Skocz do zawartości

eMJ

Forumowicze
  • Zawartość

    36
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Komentarze blogu napisane przez eMJ

  1. Imponuje mi długość tego wpisu, Demonirze smile_prosty.gif Sam zwykle piszę wielostronicowe elaboraty, tracąc swój czas i uwagę czytelnika, podczas gdy Tobie udało się uchwycić esencję książki w sześciu niedługich akapitach. Czytało się szybko i przyjemnie.

    Co do samego dzieła... nie czytałem, nie zamierzałem czytać i nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Z jednej strony nie lubię Martina za przydługawe opisy i coś, co trudno mi zdefiniować ale zawsze mi przeszkadzało w odbiorze jego książek(wyśmiej mnie za to, ale naprawdę nie wiem). Z drugiej, jego Pieśń Lodu i Ognia była poważnym krokiem naprzód na mojej drodze czytelnictwa tongue_prosty.gif

    Czekałbym na szóstą część, gdyby nie to, że wiadomo jak cykl się skończy.

  2. To wszystko ciekawe uwagi, nerv0, ale po prostu nie mogę się zgodzić z koncepcją, że gry mają prawo być powtarzalne. Rdzeń rozgrywki, o którym piszesz, coraz częściej pojawia się w nich na siłę - takie poczucie miałem przechodząc z pomieszczenia do pomieszczenia w Deus Exie, tak samo jak w Dragon Age, czy innych wymienionych w tekście tytułach.

    Przychodzą pewne zmiany, gry coraz rzadziej są traktowane szablonowo, a częściej jako unikalny "experience"(to takie powtarzające się z materiałów promocyjnych słówko). Dla mnie to dobrze, bo mam inne podejście - najchętniej zerwałbym z podziałami na gatunki. I moim zdaniem branża z nim powoli zrywa - dzisiaj już dużo trudniej na przykład stwierdzić, co jest erpegiem, a co nim nie jest - elementy gatunku przeniknęły do chyba wszystkich nowszych produkcji.

    Wiele można powiedzieć o rozwoju gier i o tym, jak mogą wyglądać w przyszłości. Widać parę oczywistych kierunków, takich jak bogatsze światy czy bardziej szczegółowe otoczenie. Jednak największy krok jaki będzie w końcu musiała wykonać branża to właśnie przestawienie się z myślenia "robimy strzelankę", na "oferujemy pasjonujące doświadczenie". Ja uważam, że to się dzieje, zdania oczywiście są różne.

    Jeszcze dodając: jak wpychanie do fabuły na siłę elementów, które nie powinny się tam znaleźć, jak na przykład walka w co drugim pomieszczeniu, ma zwiększyć spójność gry? A jak ich brak, który sprawia, że rozgrywka bardziej współgra z opowiadaną historią, miałby zmniejszyć spójność - sprawić, że gracz pomyśli sobie "nie, to się kupy nie trzyma, przecież tutaj powinni być wciśnięci na siłę przeciwnicy. Gdzie jest moja kostka rubika?"? Żeby było jasne, nie atakuję Cię w żadnym wypadku, tylko jestem ciekaw dlaczego tak sądzisz. (I dzięki za nie wyrywanie z kontekstu pojedynczych stwierdzeń za pomocą cytatów)

  3. Kocham pogląd, zgodnie z którym żeby nie być totalnym idiotą i cebulakiem trzeba mieć wyższe wykształcenie. Zupełnie jakby szkoły, zamiast przystosowywać ludzi do pracy w instytucjach, uczyły ich samodzielnego myślenia i porządnego zachowania.

    Nawet bardziej podoba mi się "mit o elitach", zgodnie z którym gdyby nie straty wojenne w tzw. "inteligencji", Polska byłaby wspaniałą nacją a w internecie nie roiłoby się od idiotycznych komentarzy naszych rodaków. Świetna koncepcja, naprawdę. Spójrzcie na amerykanów - nikt im elit nigdy nie wybijał, a jakoś w inteligencji czy wiedzy obywateli nie przodują.

    • Upvote 1
  4. A sam wpis mi się podobał, mimo iż nie mam jak go skonfrontować z samą grą.

    Dzięki ;) Kiedy go publikowałem, byłem pewien że jest to jeden ze słabszych moich tekstów, więc cieszę się z takiego obrotu sprawy.

    Jeśli chodzi o TBS, to jego cena odstrasza i jest chyba największą wadą - nie chciałem o tym pisać w pięciu punktach(bo treści się nie tyczy), ale jak na "indyczą" grę kosztuje zbyt dużo, przynajmniej po tej stronie Europy, gdzie 25$ nie jest połową ceny produkcji AAA. No ale nie będę się Stoikom wcinał w biznes.

  5. Co wy macie do tego zakończenia? Po prostu odkąd zjechano mi post za subiektywizm i wyrażanie opinii innej niż słuszna w mniemaniu autora komentarza, chciałem się zabezpieczyć i wyjaśnić wszystko na wstępie :P Jeżeli jest obraźliwe czy zniechęca do dyskusji, to czym prędzej je usunę...

    Decyzje podejmowane w grze są moim zdaniem częścią procesu kształtowania postaci gracza, procesu w którym gracz ma okazję przenieść się na drugą stronę monitora. Dobrze oczekiwać, żeby były, szczególnie w heroicznych opowieściach. Z drugiej strony, w natłoku naprawdę ciężkich wyborów opowieść zmienia wydźwięk z bohaterskiej na tragiczną, co diametralnie zmienia odczucia grającego.

    Decyzja o życiu lub śmierci postaci pobocznej w Deus Ex była, jak napisałem, mała pod względem wpływu na rozgrywkę, nie uczuć z tym związanych.

  6. Po przeczytaniu tego tekstu zdecydowałem, że w interesie mojego dobrego humoru jest zmusić Cię, Antillesie, do publikowania postów częściej niż raz na rok :D Lekkie pióro i fantastyczny, jak dla mnie, styl, sprawiły, że Twoje zażalenia czytało mi się lepiej niż wiele różnych tekstów z jakimi ostatnio miałem (nie) przyjemność się zapoznać, włączając w to moje własne blogowe wypociny. Trzymaj tak dalej!

  7. Wpis pełen błędów merytorycznych i wyraźnie widać, że pisany po max 20h gry...

    Werdyktu nie skomentuję...

    Takie były moje wrażenia po mniej niż 20 godzinach gry. Po prostu na więcej mnie gra nie przyciągnęła, a tu wypisałem co mi się spodobało, a co nie. Takie jest moje zdanie, nie traktuj więc tego jak ataku na swoje święte wyobrażenie o Victorii. Recenzja jest subiektywna. Praktycznie przed każdym twierdzeniem w niej zawartym możesz dopisać sobie "Moim zdaniem jest tak, że..." albo "Uważam, że...". Fajnie że nie zgadzasz się z werdyktem. Poznałeś grę z innej strony. Dla mnie jest dokładnie taka, jak napisałem w recenzji.

  8. Cytuj

    nie pokonamy sześciu

    napierających jednocześnie piechurów, bo nam

    rąk nie starczy.

    Więc ja jestem jakimś mutatnem, kiedy podczas choćby obrony zamku brałem na klatę tych 6 wojowników

    Z moich doświadczeń wyniki coś zupełnie innego. Pisząc ten tekst miałem w pamięci sytuację, kiedy moja postać była atakowana przez sześciu oponentów w polu, i jedyne co mogłem zrobić z moim bastardowym mieczem to bronić się przed padającymi co sekundę ciosami. Sprawa wyglądała podobnie z tarczą. Po prostu nie było czasu na kontratak.

    Więc albo chodziło Ci o sześciu wrogów atakujących niejednocześnie, albo po prostu grasz lepiej :D

  9. eMJ zrobił Masę

    Dzisiaj, po premierze takich tytułów jak nowy Wiedźmin, na pewno patrzymy na crpg inaczej niż kilka lat temu. Jeszcze wtedy nie skrzywiłbym się na widok trzyosobowej drużyny, bo to było na porządku dziennym. Dla tych, którzy grali w okolicach premiery, ME był czymś w rodzaju objawienia (nie przesadzam! Sam byłem zachwycony), a już na pewno dla recenzentów. Po prostu innych takich gier nie było. Sam postanowiłem odświeżyć sobie niedawno pierwszą część, i po prostu powaliło mnie to, jak wiele zmieniono w tym uniwersum do czasów beznadziejnej trójki. Wielką zaletą pierwszego ME jest otoczka sci-fi, czyli muzyka, styl graficzny a nawet dialogi. W tym wszystkim jest jakiś futurystyczny klimat, który stanowi tutaj "podstawę niesamowitości". Podobnego nie uświadczysz nawet w kontynuacjach, bo gdy porównasz je z "jedynką", zobaczysz że to już nie jest to. A reszta - z dzisiejszego punktu widzenia- przeciętna. Po upłynięciu iluś tam lat ocenia się własne wspomnienie o grze bardziej niż samą grę, dla której czas nie był łaskawy. Dlatego ME w mojej ocenie pozostaje fajny. Oczywiście, są lepsze gry.

    A w kwestii wygórowanych oczekiwań... ostatnio kupiłem Skyrim tylko po to, by przekonać się że to nie jest gra o przeżywaniu przygód, tylko o zabijaniu potworów. Małe rozczarowanie, kolejne po DA2. Teraz czekam tylko na gry REDów, i Piątkę.

×
×
  • Utwórz nowe...