Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

No to dzięki za odpowiedzi i ma jeszcze takie zapytanie: czy będę wiedział z czego są dane ćwiczenia? Tak żeby się przygotować, bo najbardziej się boję 1 semestru. (będę studiował informatykę )

Czyli ogólnie jak się chce bardzo to się da? :)

Pamiętam, że jak poszedłem do liceum to odstawałem z matma ale pracując zrównałem się z resztą. No i własnie chodzi mi o to czy na studiach też da rade.

@komi89 A Ty jesteś z PŚk? Bo ja się tam wybieram :)

Edytowano przez Civril
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Zazwyczaj każde ćwiczenia są poprzedzone konkretnym wykładem, na podstawie którego te ćwiczenia będą się opierać.

Bez obaw.

Poradzisz sobie.

Przynajmniej u mnie na Polibudzie tak było. :smile:

Pamiętaj najważniejsze są laborki i ćwiczenia-wykłady już nie.

Edytowano przez tom615
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ja obecnie studiuję dziennikarstwo w Warszawie, wcześniej ukończyłem projektowanie reklam na spec. Produkcja filmowa i telewizyjna. Planuję studiować w Krakowie ludologię.

Miałbym prośbę do kolegów/koleżanek-graczy, piszę właśnie pracę licencjacką nt. "gry komputerowe jako teksty kultury" i korzystam m.in. z cdactiona. Nie zbierałem wszystkich numerów, co się teraz mści, większość pożyczyłem od znajomych. Problem jest jednak taki, że są one w różnym stanie - i dobrym i złym.

Na potrzeby pracy licencjackiej wymagane jest od studentów, by dokumentowali wszystkie źródła z których korzystają. I moja prośba brzmi, czy ktoś, kto posiada nr CD-ACTIONA 03/2009 mógłby zeskanować okładkę i przesłać mi mejlem? Potrzebna mi jest tylko okładka, bo to właśnie jej brakuje w egzemplarzu z którego korzystam.

Z góry wielkie dzięki!

Edytowano przez faren89
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Civril

Tak, studiuję na PŚk, a to że ty też się tam wybierasz to się domyśliłem po dacie startu roku akademickiego ;P

Powiem ci tak, u mnie na wydziale mechanicznym z matmą było tak jak wspomniałem kilka postów wcześniej, nawet jak na zajęciach nie dawałeś rady, to wystarczyło po zajęciach popatrzeć na notatki z ćwiczeń i obczaić co się z czym je. Poza tym na pewno podstawową wiedzę z matmy posiadasz (tabliczka mnożenia, te sprawy ;P) więc nic się nie martw.

Ćwiczenia będą przeważnie z tego co na wykładach, tyle tylko, że możesz mieć najpierw ćwiczenia, a potem wykład, więc wtedy prowadzący ćwiczenia wprowadzi was w temat krótkim, 15-sto minutowym mini-wykładem.

Poza wspomnianymi wykładami i ćwiczeniami, będziesz miał też laboratoria. Z własnego doświadczenia wiem, że tam najwięcej się nauczysz, bo tam wszystkiego dotykasz, wszystko sam robisz. Są to różne zajęcia z komputerami, przeprowadzane doświadczenia itp. Z tym, że przeważnie na laborkach będziesz miał tzw. wejściówki, czyli krótkie sprawdziany sprawdzające przygotowanie do bieżących zajęć bądź sprawdzenie wiadomości z poprzednich zajęć. To chyba tyle:)

Jakbyś miał jakiekolwiek pytania, wal śmiało. Postaram się odpowiedzieć, w końcu już czwarty rok się będę tam męczył;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaowocowało to tym, że ciągle najbardziej spektakularnym pokazem jaki serwowali nam profesorowie pozostaje słynna sztuka (wystawiana na wszystkich uczelniach wyższych oraz w wybranych liceach) pt. "Jak zdobyłem doktorat/habilitację/profesurę, a mimo tego przez godzinę nie umiem uruchomić projektora".

Widzę, że ta pozycja jest powtarzana zawsze i wszędzie :D. Musi to być szczególnie zabawne na politechnikach, gdzie w teorii obsługa urządzeń elektronicznych nie powinna nikomu nastręczać problemów ;).

Ło Panie! Na politechnice to pół biedy! Wyobraź sobie taką sytuację na politechnice, kiedy to projektor przez 30 min. próbuje odpalić wykładowca, który właśnie prowadzi przedmiot pod tytułem... PODSTAWY INFORMATYKI :icon_mrgreen: . W końcu pewien student, nie znam, nie widziałem, nie powiązany jestem z nim w ogóle :P , pod wpływem kilku szklanic złocistego napoju (co oczywiście jest surowo zabronione na zajęciach i nie polecam! ;) ), a przez to i osłabionych nerwach oraz hamulcach moralnych, wstaje z okrzykiem "weź mi Pan daj tego pilota!", podchodzi, wyrywa z ręki wykładowcy ów urządzenie i wciska O G R O M N Y przycisk power znajdujący się na samym środku tegoż pilota, rozwiązując tym samym, zdawałoby się nierozwiązywalny, problem.

To takie moje wspomnienia z 1. semestru studiów ;) .

Mam pytanie do forumowiczów studiujących na Politechnice Warszawskiej. Chodzi mianowicie o plan zajęć. 30 wrześnie inauguracja roku akademickiego a planu ani widu ani słychu (chyba, że ja naprawdę nie umiem tego znaleźć). Na stronie głównej politechniki ani na stronie mojego wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych nie ma o tym żadnej wzmianki. Mam nadzieje, że ktoś z Was mnie uspokoi i powie, tak orientacyjnie, kiedy takiego planu można się spodziewać i czy możliwe jest, że plan pojawi się dopiero po inauguracji. Kurcze, bycie prawie studentem jest stresujące :P

To witam sąsiada - ja jestem naprzeciwko na WIPie. Nie przejmuj się. Generalnie organizacja nie jest najmocniejszą stroną wydziałów na Narbutta, a już przoduje w tym mój wydział który, o ironio, min. organizacji naucza. U mnie pierwszy plan pojawiał się generalnie z początkiem roku, nie znali go ani studenci ani wykładowcy, więc przez pierwszy miesiąc każdy chodził jak chciał, czyli studenci do pubów, a wykładowcy na obiadki bo i tak nikogo nie było tam gdzie być powinien. Już szczytem były sytuacje, kiedy np. nowy plan na wtorek ukazywał się.... we wtorek o 8:00 rano. Także wierz mi jeszcze wiele o studiach i życiu się na PW dowiesz :P . Jakbyś miał niedosyt absurdów to zapraszam do mnie ;) .

Edytowano przez MarK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla nowych studentów, którzy dostąpili zaszczytu wstąpienia do braci studenckiej informuję, że mogą legalnie pobrać win 7 oraz inne programy z tej strony ; ] Oczywiście uprzednio musicie dostać login i hasło od opiekuna zajmującego się TYM ;]

Edytowano przez sebawilk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy dzień na nowym kierunku i muszę powiedzieć, że zapowiada się ciekawie ;] Właściwie w przypadku przejścia na inny kierunek obawiałem się nie tyle o przedmioty (choć egzamin ze statystyki i demografii może okazać się... hmm, wyzwaniem ;p) a co o ludzi, ale było to absolutnie bezpodstawne ^_^ Jasne, trafiły się dwie albo trzy osoby, z którymi nie będę raczej często wymieniał poglądów, ale jak na grupę trzydziestoosobową uważam to za świetny wynik - zresztą wypad niemal w całym składzie do pizzerii przed wykładem ze statystyki raczej pokazał, że kwestiami integracyjnymi nie należy się martwić. Teraz jeszcze tylko utrzymać się w ryzach aby sesje egzaminacyjne nie przebiegały w atmosferze stresu i nerwowości a szykują się naprawdę trzy przyjemne lata. Na razie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby tak trochę rozruszać dyskusję... Jak to jest z językami obcymi na Politechnice Warszawskiej? Tylko jeden język jest obowiązkowy, czy trzeba się uczyć jeszcze niemieckiego? Jak oceniacie jakość kształcenia? Można uczyć się fińskiego/estońskiego/arabskiego? :)

Jak oceniacie kształcenie językowe na swoich uczelniach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko jeden język jest obowiązkowy na PW (są również kursy językowe tematyczne do wyboru). W przypadku gdy masz certyfikat to zwalnia on z pisania egzaminu B2 (automatycznie dostajesz za niego ocenę 5), jak również z części obowiązkowych zajęć (będziesz mieć języki na mniejszej ilości semestrów).

http://www.sjo.pw.edu.pl/planzajec.php - lista dostępnych języków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest chiński, szwedzki i japoński - w teorii. W praktyce musi się znaleźć odpowiednia liczba chętnych osób, by dana grupa zostala uruchomiona. Inna kwestia, czy zdołasz się planem wpasować w godziny :D Tak wygląda oferta teraz: http://www.sjo.pw.edu.pl/oferta2jez_zima1112.pdf

Myślisz o jakimś konkretnym wydziale już?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak oceniacie kształcenie językowe na swoich uczelniach?

Na Politechnice Lubelskiej (jak jeszcze tam studiowałem) kształcenie języków obych było na dość wysokim poziomie. Oczywiście wszystko zależało od woli studenta, chodzi mi o test wstępny, od którego zależało do jakiej grupy będziesz należał/-ała (podstawowy/średniozaawansowany/zaawansowany). Testy były na tyle proste, że można było dostosować wynik do swoich preferencji. Poziom podstawowy - powtórka z liceum/technikum, średniozaawansowany - tutaj już można było się czegoś nauczyć, zaawansowany - welcome to England.

Jedyny czego mi brakowało, to brak nauczania mniej używanych języków obcych, nie znalazłem wystarczającej liczby osób chętnych, aby dziekan rozważył możliwość nauczania tego języka. Niestety, jest to bolączka większości uczelni.

Edytowano przez BottleOfWhisky
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na oku informatykę na: EiTI, EE, albo MiNI (na pierwszym i trzecim są kosmiczne progi punktowe, nie wiem czy jakbym się tam dostał, to bym się utrzymał - z informatyki jestem jak na razie zerem), ewentualnie Aerospace Engineering/Power Engineering na MEL. W ostateczności - Inżynieria Lądowa/Mechatronika/Fizyka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak trochę w klimacie studiów wpadam do was z zapytaniem - głównie dla "świeżaków", którzy dopiero szlifują zęby na uczelniach ^_^ - jak tam wykładowcy? Macie kogoś odstającego od reszty, swoistą osobowość sprawiająca, że wykłady są w pewien sposób unikalne? Bo ja mam i się w żaden sposób, cholera z tego nie cieszę ;p Mamy taki piękny przedmiocik kończony egzaminem ustnym pod nazwą "Wstęp do badań politologicznych". Wszystko cacy tyle, że prowadzący karmi nas najróżniejszymi anegdotkami, historyjkami KOMPLETNIE z poza programu jak np. dlaczego kultura hipisów nagle zniknęła, o sarmackich ucztach, o polskich królach, o teoriach spiskowych, zespołach typu The Animals rzucając przy okazji nazwiskami na lewo i prawo (i PODOBNO z tego kto grał w The Animals pewnego roku zapytał tym samym sprawdzając kto chodził na jego wykład... koszmar). Na razie jest wesoło, ale sprawa raczej odmieni się w styczniu, tak czuję to w kościach. Słowem końcowym kilka jego złotych myśli:

1) Wy macie takie alzheimery, że się w pale nie mieści !

2) Rzucam ideę- kończymy te zajątka i idziemy na *Kubusia*

3) WSZYSCY JESTEŚMY TERRORYSTAMI

4) Co my robimy w nocy? Gnijemy w wyrach

5) Dziennikarze są przygłupi - nas w łódzkich mediach nie zobaczycie, bo nie lubimy jak się z nas idiotów robi

6) Interesują mnie tylko mecze pucharowe Skry Bełchatów, a nie jakieś inne pierdoły

7) Teraz to jest gwiazda kurde, a gwiazda to słońce, no to jest słońcem- o Maćku

8 ) Jaki idiota wierzy w ideę wolności?!

9) Dajcie mi władzę, to zrobię Wam dobrze. Tak nam robią dobrze od wielu lat

10) Koło ratunkowe rzucane wszystkim prywatnym uczelniom w *cholernej* Europie zachodniej!

Musiałem dokonać lekkiej korekty słownictwa aby nie było czepiania się, że moderator może pisać o rzeczach zakazanych w regulaminie ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak tam wykładowcy?
Mnie wystarczy wykładowca historii filozofii i jego stołowatość stołu czy rozumienie natury stołu. Niemalże na każdym wykładzie czy ćwiczeniach do tego nawiązuje. Stołofil siakiś czy co... :D

Nie rozumiem, dlaczego w ogóle mam ten przedmiot: jest potwornie nudny, wykładowca często odchodzi od właściwego tematu i zaczyna rozwodzić się nad zupełnie innymi rzeczami... Współczuję ludziom, którzy wybrali studiowanie filozofii i to w dodatku z tym człowiekiem.

Ogólnie boję się pana magistra z rozumienia tekstu i pani profesor z łaciny.

Ale facet z konwersacji, Amerykanin (śmiesznie odczytuje nasze nazwiska ^^), kiedy się śmieje, to oprócz boskiego śmiechu - OHOHOHOHOHO! - po którym cała grupa robi się wesoła, wyraz jego twarzy wygląda wtedy mniej więcej o tak. Ogólnie fajny przedmiot; po prostu siedzimy i rozmawiamy o różnych rzeczach, które ostatnio się wydarzyły w Polsce i na świecie. Czasem trafi się jakieś ćwiczenie, napisanie czegoś, rozmowy itp, ale jest faajnie. :3

I nadszedł czas na historię literatury angielskiej. Czy ktoś grał w Portala 2? Jeśli tak, przypomnijcie sobie Wheatleya. A konkretnie jego głos. Macie to? No właśnie. Wykładowca historii lit. ang. ma niemalże IDENTYCZNY głos. I cudowny akcent. Do tego dochodzi poczucie humoru i umiejętność rozbudzenia całej sali w piątkowe poranki. A nawet jednym mailem (hm, w sumie to było jedno zdanie...) potrafi zmotywować kilka kierunków do pojawienia się na wykładzie. Trochę to niepokojące, ale jeszcze się tym nie martwię.

Edytowano przez Kathai_Nanjika
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wystarczy wykładowca historii filozofii i jego stołowatość stołu czy rozumienie natury stołu. Niemalże na każdym wykładzie czy ćwiczeniach do tego nawiązuje. Stołofil siakiś czy co... :D

To bardzo popularny sposób zobrazowania istoty idei platońskiej. O ile się nie mylę o stołowatości lub krzesłowatości pisał Tatarkiewicz.

Ogólnie boję się pana magistra z rozumienia tekstu i pani profesor z łaciny.

Łacinniczki łączy jedna wspólna cecha - są śmiertelnie nudne. Zresztą, trudno oczekiwać jakiejś specjalnej żywiołowości po osobie, która oddała się studiowaniu martwego języka. Niestety, przez to, że na prawie musiałem przebrnąć tylko przez semestr łacińskiego, na historii muszę pisać egzamin aby otrzymać zaliczenie. Zważywszy na to, że prócz paremii nie pamiętam nic, może być to wyczyn uznany za heroiczny.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile się nie mylę o stołowatości lub krzesłowatości pisał Tatarkiewicz.
...

Wybacz, ale...

...

Taak, korzystamy z jego książki. Teraz się Ciebie boję. x_x W każdym razie, jeśli mój wykładowca próbował w ten sposób wytłumaczyć ideę platońską, to nie bardzo mu to wyszło... Poza porównywaniem parapetu czy pleców kolegi/koleżanki do stołu, niewiele osób wie, o co tak naprawdę w tym chodzi.

O krzesłowatości jeszcze nie słyszałam, była tylko kulistość. No i stołowatość.

Hm, a z łaciną jest u mnie wręcz przeciwnie - z pewnością nie jest nudno. Sama pani profesor jest bardzo wymagająca, porażająco spokojna i szalenie wyczulona na punkcie dbałości o podręczniki i zeszyty. Czarno to widzę. :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łacinniczki łączy jedna wspólna cecha - są śmiertelnie nudne. Zresztą, trudno oczekiwać jakiejś specjalnej żywiołowości po osobie, która oddała się studiowaniu martwego języka. Niestety, przez to, że na prawie musiałem przebrnąć tylko przez semestr łacińskiego, na historii muszę pisać egzamin aby otrzymać zaliczenie. Zważywszy na to, że prócz paremii nie pamiętam nic, może być to wyczyn uznany za heroiczny.

No tu muszę z całą powagą zaprotestować. My trafiliśmy na fantastyczną dr, dość młodą i tryskającą humorem, która odważyła się przerabiać wyuzdaną twórczość Martialisa i Katullusa, od której wręcz czerwienili się studenci :tongue: Łacina nie jest także w żadnym wypadku językiem martwym. Pomijam kancelarię watykańską, prace filologiczne, ale można sobie posłuchać łacińskiego radio, poczytać łacińskie czasopisma, a zapaleńcy ciągle pracują nad tym, aby język Cycerona nadążał za postępem, stąd w nowszych słownikach odnajdziemy wyrażenia komputer, rakieta, internet.

Łacinę można tylko pokochać lub znienawidzić. Na szczęście ja ją kocham (zapisuje się na zajęcia na klasyce, aby opanować język w stopniu zaawansowanym) i widzę ogromną użyteczność, szczególnie w nauczaniu akademickim. Łacina to wspaniały zasób słownictwa występującego w nowożytnych językach, w terminologii naukowej, doskonała podstawa do wszelkich języków romańskich, świetny trening logicznego myślenia i systematycznej pracy. Sądzę, że to najdoskonalszy język indoeuropejski, który z chęcią zobaczyłbym jako język międzynarodowy współczesnej Europy. A nie tam jakiś barbarzyński angielski :tongue:

Edytowano przez Trymus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łacinniczki łączy jedna wspólna cecha - są śmiertelnie nudne. Zresztą, trudno oczekiwać jakiejś specjalnej żywiołowości po osobie, która oddała się studiowaniu martwego języka. Niestety, przez to, że na prawie musiałem przebrnąć tylko przez semestr łacińskiego, na historii muszę pisać egzamin aby otrzymać zaliczenie. Zważywszy na to, że prócz paremii nie pamiętam nic, może być to wyczyn uznany za heroiczny.
Również się nie zgodzę. Sami mieliśmy co prawda 2 doktorantów z łaciny, ale żadne z nich nie było nudne. Przez pierwszy semestr uczyła nas pani, która wymagała od nas od razu w pierwszym semestrze (przy 1,5h/tydzień) znajomości całej gramatyki łacińskiej (wraz z jednym czasem, co do którego filologowie nie są pewni, czy istnieje), korzystając z tekstu o Militadesie Neposa (a także dobrej wymowy, tłumaczenia tekstów i tak dalej). Sprawę utrudniał jeszcze fakt, że zdaniem moich kolegów- ponoć jest bardzo atrakcyjna, choć charakterek miała taki, że mieliśmy ochotę się zadźgać indeksami.

Po niej, na drugi semestr, przyszedł doktorant, który najpierw pokazał nam trochę 'łaciny w praktyce' - jak odczytywać inskrypcje rzymskie. Następnie tłumaczyliśmy fragment jednej z Ewangelii, by ostatecznie zająć się Cezarem. Kto nie widział jednego zdania z ACI, NCI i 3x przedłużonym ablativusem absolutusem, ten nie rozumie, czemu zamordowano Cezara :D

Później jeszcze do tego doszły też nienudne zajęcia z paleografii (odczytywania dokumentów pisanych na materiale miękkim - np. dokumentów z XIII wieku :) ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, przez to, że na prawie musiałem przebrnąć tylko przez semestr łacińskiego (...)

Gdzie na prawie wymagają łaciny? Na UW na szczęście jest fakultatywna, ale pytam z ciekawości :)

Np. na UWM (Uniwersytet Warmińsko-Mazurski), też mieliśmy tylko jeden semestr.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taak, korzystamy z jego książki. Teraz się Ciebie boję. x_x
Dopisz mnie do listy. Studiowałem filozofię w tamtym roku :D Co prawda nie skończyłem, bo wiedząc, że dostałem się na politologię darowałem sobie sesję letnią, ale fakt jest faktem, że czytałem o tej "stołowatości", pierwszych przyczynach, materii, duszy i cholera wie o czym jeszcze od Platona i Arystotelesa po Kanta i innych klasycznych niemieckich filozofów. Koszmar ;] Choć wykładowczyni hist. fil. starożytnej była spoko ^_^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...