Skocz do zawartości
Pzkw VIb

UFO, zjawiska paranormalne, sny

Polecane posty

Dobrze, ale choć jestem głęboko wierząca to według mnie jednak nie kościół tu na Ziemi, tylko Bóg rozdaje karty, może mieć różne powody doświadczania ludzi charyzmatami a my wcale nie musimy ich rozumieć, gdyż Bóg jest absolutem nieogarnialnym ludzkim umysłem.

Jak dla mnie rozdawanie kart zostało już zakończone, a my dostaliśmy jokera, który nazywa się wolną wolą. Dzięki niej możemy wierzyć, mimo że nie widzieliśmy, a to jest o wiele piękniejsze, niż wiara z powodu "niezwykłych mocy", odwiedzin babci we śnie.

Aczkolwiek kontynuując w toku poprzednich moich wypowiedzi byłabym skłonna przypuszczać, że obecność ojca w Twoich snach jest jedynie ubraniem w jego postać jakiegoś symbolu, ale to tylko gdybanie i zawsze nim pozostaje, choć sprawa warta zgłębienia - musiałabym przeczytać szczegółowe opisy kilku takich snów, żeby wyrobić sobie klarowniejsze zdanie.

Chętnie przybliże Ci, jakiego symbolu był ubraniem. Symbolu mojego szoku i traumy po stracie ojca, liny którą musiałem wyrzucić z warsztatu w którym się powiesił. To że się uśmiechał wynika z mojej dziwnej potrzeby zapamiętywania zmarłych w najlepszy sposób (nigdy nie zaglądam do trumny, nigdy nie chcę widzieć jak wygląda bliska mi osoba, gdy już zeszła z tego świata). Śnił mi się zresztą wiele razy, a często śniło mi się nawet, że sam umieram przez powieszenie (jednak nie jako samobójca). Szok i potrzeba zapamiętania tej osoby spowodowały, że mi się przyśnił, a nie dlatego że jego dusza pragnęła mi sprawić niespodziankę.

O matko... a stygmaty, bilokacja? Wypędzanie złych duchów (mimo braku przygotowania w tym kierunku)? lewitacja? Sprawienie że dziewczyna, która urodziła się bez źrenic otrzymała wzrok?

O córko... a stygmaty to ja mogę sobie sam cyrklem zrobić i regularnie sobie w nich dłubać, żeby krew leciała. Sama mówisz, że nie do końca ufasz w beatyfikacje/kanonizacje , więc czemu niby miałbym nie podważać wiarygodności tych cudów. Bardziej zdumiewające rzeczy widziałem na pokazach Davida Copperfielda, a każdy doskonale zdaje sobie sprawę, że to kwestia oszukania ludzkiego oka i wielu godzin spędzonych na ćwiczeniach. Nie mówię, że wszyscy święci, to banda oszutów, ale ludzie w swoich zeznaniach lubią naginać prawdę, często na zasadzie "żeby tylko działo się coś niesamowitego w moim otoczeniu". Daliby sobie rękę uciąć, że naprawdę ktoś wyleczył brata ich sąsiada z raka, bo sami naprawdę w to wierzą.

dlaczego ówczesne władze kościoła starały się Pio za wszelką cenę uciszyć? Wciąż wysyłały do San Giovanni Rotondo swoich ludzi mających "znaleźć haka" na zakonnika, który porywał za sobą tłummy.

Sama sobie niemal odpowiedziałaś na to pytanie. Władze chciały go uciszyć, z tego samego powodu co inne władze próbowały uciszyć Jana Pawła II...

Co do dziewczynki, która przejrzała na oczy - tej sprawy nie znam i nie mam czasu teraz się dokształcać. Z cudami, które czynili jacyś ludzie, to jestem jak niewierny Tomasz - jak zobaczę to uwierzę. Dziwnym zbiegiem okoliczności jest jednak, że cuda zdarzają się akurat wtedy, gdy są najbardziej potrzebne ludziom (wojny, obozy koncentracyjne, w obliczu głodu, nędzy i rozpaczy - średniowiecze), a na codzień to tak dość kiepsko z nimi. Może miłosierny Bóg lituje się nad nami w tych najgorszych godzinach, a może nasza wyobraźnia akurat w tych chwilach ponosi nas trochę bardziej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może po prostu w obliczu tragedii dopiero zaczynamy się o te cuda modlić? Bóg ma to do siebie, że nie sypie cudami jak z rękawa sam z siebie. Cud trzeba sobie pierwej wymodlić :)

Sama mówisz, że nie do końca ufasz w beatyfikacje/kanonizacje , więc czemu niby miałbym nie podważać wiarygodności tych cudów

Ależ słońce moje, nie wkładaj w moje usta słów, których nie wypowiedziałam :)

Powiedziałam tylko, że procesy powyższe mają tylko dla ludzi na ziemi znaczenie, dla Boga już nie. Są one po to, aby ludzie wiedzieli, czy do danej osoby mogą modlić się o wstawiennictwo. Jednakowoż dla mnie osobiście np. nie miało najmniejszego znaczenia to, że O. Pio został oficjalnie ogłoszony świętym dopiero (bodajże) w 2001 roku, bo "nieoficjalnie" to on był dla mnie święty już od dawna. Takie samo podejście mam do Jana Pawła II, to że jeszcze nie został oficjalnie uznany nawet za błogosławionego nie ma dla mnie znaczenia i nie stanowi bariery przed tym aby modlić się do niego o wstawiennictwo.

Ostatecznie, w procesach bea/kaninizacyjnych najlepsze jest jednak to, że trwając latami megaskrupulatnie sprawdzają wiarygodność wszystkich rzekomych cudów, które miały miejsce za pośrednictwem danego kandydata na świętego.

Nie mówię, że wszyscy święci, to banda oszutów, ale ludzie w swoich zeznaniach lubią naginać prawdę, często na zasadzie "żeby tylko działo się coś niesamowitego w moim otoczeniu". Daliby sobie rękę uciąć, że naprawdę ktoś wyleczył brata ich sąsiada z raka, bo sami naprawdę w to wierzą.

Niestety tak to właśnie brzmi :P

Czy myślisz, że uznawanie cudów przez kościół opiera się tylko na zeznaniach świadków?

Jeśli chodzi o uzdrowienia, to stosowane są surowe restrykcje. Potencjalny cud musi spełnić wszystkie warunki z poniższej listy, aby zostać uznanym:

1. Choroba, z której zostaje się uzdrowionym, musi być ciężka, tak że wyleczenie z niej jest niemożliwe lub przynajmniej trudne.

2. Choroba nie może być już w stadium zaniku, tak że mogłaby się cofnąć samoistnie.

3. Nie mogą być aplikowane żadne lekarstwa, a gdy już zostały podane, stwierdzona musi być ich nieskuteczność.

4. Uzdrowienie musi być natychmiastowe.

5. Uzdrowienie musi być całkowite.

6. Przed uzdrowieniem nie może mieć miejsca żaden nagły kryzys na skutek podawania określonego środka; jeśli tak było, nie należy mówić o cudownym uzdrowieniu, gdyż można je częściowo lub też całkowicie wytłumaczyć w sposób naturalny.

7. Po uzdrowieniu nie może nastąpić nawrót choroby.

A jeśli mowa o cudach niezbadanych, to co komu przeszkadza, że ktoś tam wierzy, że jego brat/sąsiad został cudownie uzdrowiony z raka?! Jeżeli takie zjawisko poskutkuje zbliżeniem się danego człowieka do Boga, pogłębieniem jego wiary, to nawet kościół nie zaprzeczy, że cud to nie był, bo za dobre uznaje się wszystko co kieruje człowieka w stronę Boga. A człowiek, który chce być bliżej Boga jest po prostu szczęśliwszy. Z moich obserwacji wynika, że Ciebie to mierzi jako ślepe ufanie w iluzję. Aczkolwiek jak to mawia mój znajomy ksiądz "po owocach ich poznacie", więc jeśli owoc jest dobry (w rezultacie człowiek staje się lepszy) to nie można też w 100% wykluczyć Boskiej interwencji ;)

Z cudami, które czynili jacyś ludzie, to jestem jak niewierny Tomasz - jak zobaczę to uwierzę. Dziwnym zbiegiem okoliczności jest jednak,

Dzięki niej możemy wierzyć, mimo że nie widzieliśmy, a to jest o wiele piękniejsze, niż wiara z powodu "niezwykłych mocy",

Zapomniałam spytać, jakiego Ty wyznania jesteś?! Bo zaczynam mieć wątpliwości...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałam spytać, jakiego Ty wyznania jesteś?! Bo zaczynam mieć wątpliwości...

Najbliżej mi do deisty, ale należymy do tego samego Kościoła.

Niestety tak to właśnie brzmi

Czy myślisz, że uznawanie cudów przez kościół opiera się tylko na zeznaniach świadków?

Tak brzmi oficjalne stanowisko Kościoła, jak jednak można sprawdzić czy cud miał miejsce, powiedzmy 50 lat temu, nie opierając się głównie na zeznaniach świadków. Proponuje od teraz każdemu domniemanemu świętemu nosić kamerę ze sobą (bo są powszechnie dostępne) i udokumentować swoje cuda. Wszystko się rozwija, więc czemu niby mamy wierzyć jakiejś "megadokładnej" instytucji zajmującej się badaniem cudów? Sądzę, że jeżeli w najbliższym czasie nie będzie III WŚ, albo inwazji terrorystów, to ilość świętych z wieku na wiek będzie malała.

Swoją drogą widziałaś ich kiedyś, że jesteś taka pewna, że są megadokładni? A jakby im się nie udało superdokładnie zbadać cudów ojca Pio, albo Karola Wojtyły, sądzisz że nie wywołałoby to sprzeciwu wśród wielu katolików? "Jak to, nasz papież Polak nie może być beatyfikowany?"

Podam za przykład procesy beatyfikacyjne czy kanonizacyjne - one odbywają się tutaj w celu uznania kogoś za błogosławionego/świętego, ale dzieje się to tylko dla wiadomości ludzi, przecież to że kogoś tutaj ogłoszą świętym nie decyduje o tym, że "tam" zostanie on "wpuszczony do nieba"

Jak uznanie świętym kogokolwiek nie oznacza, że jest on w niebie w ogóle. Ludzie (nawet Ci megadokładni) bywają omylni, a wymyślanie sobie świętego Krzysztofa od kierowców, św Weroniki od rzeczy zgubionych, św. Kalasantego od opieki nad dżdżownicami kojarzy mi się z mitologią i politeizmem.

Może nadinterpretowałem Twoje słowa dotyczące kanonizacji, sądziłem że chodziło Ci właśnie o omylność ludzi i małą wiarygodność ogłaszania kogokolwiek świętym.

Ludzie którzy zostali uznani za świętych z pewnością zrobili za życia wiele dobrego, poświęcali się dla innych, pomagali biednym etc. Nikt jednak nie może znać nikogo na tyle, żeby powiedzieć że jest świętym, czyli jest kimś komu grzech jest obcy. Każdy ma życiu chwile zwątpienia, większe czy mniejsze, nikt do końca nie wie, co dzieje się w cudzej głowie, choćby wydawało nam się że znamy tą osobę najlepiej na świecie. Jak dla mnie - trzeba być Bogiem, żeby ogłosić kogoś świętym.

Z moich obserwacji wynika, że Ciebie to mierzi jako ślepe ufanie w iluzję.

W ogóle mnie to nie mierzi, jak dla mnie wszyscy inni mogą sobie wierzyć w latającego potwora, niewidzialnego różowego jednorożca, czy w cuda robione przez ludzi. Nie zamierzam Cię przekonać, że nie masz racji, po prostu próbuje w sposób sensowny przedstawić czemu w te wszystkie wspaniałości nie wierzę.

Ja nie wyobrażam sobie Boga, jako wymagającej istotny, której najwyższym celem jest to żebyśmy w niego wierzyli, oddawali mu cześć i oczywiście się bali (nie mówię, że Ty czy ktokolwiek inny tak uważa). Jak dla mnie Bóg stworzył cały ten świat, dał nam rozum pozwalający zrozumieć rzeczy nas otaczające, dał nam wolną wolę i cały wachlarz uczuć, nad którymi powinniśmy umieć w pewnym stopniu zapanować. Nie interweniuje w nasze życie, nie ukazuje się nam na ścianie, kominie, we śnie, nikomu nie daje też nadprzyrodzonych zdolności, on po prostu jest cały czas częścią naszego życia i należy dostrzegać go jako Dobro tego świata, jako miłość we wszystkich odmianach, jako możliwość zdobywania wiedzy, zabawy, śpiewu, muzyki itd. etc. itp.

Po kiego grzyba Bóg miałby przypominać osobie wierzącej (mówiąc wierzącej mam na myśli nie tylko wyznawców jedynej-slusznej-religii) o swoim istnieniu przez cuda, przeganianie robaków z pola upraw, przywracanie wzroku, skoro jesteśmy tak ślepie w swojej wierze, że nie potrafimy go dostrzec w życiu codziennym.

Ach, zapomniałbym. Jestem w stanie narazić swoją duszę na wieczne męki, jeżeli ktoś zwraca się do mnie per "słoneczko, kochanieńki, złotko, rybko, żabko" itp.

Edytowano przez Fr0g
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem dlaczego próbujecie wyjaśnić cuda typowo ludzkim sposobem myślenia. Większość nie ma nawet cienia pojęcia jak naprawdę wygląda świat (bez urazy), przypominam że aby poprawnie coś zinterpretować trzeba się pozbyć wszelkich poglądów na daną kwestię bo inaczej podświadomie będziemy dążyć do tego żeby interpretacja była zgodna z poglądami. Wszelkie dyskusje o cudach przypominają dyskusję o to co było pierwsze, kura czy jajko? Mogę tylko dodać od siebie że cuda nas otaczają tylko, że przestaliśmy je dostrzegać, proponuje więc dokładnie przyjrzeć się naszemu światu a i jego cudom a dopiero potem brać się za uzdrowienia.

Edytowano przez Archangel999
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje od teraz każdemu domniemanemu świętemu nosić kamerę ze sobą (bo są powszechnie dostępne) i udokumentować swoje cuda. Wszystko się rozwija, więc czemu niby mamy wierzyć jakiejś "megadokładnej" instytucji zajmującej się badaniem cudów?

I co, zobaczysz nagranie cudu z kamerki full HD i stwierdzisz że to efekty specjalne i fotomontaż! xD

A jakby im się nie udało superdokładnie zbadać cudów ojca Pio, albo Karola Wojtyły, sądzisz że nie wywołałoby to sprzeciwu wśród wielu katolików?

Szczerze? To mnie by to zwisało bo jak już mówiłam, oni już na tę chwilę są dla mnie święci.

Jak uznanie świętym kogokolwiek nie oznacza, że jest on w niebie w ogóle. Ludzie (nawet Ci megadokładni) bywają omylni, a wymyślanie sobie świętego Krzysztofa od kierowców, św Weroniki od rzeczy zgubionych, św. Kalasantego od opieki nad dżdżownicami kojarzy mi się z mitologią i politeizmem.

Owszem i oficjalnie kościół przyznaje, że jest z tym problem. O nawiązaniach do politeizmu możemy jednak mówić tylko jedynie wierni modlą się o coś bezpośrednio do danego świętego tak, jakby to on miał udzielić jakiejś łaski. Święci jedynie pośredniczą, zanosząc nasze prośby do Boga.

Przypomina mi się jedna taka ładna opowieść :), o pielgrzymie, który idąc do świętego miejsca zatrzymał się jednego wieczoru w domu pewnego bezdzietnego małżeństwa. Ci, poprosili go, aby będąc w świętym miejscu pomodlił się w ich intencji, gdyż ich największym marzeniem było mieć dziecko, którego mieć nie mogli.

Pielgrzym tak właśnie zrobił, kiedy dotarł na miejsce poprosił Boga aby obdarował małżeństwo potomstwem. Bóg jednak odpowiedział "nie mogę tego uczynić, im nie jest dane aby mieć dzieci".

Następnego roku ten sam pielgrzym znów wyruszył na pielgrzymkę i zatrzymał się w tym samym miejscu. Jakież było jego zdziwienie kiedy zobaczył to samo małżeństwo z niemowlęciem. Dowiedział się, że rok wcześniej, kilka dni po tym jak wracając jeszcze raz zahaczył o domostwo małżonków i przekazał im smutną nowinę, przechodził tamtędy jeszcze inny pielgrzym. Małżeństwo poprosiło go o to samo - aby pomodlił się o potomka dla nich.

Nasz pielgrzym wyruszył od razu do świętej ziemi i stojąc przed Bogiem spytał: "panie, dlaczego mnie nie wysłuchałeś w tej sprawie, a innego człowieka już tak?!".

Bóg pomyślał chwilę, zadumał się po czym odrzekł: "w takim wypadku, to musiał być jakiś święty". :)

Zadaniem świętych jest więc wstawiennictwo, ponieważ oni jako bliscy Bogu cieszą się jego największymi łaskami.

Nikt jednak nie może znać nikogo na tyle, żeby powiedzieć że jest świętym, czyli jest kimś komu grzech jest obcy. Każdy ma życiu chwile zwątpienia, większe czy mniejsze, nikt do końca nie wie, co dzieje się w cudzej głowie, choćby wydawało nam się że znamy tą osobę najlepiej na świecie

To nie prawda, że święty to ktoś, komu grzech jest obcy. Absolutnie błędne myślenie. Nawet najbardziej przykładni święci się spowiadali, a grzech obcy jest tylko istocie doskonałej, czyli Bogu.

Jak dla mnie - trzeba być Bogiem, żeby ogłosić kogoś świętym.

Owszem, ale jeśli chodzi o ogłaszanie świętych tutaj, to wierzy się że to wszystko odbywa się z Bożym natchnieniem, tak jak wierzy się że Biblia to Słowo Boże choć spisane przez ludzi to za boską sprawą.

Po kiego grzyba Bóg miałby przypominać osobie wierzącej (mówiąc wierzącej mam na myśli nie tylko wyznawców jedynej-slusznej-religii) o swoim istnieniu przez cuda, przeganianie robaków z pola upraw, przywracanie wzroku, skoro jesteśmy tak ślepie w swojej wierze, że nie potrafimy go dostrzec w życiu codziennym.

Już pisałam - bo został o to poproszony. Nie tylko przez ludzi, którzy przecież nie prosili o to aby otrzymać dowody na istnienie Boga - gdyby tego oczekiwali to oznaczałoby że maja wątpliwości co równa się ich modlitwa nie byłaby szczera i od serca. To że cud się zdarzył świadczyło tylko o tym, że wiara tych ludzi (pomijam tu wstawiennictwo świętego) była niezłomna - a taka właśnie wiara jest nagradzana. Oni się nie modlili o cud dla poklasku, tylko o to, żeby nie musieli głodować :/

Czy świętość jest rzeczywiście dla nas wszystkich? Dla nas, którzy jesteśmy słabi i grzeszni? Oczywiście, że tak. Mimo naszej słabości, możemy dążyć do świętości. To nie jest równoznaczne z byciem doskonałym. Doskonałość ? przynajmniej w powszechnym odczuciu ? jest terminem dwuznacznym i kojarzy się z czymś niemożliwym, co w dodatku trzeba sobie samemu wypracować, wytrenować własnymi duchowymi muskułami. Świętość to co innego: ona jest darem od Boga, który może uświęcić serce człowieka. Świętość nie odbiera nam człowieczeństwa, lecz czyni je lepszym i pełniejszym. Działanie Boga nie wyklucza oczywiście naszej współpracy. Najprostsza ?definicja? świętości, jaką słyszałem, padła z ust pewnego dziesięciolatka: ?Być świętym, to robić wszystko co do mnie należy, najlepiej jak potrafię?. To nie znaczy, że wszystko musi mi się udać, że zawsze muszę być pierwszy i najlepszy.

@Tabula, ciekawy sen :D

Ponieważ rzecz dzieje się na Twoim podwórku, to stawiam na sprawy rodzinne, jakiś konflikt o oszczędności?

Jednego jestem pewna, jeżeli zwierzęta w naszych snach mówią i zachowują się po ludzku to symbolizują jakichś ludzi właśnie. I nie chcę nic insynuować ale często zdarza się że w snach mężczyzn krowy czy świnie to po prostu... kobiety :P

Odpowiedz, czy nie ma jakiegoś konfliktu na horyzoncie :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie siano kojarzy mi się z kasą :P

U Ciebie nie było nic świeżego, więc siano ze stodoły stanowi jakiś zapas, oszczędność, który na dodatek staje się przedmiotem sporu.

A w ogóle Ty siebie widziałeś w tym śnie jako osobę, czy widziałeś wszystko swoimi oczyma?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg (o ile istnieje) jest cholernie mściwy. Pamiętacie jak był ostatnio ,,dramat w kopalnii'? Kilku górników przeżyło, ale byli w szpitalu itp. Gdy ktoś poprosił naszego miłościwego i dobrodusznego nienawidzącego Justina Biebera pope'a - część górników ocalałych zmarło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie ciekawiło czemu ma służyć sen:

Gdy moja mama miała 9 lat zmarł jej ojciec potem przez kolejnych 9 lat przychodził do niej podczas snu na urodziny i dawał jej wskazówki dotyczące jej życia, gdy przyszedł po raz ostatni na 18-ste urodziny nawet skrzyczał ją, bo zwlekała z przyjęciem propozycji chodzenia z chłopakiem Powiedział jej, że jeśli nadal będzie zwlekać to straci tego chłopaka i będzie żałować tego przez całe życie... dziś jest On moim ojcem

Dziwi mnie też, że niekiedy wydarzenie które wcześniej mi się śniło po jakimś czasie dzieje się w moim życiu dokładnie tak samo, jak podczas snu...

Edytowano przez solymaribnluka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko co Ci się przyśni zdarza się? Czy ja będę również prorokiem , jak przyśni mi się, że jutro zaliczę kolokwium na 4.5, albo że za 2 tygodnie będzie świecić słońce? Czasami sny się spełniają, ale jeżeli ilość spełnionych/ilość niespełnionych << 1 , to jak dla mnie nie ma tu mowy o wizjach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkładasz w moje usta słowa niewypowiedziane.

Przeczytałem dwie strony waszej ciekawej dyskusji i można ją spuełtować słowami Spurgeona:

,,Zjawiska tego świata odbieramy za pomocą pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, węchu i smaku; dzięki którym poznajemy zjawiska trójwymiarowego świata. Człowiek, który się posługuje pięcioma zmysłami pyta: Gdzież jest Bóg? Nie widzę Go. Mamy również do dyspozycji szósty zmysł, dzięki niemu możemy rozpoznawać zjawiska z innego świata i to zależy od nas czy z niego korzystamy, czy też nie."

Fro0g z twoją ideologią jest tak jak niegdyś ze spojrzeniem uczonych na świat; Ziemia jest płaska i koniec, a kto uważał inaczej był palony na stosie... tak samo do Ciebie nie trafiają żadne argumenty, bo nie korzystasz z szóstego zmysłu i zamknąłeś się w trójwymiarowym świecie, a powiedz mi jaki świat istniał zanim powstał ten trójwymiarowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fro0g z twoją ideologią jest tak jak niegdyś ze spojrzeniem uczonych na świat; Ziemia jest płaska i koniec, a kto uważał inaczej był palony na stosie... tak samo do Ciebie nie trafiają żadne argumenty, bo nie korzystasz z szóstego zmysłu i zamknąłeś się w trójwymiarowym świecie, a powiedz mi jaki świat istniał zanim powstał ten trójwymiarowy...

Lol... To się znalazł uczony... Ten twój tak zwany szósty zmysł nie istnieje w praktyce, bo tak samo nie udowodnisz czegoś czego nie da się zobaczyć, sprawdzić, potwierdzić. Wiara w rzeczy nadprzyrodzone jest tylko łudzeniem się, że tak jest, a pewności nie będziesz miał, więc nie gadaj mi tu o płaskim spojrzeniu na świat. Kopernik nie miał 6 zmysłu, a stworzył teorię heliocentryczną w oparciu o badania innych starożytnych uczonych. A naturą człowieka jest być omylnym i to w każdej sprawie, a w szczególności w nauce, a że kościół w średniowieczu ograniczał wszelkie teorie itd., to masz wytłumaczenie dlaczego tak trudno im było przyjąć nowości.

I nie wchodź w temat wymiarów, bo widać, że po pierwsze mówisz rzeczy bezpodstawne, bo jedynym ograniczonym spojrzeniem jest twoje, a do tego nie znasz racej teori o wymiarach(0, kropka, linia, 3D... do tego jest teoria w sumie o 21 wymiarach, a jeśli się mylę, to poprawcie mnie, co do liczby).

Ja u ciebie też nie widzę 6 zmysłu, bo widać, że z logiką to nie jesteś, aż tak dobrze zaznajomiony, jak kolega Fr0g i czytaj dokładnie, co on pisze, bo widać że ze znajomością tekstu czytanego też nie jest za dobrze... No i jeszcze szacunek do zdania innych się kłania, a to że ty sądzisz inaczej, to nie wyśmiewaj jego spojrzenia na świat, tylko prowadź dyskusję na poziomie.

PS. Logiczny punkt myślenia jest jednym z lepszych, bo marzenie o rzeczach nieudowodnionych i całkowita wiara wnie, nie jest zdrowym zjawiskiem, jeśli oczywiście przesadzimy i wejdziemy w fanatyzm. Widzisz, czujesz, że coś jest, to wiesz, że to musi istnieć, a jeśli nagle te wymysły jednak okarzą się nieprawdziwe( świat duchowy, demony itd.), to twój światopogląd się zawali, bo przecież, to dla ciebie musi istnieć, czyż nie?

Edytowano przez Shaker
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaker i jemu podobnie

Po pierwsze kulturalniej człowieku, bo zwracać się do nas w ten sposób nie jest za przyjemnie. Mogłeś powiedzieć ,,Shaker i inni dyskutujący w tym temacie" lub,, o podobnym zdaniu".

Ano zaczynaja sie wszelakiego rodzaju drgawki/ padaczki, omdlenia, krzyki (wiem smiesznie brzmi, ale nie moge tego nazwac inaczej - 'bezboznym glosem') - mezczyzni - chopy 2m - drą się jak 7-letnia dziewczynka, ktorą brat ciagnie za wlosy, placzą...

Czyli wszystkie objawy wskazujące na chorobą psychiczną, ale czytam dalej.

Widzialem na wlasne oczy ludzi ktorzy rzucali sie, gdy dochodzila na nich kolej - uciekali z placzem z kosciola, mdleli, krzyczeli (sory - PISZCZELI). Mysle, ze kazdy rozumie o co chodzi.

Mam pytanie, czy ktoś zaprosił psychologa na te egzorcyzmy, bo ktoś biegły w psychice człowieka, powinien być przy takich ,,zabiegach".

gdy byla moja kolej podczas egzorcyzmow wlasciwych, to chociaz, jak sie pozniej okazalo, stalem tam dobre 1/2 h, to czas uplynal mi PODEJRZANIE szybko. W ogole nie pamietam co tam robilem, co jest jescze dziwniejsze. A najdziwniejsze jest to, ze gdy sie ockanalem, to stal przy mnie glowny egzorcysta (ci podchodzili tylko do 'opetanych') i modlil sie za mnie. I teraz nie wiem, czy po prostu 'zbladzil', czy moze mialem jakis atak?

Wiesz ;] Czasami mija szybko czas i nic na to nie poradzimy, że nam umknie część życia. Mogę ci to powiedzieć, bo na nudnych lekcjach też tak czasem mam, tak samo jadąc autobusem, gdzie chwilę temu wsiadłem do autobusu, a nagle jestem w połowie drogi. Ogólnie byłeś zmęczony, a czasami mózg chce odpocząć, więc się na chwilę ,,wyłącza" i przez to czas ci przeleciał, a nawet nie wiedziałeś jak.

- podczas przyjmowania komunii swietej podczas mszy (oczywiscie chodzi mi o tą msze w kosciele w Czestochowie, a nie w moim miasteczku), widzialem chlopaka, ktory

PO PRZYJECIU oplatka zaczal WYMIOTOWAC KRWIĄ. Tak, KRWIĄ,najprawdziwszą KRWIĄ.

Czym jest samoagresja? Wystarczy przy tym choroba psychiczna i ciało może zareagować na wzmożone emocje w każdy sposób, włączając w to wylew krwi do układu pokarmowego. Jakby wszyscy wymiotowali krwią, to by było dziwne, lecz jak jeden, to nic to nie znaczy ;D

Wstyd mi sie przyznac, ale balem sie. Ale nie tylko tych opetanych (?) ludzi, ale i tego, ze... sam nagle zemdleję, zaczne krzyczec, czy dostane ataku 'padaczki'.

Widać, żeś nie jest chory psychicznie, więc nie miałeś się czego bać, no chyba że ksiądz umie hipnotyzować ludzi ;]

PS. Nie napisałeś nic, co by mnie zdziwiło i nie możnaby tego wytłumaczyć w normalny sposób. A strach to normalna sprawa, przy takich rzeczach. Boimy się nieznanego, a w szczególności, tego co wygląda na straszne.

Wejdź do psychiatryka przed podaniem leków, to po spotkaniu niektórych chorych zrozumiesz.

Ciekawe dlaczego i nie poinformowano mnie o tym. Na szczescie napisalem kiedys to samo na innym forum

Widać ktoś cię zraportował, a po drugie sprawa opętania zachacza szczególnie o temat Religie, więc zapewne chodziło o to byś tam się udał, ze swoim wątkiem.

Edytowano przez Shaker
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fro0g z twoją ideologią jest tak jak niegdyś ze spojrzeniem uczonych na świat; Ziemia jest płaska i koniec, a kto uważał inaczej był palony na stosie... tak samo do Ciebie nie trafiają żadne argumenty, bo nie korzystasz z szóstego zmysłu i zamknąłeś się w trójwymiarowym świecie, a powiedz mi jaki świat istniał zanim powstał ten trójwymiarowy...

W sposób kulturalny przedstawiam swoje zdanie. Zresztą, to samo mogę napisać o Tobie - nie trafiają do Ciebie żadne argumenty, a pisząc rzeczy takie jak przed chwilą bliżej Tobie do spalenia "im podobnych" razem z nam podobnymi poglądami. Mogę jeszcze bardziej odwrócić kota ogonem i napisać: zamknąłeś się w świecie ułud i młodzieńczych fantazji, dodajesz sobie nowe wymiary do tego naszego, płaskiego świata, wolisz fruwać metr nad ziemią niż znaleźć twarde oparcie na gruncie.

Opetanie istnieje i nikt mnie nie przekona, ze mogloby byc inaczej.

Ani mi się śni przekonywać Ciebie o jego braku. Chętnie jednak wysłucham Twoich (czy kogokolwiek) poglądów, po czym będę liczył na to samo z Twojej strony. Ale skoro masz misję, na zasadzie "bo tak jest i nie podlega to dyskusji", to dziękuję serdecznie, postoję.

@pararocker

Takich historyjek można znaleźć na pęczki, czytałem kilka książek o opętaniach, satanistach, wizjach autorstwa osób duchownych. Jedni twierdzili, że na koncercie rockowego zespołu doszło do interwencji szatana, bo omdlało 100 dziewic (jak oni to, kurczaczek, sprawdzili?) inni, że skrót AC/DC oznacza AntiChrist/DeathChrist, a ich muzyka (i nie tylko ich) przywołuje demony. Czytałem też wiele podobnych opowiadań nawiedzonych nastolatków, a także osób dorosłych - większość łatwo wytłumaczyć chorobą, epilepsją, problemami emocjonalnymi, lub zwykłą potrzebą zwrócenia na siebie uwagi. Takie osoby często potrafią same siebie przekonać, że były opętane. Nie jest to żaden argument nie do zdarcia.

Nie byłbym sobą jakbym nie dodał, że fajnie byłoby gdybyś nauczył się pisać moją ksywkę poprawnie, szczególnie że do nazbyt wyszukanych ona nie należy.

Edytowano przez Fr0g
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Częstochowę - to istnieje bardzo, ale to bardzo proste wyjaśnienie na to, co wtedy zaszło.

Wyczerpanie. Zmęczenie podróżą i brakiem snu.

Sam gdy miałem przystapić do matury, wybrałem się na pielgrzymkę do Częstochowy. Wyjechaliśmy o 21, dojechaliśmy około 5-6 rano dnia następnego. Po bezsennej nocy spędzonej w niewygodnych warunkach musieliśmy funkcjonować normalnie przez cały dzień - wszyscy byli skrajnie wyczerpani. Zmuszono nas do udania się na koncert promocyjny jakiegoś zespołu religijnego - grali strasznie głośno, a pomimo to większośc z nas spała w najlepsze na krzesłach czy przy ścianie. Potem dodajmy do tego konieczność stania na BARDZO długim nabożeństwie. Na początku próbowaliśmy zachować pozory godności, ale skończyło się na tym, że wszyscy porozsiadaliśmy się po turecku z tyłu kaplicy na ziemi.

Przy tak skrajnym wyczerpaniu nie trudno o omdlenie czy padaczkę - sam byłem bliski zejścia w pewnym momencie.

AC/DC - Alternate Current, Direct Current. Prąd Zmienny, Prąd Stały. Jest nawet takie urządzenie - AC/DC converter - zmienia prąd stały w zmienny i vice versa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

AC/DC - Alternate Current, Direct Current. Prąd Zmienny, Prąd Stały. Jest nawet takie urządzenie - AC/DC converter - zmienia prąd stały w zmienny i vice versa.

To oczywiste i niezbyt trudne do wyszukania, jak widać owego "specjalistę" od demonologii w książce którą czytałem, zadanie owe przerosło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takich ludzi nie interesują fakty i rzetelność, tylko tanie zrobienie sensacji. Kiedyś czytałem książkę o 'Władcy Pierścieni', w której autorka próbowała udowodnić, że Saruman i Mordor są symbolicznym przedstawieniem holocaustu i nazizmu, a Sauron jest metaforycznym przedstawieniem Hitlera.

Po przeczytaniu kilkunastu stron jej ksiązki, przekonałem się że nawet nie przeczytała 'Władcy'. Ba, filmu tez nie obejrzała - można było to łatwo zauważyć po wierutnych bzdurach na temat fabuły, jakie powypisywała.

Jakoś tak jest, że autorzy piszący o tematyce niematerialnej/paranormalnej/religijnej mają tendencję do bardzo częstego naginania faktów na własną korzyść i pisania rozpraw naukowych o rzeczach, o których nie mają pojęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taki dziwny sen: Idę sobie po polu a tu nagle samotny słup wysokiego napięcia a w nim - winda. Wchodzę do windy jadę, jadę, jadę, jadę, jadę... do góry bardzo wysoko aż w końcu wstrząs pojawiający się także w realu i się budzę.

Innym przykładem takiego czegoś jest na przykład sen o starym mieszkaniu w kamienicy - mieszkanie jest prawie całe puste, ściany białe, podłoga parkietowa i dywany. Na podłodze stoją kolumny i (chyba 500W) piecyki. Pośród nich leżą miski z flakami, krwią i kawałkami ludzkich czaszek i fatalnie smakują... Chodzę po tym mieszkaniu z nożem. W późniejszej fazie przyjeżdża pogotowie, policja i aresztują wszystkich, którzy są ze mną w mieszkaniu (pojawiają się nie wiadomo z skąd), ale nie mnie nie aresztują. Potem wychodzę na balkon i idę na most gdzie siedzę do rana po czym wracam do domu, a po drodze kupuję bagietkę w spożywczym... no i dalej nie wiem co bo śpię jeszcze bezsennie 2h.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnym razem gdy pojawią się

miski z flakami, krwią i kawałkami ludzkich czaszek i fatalnie smakują...

Skup się na wątrobie, przyrządź ją z czerwoną fasolką i spróbuj jak smakuje teraz - popijając Chianti.*

*- +10 dla osoby, która pojmie aluzję :P

No zaraz, ale przecież dr Lecter proponował gł. trufle. Poza tym - stawiał na policzki jako na najsmaczniejsze - NZK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@teofi7

Ja mam taki dziwny sen: Idę sobie po polu a tu nagle samotny słup wysokiego napięcia a w nim - winda. Wchodzę do windy jadę, jadę, jadę, jadę, jadę... do góry bardzo wysoko aż w końcu wstrząs pojawiający się także w realu i się budzę.

Jestem pewna, że był to sen na tle nerwowym, odreagowujący "wysokie napięcia".

Co do drugiego, to:

Pośród nich leżą miski z flakami, krwią i kawałkami ludzkich czaszek i fatalnie smakują... Chodzę po tym mieszkaniu z nożem. W późniejszej fazie przyjeżdża pogotowie, policja i aresztują wszystkich, którzy są ze mną w mieszkaniu (pojawiają się nie wiadomo z skąd), ale nie mnie nie aresztują.

Ile było tych misek? Jakie są Twoje odczucia, emocje w tym śnie - chodzisz po domu z nożem - jesteś wtedy nerwowy czy coś w tym stylu? Dlaczego w ogóle zjadasz te przysmaki? (czujesz że musisz, czy co?)

Czy ci ludzie, których aresztowano to jacyś znajomi? Co oni tam robili przez tę chwilę od pojawienia się do aresztowania?

Mam już wstępny zarys interpretacji, ale doprecyzuj proszę ;)

Nawiązując jeszcze do tego pierwszego snu, może wytłumaczenie wydaje się trywialne, ale na prawdę, nie macie pojęcia jak bardzo sny potrafią być "dosłowne", jaką swoistą grę symboli w połączeniu z grą słów potrafi nasza podświadomość wykorzystywać. Podam przykłady:

O osobie, której śniło się że z jej ust wychodzą szpilki - co było nieprzyjemne ale nie towarzyszył temu ból jako taki, świadczy że w ostatnim czasie z jej ust wyszło parę ostrych słów.

Z kolei osoba, która we śnie musiała w sposób bolesny przełykać szkło w rzeczywistości była zmuszona do przełknięcia paru ostrych uwag.

Ktoś, komu śniło się że jest wciągany przez bagno, zwyczajnie przyznał że w życiu się pogrąża i czuje się jakby siedział w bagnie po uszy :)

Pamiętajcie ponadto, że sny odnoszą się głównie do Waszych emocji, do sfery wewnętrznej, tej najbardziej prawdziwej. Pokazują Wasze prawdziwe ja, obawy, lęki i pragnienia. Dlatego pamiętajcie, że pisząc o tym publicznie wspólnie odsłaniamy jakąś część Was :>

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lordzie Nargoghu, Shakerze i Fro0gu nie powinniście kpić z forumowiczów którzy opowiadają w tym wątku swoje paranormalne przeżycia. Ja nie należe do ludzi, którzy ślepo wierzą we wszystko co mi ktokolwiek opowie... jednak zawsze przemyślę

Na pewno nie jest to naturalne że człowiek zaraz po przyjęciu komunikantu wymiotuje krwią...

mówisz że omdlenia itd. są normalnością po przebyciu takiej drogi, i owszem, jednak miały one miejsce podczas egzorcyzmów,

Podchodzicie do tego zbyt lekceważąco i mój przykład z płaskim spojrzeniem na świat ludzi starożytnych pasuje do waszego toku myślenie... od razu przesądzacie, że w opisywanych wydarzeniach przez pararockera nie mogło być nic nadzwyczajnego,

Lordzie Nargoghu owszem masz rację jest wiele publikacji, którymi autorzy chcą zrobić tanią sensację, lecz należy odróżniać te wymyślone od prawdziwych co nie jest łatwe... do tego człowiek ma rozum...

Edytowano przez solymaribnluka
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O jejku, czy oni znowu tak strasznie kpią? Bez przesady, dyskusja toczy się na poziomie :)

Poza tym, widocznie jednak Panów interesują takie zagadnienia, skoro zaglądają do tego wątku (no mam nadzieję że nie tylko po to żeby się ponabijać ze świrów! :D), mają po prostu własne poglądy, które tak samo jak Twoje czy moje zasługują na szacunek, zwłaszcza że przekazywane są w kulturalnej formie.

(...)jest wiele publikacji, którymi autorzy chcą zrobić tanią sensację, lecz należy odróżniać te wymyślone od prawdziwych co nie jest łatwe... do tego człowiek ma rozum...

Tu się zgodzę w 100%.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...