Skocz do zawartości

Czarna Biblia Pawlaka

  • wpisy
    63
  • komentarzy
    579
  • wyświetleń
    73962

Spotkałem Boga


pavlaq89

866 wyświetleń


featured.png

893ddd7f03020792d28a297d62506568.jpg




Czekał na mnie w kościele. Wybiegł mi na przeciw i powitał z uśmiechem:
- Dawno się nie widzieliśmy. Wiedziałem, że jednak będziesz o mnie pamiętał.
- Witaj, tak jakoś brakowało mi cię ostatnio.
- Cieszę się, że przyszedłeś. O! Idą następni! Jak to miło, że tak dużo mnie odwiedza.
- i pobiegł ich przywitać.

Msza się rozpoczęła. Spacerował pomiędzy ławkami, wchodził pod ołtarz, zaglądał do chrzcielnicy, podziwiał bukiety kwiatów, otwierał drzwi.
- Czemu oni ciągle zamykają drzwi? - spytał - Przecież mój dom powinien być otwarty dla każdego.
- Gdyby wszystkie drzwi były pootwierane, ludziom zrobiłoby się zimno. - próbowałem Go uspokoić.
- Przecież i tak wszyscy siedzą w kurtkach!
- ...

Podchodził do ludzi, zaglądał im w twarze, mówił do nich swoim słabym głosikiem. Nie zwracali na Niego uwagi - patrzyli na ołtarz, na księdza albo po prostu gapili się w ścianę. Zrobiło mi się Go żal... Jeden parafianin raczył spojrzeć na Niego, uśmiechnął się, wymienili parę zdań ze sobą. Po chwili wrócił do mnie.
- Dlaczego oni nie chcą mnie widzieć? Nie chcą mnie słuchać? Nie szanują mnie, odpychają, a ja tylko chcę żeby byli szczęśliwi... - zaczął płakać.
- Nie wszyscy są tacy. Widzisz? Ten jeden cię zauważył. - starałem się Go pocieszyć, jednak sam miałem ochotę rozpłakać się razem z Nim - Na pewno uda ci się im pomóc, Wierzę w ciebie. W nich też wierzę. Przy odrobinie cierpliwości...
- Jak mogę być cierpliwy, jeżeli wkrótce może mnie nie być? Jeżeli oni o mnie zapomną? Popatrz - modlą się, ale już nie do mnie, a do samych siebie. Raz na tydzień odwiedzą mnie, a potem pakują mnie do swoich samochodów, jedziemy do ich domów, a po chwili zapominają że jestem razem z nimi! Nie chcą o mnie pamiętać, o tym, że ich kocham.
- Pamiętają. Przecież zesłałeś jego -
wskazałem na krzyż.
- Ech... zawiodłem was, jego i siebie. To była moja największa porażka. Nie tak to miało wyglądać. Od tamtego czasu żaden człowiek nie powinien był stracić życia z rąk innego człowieka. Ten miał być ostatni. A skutek był odwrotny od zamierzonego... Rozumiesz? Gdybym zesłał nawet tysiąc takich jak on, to ludzie nadal by się nie zmienili! Teraz muszę liczyć aż łaskawie raczą na mnie chociażby spojrzeć. Nie rozumieją co do nich mówię, jakbym bełkotał. Nie chcą mi zaufać, jakbym ich oszukiwał. Kiedy płaczę to też nie wiedzą czemu, wtedy jeszcze bardziej chce mi się płakać.
- Nie wiem jak ci współczuć - nie jestem nawet świętym.
- Mylisz się. Byłeś, ale ludzie nauczyli cię jak nim nie być. Przypomnij sobie: dziwiłeś się czemu ludzie walczą ze sobą, zabijają się - przecież to nienaturalne, niepotrzebne. Co ci odpowiedzieli?
- "Bo tak to już jest"...
- Nie chcą nawet przyjąć do wiadomości, że może być inaczej, może być lepiej. Wszyscy mogą być szczęśliwi. A tak tworzą podziały. Sieją nienawiść, której nie powinno być. I co najgorsze, nie chcą mojej pomocy. Nie chcą zrozumieć że w gruncie rzeczy jesteśmy jednym i tym samym. Tworzymy ten świat razem... Ale dosyć już tej pogawędki, moi idą po mnie... Już nawet po własnym domu nie można pochodzić swobodnie. Do zobaczenia, pamiętaj o mnie.
- Trzymaj się, wierzę w ciebie i w ludzi.
- A ja wierzę w ciebie - ty też jesteś w stanie im pomóc.
Msza dobiegała końca - ludzie ustawili się po tygodniową porcję spokojnego sumienia. Ksiądz pobłogosławił ich na drogę, zszedł z ołtarza, ludzie zaczęli wychodzić... Wsiadali do samochodów i odjeżdżali do swojej codzienności... Tak jakby na co dzień nie szukali szczęścia w życiu, nie chcieli poprawić siebie ani otaczającego świata. Nie chcieli pamiętać o Bogu...

Bóg, którego spotkałem nie był mężczyzną. Kobietą również.

To było ono - dziecko.

To było ono - życie.

Czekające, aż je dostrzeżesz, uszanujesz, pokochasz.

31 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Dobre, acz obyło się bez burzy. Ledwie pokropiło. Nie wina to tekstu a, po pierwsze: mam Boga w sercu, nie potrzebuję iść do świątyni by się z Nim spotkać. Po drugie zaś... Patrz 'po pierwsze' :P

Link do komentarza

@deawpl

Z takimi żarcikami to idź sobie do szkoły. Serio.

@XMirarzX

Skoro ukradkowo, to czemu wszyscy mają słyszeć?

@Dragnir

I co z tego? :P

@Alexkaktus

Bo krótkie i pofragmentowane.

@Soutys

Nie tylko ja miewam takie przemyślenia widząc dziecko w kościele...

@Tressela

To już indywidualna kwestia. Dla mnie serce nie jest tym, o czym myślę, o czym pamiętam (tak samo nie wyjeżdżając nigdzie nie tęsknisz za domem ani rodziną - nie musisz o tym pamiętać).

Ja też nie muszę iść do świątyni (i zwykle do niej nie chodzę), ale lubię popatrzeć na ludzi, poobserwować. A czasem zauważam rzeczy, których z perspektywy ołtarza nie widziałem.

Can you see the fire in their eyes?

Can you hear the anguish in their cries?

Can you feel the beauty in their arts?

Can you sense the love within their hearts?

______

Zuważyłem wiele nowych avatarów. Wykiełkowało wiele blogów - mam nadzieję że będzie co czytać, nie zawiedźcie mnie.

Link do komentarza

Wpis bardzo dobry - ciekawy i dobrze napisany. Brawa. Mam tylko jedno pytanie - czy inspirowałeś się czymś konkretnym? Bo po przeczytaniu tego tekstu mam przemożne uczucie, że jakbym go znał... Ale może to kwestia tego, że tekst tak dobrze napisany.

Link do komentarza

@Qbuś

Czy dwuletnie dziecko, chodzące po kościele w trakcie mszy nie jest wystarczającym konkretem?

Mógłby kiedyś znaleźć się ktoś, kto podziela moje spostrzeżenia, ale to nie ma znaczenia w przypadku tego tekstu.

Link do komentarza

Po prostu - jestem pod wrażeniem.

"Nie chcą nawet przyjąć do wiadomości, że może być inaczej, może być lepiej. Wszyscy mogą być szczęśliwi. A tak tworzą podziały. Sieją nienawiść, której nie powinno być." - święte słowa.

Link do komentarza

Bardzo fajny tekst. Mimo, że po paru pierwszych zdaniach moja twarz kształtowała się w literki "next pl0x". Ale nawet o bogu całkowicie nie było... Gratulacje.

Jednakże i tak raczej nie szanuję życia. Nieskromnie mówiąc miałem już parę sytuacji w których mogłem je świadomie stracić, z tej czy innej przyczyny. Ale to może temat na mój wpis. ^^

Żart, nie liczcie na to.

Link do komentarza

I tak btw, przeczytałem jeszcze raz i trochę się nie zgadzam z jednym twierdzeniem.

Mianowicie - naturą człowieka jest walka. Cały czas walczymy czy to ze sobą nawzajem, czy to o pewne rzeczy. I patrząc dziś, przez przestrzeń tych wszystkich dziejów, raczej nie zanosi się, aby się to zmieniło.

Chociaż oczywiście uważam, że próbować trzeba.

Link do komentarza

Nie, nie chodzi o to, że nie chce przyjąć do wiadomości, że jest inaczej. Bo nie jest i nigdy nie będzie.

I, co kluczowe w mojej wypowiedzi - nie chce, żeby było. Ciągła walka mi nie przeszkadza, o to chodzi w naszej społecznej egzystencji. Skoro walczymy, to wyzbywamy się (między innymi) egalitaryzmu, a jak wszyscy doskonale wiemy, egalitaryzm nie jest jakimś szczególnie pozytywnym zjawiskiem.

Tak więc, żeby nie było, że coś czy tamto - nawet jeśli ziemia stanie się krainą wiecznej adoracji, szczęścia, miłości i pokoju, ja i tak większość ludzi będę miał w okolicach wylotowych. A nawet wszystkich.

Żeby nie było, że jestem jakimś nawiedzonym kochankiem wojny, bo akurat o tej pannie teraz nie mówię.

Ale czy zwykły śmiech z kogoś, czy inna pogarda do jest jakąś szczególnie haniebną rzeczą?

Może ja jestem dziwny, albonazbyt świadomy, ale dla mnie wszystkie zasady typu "Nadstaw drugi policzek" czy "Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe" są niezwykle ograniczone i głupie w swym ograniczeniu. Bo trzeba zdać sobie sprawę, że nie tylko nie każdy człowiek na to zasługuje ale przede wszystkim, nie zawsze muszę mięć chęć by zasadę tą wykorzystać. A świat i tak nie stanie się gorszym miejscem niż jest przez moją obojętność. Przez moją uczuciowość również lepszym też nie będzie.

Przepraszam za taki elaborat całkowicie nie na temat, jak najbardziej nie musisz odpisywać.

Link do komentarza
Tak więc, żeby nie było, że coś czy tamto - nawet jeśli ziemia stanie się krainą wiecznej adoracji, szczęścia, miłości i pokoju, ja i tak większość ludzi będę miał w okolicach wylotowych. A nawet wszystkich.

Jesteś anarchista, prawda? Koniec z policją, witaj wolności, witaj wojno! Witaj burdelu, smrodzie, niełazie, bałaganie, swobodo. Takiego oczekujesz świata? Pełnego nieładu, wzajemnej nienawiści, obojętności? Gdyby ludzie wyznawali podobne mądrości jak ty, już dawno by się wzajemnie pozabijali. PS. Miłe stwierdzenie. Mając wszystkich gdzieś czujesz się bardziej dowartościowany? Doprawdy, żałosne stwierdzenie padło z twojej klawiatury.

Link do komentarza
Jesteś anarchista, prawda? Koniec z policją, witaj wolności, witaj wojno!

Oczywiście, że nie. Anarchizm prowadzi do wewnętrznej destrukcji.

Ja nie mówiłem o samym systemie rządzenia, wojnie, konfliktach państwowych etc, co zresztą bardzo wyraźnie podkreśliłem na samym początku następnego akapitu. Ja mówiłem o ludziach i ich wzajemnych relacjach.

Streszczę się, bo muszę się uczyć - czy naprawdę uważasz, że każdy z ludzi zasługuje na twój szacunek? I żeby nikt mnie omylnie nie zrozumiał - nie jadę tu hitleryzmami typu gorsi - lepsi. Ja mówię o tym, że wojna jest wpisana w nasze (a przynajmniej moje) geny. Skoro sąsiad ma lepszy samochód to dlaczego na miłość boską mam mu go nie zazdrościć? To mój naturalny odruch, często nawet prowadzący do pozytywnych efektów. Nie mówię, żeby od razu zabijać tego sąsiada czy kraść mu ten wóz. Ale np. na niego zarobić, dostać pewną motywację.

Znowu odbiegam od tematu, ale puenta jest ogólnie taka - nie widzę sensu być miłym dla ludzi, którzy mnie, za przeproszeniem, wnerwiają (nie mylić z "nie obchodzą", bo wtedy raczej mam stosunek obojętny). O.

PS. Miłe stwierdzenie. Mając wszystkich gdzieś czujesz się bardziej dowartościowany? Doprawdy, żałosne stwierdzenie padło z twojej klawiatury.

Znowu pomyłka, a raczej nadinterpretacja. Albo chęć dowalenia mi.

Nie, nie czuje się dowartościowany. Wręcz odwrotnie - smutno mi, że tak mało ludzi zyskuje mój szacunek. Nie wiem skąd ty w ogóle to "dowartościowanie" znalazłeś.

Zresztą samo "mam wszystkich gdzieś, jestem dowartościowany" to bardzo popularne zjawisko występujące w większości subkultur. I sam osobiście nie widzę w tym nic złego - lepiej mieć wszystkich gdzieś i rozwijać swój indywidualizm, niż peace&love all, bo tak się najzwyczajniej w świecie nie da. Zawsze znajdą się ludzie, którzy nas wkurzają.

Link do komentarza
Ja mówiłem o ludziach i ich wzajemnych relacjach.
I o tym, że pomimo nienawiści ludzie powinni się szanować. Pokazałeś to na przykładzie z samochodem. Czyli w zasadzie zgadzasz się ze mną. To nie ma być idylla, a świat oparty na uczciwości względem drugiego człowieka. To, że ktoś Cię denerwuje nie upoważnia Cię do odpłacania mu tym samym, okazywaniu mu nieuczciwości, nie upoważnia Cię do odebrania mu życia. Ale to nie znaczy, że MUSISZ być dla niego dobry - najlepiej jest uniknąć konfliktu.

lepiej mieć wszystkich gdzieś i rozwijać swój indywidualizm, niż peace&love all, bo tak się najzwyczajniej w świecie nie da.
Tym zdaniem sugerujesz, że nie istnieje nikt o poglądach takich jak moje.
Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...