Skocz do zawartości

Czarna Biblia Pawlaka

  • wpisy
    63
  • komentarzy
    579
  • wyświetleń
    73960

Szósta planeta układu


pavlaq89

364 wyświetleń

 Wracamy do programu Kupuj z Pawlakami, gdzie przedstawiamy kolejne zmagania ze sklepami. Tym razem padło na preferowany przeze mnie market, w którym żerują sknery. Pomimo, że niewiele tam produktów z wyższej półki, to mają duży wybór gier, filmów i muzyki. 

Co ciekawe znalazłem tam nawet anime na DVD, większość to drogie średniaki, ale jeden tytuł przykuł moją uwagę. Powęszyłem i znalazłem paczkę z dwoma DVD, oraz obydwa woluminy oddzielnie. Ta druga opcja była 6zł tańsza, więc wybór był oczywisty. Porwałem opakowania z półki i pobieżyłem do kas. Wróciłem do siebie i zabrałem się za zdzieranie dziewiczej folii. Co ciekawe jedno opakowanie było zawinięte dwukrotnie, z czego wewnątrz widniała wyższa cena. Hyh, pewnie obniżyli bo nikt nie kupował. Ludzie nie wiedzą co dobre. Pierwsza płyta trafiła do napędu, który pokrztusił się nią kilkadziesiąt sekund, po czym wypluł. Chyba już się czytarka psuje powoli.... Druga płyta - to samo. Spojrzałem na krążek od spodu - ładny wzorek szpeciły głębokie ślady czegoś ciężkiego. Pozostaje reklamacja.

Na drugi dzień w drodze do sklepu postanowiłem poddać jego obsługę i moją cierpliwość sprawdzianowi bojowemu. Jak zwykle komplikując sprawę i utrudniając działanie obsługi jak to tylko możliwe. Włożyłem zatem obydwie płyty do opakowania (które było sprzedawane z woluminem drugim) i zamiast skierować się do serwisu, wlazłem na salę kupić coś, żeby jeszcze bardziej pogmatwać sytuację. Padło na inne DVD, na które też ostrzyłem sobie zęby. Przebiwszy się przez kasy podszedłem do obsługi i przezornie zacząłem czytać ogłoszenia oraz zasady. Wynikało z nich jasno, że klient powinien otworzyć opakowanie na miejscu i sprawdzić zawartość - inaczej reklamacji nie uwzględnia się. I tak będę próbował. (Rozpakowałem nowy nabytek ale okazał się niewadliwy) Podszedłem do pani za biurkiem i przedstawiłem sytuację. Odesłała mnie z płytami do sprawdzenia w dziale CD (który znajdował się na piętrze sali - właśnie stamtąd wróciłem, grrr) i poleciła skonsultować się z panem ochroniarzem żeby wiedział co wnoszę.

Pan ochroniarz już taki miły i opanowany nie był, jednak bardzo się starał. Pokazałem mu dwa paragony, minutę mocował się z opakowaniem aby sprawdzić zawartość. Pukał, potrząsał, wyginał - uszkodzi jeszcze bardziej - pomyślałem, jednak obserwowałem jego ręce z kamiennym wyrazem twarzy. Wypisał parafkę, którą potem niechcący podarł wyrywając z bloczku. Kleił ją taśmą, nerwowo łypiąc na przejście. W głębi duszy pękałem ze śmiechu... Nie ma to jak stresująca praca, aż ręce się trzęsą. Nie musiałem mu pomagać - cierpliwie czekałem aż wepchnie pudełko w drugie i w jeszcze jedno, oczywiście robił to na siłę. Oddając mi opakowania rzucił pod nosem: już sobie w dziale z płytami to wyjmą, a mnie czekała wędrówka na piętro.

Przy biurze działu płytowego poczekałem parę minut aż pani z obsługi zjawi się za ladą. Niezwłocznie zabrała się do wypakowywania zawartości (jej poszło gładko) i ładowania krążków do wbudowanego odtwarzacza. Obydwie płyty działały, z czego jedna nadawała się do wymiany przez widoczne gołym okiem uszkodzenia. Spodziewałem się tego - drugiego egzemplarza nie było na stanie. Gdybym mógł wymienić obydwa woluminy, wziąłbym wspomnianą wcześniej nieco droższą paczkę. Zostałem odesłany z powrotem do obsługi klienta. Po drodze znów odwiedziłem pana ochroniarza, który znów miał przyjemność dokonać procedury sprawdzenia zawartości ^^. Tym razem poruszony współczuciem pomogłem mu.

Pani w biurze obsługi najpierw zadzwoniła na piętro upewnić się, wklepała do komputera co trzeba było, zrobiła kopię paragonu, jednak miała problemy ze zidentyfikowaniem produktu. Cierpliwie wytłumaczyłem co jest z czym i dostałem dokument upoważniający mnie do wymiany produktu. Skoro nie ma, to zażądam zwrotu pieniędzy - pomyślałem i udałem się do kas. Tam pan wytłumaczył mi, że nie mogę dostać pieniędzy z powrotem, bo na kartce widnieje 'zamiana'. Miałem kupić coś równowartościowego albo droższego z potrąceniem kwoty wymienianego przedmiotu. What the check?! Czemu sklep tak niechętnie rozstaje się z gotówką? Cierpliwie czekałem aż kasjer zadzwoni do biura obsługi aby zidentyfikować film, bo na wydruku miał napisane 'various artist' (?!). Kiedy wszystko się wyjaśniło polecił mi ponowne zrobienie zakupów, a dotychczasowe dobra miał sprawdzić pan ochroniarz (>.<).

Ten jednak najwyraźniej już miał dość i tylko machnął ręką. Znów powędrowałem na drugi koniec sklepu. Damn! Czemu przy wejściu muszą być pralki i lodówki, których nikt nie kupuje, a na drugim piętrze to, po co przychodzi większość klientów?! Phuck you! Wziąłem z półki płytę, którą miałem wysoko na mojej liście things-to-buy i znów przemierzyłem całą drogę do kas. Moja irytacja rosła do niebezpiecznego poziomu, ale nie dałem tego po sobie poznać. I już trzeci raz w ciągu dwóch dni usłyszałem przy kasie pytanie o kod pocztowy... Jeszcze dla pewności sprawdziłem płytę.

Jej zawartość właśnie wlewa się do mojej głowy - nie żałuję zakupu. Podsumowując rachunek: wczoraj miałem dwie części jednego filmu, dziś ostała się jedna, za to wzbogaciłem się o inny oraz kawał(ek) świetnej muzyki. Kupiłem po prostu to, na co i tak miałem zamiar wydać pieniądze... ale nie dziś. Dzięki temu sklep szybciej zarobił, a ja za te dwa tygodnie znów będę miał chętkę na coś nowego. 'Odzyskałem' 19zł a tym samym kieszeń jest lżejsza o 53zł względem poprzedniego dnia...

Reklamacja to pic na wodę. Służy jedynie sklepowi. Obsługa uporała się z moim zadaniem dosyć szybko - oceniłbym ich na 5... w dziesięciopunktowej skali. Pan ochroniarz zasługuje na osobne wyróżnienie.Ta półtoragodzinna lekcja nauczyła mnie, że lepiej sprawdzać towar na miejscu.

Chyba przerzucę się na sklep nie dla idiotów bo, jak się okazuje, sknery to głupcy.

8 komentarzy


Rekomendowane komentarze

No czy ja wiem z tą reklamacją. Ja miałem dwa razy awarię kompa (konkretnie karty graficznej, a że komp był kupiony w zestawie...) Za pierwszym razem dostałem tą samą kartę... A za drugim z GF 8400GS dostałem GF 9400GT :D Niby też nie the best ale zysk jest :P

Link do komentarza

@Loukasz

Dobrze dla Ciebie, że miałeś komputer zaplombowany i zmieściłeś się w czasie gwarancji. Mnie bardziej chodzi o przypadek zakupienia uszkodzonego towaru.

@Dragnir

No to teraz mnie załamałeś...

Link do komentarza

Mój kandydat na wpis dnia, poza tym obsługa w (sorry, że zdradzę) Saturnie, jak i w wielu innych sklepach nie jest najlepsza, absurdalnie zabrzmiało to o sprawdzaniu w sklepie zawartości pudełka z filmem i wszystkie te procedery. Powinno to działać znacznie sprawniej, ale czy będzie, tego nie wiem.

Link do komentarza

@Loukasz

Zysk niewielki, bo obie karty do gier zbytnio się nie nadają. Po prostu sklep musiał wymienić kartę graficzną na inną, o tej samej wartości (jak to wszystko tanieje...). A wiadomo, klient, który nie ogarnia sprzętu komputerowego, będzie się cieszył z wymiany na coś z nowszej serii [choć i tak do biura]. Tyle ode mnie. :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...