Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Guilty Gear (seria)

Polecane posty

Jak dla mnie to jest czepianie się słówek. W mordobitkach w 95% przypadków fabuła jest tylko na siłę dodawana. No i GG nie jest wyjątkiem. Po prostu parę nic nie znaczących tekstów i walka. I tak w kółko. W jaką mordbotikę bym nie grał dla mnie słowa takie jak "ulubiony" i "gram najlepiej" są używane naprzemiennie. Cóż zależy to od tego widocznie jak "wczute" jest środowisko. GG lubię za system walki i postacie jakie tam są (ale nie za ich osobowości jeśli tak to mogą odebrać co niektórzy :D), a także bardzo przyjemny i miły gameplay, czyli to co w grach tego typu jest najważniejsze.

DODANA NA SIŁĘ? o_O A choć trochę się w nią wgłębiłeś? Powiedz szczerze - ile wiesz o Świętej Wojnie? Ile wiesz o Sacred Order of Holy Knights? Czym wg ciebie jest Biuro? Ile wiesz o jednostkach Robo-Ky? Jeśli umiesz odpowiedzieć na wszystkie te pytania w miarę wyczerpująco, to potraktuję twoją wypowiedź, jako wyrażenie twojego zdania. W przeciwnym wypadku właśnie potwierdziłeś swoją ignorancję. Inaczej by było, jakbys powiedział 'nie interesuje mnie fabuła' (co zrobił SilverBoy, którego przepraszam - myślałem, że jesteś jednym z tych grających w GG długie godziny bez przerwy), ale słowa 'fabuła na doczepkę przy GG? To dopiero mocne.

Rankin:

I o tym mówię. Lubimy postaci nie te, którymi najlepiej gramy, a te, które poważamy/utożsamiamy się z nimi. Dobrze, że nie jestem odosobniony w swoim poglądzie. A to, że zwykle tymi, co się nam podobają gramy najlepiej (zwykle) to wynik tylko tego, że długo właśnie nimi gramy :P Pewnie, gdybym tylko dłużej pograł Sol'em, grałbym nim lepiej, niż Ky'em, ale nie bd nim grał, bo go nie lubię ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, oj. Ale dyskusja. Temat ożywa? ;) Jak Ka-eM, SR? Cieszymy się, nie? :D

Czy ja wiem? Ja napisałem najpierw post tylko dlatego, że czułem "wewnętrzną potrzebę odpisania". A potem poszło to jakoś samo. ;) Cóż, pewnie znowu będę tu odpisywać zamiast obowiązkami co do sesji się zajmować, ale trudno się mówi. ;]

(sorry, Ka-eM ;) )

Nie szkodzi. Poza tym ja tu mimo to jakimś tam ignorantem nie jestem - wiem pobieżnie, w jakim położeniu są niektóre postacie z GG. Bo gdybym nic nie wiedział o Solu, pewnie bym się nie palił na uczestnictwo w sesji. ;)

A propos sesji... :> Boromir, zróbmy zbiorowy rekonesans na SR-a, jak się już skończy sesja egzaminacyjna. xD

Jak dla mnie to jest czepianie się słówek. W mordobitkach w 95% przypadków fabuła jest tylko na siłę dodawana. No i GG nie jest wyjątkiem. Po prostu parę nic nie znaczących tekstów i walka. I tak w kółko. W jaką mordbotikę bym nie grał dla mnie słowa takie jak "ulubiony" i "gram najlepiej" są używane naprzemiennie. Cóż zależy to od tego widocznie jak "wczute" jest środowisko. GG lubię za system walki i postacie jakie tam są (ale nie za ich osobowości jeśli tak to mogą odebrać co niektórzy :D), a także bardzo przyjemny i miły gameplay, czyli to co w grach tego typu jest najważniejsze.

Dołączam się do zdziwienia boromira. Też jestem świadomy tego, że historia została w GG dodana tylko jako urozmaicenie, taka ciekawostka dla fanów. Ale w żadnym wypadku nie powiem, że nie jest dodana "na siłę". Na taką mi nie wygląda. Niby raczej tak sobie interesuję się fabułą w tej bijatyce (tak jak i samą grą na chwilę obecną ;)), ale jednak coś tam mi zostało w pamięci. Pozytywnego. Wiem, przede wszystkim gameplay. Ale może faktycznie zaproponowałbym chociaż częściowe zapoznanie się z fabułą czy tam historią co poniektórych postaci.

Rankin:

I o tym mówię. Lubimy postaci nie te, którymi najlepiej gramy, a te, które poważamy/utożsamiamy się z nimi. Dobrze, że nie jestem odosobniony w swoim poglądzie.

Ja nie powiedziałbym, że się utożsamiam z Solem. ;) Kiedy grałem na sesji GG, dosyć słabo znałem jego charakter, odgrywałem go na intuicję. A to głównie dlatego, że nie chciało mi się zajrzeć do angielskiej Wikipedii i sobie poczytać. Wtedy jednak niewiele bym rozumiał chyba. ;) Ja jako swoje ulubione postacie podaję właśnie te, którymi lubię grać i którymi gram najlepiej. Chcąc nie chcąc, GG to dalej bijatyka. Bo nie wiem, czy pod względem historii czy charakteru miałbym KOGOKOLWIEK ulubionego. Jestem cienki w te klocki i tyle. ;]

Pewnie, gdybym tylko dłużej pograł Sol'em, grałbym nim lepiej, niż Ky'em, ale nie bd nim grał, bo go nie lubię ;)

Wszyscy lubią Sola. xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DODANA NA SIŁĘ? o_O A choć trochę się w nią wgłębiłeś? Powiedz szczerze - ile wiesz o Świętej Wojnie? Ile wiesz o Sacred Order of Holy Knights? Czym wg ciebie jest Biuro? Ile wiesz o jednostkach Robo-Ky?
To co bym odpowiedział, że wiem o tych pytaniach byłoby w większości ocenzurowane tagiem [beeep] :). Dobra update mojej wypowiedzi. Chodzi mi o to, że fabuła w grze GG jest dodana na siłę (nic istotnego się w niej nie dzieje - przeszedłem z 5 story mode'ów więcej mi się nie chciało, wolałem zwykłe arcade)

Nie mylmy pojęć:

Świat/Uniwersum Guilty Gear jest robudowane, ale fabuła w grze o tej samej nazwie nie. Zgadzamy się w tej sprawie?

Czy mam zarzucić definicję słowa fabuła tym razem? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mylisz się ponownie. Fabuła w GG XX, bo o niej chyba mówisz, jest rozbudowana całkiem nieźle. ALE, alby ją rozumieć trzeba znać poprzednie wydarzenia. I tu pies pogrzebany leży, bo nie wiesz, co się działo, prawda?

Powiem tak - wątek każdej postaci z osobna jest niewielki, ale jakby zbić wszystkie story w całość (nie mówię już o różnych 'ścieżkach'), to wyjdzie nam całkiem rozbudowana sprawa. Dowiadujemy się wiele o That Manie i może nawet jego planach. Jeszcze więcej zaczynamy rozumieć o Biurze. Także działania paru postaci z poprzednich części (Ky, Sol, Millia i wiele innych) są tu wytłumaczone.

Między innymi wiemy już, jak wyglądało starcie między Justice, a Kliffem, Ky'em i Sol'em. I tu też padły moje chyba drugie z ulubionych słów w tej grze. Autorką słów była Justice i kierowała je do Ky'a: "You show a good spirit in your eyes. The pretty eyes of someone who knows nothing yet but hatred." Słowa potwierdzające moja teorię o tym, że Ky nie zawsze był taki święty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy żyjecie :blink: :lol:

Co do tematu ulubiona i najlepiej naumiana postać.

Ja początkowo naczytawszy się fabuły z recenzji CDA wybrałem (werble) Testamenta no bo zaopiekował się Dizzi i w ogóle spoko koleś (+ z opisu wnioskowałem że to jakiś boss jest, no a boss=łatwa+silna postać)

Nastąpiło zderzenie z rzeczywistością i odkryłem że za Chiny demokratyczne nie mogę nikogo trafić HS a reszta ciosów wymagająca precyzji.

Potem była Dizzi ( też boss) w ogóle nie czułem tej postaci no i miała trudne overdrivy ;)

Potem testowanie wszystkich postaci i nastąpiło masherowanie Solem, skakanie Chipem, naparzanie Jam, grilowanie Potemkinem, teatrzyk cieni Zato, partyjka bilarda Venoma, strzyżenie Millią, trzymanie w napięciu Ky itd.

W końcu staneło na Robo-Ky poniważ primo grałem nim w chodzonej bijatyce secundo spodobał mi się system nagrzania a tercio w necie zobaczyłem fajne kombo i tak zostało aż do znudzenia (brak live przeciwnika)

No i wychodzi że grałem najuboższą fabularnie postacią w całym GG poza zeto-a,b,c.

Ps

w co się gapi Testament jak idzie do przodu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh - Testament zaopiekował się Dizzy wcale nie z dobroci serca. Po pierwsze był to rozkaz Królowej, a po drugie Dizzy była mu potrzebna do wskrzeszenia Justice. Tyle było w Testamencie dobroci. Dizzy jest do niego silnie przywiązana uczuciowo, ale nigdy nie słyszała go, jak mówił z nienawiścią o ludziach. A ona przecież wielu ludzi bardzo kocha, prawda? Zauważmy jednak jedną rzecz - w Overture Testamenta już nie ma. Czyżby Dizzy wybrała jednak ludzi, nad Geary? Poza tym na 99% związała się z Ky'em i razem spłodzili syna o imieniu Sin. Piękne imię prawda? Jakże oddaje to, kim tak naprawdę jest. A jest wynikiem zakazanego związku księżniczki Gearów - Dizzy - i największego ich wroga, byłego mistrza Zakonu - Ky'a Kiske.

Słowem - Testament nie miał szans. Jego 'dobroduszność' miała swój cel. Ky zaś pomógł Dizzy uciec przed Zakonem, osadzając ją na statku Johnnyego. To Ky po raz pierwszy pokazał jej tą bezinteresowną miłość do bliźniego. I był pierwszym człowiekiem, który to zrobił.

A wracając do moich ulubionych cytatów - pierwsze miejsce zajmują słowa Dizzy, gdy ledwo przytomna została znaleziona przez Ky'a (gdy Sol ją pokonał, a cały Zakon chciał jej śmierci):

"Does Gears have the right to live? All I wish, is to live here quietly..."

To były słowa, które wreszcie nawróciły Ky'a z grzesznej drogi mordercy Gearów na tego paladyna, którego znamy z gry.

No i jeszcze jeden fajny cytacik w jednym z filmików (tym, gdzie Ky walczy z Solem):

Sol: "You let her Live? Ha! You're such a boy-scout!"

Ky: "Compassion is not the same as weekness, Sol!"

Oczywiście chodzi tu o to, że zlitował się nad Dizzy, kiedy mógł ją bez problemu dobić i wypełnić powinność, jako rycerza. A tak? Stał się zdrajcą Zakonu, którego był głową. Ale za to ma czyste sumienie. I rozpoczął długą drogę do odpokutowania swoich grzechów podczas wojny. Jak ma zamiar to zrobić? Odnaleźć tych odpowiedzialnych za wojnę. I osądzić ich za zbrodnie.

Uła... alem się rozpisał. Komuś zechce się to czytać prócz SRa? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że sporo fanów Testamenta tu można spotkać, co samo w sobie jest zagadką, bo Testament jest zbyt gejowski jak dla mnie ;)

A tak btw fabuł w mordobiciach : teraz jest po prostu tak, że zazwyczaj pierwsze wersje podążają jakąś sensowną fabułą, później dodawane są następne postacie (które trzeba "przyczepić" do głównej fabuły) i historyjka robi się co najmniej... przeładowana. Nagle dostaje się jakichś 80 tajnych spiskowców-wojowników, 40 wojowników udających zwykłych ludzi, 30 dobrych wojowników, 10 ostatecznych złych itp. I tak w GG jedynce było 10 postaci + 3 ukryte. W GG X, wersja podstawowa - 17 postaci. GG XX - wersja podstawowa - 23 postacie.

Teraz - w głównym wątku GG występują... 3 postacie (Testament, Sol, Justice).

W GG X : 6 postaci (Testament, Sol, Ky-Kiske, Jam, Dizzy, Johnny)

W GG XX : 10

Teraz o czym opowiada główny wątek? GG : Uwięziono główną złą odpowiedzialną za Wojnę (Justice). Testament próbuje ją uwolnić, więc zorganizowano turniej (sensowne jak coś bardzo bezsensownego) aby wyłonić wojowników mogących pokonać Testamenta lub/i Justice. W końcu Solowi udaje się wygrać, a potem pokonać Justice.

Pytanie: Zakon wcześniej uwięził Justice. Czemu nie mógł zrobić tego samego (albo tudzież zabić) z Testamentem, skoro posiada taki chociażby talent jak Ky ?

Podsumowując - fabuła bez sensu.

GG X : Pojawia się Dizzy - najpotężniejsza i najłagodniejsza z kolei z Gearów. Sol ją znajduje, i ma za zadanie ją zabić, ale tego nie robi. Znajduje ją Ky. Oddaje Johnny`emu (dotąd jeszcze jakieś ślady sensowności są).

Jam zgarnia nagrodę za Dizzy (bez żadnego dowodu na to, że ją zabiła itp. itd.).

Średnio logiczne.

GG XX :

Tutaj się strasznie rozłazi fabuła, ponieważ jest kilka storyline`ów dla jednej postaci. Śledźmy więc Dizzy.

Dizzy zostaje wyrzucona ze statku będącego parę tysięcy metrów nad ziemią przez Ino. Przeżywa, ale opętuje ją jeden z dwóch duchów-stróżów, Necro. (jeszcze ok). Zaczyna rozwalać wszystko na swojej drodze (ciągle ok). Zostaje pokonana ("uleczona") przez Fausta. No sorry, najpotężniejszy Gear, czyli w teorii najpotężniejsza postać, chcąca pozabijać wszystkich (zakładam, że wcześniejsza przegrana z Solem wynikała z jej niechęci do walki), przegrywa z kimś, komu brakuje do choćby Sola? Idiotyzm.

Poza tym patrząc na inne storyline`y to też można mocno walnąć się w łeb.

Zaś sam wstęp (nieograniczone źródło mocy, które łączy się z ludźmi (taaa, strasznie logiczne)) też do najlepszych nie należy.

Kończąc wywód, fabuła jest do bani. Co nie zmienia faktu, że gra jest świetna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz - w głównym wątku GG występują... 3 postacie (Testament, Sol, Justice).

Że co? Kiedy 'teraz', bo nie rozumiem. Nigdy nie było tak, jak mówisz. Głównymi postaciami dla fabuły zawsze byli: Justice, Kliff, Ky, Sol, Testament. Potem także Dizzy, I-No, jednostki Robo-Ky itd. Oczywiście mówię tu tylko o postaciach grywalnych - a co z That Manem i Ravenem?

W GG X : 6 postaci (Testament, Sol, Ky-Kiske, Jam, Dizzy, Johnny)

Jam ważna dla fabuły? Pokonanie Dizzy przez nią i założenie restauracji nie miało większego wpływu. Reszta - patrz wyżej.

Teraz o czym opowiada główny wątek? GG : Uwięziono główną złą odpowiedzialną za Wojnę (Justice). Testament próbuje ją uwolnić, więc zorganizowano turniej (sensowne jak coś bardzo bezsensownego) aby wyłonić wojowników mogących pokonać Testamenta lub/i Justice. W końcu Solowi udaje się wygrać, a potem pokonać Justice.

Pytanie: Zakon wcześniej uwięził Justice. Czemu nie mógł zrobić tego samego (albo tudzież zabić) z Testamentem, skoro posiada taki chociażby talent jak Ky ?

Podsumowując - fabuła bez sensu.

Po pierwsze - wcale nie Justice była odpowiedzialna za wojnę, czego dowiadujemy się zarówno z jej słów do Ky'a, oraz z paru innych miejsc (rozmowa Ky'a z Solem w GG XX, czy też wiele z tego, co mówi Robo-Ky). Turniej miał wyłonić potencjalne zagrożenia dla Królowej, ale wymknął się Testamentowi spod kontroli. W sumie, to on sam się wymknął spod kontroli przez swoją nienawiść do ludzi. Dlaczego Testament przeżył? Bo zwiał, tak jak i Dizzy. Bez sensu?

GG X : Pojawia się Dizzy - najpotężniejsza i najłagodniejsza z kolei z Gearów. Sol ją znajduje, i ma za zadanie ją zabić, ale tego nie robi. Znajduje ją Ky. Oddaje Johnny`emu (dotąd jeszcze jakieś ślady sensowności są).

Jam zgarnia nagrodę za Dizzy (bez żadnego dowodu na to, że ją zabiła itp. itd.).

Średnio logiczne.

Dowody? Ky zatuszował zniknięcie Dizzy. Bo kto inny? Możliwe, że to on zaakceptował Jam jako zabójczynię, żeby Dizzy miała już święty spokój? A nie zapominajmy, że Ky w tamtym okresie był dość wpływowym osobnikiem...

GG XX :

Tutaj się strasznie rozłazi fabuła, ponieważ jest kilka storyline`ów dla jednej postaci. Śledźmy więc Dizzy.

Dizzy zostaje wyrzucona ze statku będącego parę tysięcy metrów nad ziemią przez Ino. Przeżywa, ale opętuje ją jeden z dwóch duchów-stróżów, Necro. (jeszcze ok). Zaczyna rozwalać wszystko na swojej drodze (ciągle ok). Zostaje pokonana ("uleczona") przez Fausta. No sorry, najpotężniejszy Gear, czyli w teorii najpotężniejsza postać, chcąca pozabijać wszystkich (zakładam, że wcześniejsza przegrana z Solem wynikała z jej niechęci do walki), przegrywa z kimś, komu brakuje do choćby Sola? Idiotyzm.

Nie idiotyzm, tylko zamysł twórców. O historii Fausta nie wiadomo jeszcze za wiele. Może się jeszcze okazać, że też jest Gearem. Kto to wie? Ale o tym, coś tu opisał napisałem dalej.

Poza tym patrząc na inne storyline`y to też można mocno walnąć się w łeb.

Ja takowej ochoty nie miałem, o ile pamiętam. A fabuła wokół gildii zabójców? A Biuro? Baiken i Anji? That Man? A ZEPP? A program ochrony Japończyków? Nie napisałeś niczego, co dotyczyło tych spraw. Jak sam wiesz - fabuła GG XX jest bardzo rozlazła, bo jedne ścieżki wykluczają się z innymi. Ty zaś podałeś jedną możliwość i do tego moim zdaniem tą nie do końca fair. A może przytoczysz tą, kiedy to Dizzy staje do walki z I-no? I ZABIJA JĄ z WŁASNEJ WOLI, by ratować statek i załogę Johnnyego? Niesprawiedliwie podszedłeś do tematu. Nie da się tego ogarnąć tak krótkim postem. Nie wspomniałeś też nic o przeszłości postaci. Nie napisałeś niczego o ich psychice - tego, co czują i tego, co faktycznie mówią. Dlaczego np. Sol oszczędził Dizzy? I Justice także (za pierwszym razem)? Guilty Gear nie jest bezsensowny. Niedomówienia to specjalność Japończyków. Silent Hill też to ma - czy to czyni z niego grę o słabej fabule?

Zaś sam wstęp (nieograniczone źródło mocy, które łączy się z ludźmi (taaa, strasznie logiczne)) też do najlepszych nie należy.

Wstęp, jak wstęp. Odkryto energię, którą nazwano magią i dzięki niej zaczęto produkować superbronie - Geary. Brak logiki? Ja nie rozumiem twojego podejścia. Coś może ci się wydawać mało interesujące, ale zaraz brak logiki?

Kończąc wywód, fabuła jest do bani. Co nie zmienia faktu, że gra jest świetna.

Oczywiście szanuję twoje zdanie, bo jest to twoja opinia na podstawie gustu. Ja zostaję przy swoim - fabuła w GG to łakomy kąsek. Aż żal, że nie zrobili anime...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Definicja "postaci doczepionej do fabuły" : taka, bez której główny wątek nie ucierpiałby. That Man to... Mogłoby być cokolwiek. To była po prostu taka furtka na przyszłość, żeby można było dorobić więcej postaci. Dzięki temu można było wprowadzić Ino. Kliff - to postać-tło. Taki drugi plan dla Ky, mentor co musi umrzeć, by bohater miał jakiś konkretny powód dla zrobienia tego, co ma do zrobienia. A adopcja młodego Testamenta, to przecież już na 50 km zalatuje telenowelą brazylijską a nie porządną fabułą (nie wydaje się naciągane, że adoptowany syn bohatera Zakonu (który pojmuje Justice), staje się istotą chcącą ją uwolnić i w dodatku nienawidzącą ludzi?).

Baiken? Także doczepiona. Nie wpływa na NIC w głównym wątku. Po prostu tam gdzieś jest i krzyczy, że pozabija That Man`a. Żeby nie krzyczała, to co by się stało? Nie grałem nią w GGXX, więc o tym się nie wypowiadam, ale w GGX bodaj pokonuje Dizzy + Testamenta i... puszcza ich wolno. Czyli nic nie robi, ot po prostu jest, by można było nią pograć.

Gildia? Slayer - postać, która jest powiązana ze wszystkim. Ale także nie za bardzo jak i dlaczego (poza wyjątkiem tego, że był założycielem Gildii). Prawdopodobnie sami twórcy tej postaci nie wiedzieli za dużo o nim jak go stworzyli (ale za to imię pochodzi od jakiejś kapeli, a nazwy ciosów to nazwy piosenek Queen!).

Zato/Eddie - stworzony po to, by latać gdzieś w tle i być przejętym przez pasożyta. Też nic nie robi.

Venom - robi jeszcze mniej niż powyższy. Randomowy przeciwnik, którym nie lubię grać :/

Millia - próbuje zabić Zato. Z naciskiem na próbuje.

Spójrz na to realnie. Postacie za bardzo umierać nie mogą (co jest całkiem dziwne, zważywszy, że prawie każdy każdego chce zabić), a to z tego powodu, że postaci musi być coraz więcej. A każda nowa postać zawsze będzie miała przeszłość, która ją motywuje do walki z innymi ludźmi/Gearami/ jeszcze czymś innym, ale za to, jak już się pojawi, nie robi nic. Tylko ciągle kogoś goni, próbuje znaleźć, odzyskać, zabić itp. Ale nigdy jej się to nie udaje.

Ot chociażby taka Baiken. Ma uraz do Gear`ów porównywalny do urazu Testamenta do ludzi. I co? Puszcza go wolno. Znienawidzonego Gear`a, o którym wiadomo (ona raczej wiedzieć powinna), że zabijał ludzi(i znowu zagadką pozostaje, jak ona, bez oka i ręki, pokonała jednego z potężniejszych oraz najpotężniejszego Gear`a). No i poza tym - mamy 23 wiek, a ona się nosi jak jakiś 16 wieczny samuraj. Logiczne?

Poza tym bohaterowie do bijatyk są tworzeni nie od początku, ale od końca. Najpierw jest projektowana postać (przy czym ważne jest, aby pasowała do profilu gry - np. do GG zwykły bokser by przecież nie pasował, a do serii Fatal Fury już tak), rysowana, nazywana. Potem się dorabia fabułę.

Zaś uniwersum, jako że stworzone pod postacie, które były najpierw rysowane, a dopiero potem określono, kim one właściwie są, także nie może być zbyt sensowne.

Co nie zmienia faktu, że niektórym fabuła się może podobać. Ale upierać się, że jest ona spójna i logiczna - to nie ma sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faust, jeśli dobrze rozumiem, nie jest Gearem (bo w końcu musiałby być posłuszny Justice), a raczej wynikiem analogicznego, lecz w sumie innego eksperymentu dotyczącego superbroni.

No i poza tym - mamy 23 wiek, a ona się nosi jak jakiś 16 wieczny samuraj. Logiczne?

To się nazywa, jeśli się nie mylę, "fanservice", albo po prostu - gra japońska nie może obyć się bez samurai :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Definicja "postaci doczepionej do fabuły" : taka, bez której główny wątek nie ucierpiałby. That Man to... Mogłoby być cokolwiek. To była po prostu taka furtka na przyszłość, żeby można było dorobić więcej postaci. Dzięki temu można było wprowadzić Ino. Kliff - to postać-tło. Taki drugi plan dla Ky, mentor co musi umrzeć, by bohater miał jakiś konkretny powód dla zrobienia tego, co ma do zrobienia. A adopcja młodego Testamenta, to przecież już na 50 km zalatuje telenowelą brazylijską a nie porządną fabułą (nie wydaje się naciągane, że adoptowany syn bohatera Zakonu (który pojmuje Justice), staje się istotą chcącą ją uwolnić i w dodatku nienawidzącą ludzi?).

Postacie mające mało wspólnego z wątkiem głównym dodają własne. Czy to nie jest plus, że nie wszystko kręci się tylko wokół Justice i Gearów? Moim zdaniem jak najbardziej. That man... cóż - to co powiesz o Samaelu z Silent Hill? Też tylko furtka na przyszłość? Kliff - zgodzę się połowicznie. Jest postacią-tłem. Ale dalej juz racji nie masz. Po pierwsze Kliff umarł śmiercią naturalną (myślałeś, że Justice go zabiła?) Więc gdzie tu byłby cel? Kliff zaadoptował zarówno Testamenta, jak i Ky'a. Ten pierwszy jednak był chłopakiem o słabym ciele (jakaś wada wrodzona) i gdy Biuro zaproponowało mu moc Geara - zgodził się chętnie. A nienawiść wynikła z dwóch rzeczy - wpływu Justice (która kontrolowała Geary - i teraz pytanie - dlaczego Biuro zrobiło z Testamenta Geara, skoro wiedzieli, że pchają kolejną osobę do sił wroga?) i tego, że wszyscy uważali go za słabeusza. Telenowela brazylijska? Nikt jeszcze się w nikim nie zakochał i nie zdradzał z tego powodu. I gdzie Testament pojmał Justice?

Baiken? Także doczepiona. Nie wpływa na NIC w głównym wątku. Po prostu tam gdzieś jest i krzyczy, że pozabija That Man`a. Żeby nie krzyczała, to co by się stało? Nie grałem nią w GGXX, więc o tym się nie wypowiadam, ale w GGX bodaj pokonuje Dizzy + Testamenta i... puszcza ich wolno. Czyli nic nie robi, ot po prostu jest, by można było nią pograć.

Gildia? Slayer - postać, która jest powiązana ze wszystkim. Ale także nie za bardzo jak i dlaczego (poza wyjątkiem tego, że był założycielem Gildii). Prawdopodobnie sami twórcy tej postaci nie wiedzieli za dużo o nim jak go stworzyli (ale za to imię pochodzi od jakiejś kapeli, a nazwy ciosów to nazwy piosenek Queen!).

Zato/Eddie - stworzony po to, by latać gdzieś w tle i być przejętym przez pasożyta. Też nic nie robi.

Venom - robi jeszcze mniej niż powyższy. Randomowy przeciwnik, którym nie lubię grać :/

Millia - próbuje zabić Zato. Z naciskiem na próbuje.

Baiken nie zabiła Testamenta i Dizzy BO TO NIE JEST JEJ CEL. "Remember well, young knight. Even if you die, the Gears will not. For as long as That Man... still... lives..." Ona pragnie śmierci That Mana, który jest wg niej odpowiedzialny za wszystko. To kbieta, która zabiła w sobie uczucia, ale nie do końca skutecznie, przez co właśnie jeszcze nikogo nie unicestwiła.

Gildia zabójców - Slayer założył gildię, ale musiał wracać w jakiejś ważnej sprawie do domu. Zostawił ją więc samej sobie, a dowództwo przejął Zato-1. Millia była w nim zakochana, ale coś się pochrzaniło (tego nie wiem akurat sam - może ktoś inny powie, kto bardziej uważał czytając historię gildii?) i Millia prawie zabiła Zato-1, co dało szansę Eddiemu na przejęcie kontroli nad jego ciałem. Venom obwinia Millię za to wszystko i chce ją ukatrupić, ale uważa Millię za zbyt trudnego przeciwnika, by walczyć z nią bez treningu (w końcu pokonała Zato-1, nie?) - dlatego pojawia się w wielu walkach.

Spójrz na to realnie. Postacie za bardzo umierać nie mogą (co jest całkiem dziwne, zważywszy, że prawie każdy każdego chce zabić), a to z tego powodu, że postaci musi być coraz więcej. A każda nowa postać zawsze będzie miała przeszłość, która ją motywuje do walki z innymi ludźmi/Gearami/ jeszcze czymś innym, ale za to, jak już się pojawi, nie robi nic. Tylko ciągle kogoś goni, próbuje znaleźć, odzyskać, zabić itp. Ale nigdy jej się to nie udaje.

Ot chociażby taka Baiken. Ma uraz do Gear`ów porównywalny do urazu Testamenta do ludzi. I co? Puszcza go wolno. Znienawidzonego Gear`a, o którym wiadomo (ona raczej wiedzieć powinna), że zabijał ludzi(i znowu zagadką pozostaje, jak ona, bez oka i ręki, pokonała jednego z potężniejszych oraz najpotężniejszego Gear`a). No i poza tym - mamy 23 wiek, a ona się nosi jak jakiś 16 wieczny samuraj. Logiczne?

Każdy każdego chce zabić? Nie. Oto lista chcących zabijać:

Testment/Justice - ludzkość

Baiken - That Man

Millia - Eddie

Venom - Millia

Więcej nie umiem wymyślić. Czy Ky chce zabić Sola? Albo na odwrót? Czy Sol chce zabić That Mana? Nie wiadomo. Niby chciał już Dizzy zabić i co? Nie - samych zabójców jest niewielu. Większość kręci się wokół pojmań (I-no/Robo-Ky), czy zbieraniu informacji (Anji/Chipp/Johnny/Ky), oraz - przeżyciu (Jam/May/Dizzy itd...) + jeden obowiązkowy, który działa wyraźnie z rozkazu rządu (Potemkin). Pisałeś, że każdy chce z Gearami walczyć. Bzdura. Co ma Jam do Gearów? Albo May? Johnny? Venom, Millia i Zato-1 też nie mają tu za wiele do roboty. Jak Baiken pokonała Testamenta? To się łączy z kolejnym zarzutem - 16 wieczny samuraj w świecie GG. Człowieku a wiesz, co to są światy techno-fantasy? Tam, gdzie technika łączy się z magią i mieczem? Grałeś w Final Fantasy 7, 8, 9 itd? Warhammer? Kwestionowanie podstawowych założeń świata dowodzi, że fabuła po prostu nie trafia w twój gust i tyle. Moim zdaniem jesteś przez to trochę uprzedzony i na tej podstawie twierdzisz, że wszystko jest mało logiczne. Oczywiście to tylko moja teoria, którą możesz obalić zwykłym 'nie, tak nie jest'. Ale odpowiedz na jedno pytanie - nie lubisz światów, gdzie obok broni palnej, latających statków itd, mamy samurajów, wojowników i magików? A kolejną cechą tegoż świata jest to, że bohatera nie ocenia się po wyglądzie. Nawet pastuch może okazać się mistrzem sztuk walki itd.

Poza tym bohaterowie do bijatyk są tworzeni nie od początku, ale od końca. Najpierw jest projektowana postać (przy czym ważne jest, aby pasowała do profilu gry - np. do GG zwykły bokser by przecież nie pasował, a do serii Fatal Fury już tak), rysowana, nazywana. Potem się dorabia fabułę.

Nie wiem. Możliwe, że jest, jak mówisz - nie wiem tego, bo jeszcze nie przyglądałem się procesowi powstawania bijatyki. A ty? Widziałeś coś takiego na własne oczy?

Zaś uniwersum, jako że stworzone pod postacie, które były najpierw rysowane, a dopiero potem określono, kim one właściwie są, także nie może być zbyt sensowne.

Jak wyżej. Mi zarówno uniwersum, jak i postacie z ich historiami bardzo do gustu przypadły.

Co nie zmienia faktu, że niektórym fabuła się może podobać. Ale upierać się, że jest ona spójna i logiczna - to nie ma sensu.

No to robię coś, co nie ma sensu ;) A tak poważnie - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, czy jakoś tak. Niestety wszystko sprowadza się do preferencji, opinii i upodobań. Ja nadal sądzę, że wszystko w fabule GG jest ok. Wypowiedzieliśmy się oboje na ten temat. Chciałbym usłyszeć zdanie SRa, czy Ka-eMa po przeanalizowaniu tego, co napisałeś. Może ich przekonałeś? Wtedy dumnie uderzę się w pierś, jako ostatni krzyżowiec, który broni fabuły GG :D (pisałem już, że utożsamiam się z Ky'em?)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Samuelu z Silent Hill nie powiem nic. Nie grałem.

O Kliff`ie pisałem raczej jak w ogólnikach. W 90% filmów/gier taki Kliff ginie z ręki TEGO ZŁEGO.

Co do: "nie wszystko się kręci wokół Justice i Gearów" - kręci się, jak najbardziej. Jeżeli dwa Gear`y walczą w mieście, to w GGXX zbyt często jak na mój gust niszczą restaurację Jam (pretekst do walki z Jam). Co do Millia/Zato - oboje trenowali jakieś bliźniaczo podobne sztuki, oboje mają w sobie pasożyta, Millia go opanowała, Zato nie.

Telenowelowatość gry. Tu nie chodzi o romansy. Podejdźmy do tego tak:

Istnieje pewna rodzinna firma, o nazwie Firma. Założycielem jest Kliff, przyszłym następcą Ky. Firma wygryza z rynku pewną inną firmę, którą prowadzi Justice (która nienawidzi z kolei rodziny Kliff`a, i próbuje utrudnić jej całkiem życie). W wyniku bankructwa jej firmy staje się ona bezsilna. Jednakże ma jeszcze jednego zwolennika - adoptowanego syna Kliff`a, który knuje i spiskuje przeciwko własnej rodzinie (uwiedzony przez Justice). Kliff w końcu umiera ze starości, zaś cała intryga Testament`a zostaje ukrócona przez młodego, przystojnego, zatrudnionego w wyniku konkursu Sola.

Potem flashback, i widzimy dawno porzuconą córkę Justice - Dizzy. Ta z kolei nie ma żadnego urazu do Kliff`a, ani do kogokolwiek z jej rodziny. Testament, postanawia się nią opiekować. Sama Dizzy ma w tym momencie krótki romans z Solem. Jednakże ten ją zostawia, szukając wspólnego ojca, swojego i Justice.

Wreszcie Dizzy odchodzi do pewnej innej firmy, prowadzonej przez młodego Johnny`ego. Jednakże w wyniku pomówienia, zostaje wyrzucona przez partnerkę ojca własnej matki. Wpada w depresję, szuka ukojenia w ramionach kogo tylko spotka.

I tak dalej, i tym podobne.

Co do: każdy (nie)chce zabić każdego.

Chipp - wybić Gildię (za zabójstwo swojego mistrza)

Sol - That Man. (przysięga go zabić w GG1, próbuje go zabić w zakończeniu GGXX)

Venom - Millia, Slayer

Dajmy na to, że to wszyscy. Mamy teraz:

Chipp vs Venom vs Slayer vs Millia

That Man vs Sol, Baiken

Testament, Dizzy vs ludzkość (mowa o okresie przed końcem GGXX).

Eddie vs ktokolwiek

Możnaby sądzić, że którykolwiek z tych bohaterów zginie, prawda? Głównie mi chodzi o pierwszą czwórkę. Millia, jako była członkinia Gildii, raczej nie puściłaby płazem zagrożenia ze strony Venoma, ani też Chipp`a, który biega i próbuje pozabijać każdego resztę trójki. Tak samo Venom - powinien spróbować zabić chociaż Millię, w końcu jest w Gildii zabójców, a nie wojowników, więc "niehonorowe" zagrania powinny też wchodzić w grę.

Techno-fantasy światy lubię. Grałem w FF7 i 8. I o ile podobała mi się część ósma (poza debilnym głównym bohaterem) to jednakże sam algorytm fabuły był strasznie wtórny w stosunku do części siódmej.

Warhammer`a 40k uniwersum lubię, ale też jest strasznie bezsensowne (mimo, że klimatyczne).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz - tak można pogrążyć fabułę każdej gry. Naciągnięcie całkowite i nie ma to żadnego sensu.

Idźmy dalej - restauracja Jam zostaje spalona przez Robo-Ky'a a nie Geary. Albo coś ci się pomyliło, albo w inną grę grałeś... Nie każdy ma historię silnie związaną z Gearami.

Co do zabijania - dobra, parę osób zapomniałem, ale czy to już wszyscy? A Anji? May? Johnny? Pies - nawet I-no nie miała nikogo zabijać, jedynie pojmać co po niektóre osoby przy wykorzystaniu środków dowolnych. A Axl? Może połowa postaci jest zobligowana do zabijania. Aleś w jednym miejscu gafę palnął - kiedy to Dizzy walczyła przeciwko ludzkości? Ona zawsze tylko się broniła, a zwykle walczy tylko w szale spowodowanym przez Necro.

A o światach techno-fantasy - dlaczego więc przeszkadza ci to w GG, kiedy w FF nie przeszkadzało? Wybiórczość? To tak, jakbyś powiedział, że lubisz biel, ale nie lubisz koloru mleka :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można odmówić pewnej części racji leonik86. Ja też się zastanawiałem o co chodzi w Story mode że jak używasz instant kill po walce gadasz z przegranym :blink: ale jest druga strona medalu w jednym ze story Milli na końcu jest obrazek jak stoi nad grobem pewnie Zato więc wilk syty.

Co do przeżywania postaci do kolejnej części. Ja wolę żeby przechodziły do dalszej części dzięki temu mam więcej postaci do gry a to troszeczkę ważniejsze niż fabuła. No i nie ma problem Veta od strony fanów uśmierconej postaci np. Sola

wyobraźcie sobie ćwiczysz swoją postać a tu bach nowa część i nie ma twojej ulubinej postaci takie zmiany nie podobają się nigdy albo dzielą fanów na dwa obozy np. heroes III a IV

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie - tak jak powiedział Adamnus. Liczba postaci jest nadrzędna względem fabuły. Koniec.

Dizzy walczyła przeciw ludzkości, kiedy miała na głowie "warte 500 tys. w najbliższym lombardzie". Czy się broniła, czy nie - to jednak JEST walka.

Dziwnym trafem Anji, May, Johnny (te postacie które nikogo za bardzo zabić nie chcą) to znowu tylko są po to, by być (sam pisałeś w poprzednim poście, że nijak się mają do głównego wątku, ani też nawet do wątku o gildii). Żadna z nich też nie zrobi nic definitywnego, nawet ich obecność nie jest niczym usprawiedliwiona.

Światy techno-fantasy - dziwi mnie jedno. Problem w tym, że założyłeś, że to co MI się podoba jednoznacznie oceniam jako dobre. Generalnie fabuła FF8 jest też zbytnio przekręcona i w kilku punktach nad wyraz idiotyczna (dwoje ludzi wyrzuconych w kosmos tylko w skafandrach (z kończącym się powietrzem) cudem trafia na superstatek kosmiczny (!), którego nikt znaleźć nie mógł przez spory kawałek czasu (!!)).

Hipotetycznie:

Mam swój stary samochód (powiedzmy staruteńkie, 20letnie BMW). Naprawiam, pucuję i go uwielbiam. Czy to czyni go lepszym od np. Mercedesa SL-500, którego ja nie lubię? Nie. Taki Merc jest nadal lepszym pojazdem, i z tym walczyć nie mogę.

No i na koniec - tak jak powiedział Adamnus. Liczba postaci jest nadrzędna względem fabuły (z czego ja jestem całkiem zadowolony). Koniec.

Ps.

Jam i restauracja. Ok, pomyłka. Ale w tej tle spalonej restauracji to musiało się zebrać skromnie licząc z 50% ekipy GGXX, od Sola, Ky`a na Chipp`ie kończąc. To ci się nie wydaje dziwne?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dizzy nie walczyła. Ona wręcz wolałaby sama zginąć, niż kogokolwiek skrzywdzić - w sytuacji zagrożenia przejmują nad nią kontrolę duchy i to one się zajmują jej bezpieczeństwem. Nawet wtedy, gdy była nagroda za jej głowę.

May i Johnny, to postaci teraz ważne dla Dizzy ze względu tego, gdzie mieszka. Poza tym Ky na końcu GG XX deklaruje współpracę z Johnnym w poszukiwaniu zdrajców w IPF, oraz tych odpowiedzialnych za wojnę. Johnny robi to tylko dlatego, że I-no zainteresowana była najwyraźniej w dwóch z jego podopiecznych. Dodatkowo Anji i May pochodzą z Japonii. A wiemy, o co chodzi z programem ochrony, nie? Jest to kolejny wątek.

Restauracja - absolutnie nie - Jam jest mocno trzepnięta w czerep i wszystkich oskarżała o podpalenie. Nie mówiąc już o tym, że działała niczym amerykańska policja, która najpierw strzela...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy ci, którzy nie boją się czytać bezsensu wylewającego się hektolitrami z mojego tekstu... Eee... No dobra, bez takich wstępów, przejdę od razu do rzeczy. Albowiem przerwa trwała ponad rok. Na szczęście tylko tyle. To dlatego, że już zebrałem wszystkie siły. Trzeba coś robić, kiedy jest się odciętym od świata. A tym, co zrobiłem, jest...

...nowy film "walkowy" Guilty Gear!

Innymi słowy, macie poniżej do ściągnięcia. Na YouTube jeszcze nie dałem, bo musiałbym najpierw wysłać część czwartą i piątą, czego jeszcze nie zrobiłem. Ale nadrobię to prędzej czy później, tyle powiem. A tymczasem...

Film ten nosi tytuł "Guilty Gear 6 - Collection". Od razu powiem, że w tekstach nie miałem za bardzo pomysłu na teksty, co pewnie zauważycie. :P

I ostatnia rzecz... Ta część jest jednocześnie pożegnaniem z serią. Jeśli będę to widział naprawdę czarno, to kolejne części już nie powstaną. A nawet jeśli, to nieprędko.

Dobra, nic już więcej nie mówię. Plik jest do ściągnięcia z Rapidshare, zajmuje ponad 90 MB. Zapraszam do ściągania i oglądania.

Link: http://rapidshare.com/files/130622734/Guil...ection.wmv.html

Czekam na ew. opinie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem twój filmik i muszę przyznac że był dobry, nawet bardzo dobry. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to napisy końcowe troche za szybko leciały ;) A gdzie można pobrac/zobaczyc inne części twojej sagi, bo to był mój pierwszy oglądnięty filmik z twojej kolekcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem twój filmik i muszę przyznac że był dobry, nawet bardzo dobry. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to napisy końcowe troche za szybko leciały ;) A gdzie można pobrac/zobaczyc inne części twojej sagi, bo to był mój pierwszy oglądnięty filmik z twojej kolekcji.

Dzięki za opinię. A napisy końcowe IMO lecą w takim tempie, w jakim powinny lecieć. No, chyba że chodzi ci o napisy końcowe jako takie - wtedy powiem tylko: "No comments". ^^' Zresztą zobaczymy, co inni na to. ;]

Wszystkie części wrzucałem najpierw na Rapidshare, ale na pewno się już skasowały... W każdym razie kiedyś zarejestrowałem się na YouTube i wrzuciłem tam na razie trzy pierwsze części (w różnych odstępach, bo a to czymś tam się zraziłem, a to nie miałem czasu). Niedługo zaś planuję załadować jeszcze czwartą i piątą. Chcesz, to podaję już linki:

Guilty Gear - Sol's Path to Victory

Guilty Gear 2 - Day of Fight 1/2

Guilty Gear 2 - Day of Fight 2/2

Guilty Gear 3 - I-no's Vengeance

Jeszcze zrobiłem wcześniej ze cztery AMV z Guilty Gear. Ale po prostu wejdź na mój profil i poszukaj. Na pewno są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...nowy film "walkowy" Guilty Gear!

(Bardzo dużo słów)

Link: http://rapidshare.com/files/130622734/Guil...ection.wmv.html

Czekam na ew. opinie.

Hahuhma. No tak bardzo średnio :P

Kiedyś tam graliśmy online i o wiele lepiej walczyłeś. Na filmiku to taka przysłowiowa kapa.

Oprócz gejmpleja wszystko jest ok, ale to żaden plus.

Domyślam się, że tak jak ja - dawno nie grałeś w GejGeja. No ok... ocenię tylko gameplay, bo reszta mnie nie interesuje.

Chociaż... W pewnym momencie (pod koniec gdzieś) napisy nieco szybko fruwały i pewne osoby mogą się uskarżać, ale okay.

Filmik oceniam na 4+ w skali do 10.

Napisałbym coś na temat prowadzenia Twoich postaci, ale nie pamiętam zbytnio, jak sie to powinno robić. :mellow: Edytnę posta, gdy sobie przypomnę troszku, ale póki co - P&P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera, wygląda na to że jeśli nie grałem w polską wersję ( i to najstarszą) to na poznanie fabuły mam 0 szans. Znacie może jakąś stronkę z całą fabułą czy czy filmikami?

Mnie najbardziej podobają się Jam i Dizzy - i to nimi najbardziej lubię grać. Nie to że są wymiataczami czy coś - po prostu to mi się podoba i świetnie mi się nimi gra. koniec.

P.S. Dajcie te strony czy filmiki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jedyną pozycją z całego uniwersum jaką poznałem i trochę pograłem było Guilty Gear: Isuka wydana w 2004 również na PC a umieszczona nawet na coverze jednego z numerów CDA :=) Bardzo fajna bijatyki z charakterystyczną grafiką, sporą ilością ciosów oraz postaci i kilkoma ścieżkami w Story Mode dla każdej z nich. Nigdy nie wymasterowałem porządnych combosów tylko waliłem jak popadnie... Wkurzałem się tylko, że np. taka I-No odpala śmiercionośny atak, którego nie sposób uniknąć :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh, możliwe, że pomyliłem, bo jednak pamięć zawodna jest a i ręki sobie uciąć nie dam czy i taka część nie została wydana na PC ;P Kojarzę też, że były jakieś specjalne walki w formie challengów m.in najbardziej hardkorowe to pojedynek z złotym Sol'em albo Justice - wymiatali mnie w kilku sekundach :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konia z rzędem temu kto pobił misję 100 (Ky vs Gold Sol). Skoro już tu piszę to powiem tyle że gra jest lepsza od SF IV. Lepsza muzyka, lepsza akcja, lepsze zbalansowanie postaci. SF IV wciąż jest dobry ale brakuje mu do Guilty Gear XX. (Isuka to sztynks)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...