego i wraku nowoczesnego samolotu pasażerskiego. Daj mi znać, jak już wymyślisz, jak rozebrać i przeciągnąć fragmenty rozbitego Boeinga 747 przez paręnaście mil bez specjalistycznego sprzętu, mając tylko grupkę ludzi do dyspozycji i całe pustkowie przeciwko sobie.

Że się tylko wtrące - sam kadłub (ta okrągła część) byłby bardzo łatwy w toczeniu. Oczywiście jeżeli mówimy o takim A321 albo B737, bo wspomniany 747 ma kadłub "jajowaty" co znacznie utrudniłoby transport. Transport skrzydeł i tak fantazyjne ich ułożenie sprawiłyby o wiele większy problem. Wniesienie silnika odrzutowego (2,5 tony) na finezyjnie ułożone skrzydła bez ciężkiego sprzętu byłoby bardziej niż niemożliwe :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wytwarzanie bloków skalnych o idealnych proporcjach bez poziomic laserowych i ich przewożenie i układanie z nich konstrukcji 4tys lat temu było możliwe. Jak już ktoś wspomniał. Zastanów się co piszesz. Ci ludzie wiedzieli jak ciąć metal i przenosić duże rzeczy z małym wysiłkiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fallout miał jedną zasadniczą przewagę: mniejsze mapy, mniej przeciwników i suwak prędkości, więc tury wcale nie dłużyły się tak, jak twierdzą niektórzy.

Wiz 8 też miało (IIRC! Jeśli jestem w błędzie, poprawcie mnie, dawno nie instalowałem) podkręcanie prędkości. Ale ta ma wadę: utrudnia śledzenie akcji (no i zawsze jest krótka pauza gdy AI się namyśla). A gdy w turze wroga rusza kilkanaście jednostek (impreza "u Metzgera", dowolny encounter "x is fighting y", swarmy, czyszczenie mafii, wesołości w Military Base...) plus drużyna to można sobie czekać...

Daggerfall.

o_O zdawało mi się że mówiliśmy o grach turowych.

A teraz punkt kuliminacyjny naszej dyskusji:

Różnica między grą izometryczną a FPP leży właśnie w dosłowności. Izo (jak Fo1/2) polega na opisach i umownośc, kładzie nacisk na "tell", podczas gdy Fo3 chlubi się swoim FPP i "realizmem", więc traktuję go tak, jak twórcy chcą - dosłownie

[oraz dywagacje na temat skali]

Wreszcie to z ciebie wyciągnąłem, i w tej dokładnie kwestii się różnimy. Bowiem ja - w przeciwieństwie do ciebie najwyraźniej - dosłownie biorę tylko i wyłącznie symulatory. Żadna inna gra nie daje mi do tego powódow, a świat sci-fi i takie bajery jak HP same w sobie powinny być IMO dość sporym hintem aby tego nie robić - pod tym względem akurat perspektywa nie robi mi różnicy. I dlatego też nie miałem problemów z przyjęciem Krypty z dwudziestoma mieszkańcami bez uciekania się do grzebania w danych statystycznych, tak jak zdołałem przyjąć - nie bez narzekania, ale jednak - że np. Vvardenfell w Morrowindzie nie miało kilku tysięcy mil kwadratowych tak jak to jest przedstawione na mapach świata. Dlatego nie krzyczałem że to niemożliwe i że to szajs gdy mój heros w Falloucie brał na klatę serię z Miniguna, mimo że teoretycznie już po pierwszym pocisku powinien się zwinąć w pół i nawozić kwiatki, a oponent po celnym strzale w oko nadal miał ochotę walczyć.

Zatem cała reszta narzekań i porównywania skal niestety spłynęła po mnie jak po kocie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po kaczce chyba :) nie widziałeś kota oblanego woda najwyraźniej:)

Prawda jest taka, ze nie ma się co czepiać szczegółów, czy żyły ghule, czy nie zgadzaliśmy się na pewne umowne rzeczy z pierwszą częścią, pewne realia i szkielet został stworzony, logicznym jest, że kolejna cześć powinna dalej go kontynuować, a tak nie jest. Sprawia wrażenie, że ktoś oszczał całą historię i stworzony świat, skorzystał z marki i odcina kupony. Nie tego się spodziewaliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowali charakterystyczne elementy, stylistykę i klimat. Na resztę mieli NIECO INNĄ wizję (który raz już to piszę?), wszyscy dobrze znali ich podejście do cRPG już przed premierą (no chyba, że jakiś fan cRPG nie słyszał o Daggerfallu, Morrowindzie i Oblivionie?). A teraz nagle zaskoczenie... Wy tak na poważnie czy jaja sobie robicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby tak. Jednakowoż zapowiedzi Bethy pod pewnymi względami napawały optymizmem. Niestety jestem niepoprawnym optymistą i często biorę to co mi pokażą dość serio. Zapomina człowiek przesiać te ich zapowiedzi, a nuż dotrzymają słowa...

Ja za to nie rozumiem narzekań na narzekatorów. Co wam przeszkadza że popaskudzimy na najnowszego Fallouta jeśli robimy to w miarę sensowny i uargumentowany sposób?

Edytowano przez Sciass
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że czepiacie się w F3 dosłownie wszystkiego, każdej pierduty. W taki sposób można by zjechać zarówno Fallouta 1/2 jak i Baldur's Gate czy KOTOR-a... przeginacie po prostu. A gierka jest zacna, ciekawa i wciągająca i nie zasługuje na jechanie jej z góry do dołu jak to "narzekatorzy" robią.

Jak wam się tak nie podoba to łapcie się za narzędzia moderskie i zróbcie godną Fallouta kontynuację jako mod do F2/Tactics.

Edytowano przez BioOrc
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie czepiam się drobnych szczegółów ( w moim mniemaniu). Co napisałem można poszukać wcześniej. Mnie bolą takie "drobnostki" jak:

1. Energia atomowa w domu i zagrodzie

2. Zapaskudzony mniej lub bardziej lore

3. Końcówka fabuły (nieco naćkana jest patosem ale jest to tak przerysowane że idzie to przełknąć)

Reszte idzie przełknąć. Nie denerwują mnie pomniejsze błędy i wady wytykane przez innych użytkowników ale jestem w stanie zrozumieć ich frustrację w niektórych kwestiach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak już stworzysz tego FEV i pokażesz mi własnoręcznie wyhodowanego Szpona Śmierci, i człowieka z rozpadającymi się wnętrznościami (ghul), który może żyć setki lat - pogadamy o tym, jakie to wymysły F1 i F2 są logiczne.

No, no. Albo taki "Władca pierścieni". Tam były, spróbuj to sobie tylko wyobrazić, czary! CZARY! Jakiś dziad z lagą potrafił czarować, potwory przeganiał i w ogóle, co to za idiotyzm, aż mi przepuklina napiera ze śmiechu

Nie mniej jednak ten koleś co to pisał, choć bez wątpienia straszny kretyn (czary... buahahahaha), miał nad nami małą moralną przewagę - widział tę niebywale subtelną różnicę między "licencia poetica" a "licencia idiotica".

No dobra, ja też ją widzę, ale chciałem pojechać też po sobie, żeby sprawiedliwie było. Kto jeszcze widzi? Rączka, rączka!

Wreszcie to z ciebie wyciągnąłem, i w tej dokładnie kwestii się różnimy. Bowiem ja - w przeciwieństwie do ciebie najwyraźniej - dosłownie biorę tylko i wyłącznie symulatory. Żadna inna gra nie daje mi do tego powódow, a świat sci-fi i takie bajery jak HP same w sobie powinny być IMO dość sporym hintem aby tego nie robić - pod tym względem akurat perspektywa nie robi mi różnicy. I dlatego też nie miałem problemów z przyjęciem Krypty z dwudziestoma mieszkańcami bez uciekania się do grzebania w danych statystycznych, tak jak zdołałem przyjąć - nie bez narzekania, ale jednak - że np. Vvardenfell w Morrowindzie nie miało kilku tysięcy mil kwadratowych tak jak to jest przedstawione na mapach świata. Dlatego nie krzyczałem że to niemożliwe i że to szajs gdy mój heros w Falloucie brał na klatę serię z Miniguna, mimo że teoretycznie już po pierwszym pocisku powinien się zwinąć w pół i nawozić kwiatki, a oponent po celnym strzale w oko nadal miał ochotę walczyć.

Zatem cała reszta narzekań i porównywania skal niestety spłynęła po mnie jak po kocie.

Jednym słowem stawiasz znak równości między grą opartą o stylistykę retrofuture z wiadomymi wymysłami, ale wew. spójną i sensowną a grą opartą o stylistykę retofuture z wiadomymi wymysłami, ale będącą zlepkiem nie trzymających się kupy miejsc, postaci i historii.

Wiesz co? Tak też można;)

Zachowali charakterystyczne elementy, stylistykę i klimat. Na resztę mieli NIECO INNĄ wizję (który raz już to piszę?), wszyscy dobrze znali ich podejście do cRPG już przed premierą (no chyba, że jakiś fan cRPG nie słyszał o Daggerfallu, Morrowindzie i Oblivionie?). A teraz nagle zaskoczenie... Wy tak na poważnie czy jaja sobie robicie?

A co to jest za argument? I na co? Ewidentnie robisz sobie jaja.

Choć wynika z tego jedno. Przyznajesz, że Bethesda, która ciągle robi podobne rpgi w tym samym świecie (dodatkowo za nic sobie mając ich ewidentne wady, wskazywane przez fanów) nawet, gdy wzięła się za serię o tak skrajnie róznym podejściu do crpg jak Fallout, to i tak wypociła klon Obliviona.

A ty się jeszcze z tego cieszysz.

I wiesz co? Tak też można!

Problem w tym, że czepiacie się w F3 dosłownie wszystkiego, każdej pierduty. W taki sposób można by zjechać zarówno Fallouta 1/2 jak i Baldur's Gate czy KOTOR-a... przeginacie po prostu. A gierka jest zacna, ciekawa i wciągająca i nie zasługuje na jechanie jej z góry do dołu jak to "narzekatorzy" robią.

A tu się z kolei na wzór Bethesdy nie popisałeś oryginalnością. Jest przecież jeszcze tyle różnych możliwości i podejść. Ot chociażby taki gol, gdzie recka F3 składała się w 3/4 z wytykania (celnego, ale nie przesadnie złośliwego) wad tylko po to, by na koniec wystawić ocenę powyżej 90% (bodajże 93). Bo to przecież zacna gierka, hihihihi.

Na koniec moi mili powiem tak. Nie deprecjonuję wcale waszych postów, bo argumenty typu "Niepododal Shady Sands mieszkały w jaskini na pustyni radskorpiony" (bo przecież każdy wie, że naturalnym środowiskiem skorpionów są restauracje sieci McDonalds, gdzie żerują na resztkach cheeseburgerów)* mają potężną siłę rażenia i już się, serio, dałem im przekonać. Ale wtedy nagle przypomniałem sobie, że pomimo tego, iż była tam broń plazmowa i supermutanty, a zamiast 20 grządek potrzebnych do wyżywienia Arroyo były pokazane dwie (czy tam nawet jedna), to dwa pierwsze Fallouty miały jeden z najlepiej oddanych, najbardziej spójnych i logicznych światów, jakie kiedykolwiek stworzono na potrzeby gry komputerowej (mówię tu o tych okołoprzygodowych, a nie strategiach z silnym wątkiem ekonomicznym naturalnie). Natomiast w F3, pomimo naprawdę niezłego designu i wielu całkiem fajnych, choć niestety kompletnie niekoherentnych pomysłów, co krok potykamy się o skrajne idiotyzmy, które mnie na przykład rażą. Nie mówię, że kogoś nie mogą nie razić. Tak też można. Ale one tam są. Tak jak i wiele innych wad tej gry.

I to jest fakt.

Achtung! Rzekłem prawdę objawioną, uciekaaaaaaaaam!

*Tak swoją drogą to nawet w tym równie co F3 nielogicznym F1 było widać szczątki zwierząt w tej nieszczęsnej jaskini, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Edytowano przez mandarynek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...