Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Wróciłem z łowów. Eh, średnio mi się udały. W galerii pełno ludzi, gorąco, dlatego też ciężko było coś wybrać. Odrębną sprawą są ceny. Jak wiadomo w okresie przedświątecznym idą one w górę. To sprawiło, że musiałem sięgnąć głębiej do portfela. Cóż, takie święta są raz do roku i z tym niestety liczyć się trzeba. No, ale co straciłem teraz, odbiję sobie po świętach i poszaleję na wyprzedażach. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

@Up

Nie bez powodu mówi się, że branża handlowa zarabia połowę z tego, co w całym roku tylko w okresie przedświątecznym...

Ja nie zwlekam z prezentami na ostatnią chwilę, więc nie muszę kwitnąć w kolejkach (albo ganiać po sklepach w nocy). A wiecie dlaczego? Bo złośliwy jestem i szczuję rodzinę tym, że prezent od dawna mam i nie powiem, co :trollface:. Poza tym, mając na to parę tygodni, mogę sobie przemyśleć co i komu kupić (albo z kim się na dany prezent złożyć :]).

Natomiast co do piosenek świątecznych... Mam ochotę tutaj pobluzgać, ale skończy się na tym, że osta dostanę (choć to by były bluzgi uzasadnione :]). Nienawidzę. A już w szczególności w marketach. Najpierw mnie drażnią, potem dołują (bo nie mogę wyłączyć). A czasami trzeba połazić po markecie dłużej i się człowiek tego nasłucha. Bleee.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Forumowicze o Świętach: Ej, nie znacie się. Ja prezenty bożonarodzeniowe kupuję już na Wialkanoc i potem nie ma problemu. :tongue: Piosenki? Był nawet u mnie w szkole, uwaga: English Song Festival 5 - X-mas Edition. Na szczęście ominęło mnie to jakże ciekawe widowisko. Nie chciałbym słuchać Last Christmas czy Lwt it snow w wykonaniu młodzieży w wieku 14-16 lat :tongue:

@FoP: Nie wiem, chory jestem. Widzę, że chlapa się troche robi na dworze, a zapowiadają znów przymrozki. Shit happens

@Still:

Natomiast co do piosenek świątecznych... Mam ochotę tutaj pobluzgać, ale skończy się na tym, że osta dostanę (choć to by były bluzgi uzasadnione :]). Nienawidzę. A już w szczególności w marketach. Najpierw mnie drażnią, potem dołują (bo nie mogę wyłączyć). A czasami trzeba połazić po markecie dłużej i się człowiek tego nasłucha. Bleee.

Utnij sobie uszy. Pomaga. :trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh ja jakoś nie zauważyłem tych pioseneczek :) no dobra raz :/ no dobra 2 :/ yyyy..... tak serio to słysze je na okrągło i już ich nienawidze !!!

Wróciłem z Wigilii klasowej :) i przez godzinę słuchałem jakiejś tandetnej muzyczki świątecznej. Ale było ciasto :) Dobre ciasto :) Jest ciasto jest impreza :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże, jaka z Was zgraja malkontentów... Dekoracje - ble, muzyka świąteczna - ble... A mi się utwory świąteczne podobają. Mają swoisty urok, może i są kiczowate, ale nie zmienia to faktu, że w połączeniu z mrozem i zaspami śniegu na zewnątrz tworzą bardzo miły klimat. Aż się człowiekowi głowa kołysze jak idzie po sklepie.

Wczoraj przeżyłem jeden z największych szoków życia - poszedłem otóż na pocztę celem wysłania paczki z prezentami do dziadków do Lublina. Wchodzę nastawiając się na kilometrowe korki, i... pusto. Aż się musiałem uszczypnąć. Nie było NIKOGO w kolejce. Jak żyję czegoś takiego nie widziałem. Paczkę nadałem, i starając się nie uderzyć w nic, bo ciągle byłem oszołomiony udałem się do akademika. A już jutro czeka mnie epicka wyprawa, w porównaniu z którą podróż hobbitów do Mordoru wydaje się błahostką - podróż pociągiem do domu. Kraków - Nowa Sól. Normalnie pociąg jedzie 8 h, teraz podobno są jakieś niebywałe cyrki z rozkładem, więc kupię sobie jutro "Metro 2034", i przeczytam w podróży ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wczoraj przeżywałem najpiękniejsze chwile swojego życia wraz ze spółką PKP "coś tam". pociąg startował z Wrocławia, trasa na Warszawę albo i Białystok (linia znana wszystkim zjazdowiczom z mazowieckiego :D). W każdym razie mimo, iż stacją początkową był Wrocek pociąg i tak zanotował 60 minut spóźnienia. Jak kwitłem tam w sumie ponad 2h, to nie słyszałem zapowiedzi żadnego traina bez opóźnienia... Żenua... Jedyne czym się pocieszam, to to, że wracałem wczoraj czyli stosunkowo wcześnie, nawet miejsce siedzące miałem. Powodzenia życzę podróżnym jutro w czwartek i piątek, warunki powinny być jak każdego roku w porywach bydlęce. Święta to jedyne okresy w roku kiedy żałuję, że sprzedałem swoją furę. Tylko opłacać pojazd, żeby nim jeździć raz na miesiąc też się zbytnio nie opłaca więc jestem w stanie przeboleć te pociągowe upokorzenia (zresztą i na nie są pewne sposoby, ale to lepiej się nie chwalić, bo za dużo ludzi je podłapie :) )

Co do świątecznych klimatów w sklepach to nie mam z tym problemu. Na tyle rzadko tam zaglądam, że bez zmuszania się mogę wysłuchać CHristmas Timów i tym podobnym tworów, czasem nawet z przyjemnością. Gdy mi nie pasi to słuchawki w uszy i mam problem z głowy.

IMO całkiem fajny klimacik jest na wrocławskim rynku. Świąteczna muza, tandetne ale urokliwe miasteczko w stylu jarmarku bożonarodzeniowego. Nawet mi przypadło do gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie świąt i przygotowań świątecznych: u mnie przygotowanie takowe ruszyły pełną parą w poniedziałek (tj wczoraj). Przygotowanie grzybów na gołąbki, uszka i takie tam (ugotowanie i zmielenie), rozbicie i wyłuskanie orzechów, zmielenie maku, przygotowanie ciast, ubranie choinki, przystrojenie domku, posprzątanie pokoju itp itd - po prostu full wypas ^^ Zaczęło się wczoraj i mam nadzieję, że do Wigilii zdążymy :smile: W każdym bądź razie jestem dobrej myśli :biggrin:

Odnośnie muzyki świątecznej: jest mi to zupełnie obojętne, o ile muzyki takowej nie słucham za długo :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą muzyką świąteczną to jakieś nieporozumienie. W radiu rozbrzmiewają jakieś denne kawałki robione na siłę, aby tylko potęgowały świąteczną atmosferę. A jak już znajdzie się fajny świąteczny kawałek, to szybko się znudzi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę uważacie, że macie powody do narzekania? Ostatnio jeden ze sprzedających w sklepie spontanicznie zaczął śpiewać wraz z jedną z tych 'świątecznych piosenek' i dopiero po chwili zauważył, co robi... Zarumieniony stwierdził, że już ósmą godzinę słucha praktycznie tego samego i ma już dość ;]

IMO całkiem fajny klimacik jest na wrocławskim rynku. Świąteczna muza, tandetne ale urokliwe miasteczko w stylu jarmarku bożonarodzeniowego. Nawet mi przypadło do gustu.
Nie tylko tobie :) Niektóre rzeczy są kiczem niebotycznym, ale i pośród nich znajdują się perełki... Nawet ze 3 prezenty tam kupiłam :)

Już w tamtym tygodniu zaczęło się u mnie świąteczne sprzątanie i gotowanie (mamy, babci i prababci - uszek i pierogów), wczoraj sprzątania szły na wielką skalę, ale dziś to już będzie jakiś koszmar. Mama ma w planach 5-6 serników i mintaja w filetach na kilkanaście osób, a pomagam jej w gotowaniu albo sprzątam wszystko co się da (teraz zrobiłam sobie przerwę, bo od jakiejś 9:00 zasuwam z czyszczeniem, krojeniem, gotowaniem ;) ).

Jutro z kolei cały dzień spędzę u wujostwa, gdzie będę pomagać z gotowaniem, rozkładaniem wszystkiego na stole i opiekowaniem się dwoma kuzynami ^_^

W każdym razie mimo, iż stacją początkową był Wrocek pociąg i tak zanotował 60 minut spóźnienia. Jak kwitłem tam w sumie ponad 2h, to nie słyszałem zapowiedzi żadnego traina bez opóźnienia... Żenua... Jedyne czym się pocieszam, to to, że wracałem wczoraj czyli stosunkowo wcześnie, nawet miejsce siedzące miałem.
Hm, ok. której to było? Bo wyjeżdżałam stamtąd o ~17 - i co mnie zaskoczyło - większych opóźnień nie było (wyjątkowo). Do tej pory tylko jeden pociąg stanął blisko granicy 'zeszłorocznej żenua PKP' - miał 100 minut opóźnienia, przyjechał nie ogrzewany, niektóre drzwi pozamarzały i światło co jakiś czas się wyłączało.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co to za narzekactwo! piosenki świąteczne są ok, a te w sklepach - nie wiem jak wy, ale ja nie przesiaduję w hipermarketach całymi dniami, żeby znać cały repertuar i wiedzieć, że się utwory powtarzają ;) zresztą w markecie sami klienci robią pięciokrotnie większy hałas niż dobiegające z głośników piosenki, więc nie wiem w czym problem.

radio? ostatnio słucham tylko internetowych, mniej gadania, można sobie zarzucić dowolny gatunek i jest gitara. ale jak się słucha rmf-ki albo zetki, gdzie w kółko Wham, Mariah Carey, od biedy Band Aid a reszta to współczesny badziew, to nie dziwię się, że macie dosyć.

jutro już Wigilia, strasznie szybko ten czas zleciał... gdzie będziemy sobie składać życzenia, tutaj czy może poprosić o nowy temat? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jutro już Wigilia, strasznie szybko ten czas zleciał... gdzie będziemy sobie składać życzenia, tutaj czy może poprosić o nowy temat? :)

Się zobaczy :trollface:

Ja nie przepadam za świętami, za dużo hipokryzji mi się wydaje w nich. Jasne, można spędzić czas z rodziną, ale jak się nigdzie nie wyjeżdża, to z domownikami można co najwyżej się pożreć przy stole. Za to, gdy się spotka większą część rodziny, to atmosfera jest całkiem przyjemna, ale w tym roku nigdzie nie jedziemy, więc Święta upłyną raczej pod znakiem marnej atmosfery. Ale cóż, życie. Zawsze jest jeszcze komp i możliwość zaszycia się w swoim pokoju :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę uważacie, że macie powody do narzekania? Ostatnio jeden ze sprzedających w sklepie spontanicznie zaczął śpiewać wraz z jedną z tych 'świątecznych piosenek' i dopiero po chwili zauważył, co robi... Zarumieniony stwierdził, że już ósmą godzinę słucha praktycznie tego samego i ma już dość ;]

Wcale mu się nie dziwię. Wcale a wcale. Takie torturowanie muzyką to iście diaboliczna forma prania mózgu. Sam pamiętam 2 miesiące pracy w hurtownie, gdzie szefowa miała cały czas włączoną Zetkę. Już od słuchanie takiego zestawu jednorodnej miazgi miałem dość. Zwłaszcza, że w zasadzie codziennie leci to samo. Zresztą co się dziwić - playlisty 'zwykłych' audycji dawno osobistego podejścia nie widziały.

U mnie mała zmiana planów, a w zasadzie obsuwa. Żona zachorzała gardłowo-gorączkowo - wczoraj miała 38,6 stopni i czuła się podle. W związku z tym nic w zasadzie nie mamy porobione - tatuś zajmował się Maksem. A prezenty do zapakowania, sałatki do zrobienia i sernik do upieczenia. Nic to - robota przeszła na dziś, a wyjazd na jutro.

Poza tym zgodnie z niezbywalnymi prawami wszechświata... nadeszła odwilż.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z powyższym zdaniem. Ludzie harują, sprzątają, gotują i siódme poty z siebie wyciskają by się zastawić - jak mają przyjść goście to już w ogóle jest zakręcenie całkowite. Wszyscy wiemy, że tak naprawdę chodzi o prezenty. Poza tym w okresie świątecznym wychodzi sporo ciekawych tytułów, a CD-Action daje ostatnio ciekawe dla mnie pełniaki i powinienem nadgonić zaległości w przechodzeniu ciekawych tytułów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, ok. której to było? Bo wyjeżdżałam stamtąd o ~17 - i co mnie zaskoczyło - większych opóźnień nie było (wyjątkowo). Do tej pory tylko jeden pociąg stanął blisko granicy 'zeszłorocznej żenua PKP' - miał 100 minut opóźnienia, przyjechał nie ogrzewany, niektóre drzwi pozamarzały i światło co jakiś czas się wyłączało.

Planowo po 12 był odjazd, ale ostatecznie to nawet Ci co przyszli nieco wcześniej, na kolejny kurs do Warszawy o 15, załapali się na ten wcześniejszy.

Najwidoczniej analogicznie do zasady "Złego diabli nie biorą", specjalnie dla Ciebie nawet PKP trzymało się rozkładu. Z drugiej strony może to też świadczyć w pewien sposób o mej nieskończonej dobroci...

Ja nie przepadam za świętami, za dużo hipokryzji mi się wydaje w nich. Jasne, można spędzić czas z rodziną, ale jak się nigdzie nie wyjeżdża, to z domownikami można co najwyżej się pożreć przy stole.

Uee marudzisz. Ja nigdy nie przepadałem za wyjazdami w święta. Jakoś sobie cenię czas spędzany w domu razem z rodziną, szczególnie odkąd w domu jestem kilka razy do roku. Teraz nawet nie uśmiecha mi się wypad na jeden dzień do dalszej rodzinki, wole siedzieć w domu :P

Za spędzanie świąt przed komputerem to rodzicielka by mnie chyba za wolne żebro przez okno na haku wywiesiła, do czasu, aż bym zmądrzał:) W sumie nawet się z nią w tej kwestii zgadzam, tyle że w tym roku zachodzą specjalne okoliczności i nawet wbrew własnej woli będę musiał trochę przy tej skrzynce pełnej zła posiedzieć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uee marudzisz. Ja nigdy nie przepadałem za wyjazdami w święta. Jakoś sobie cenię czas spędzany w domu razem z rodziną, szczególnie odkąd w domu jestem kilka razy do roku. Teraz nawet nie uśmiecha mi się wypad na jeden dzień do dalszej rodzinki, wole siedzieć w domu :P

Jak ktoś nie za bardzo lubi ludzi, z którymi mieszka to to nie działa. Zwykle jest drętwo i przy byle okazji wybucha awantura. Poza tym cały duży pokój fajkami śmierdzi, a jak się zwróci uwagę, że śmierdzi, to znów jest coś na kształt awantury. Jednakowoż nie chcę ich wszystkich pozabijać, więc staram się szybko ulatniać. Jak się wyjedzie jest w miarę zabawnie, ale znów trzeba spać na podłodze i inne tego typu atrakcje... A najbardziej wkurza, że trzeba będzie się za jakiś czas zadłużyć na 200 lat i podpisać cyrograf z bankiem, żeby się od nich wyrwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazwijcie mnie leniem straszliwym, ale poza pomocą w sprzątaniu domu (chociażby mycie schodów) to generalnie leniuchuję sobie korzystając z wolnego czasu przed zbliżającą się każdego dnia sesją :P W kuchni nie mam co pomóc, bo niestety na gotowaniu znam się słabo, choinka już jest ubrana a po sklepach szczęśliwie nie jestem targany... zresztą już otrzymałem dwa prezenty ciuchowe z czego jedną bluzę wypatrzyłem sobie od dość dawna :) A tak to nic - jedyne piosenki świąteczne to te puszczane z metalowego albumu ich wersji albo teraz początek maratonu Scoprionsów (chociaż ten trwa od długa) przerywany partiami w coś pokroju TF2/L4D2/A2 w oczekiwaniu aż jutro zacznie się zjazd rodzinny wraz z wszystkimi tego wadami oraz zaletami :D Nadal przy okazji uważam, że kasa jako prezent nie zawsze jest wyrazem lenistwa aby się dowiedzieć, bo takie coś bardzo pasuje... co ja mam rzec, że chcę bilet na Soni, który będzie w czerwcu? No nie, prędzej chciałbym kasę na tenże ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcin, na tej samej zasadzie kupiłem Symphonicities Stinga w tym roku, i Get Lucky Knopflera w tamtym ;) Również ojcu.

No i też nie mam co ze sobą zrobić... W akcie desperacji wymieniłem nawet struny w gitarze, a zabierałem się do tego chyba z półtorej miesiąca, powtarzając sobie "e tam, do nauki to jeszcze takie brzmienie wystarczy..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posprzątane, poczyszczone, poodkurzane... Wszystko gotowe (no, jeszcze ciasta, jedzenie, i takie tam), pozostaje tylko czekać na gości :)

Ale tak z drugiej strony patrząc... Powiem Wam, że jakoś nie czuję klimatu świąt. Po prostu nie czuję, że są święta. Dla mnie to po prostu tydzień wolnego od szkoły, spotkanie z rodziną, ale żeby to było jakieś przeżycie duchowe... Tego raczej bym nie powiedział. Czujecie to samo co ja?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Opti

Z tym klimatem świąt to niestety racje masz... Po prostu jesteśmy zbyt starzy, by się cieszyć i czekać na Mikołaja :) Przybyło obowiązków i zauważamy tą mniej przyjemną część Bożego Narodzenia, czyli sprzątanie, gotowanie i ogólnie całe dopinanie rodzinnej kolacji na ostatni guzik. Nie wiem jak wy, ale mi się momentami niedobrze robi na myśl o świętach... Co roku te same przygotowania, spotykanie się z tymi samymi członkami rodziny, te same potrawy itp. Spowszedniało to wszystko... Ja bym się najbardziej ucieszył z jakiejś odmiany :) Czegoś, co pozwoliłoby znów poczuć sie jak małe dziecko zachwycone świętami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...