Skocz do zawartości
RoZy

Gothic (seria) v.2

Polecane posty

- bronie oburęczne to jakiś koszmar, od kiedy trzymamy miecz jedną ręką za rękojeść a drugą za ostrze ? PALCE MOŻNA POTRACIĆ !

Bo tak się mistrzu bronie dwuręczne trzymało. Jeśli mielibyśmy trzymać się realiów to takiej broni nawet na plecach się nie nosiło tylko przymocowaną do końskiego siodła, ewentualnie trzymaną jak broń drzewcową na ramieniu.

2.jpg

1.gif

WSPANIALE, Maister! Tylko problem polega na tym, że pokazałeś nie dość, że miecz dwuręczny (wielki, bitewny, zwał jak zwał), nie stosowany w średniowieczu, to jeszcze z ricassem obciągniętym skórą.

Jakbyś chciał pochwalić się znajomością realiów to byś "nieuka" odesłał do samych technik walki, a nie do broni jako takiej, do manuskryptów, takich jak fechtbuch Hansa Talhoffera z 1469 roku (przykład 1, 2 i 3) lub "nasza, rodzima" Gladiatoria, prezentująca się dumnie spod kurzu w archiwach Biblioteki Jagiellońskiej.

Wracając do Gothica 3 - nie ma co dorabiać wielkiej ideologii do wyglądu walki, po prostu Piranie zastosowały jedną i tą samą animację walki do broni dwuręcznych, niezależnie czy jest to miecz czy halabarda.

I tak najbardziej rozwalająca jest gestykulacja. Wszystko wygląda śmiesznie przez to, że postacie cały czas mają zaciśnięte pięści. Najlepsze jest wskazywanie "palcem" smile_prosty.gif

AVE CAESAR!!!

Albo pięć piw :P

A tam dla mnie ta kaleczność w animacji, mały świat itd przemawiają tylko na korzyść. Gothic to chyba wyjątek wśród gier, w którym wady również składają się na klimat stając się zaletami. Szansa jeden na milion ;d

To nie błędy to spowodowały, tylko umiejętne wyczucie popytu. Pierwszy Gothic to 2001 rok (u nas rok później, dubbing). Dodatek Noc Kruka to 2003 (u nas dwa lata później, dubbing :D). Tak po prawdzie, w tamtym czasie, poza Gothicami, jakie były gry, w których wracając z ciężkiego polowania w dziczy wracałeś do wsi, która tętniła życiem? Właśnie ten rozgardiasz, fakt, że kowal rzeczywiście wykuwa miecze, a nie stoi za ladą (TES), że ludzie myją twarz rano, po czym smażą sobie mięso na patelni, gość się ogrzewa przy ognisku, ten wyciąga nogi siedząc na ławce, tamten coś jara, a ten znowuż się odlewa pod murem, właśnie te czynniki sprawiły, że jak już zagrałeś w Gothica to nie mogłeś o nim zapomnieć. I co chwilę do niego wracałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak po prawdzie, w tamtym czasie, poza Gothicami, jakie były gry, w których wracając z ciężkiego polowania w dziczy wracałeś do wsi, która tętniła życiem? Właśnie ten rozgardiasz, fakt, że kowal rzeczywiście wykuwa miecze, a nie stoi za ladą (TES), że ludzie myją twarz rano, po czym smażą sobie mięso na patelni, gość się ogrzewa przy ognisku, ten wyciąga nogi siedząc na ławce, tamten coś jara, a ten znowuż się odlewa pod murem, właśnie te czynniki sprawiły, że jak już zagrałeś w Gothica to nie mogłeś o nim zapomnieć. I co chwilę do niego wracałeś.

Całkowicie się zgadzam. Świetnie opisałeś ten klimat, aż zachciało mi się zagrać w NK (ale nie po to siedziałem wczoraj nad instalowaniem modów do Skyrima). Dochodzi do tego jeszcze ten kontrast. W Obozach, mieście Khorinis, farmie Onara, itp. czuć był sielankę, luz, zwyczajne życie. Jednak jak tylko oddaliłeś się od cywilizacji, zaraz podskakiwało ciśnienie. Nawet na wysokich poziomach, chwila nieuwagi mogła kosztować życie. Zwiększająca napięcie muzyka, ciemne lokacje. Nie było quicksave'a, system zapisów był kiepski, zapisywało się rzadziej...ale właśnie to sprawiło, że gdy zostawałem zaatakowany wiedziałem, że porażka może kosztować kilkanaście minut gry. I właśnie po tym wszystkim wracałeś do ludzi, sprzedawałeś łupy i kończyłeś questy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mysquff

Dokładnie. W pierwszym Gothicu postanowiłem urządzić sobie przechadzkę po lesie. Nagle natknąłem się na jakieś wielkie bydle, które się na mnie rzuciło, a później zaczęło konsumować moje zwłoki. Oczywiście był to cieniostwór, który drzemał sobie w gęstwinie. W drugiej części z klimatem jest jeszcze lepiej. W pewnym momencie czułem się jak Frodo

zakapturzone czarne postacie krążą po drogach i próbują mnie dopaść, naprawdę można było mieć niezłego stracha jak natknąłeś się na takiego Poszukiwacza w nocy, stojącego gdzieś koło ścieżki. Jeszcze te ich "Taaaam jest!"

Ta gra świetnie pokazuje drogę jaką przechodzimy od zera do bohatera. Początkowo trzeba uważać podczas walki ze ścierwojadem. Chwila nieuwagi i skończymy zadziobani przez stadko tych istot. By wreszcie móc gromić orków ciosami potężnego miecza. Kolejnym znakomitym elementem jest sceneria. Rzeczki, mosty, lasy, kopalnie, itd. Bardzo podobało mi się to, że aby znać dokładne położenie wszystkiego należało zaopatrzyć się w mapę. No i czuć tutaj ten specyficzny klimat kolonii. Skazańcy stworzyli nowy ład i gracz zagłębia się w realia panujące w każdym obozie. Jeszcze takie smaczki jak bagienne ziele, handel oparty na bryłkach rudy, pełzacze w kopalni. Druga część okazała się godną kontynuatorką, a dodatek Noc Kruka nie tylko dodawał nowe miejsca, ale również zmieniał znacząco sytuację w Khorinis.

No i wreszcie NPC. Lee, Gorn, Lares, Saturas, Thorus, Diego. Można powiedzieć, że zapadały w pamięć i pomagały mi wczuć się lepiej w świat gry. Warto też wspomnieć o świetnej polonizacji i niezłych elementach humorystycznych. Idąc do Starego Obozu pytam się o niego strażnika koło mostu. Ten odpowiada na pytanie czy to Stary Obóz: "Nie, Nowy. Stary leży pod mostem."

Edytowano przez FaceDancer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak jak tylko oddaliłeś się od cywilizacji, zaraz podskakiwało ciśnienie. Nawet na wysokich poziomach, chwila nieuwagi mogła kosztować życie. Zwiększająca napięcie muzyka, ciemne lokacje. Nie było quicksave'a, system zapisów był kiepski, zapisywało się rzadziej...ale właśnie to sprawiło, że gdy zostawałem zaatakowany wiedziałem, że porażka może kosztować kilkanaście minut gry. I właśnie po tym wszystkim wracałeś do ludzi, sprzedawałeś łupy i kończyłeś questy.

Zgodziłbym się z tym, że Gothic miał świetny klimat i całkiem nieźle skalował poziom trudności, ale strata kilkunastu minut gry w produkcji, w której istnieje system zapisu w dowolnym momencie rozgrywki to mogła być tylko i wyłącznie wina gracza. Ja nie czułem jakiejś specjalnej straty, skoro mogłem zapisać idąc z punktu A do punktu B czy przed każdym potężniejszym przeciwnikiem. To, co opisujesz pasuje raczej do Dark Souls, nie do Gothica.

Warto też wspomnieć o świetnej polonizacji i niezłych elementach humorystycznych. Idąc do Starego Obozu pytam się o niego strażnika koło mostu. Ten odpowiada na pytanie czy to Stary Obóz: "Nie, Nowy. Stary leży pod mostem."

Mnie bardziej podobał się kapłan Innosa stojący pod kościołem w Gothicu 2.

To nie błędy to spowodowały, tylko umiejętne wyczucie popytu. Pierwszy Gothic to 2001 rok (u nas rok później, dubbing). Dodatek Noc Kruka to 2003 (u nas dwa lata później, dubbing biggrin_prosty.gif). Tak po prawdzie, w tamtym czasie, poza Gothicami, jakie były gry, w których wracając z ciężkiego polowania w dziczy wracałeś do wsi, która tętniła życiem? Właśnie ten rozgardiasz, fakt, że kowal rzeczywiście wykuwa miecze, a nie stoi za ladą (TES), że ludzie myją twarz rano, po czym smażą sobie mięso na patelni, gość się ogrzewa przy ognisku, ten wyciąga nogi siedząc na ławce, tamten coś jara, a ten znowuż się odlewa pod murem, właśnie te czynniki sprawiły, że jak już zagrałeś w Gothica to nie mogłeś o nim zapomnieć. I co chwilę do niego wracałeś.

Dokładnie. To Gothic jako pierwszy wykreował iluzję tętniącego życiem świata. TES to potem podchwyciło (w Skyrimie kowal będzie miał swoje zajęcia w kuźni, itp.) i bardzo dobrze. Bardzo podoba mi się świat, który żyje bez oglądania się na gracza. Mówienie, że wady to zalety to bzdura. Animacje były, jak na tamte czasy, całkiem znośne i ogólny poziom gry sprawiał, że przymykało się na to oko. Po prostu. Dziś można mówić, że to kanciasta grafika i ma koślawe animacje, ale głupio w ten sposób oceniać gry sprzed dziesięciu lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tam mi sie tak podoba i nie zdenerwowałbym się nawet jakby takie same koślawe animacje wsadzili do nowego Gothica, do grafiki też bym się nie doczepił nawet jeżeli by użyli silnika z pierwszej części. Więc to co dla większości jest wadą, ja traktuje właśnie jako zaletę tej gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodziłbym się z tym, że Gothic miał świetny klimat i całkiem nieźle skalował poziom trudności, ale strata kilkunastu minut gry w produkcji, w której istnieje system zapisu w dowolnym momencie rozgrywki to mogła być tylko i wyłącznie wina gracza.

Najpewniej tak. Byłem jednak wtedy malutkim chłopcem, który łatwo się ekscytował, tak wczuwał się w grę, że zapominał o czymś takim jak menu :)

Inaczej sprawa wygląda z "trójką", gdzie wczytanie zapisu trwało kilka minut. Tam to naprawdę nie chciało się ginąć ;)

Mówienie, że wady to zalety to bzdura.

Tu chyba chodzi o to, że z dzisiejszej perspektywy granie w Gothica z tymi błędami wywołuje uśmiech na twarzy, ponieważ powracają wspomnienia. Wątpię, żeby w dniu premiery stwierdził, że są to zalety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta gra świetnie pokazuje drogę jaką przechodzimy od zera do bohatera.

Dokładnie. Jest to m.in. zasługa "bezlitosnych" statystyk. Mała ilość zbroi (które na dodatek są uwarunkowane fabularnie) sprawia, że czujemy olbrzymia różnicę zakładając kolejne ich wersje. To samo z bronią. Wystarczy podbić siłę o zwyczajową piątkę, by dorwać oręż, którego różnice będziemy widzieli nie tylko na ekranie ekwipunku, ale przede wszystkim w praniu. Tutaj każdą zmianę, choćby o kilka punktów, się czuje. I to jest też element rzadko spotykany w innych RPGach (szczególnie we współczesnych).

Idąc do Starego Obozu pytam się o niego strażnika koło mostu. Ten odpowiada na pytanie czy to Stary Obóz: "Nie, Nowy. Stary leży pod mostem."

Ha, ha, ha. :D Pamiętam, jak grając po raz pierwszy w Gothica, młodym szczylem będąc, gdy usłyszałem ten tekst, DOSŁOWNIE zacząłem zaglądać pod most :D Nie potrafiłem uwierzyć, że NPC mogą sobie jaja robić. Byłem przyzwyczajony do tego, że mówią zawsze poważnie o poważnych problemach :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak grałem pierwszy raz w jedynkę to myślałem, że faktycznie strażnik mówi, że tutaj jest Nowy Obóz. Później okazało się, że był od Starego Obozu, a ja zawędrowałem do siedziby tego nowego, też dałem się nabrać na jego żart ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, ha, ha. biggrin_prosty.gif Pamiętam, jak grając po raz pierwszy w Gothica, młodym szczylem będąc, gdy usłyszałem ten tekst, DOSŁOWNIE zacząłem zaglądać pod most biggrin_prosty.gif Nie potrafiłem uwierzyć, że NPC mogą sobie jaja robić. Byłem przyzwyczajony do tego, że mówią zawsze poważnie o poważnych problemach biggrin_prosty.gif

Miałem dokładnie to samo. Popatrzyłem pod most, nic nie znalazłem, więc stwierdziłem, że chyba musiałem się przesłyszeć i poszedłem do Nowego (który okazał się starym).

Fajne doświadczenia miałem także z systemem walki. Był on mocno ułomny, ja byłem małym i niedoświadczonym graczem, zawsze z trudem pozostawiałem jakiś żywych przeciwników - jeśli był choć cień szansy, musiałem "oczyścić lokację". Wszystko to sprawiło, że musiałem dużo planować ;)

Np. w "jedynce"

szukając wieży Xardasa zawędrowałem prawie do świątyni Śniącego. Długo, stopniowo eliminowałem kolejnych orków, zaganiając ich i zrzucając z przepaści, blokowaniu w ścianach, itp. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że chyba nie w tę stronę skręciłem :)

W Nocy Kruka za to

bardzo długo męczyłem się z wybiciem orków w kanionie. Ile to się nalatało i rozplanowało użycie tych wszystkich zwojów ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dokładnie to samo. Popatrzyłem pod most, nic nie znalazłem, więc stwierdziłem, że chyba musiałem się przesłyszeć i poszedłem do Nowego (który okazał się starym).

Oj, oj. Ja tam od razu skapnąłem się, że nabijają się z nowego. Wystarczyło zerknąć na ten most, który wyglądał jak przejście przez rzekę w "Facetach w rajtuzach" Mela Brooksa. Było więcej śmiechu. Choćby z gościem, który postawił chatę zbyt blisko rowu: "Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nie przebiegali przez moją chatę?!" Można było podpuszczać najemnika pod areną: "przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby pocałować Gomeza w ...! Albo prowokowanie Sentenzy przed wejściem na farmę Onara "hej, to z przodu twojej głowy to twarz czy ...?" Ucieczka wartownika przed chrząszczem. Było tego sporo. Ogólnie podoba mi się to specyficzne poczucie humoru, przekleństwa są, ale raczej niezbyt ciężkie. Myślę, że ten trochę lekki, ironiczny styl Bezimiennego świetnie buduje klimat Gothica.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też jest niezłe:

- Marik to wazeliniarz, siedzi w du*ie orkowego przywódcy

Albo:

- Potrzebujesz czegoś?

- 15 worków pszenicy na już. Jak myślisz, co oni zrobią gdy nie dostaną więcej chleba?

- Coś jeszcze?

- Przydałoby się zgarnąć beczki mleka z farmy Dennisa

- Jeszcze coś ci doskwiera?

- Nie, to już wszystko

- To pocieszające

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy teraz tak sobie usiądę, i zastanowię się, czy znowu by nie przejść jedynki, lub dwójki, to największym hamulcem ku tej czynności wydają się... końcówki gier.

Nie chodzi tutaj oczywiście o linię fabularną, tylko o sam końcowy fragment rozgrywki - jak sobie pomyślę, że znowu mam wybijać te tony potworów w świątyni Śniącego, czy Dworze Irdorath, to na prawdę trochę mnie to odrzuca. Rozumiem oczywiście, że ich obecność jest uzasadniona, ale na dłuższą metę tłuczenie tych wszystkich kreatur jest nużące, tym bardziej, że tamtejszy klimat jest potwornie gęsty, a kolejne "fale" przeciwników niczym się nie różnią - są tam tylko po to, by jakoś wypełnić te duże obszary, nie ma też praktycznie żadnej odskoczni od walki - trzeba się non stop przebijać głębiej i głębiej. W praktyce, przy przechodzeniu gry, wygląda to tak, że cały czas po cichu liczę, by ten etap jak najszybciej się skończył, i będę w końcu mógł przejść do finałowej walki.

Za ten element z mojej strony zatem minus.

Edytowano przez Padaka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choćby z gościem, który postawił chatę zbyt blisko rowu: "Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nie przebiegali przez moją chatę?!"

Tak :D Z tego śmiałem się długo.

Z śmiesznych dialogów pamiętam jeszcze taki z "trójki" - rozmowa Beziego z Philem w Cape Dun.

- Jak mogę was wesprzeć?

- Tutejsze życie nie jest pozbawione zagrożeń.

- Kogo mam zabić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lisu125

Mi zapadła w pamięć rozmowa Bezimiennego z Xardasem kiedy odnajdujemy Uriziel i musimy go naładowąc, a jesteśmy akurat Magiem Wody oraz posiadamy szatę Maga Wody (mogę trochę pomylić tekst):

Xardas: Daj mi trochę czasu na przygotowanie formuły.

Bezi: W międzyczasie ja poszukam sobie lepszej zbroi. Te niebieskie szmatki na nic mi się nie przydadzą.

biggrin_prosty.gif

Edytowano przez lisu125
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grając w Gothica zawsze ubolewam nad faktem, że nie ma żadnej tabletki czy czegośm która by spowodowała, że zapomniałbym wszystko co wiem o tej grze. Tak żeby po prostu rozkoszować się fabułą, klimatem itd bo teraz znając prawie wszystko na pamięć takiej radochy nie ma :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość lisu125

@Bethezer

Już dobrze, dobrze, będę pamiętał.

A co do dubbingu w serii Gothic, to jest to chyba jedna z niewielu zagranicznych gier w których dubbing naprawdę wyszedł naszym polskim dystrybutorom. I to we wszystkich grach z serii, bo zauważcie że nawet jeśli ostatnie z części są beznadziejne, to dubbing ciągle był na wysokim poziomie.

Edytowano przez lisu125
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

I dlatego strasznie wkurzyło mnie stwierdzenie Adziora, padające w pierwszym odcinku CD-Radia, że: "Wydaje mi się, że gra, która jest technicznie niedorobiona i jak na swoje czasy wygląda lekko-pół-średnio, to ten dubbing, nawet jeżeli będzie słaby, to można wybaczyć. (...) W momencie gdy w Gothicu widzę poruszające się brylasty głowy, które nie poruszają ustami, albo poruszają nieznacznie, to nawet jeżeli ten dialog jest niewiarygodnie trochę zagrany to mnie to w żadnym wypadku nie kuje." Oczywiście stwierdził wcześniej, że dubbing Baldura się przyjął. No, ludzie!

Sorry, ale ____________ _____________ mnie ogarnia gdy słyszę, że Baldur "MIAŁ TAKI WSPANIAŁY, PROFESJONALNY DUBBING!!!", a Gothic to niech się najlepiej ze wstydu pod kamień schowa. Gościu, który tak zachwala Baldura, grał w niego ostatni raz chyba przed polską premierą Warcrafta 3. Tak przerysowanych głosów to ja w żadnej kreskówce nie widziałem... eee... nie słyszałem. W Baldurze. Tym pierwszym. Tak jest.

Poza Fronczewskim nie warto słuchać. To samo w Torment'cie (chociaż tam Fronczewskiego już nie ma). Więc nie warto słuchać w ogóle. Za to czytać!!! Bajka po prostu...

Poza tym kwestia dubbingu zagranicznego to przede wszystkim kwestia wydawcy zagranicznego. Bardzo dobrym tego przykładem był Mass Effect 2, gdzie EA tak panicznie się bała jakiegokolwiek wycieku, że Sonia Bohosiewicz (Jack) w video wywiadzie, który był formą promocji polskiej wersji ME2, przyznała otwarcie: "Nie wiem zupełnie co będzie w dwójce, dlatego że nikt nam tego w ogóle nie chciał pokazać, przecież to jest wszystko jakaś ogromna tajemnica. Nawet nie mogłam zobaczyć jak wygląda moja postać w rysunku. Tak strasznie strzegą żeby nic, absolutnie nic nie wypłynęło wcześniej, że w zasadzie miałam wrażenie, że trochę tak po omacku chodzę."

Także jak następnym razem ktoś będzie narzekał na dubbing, to niech się cieszy, że jest taki dobry (dubbing).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza Fronczewskim nie warto słuchać. To samo w Torment'cie (chociaż tam Fronczewskiego już nie ma). Więc nie warto słuchać w ogóle. Za to czytać!!! Bajka po prostu...

Nie zgodzę się. Polonizacja Baldur's Gate (II: Cienie Amn) to jedna z niewielu świetnie zrobionych całościowych polonizacji. Gothic nie ma złej polonizacji, ale granie głosem nie wypadło aż tak dobrze. Tzn. nie jest źle (jest w porządku), ale na pewno mogło być lepiej. Ogólnie problem polonizacji jako takich leży w jakości podkładu głosów. Mnie przy Vampire the Masquerade: Redemption czy serii Legacy of Kain trzymali tylko fantastycznie grający autorzy i nie chciałbym zobaczyć polonizacji, ponieważ obawiam się, że po prostu byłaby bladym cieniem oryginału. Jeszcze Wiedźmin 2 wybija się tutaj na plus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...