Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PaulPGR

Praca egzaminacyjna - co o tym twierdzą studenci

Polecane posty

13 minut temu, otton napisał:

Dywersję, hahah. Zdecydowanie najśmieszniejsza teoria która się tu ostatnio pojawiła. 

A myślałem, że mój niewinny żart z teorią jest tak jasny, że nikt nikomu nawet palec nie drgnie. Ale przynajmniej się zaśmiałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, WhichWayDidHeGo napisał:

Wspomniałeś, że pisanie do CDA było twoim "szczenięcym marzeniem", ja bym sobie na twoim miejscu zadał takie pytanie: czy na pewno chciałbym pisać zawodowo do magazynu, który w ten sposób obchodzi się z potencjalnym pracownikiem a aktualnym czytelnikiem?

Patrz druga część tego samego zdania ;)

20 godzin temu, otton napisał:

Zabawne było tez kilka postów wcześniej to o próbie stworzenia dodatkowej bazy czytelników z członków akademii. Serio 50-100 egzemplarzy to na tyle duży przyrost żeby nie ginął w większych nieraz wahaniach pomiędzy ilością sprzedanych egzemplarzy sąsiadujących ze sobą numerów...? Zwłaszcza przy ~70k sprzedaży.

Co do stwierdzeń o kolesiostwie i współpracy - cda ani żaden inny magazyn to nie teleshow, gdzie jest obowiązek wyboru współpracowników z grupy tych co się zgłoszą do konkursu czy akademii. Ci piszący tam po tak zwanemu kolsiowsku czy wbijając z praktyk też musieli udowodnić, że na to zasługują. A skoro w czyichś oczach zasługują, dlaczego miałby zamiast nich robić to ktoś, kto po prostu okazał się najlepszy w konkursie. Z konkursu nie wynika, że jego zwycięzca jest lepszy od kogoś kto się nie zgłosił.

Akademia się zaczynała od kilkuset członków, do tego wciągnięci przez aktualnych czytelników kumple (a przynajmniej ja swoich zachęcałem) oraz egzemplarze wykupywane przez członków rodziny i znajomych (bo naszego Kazia wydrukowali) i już robi się liczba trochę wyższa. Ważnym aspektem może też być fakt, że można w ten sposób dotrzeć do nowych osób i tym samym na stałe powiększyć bazę klientów. 

Kolesiostwo to bardzo brzydkie słowo, bo sugerujesz tutaj, że przypisuję tutaj komuś brak skilla nadrabiany plecami. Tymczasem jedynym problemem jaki mam, jest to że właśnie robione na kształt widowiskowego konkursu nabory dają milionom ludzi (a nawet "dziesiątkom milionów", w końcu dużo nas w Polsce) złudną nadzieję na pracę marzeń, podczas gdy rekrutacja, jak przychodzi co do czego, w zasadzie robiona jest tradycyjnymi metodami. Wyobraź sobie setki ludzi którzy tygodniami dopieszczają swoje prace konkursowe żeby się wybić i pokonać konkurencję po czym gdy nachodzi właściwy czas aby ogłosić zwycięzcę, słyszą że to żaden z nich, bo okazało się że redakcyjny dostawca pizzy gra po nocach w dotę i ma bloga :D
Ale to akurat moja prywatna obserwacja czegoś, co zdało mi się nieco niesprawiedliwe. Skoro sami zainteresowani nie krzyczą to raczej nie ma problemu - a wydaje mi się że po wyklepaniu kilku zapowiedzi masz tutaj większe prawo zabierać głos niż ja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło sporo czasu. Doczekaliśmy się zmiany wyglądu forum, zmiany naczelnego i prawie 3 pór roku. Samo uczestnictwo w projekcie było wspaniałym doświadczeniem, wiele się nauczyłem i takie tam; Ale nie o tym.

Mała analiza: ostatnie posty świadczą o nastrojach zaniepokojonych o ukochane czasopismo czytelników; zaniepokojonych zmianami w redakcji i jej postawami. I to co się stało, nie tylko samo opóźnienie, ale przede wszystkim brak kontaktu, łatwo skojarzyć z domniemanymi czarnymi chmurami, które zawisły nad Wrocławiem. I być może tak jest. Chociaż po części. Ale wierzę słowom Papkina, że samo zadanie ich przerosło, bo sam, po krótkim tylko namyśle, widzę, jak hardcorowym zadaniem jest przeczytanie tylu literek od jakichś ziomków z neta z obciachowymi nickami. Nie zmienia to faktu, że w przeciągu tych 9 księżyców, jakie upłynęły, przydałyby się co jakiś czas oficjalne wiadomości, że mamy taki a taki procent sprawdzonych, proszę, nie biczujcie, wszystko w swoim czasie, naprawdę ciężko, a tu jeszcze E3, gamescom itd. 

Praca egzaminacyjna, będąca swego rodzaju ukoronowaniem procesu kształcenia, była możliwością pokazania, że wykorzystanie przez redaktorów swojego doświadczenia i cennego wolnego czasu, by za darmo nam, grafomanom i potencjalnej konkurencji na rynku pracy, udzielać rad, abyśmy mogli w niedalekiej przyszłości usunąć ich z ukochanych stanowisk, było coś warte, że wynieśliśmy z tego coś.

I dlatego spodziewałem się, że tak jak poprzednie zadania były komentowane w sposób krótki acz treściwy, tak i teraz będziemy mogli zobaczyć, co nie zagrało, a co wręcz przeciwnie, było najwyższej próby pokazem użycia sztuki dziennikarskiej. Niestety, brak jakiejkolwiek choćby oceny samej pracy smuci (mamy wgląd jedynie w ocenę całościową). Z drugiej strony rozumiem, że im większy materiał, tym większy komentarz. Skomentowanie 3000 znaków, pokazanie, że tego typu figury i środki są dobrze użyte, a to zdanie nie gra, to zadanie karkołomne.

I dlatego wielu z nas spodziewało się, miało w tyle głowy taką myśl, nadzieję, że może, może... przy sprzyjających wiatrach... za 15,99 dostanie niepowtarzalną okazję znalezienia w najnowszym numerze czy to artykułu o Residencie, czy to o ekranizacjach gier, a przy nim znajomej ksywki; z zawałem w gratisie.  Tja, pomarzyć to se można, wysoce egoistycznym, ale i znajomo ludzkim jest tego typu myślenie, że to właśnie mnie, mistrzowi publicystyki i znawcy gier spadnie tego typu zaszczyt ukazania się w najlepszym branżowym wydawnictwie. Papkin wspomniał w njusie o tajemniczych "wielu powodach", dla których nasze prace nie mogły się znaleźć na łamach. Oczywistym jest tu czas. Potrzebnego na sprawdzenie wszystkich było, jak widać, ho-ho i jeszcze, a zawsze ta ostatnia mogła być tą najbardziej wartościową. Przy tym napisane w marcu traciły na aktualności, szczególnie te o nadchodządzych filmach, w których aktualnego materiału starczyłoby tylko na Asasyna. Kolejnym powodem jest pewnie kwestia wyboru tej jedynej. Już z bossami był problem - wiele tekstów było naprawdę wartościowych, lecz nie da się wyłowić wszystkich perełek, zawsze ktoś będzie poszkodowany; ktoś, kto mógłby z pewnością dorównać innym swoim kunsztem. A tu? Większość z nas spłodziła naprawdę solidne prace, w których odbijały się godziny ślęczenia nad źródłami, kształtowania zdań, wycinania zbędnych literek. I właśnie te godziny, które często, gonieni terminem, inwestowaliśmy niepewnie, bez gwarancji, że się zwrócą; i do podejmowaliśmy ryzyko, przedkładając pisanie prac nad inne, często obiektywnie ważniejsze rzeczy.  Sam, miast uczyć się do obszernej klasówy w klasie maturalnej, siedziałem po nocach zadowolony i dumny, że robię coś naprawdę pożytecznego, co mi się naprawdę przyda; a tego Herberta i Miłosza to się najwyżej na poprawkę pouczę.

I dlatego jest we mnie trochę goryczy. Ale tylko trochę. I wraz z pisaniem tego wywodu i głębszym zrozumieniem tego, co się przez ostatni rok działo, jest jej we mnie coraz mniej. Rozumiem to, że nikt z nas nie podpisał żadnej umowy, o dzieło czy zlecenie, żadnego dokumentu prawnego; a wielu z nas, w tym ja sam przez chwilę, możemy się czuć oszukani, bo zostaliśmy wyzyskani, poświęciliśmy czas, nerwy i co tam jeszcze, i żadnej namacalnej korzyści, nawet dyplomiku ;c. Oczywiście, ktoś powie, że zyskaliśmy umiejętności, wiedzę, doświadczenie. I tu się zgodzę, naprawdę to doceniam i szanuję redakcję za to, że coś od niej otrzymałem, za darmo. Ale wiem jednocześnie, że są też inni rozgoryczeni, którzy albo tego nie dostrzegają, albo nie potrafią docenić, że ktoś coś dla nich zrobił. I z drugiej strony domyślam się, że sami redaktorzy, sprawdzający, wykładowcy czy jak ich zwał, też mogą być wkurzeni, rozgoryczeni, zmęczeni tym wszystkim. Że był szum, entuzjazm, nadzieje, i że oni włożyli również w to czas i wysiłek, a wyszło tak trochę jak zawsze. Z winy różnych czynników. Oczywiście i dla samego pisma są profity: koniec końców znalazły się nowe osoby na łamach, a i sami redaktorzy może wynieśli jakieś osobiste korzyści ze sprawdzenia tego typu spraw. Ale jestem świadom, że w głębi są też trochę rozczarowani zaistniałą sytuacją, bo jednak jest to swego rodzaju klapa wizerunkowa i po latach sama inicjatywa może być wspominana z zażenowaniem lub w ogóle wszyscy będą chcieli o niej jak najszybciej zapomnieć.

Ja sam mam jednak nadzieję, że semestr drugi będzie. Będą nowi uczniowie, nowe teksty, nowe doświadczenia, nowy system, nowy zapał i nowi redaktorzy. Może płonna nadzieja. Może zapomnimy o tym wszystkim za jakiś czas i każdy pójdzie w swoją drogę. Ale może jeszcze CDA się na tym odkuje, naprawi błędy i zrobi wszystko od nowa, tylko lepiej. 

I mam nadzieję, że ktoś to przeczytał w całości. Ten tekst jest efektem uczestnictwa, i to nie tylko przez wzgląd na uczestnictwo w Akademii, ale i przez sposób napisania. Na pewno mój styl pisania się zmienił przez to, może choć odrobinę na lepsze. Choć wiem, że poziom napisania tej ściany tekstu pozostawia wiele do życzenia, jak na absolwenta już tej uczelni.

Mimo wszystko, dzięki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ranafe napisał:

To nie miejsca w rankingu, bo nicki są poukładane z grubsza alfabetycznie...

 

No zgadza sie. Z tym ze chodzilo mi o to ze jak zliczyc oceny to nasze (3.8) plasuje sie na 70 miejscu wsrod ocen wszystkich członków ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz parę słów od Tellur(skiego),

Przede wszystkim dzięki @GreenFinch za maila i "otwarcie się" przed redakcją oraz nami. Widać sprawa ożyła dopiero, jak komunikat był pisany z serca i po dłuższym namyśle. W sumie szkoda, że wcześniej nie byliśmy traktowani nieco poważniej. Domyślam się również, że dzisiejsza Ankieta na stronie głównej to także reakcja na twoją wiadomość. Ale niewiele mniejsze brawa ode mnie dla tych, którzy "dobijali się" innymi, bardziej skrótowymi i bezpośrednimi metodami.

Ja w przeciwieństwie do kilku wcześniejszych postów dziękuję każdemu z redakcji, kto choć na moment usiadł nad moimi bazgrołami (Z własnej czy cudzej woli - w to lepiej nie wnikać :P). Mam tylko nadzieję, że nadgodziny zostały odpowiednio dostrzeżone. Tutaj chyba szczególnie należy wyróżnić @Cursian, który oceniał błyskawicznie i niezależnie czy zima, czy słota, czy letnia spiekota. Przyznaję, nie traktowałem Akademii jako życiowego priorytetu. Bardziej jako trening oraz "sprawdzenie się" - obie rzeczy diablo skuteczne, gdy patrzę na swój warsztat z zeszłego roku i obecnie. Dlatego jeśli drugi semestr ruszy to i ja się pewnie zjawię, tradycyjnie jako uczestnik oraz krytyk-samozwaniec (chyba, że będę wtedy bawił wnuki). Ewentualne problemy pierwszego "półrocza" (tutaj wstaw Kappa) wolę zrzucić na karb eksperymentalnego charakteru naszego tworu i zwyczajnej logistyki, która musiała przejść próbę polową (wnioski z badania nasuwają się same).

Cytuj

Szczególnie głęboko kłaniamy się tym, którzy zdecydowali się podejść do sesji egzaminacyjnej. Choć (z różnych przyczyn) Wasze prace nie zakwalifikowały się na łamy, z dużą przyjemnością stwierdzam, że lwia ich część była naprawdę niezła, a w dodatku udało Wam się uniknąć wielu błędów z wcześniejszych zadań. 

Jak obstawiacie? - "coś się świeci" ; "edytorski chochlik" ; "zwykły bait"

 

@mszatanek Ale w swoich kalkulacjach wziąłeś pod uwagę, że spora część ksywek się dubluje? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ummm, przyznam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy i trochę mnie zamurowało. Liczyłem na przemilczenie, a tutaj - proszę : uderzenie się w piersi, przeprosiny... Czyli jednak liczą się nieco z głosem czytelników :) (choć bez waszego odzewu i głosu poparcia na tym forum - kto wie, co by było. Dzięki!).
Sprawiedliwość ocen pozostawia sporo do życzenia, bo oddając jedną tylko pracę można było dostać łatwo dobry stopień, ale w życiu przydadzą się one zupełnie do niczego, więc nie ma raczej co kruszyć o to kopii. Ważne, że są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, GreenFinch napisał:

Ummm, przyznam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy i trochę mnie zamurowało. Liczyłem na przemilczenie, a tutaj - proszę : uderzenie się w piersi, przeprosiny... Czyli jednak liczą się nieco z głosem czytelników :) (choć bez waszego odzewu i głosu poparcia na tym forum - kto wie, co by było. Dzięki!).
Sprawiedliwość ocen pozostawia sporo do życzenia, bo oddając jedną tylko pracę można było dostać łatwo dobry stopień, ale w życiu przydadzą się one zupełnie do niczego, więc nie ma raczej co kruszyć o to kopii. Ważne, że są.


Oddając jedną pracę dostałbyś marną ocenę bo to średnia za wszystkie pracę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, WhichWayDidHeGo napisał:

To widocznie każdemu liczyli inaczej. Wnoszę po komentarzach pod linkiem na stronie. Kolega zdziwiony swoją średnią pt. 5 :)ak.PNG :) 

Faktycznie dziwny przypadek i trochę rzuca cień na oceny. Zresztą jeśli chodzi o ocenianie, był to główny powód dla którego zrezygnowałem.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia była dość przyjemną i interesującą rzeczą, pomimo faktu nieprzygotowania redakcji i porzucenia pomysłu bez słowa wyjaśnienia. Jednak tym co naprawdę pomogło mi poćwiczyć pisanie i było jednocześnie wciągającą i interesującą formą było opowiadanie fantasy. Nawet pomijając to, że niewiele pisałem mogłem się sporo nauczyć czytając fragmenty zamieszczane przez innych użytkowników. Mam nadzieję, że akademia znowu ruszy i powróci także opowiadanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, chyba. Pewnie za kilka tygodni zobaczycie całą tą moją wypowiedź stosownie zmasakrowaną przez Smg (jak zresztą już to zrobił uprzednio z dwoma moimi tekstami w akademii ;) ), więc jakoś łatwiej będzie mi znosić upokorzenie wiedząc o uznaniu Waćpanny ;) 
Tj. w sumie znieść to mi będzie akurat łatwo bo i tak się nawet nie dowiem o trafieniu na łamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...