Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Sesja Vampire: The Masquerade

Polecane posty

Podsłuchuje pod drzwiami aby się upewnić czy nikogo tam neiam, po czym wchodze, przebieram się grzecznie w pidżame i ide spać. Kiedy budzę się rano spalam jeden punkt krwi, starannie się myję i ubieram poczym wychodze z domu kierujac się w strone Elizjum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsłuchuje pod drzwiami aby się upewnić czy nikogo tam neiam, po czym wchodze, przebieram się grzecznie w pidżame i ide spać. Kiedy budzę się rano spalam jeden punkt krwi, starannie się myję i ubieram poczym wychodze z domu kierujac się w strone Elizjum.

(Big sory darku za taki post ale byłem wyjechany na maxa i pisałem późno w nocy, na dodatek jestem chory ^^ obiecuję poprawę i klimat od postu przyszłego ok ? :*)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TO, kim jestem, jest teraz nie istotne... A co do śmierci tego Brujacha... Nie wiem co się stało. Jak tu przyszedłem, jego "ciało" leżało na ziemi. - robie w powietrzu obrót kataną, tak aby ewentualny przeciwnik nie podchodził bliżej. - Nie radze jakichkolwiek sztuczek, jestem goruszym przeciwnikiem niż Ci sie wydaje. - Znów wkładam ręke do kieszeni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Wychodze z Elizjum i zatrzymuje sie tuz za brama oczekujac na Kainite i jego pieknego ghoula, chcac mu przynajmniej podziekowac za wybawienie z niezrecznej sytuacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Off

Nareszcie, ruszyło... Powracamy więc do "normalnego" trybu... :D

End

Gabriel - Książe staje przed Tobą i przez dłuższą chwilę wpatruje Ci sie w oczy... Wreszcie przemawia, już nie tak pewnym jak przed chwilą głosem - Uważaj, na siebie... - po czym odchodzi. Monika zbladła na tak bliską styczność z Kainitą. Razem wychodzicie z bydunku Elizjum. Czeka tam na Ciebie gangrel, któremu uratowałeś nie-życie...

Peter - Dłoń w rękawiczce nie daje się schować do kieszeni... Czujesz wściekłe pieczenie w okolicach grzbietu dłoni. (kontynuujcie rozmowę)

Stiepan - Lewa dłoń Kainity drga, jakby opierała się woli właściciela. Wyraźnie dekoncentruje to stojącego przed Tobą Wampira...

Francis - Kainita wychodzi po chwili, wraz ze swym ghulem. Zatrzymuje sie przed Tobą i patrzy wyczekująco...

Meghan - Książe nie woła Cię do siebie - po chwili wraz z wszystkimi opuszczasz budynek Elizjum. Przed nim Gangrel widocznie chce coś powiedzieć właścicielowi ghula...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Witaj. Dziekuje za uratowanie skory przed gniewem Ksiecia. Pozwol ze sie przedstawie. Jestem Francis z klanu Gangarel. A kimze ty jestes jesli mozna wiedziec monsieur :?:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracam do swej kamienicy, jednak czuje się nieswojo.... "Skoro nosferatu wiedział coś czego ja niewiem, z pewnoscią całe podziemie aż od tego huczy".. Wchodze do mojej kryjówki. Jako że zbliża się ranek czas było by zapaść sen jednak prezd tym starannie składam swój frak (jednak zbytnio uszkodzony nie jest). Kartke zabraną szczórowi kłąde na stoliku aby następenj nocy zanieść ja Ojcu do ejlizjum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieco zdziwiony po wysłuchaniu słów Księcia, z lekkim, aczkolwiek ukrywanym strachem, chwytam Monikę za rękę po czym kłaniam się jeszcze Księciu i z podziękowaniem wychodzę - Gdy na dworze zaczepia mnie Kainita i przedstawia się, dziękując, uśmiecham się tylko i odkłaniam w jego stronę i odpowiadam; "ależ naprawdę nie trzeba dziękować, po to jesteśmy ludźmi, aby sobie pomagać, prawda...? Mnie, panie, nadano imię Gabriel, z domu Toreador, a ta stojąca obok mnie najpiękniejsza nocna gwiazda, nosi piękne imię Monika, i również należy do domu Toreador... Hmmm, mma pytanie...- jakie są pańskie zapatrywania na zadanie nadane nam przez Księcia...?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość *P* Flakers

Moim zdaniem winnismy wykonac co nam Ksiaze polecil. Jak najszybciej i jak najdokladniej, bo Jego gniew moze byc wielki.... A zatem dokad dostarczyc mamy ow pakunek :?:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Panie Francis, adres znajduje się na paczce... (sprawdzam go odruchowo); przepraszam, czy któreś z was zna może to miejsce? nie przypominam sobie, abym wcześniej kiedykolwiek był w tych okolicach... Cóż, myślę, żę musimy być bardzo czujni, bo w końcu niezbyt bezpieczne jest powiadamianie wampira, jak mniemam zapewnie słusznie, znacznie potężniejszego od nas o urządzonych na niego Krwawych Łowach... musim być bardzo ostrożni, i dojść do jakiegoś porozumienia- jeśli postanowi nas od początku wyeliminować, w pojedynkę nic nie zdziałamy, będziemy musieli działać wspólnie...; ( po chwili zwracam się do Moniki) "Nie sądzę Pani, aby to miałoby być bezpieczne... nigdy w życiu bym sobie niw wybaczył, gdyby coś ci się stało, jednak nie mogę dokonać wyboru o Twoim uczestnictwie wbrew Twojej woli... jeśli się zdecydujesz nam nie towarzyszyć, będę znacznie spokojniejszy o ciebie, zapewnię ci spokój... zaś jeśli wybierzesz jednak podążanie z nami, obiecuję chronić cię całym moim sercem, ciałem i duszą przed każdym niebezpieczeństwem"- po tych słowach kłaniam się tylko w jej stronę i patrzę jej uważnie w oczy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stiepan - Widać, że Kainita jest zdekoncentrowany, lecz musi być wyćwiocznym wojownikiem - po samej jego postawie możesz wyczuć, że nie będzie łatwo. Gdy jednak patrzysz mu w oczy, czujesz jakby lekki zawrót głowy - zaraz potem prawie namacalnie myśli, spływające do twego przeciwnika. Dopiero po chwili orientujesz się, że użyłeś dyscypliny Demencji... Przeciwnik odwrócił się odruchowo, a ty doskoczyłes do niego i chwyciłeś rekę dierżącą katanę... szybkim ruchem wykrzywiłeś rękę wampira do tyłu, katana wypadła mu z ręki i z delikatnym brzdękiem opadła ostrzem na podłogę, tworząc małe zarysowanie na kiemiennej podłodze... Nagle Wampir, któremu założyłeś, tzw. w kręgach śmiertelnych, "dźwignię" wydaje z siebie którki krzyk i przykłada drugą rekę do piersi...

Peter - Kainita wpatruje Ci sie w oczy z uporem maniaka - po paru sekundach czujesz, jakbyś nagle znalazł sie w kompletnej ciemności, potem kątem oka dostrzegasz cień przemykający po lewej - odruchowo odwracasz sie w tamta stronę, lecz nie dostrzegasz niczego... Wtem czujesz na dłni, która trzymasz katane silny uścisk czyjejś dłoni - dłoń owa, należąca do drugiego Kainity, wykręca Ci ręke do tyłu, przez co katana upada na ziemię, zarysowując kamienną podłogę. Nagle, jakby pod udeżeniem pioruna w dłoni odzianej w rekawiczkę czujesz rozdzierający ból, w okolicach paców i knykci - wydajesz z siebie urwany krzyk. odnosisz wrażenie, jakby kości rozstępowały sie po naporem wlanego, płynnego żelaza... Przyciskasz wolną rękę do piersi, jakby to mogłow czyms pomóc...

Gabriel - Monika zastanawia się przez chwilę, lecz obawa o własne życie pzeważa - brak Więzów Krwi daje o sobie znać... - Pójdę z Tobą pod ten adres, lecz nie będę wchodzić do środka - ukryje w jakiejs uliczce... - jakby ze wstydem spogląda na boki.

Reszta - Konwersujcie sobie, ty również, Gabrielu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pani, cieszę się, że podewzięłaś taką decyzję- gdybyś była blisko w razie niebezpieczeństwa myślę, że zbyt bym się o ciebie obawiał, a to by mogło doprowadzić do jakichś nierozsądnych działań z mojej strony, która mogłaby narazić kogokolwiek z nas na niebezpieczeństwo... jeśli chcesz, nie sprawiłoby ci to żadnego problemu, to mogę Cię odprowadzić do domu- tam na pewno byłabyś bezpieczna, a ja bym wrócił do ciebie jak tylko najszybciej bym mógł... chociaż z drugiej strony każdy momeny bez ciebie wydawałby mi się taki... niepełny..."

-Po odpowiedzi Moniki spoglądam na adres na paczce*, zastanawiając się, czy znam to nazwisko, czy przywodzi mi coś na myśl...**

-------

*-prośba do Narratora- czy mógłbyś podać nam imię, nazwisko i adres widoczny na paczce? Będę zobowiązany :]

**--może dyscyplina Nadwrażliwości coś mi powie- jakieś przeczucie, przelotny obraz lub myśl...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spalam swoją krew na powiększenie mojej siły i uaktywnienie akceleracji... Staram się wyrwać. Jeśli mi się to uda, próbuje wywalić przeciwnika, przygwoździć go do podłogi, po tym wszystkim grożę mu kataną wzięta z ziemi, podstawiając mu ją do szyi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stiepan - Zwalniasz nieco dźwignię - parę sekund później, leżąc na ziemi, uświadamiasz sobie, że to był błąd... Po chwili zauważasz, że Twój przeciwnik nie trzyma na Twym gardle, tak jak sądziłeś, katany, lecz cztery, metalicznej barwy szpony... Kolejne cztery wyrastają mu ze stawów palców... Os sam jest wręcz przerażony swą nową bronią, lecz nawet nie możesz się ruszyć - jesteś prezkonany, że gwałowny ruch zakończy się wbiciem tych szpoów w gardło... Twoje gardło.

Peter - Czujesz, jak moc Krwi przepełnia Cię... Z nadzwyczajną łatwością wyrywasz się przeciwnikowi z uścisku i udeżasz do otwartą dłonią w klatkę piersiową - traci równowagę i pada jak długi na posadzkę... Nie kontrolując się, przystawiasz zasiniętą pięść do jego gardła - widzisz dwie pary szponów na dłoni odzianej w rękawiczce... Czujesz spływające na Ciebie przerażenie, lecz stanowczo trzymasz uzbrojoną dłoń przy gardle przeciwnika...

Gabriel - Monika obstawia przy Swoim, choć dziękuje Ci za troskę. Spoglądasz na paczkę i co widzisz:

Chevalier Mal'fet

ul. Kościuszki 5

Spełniły sie więc Twoje najgorsze oczekiwania... Inni wyraźnie nie sa zainteresowani paczką, zapewne nie skojarzyli faktu Łowów i przesyłki...

Feanor - Noc nie chyli się jeszcze ku końcowi, lecz popadasz w Sen i budzisz następnej nocy*. Wychodzi ze swej kamienicy i udajesz się do Elizjum. Jesteś w środku, widzisz swego Stwórcę w kącie, rozmawiającego z innym Ventrue.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Ależ Pani, nie musisz dziękować... nie mógłbym nie zaopiekować się istotą tak wspaniałą, tak piękną...!" - raptownie kończę, bo wiem, że ona może nie zrozumieć całkowicie tego, jak jej piękno postrzegam moimi oczami wampira, każdą najdrobniejszą nawet linię jej twarzy uważam za piękną... Szybko odrywam wzrok, z zakłopotaniem usmiechając się lekko, po czym podaję jej ramię i wybieram się w stronę, w której jak uważam znajduje się ulica Kościuszki... po czym nagle z lekkim uśmiechem obracam się w stronę reszty po czym nieśmiało pytam... "czy któreś z was wie może, gdzie to jest? bo niezbyt się orientuję..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ojcze, podchodze i całuje jego wyciągniętą dłoń, przepraszam ze przerywam tą ważną konwersacje ale mam coś bardzo ważnego do zakomunikowania. Wczoraj miałem się udać do kanału na spotkanie z jednym Nosferatu w celu zasięgnięcia języka o ostatnich wydażeniach. Ten podły szczór jednak mnie zaatakował więc skróciłem go o jego ohydną głowę. Prosze zobacz ten list <podaje mu zwitek i spokojnie czekam aż przeczyta>...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...