Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Sesja Vampire: The Masquerade

Polecane posty

Uśmiecham się czule do Moniki, starając się, by moja postawa sama była odpowiedzią na jej pytanie i po raz kolejny przyglądam się zaskoczony jej odwagą. Odwracam głowę w stronę wampira - "Doceniam pańską uprzejmość, jednak czy mógłbym nadwyrężyć ją jeszcze trochę, pytając o możliwość kontynuacji dzisiejszej rozmowy jutrzejszego dnia nocy? Obawiam się, że ze względu na dzisiejsze wydarzenia mogę nie być w stanie całkowicie docenić wagi informacji, które być może byłby pan w swej uprzejmości gotów mi przekazać"

Rozglądam się po raz kolejny po sali w poszukiwaniu okna, lub starając się przypomnieć sobie, czy za drzwiami jest okno. W końcu, jeśli mam dzielić moje miejsce spoczynku z Moniką, która musi oddychać, nie mogę sobie pozwolić na luksus zamkniętej trumny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boisz się mnie, bo nie wiesz czego się po mnie spodziewać, czy może tego, że mogę ci przeszkodzić w twoim zadaniu, jakie by ono nie było? - przez chwilę wpatrywałem się w sufit. - Któż to może wiedzieć? - pomyślałem.

- Obawiam się, że mamy na to całą wieczność Gabrielu... - przeniosłem spojrzenie na swego rozmówcę - ...i może nam zabraknąć czasu. Odpoczywaj, jeśli taka twoja wola. Ja będę cię strzegł.

Oparłem się o ścianę. Ponownie wpadłem w stan umysłu, który znałem już wcześniej: obojętny dla otoczenia. Jakbym był tylko obserwatorem. Nie przejmującym się niczym, a jednak rejestrującym wydarzenia, które toczą się w mojej obecności. I w każdej chwili gotowym do działania, jeśli będzie to konieczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez głowę przebiega mi kilka planów. Patrzę czy udało mi się wyśledzić, skąd nadeszło połączenie, ale chyba rozmowa trwała za krótko. Przypominam sobie układ budynków, uliczek, bocznych wyjść. Nie bez przyczyny wybrałem to miejsce na swój tymczasowy Azyl. Nagle jednak uświadamiam sobie, że to nie ma sensu. Ktoś ma dość mocy aby bawić się mną, moim umysłem, moim jestestwem. Nie mam broni aby z nim walczyć, on natomiast jest w stanie przejrzeć każdy mój plan, odgadnąć każdy pomysł. Nie wiem, czy ten kto dzwonił jest przyjacielem czy wrogiem, ale tak czy siak przypadkowo zmieniłem układ sił. "Mam nadzieję, że go nie zabiłeś". Być może w ostatecznym rozrachunku okaże się, ze była to pochopna decyzja, ale zaczynam przeczuwać, że mogę wygrać tylko jeśli będę chaotyczny. Działać bez planu, na bazie impulsu. Cały czas analizować sytuację, czekając na okazję, ale póki co... nie mam wyboru. Muszę grac tak jak mi zagrają. Z tą świadomością chowam laptopa do torby, miecz umieszczam w przerobionej tubie na obrazy, aby nie rzucał się w oczy i powoli wychodzę.

Nie przyznam się, nawet przed samym sobą, że decyzja mogła wynikać ze zwykłego zmęczenia. Świt w końcu już blisko...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gabriel - W pomieszczeniu nie ma okien, jednak na korytarzu czujesz lekki przeciąg - wystarczy zostawić uchylone drzwi. Monika stoi obok trumny, widać nie wie, co zrobić.

Jest coś upiornego w tym Janusie, stoi teraz jak posąg i wygląda jeszcze bardziej groteskowo. Może pokłoni się, kiedy rzucisz mu pod nogi monetę?

Trumna działa jak magnes, nie zrobiłeś jeszcze kroku, a już leżysz w jej wnętrzu; pomagasz Monice wejść do środka, jej ciepło wydaje się takie... nietaktowne. Opiera głowę na twojej piersi. Wyczuwasz, jak w jej ciele tętni krew, drżenie jej serca sprawia, że i ty drżysz - prawie, jakbyś miał serce. Prawie, jakbyś był człowiekiem.

Przychodzi spokój i zamyka za tobą ołowianą bramę - nie spodziewasz się tu snów... a jednak. Wyczuwasz obecność jakiś istot - postaci, zwierząt? Warczą, marszczą twarze, nie mogą się zbliżyć, ale są wszędzie wokół. Przy tobie - a może już wewnątrz ciebie? - coś pulsuje, zaniepokojone. Może chce zawarczeć, a może wołać o pomoc?

Nie jest to jednak zwykły sen, zwykły koszmar Kainity. Musisz działać, czujesz, że inaczej... coś się stanie. Postacie majaczą w szarości świata-snu. Miejsce, w którym się znajdujesz, jest odbiciem tego, w którym zasnąłeś - z tą różnicą, że kształty są zamazane, a kontury miękkie. Powietrze wypełnia szarość, coś przypominającego mgłę albo pajęczą sieć.

Na twojej piersi, dokładnie tam, gdzie kiedyś biło twoje serce, widzisz pulsujący czerwienią punkt. Jest ciepły.

Nigdzie nie widzisz ani Moniki, ani Janusa. Drzwi są uchylone, takie, jakie je pozostawiłeś. Za nimi coś jest, może tylko gęstszy obłok mgły, a może kolejna zagadka?

Janus - Trwasz w bezruchu. Gabriel spoczął już w trumnie, Monika także. Minuty płyną, wiesz doskonale, że świat skąpał się już w świetle słońca. Jesteś zmęczony, nie zdawałeś sobie sprawy, że aż tak bardzo...

Coś jest za drzwiami. Nie wiesz, czy to twoja myśl, czy obcy głos dochodzący z twojej głowy. Jednak rzeczywiście - za uchylonymi drzwiami coś jest. Nagle zdajesz sobie sprawę, że w pomieszczeniu jest... ciemno. To śmieszne, ale ciemność jest nieprzenikniona i napawa Cię lękiem - czerń czegoś dalece gorszego od Ciebie samego. Bierzesz głęboki wdech. Dudni Ci w uszach, serce próbuje wyrwać się z piersi. Zaraz...

Nie możesz przestać oddychać.

Trumna jest pusta. I straszna, irracjonalnie przerażająca.

Coś jest za drzwiami...

Martin - Wyjście wybrałeś na chybił-trafił. Nie używałeś go od dobrych paru tygodni. On oczywiście czekał właśnie tam, przy zabitych dechami drzwiach do starego magazynu.

- Szajbus. Listonoszy też zarzynasz? - ten sam głos, zbyt niski i metaliczny, aby był naturalny. Mężczyzna, oparty o maskę samochodu, patrzy na Ciebie z czymś na kształt zażenowania. Patrzy spod parasola, bo strasznie leje i za parę chwil z twojego laptopa pewnie nic nie zostanie.

- Wsiadaj, jedziemy po twoich nowych kolegów. - mężczyzna patrzy na ciebie przez chwilę, po czym odwraca głowę w kierunku różowiejącego powoli nieba na wschodzie.

- Możesz też spróbować mnie zabić, byle szybko, przejaśnia się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak - odpowiadam.

Spojrzał lekko zdziwiony.

- Tak - kontynuuję - zarzynam listonoszy. Świetna krew, dobrze utleniona. To pewnie przez te spacery. Za to po takim dupku jak ty pewnie dostałbym niestrawności. Z drugiej strony nie muszę cię wypić, wystarczy jak przerobię na mielone...

Prezentuje mu ładny uśmiech z pełnym uzębieniem.

- Jeśli jednak dobrze zrozumiałem masz dla mnie jakieś odpowiedzi. Albo chociaż jakieś pytania bo w tym momencie nawet tych ostatnich mi brakuje. Dlatego też wyjątkowo, przez wzgląd na zbliżający się świt odstąpię od swych zwyczajów i nie zamorduję cię na miejscu, a nawet pozwolę się powozić tym szmelcem na kółkach. Liczę że w tym czasie będziesz bardzo rozmowny, wręcz że usta nie będą ci się zamykały. Jestem absolutnie pewny, że znajdziemy wspólne tematy do rozmów inne niż szatkowanie ciała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę, która zdawała mi się wiecznością, stałem w bezruchu. Sparaliżowany. Czuć bicie własnego serca i mieć świadomość, że się oddycha - to zbyt wiele. Zbyt długo byłem w ciemnościach. To było obrzydliwe. Obrzydliwe i przerażające zarazem. Jestem człowiekiem? Jak to możliwe? Próbując nie dopuszczać do siebie myśli, że to już się stało lewą wyciągam kołek, a drugą wyciągam szpadę. Nieznośne uczucie bicia serca i oddychania nie znikają, co jeszcze bardziej mnie przeraża. Stojąc w pozycji obronnej próbuję wykorzystać Nadwrażliwość, by odsiać prawdę od fałszu. By zrozumieć, co się w ogóle dzieje. Choć uczucia pchają mnie do frontalnego ataku powstrzymuję się, z trudem, i staram się skupić na zagrożeniu, a nie na sobie, co jest niezwykle trudne. Po chwili zacząłem się modlić.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się skupić przez chwilę na moim stanie, zachwycając się przez chwilę jego niecodziennością. Analizuję, zapamiętuję, zainteresowany. Po chwili z roztargnieniem i przestrachem rozglądam się wokół - w poszukiwaniu Moniki, kiedy jednak zauważam, że jej tam nie ma, wychodzę z trumny, sprawdzając, czy jestem w stanie ustać na nogach. Z dziecinną ciekawością rozglądam się dookoła, szukając jakiegoś śladu, czegoś, co powiedziałoby mi, jak się zachować. Ale jeśli zauważam tylko otwarte drzwi, myślę sobie: "No cóż, skoro ominęły mnie jedna spirytualna droga do światła, przejdę przez drugą, pewnie nie mniej mistyczną" - po czym kieruję się, aby to zrobić, śmiejąc się do siebie ze swojego małego żartu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martin

Kiedy kończysz udawać, że choć trochę panujesz nad sytuacją, mężczyzna bez słowa wsiada do samochodu. Zajmujesz miejsce obok niego. Przez chwilę patrzy na Ciebie - z miną nauczyciela, który musi przemówić do rozumu niesfornemu podopiecznemu. Nie ma w tym odrobiny rywalizacji. Co gorsza, im dłużej przyglądasz się tej twarzy małego, słodkiego chłopca, tym bardziej jesteś przekonany, że nie masz najmniejszych szans.

Ostro ruszacie z miejsca. Deszcz bębni w dach samochodu. Patrząc przez okno widzisz tylko bezkresne morze mgły. Ręce zaczynają Ci drżeć.

- Nikt nie wie, co się dzieje - jego głos jest tak nienaturalnie niski, że odruchowo zaciskasz dłonie w pięści. Wydaje się, że wprawia w drżenie coś wewnątrz Twojej głowy. Coś, co nigdy nie powinno zostać poruszone.

- Sabat zaatakował miasto. Nie wiemy, czy to ma coś wspólnego z tym, ale... - zawiesza głos.

Nagle zdajesz sobie sprawę, że cały czas nie wykonał żadnego ruchu kierownicą. Pędzicie przed siebie, nie wyczuwasz żadnych zmian nawierzchni. Mgła za oknem też się nie zmienia. Nie jesteś w stanie opanować drżenia rąk.

- Ale coś się przebudziło. Nikt nie wie, co się dzieje. Nikt nie wie. Co się dzieje...

Patrzysz na niego przerażony.

- Nikt nie wie co się dzieje. Co się dzieje. Co się dzieje? Nikt nie wie.

Słyszysz ciągle to samo zdanie, jednak usta mężczyzny układają się w zupełnie inne słowa. Próbujesz zrozumieć, co mówi...

- Nikt, nikt, nikt nie wie, nie wie, nie wie. Nikt nie wie, co się dzieje, co się, co się dzieje?! Nikt to się nie wie, co się dzieje. Zaraz nikt nie stanie wie, co coś dziwnego się stanie. Nikt nie wie, co się stanie. Nikt w naszej krwi nie wie, co się stanie w naszych. Nikt nie wie, co się głowach stanie.

Błysk świateł z naprzeciwka. Huk. BÓL.

- Panie doktorze? Wszystko w porządku? Przepraszam, że tak w środku nocy, dwa nagłe przypadki w naszej placówce.

Samochód. Mężczyzna. Ten sam. Za oknami noc, jedziecie główną ulicą. Wszystko takie samo. Wszystko inne.

Janus

Z każdym oddechem jesteś coraz bardziej przerażony. Wdychasz ciemność. Czujesz ucisk w klatce piersiowej. Na skroniach. Boli coraz bardziej.

Pater noster qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum;

adveniat regnum tuum;

fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra:

Z trudnością poruszasz ustami, aby wydobyć z siebie słowa modlitwy. Ucisk słabnie. Bardzo powoli zaczynasz rozróżniać kontury czegoś, co stoi przy drzwiach.

Panem nostrum quotidianum da nobis hodie;

et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris;

Postać zbliża się do Ciebie. Wydaje się nie mieć formy - Twoja wyobraźnia układa czarną plamę w kształt człowieka tylko po to, żebyś nie zwariował.

Et ne nos inducas in tentationem;

To coś nie istnieje tylko w Twojej głowie. W wielu głowach. Serce chce wyrwać Ci się z piersi. Jakby chciało złączyć się z... Nim?

sed libera nos a malo.

Jeśli nic nie zrobisz, znikniesz. A nie jesteś w stanie nic zrobić.

Quoniam tibi est regnum et potestas et gloria in saecula.

AMEN.

Błysk. Wszędzie jest światło, oślepia i sprawia ból.

Kilka chwil później widzisz już wnętrze pomieszczenia, w którym się znajdujesz. Dokładnie to samo. Inne. Dwa łóżka. Białe ściany. Ktoś właśnie wyszedł.

Dzięki Bogu, serce nie bije Ci w piersi.

Gabriel

Kiedy przechodzisz przez próg, oślepia Cię eksplozja światła. Wszystko jest białe, chyba nawet wnętrze Twojej głowy.

- Co pan tu robi? Gdzie pana kroplówka? Proszę wracać do sali!

Nagle czujesz ciepło, rozlewające się w Twojej klatce piersiowej. Jakby pękła bańka, znajdująca się dotąd w miejscu Twojego serca. Czujesz piękny zapach. Kobiety. Zwierzęcia.

W morzu bieli nagle wykwita czerwona plama.

- Proszę natychmiast wracać do sali!

Plama układa się w słowo. Słowa? Kolor zaczyna blaknąć. Czujesz szarpnięcie.

- Ósemka, szybko!

Powoli odzyskujesz wzrok. Jakaś kobieta, ubrana na biało, trzyma Cię za ramię i próbuje zawrócić z powrotem do pomieszczenia. Korytarz jest biały. Taki sam. Zupełnie inny.

W Twoją stronę zmierzają dwaj mężczyźni, także w bieli. Coś wystaje Ci z lewego przegubu. Igła?

Jestem tu

Tylko tyle udało Ci się odczytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo trafiłem o Towarzystwa Leopoldina, albo do Nieba, Czyśćca, albo bardzo wyrafinowanej formy Piekła... tak czy tak, mam problem. Po tej myśli rozglądam się dookoła, próbując rozpoznać kobietę. Czy to może być moja Monika? Wyjątkowo w bieli, a nie czerwieni? A może... może to szpital psychiatryczny? Bardzo obrazowo wmówiłem sobie bycie wampirem...? Tak czy tak, przyszłość zapowiada się bardzo zabawnie!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walczę z czymś czego nie rozumiem. Zgubiłem się, nie wiem gdzie jestem i nie wiem co się dzieje. Zgubiłem siebie. Świetnie. Oto zdrowy rozsądek. Bierzemy go tyle ile mamy i wyrzucamy do kosza. Tu mamy logikę. Do niczego nie potrzebna. Od dawna wiedziałem, że świat to coś więcej niż wydaje się zwykłym ludziom. Ale sądziłem, że nawet magia ma zasady. Maskarada, choć za nią nie przepadam, spełniała swoje zadanie. A teraz oto jestem w świecie, gdzie nic już nie jest jasne i pewne. Więc... albo świat jest inny niż myślałem, albo też ktoś nadal bawi się z moją głową. Pierwsza opcja jest nie do przyjęcia, więc należy założyć, że druga jest prawdziwa i grać dalej na podstawie tego założenia. Tylko, że aktualnie nie mam żadnych ruchów.

- Czego ode mnie chcesz? - mogę tylko spytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tknęła mnie nagła myśl. Czy chcę żyć wiecznie? Zacząłem się śmiać. Nie. Tak. Oba stwierdzenia sprzeczne. Oba prawdziwe. Strach gdzieś zniknął. Chwilę potem przestałem się śmiać, zacząłem myśleć chłodno. Rozejrzałem się uważnie po pomieszczeniu i zdecydowanym krokiem ruszyłem w stronę kroków. Muszę znaleźć Gabriela. I wiedźmę. Na pewno są razem. Wężyca i gołąb.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...