Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Sesja Vampire: The Masquerade

Polecane posty

Ciągle z nerwami napiętymi do granic możliwości odpowiadam:

- Alex to mój stary przyjaciel i zaprosił mnie do siebie, gdyż chciał mi pokazać pewne... plany. Po wielkim zamieszaniu w jego mieszkaniu i szaleńczym pościgu w końcu trafiłem tu... Wnioskuję, że też znasz Alexa - wiec skąd? I jak Ty tu trafiłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel&Francis - Chevalier pokiwał głową, spochmurniał na twarzy. Przez długa chwilę patrzy Ci w oczy, jakby się wachał. Wreszcie gestem odprawia kobietę, po czym podchodzi do Ciebie i bez słowa wręcza Ci wisior z paczki. - Idźcie - mówi. Masz wrażenie, że to słowo z trudem przeszło mu przez gardło. Lokaj otwiera Wam drzwi, po czym bez słowa wyprowadza przed willę. W parenaście sekund później czujesz uderzenie w bark. Jakiś mężczyzna przechodził obok Ciebie i zawadził... Nagle spostrzegasz, że meżczyzna ów włożył Ci o ręki karteczkę. Widnieją na niej dwa słowa: "Idźcie za mną". Mężczyzna oddala się powoli. W tej samej chwili pada na twą twarz lekkie światło z okna willi Chevaliera. Spoglądasz na nie, a w oknie ukazuje się męska sylwetka. To wasz niedawny rozmówca. Kiwa Ci potakująco głową, jakby w odpowiedzi na nieme pytanie.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam przez chwilkę jeszcze pytająco na Francisa, po czym robię krok w stronę mężczyzny, chcąc iść tak, by sprawiało to wrażenie, jakbym nie był prowadzony, tylko przypadkiem szedł tą samą drogą(na wypadek, gdyby ktoś nas śledził); w tej chwili mój wzrok pada na Monikę, i wtedy ogarnia mnie dziwne przeczucie - czy ona też powinna iść? - odwracam się jeszcze na chwilkę do Chevaliera, zadając mu to nieme pytanie... jeśli zauważam jakąkolwiek reakcje z jego strony, która mogłaby być poradą, co robić; jeśli nie zauważam czegoś takiego, odwracam się w jej stronę, daję moje klucze do domu i podaję adres, gdzie mieszkam, i obiecuję jej, że dołączę do niej przed świtem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciał żebym przyszedł. Nie wiem po co... - wzdycha - W każdym bądź razie jak przyszedłem, dostał jakiejś histerii, zaczął się rzucać i drzeć nawijając o jakimś pocałunku Rafaela czy coś takiego i o jakimś ogniu, który miałby nas niby oczyścić - mówi przygnębionym głosem - A potem sie spalił... Wiesz coś o tym? Co tu sie dzieje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Spalił sie? Ja też nie mam pojęcia, co się dzieje. Byłem u niego w mieszkaniu i znalazłem tą karteczkę - podaję Kainicie kartkę, o której właśnie sobie przypomniałem.

- Po podgrzaniu pojawił się napis z mleka... Aleks miał mi pokazać wyniki swoich badań. Nic więcej nie wiem. Może Ty coś wyczytasz więcej z tej kartki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFFTOPICUS

Flakers postanowił odstąpić od sesji, tak więc spełniam jego prośbę.

END

Gabriel - Chevalier zrozumiał - widzisz to na jego twarzy. Wyraźnie sie wacha... lecz skina potakująco głową. Monika, odgadując Twe zamiary, chwyta sie Twego ramienia - Chcę iść z Tobą - mówi. Francis również wyraża aprobatę. Idziecie więc za mężczyzną. Idze dość szybko. Po paru minutach, w ciągu których wiele razy skręcaliście w małe, ciemniejsze od pozostałych uliczki, stajecie przed małym kościołem. Jego drzwi są uchylone. Mężczyzna, który was prowadził, wchodzi do kościoła śpiesznym krokiem i znika w jego wnętrzu. Ostrożnie wchodzicie do środka. Panuje tam ciemność, panje zaduch. Nagle snop światła pada na przestrzeń obok Was. Światło pochodzi zza uchylonych drzwi zachrystii. Słyszycie ciężkie kroki butów podbitych jakimś metalem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starając się trzymać bardziej z przodu, aby w razie czego chronić Francisa i Monikę, zbliżam się cicho do drzwi, starając się niezauważonym zobaczyć, kto jest w środku, i zauważyć mężczyznę, który nas tu wprowadził - aby to zrobić, wytężam nie tylko swoje ludzkie zmysły, ale i nadwrażliwe wampirze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam spokojnie kartkę, dokładnie badając każdy jej zakamarek, po chwili czytam na głos: - "Jeśli nieobojętne są Ci losy Rodziny, udaj się moimi śladami. Jeden z moich uczniów będzie już czekał, przybędę niebawem." i tu, pod spodem jest jeszcze adres, ale musiałeś go zauważyć skoro tu trafiłeś... - Wpatruje się jeszcze raz w kartkę... - Teraz pozostaje nam pytanie czy pisał to Alex, jeśli tak to był większym idiotą niż myślałem... Od kiedy to ja niby jestem jego uczniem? - Uśmiecham się ironicznie, nadal wpatrując się w kartkę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem od kiedy jesteś jego uczniem, czy jesteś jego uczniem... Ale dlaczego jest idiotą? I jeśli to nie on to kto mógłbym Cie nazwać swoim uczniem? Musimy coś zrobić...

Staram się skupić i przemyśleć wszystko co się stało... "Co mogłem przegapić?" - myślę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Mężczyzna właśnie wchodził do zachrystii. - Wchodźcie! - mówi konspiracyjnym szeptem, jego głos echem odbija się od wiekowych ścian kaplicy. Patrzy na Was wyczekująco i znika we wnętrzu zachrystii. Twe zmysły nie wyczuwają niczego złego. Gangrel wchodzi do kościoła przed Tobą.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzę więc za nim ostrożnie, ciągle trzymając za sobą Monikę, by ją w razie czego ochronić, po czym idę dalej za mężczyzną. Gdy jednak nie zauważam niczego niebezpiecznego, nieco pewniej wchodzę do zakrystii, przy okazji już raczej z ciekawością niz ostrożnościa przyglądam się pomieszczeniu, i dziełom sztuki, które się w nim znajdują... chyba, że zauważam męzczyznę, za którym tu weszliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stiepan - Nagle przed twymi oczami pojawia sie obraz. Widzisz kilka postaci w szatach z kapturami, trzymających w rękach pistolety. Jeden z nich wyjmuje z fałd szaty zakrwawiony kikut swe ręki, otwiera usta w niemym krzyku i wskazuje zdrową ręką w kierunku wiekowych wrót. Panuje niesamowita cisza. Pozostałe postacie powoli zmierzają do wyjścia. Szaty powiewają, odsłaniając bladość ich skóry. Okaleczona postać kuli się w sobie, klęka na posadzce. Wznosi twarz ku wymalowanemu na ścianie pentagramowi "czarnemu" i pustemu miejscu na jego środku. Wizja urywa się równie nagle, jak się zaczęła. twą uagę przykuwa dłoń wampira, przyodziana w rękawiczkę - z dłoni tej wyrastają szpony...

Peter - Wampir nagle zastyga nieruchomo, przez chwilę wpatruje się w przestrzeń pustym wzrokiem. Nagle otrząsa się i jego wzrok przykuwa twa dłoń, ta z rekawiczką...

Gabriel - poolnym krokiem wchodziszdo kościoła, zaraz za Gangrelem. Monika podąża za Tobą. Gdy stoicie już jakieś 3 metry od ołtarza, z zachrystii i od drugiej strony ołtarza wychodzi kilka postaci. Rozglądasz się nerwowo. Wszyscy są mężczyznami i są niesamowicie bladzi. Mają na sobie płaszcze sięgające kostek, uszyte z jakiegoś dziwnego rodzaju skóry, matowej i czarnej. Trzymają ręce w kieszeniach. Jest ich sześciu. jeden z nich podchodzi bliżej Was. Staje oko w oko z Gangrelem, który wyraźnie wietrzy niebiezpieczeństwo. Nie możesz się ruszyć, Monika drży. Wszystko rozgrywa się niezwykle szybko. Nie zdążyłeś nawet pożądnie odskoczyć, gdy Francis niezwykle szybko udeża stojącego przed nim mężczyznę. Nawet ty słyszysz chrzęst łamanych żeber. Osobnik pada na ławę obok; Gangrel już doskakuje do pozostałych, jest w powetrzu... Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie - ciszę przerywa chuk wystrzału. Pojedyńczy, majestatyczny i groźny trzas półautomatycznego pistoletu. Ciało Gangrela jakby zatrzymuje się w powietrzu, powoli obraca się wokół własnej osi... I upada na ziemię, na boku, z głośnym tzraskiem uderzenia czaszki o kamienną posadzkę. Przez mgnienie oka trwa nieprzenikniona cisza, mężczyzna, który strzelił, wciąż trzyma pistolet wyelowany w ciało Francisa. Ten drgnął, ruszył ręką i podniósł się... Ty w tym czasie instynktownie cofnęłaś się, lecz nie mogłaś uciec... Gngrel wypostował się, w powietrzu czućbyło zapach krwi. Przez chwilę stał nieruchomo... i postąpił krok naprzód. Powiedziałbyś: kroczył po śmierć. Kolejną w swym życiu, ale już ostatnią. i otzrymał ją. Ciszę zaburzyło kilkanaście tym razem wystrzałów, one samy wystarczały za komentarz. krew obryzgała ściany, ławy, Ciebie. Słodkawy zapach krwi unosił sie w powietrzu. Ciało Francisa bezwładnie padło na kolana, opadło na podłogę. Kałuża ciemnoczerwonej krwi powiększała się z każdą sekundą. udeżony jako pierwszy mężczyzna wstał. Z boku wystawał mu kawałek złamanego żebra, ociekał krwią. Z kieszeni płaszcza wyjął pistolet, odwrócił Francisa na plecy i z wyrachowaniem, nonszalancją wręcz wystrzelił kilkakrotnie, prosto w serce. odór śmierci wypełnił powietrze. Mężczyzna zwrócił twarz w Twoja stronę. - Naszyjnik - powiedział niskim, nieprzyjemnym głosem. Reszta spokojnie czekała na rozwój wydarzeń, ciągle trzymając w wyciągniętych rękach pistolety. mężczyzna przed Wami wyciągnął w twoim kierunku dłoń...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę nie mogę otrząsnąć się z wizji... Zbieram się i mówię:

- Nie nic mi nie jest, ale właśnie widziałem...

I opowiadam Kainicie to, co właśnie zobaczyłem...

- Masz jakiś pomysł co to może znaczyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oszołomiony, wpatruje się w rękę... Zimnym głosem, (mimo zdenerwowania i właściwie, przerażenia) takim jakiego mnie uczono odpowiadam. - Przyjmijmy, że Ci uwierzę i tak jestem w beznadziejnej sytuacji... Pierwsze co mi się nasuwa do głowy, to, to, że już niedługo nie będę miał czym trzymać broni... - Spoglądam nienawistnie na rękawiczkę - Po drugie... Te osoby z wizji, potrafiłbyś je rozpoznać, albo chociaż to pomieszczenie? Nie wiem kto to mógł być... Może my... Może ktoś przed nami... Na razie, jedyne co chce to pozbyć się tej pieprzonej rękawiczki! - Spluwam na ziemie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli, jakby chcąc im dać do zrozumienia, że wszelka przemoc będzie niepotrzebna - wyciągam z kieszeni naszyjnik który dostałam od pana Chevaliera - ale zanim wręczam go mężczyźnie waham się przez chwilę- "czy wręczenie wam tego ocali nasze życie? Poza uzyskaniem tego klejnotu - po co nas tu sprowadziliście?". Przy okazji całym sobą - najbardziej, jak tylko jestem w stanie - zasłaniam Monikę, starając się jej usilnie przekazać w myślach nie bój się - póki *żyję* nie pozwolę cię skrzywdzić- i po śmierci będziesz zawsze pod moją ochroną - w razie czego jednak - zajmę ich na czas najdłuższy, jak tylko będę mógł, a ty uciekaj do księcia lub lorda Chevaliera-proszę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtopicus

W waszych głowach rozbłysła właśnie dziwna myśl, jakby słowa innego człowieka zostały wtłoczone w wasze intelekty... "Wróciłem", głosi myśl. A może to tylko złudzenie, zawirowanie rzeczywistości na granicy postrzegania?

Endussss

Gabriel - W powietrzu unosi się gorzkawa woń, tak szczególna dla pistoletowego wystrzału. A może to woń ostatecznej śmierci, końcowego zwycięstwa Pana i jego archaniołów? Jakby szyderczy śmiech Rafaela, który patrzy, jak sami sobie wynajdujemy sposoby na unicestwienie...

Ku Twojemu zdziwieniu odzywa się Kainita stojący z tyłu, koło ołtarza. Jego głos jest zimny: " Zastanów się kto Was tu sprowadził, a dopiero potem próbuj ratować towarzyszy." Echo jego głosu odbija sie od wiekowych ścian. Czekający na naszyjnik wampir uśmiecha się. Odbezpiecza pistolet, w ślad za nim podążają pozostali. Dyskretne szczeknięcia odbezpieczanych mechanizmów brzmią o tyle złowieszczo, co groteskowo.

Stiepan - Sens wizji dociera do Ciebie po chwili - ktoś próbuje odzyskać rękawiczkę, którą Kainita stojący przed Tobą ma na ręce. Nie wygląda, jakby zdobycie jej było jego zamiarem... Dociera do Ciebie pytanie. Nie, nie wiesz, kto to. Wiesz jednak, że to się już wydarzyło. Ogarnia Cię przeczucie: Wysłannicy okaleczonego niedługo się tu zjawią. I będą polować na każdego, który dowiedział się o sekrecie okaleczonego.

Peter - Twe słowa wydają Ci sie puste, bez znaczenia. Ta władza, potęga... Kto może ci się sprzeciwić?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam jeszcze raz na rękawiczkę, rozważając wszystkie korzyści płynące z niej... Jakże łatwo będzie teraz kogoś zabić, lekko dotknąć czyjejś szyi i już... Uśmiecham się lekko, tym typem uśmiechu którym u żywych ludzi wzbudza gęsią skórkę... - Cóż... Nie czekajmy tu bez sensu... Przydałoby się gdzieś stąd ruszyć... Idziesz ze mną? Możemy się zabawić, zgłodniałem... - Uśmiecham się ponownie, przyglądam rękawiczce po czym chowam rękę do kieszeni, wypatrując się bacznie w towarzysza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili zastanowienia, powolnym, chcącym ukazać brak moich złych zamiarów ruchem wyciągam naszyjnik z kieszeni i podaję go mężczyźnie, jednocześnie dalej starając się zasłaniać ciałem Monikę; Przygotowuję się w myślach do tego, by w każdej chwili móc zrzucić blokady ograniczające me ciało i poruszać się dzięki temu z nadnaturalną prędkością... próbuję przy okazji przekazać Monice myśl, by się nie obawiała, a nawet, jeśli coś się stanie- żeby uciekła do Chevaliera, on powinien jej pomóc.

Bo przecież to on pozwolił temu mężczyźnie nas tu przyprowadzić... i czy nie po to otrzymaliśmy ten naszyjnik, aby go oddać? Tylko czemu od razu groźbą?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - W kościele panuje cisza, przerywana tylko odgłosami wdychanego i wydychanego przez Monikę powietrza. Stojący najbliżej wampir podchodzi bliżej. Jego wzrok jest utkwiony w naszyjniku, jakby patrzył w soć niezwykle cennego. Powolnym ruchem ściaga rękawiczkę - przechodzi Ci przez głowę, że może pragnie dotknąć ozdoby samą dłonią... Wyciąga rękę. Na wewnętrznej stronie jego dłoni widzisz wytatuowany czarny półksiężyc... Nagle silnie odczuwasz bliską "duchową" obecność Moniki; czujesz, że jest przy Tobie, że się boi, ale i że jest zdeterminowana. Przez twarz najbliższego Kainity przebiega cień, jakby odczuł nagły niepokój. Jego dłoń zamiera, wyciągnięta w Twoja stronę.

Peter - Stojący obok Ciebie Kainita wydaje się być nieobecny, ale zgadza się na Twój pomysł - aby się "zabawić". Wychodzicie więc przez drabinkę do mieszkania Aleksa, gdzie tkwi kupka prochu, które, jak wyjaśnia wampir, są pozostałościa po Aleksie. Wychodzicie na chłodne, nocne powietrze. Okolice jest pusta i cicha; wiesz jednak, że mniej niż kwadrans drogi stąd są już ulice zapełnione klubami, knajpami i restauracjami pełnymi ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę próbuję rozpoznać symbol czanego półksiężyca na dłoni mężczyzny - jeśli nie wiążę z nim żadnej złej wiedzy ani przeczuć, powoli i ostrożnie daję mu go -póki nie zauważam w nim czegoś na kształt strachu, a ze strony Moniki - wsparcia, wtedy prostuję się bardziej i przybieram dumniejszą postawę z nadzieją na to, że się rozmyśli, ale i z naiwną, prawie ludzką wiarą w kogoś. Że nie posłał mnie na zgubę i mnie nie zdradził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Na twarzy stojącego przed Tobą Kainity widzisz strach, który w oka mgnieniu zamienia się w grymas niedowierzania i... gniewu. Wściekłości. Błyskawicznym ruchem wymierza pistolet w stronę Moniki, która wysunęła się zza Twoich pleców. W jego ślady idą pozostali, ich twarze pełne są zaskoczenia. - Ty?! Tutaj?! Jak śmiesz! - wampir stojący przed Tobą krzyczy do Moniki, na skraju furii. Uwaga wszystkich skupia się na drobnej postaci, stojącej już obpk Ciebie...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako pierwszy odruch - zasłaniam Monikę całkowicie moim ciałem, całkowicie zdumiony i z mętlikiem w głowie. Zanim wystrzelą, wołam - "Co ona takiego zrobiła, że chcecie ją zabić?"

Staram się jakoś nawiązać kontakt psychiczny z Moniką, starając się dowiedzieć, co takiego zrobiła -ich zdaniem, i jeśli tylko istnieje jakiś Bóg, jakaś siła - modlę się do niej, by jej jedyną przewiną nie była moja krew płynąca w jej żyłach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<uśmiecham się delikatnie, rozglądając dookoła> Szła szyjeczka, w me usteczka <nusi cicho, w rytm znanej melodyjki. Poprawił włosy, zdrową ręką, strzepnął z ramienia niewidzialny pyłek po czym ruszył w strone klubów, tam gdzie będzie mógł się pożądnie napić i zabawić... Mimo znacznie lepszego humoru, rozglądam się co chwila chcąc wychwycić wszystkie szczegóły, mimo wszystko rękawiczka przyssana na stałe do mojej ręki, niepokoi mnie...>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - Odruchowo chwytasz Moniką za rękę, gonitwa myśli rozsadza Ci czaszkę; pytania bez odpowiedzi, ta w momencie zogniskowana nienawiść potępieńców... Nagle wszystko ustaje, pojawia się jedna jedyna myśl, odczucie. Lufa pistoletu zaczyna pluć ogniem, ale jest to odległe.

Nie czujesz ciepła bijącego z ciała Moniki.

Huki wystrzałów zlewają się z bólem. Nieprzyjemne uczucie, gdy coś wbija Ci się w ciało, ponad dłonią... Wystrzałów jest więcej. Kakofonia huków i zagubiony w tym dźwięk spadającego świecznika. W kościele pojawiła się czwarta siła... Ty odnosisz jednak wrażenie, jakbyć trwał w zawieszeniu między tym wszystkim - w oku cyklonu. Nie może to trwać wiecznie.

Peter - Po paru minutach znajdujecie się już, wraz z kainita poznanym na dole, wśród zatłoczonych knajp, barów, pubów i pizzeri. Widzisz sławną "Szufladę", knajpę, gdzie wszystkie powierzchnie pokryte są pluszem; Metropolitan, z jego labiryntami korytarzy i samotnych stolików, wreszcie zatłoczone dyskoteki wśród wiekowych kamienic. Wybór jest naprawdę duży...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...