Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Forumowicze o Sobie IX

Polecane posty

Jakie? Z grami? Bo trzeba przyznać, że te z cd-action są wyjątkowo ładne. A np. nie wiem skąd sobie skombinować jakieś inne np. z filmów.
Różne :) Z muzycznych to Jelonek i Hunter (Hellwood), z gier Wiedźmin 2 (plakat z CD-A), z filmów: Wywiad z Wampirem... do tego w antyramach plakat z Wiedźmą (prezent od Behemorta :) ) i "Topaz" Alfonsa Muchy. Poza tym 2 kalendarze - jeden aktualny z CD-Action, drugi z Dragon Age (co prawda z 2009/2010, ale wisi jako przechwałka - w Polsce takie można policzyć na palcach jednej ręki :D ).

Mnie osobiście bardzo to kręci - poprzez takie małe rzeczy jak naklejki, plakat, avatar czy tapetę mogę wyrazić siebie, powiedzieć innym wiele o sobie, bez używania słów. Swoje meble wybierałem kilka tygodni, długo jeździłem po sklepach, aż wreszcie znalazłem
Hm, przeprowadzaliśmy się chyba z 7 albo 8 razy, więc mebli nigdy nie kupowaliśmy pod mieszkanie - mamy raczej mieszankę, po każdej przeprowadzce dzieliliśmy się wg. potrzeb i wygody ;)

A w ogóle to słyszałem, że kobiety tak mają, że lubią zmiany a faceci lubią statyczność.
To mimo wszystko jestem chyba męskim typem :P Bo przemeblowanie robiłam dlatego, iż wcześniej w pokoju mieszkała moja siostra, która z powodu innych potrzeb miała poukładane meble w sposób, który dla mnie był zupełnie niewygodny. A jak raz coś sobie ustawię, to już później tego nie przemieszczam ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie plakatów - do niedawna miałem w moim pokoju wszystkie ściany zapełnione mniejszymi (Play) i większymi (CDA) plakacikami (uwierzcie - pokój mam ogromny i nie łatwo było go zapełnić), lecz teraz stawiam na mało, lecz z przytupem. Zbieram obecnie numery sportowych pisemek dla plakatów. Nie dla małych, lecz dla tych, które ukazują się w częściach. Mam już dwie z trzech ogromnych części plakatu z Manchesterem United i to właśnie on zastąpi wszystkie inne m.in. te z CDA. Zaraz naprzeciw tego z Javierem Hernandezem ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, przeprowadzaliśmy się chyba z 7 albo 8 razy, więc mebli nigdy nie kupowaliśmy pod mieszkanie - mamy raczej mieszankę, po każdej przeprowadzce dzieliliśmy się wg. potrzeb i wygod

To całkiem sporo było tych przenosin :), ja mam takie szczęście że mieszkam w domu, do miasta mam niedaleko, ale jak chciałbym zaznać spokoju i udać się do lasu to też nie ma problemu (tyle że dość blisko mi autostradę budują :/). Ale wracając do tematu przenosiłem się tylko raz (jak miałem kilka lat, więc tego nie pamiętam), i nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak przeprowadzka, jestem zbyt przywiązany do miejsca, w którym mieszkam i do ludzi, których znam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nieprzerwanie żałuje, że po przeprowadzce mam dość mały pokój więc większość ścian zawalona, a chciałem sobie zawsze powiesić taki duży filmowy plakat o którym wspominałeś. No nic, muszę się zadowolić póki co plakatami z CDA (które też są niezłe) wystarczyły 3 żeby zapełnić niemal całą wolną przestrzeń na ścianach. Z drugiej strony jakby się uprzeć to nawet z takiego małego pokoiku można jeszcze coś zrobić i może jakoś uda mi się kiedyś znaleźć dość miejsca na ten filmowy plakat, tutaj jednak brak motywacji i czasu.

nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak przeprowadzka, jestem zbyt przywiązany do miejsca, w którym mieszkam i do ludzi, których znam.

Jeszcze rok temu myślałem identycznie, nie wyobrażałem sobie tego, a tu nagle wyprowadzka z małego miasta w którym mieszkałem całe życie do dużego miasta. Właściwie to już chyba od roku nie mogę się po tym do końca pozbierać. Nigdy nie byłem zbyt dobry w nawiązywaniu nowych znajomości, a tu nagle trzeba wszystkich od nowa poznawać. No i wszędzie jest teraz daleko :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam plakatów nie wieszam choć nazbierało się ich trochę podczas kupowania CDA, ale najzwyczajniej nie pasują mi do ścian - gdybym miał jeszcze chęć oprawiać to w antyramy to może, ale na razie jedynie co oprawia moje ściany to sporych rozmiarów plakat przedstawiający Times Square w czarno-białych kolorach ^_^ Jedynie taksówki się wyróżniają ze swoją żółcią i wygląda to naprawdę elegancko. Na razie wszelkie plakaty wliczając ten ostatni z Battlefielda 3 (potwierdzenie pre-ordera z gram.pl przyszło, yay! ;p) kurzą się na szczycie szafy. Z drugiej strony szkoda je wyrzucać :D

Małe wtrącenie na temat sezonu chorobowego - niestety, dopadło i mnie :| Co prawda tylko zwykłe przeziębienie, ale starczy, żeby jednego ranka człowiek miał dosyć dnia od razu a wszelkie procesy myślowe następowały zdecydowanie wolniej niż normalnie. Tyle dobrego, że zapas tabletek i syropu - a także opału do kominka ;] - starczy aby zapodać sobie kurację, która powinna doprowadzić mnie do stanu używalności już do poniedziałku (kolejny dzień rektorski, hah ;p). Słowem końcowym odkryłem nowy przysmak i polecam każdemu kupować chociażby w studenckim barku jeśli jest - czekolada na gorąco z mlekiem :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małe wtrącenie na temat sezonu chorobowego - niestety, dopadło i mnie :| Co prawda tylko zwykłe przeziębienie, ale starczy, żeby jednego ranka człowiek miał dosyć dnia od razu a wszelkie procesy myślowe następowały zdecydowanie wolniej niż normalnie. Tyle dobrego, że zapas tabletek i syropu - a także opału do kominka ;] - starczy aby zapodać sobie kurację, która powinna doprowadzić mnie do stanu używalności już do poniedziałku (kolejny dzień rektorski, hah ;p).

Mnie też dopadło, ale nie z własnej winy. Genialny wuefista kazał nam przez kilka lekcji z rzędu biegać na stadionie/orliku przy ośmiu stopniach. No i zachorowałem. Jak i 1/3 mojej klasy. Od środy miałem 39-stopniową gorączkę, dopiero niedawno przeszła. Świetnie. Nie dość, że cały długi weekend przesiedziałem/przeleżałem w domu/łóżku, to jeszcze nie pojechałem na koncert Pidżamy Porno w Łodzi. Czekałem na niego od pół roku, od lipca miałem bilety. I przez mojego kochanego wuefistę zmuszony zostałem siedzieć w domu. Zastanawiam się, jak załatwić sobie zwolnienie z wuefu. Wściekły jestem. Bardziej niż wściekły nawet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie też dopadło, ale nie z własnej winy. Genialny wuefista kazał nam przez kilka lekcji z rzędu biegać na stadionie/orliku przy ośmiu stopniach.

Kurczę, niby jest między nami zaledwie 6 lat różnicy, a czuję się jak dziad stary, bo mam wrażenie, że w "dzisiejszych czasach" to Was chyba pod jakimiś kloszami chowają... Stary - 8 stopni? No nie przesadzajmy ;) Wystarczy się dobrze ubrać i rozgrzać - u nas w liceum się wszyscy dogadaliśmy z wuefistą i nie było problemu - każdy się ubierał w dresiwo i na boisko, bez narzekań, bo wszyscy się palili do gry.

A odkąd powstały orliki, to już w ogóle - teraz barierą jest mniej więcej -5 stopni, jak tylko jest powyżej to zimowe, sobotnie poranki zaczynamy odśnieżaniem boiska i naparzaniem w gałę - mróz nie mróz, w jakiś sposób trzeba się przecież hartować :)

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My wręcz przekonujemy wuefistę, żeby wziął nas na zewnątrz. Zawsze lepiej biegać za piłką na świeżym powietrzu, i chyba nie wpływa niekorzystnie na nasze zdrowie.

A co do chorób, to sam przez to przechodziłem w minionym tygodniu, od wtorku nie było mnie w szkole. Najgorsze że nie miałem na nic siły więc leżałem, nawet książkę trudno czytać, jak ma się gorączkę. Zaraziłem się z prostego powodu - od rodziców. Cieszyłem się, że jakoś się trzymam, gdy wszyscy dookoła chorzy, a tu jednak nie. Dużo herbaty, leżenia, trochę leków i przeszło. Wszystkim chorym życzę tego samego ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Choroby

Primo, jak dla mnie stan w którym obecnie jestem, czyli przeziębienie i prawdopodobnie lekko podwyższona temperatura, to nie choroba ;] Dla mnie choróbsko zaczyna się wtedy, gdy nie mam absolutnie na nic siły, gdy organizm odmawia posłuszeństwa. Nie jestem w stanie ruszyć się z łóżka, podnieść książki, zasnąć (tak, to niestety jest najgorsze), o zaparzeniu herbaty nawet nie wspominając. Wracając jednak do mojego obecnego stanu, tak tak, również jest on spowodowany grą na orliku w temp. poniżej 8 stopni. Człowiek jest przyzwyczajony do pięknych 15-20 stopni, a tu nagle klapa - p...to znaczy zimno jak za cara Mikołaja ;P Ale grać jednak trzeba, pal licho już to, że co parę sekund łapie cię kaszel jak u gruźlika, najgorsze, że w takich temperaturach nogi nie chodzą tak jak należy, przez co mecz przypomina spotkanie z jakichś mistrzostw kostnicy ;p Naprawdę, ciężko (przynajmniej mi) gra się w piłkę w obniżonych temperaturach. Nie ma jednak innego wyjścia - futsal to nie to samo ;]

Jeszcze może odnośnie chorób (a może raczej, stosując inną terminologię, obniżonego stanu odporności organizmu), jak sobie radzicie w przypadku złapania czegoś złośliwego? Ja przyznam, że jestem zdecydowanym wrogiem różnych pigułek, tabletek i innych sztucznych wytworów. Gdy tylko mogę, staram się unikać jak ognia produktów wytworzonych przez firmy farmaceutyczne (najbardziej nie rozumiem łykania wszelkiego rodzaju "witaminek" profilaktycznie...). IMO najlepszym sposobem na wyzdrowienie, jest odpoczynek. Sprawny organizm powinien, o ile tylko damy mu do tego szansę, samemu poradzić sobie z wszelkimi infekcjami. Najlepiej jak najwięcej spać, ewentualnie wspomagać się herbatkami (np. rumiankowa, miętowa), czosnkiem i innym domowymi środkami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up - jakbym słyszał moją mamę ;). To ona uczyła mnie, że tabletki należy brać w ostateczności. Zupełne przeciwieństwo dziadków, którzy łykają Ibuprom jak cukierki, ale w ich wieku to wcale nie dziwne. Kiedy odczuwa się mocny nieustający ból, człowiek chwyta każdej deski ratunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

A ja ci zdrowia życzyłem. :D

Ja choruję rzadko ale za to nerwica to u mnie normalka. Już tak mam że podświadomie denerwuję się nawet bez większego powodu. Tak więc codziennie pochłaniam NeoPersen forte... Zna ktoś jakiś dobry sposób na uspokojenie nerwów? U mnie zawsze najgorsze jest przejście z niedzieli na poniedziałek...

Oczywiście najlepszym lekarstwem jest mój PC ale nie zawsze mam czas na dłuższe posiedzenie... szczególnie przed robotą :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ CriX - czyliś z tych nerwowych. Ja tak pośrednio, kiedyś było gorzej. Wiadoma sprawa: egzamin na prawko, matura, obrona pracy lic., rozmowa kwalifikacyjna: takie wydarzenia powodują u mnie niemały stres, ale zawsze jestem dobrej myśli i przez wszystkie wymienione wydarzenia przeszedłem praktycznie bez szwanku. Grunt, to przeddzień wyjść na świeże powietrze, nie denerwować się byle czym, trochę sportu nie zaszkodzi (a wręcz pomoże), wypić kakao / gorącą czekoladę z mlekiem (pomaga!), wyspać się te 7-8 godzin (zależy kto jaką ma potrzebę)* i przede wszystkim jak najmniej myśleć o tym, co nas czeka. Najlepiej obejrzeć jakiś dobry film, pogadać ze znajomymi. Za to odradzam wszelakie używki (nie z doświadczenia, a z wiedzy, bo ja na szczęście żadnym świństwem typu mocny alkohol itp. się nie faszeruję) i nieprzerwane myśli o dniu następnym - po prostu trzeba zająć głowę czymś innym. Głowa do góry, a będzie dobrze!

*odradzam zbyt długie spanie. Niezależnie od osoby, na każdego działa to źle, co dowiodło niejedne badanie. Najlepiej znaleźć złoty środek, jak we wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już tak mam że podświadomie denerwuję się nawet bez większego powodu. Tak więc codziennie pochłaniam NeoPersen forte...

I koło kręci się dalej, odstaw te tabletki (tylko może lepiej stopniowo, nie znam się na lekarstwach, ale obstawiam, że z tego typu lekami jest jak z narkotykami). Niepotrzebnie wspierasz jakiś koncern, a efektów, z tego co piszesz, nie ma.

Zna ktoś jakiś dobry sposób na uspokojenie nerwów?

Więcej snu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Spać nie mogę bez tabletek właśnie przez nerwy. Co do nich to są to tabletki ziołowe - naturalne więc nic mocnego czy szkodliwego. Z niedzieli na poniedziałek jak ich nie wezmę to dostaję mocnego rozstroju żołądka a wtedy jak udaje mi się przespać 2h to jest coś. A rano czeka robota...

Ja się staram o tym nie myśleć ale jak pisałem - podświadomie mną telepie.

Co do mojej nerwowości to jeszcze warto wspomnieć że należę do tych co sporo krzyczą. Dokładniej to powinienem powiedzieć że nie raz nerwowo wyrażam swoją opinię... No ale ze mnie taki typ - "chaotyczny - dobry" :D Powinienem chyba dziękować mojej siostrze, bo nikt mnie tak nie potrafi codziennie wkurzyć jak ona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mojej nerwowości to jeszcze warto wspomnieć że należę do tych co sporo krzyczą. Dokładniej to powinienem powiedzieć że nie raz nerwowo wyrażam swoją opinię... No ale ze mnie taki typ - "chaotyczny - dobry" :D Powinienem chyba dziękować mojej siostrze, bo nikt mnie tak nie potrafi codziennie wkurzyć jak ona.

Ja wyznaję zasadę: nie ma to jak porządne przeklinanie. Nic tak nie uspokaja, jak 'rzucenie mięsem'. Nie mówię tu o miejscach publicznych, tylko na przykład w codziennych sytuacjach w obrębie chałupki. Ponoć kiedyś jacyś mądrzy udowodnili, że głośne przeklinanie uśmierza ból. Przynajmniej w chwili, w której wymawiamy magiczne słowo na 'ka' :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak przeprowadzka, jestem zbyt przywiązany do miejsca, w którym mieszkam i do ludzi, których znam.
No cóż, w przyszłości mam nadzieję mieć jeszcze tylko jedną przeprowadzkę, ale za to ostateczną i spektakularną... Jednak kiedy, to już ode mnie nie zależy :D

Ja tam nieprzerwanie żałuje, że po przeprowadzce mam dość mały pokój więc większość ścian zawalona
Też taki kiedyś miałam - jakieś 2x2,5 metra :D Jednak lepszy pokój maleńki, niż dzielony z rodzeństwem ;P Najgorsze było to, że ściany wyglądały jak projektowane przez Bezdennie Głupiego Johnsona, non stop były jakieś dziwne ścięcia i tak dalej... Jednak uwierz mi - mały pokój to świetna szkoła, by nauczyć się wykorzystywać jak najmniejszą ilość przestrzeni w kreatywny sposób. Można też nauczyć się wyrzucać tony niepotrzebnych klamotów, które inaczej się trzyma bez sensu.

Jeszcze może odnośnie chorób (a może raczej, stosując inną terminologię, obniżonego stanu odporności organizmu), jak sobie radzicie w przypadku złapania czegoś złośliwego? Ja przyznam, że jestem zdecydowanym wrogiem różnych pigułek, tabletek i innych sztucznych wytworów. Gdy tylko mogę, staram się unikać jak ognia produktów wytworzonych przez firmy farmaceutyczne (najbardziej nie rozumiem łykania wszelkiego rodzaju "witaminek" profilaktycznie...).
Cóż, jak jestem w stanie dogorywającym to biorę wszystko, co mi matka przyniesie :D Ale jak tylko jestem w stanie choć trochę przytomnym, to natychmiast przestaję brać wszystko (no, może poza np. pastylkami na gardło, bo kiedy na studiach się dostaje ocenę za aktywność, nie można sobie pozwolić na milczenie :P ) i opieram się na podstawach - herbatkach (jeśli słodzonych, to tylko miodem) i wygrzewaniu pod kocem, do tego dużo śpię i czytam jakieś niewymagającą literaturę :) Jedyne, co mi od czasu do czasu przeszkadza, to migreny, ale zwykle kawa+ ciemność+ kąpiel pomagają, tylko w skrajnych przypadkach biorę jakieś ibum czy coś. No ale gdyby ktoś w życiu spędził tyle czasu co ja u lekarzy i w szpitalach, to też by miał awersję do wszelkich lekarstw :D

Zupełne przeciwieństwo dziadków, którzy łykają Ibuprom jak cukierki
A potem dochodzą lekarstwa na wątrobę. Bo kilkadziesiąt procent uszkodzonych wątrób w szpitalach to efekt przesadzania z lekarstwami ;/

Zna ktoś jakiś dobry sposób na uspokojenie nerwów?
Kąpiel, gorąca herbata lub kakao, dobra książka, granie na komputerze ;)

Ja wyznaję zasadę: nie ma to jak porządne przeklinanie. Nic tak nie uspokaja, jak 'rzucenie mięsem'. Nie mówię tu o miejscach publicznych, tylko na przykład w codziennych sytuacjach w obrębie chałupki. Ponoć kiedyś jacyś mądrzy udowodnili, że głośne przeklinanie uśmierza ból.
Cóż, każdy ma swój sposób. Praktycznie nigdy nie używam wulgaryzmów - wyjątki to opowiadanie pieprznych dowcipów tracących w innym wypadku wymowę, tudzież cytowanie literatury (no i w trakcie korekt staram się, aby słownictwo było adekwatne do oryginału). Także choć z punktu widzenia zainteresowania językiem doceniam możliwości, które dają sufiksy, interfiksy i prefiksy, nie używam jednak wyrażeń nie będących powszechnie uznawanymi za wulgarne. No i sformułowania takie jak 'dama negocjowalnego afektu', 'propozycja przemodelowania twarzy', 'wywrócenie się', uznanie, że na dworze jest 'zimno' i tak dalej są coraz częściej uznawane za nietypowe i dziwne - chociaż to ich wulgarne odpowiedniki powinny za takie być uznawane...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, widzę że dyskusja ciekawie się rozwija, więc może i ja wtrącę swoje trzy grosze :wink:

Jutro "odzyskam" moje kochane glany, które od miesiąca stały na strychu. Jedna podeszwa się odkleiła i trzeba ją przybić/przykleić/co tam trzeba. To efekt pogo, choć nie wiem kiedy i w jaki sposób uszkodziłem tego buta :tongue: No ale najważniejsze, że będę go miał, bo w niedzielę u mnie w mieście zagra Frontside.. Czekam na ten koncert od miesiąca, jeszcze tylko kilka dni... Zaczynam je skreślać w kalendarzu.

Co do personalizacji - kiedyś lubiłem wieszać w pokoju plakaty, ale znudziło mi się to. Obecnie nie mam niemal nic na ścianach, ale swój pokój lubię - jest mały, wygodny i przytulny :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zna ktoś jakiś dobry sposób na uspokojenie nerwów?

Ja już nie korzystam, bo jakoś mi ostatnio bardzo szybko przechodzi ekstremalne zdenerwowanie, ale mi pomagało skopanie czegokolwiek, byle nie było to żywe, np. poduszek, łóżka, a czasami nawet drzewa. Jak nie stronisz od mocnej, gitarowej muzyki to polecam puścić coś mocnego i szybkiego. Dorzuć do tego headbang, a agresja sama znajdzie ujście. Mi pomaga. ;) Bluzgi też czasami pomagają, ale zwykle jest to właśnie skutek uboczny zdenerwowania, widziałem ostatnio coś takiego, jak ktoś grał w FIFĘ12. :D No i również można zauważyć, że przekleństwa jeszcze bardziej wzmagają agresję. Często tak miałem, ale już mi przechodzi i wulgaryzmów staram się używać głownie po to, aby opowiadać pieprzne dowcipy. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do sposobów na uspokojenie nerwów to dzisiaj w moim domu znalazła się, w sumie nadal nie moge dojść skąd, piłeczka antystresowa. Gdyby używać jej zgodnie z nazwą to może w jakiś sposób by uspokajała, jednak w niepowołanych rękach może zamiast tego doprowadzić do ataku szału. Regularne obijanie nią ścian, sufitu i podłogi przez mojego nieocenionego brata spowodowało że piłeczka antystresowa stała się piłeczką bardzo stresującą i najlepiej widzianą poza obrębem mojego domu, albo i wsi.

Tyle w temacie uspokajania nerwów na które i tak u mnie najlepiej działa spokojne, regularne oddychanie.

Jeśli zaś chodzi o plakaty. Mam mało, a te które mam, leżą gdzieś w stercie starych CDA albo w biurku. Pare razy się przymierzałem do powieszenia czegoś, ale za każdym razem dochodziłem do wniosku że zwyczajnie bardziej podobają mi się gołe ściany i plakaty tam nie pasują. I tak jedynym co wisi u mnie na ścianie jest tablica korkowa. :)

No i jeszcze choroby. Jak zwykle brak. Jak rok temu. I dwa. I trzy. A nie, 3 lata temu coś tam poważniejszego było. I od tego czasu nic, mimo czasem bezczelnego wręcz wystawiania się na niskie temperatury w nieodpowiednim stroju i absolutnego braku zwracania uwagi na osoby chore w otoczeniu. To się kiedyś zemści. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plakaty posiadałem przez bardzo krótki okres swojego życia. O ile pamiętam na ścianie "nad" komputerem wisiały sylwetki Davida Beckhama (oczywiście jako gracza Man UTD), Ronaldinho (dopiero rozpoczynał wielką karierę) i prawdopodobnie Ryana Giggsa. Muszę jednak przyznać, że ostatnio zastanawiam się nad zakupem jakiegoś ładnego postera w antyramie, np. z podobizną Einsteina. Obecnie, jedyną pustą ścianę, ozdabia konturowa naklejka mapy świata, trzy pomniejsze półeczki oraz przestarzały kalendarz propagandowy z IPN. Tego typu naklejki polecam, szczególnie dla posiadaczy stosunkowo równych ścian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plakaty? Było, było dużo. Przez jakiś czas cała ściana w różnych plakatach samochodowych. Nie pamiętam, jaki magazyn, ale w kupowałem w zasadzie tylko po to, żeby mieć plakaty. Do dziś pamiętam niebieskiego pickupa GMC. Potem było nieco piłkarzy i gier. Z tym, że po remoncie obeszło się bez robienia dziur w ścianach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro "odzyskam" moje kochane glany, które od miesiąca stały na strychu. Jedna podeszwa się odkleiła i trzeba ją przybić/przykleić/co tam trzeba. To efekt pogo, choć nie wiem kiedy i w jaki sposób uszkodziłem tego buta
Ech, tęsknię do moich glanów :) Niestety, ale moje śliczne 20-stki po 4 latach aktywnego używania każdorazowo od późnego lata do późnej jesieni w tamtym roku odmówiły współpracy... Także teraz muszę się przyzwyczajać do nowych butów, brr ;/

Co do personalizacji - kiedyś lubiłem wieszać w pokoju plakaty, ale znudziło mi się to.
Widzisz? Ja z tego jeszcze nie wyrosłam :D

Muszę jednak przyznać, że ostatnio zastanawiam się nad zakupem jakiegoś ładnego postera w antyramie, np. z podobizną Einsteina.
No przyznać trzeba, że prezentowałby się lepiej, niż plakat przedstawiający kilku gości w białych fartuchach z CERNu :D

Ja powiesiłem sobie w pokoju okazyjnie kupiony plakat Queen, a po paru tygodniach... zmieniłem pokój. W ten sposób brat - nawet wbrew swojej woli - ma go na ścianie tongue_prosty.gif.
Pewnie jestem staromodna... Ale nie można by zwyczajnie przewiesić plakatu na swoją ścianę? Rozumiem zostawianie rodzeństwu prezentów (sama w swoim byłym pokoju, który dostał się bratu zostawiłam namalowany węzeł celtycki 0,5x0,5m, ale przecież go nie odkuję :D ).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie plakaty zostały tylko na starych szafach. Osobiście z bratem "przesiadamy" się z plakatów na wallscrolle. Nie dość że ładniejsze :3 to jeszcze mają swój specyficzny klimat :D Jeden już mamy :P

pc090623.th.jpg

Po remoncie pokoju (przyszły rok) zmienimy meble itd i pokój się super urządzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CriX szczerze to to normalnie świetnie wygląda! :D Ja ze swojej strony polecam przyozdobić sobie pokój własnoręcznie, najlepiej coś węglem narysować. Niestety, pokój niedługo będzie odmalowany a moja ciężka praca pójdzie na marne :sad: ... Mam zamiar całą sobię ścianę tak ozdobić - praco i czaso chłonne, ale napewno będzie to wyglądało zjawiskowo! :wink:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...