Skocz do zawartości
Pzkw VIb

UFO, zjawiska paranormalne, sny

Polecane posty

Nie uraziłeś... tylko Sephira, a nie Saphira :D

Poza tym w wypowiedziach kierowanych bezpośrednio do kogoś mile widziana jest tzw. forma grzecznościowa ale... czepiam się szczegółów więc się nie przejmuj.

Lepiej mi powiedzcie co Wam się śniło ostatnio, bo głodna jestem >:3

@up

Część chrześcijan niezdolnych do egzystencji bez siły wyższej, zapewne popełniłaby masowe samobójstwa itd. Twierdzę, to na podstawie wypowiedzi ludzi z otoczenia, którzy uznają, że życie bez boga jest niewarte życia...

Hmm, hmmm... to strasznie samolubne podejście. Ale sama (jako osoba głęboko uduchowiona) wychodzę z założenia że tak samo jak dla mnie życie bez Boga byłby nic niewarte, tak i dla np. moich najbliższych życie beze mnie można o kant pupki rozbić... To się nazywa wiara w ludzi xD Ale zawsze jest warto żyć jeśli już nie dla siebie i (w odniesieniu do hipotetycznej sytuacji) nie dla Boga, to dla innych.

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

up-Miałem kiedyś zadaną rozprawkę pt.Co by było gdyby Jezus nie zmartwychwstał i doszedłem do wniosku ,że ludzie przestali by popełniać samobójstwa.

Coś ala "I am Legend" ludzie (głównie znajomi) zaczęli się zamieniać w zombi ale nie takie zjadające mózgi tylko takie które wynosiły różne rzeczy z domów(czytaj -kradli).Nawet w moim śnie były wiadomości :icon_smile: .Jeden zombiak w nich zjadł prezenterkę,a i zombiaki bały się gaśnicy.Działała na nich jak światło na wampiry...

Edytowano przez ovolord
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, hmmm... to strasznie samolubne podejście. Ale sama (jako osoba głęboko uduchowiona) wychodzę z założenia że tak samo jak dla mnie życie bez Boga byłby nic niewarte, tak i dla np. moich najbliższych życie beze mnie można o kant pupki rozbić... To się nazywa wiara w ludzi xD

Albo umiesz dostosować się do danej sytułacji i żyjesz dalej. Albo giniesz, a inni idą dalej. Silna wola i w szczególności chęć przetrwania, dalszego życia, to pomaga. A pogrążając się w smutkach stajemy się słabi i jak to bywa w naturze odpadamy...

Człowiek żyje nie tylko dla rodziny, Boga, przyjaciół, lecz także dla samego siebie i o tym powinniśmy zawsze pamiętać, bo nasze życie jest cenniejsze niż wszystko, co kiedykolwiek będziemy mogli posiadać.

Z natury jesteśmy samolubni, takie jest już życie. Każdy żywy organizm chce żyć i na to nie ma przebacz( robi to podświadomie), więc samolubstwo w chęci utrzymania się przy życiu, nie jest niczym innym, jak swoistą samoobroną.

Edit:

Ziew...ZzzzZzzz

Edytowano przez Shaker
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, dla jasności dodam że za samolubne podejście uważam tych, co twierdzą że popełniliby samobójstwo - nie biorąc pod uwagę w ogóle tego czy jest na świecie ktoś kto ich potrzebuje. Coś na zasadzie "jesteś samolubny bo odbierając sobie życie odbierasz siebie mi" :)

Edit:

Dobra... wracam do pisania mgr.

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro posiadamy zdolność wychodzenia z ciała to możemy jej używać i nie będzie w tym nic złego ani niebezpiecznego pod warunkiem że będziemy ostrożni i rozważni. Jeśli chodzi o anioły to jeżeli jesteśmy dobrymi ludźmi i je szczerze prosimy zawsze nam pomagają (nie tylko w innych wymiarach, w życiu codziennym też) albo przynajmniej ostrzegą że coś jest złe i/lub niebezpieczne.

@Sephira widzę że masz większe doświadczenie w magii nawet ode mnie i chętnie poznam twoje podejście do innych jej dziedzin.

Edytowano przez Archangel999
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro posiadamy zdolność wychodzenia z ciała to możemy jej używać i nie będzie w tym nic złego ani niebezpiecznego pod warunkiem że będziemy ostrożni i rozważnie.

Gdyby było to takie naturalne to ludzie nie musieliby się gimnastykować żeby to osiągnąć, tylko wychodziliby z ciała poprzez pstryknięcie palcami. Ostrożność też nie zawsze pomoże, bo po prostu NIGDY nie możesz być pewny co tam spotkasz po drugiej stronie.

Jeśli chodzi o anioły to jeżeli jesteśmy dobrymi ludźmi i je szczerze prosimy zawsze nam pomagają

Nie, nie zawsze. Czasami pozwalają żebyśmy sobie jednak boleśnie przytrzasnęli te paluchy. Ta osławiona "anielska cierpliwość" jednak też się czasem kończy.

?Straszny przypadek z parasolem?

Gdy w czasie słoty

Wicher i grzmoty,

słońce nie świeci.

Deszcz jakby z rynny

To w domu dzieci

Siedzieć powinny,

lecz Grześ inaczej

te rzecz tłumaczy.

Mamy nie pyta

Parasol chwyta

I w deszcz po dworze

zmyka jak może,

a wiatr powiewa

aż zgina drzewa,

w parasol dyma.

Grześ mocno trzyma,

Więc go do góry

Niesie pod chmury.

Grześ z parasolem

Leci nad polem,

Już o obłoki

Zbił sobie boki,

Czapka rogata

Nad nią ulata,

już ich wysoko

nie dojrzy oko

Grześ w górze znika,

nie ma psotnika.

Nazajutrz rano

Wszędzie szukano,

Trudno rzec śmiało,

co się z nim stało,

bo kara Boża

Tam gdzie swawola,

Nie ma Grzegorza

Ni parasola. :rolleyes:

(Heinrich Hoffmann)

Jestem skłonna przypuszczać, że moje podejście nie trafi w Twój kolor :)

Poza tym sprostuję - wiedza to nie to samo co doświadczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro posiadamy zdolność wychodzenia z ciała to możemy jej używać i nie będzie w tym nic złego ani niebezpiecznego pod warunkiem że będziemy ostrożni i rozważnie.

Gdyby było to takie naturalne to ludzie nie musieliby się gimnastykować żeby to osiągnąć, tylko wychodziliby z ciała poprzez pstryknięcie palcami. Ostrożność też nie zawsze pomoże, bo po prostu NIGDY nie możesz być pewny co tam spotkasz po drugiej stronie.

Z OOBE jest jak z tańcem albo pływaniem, musimy się tego nauczyć aby stało się to dla nas naturalne, nie można oczekiwać że od razu odniesiemy sukcesy, cierpliwość to podstawa. Poza tym wyjście z ciała nie powinno być celem samym w sobie, po to musimy tyle ćwiczyć żeby zdobyć wiedzę i poznać samych siebie, to specyficzny mechanizm broniący nas przed tym co może nas tam spotkać, im więcej wiemy tym łatwiej jest nam się bronić albo przynajmniej unikać zagrożenia. To swego rodzaju rozgrzewka, a jak wiedzą wszyscy którzy zajmują się sportem brak rozgrzewki przed poważniejszymi ćwiczeniami może się dla nas kiepsko skończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm nadal nie rozumiem w jakim kontekście używasz tutaj zwrotu "naturalny" :huh:

Mnie chodzi o naturalność jako wrodzoność (naturalny -stanowiący właściwość czyjejś natury, wrodzony) czym to wychodzenie z ciała z całą pewnością nie jest. Co najwyżej jedyną cechą naturalną podczas dążenia do uzyskania OOBE jest NATURALNA ludzka ciekawość ;).

Ja odbieram to tak, jakbyś Ty używał sformułowania "naturalny" w celu nazwania czegoś, co po odpowiedniej ilości czasu poświęconego na treningi przestaje sprawiać nam problemy, czy tak?

to specyficzny mechanizm broniący nas przed tym co może nas tam spotkać, im więcej wiemy tym łatwiej jest nam się bronić albo przynajmniej unikać zagrożenia.

Nie ma złotego środka!!!!! :< W ferworze podniecenia nowymi doznaniami człowiek zapomina, jak niewiele po tej drugiej stronie zależy od niego. Tamten świat rządzi się zupełnie innymi prawami i 10 razy może Ci się udać bezpiecznie odbyć całą podróż, a za jedenastym coś się posypie (oczywiście to, że wyjdziesz i nie dasz rady wrócić to najmniej prawdopodobny scenariusz, ten najbardziej prawdopodobny jest taki, że po prostu coś syfiastego za Tobą przylezie - czego od razu nawet nie zauważysz i jak większość ludzi z tego typu problemami, pobiegniesz po pomoc dopiero, kiedy życie zacznie Ci się z niewyjaśnionych powodów sypać, albo kiedy zaczniesz słyszeć głosy).

Człowiek nie ma tam nic do powiedzenia zauważ, że nawet jeśli postanowisz bronić się, to po tamtej stronie możesz to zrobić jedynie za pomocą energii, która bądź co bądź nie pochodzi bezpośrednio od Ciebie. Chcesz sobie w ramach obrony narysować tarczę algizową na czole [oczywiście joke, ale obrazujący to co chcę powiedzieć] - oczywiście możesz, ale to że tarcza zadziała to już nie Twoja zasługa, ona posiada własne właściwości, z których Ty tylko korzystasz). IMO, Bezczelnie tak trochę włazić na cudzą posesję, a jak chce Cię złapać, przegonić, whatever... to jeszcze sprzedawać mu kopa.

Dla mnie OOBBE nie jest naturalne, to tylko kolejny przejaw ludzkiej ciekawości, która wiadomo dokąd prowadzi :D

Peace!

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie, to z OOBE jest jak z medytacją. Nic nie opuszcza naszego ciała, nie ma żadnego hokus-pokus. Osiągając umiejętność medytacji poznajemy swój umysł, staje się on dla nas elastyczny, gibki. Potrafiąc oczyścić swój umysł, bądź też napełnić go rzeczami, których pożądamy - wprowadzamy się w specyficzny stan, który może wydawać się niemal "magiczny". Wszystko dzieje się jednak w obrębie naszego umysłu, nie przybywa żaden anioł stróż, który stoi na czatach żeby nas diabeł nie porwał, ewentualnie osoby które szczerze wierzą w takie rzeczy mogą dążyć ku takim wizualizacjom. Zmniejszenie ciśnienia krwi, tętna, metabolizmu, a nawet fal mózgowych może dawać nam złudne poczucie mocy, każdy może tłumaczyć sobie to jak chce - desperacko wierzący w OOBE, anioły i demony nazwie to magią, jak dla mnie jest to sztuczka, wymagająca jednak wiele treningu i samoopanowania, która prowadzi do lepszej kontroli własnych myśli. Często zresztą stosowana jako część terapii, która polepsza nasze samopoczucie i nie tylko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, mimo iż wierzę w te całe demony, anioły i magię, to nie mogę zaprzeczyć, że Twoje podejście Fr0g jest jak najbardziej zdrowe i co za tym idzie, bezpieczne :) Jeśli potraktujemy medytację jako technikę samopoznania i otwieramy swój umysł tylko na samych siebie, to ok, jednak niezwykle dużo jest osób, które wykorzystują medytację do "otwierania" trzeciego oka, co już takie bezpiecznie nie jest...

Powiem Wam, że bardzo podoba mi się kulturalna wymiana zdań, nawet jeśli diametralnie różnią się od siebie. Dla jednego przykładowa telepatia będzie czymś nadprzyrodzonym, dla drugiego zaś będzie to przejaw niezwykłej aktywności fal mózgowych, ot niewykorzystywana właściwość ludzkiego umysłu :) i o.k.

Sceptyczne podejście to zdrowe podejście, ja osobiście nie uważam się za osobę nawiedzoną na tym punkcie, wciąż staram się trzymać balans i z całą pewnością jestem typem osoby, której jak ktoś powie "widziałem ducha!! o_O", to pierwszym co odpowie będzie "pewnie ci się przywidziało". Nie wierzę na słowo we wszystko co słyszę, ale mam też na koncie kilka własnych doświadczeń... i nawet jeżeli okazałaby się one tylko wytworem mojego umysłu, to i tak jest w tym szczypta niezwykłości, ze względu na to jak diametralnie innym człowiekiem się stałam pod ich wpływem :)

A może zejdziemy już z tego oobe? Powiem Wam, że w moim życiu zachodzą zjawiska, z których nie wszystkie potrafię wytłumaczyć np... mieliście kiedyś jakąś wizję? Hm... ciężkie do zdefiniowania pojęcie. Nie chodzi mi w każdym razie o sny tylko wizje na jawie, oczywiście nie wywołane żadnymi używkami :D

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może zejdziemy już z tego oobe? Powiem Wam, że w moim życiu zachodzą zjawiska, z których nie wszystkie potrafię wytłumaczyć np... mieliście kiedyś jakąś wizję? Hm... ciężkie do zdefiniowania pojęcie. Nie chodzi mi w każdym razie o sny tylko wizje na jawie, oczywiście nie wywołane żadnymi używkami

Zdefiniuj mi wizję... Chwilowe przeczucie? Zapatrzenie? Wyobrażenie? czy przysypianie?

To wszystko możesz nazwać tzw. wizją. Zapatrzysz się w jeden punkt, a możesz widzieć, to co ci się w mózgu wyobraża. Wystarczy skupić się na tym o czym myślisz i wtedy pośrednio to widzisz. Odłączasz się wtedy jakby od swoich oczu, a wiadomo, że mózg przetwarza przecież informacje na temat tego, co widzimy. A więc możemy podświadomie wyciszyć te impulsy i widzieć, to co nam się wyobraża.

Nie powiem, że potrafię, to zrobić, lecz gdy tak siedzisz w autobusie i nie masz nic do roboty, to się takie rzeczy zdarzają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podam Ci przykłady.

Moje wizje i przeczucia dotyczą zawsze tylko i wyłącznie mojej siostry, która mieszka za granicą.

Kontaktujemy się stosunkowo rzadko, może raz na miesiąc jakiś telefon...

Jakiś czas temu życie jej się trochę pokomplikowało, żaliła mi się przez telefon, że ma problemy ze znalezieniem pracy, a musi spłacać pożyczkę. W pewnym momencie sama nie wiem dlaczego, ale powiedziałam jej "w ciągu dwóch tygodni od dzisiaj znajdziesz nową pracę" - skąd mi się to wzięło? Pojęcia nie mam, po prostu czułam, że muszę to powiedzieć.

Minęło jakieś 20 dni, siostra dzwoni i mówi, "wiesz, od kilku dni pracuję w nowej firmie, dostałam propozycję dokładnie 14go dnia od naszej ostatniej rozmowy" - zbaraniałam.

Ostatnia wizja była bardzo wyraźna i zarazem ciekawa. Wieczorem przed pójściem spać zmawiałam modlitwę w intencji mojej siostry. Miałam zamknięte oczy i nagle zobaczyłam mężczyznę - średniego wzrostu, przy kości, krótkie kręcone, ciemne włosy, w okularach, ubrany był formalnie ale bez szału. Od razu dotarło do mnie że to jest osoba, która jest w stanie pomóc mojej siostrze i jaj facetowi. Zadzwoniłam do niej, podałam rysopis. Stwierdziła że nikogo takiego nie zna. Po kilku tygodniach zadzwoniła i powiedziała: "ten koleś, którego opisałaś to prawnik, który poprowadzi nasze sprawy w Polsce!" - Oni sami tego prawnika nie wybierali, wynajęła go przyszła teściowa siostry, dlatego przeżyli lekki szok, kiedy go po raz pierwszy zobaczyli.

Takie tam... zbiegi okoliczności...

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakiekolwiek wizje jest mi niezmiernie trudno uwierzyć.

Pytanie do Sephiry - uważasz, że doświadczyłaś swoich wizji, ponieważ jesteś wierząca, że Bóg obdarował Cię nimi? Dlaczego masz wizje akurat wtedy kiedy siostra ma problemy? Czemu we śnie nie dowiedziałaś się o problemach siostry, tylko przez telefon?

Być może miałaś sny, w których zjawiali się ludzie oferujący pomoc siostrze, bo o nią się martwiłaś? To dość popularne zjawisko, że podczas snu widzimy rozwiązania swoich problemów, ja przykładowo doświadczyłem tego niejednokrotnie. Gdy traciłem bliskie mi osoby, śniły mi się parę tygodni uśmiechnięte. Czy to znaczy, że ich dusze są szczęśliwe, że widziałem ich po śmierci, czy jedynie w śnie próbowałem podświadomie zapełnić dziurę, którą wyżłobiła ich śmierć w mojej głowie?

w ciągu dwóch tygodni od dzisiaj znajdziesz nową pracę

Jak osoby bliskie mają problemy, to też mam potrzebę (sam nie wiem skąd, może dlatego żeby je pocieszyć?) powiedzenie im czegoś w stylu "wszystko będzie dobrze". Jakby znalazła pracę dnia 13 to też byłabyś w szoku, bo przecież powiedziałaś "w ciągu dwóch tygodni", a to nie znaczy że musi się to wydarzyć dnia 14.

Jeżeli chcemy w wierzyć w zjawiska nadprzyrodzone, telepatię, wieszczenie możemy znaleźć mnóstwo argumentów w życiu codziennym na potwierdzenie tego. Możemy mieć przeczucie, że dostaniemy 5 ze sprawdzianu i się to sprawdzić, głos każe nam iść do sklepu i po drodze znajdziemy 20 złotych na ulicy, we śnie zobaczymy siebie z ukochaną osobą idących za rękę, a potem dowiemy się że ona/on czuje do nas miętę. Jeżeli chcemy wierzyć, że widzieliśmy przyszłość, to znajdziemy sobie ku temu pretekst. Możemy tak zrobić, ale według mnie owe głosy, sny i przeczucia wychodzą z głębokich zakamarków naszego umysłu o których wiemy bardzo mało. Czasami spełniają się nasze marzenia, czasami przeczucia okazują się słuszne. Jakbym zapytał was, czy mieliście silne przeczucie, że coś się stanie, lecz się nie stało, to prawdopodobnie musielibyście dłużej pomyśleć, bo w tym że przeczucia się nie sprawdzają nie ma nic dziwnego. W odwrotnej sytuacji momentalnie zakodujemy takie zdarzenie (bo to coś fascynującego, niewiarygodnego, a każdy ma potrzebę bycia wyjątkowym).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do Sephiry - uważasz, że doświadczyłaś swoich wizji, ponieważ jesteś wierząca, że Bóg obdarował Cię nimi? Dlaczego masz wizje akurat wtedy kiedy siostra ma problemy? Czemu we śnie nie dowiedziałaś się o problemach siostry, tylko przez telefon?

Problem w tym, że nie potrafię określić źródła ich pochodzenia. Wizje mogą pochodzić zarówno z góry jak i z dołu, dlatego nie należy podchodzić do nich z nadmierną ufnością.

Przede wszystkim podałam tylko dwa przykłady, było tego trochę więcej. W pewnym sensie dowiedziałam się we śnie :) Bo do siostry zadzwoniłam dopiero po serii koszmarów, których interpretacji nijak nie mogłam odnieść do tego co aktualnie u mnie się działo. Bardzo się wtedy wystraszyłam że znowu coś się do mnie dobiera, ale poza snami czułam się normalnie. Dopiero po 3 ciężkich nocach coś mnie ruszyło żeby zadzwonić do niej i spytać czy wszystko ok.

Być może miałaś sny, w których zjawiali się ludzie oferujący pomoc siostrze, bo o nią się martwiłaś?

Nie do końca rozumiem pytanie. Pisałam już, wizji nie doświadczałam w snach, poza tym problem tkwił w tym, że nikt właśnie mojej siostrze pomocy nie oferował. Prawnika wynajęła teściowa w zasadzie bez konsultacji, i będąc w Polsce, podczas gdy moja siostra mieszka w innym kraju.

Gdy traciłem bliskie mi osoby, śniły mi się parę tygodni uśmiechnięte. Czy to znaczy, że ich dusze są szczęśliwe, że widziałem ich po śmierci, czy jedynie w śnie próbowałem podświadomie zapełnić dziurę, którą wyżłobiła ich śmierć w mojej głowie?

Ja jak najbardziej nie wykluczam tego pierwszego. Ale ponieważ w snach siedzę trochę głębiej (patrz wcześniejsze moje posty w tym temacie) mam swój sposób na "przekonanie się" czy obecność zmarłych w naszych snach jest tylko symboliczna i pochodzi z naszej podświadomości, czy są to faktyczne odwiedziny.

Do mnie też przyszła kiedyś moja babcia, 4 lata po swojej śmierci. Nigdy wcześniej mi się nie śniła i nie sądzę że był to przypadek.

Jak osoby bliskie mają problemy, to też mam potrzebę (sam nie wiem skąd, może dlatego żeby je pocieszyć?) powiedzenie im czegoś w stylu "wszystko będzie dobrze". Jakby znalazła pracę dnia 13 to też byłabyś w szoku, bo przecież powiedziałaś "w ciągu dwóch tygodni", a to nie znaczy że musi się to wydarzyć dnia 14.

Tak, masz rację. Sama napisałam, że nie do końca to rozumiem - mnie nurtuje po prostu dlaczego powiedziałam akurat o dwóch tygodniach, dlaczego nie o 1 tygodniu, 5 dniach, miesiącu?

A co sądzisz, o opętaniach? czy też są wytworem ludzkiego umysłu? Że... nie wiem... mamy do czynienia z chorym psychicznie człowiekiem, który sobie wkręcił że coś nim zawładnęło i że jedynym sposobem na wyleczenie jest egzorcyzm?

Jeżeli chcemy wierzyć, że widzieliśmy przyszłość, to znajdziemy sobie ku temu pretekst. Możemy tak zrobić, ale według mnie owe głosy, sny i przeczucia wychodzą z głębokich zakamarków naszego umysłu o których wiemy bardzo mało.

Dziwne jest to, że ja nigdy wcześniej nie miewałam takich rzeczy. Zaczęło się to w pewnym charakterystycznym momencie mojego życia. I tutaj pytanie, dlaczego w takim razie mój umysł miałby zacząć właśnie teraz korzystać z nieużywanych i nawet niećwiczonych w żaden sposób funkcji?

Poza tym, ja tam się nie spinam że "chcę widzieć przyszłość", mnie osobiście zwisa czy mam te "wizje" czy nie. Nie staram się ich w żaden sposób wywoływać a w sumie by mi się to przydało, bo np. nie mogę znaleźć ważnego dokumentu, który muszę przedłożyć w dziekanacie w celu dopuszczenia do egzaminu magisterskiego.

(...) a każdy ma potrzebę bycia wyjątkowym).

No pewnie ma :) Z tym że w towarzystwie w jakim się obracam takie rzeczy nie są niczym wyjątkowym ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się.

Do mnie też przyszła kiedyś moja babcia, 4 lata po swojej śmierci. Nigdy wcześniej mi się nie śniła i nie sądzę że był to przypadek.

A czemuż by nie? Jakby ,,przyszła" 2 lata po swojej śmierci, też byś nie uważała tego za przypadek.

Tak, masz rację. Sama napisałam, że nie do końca to rozumiem - mnie nurtuje po prostu dlaczego powiedziałam akurat o dwóch tygodniach, dlaczego nie o 1 tygodniu, 5 dniach, miesiącu?

A jakby dostała pracę dzień po twojej rozmowie, to byłoby pytanie, a czemu akurat 1 dzień po? To jest wszystko przypadek, bo zawsze będziesz zadawać pytanie, ,,a czemu nie dzisiaj, a czemu nie jutro?", a tego nie da się określić, bo jest to rzecz nie do zdefiniowania. Wystarczy popatrzeć na zapotrzebowania ludzi. Np. dwoje małżonków żyje ze sobą i utrzymują się ze wspólnej pensji. Jeden z nich traci pracę, lecz żeby nie dopuścić do zbytniego zbiednięcia, w ciągu dwóch tygodni szuka pracy i znajduje. Wiele takich przypadków jest na świecie...

A co sądzisz, o opętaniach? czy też są wytworem ludzkiego umysłu? Że... nie wiem... mamy do czynienia z chorym psychicznie człowiekiem, który sobie wkręcił że coś nim zawładnęło i że jedynym sposobem na wyleczenie jest egzorcyzm?

Egzorcyzmy są marnowaniem czasu... bo ile tzw. egzorcyzmów się udaje? Było głośno o egzorcyzmach emily rose ale czy podziałały egzorcyzmy? No nie podziałały... A rodzina nie chciała dać córki na terapię psychiatryczną, bo twierdziła, że to opętanie. Czy ktoś zna przykład osoby opętaniej, która nie miała nigdy styczności z religią chrześcijańską, protestancką? Nie znajdziesz takiej osoby...

Dziwne jest to, że ja nigdy wcześniej nie miewałam takich rzeczy. Zaczęło się to w pewnym charakterystycznym momencie mojego życia. I tutaj pytanie, dlaczego w takim razie mój umysł miałby zacząć właśnie teraz korzystać z nieużywanych i nawet niećwiczonych w żaden sposób funkcji?

Emocje i uczucia, to impulsy napędzające, powodujące określone skutki w całym naszym organiźmie, a w szczególności w mózgu. Jego aktywność jest wtedy zwiększona, bo nie jest to dla niego normą. Naukowcy obliczyli, że wykorzystujemy nie więcej niż 6% naszego mózgu, naukowcy 13-18%(Einstein). Spełnienie pewnych warunków( w tym np. depresja itd.), jak naprzykład stany emocjonalne i sprzyjających okoliczności może pomóc.

Jakbym uparcie twierdził, że za 2 lata wybuchnie 3 wojna światowa i by tak się stało, to inni by mówili: ,,On to przewidział". A tyle jest osób, co mówią o różnych rzeczach, których są pewne i to się nie dzieje. Więc to jest potwierdzenie tego, że to jest tylko przypadek.

Dziwne jest to, że ja nigdy wcześniej nie miewałam takich rzeczy.

Powiedzmy, że jestem człowiekiem nieudacznikiem i nagle dostaję szansę i się dorabiam fortuny, a do tego wierzę w boga. I co to on mi pomógł? Czy to tylko przypadek, bo miliony takich nieudaczników żyje na świecie i zapewne 75% z nich wierzy w boga, a nie stało się milionerami?

Następny przykład teraz z prawdziwego życia. Jest sobie pewien mężczyzna w ameryce, widząc go powiesz, że to normalny człowiek. A ja ci powiem, że on przeżył 7 trafień przez piorun i to w ciągu kilku lat( powinien już umrzeć). Taki sam przypadek, bo nie znajdziesz wielu osób, które spotkało coś takiego( no jest tam kilka osób, które przeżyły dwa, lecz po trzecim umierały).

Edytowano przez Shaker
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem pytanie. Pisałam już, wizji nie doświadczałam w snach, poza tym problem tkwił w tym, że nikt właśnie mojej siostrze pomocy nie oferował. Prawnika wynajęła teściowa w zasadzie bez konsultacji, i będąc w Polsce, podczas gdy moja siostra mieszka w innym kraju.

Źle zadałem pytanie, chodziło mi że Twoja wizja mogła być snem, lub czymś w rodzaju snu skoro miałaś zamknięte oczy i był wieczór. Modląc się o siostrę mogłaś tylko nakręcić sama siebie na taką wizję, bo podświadomie tego chciałaś. Wygląd tego prawnika nie wyróżniał go specjalnie od innych prawników, nieco wyróżniające były chyba tylko kręcone włosy, a reszta wypisz-wymaluj typowy adwokat :).

Do mnie też przyszła kiedyś moja babcia, 4 lata po swojej śmierci. Nigdy wcześniej mi się nie śniła i nie sądzę że był to przypadek.

Widzę, że jesteś osobą religijną, tak samo zresztą jak ja. Jak wytłumaczyć fakt, że zmarła babcia dalej wygląda jak Twoja babcia, że nie ukazuje Ci się jako jakiś byt astralny, tylko tak jak została zapamiętana przez Twój umysł? Jaki sens miałyby nawiedzenia zmarłych, skoro największym pięknem wiary, jest to że nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga, czy życia po śmierci. Gdyby Twoja babcia naprawdę Ci się ukazała, a ów sen nie byłby wytworem Twojej wyobraźni, to miałabyś niezbite dowody na istnienie raju/piekła czy jakiegokolwiek miejsca w którym przebywa jej dusza. Sam Jezus mówił "błogosławienie Ci, którzy nie widzieli a wierzą".

dlaczego powiedziałam akurat o dwóch tygodniach, dlaczego nie o 1 tygodniu, 5 dniach, miesiącu?

Znalezienie pracy w 5 dni graniczyłoby z cudem, a np. 2 miesiące szukania pracy to nic dobrego dla osoby, która spłaca pożyczkę. Być może dla Twojego umysłu taki termin był realny i "samo Ci się powiedziało".

A co sądzisz, o opętaniach? czy też są wytworem ludzkiego umysłu?

Nigdy w życiu nie widziałem opętanego człowieka, a ci pseudo opętanych pokazywani w TV, którzy zabili bo kazały im "głosy", w których wstąpił Legion etc. to zwykli debile próbujący uniknąć więzienia. Bardzo wygodna wymówka, chociaż już coraz bardziej nie na czasie, teraz gry komputerowe zmuszają do zabijania:).

To co napisałem, to oczywiste przypadki co do których malo kto ma wątpliwości. Nie interesuje się prawie w ogóle tematem opętania, egzorcyzmów, gdyż po prostu nie wierzę w takie rzeczy. Te nagłaśniane przez media to zwykła "pogoń za sensacją", złe duchy, siły nieczyste od zawsze fascynowały, a jednocześnie przerażały. Ludzie szukają mocnych wrażeń, a dodatkowo gdy potrafią przedstawić informację w odpowiedni sposób, naginając (lub pomijając) niektóre szczegóły wielu zaczyna wierzyć w przedstawiane przez nich brednie.

Dziwne jest to, że ja nigdy wcześniej nie miewałam takich rzeczy. Zaczęło się to w pewnym charakterystycznym momencie mojego życia.

Ja kiedyś byłem przekonany, że w parku u mnie na wsi gonił mnie niedźwiedź polarny, a moja dziewczyna jest pewna, że widziała skaczące po pokoju kapcie. Oboje wiemy (na chwilę obecną) że ani jedno, ani drugie nie było możliwe, a raczej było możliwe dzięki naszej niezmiernie silnej, dziecięcej wyobraźni. Szczerze mówiąc mam nadzieję, że część tej "dziecięcej wyobraźni" zostanie we mnie na zawsze, ale wierzenie w kosmitów, złe duszki i wizje to nie dla mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy obliczyli, że wykorzystujemy nie więcej niż 6% naszego mózgu, naukowcy 13-18%(Einstein).

Jacy naukowcy? Jak obliczyli?

Przecież już od dawna wiadomo, że to bzdura. Wykorzystujemy niewielką część naszego mózgu w DANYM momencie. Skoro teraz piszę to używam części mózgu odpowiedzialnej za tą czynność, gdybym zaczął mówić uruchomiłaby się następna, gdybym jednak zamiast tego czytał znowu pracować zaczęłaby inna część mózgu. Czy to znaczy, że nie wykorzystuję pełnej "mocy obrotowej" narządu? Zresztą jaki sens miałoby dawanie ludziom ogromnych mózgów, których możliwości obliczeniowe przebijają komputery kwantowe, skoro nie potrafią z nich korzystać? :wink:

Natura nie jest głupia...

Edytowano przez Belutek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemuż by nie? Jakby ,,przyszła" 2 lata po swojej śmierci, też byś nie uważała tego za przypadek.

Chodziło mi o to, że nie śniła mi się w takiej sytuacji jak Ty przedstawiłeś - tuż po śmierci po to, abym mogła sobie odreagować jej stratę.

Przyszła do mnie we śnie kiedy miałam pod górkę (choć nigdy nie utożsamiałam babci z rolą pocieszycielki), ja we śnie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że babcia nie żyje. Zmarli śniący nam się w charakterze symbolu(zwykle w snach personifikują przeszłość, coś co już odeszło. Wówczas we śnie nie mamy świadomości jakbyśmy widzieli zmarłego a dopiero po przebudzeniu dociera do nas że śnił nam się wujek który odszedł naście lat temu.

Powiedzmy, że jestem człowiekiem nieudacznikiem i nagle dostaję szansę i się dorabiam fortuny, a do tego wierzę w boga. I co to on mi pomógł? Czy to tylko przypadek, bo miliony takich nieudaczników żyje na świecie i zapewne 75% z nich wierzy w boga, a nie stało się milionerami?

To nie jest takie proste :P Ale powiem tak: jeżeli dostajesz szansę a modliłeś się o nią niezłomnie to dlaczego nie zawdzięczać tego Bogu? Poza tym, musielibyśmy się zastanowić nad tym jak powinna wyglądać dobra modlitwa, bo o ile każda jest wysłuchiwana o tyle nie każda jest spełniana.

Egzorcyzmy są marnowaniem czasu... bo ile tzw. egzorcyzmów się udaje? Było głośno o egzorcyzmach emily rose ale czy podziałały egzorcyzmy? No nie podziałały...

Egzorcyzmy Annelise Michel nie miały prawa się udać, ponieważ ona została opętana za własną zgodą. To była jej decyzja którą podjęła po widzeniu Matki Bożej. Zachęcam do poczytania na ten temat.

A jeśli chodzi o skuteczność egzorcyzmów ogólnie, to owszem, dużo słyszy się w środowisku o tym, że przez chwilę jest lepiej a później stan egzorcyzmowanego znacznie się pogarsza. Z punktu widzenia chrześcijaństwa logicznie uargumentował to już sam Jezus (Mt. 12; 43-45):

"43. Gdy zaś duch nieczysty wyjdzie z człowieka, wędruje po miejscach bezwodnych, szukając ukojenia, ale go nie znajduje.

44. Wtedy mówi: wrócę do domu swego, skąd wyszedłem, i przyszedłszy, zastaje go opróżnionym, wymiecionym i przyozdobionym.

45. Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem duchów innych gorszych niż on, i wszedłszy mieszkają tam; i bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny. Tak będzie i z tym pokoleniem."

Jednym słowem, skuteczność egzorcyzmu zależy nie tylko do księdza-egzorcysty ale i w dużej mierze od oczyszczonego, który od tego czasu powinien po prostu się pilnować i starać się żyć w czystości.

A jeśli o to chodzi:

Emocje i uczucia, to impulsy napędzające, powodujące określone skutki w całym naszym organiźmie, a w szczególności w mózgu. Jego aktywność jest wtedy zwiększona, bo nie jest to dla niego normą. Naukowcy obliczyli, że wykorzystujemy nie więcej niż 6% naszego mózgu, naukowcy 13-18%(Einstein). Spełnienie pewnych warunków( w tym np. depresja itd.), jak naprzykład stany emocjonalne i sprzyjających okoliczności może pomóc.

Dziękuję za wyjaśnienie.

Masz rację, większą wagę przywiązujemy do tego że jakieś przeczucie się sprawdziło niż do tego, że setki innych pozostały bez echa.

Jejku, szybko odpisujecie :)

@Fr0g

Źle zadałem pytanie, chodziło mi że Twoja wizja mogła być snem, lub czymś w rodzaju snu skoro miałaś zamknięte oczy i był wieczór. Modląc się o siostrę mogłaś tylko nakręcić sama siebie na taką wizję, bo podświadomie tego chciałaś. Wygląd tego prawnika nie wyróżniał go specjalnie od innych prawników, nieco wyróżniające były chyba tylko kręcone włosy, a reszta wypisz-wymaluj typowy adwokat smile_prosty.gif.

Konkretnie to siedziałam na łóżku przy zapalonej lampce i przecież szeptem wypowiadałam słowa modlitwy - czy mogłam w tym czasie zasnąć? :P

A co do wyglądu, to nie wiem, nie znam żadnego prawnika.

Jak wytłumaczyć fakt, że zmarła babcia dalej wygląda jak Twoja babcia, że nie ukazuje Ci się jako jakiś byt astralny, tylko tak jak została zapamiętana przez Twój umysł?

Może dlatego że babcia we moim śnie w ogóle nie mówiła, nie odpowiadała na moje słowa. Patrzyła tylko na mnie, uśmiechała się i kiwała znacząco głową. Biła od niej jasna aura. A dlaczego nie przyszła jako byt astralny? Bo sen nie ma z astralem nic wspólnego!

Jaki sens miałyby nawiedzenia zmarłych, skoro największym pięknem wiary, jest to że nie ma żadnych dowodów na istnienie Boga, czy życia po śmierci. Gdyby Twoja babcia naprawdę Ci się ukazała, a ów sen nie byłby wytworem Twojej wyobraźni, to miałabyś niezbite dowody na istnienie raju/piekła czy jakiegokolwiek miejsca w którym przebywa jej dusza. Sam Jezus mówił "błogosławienie Ci, którzy nie widzieli a wierzą".

A słyszałeś o charyzmatach? Tak to właśnie trochę postrzegam, to są moje, tylko dla mnie dowody które sprawiają że już nie wierzę tylko wiem. Ale przecież szerszemu gronu na podstawie tych moich małych znaków nie jestem w stanie niczego udowodnić. Najcudowniej jest kiedy każdy ma szansę przeżyć coś takiego sam :)

Znalezienie pracy w 5 dni graniczyłoby z cudem, a np. 2 miesiące szukania pracy to nic dobrego dla osoby, która spłaca pożyczkę. Być może dla Twojego umysłu taki termin był realny i "samo Ci się powiedziało".

To dobry argument.

Co do opętań to masz rację - te prawdziwe historie na pewno nie są nagłaśniane, dlatego może ciężko do nich dotrzeć. Ale skoro jesteś wierzący, to nie możesz po prostu odrzucić istnienia opętań przez złe duchy - mało jest tego w Biblii?

Szczerze mówiąc mam nadzieję, że część tej "dziecięcej wyobraźni" zostanie we mnie na zawsze, ale wierzenie w kosmitów, złe duszki i wizje to nie dla mnie.

:)

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego że babcia we moim śnie w ogóle nie mówiła, nie odpowiadała na moje słowa. Patrzyła tylko na mnie, uśmiechała się i kiwała znacząco głową. Biła od niej jasna aura. A dlaczego nie przyszła jako byt astralny? Bo sen nie ma z astralem nic wspólnego!

To teraz Cię rozbawię, ale ja identycznie widziałem mojego zmarłego ojca. Milczącego i uśmiechniętego. Dlaczego tak go widziałem? Bo tak wielu ludzi wyobraża sobie przyszłe życie, bijący blask z nieba, wieczna jasność, a ludzie będący w raju są zawsze pogodni, czyż nie?

Z jednym się zgodzę, również według mnie sen z "astralem" nie ma nic wspólnego. Jezus wielokrotnie mówił, że przyszłe życie jest zupełnie inne od tego, które znamy, dlaczego więc skoro widujemy naszych zmarłych we snach uparcie wszyscy, jak jeden mąż widujemy ich w ziemskim ciele?

Bo tak ich zapamiętaliśmy, tak żyją w naszej podświadomości. Znajdź kogokolwiek, komu śniła się bliska i kochana osoba w piekle, w mękach. My chcemy widzieć naszych bliskich szczęśliwych, stąd owa poświata i uśmiech.

Tak to właśnie trochę postrzegam, to są moje, tylko dla mnie dowody które sprawiają że już nie wierzę tylko wiem. Ale przecież szerszemu gronu na podstawie tych moich małych znaków nie jestem w stanie niczego udowodnić.

To się kłóci z całą ideą religii. Religia opiera się na wierze, a tam gdzie kończy się wiara, kończy się też religia. Gdyby Bóg chciał żebyśmy byli pewni jego istnienia, objawiłby się nam wszystkim jawnie. Tak żebyśmy mieli równe szanse na zbawienie, czemu niby miałby sobie wybrać mały odsetek ludzi i objawiać im się we snach, albo pozwalać zmarłym na odwiedziny?

to nie możesz po prostu odrzucić istnienia opętań przez złe duchy - mało jest tego w Biblii?

W Biblii jest mnóstwo symboli, trzeba pamiętać że była pisana już dość dawno i to co my nazywamy dzisiaj parkinsonem, albo alzheimerem mogło być nazwana opętaniem przez ówczesnych ludzi. Nie można brać wszystkiego dosłownie, ani NT, ani ST, pierwsza historia z brzegu - powszechnie wiadomo że Jabłko było symbolem grzechu, a wąż szatana . Adam i Ewa również są symbolem powstania całej ludzkości (chyba że chcesz zaprzeczyć teorii ewolucji). Ja dodatkowo wierzę, że "złe duchy", a nawet istota taka jak "szatan" nie istnieje. Ten szatan wraz ze wszystkimi demonami może się narodzić w każdym z nas i jest po prostu symbolem całego zła, które może narodzić się w każdym człowieku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdź kogokolwiek, komu śniła się bliska i kochana osoba w piekle, w mękach. My chcemy widzieć naszych bliskich szczęśliwych, stąd owa poświata i uśmiech.

Owszem, znam takich ludzi!

Kobieta, której zmarły ojciec wciąż śni się udręczony, wychudzony, zawodzący, krzyczący i skarżący się że mu źle.

Zmarł popełniając samobójstwo, ale cała ta rodzina jest niewierząca, więc teoretycznie nie powinni przecież wierzyć w piekło, prawda?

dlaczego więc skoro widujemy naszych zmarłych we snach uparcie wszyscy, jak jeden mąż widujemy ich w ziemskim ciele?

Bo jak niby mają nam się ukazywać? Jako strumień światła? Przychodzą do nas w takiej postaci jaka jest nam znana, żebyśmy się nie bali.

To się kłóci z całą ideą religii. Religia opiera się na wierze, a tam gdzie kończy się wiara, kończy się też religia. Gdyby Bóg chciał żebyśmy byli pewni jego istnienia, objawiłby się nam wszystkim jawnie. Tak żebyśmy mieli równe szanse na zbawienie, czemu niby miałby sobie wybrać mały odsetek ludzi i objawiać im się we snach, albo pozwalać zmarłym na odwiedziny?

Czyli jednak nie słyszałeś o charyzmatach...

A co powiesz o świętych, mistykach? Taki Ojciec Pio, on przecież też był pewny istnienia Boga ze względu na cuda jakie działy się w jego otoczeniu i za jego pośrednictwem i charyzmaty właśnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta, której zmarły ojciec wciąż śni się udręczony, wychudzony, zawodzący, krzyczący i skarżący się że mu źle.

Mój ojciec też popełnił samobójstwo, a jednak śni mi się dobrze. Zazwyczaj widzimy naszych bliskich szczęśliwych, to że Twoja znajoma widzi go skarżącego się i cierpiącego może wynikać z jej wewnętrznych lęków, nie chce strzelać, ale może to była najważniejsza osoba w jej życiu, a jego straszna śmierć wywróciła jej wszystko do góry nogami?

Bo jak niby mają nam się ukazywać? Jako strumień światła? Przychodzą do nas w takiej postaci jaka jest nam znana, żebyśmy się nie bali.

Przychodzą do nas w takiej postaci, w jakiej zapamiętał ich nasz umysł, który generuje takie sny. Swoją drogą charyzmaty (tak wiem co znaczą) dotyczą tylko osób głęboko wierzących, tych których wybrał Chrystus (według Kościoła), a skoro uważasz że owe nawiedzenia podczas snu/przeczucia są charyzmatami (bo jesteś wierząca) to dlaczego doświadczyła ich również ateistka?

A co powiesz o świętych, mistykach? Taki Ojciec Pio, on przecież też był pewny istnienia Boga ze względu na cuda jakie działy się w jego otoczeniu i za jego pośrednictwem i charyzmaty właśnie.p

Przykro mi, ale po prostu nie wierzę w te cuda. Ojciec Pio był bardzo religijną osobą, która z pewnością wniosła wiele dobra swoją osobą, szanuje to i doceniam. Większość wspaniałych rzeczy których dokonał, można wytłumaczyć zbiegami okoliczności, a wiarygodność naocznych świadków jest wątpliwa. Nie mam żadnych dowodów na to, że nie był cudotwórcą, ale relacje wieśniaków, którzy twierdzą że znak krzyża zrobiony przez ojca Pio uratował plony, bądź rozmnożenie komunikatów/chleba są mocno wątpliwe. Często zdarzało się, że ludziom wybitnym przypisywało się o wiele więcej zasług, niż czynili w rzeczywistości. Podczas wojny potrzebny był wzór dla innych, a mity o jego cudownych zdolnościach i nieustępowania w wierze dawały wielu motywacje. I tak rodzi się legenda.

Fascynuje Cię wiara, rzeczy nadprzyrodzone i sama przyznasz, że jesteś podatna na takie rzeczy - chcesz w to wierzyć. Ja kiedyś też taki byłem - chciałem czuć, że dzięki mojej religii mogę być kimś wyjątkowym, że głosy , ktore podpowiadają mi co jest słuszne, a co nie - pochodzą od Boga. Wierzyłem w nieomylność Kościoła, w cuda tych wszystkich świętych na ziemi, ale gdyby wszystko to było prawdą wiara przychodziłaby zbyt prosto. Wiara polega na ufności, a gdyby wszyscy uważający zwykły sen, w którym widzą zmarłego za prawdziwe "spotkanie w zaświatach", to nikt nie istniałoby coś takiego jak ateizm. Głosy w naszych głowach, to często sumienie, które nie darowałoby zrobienie czegoś niezgodnego z naszą moralnością, sny mogą być marzeniami, bądź koszmarami, śnimy często o ludziach, bądź nawet rzeczach których nam brakuje i jest to jak najbardziej normalne. Nasz umysł jest rozbudowany, pełno w nim zakamarków i tajemnic, ale szukanie wyjaśnień tej mistyczności w "magii", wychodzeniu z ciała, czy nawet ufności, że nasza wiara może dosłownie przenosić góry, jest dla mnie nieporozumieniem.

Edytowano przez Fr0g
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą charyzmaty (tak wiem co znaczą) dotyczą tylko osób głęboko wierzących, tych których wybrał Chrystus (według Kościoła)

Dobrze, ale choć jestem głęboko wierząca to według mnie jednak nie kościół tu na Ziemi, tylko Bóg rozdaje karty, może mieć różne powody doświadczania ludzi charyzmatami a my wcale nie musimy ich rozumieć, gdyż Bóg jest absolutem nieogarnialnym ludzkim umysłem.

Podam za przykład procesy beatyfikacyjne czy kanonizacyjne - one odbywają się tutaj w celu uznania kogoś za błogosławionego/świętego, ale dzieje się to tylko dla wiadomości ludzi, przecież to że kogoś tutaj ogłoszą świętym nie decyduje o tym, że "tam" zostanie on "wpuszczony do nieba" :P

Poza tym nie myśl, że babcia przychodząca do mnie we śnie stanowi tutaj najważniejszy czynnik charyzmatyczny napędzający moją wiarę. To miało miejsce mniej więcej rok przed moim "nawróceniem" a i tak już wtedy wiedziałam, że to babcia przyszła we śnie :)

Mój ojciec też popełnił samobójstwo, a jednak śni mi się dobrze. Zazwyczaj widzimy naszych bliskich szczęśliwych, to że Twoja znajoma widzi go skarżącego się i cierpiącego może wynikać z jej wewnętrznych lęków, nie chce strzelać, ale może to była najważniejsza osoba w jej życiu, a jego straszna śmierć wywróciła jej wszystko do góry nogami?

Zaciekawiłeś mnie, to jest argument z całą pewnością wart rozpatrzenia.

Aczkolwiek kontynuując w toku poprzednich moich wypowiedzi byłabym skłonna przypuszczać, że obecność ojca w Twoich snach jest jedynie ubraniem w jego postać jakiegoś symbolu, ale to tylko gdybanie i zawsze nim pozostaje, choć sprawa warta zgłębienia - musiałabym przeczytać szczegółowe opisy kilku takich snów, żeby wyrobić sobie klarowniejsze zdanie.

Przykro mi, ale po prostu nie wierzę w te cuda. Ojciec Pio był bardzo religijną osobą, która z pewnością wniosła wiele dobra swoją osobą, szanuje to i doceniam. Większość wspaniałych rzeczy których dokonał, można wytłumaczyć zbiegami okoliczności, a wiarygodność naocznych świadków jest wątpliwa. Nie mam żadnych dowodów na to, że nie był cudotwórcą, ale relacje wieśniaków, którzy twierdzą że znak krzyża zrobiony przez ojca Pio uratował plony, bądź rozmnożenie komunikatów/chleba są mocno wątpliwe. Często zdarzało się, że ludziom wybitnym przypisywało się o wiele więcej zasług, niż czynili w rzeczywistości. Podczas wojny potrzebny był wzór dla innych, a mity o jego cudownych zdolnościach i nieustępowania w wierze dawały wielu motywacje. I tak rodzi się legenda.

O matko... a stygmaty, bilokacja? Wypędzanie złych duchów (mimo braku przygotowania w tym kierunku)? lewitacja? Sprawienie że dziewczyna, która urodziła się bez źrenic otrzymała wzrok?

Owszem, zdarza się że ludziom wybitnym przypisuje się więcej i że w czasie wojny potrzeba wzoru, tylko skoro to wszystko maiło być bujdą mającą tylko podbudować serca wiernych to dlaczego ówczesne władze kościoła starały się Pio za wszelką cenę uciszyć? Wciąż wysyłały do San Giovanni Rotondo swoich ludzi mających "znaleźć haka" na zakonnika, który porywał za sobą tłummy. Nie był wygodny z całą pewnością i praktycznie gdyby nie interwencja (dopiero) Jana Pawła II Padre Pio mógłby w ogóle odejść w zapomnienie.

Pozwolę sobie przytoczyć cytat z innego miejsca:

Zastosujmy kryterium Hume'a do przypadku Gemmy di Giorgi. (Jeżeli ktoś nie zna sprawy - dziewczynka bez źrenic, uzdrowiona za pośrednictwem o. Pio z Pietrelciny. W tej chwili jest już dorosłą kobietą, cały czas widzi, choć wciąż nie ma źrenic.)

Stosujemy kryterium Hume'a: Pierwsze podejście - może to kłamstwo. Wszak jest bardziej prawdopodobne, że ktoś tu kłamie, niż to, że ktoś może bez źrenic widzieć. Zatem korzystając z kryterium Hume'a - orzekamy o kłamstwie, jako o bardziej prawdopodobnej możliwości.

OK. Można przerwać - wykazaliśmy, że cudu nie było. Co jednak, jeżeli ktoś nam dostarcza dowodów na to, że to zdarzenie jednak nastąpiło i wciąż trwa? Można o tym znaleźć informacje w książkach, czasopismach poświęconych o. Pio. Można w internecie znaleźć zdjęcia Gemmy, można nawet znaleźć filmik o niej. Ale zostając przy kryterium Hume'a uznajemy, że to wszystko nic nie znaczy. Bardziej prawdopodobne jest to, że stoi za tym jakaś klika kłamców niż to, że cud rzeczywiście miał miejsce. Zdjęcia mogą być fotomontażem, film też można sfałszować. Świadectwa lekarzy, którzy badali Gemmę? Też mogą być fałszywe. A dlaczego nie ma świadectw ludzi, którzy to oszustwo zdemaskowali? Parafrazując słowa Agnosiewicza: "wcale nie jest oczywiste, iż to na nas spoczywa ciężar wyjaśnienia, co sprawiło, że nikt tego kłamstwa nie zdemaskował".

Wierzyłem w nieomylność Kościoła, w cuda tych wszystkich świętych na ziemi, ale gdyby wszystko to było prawdą wiara przychodziłaby zbyt prosto.

No cóż, jest kościół i jest kościół, kwestia jego nieomylności jest dla mnie bardzo złożona.

A co do tego że wiara przychodziłaby zbyt prosto to powiem Ci, że człowiek czasem sam sobie komplikuje (a może to Zły miesza mu w głowie?! ;D).

sny mogą być marzeniami, bądź koszmarami, śnimy często o ludziach, bądź nawet rzeczach których nam brakuje i jest to jak najbardziej normalne.

Przecież to oczywiste. Już pisałam, że nie znoszę uogólniania i nie twierdzę (co chyba próbujesz mi przypisać:>) że każda obecność osoby zmarłej w naszym śnie jest przejawem odwiedzin. I setki razy śniłam o moich bliskich zmarłych "po prostu" i na podstawie różnic jakie zaobserwowałam na przykładzie snów swoich i co najmniej kilkunastu innych osób, którym interpretowałam sny doszłam do wniosku, że akurat wtedy raz babcia mnie odwiedziła.

Zaczyna się tu chyba robić nazbyt religijnie, pewnie zaraz nas odeślą do innego wątku :P

Edytowano przez Sephira
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie no....może śmierć to tylko inny stan życia. Tak wczoraj pomyślałem (jestem nie wierzący.) że co jeśli ludzie mają podobnie jak motyle? Że to co taszczymy ze sobą z dnia na dzień i nazywamy ciałem jest jakby ,,kokonem" a prawdziwe życie zaczyna się w świecie astralnym, lub odchodzimy do jakby innego wymiaru i tam powtarzamy znów życie, ale jako inna osoba lub nawet ta sama?

Edytowano przez Neroese
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dzisiaj pierwszy raz LD!!! Nie wiem czemu, nie próbowałem żadnej techniki, wczoraj nawet nie myślałem o LD.No więc opowiem jak to było. Śniło mi się że idę przez moje podwórko i wszędzie było dużo śniegu. Wtedy pomyślałem sobie, czemu jest śnieg skoro czerwiec jest. I wtedy właśnie zorientowałem się że mam LD. Aby to sprawdzić podniosłem krowę która pasła się u mnie na podwórku i rzuciłem nią w stodołę tak że dziura w ścianie się zrobiła. Wtedy staciłem świadomość.

@Sephira jako że jesteś głodna snów to napiszę co mi się później śniło

No więc tak:

Po tym jak straciłem świadomość, śniło mi się że u mnie na podwórku są myślące i gadające krowy. Pola były wyjałowione tak że nawet trawa nie rosła i te krowy nie miały co jeść. Jedynie zostały się tylko snopki siana u mnie w stodole które to zagarnęło kilka krów. Rozpoczęła się walka o władzę, krowa która miała najwięcej snopków siana, była władcą. Po pewnym czasie zostały się tylko dwie krowy które miały snopki. Jedna miała więcej dlatego została władcą a ta druga musiała odejść. Kiedy krowa-władca nie miała już snopków aby wykarmić resztę krów to te się zbuntowały. Złapały krowę-władcę, upiekły i zjadły. Wtedy się obudziłem. To chyba najdziwniejszy sen jaki mi się śnił :icon_eek: . Co on może znaczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...