Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Cóż... Ja z racji tego że jestem rencistą, to dużo śpię w dzień a tak to w nocy żyję. :) Po prostu mam lenia w dzień by cokolwiek robić. :D W nocy to inna sprawa, ja wręcz uwielbiam tą ciemność w nocy. :P No i przynajmniej mam w nocy spokój od rodzinki. :trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Ja w tym semestrze (letnim) miałem dwa wykłady dzień po dniu na ósmą i zawsze rano toczyłem bój ze samym sobą - wstawać, czy nie :) Zwykle kończyło się to na wyłączeniu budzika i przewróceniu na drugi bok celem poleżenia "jeszcze 10 minut", co kończyło się wstawaniem ok. 9-10... Wiele zależy od trybu życia i pracy. Ja np. lubię sobie wieczorem poczytać książkę i jak wsiąknę to trudno :) Rano kiepsko się wstaje, ale mnie na studiach rozpieścili i miałem zwykle zajęcia na 10.00 na którą można już bez problemu wstać, a teraz na ostatnim roku nam dowalili. Jak mam o godzinie 8 rano zgłębiać tajniki prawa rolnego, to wysiadam ;) Zabawne to w sumie. Tak mało zajęć i 2/3 wykładów o barbarzyńskiej porze...

Ogólnie pora dnia mi nie przeszkadza w spaniu, a wieczorami często jest tak, że legnę i potem leżę przez 2 godziny myśląc o pierdołach. Dlatego jak nie usypiam po ok 20 minutach, to książka w łapę i idę do kuchni, albo toalety, bo tam oświetlenie dobre i spokój :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tebeg

A tam, narzekacie. Warto wstawać rano choćby po to, by dłużej egzystować w czasie słonecznym i tym samym zaoszczędzić nieco na żarówkach ;)

Wraz z pięciodniem w Warszawie i weekendem w Sandomierzu nabrałem dziwnych sennych nawyków. Jak tutaj zdarza mi się obudzić samemu z siebie w okolicach 7-ej (niestety i tak za późno we wtorki, środy i czwartki ;)), tak w domciu zdarza mi się zbudzić między 10 a 11 będąc niewyspanym. Ma to nieco wspólnego z późniejszą porą zaśnięcia, lecz różnica ta to tylko 2h; reasumując, śpiąc dwie-trzy godziny dłużej, wysypiam się porównywalnie ;) W zasadzie to nawet zaleta.

A'propos. Jakaś dziwna moda zapanowała na Tajgery i inne Redbule. Wychodzi taniej niż kawa? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A'propos. Jakaś dziwna moda zapanowała na Tajgery i inne Redbule. Wychodzi taniej niż kawa? ;)

Nie wiem, wiem, że ja od roku czy dwóch, w ogóle nie tykam tego chemicznego świństwa. Sam za czasów technikum lubiłem sobie dla smaku wybić puszkę energetycznego drinka. Dopiero z czasem załapałem, że picie tego syfu nie działa na mój organizm tak jak powinien. Po pierwsze, zamiast pobudzać, stawałem się bardziej senny, po drugie czasem nerki mi wariowały i musiałem siedzieć w toalecie, szczegóły pominę, bo można się domyśleć, trzecie...co może trochę mi się podobało, ale pobudzało mi strasznie pod wieczór mój...drugi męski mózg ;] (ten główny rzadko kiedy, choć przed każdą maturą - 2009 rocznik - swoją strzelałem małą puszkę). W każdym razie, jak sobie poczytałem nieco bardziej to stwierdziłem, że najlepiej wyjdę jak przestanę w ogóle tykać tej chemii i zostanę przy herbacie (kawy nie lubię, piłem chyba z 10 razy w ciągu swojego życia). Czy też jeszcze lepiej, jak wstaję się z łóżka to nie biec po kofeinę, tylko poskakać, porobić przysiady itp. To akurat mnie fajnie pobudza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tam, narzekacie. Warto wstawać rano choćby po to, by dłużej egzystować w czasie słonecznym i tym samym zaoszczędzić nieco na żarówkach ;)
Albo siedzieć po nocach z włączonym tylko komputerem ;]

Moim tradycyjnym systemem snu w okresie wolnym - zwłaszcza w wakacje - jest spanie do późna (jakiejś 10.00-11.00) i wczesne kładzenie się spać (o 5.00-6.00... RANO :D ). Po prostu staram się być jak najkrócej przytomna w okresie największych upałów. A wieczór, noc i świt latem to jedyny czas, który da się przetrwać (dodatkowo - zarówno konsola, jak i laptop znacznie lepiej znoszą niższe temperatury niż 35*C :P ).

Niestety - uczelnia jest bezlitosna i nieraz wymagała ode mnie wstawania o 5:00, więc z trudem, ale się przestawiam (i chodzę spać zwykle o 1:30-2.00 w nocy, a potem zombiakuję cały dzień na uczelni) Szczęśliwie - w tym semestrze najwcześniej muszę wstawać o 6:00;] Zawsze przed snem czytam książkę fabularną, zwykle zasypiam po akapicie, ale raz na jakiś czas cierpię na bezsenność - wtedy nagle czytam kilkadziesiąt, zanim wreszcie padnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tebeg
Czy też jeszcze lepiej, jak wstaję się z łóżka to nie biec po kofeinę, tylko poskakać, porobić przysiady itp. To akurat mnie fajnie pobudza.
Kiedyś słyszałem opinię, że poranna przebieżka czy ćwiczenia działają podobnie jak kawa i inne pobudzacze - polepszają krążenie krwi itd., całkiem naturalnie. Tzw. "paru osobom" najwyraźniej musi zależeć, by ta tajemnica nie była rozpowszechniana - coby przemysł kawowo-powerdrinkowy nie upadł ;)

Jak to pięknie podsumowuje ludzką mentalność - zamiast się poruszać, lepiej wypić kawę, bo to nie kosztuje niemal żadnego wysiłku. Tak wymyślono jeżdżące krzesła!

Dopiero z czasem załapałem, że picie tego syfu nie działa na mój organizm tak jak powinien
Podobnie miałem z kawą. Kiedyś zdarzało mi się pić ją przed snem, ni w ząb go nie zakłócając.

Albo siedzieć po nocach z włączonym tylko komputerem ;]
Który łuną oświetla książkę, mam rozumieć? :D BTW, w zwyczaju mam nie siedzieć przy komputerze bez włączonego światła. Nie wiem, czy to w jakimkolwiek stopniu wpływa stopień pogarszania się wzroku - coś w tym jest, czy to tylko mit* typu przeziębienia będącego efektem zmarznięcia?

*mit, czyli summa summarum nie wiem, w co wierzyć ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co innego się nie kłaść, a co innego wstawać o nieprzyzwoitych godzinach.

Z tym się zgodzę, ale wszystko to jak zwykle kwestia przyzwyczajenia. Za czasów bycia chłopięciem tez uwielbiałem spać po kilkanaście godzin, ale jakoś to życie tak zapiernicza, że gdybym znowu spał po tyle, to bym na nic nie miał czasu. A tak wystarcza mi te 4-5 godzin snu w czasie tygodnia. W sobotę styka i 3 bo na rybki trza jechać obowiązkowo :) A w niedzielę, jak moje prywatne pokemony pozwolą, pośpię sobie te 7-8 godzin i podładuję akumulatorki na kolejny tydzień zombienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooj, dawno mnie tu nie było ;)

Co ciekawego?

Wszystko, co było do zrobienia z historią, wosem i tak dalej, i tak dalej zostało zrobione, a teraz przygotowuje się do służby przygotowawczej ("przygotowuje się" = staram się ukończyć parę książek, które mi zostały do wyjazdu)

Widzę, że przez te 2 miesiące nieobecności nie zmieniło się za wiele (chociaż co miałoby się zmienić? :>), tak czy siak, dobrze jest wrócić na forum :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UUUUUWIELBIAM długo spać. Rekord to spanie od 23 (dalej nie wytrzymam, na sylwka się przymuszam) do 16. Nie potrafię siedzieć do późnych godzin nocnych, jednakowoż nie przeszkadza mi to wstawać późno. :) Szkoła to dla mnie mordęga, bo wstaję 5 godzin wcześniej, niż zwykle... Dlatego nie mogę nie zasnąć po 22. Jak nie będę spał minimum 10 godzin, to nie żyję. Kawa czy inne enerdżi drinki NIC mi nie dają. Ot, taka przypadłość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, spanie... Ja tam lubie spać ale go dużo nie potrzebuje, w wakacje bardzo często się kładłem o godz. 5 nad ranem i spokojnie wstawałem o 8. Jak mam coś ciekawego albo pilnego do roboty to bez problemu jestem w stanie po 3h snu spokojnie funkcjonować cały dzień. Ale ma to swoją drugą stronę. A mianowicie kiedy coś się dłuży np. podróż autem czy pociągiem to bardzo często bez ostrzeżenia ucinam komara, niezależnie od ilości przespanych wcześniej godzin. Podobnie mam na niektórych wykładach, czytania niektórych książek czy w trakcie za długich filmów ("Czas Apokalipsy" w rozszerzonej wersji był wzorcowym usypiaczem). A że dodatkowo umiem spać nawet w sporym hałasie czy w maksymalnie niewygodnych pozycjach... Godziny snu mam wybitnie nieunormowane, wszystko zależy od mojego widzimisię :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten semestr okazał się nad wyraz łaskawy (no, w porównaniu do poprzedniego to nic) i wstaję sobie grzecznie i kulturalnie o 8:00 z życie względnie zadowolony, zdążając wypić kawkę, zażyć higieny, spożyć śniadanie i zapakować HALa (tak TEN HAL, wypatrzyłem to gdzieś w configu mojego laptopa i już tak zostało (ważne, by nie próbował mnie zabić) :)) do torby i udać się na przystanek, gdzie wsiądę do najbliższego autobusu i zginę w tłumie studentów i bojowych moherów, mimo mej zacnej postury. Potem całe to kłębowisko wysypie się (dziwnym trafem) akurat przy wydziałach, wypluwając i mnie przy okazji.

A ze snem bywa różnie. Czasem siedzę do 3-5 nad ranem, ale ogólnie to ląduję w jamie behemorta (no dobra, na kanapie) gdzieś po pierwszej i w dni studenckie wstaję wyspany, a w dni wolne czasem zda mi się pospać godzinę bądź pół dłużej.

Co innego kolokwia i sesja. Wraca taki Behemort ubrany w garniacz, wszyscy w autobusie się na niego gapią, bo zaraz zemdleje lub zaśnie, a gdy tylko dojdzie do domu, to otworzy drzwi do swojego pokoju i runie na nieodgarnione z papierzysk zawierających paremii prawniczych, zasad odpowiedzialności i innych posłanie nie zdejmując nawet butów (no dobra, jednak zdejmie), śpiąc snem sprawiedliwymie zasłużonym od 20 do 13.

W rodzinie zdarzają się co prawda przypadki, że jak kogoś się obudzi za wcześnie, to by nawet przez balkon za kostki wystawił, ale ja tam trochę pomruczę i jest spokój.

Ze wzmacniaczy, to czasem smakują mi energy drinki (gł. Tiger, jeden mnie odepchnął, bo pachniał starymi skarpetami), czasem zaleje sobie kawkę (koniecznie z gruntem, rozpuszczalna to kawa-demo). Przed kołem bądź sesją stosuje własne kawowe eksperymenty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ENERGY drinki - świństwo nie działa na mnie w ogóle. Przed snem specjalnie kiedyś zakupiłem najdroższą i największą butlę tego specyfiku (1 litr jakiegoś cholernie drogiego syfu :/) i wypiłem do dna "na raz". Zasnąłem normalnie, tylko mnie brzuch trochę bolał. Z kolei mam kumpla, który po wypiciu puszki nie może spać :D

Słyszałem wiele negatywnych opinii o "energetykach" i nie zamierzam się nimi truć. Wolę sobie raz na jakiś czas czipsy wsunąć - starczy na dłużej, a i nasycić się można :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mimo wszystko stwierdziłam, że taki np. Red Bull działa. Wczoraj musiałem się dużo uczyć, taka 100% pamięciówka, same pojęcia z biologii, do tego fizyka... Zazwyczaj po 22 mózg mi się wyłącza, tak, że jestem tylko w stanie siedzieć przed kompem, ew. poczytać. Wczoraj wytrzymałem :) Że to rozwala organizm, to zasadniczo prawda, siędzę teraz z bolącą wątrobą bez Raphacholinu w domu, ale przejdzie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ha, wróciłem z Holandii na tygodniowy urlop.

męcząca ta delegacja, dlatego nie zaglądałem na forum ostanio :)

czułem się zobowiązany poinformować społeczność o tym fakcie.

niedługo znowu zasypie dział sprzęt swoimi wesołymi poradami :)

pozdrawiam

(ps - holandia to piękny kraj :) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś cisza to ktoś musi zashoutować Was, żebyście się troszkę ruszyli ;)

Co do snu: Lubię siedzieć do późna po nocach. Czuje się wtedy tak - świeżo :D A tak serio jakoś mi lepiej jak jest ciemno, jest taka cisza (no chyba że słychać okoliczne dresy/żule spod bloku)...

Energetyczne bleh: Nie pije, może raz na rok jakoś. Nie działa na mnie jakoś specjalnie.

Pogoda: Kurczę, ale grzmi tu w Łodzi, masakra, przez jakąś godzinę to było u mnie tak że było: błysk, grzmot, błysk, grzmot, błysk, chwila przerwy, GRZMOOOOOOT. :P I tak non stop. Masakra, ale teraz się uspokoiło troszkę, na szczęście.

Rok szkolny się kończy, czas poprawiać oceny itp.

Na forum jakaś nienaturalna cisza ostatnio :P Ale to pewnie ja mam jakieś dziwne widzimisię...

Tak by the way:

Koniec świata był nudny, słabe efekty specjalne i denna fabuła, gra aktorska była słaba, a pop corn przesolony - 4/10 :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co innego się nie kłaść, a co innego wstawać o nieprzyzwoitych godzinach. Jak dla mnie budzenie kogoś przed 10-tą równa się zbrodni przeciwko ludzkości. Swoją teściową już musiałem parę razy wyprostować, gdyż dzwoniła o 9-tej i słodkim głosem oświadczała mi, iż miała dzwonić dzień wcześniej wieczór, ale obawiała się, że będę spał. Oż! Miałem ochotę udusić. Zwykle nie kładę się przed pierwszą w nocy, a o 23-ciej to dopiero zastanawiam się co zjeść na podwieczorek. Natomiast rano śpię. Nawet teraz, jak piszę, jest to skutkiem tego, że jeszcze się nie położyłem spać, a nie tego, że tak wcześnie wstałem.

a pracujesz to kiedy? popołudniem? :) kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje, powiadają. i coś w tym jest: śpię niewiele, strasznie szkoda mi czasu na spanie. wyśpie się w trumnie (ewentualnie*)

ja wszedłem w nowy tryb - delegacje.

miesiąc tam, miesiąc tu ;)

// * - zawsze ktoś złośliwy może wskrzesić mnie jako zombie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja akurat śpię dość długo,tj.kładę się względnie wcześnie-ok.23, wstaję ok.9.00. czasem wcześniej wstaję ,czasem później idę spać. Generalnie kiedy chodziłam do szkoły, to zawsze miałam problem, bo uczyłam się do 23, a wstawałam przed 6.00 i nie mogłam funkcjonować z rana- czasem w autobusie (turkot kół na mnie działał niestety,usypiająco) bałam się,że nie obudzę się na przystanku (dojeżdżałam do innego miasta). Teraz aktualnie mam status bezrobotnej co wcale mi szczęścia nie daje, a długie spanie jest pewnie jednym z nielicznych jasnych stron całej sytuacji (wierzcie mi, nie sztuką jest mieć kupę czasu wolnego).

Ale faktem jest,że niewyspana czuję się przez cały dzień bez życia i jestem rozdrażniona. Kawę piję codziennie,ale nie zauważyłam jakiegokolwiek pobudzającego działania. Być może- kwestia przyzwyczajenia organizmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do spania akurat tutaj nie raz i nie dwa rzucałem swoje wywody na temat tego jak mi się w czasie życia zmieniała preferencja do snu... poczynając od słodkiego leżenia do 12:00 kiedy już Słońce grzeje za oknem :P a kończąc na budzeniu się całkiem w porządku koło siódmej rano... i to jeszcze w weekend ;] Zresztą dobry sen nie jest zły, ale musiałbym być naprawdę padnięty i zjechany maksymalnie (np. po zarwaniu nocy podczas Sylwestra i gdy dobija do około 40h na nogach bez ani jednej godziny snu ^_^). A coś czuję, że po dzisiejszym zastrzyku adrenaliny w postaci niemal dwugodzinnego paintballa kiedy pójdę w kimę to szybko odlecę do krainy snów stworzonych przez moją podświadomość :D Zresztą z tym od razu wiąże się drugi temat a mianowicie napojów energetycznych, których generalnie nie używam, ale czasami Powerrade'a sobie strzelę w czasie meczu tenisa i nawet jest w porządku. Choć i tak moim faworytem jest Plush, bo to taka jakby "tabletka" wrzucana do zwykłej wody, która jest świetna na chorwackie upały ;) A na koniec - kawa to MIT. Nic tak nie stawia na noga jak szalenie mocna herbata ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że na różnych ludzi działają różne rzeczy. Jednego na nogi postawi herbata, drugiego kawa, a trzeciego przekąska w postaci jakiegoś słodkiego batona. A może jest to efekt placebo? Kto to wie? Zmęczenie to pojęcie względne i jeśli musimy wytrzymać nockę bez zmrużenia oka, to wytrzymamy, wcale nie mając zapałek utkniętych między powieką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś jest w tym,że im bardziej zmęczony człowiek, tym chętniej uderzy w kimono. Ja często ostatnio nie czuję się zmęczona (styl życia) i dlatego też nie kładę się za wcześnie spać. Pamiętam natomiast dzień "na nogach", kiedy o 21 już ziewałam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze spaniem i zmęczeniem jest jeszcze tak, że dopiero można poczuć przemożną chęć spania gdy uwali się głowę na poduszce :D Wcześniej może się nam wydawać, że będziemy w stanie chodzić trzy dni pod rząd, ale gdy już zmrużymy oczy to po prostu lecimy jak kamień w wodę na samo dno Rowu Mariańskiego :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spanie jest w moim top 5 ulubionych rzeczy w życiu. Drzemki krótkie , długie. Wylegiwanie się w łóżeczku. Ah , cud miód i orzeszki ^^

Ale faktem jest,że niewyspana czuję się przez cały dzień bez życia i jestem rozdrażniona.

mam podobnie , idę spać wcześniej a w szkolę nie wiem gdzie jestem.

amm , jak dlugo udało się wam nie spać ? :) Pamiętam że bodajże w podstawawówce a może to już było gimnazjum ? Nie pamiętam. W każdym bądź razie na biwaku nie spałem

+/- 50 godzin. To pod koniec miałem chyba halucynacje, o 5.00 rano na kompletnym odludziu czułem się jakbym był w środku warszawy , hałasy , głosy , których nie było :P A każdy mój ruch był niczym slow motion w Matriksie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...