Skocz do zawartości

Manga & anime - ogólnie!


Mariusz Saint

Anime!  

296 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kiedy zacząłeś oglądać anime?

    • 1-3 lata temu
      122
    • 4-6 lat temu
      69
    • 7-9 lat temu
      40
    • 10 i więcej lat temu
      67


Polecane posty

Panowie, JPF ma wznowić całą mangę Ghost in the Shell, ale będzie tego ograniczona ilość, więc jeśli bardzo wam zależy to musicie składać pre-ordery, bo dodruków będzie niewiele więcej niż zamówień.

Dobrze, żeś o tym wspomniał, bo zapomniałem zamówić. Ale już nadrobiłem zaległość :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw dodruki GitSa, a dziś JPF potwierdziło, że dostało licencję na Kobato i Anothera. Cóż mogę powiedzieć, mają moją kasęicon_biggrin.gif Nie da się ukryć, iż ten rok będzie całkiem ciekawy od względem mang, naprawdę miło, że nasz rynek się rozwija. Kto wie, może coś się ruszy i dostaniemy inne tytuły CLAMPa (ja czekam na xxxHOLiC).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten rok zaczął się bardzo szumnie: dwie porządne mangi od Studia JG (Spice and Wolf, A Bride's Story), coś popularniejszego (Karneval, DOGS, Ao no Exorcist) od Waneko, JPF też nie zostaje w tyle (+ genialna seria jaką jest MegaManga). Jestem ciekaw co pokaże Hanami, bo tylko oni zostają póki co w tyle a szkoda, bo mają naprawdę ciekawe tytuły w swojej ofercie i to, że znacznie zwolnili tempo wydawania kolejnych komiksów, trochę martwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hanami ostatnio mocno wyhamowało, co wraz z wycofaniem się się Egmontu z mang sprawia, że na rynku mamy teraz trzech mocnych graczy, JPF o mocno ugruntowanej pozycji oraz Studio JG i Waneko, które IMO najbardziej się teraz rozwijają i wydają najwięcej nowości. Z drugiej strony mamy jeszcze świeżaki, czyli Kotori i Yumegari, które zdaje się całkiem nieźle zaczynają sobie radzić (szczególnie te drugie z wydawanym The Breaker'em), co może wskazywać na naprawdę dobry rok dla fanów azjatyckich komiksów w Polsce (a jeszcze warto wspomnieć, że Yen Press wydaje książkowego Anothera, chyba jeszcze w tym miesiącu, a i Shinsekai Yori może dostać angielskie wydanie).

Miło, naprawdę miło, że nasz rynek dość prężnie się rozwija. A jeśli już o mangach mowa, to dziś Studio JG ogłosiło wydanie Toradory, co znaczy, iż dostaniemy kolejną mangową adaptację light novelki. Może kiedyś przyjdą takie czasy, kiedy i LNki będą wydawane, cały czas mi się marzy takie Kara no Kyoukai czy Fate/Zero po polsku, grzecznie stojące na półce.

Dobra, trzeba zacząć odkładać kasę na część tych nowościicon_biggrin.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po serii AMVałek, które Black podrzucił ostatnio do wątku postanowiłem zapoznać się z czymś takim jak Nichijou. Nie jestem co prawda specjalnym fanem absurdalnego humoru japończyków (mam uraz po Bobobobocośtam...), ale temu tytułowi postanowiłem jednak dać szansę (przesympatycznie narysowane postaci mnie kupiły) i... nie zawiodłem się. :) Powiem wręcz, że po ostatniej dawce mroku i rozpaczy, w którą zanurkowałem, anime podziałało na mnie wręcz terapeutycznie (bohaterki są jeszcze bardziej sympatyczne niż mogło się wydawać! :D :D :D), a pierwszy ending po prostu mnie oczarował i nie ma siły by łatwo się ode mnie oderwał. Tak na prawdę jedyną znaczącą wadą jaką mogę wytknąć animcowi jest to, że przedstawione historyjki są dosyć krótkie, a kilka z nich mogłoby śmiało wywalczyć sobie czas antenowy na cały uczciwy odcinek (bohaterki zamknięte w windzie, tudzież waleczne próby przygotowania się do egzaminu).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Z dobrych wieści: nowelki Mondaiji trafiły do sekcji projektów oczekujących na Baka-Tsuki. Tomików do tej pory wydano sześć, więc jeśli przejdzie, to będzie można sobie poczytać nieco więcej niż prolog i rozdział pierwszy. Które, swoją drogą, nieco różnią się od animu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytułem wstępu: anime JoJo's Bizarre Adventure dobiegło końca, u mnie otrzymując bardzo zasłużone 10/10. Polecam wszystkim, szczególnie fanom fightan shounenów, a teraz trzeba trzymać kciuki za animowaniem dalszych partów. Myślę, że Davidpro widzi, że ma kurę znoszącą złote jajka, ale różnie już bywało, więc...

Tymczasem oglądam sobie Dancougę. Oglądam w tempie nieco niemrawym, z winy samego anime. Po prostu, o ile początek zapowiadał się jako interesujące, bardziej militarne podejście do konceptu super robotów, to w dalszych epizodach pojawiają się różne dziury i dziurki fabularne, a także irracjonalne zachowania postaci. Wiadomo, że jest źle, gdy człowiek zastanawia się, czy jakiejś sceny nie przegapił...

Pewną osłodą mogą być designy Obari'ego, ale i to niewiele pomaga przy różnych błędach animacji (szczególnie mocno obrywa się Sarze i Ryo). Ech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jakoś mocno przycichł, a chciałoby się człowiekowi o czymś popisać. Może więc zarzucę pytaniem (które z pewnością musiało się tu kiedyś przewinąć ;)) - czy poza faktem, że lubicie czasem obejrzeć jakieś anime, to zamiłowanie do nich wpłynęło jakoś na wasze życie? Sam mógłbym prawie w ciemno strzelić, że każdy młody człowiek, który chodząc do podstawówki, czy gimnazjum przed wyjściem z domu oglądał jeszcze Dragon Balla odczuwał na pewno jakieś ciągoty do tego by swoich ulubionych bohaterów własnoręcznie przenieść na papier? A może odezwała się w was wena pisarska i postanowiliście sami zaserwować im jakieś przygody w swoich fanfikach?

Sam od początku byłem po prostu zakochany w japońskiej kresce i nie puściło mnie do dziś. Zawsze lubiłem sobie coś porysować, ale wszystko co robiłem i robię do dziś jest jakoś z tym stylem związane i myśląc sobie "a może by coś porysować?" oczywistością jest dla mnie to, że to będzie jakaś wielkooka postać z fikuśną fryzurą. Czy świat anime i na was odcisnął podobne piętno? A może traktujecie je tylko jako zwykłe umilacze czasu, które nijak nie są w stanie zaingerować w wasze życie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przewinęło, i to chyba wcale nie tak dawno temu (pół roku?). Acz dla ożywienia tematu powtórzyć je nie zaszkodzi. Czy m&a wpłynęło na moje życie? Nie bardzo, nie licząc powiększającej się kolekcji książek poświęconych Japonii i ilości modeli z Gundama przeze mnie kupowanych, oraz wynikających z tego pustek w portfelu :) Dla mnie to hobby, dzięki któremu mogę nawet przyjemnie spędzać czas (pól dnia składać model... czysta przyjemność) i zainteresowałem się samą Japonią.

edit:

Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy. Dzięki m&a zacząłem więcej bytować na tym forum (we wiadomym dziale) gdzie poznałem Blacka i dałem się wciągnąć w sesje. Teraz tylko czekać na wszędzie obiecywane profity ;p

Edytowano przez Sefnir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie licząc tego, że rysując (a robiłem to już dużo wcześniej, zanim skojarzyłem, co to manga), zacząłem w pewnym momencie wzorować się na stylu Satoshiego Urushihary, bo uwielbiam jego styl rysowania kobiecych cyc... sylwetek :]. A tak? Może oprócz bardzo dużej i stale powiększającej się ilości mang na półkach, to w zasadzie w żaden sposób. Bardziej mnie jara raw black metal i brutal death oraz grind :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, w sumie co takiego wyciągnąłem z oglądania animców oraz czytania mang? Na pewno przy okazji tych zainteresowań poznałem fajnych ludzi interesujących się także japońszczyzną a przy okazji nowe produkcje z Kraju Kwitnącej Wiśni dają mi sporo pomysłów fabularnych na sesjach RPG :D W innym zakresie nie wydaje mi się aby cokolwiek m&a zmieniało. Figurek nie zbieram i nie czuję takiej potrzeby, innych animcowych gadżetów także. Zwyczajnie postrzegam japoński produkt eksportowy jako fajne medium i kolejną obok gier, serialów i filmów możliwość rozrywki ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Może zły temat wybrałem, ale nic lepszego nie znalazłem :P

Chodzi mi o sygnaturkę z MyAnimeList - czy mi się zdaje czy ostatnimi czasy sygnaturki od nich mają ogromne opóźnienie w stosunku do update'u listy ?

Mam wrażenie że kiedyś po edytowaniu listy sygnaturka w zasadzie natychmiastowo się aktualizowała, teraz widzę że trwać to może nawet kilka dni.

A żeby nie był totalny offtop czy coś - tych co nie oglądają anime często omijają dobre fabuły :) (swego czasu chciałem namówić rodziców coby sobie Death Note obejrzeli - ale nie, po co, to animowane więc nieeee...ale gdyby to był normalny serial to pewnie by oglądali :| )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie grzebam po różnych e-sklepach i natrafiłem na ciekawą promocję:

http://waneko.pl/?p=2227

http://waneko.pl/shop/search?search_query=promocja&n=50&submit_search_x=0&submit_search_y=0&orderby=name&orderway=asc

W sklepie Waneko mamy duże zniżki (nawet bardzo) na archiwalne mangi. Gratka dla każdego, kto chce uzupełnić swoje kolekcje, a jakoś wcześniej nie było mu z tym po drodze :].

Osobiście, to mam zamiar uzupełnić braki tylko w Rewolucjonistce Utenie. Może dokupię jeszcze Miłość krok po kroku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Stillborn, znalazłem powód problemu z auto-update'em sygnatur z MAL'a

"Due to performance issues, we've recently disabled our statistics and signature updating scripts. Lag/slowness around MAL should be noticeably less since this change went live yesterday. I hope to have them re-enabled within a few days, but I'm not able to give an exact date yet. I apologize for the inconvenience"

To było 2 miechy temu, widać albo nie włączyli tego albo nie każdemu teraz działa

Ponadto po ataku coś im się powaliło i nie działa trzymanie logowania na stronie (też na forum znalazłem)

Edytowano przez KafarPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ostatnio znów zrobiło się strasznie cicho, więc pozwolę sobie na kolejną nieśmiałą próbę zarzucenia tematu.

Anime, które najbardziej was... zawiodły.

Tak jest, z pewnością każdy z nas ma na sumieniu jakieś tytuły, na które bardzo się napalał, a po kilku odcinkach okazywało się, że to jednak nie to. Nawet taki ktoś jak ja, kto z reguły łyka wszystko jak leci i zawsze bardzo się z tego cieszy znajdzie kilka animców, które stanęły mu w gardle okoniem. Uwaga, tekst zawiera śladowe ilości spoilerów. Osoby uczulony przed lekturą powinny skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.

Na pierwszy ogień wezmę to co obejrzałem ostatnio, czyli Sword Art Online. Swoją opinię przedstawiłem już w stosownym temacie, więc tutaj tylko w skrócie. Mnóstwo zmarnowanego potencjału. Nacisk położony na wątek romantyczny, co w konsekwencji mocno zubożyło resztę. Samo anime nie było złe, bardzo mi się podobało, ale taki tytuł aż prosi się o więcej. Zwłaszcza w zakresie prezentowania mechaniki gry i całym aspektem społecznościowym związanym z grami MMO.

Dalej mamy Ergo Proxy, które jest chyba największym zawodem w całym moim animcowym żywocie. Pierwsze odcinki obiecują nam ciekawą cyberpunkową intrygę rozgrywającą się w wielkim futurystycznym mieście, a tak na prawdę okazuje się, że to tylko taki oszukańczy wstęp do ciągnącej się jak flaki z olejem filozoficznej opowieści drogi. Za coś takiego powinno się zwracać ludziom pieniądze. confused_prosty.gif

Następny delikwent to Bleach. W tym wypadku też dość mocno żaliłem się na jego temat w odpowiednim temacie, więc tu ograniczę się tylko do zwykłego ocb? Jak z czegoś co zaczęło się tak fajnie można było zrobić kalekie dziecko nielogiczności fabularnych i nieciekawych kadrów?

Jest jeszcze Black Rock Shooter. Serial, nie OVA. Coś co na początku zdaje się fajnie skonstruowaną opowieścią przedstawiającą problemy kilku nastolatek i ich wizualizację w postaci efektownych walk w innym świecie nagle przestawia koncepcję i okazuje się, że ten inny świat jest całkowicie realny i w ogóle nadciąga zagłada, a człowiek nie wie o co chodzi. A to wszystko tylko w 6 odcinkach.

Być może znalazłoby się coś jeszcze, ale tak na prawdę nie mam zbyt wielu serii na koncie, więc 4 (no powiedzmy, że 3.5 bo SAO to jednak nie do końca takie rozczarowanie) to i tak zdecydowanie sporo. Zwłaszcza, że nie rzucam się na wszystko jak głodne dziecko na hamburgera i wcześniej staram się trochę poczytać o tym za co się zabieram.

A teraz zachęcam was do podzielenia się waszymi typami do czarnej listy tego co nie spełniło waszych oczekiwań. Powtarzam, nie spełniło waszych oczekiwań! To nie musi zaraz oznaczać, że taki tytuł jest totalnym dziadostwem, które należy bezdyskusyjnie omijać szerokim łukiem. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno kinówka Fullmetal Alchemist - Conqueror Of Shamballa. Seria była dośc sinusoidalna: praktycznie raz jeden odcinek dobry, raz jeden slaby. Zaryzykowałem z kinówką, bo pomysł przeniesienia tego do naszego świata, w czasy puczu monachijskiego był naprawdę fajny.

I w sumie tylko pomysł. Powiem szczerze - musiałem się zmuszać, żeby to dokończyć. Niżej stoi u mnie tylko parę hentajców, których z wiadomych przyczyn nie będę wymieniał. :3

Na pewno pewnym rozczarowaniem było Oreimo. Pierwzy odcinek był naprawdę fajny. Pierwsza połowa drugiego w sumie też. Potem poziom błyskawicznie spadł i w gorszych momentach odpalałem pasjansa, coby się czymś zająć. No, ale co tydzień się zmuszałem, mając nadzieję, że wróci na poziom pierwszego odcinka. W sumie nawet wróciło, ale dopiero pod sam koniec + ta alternatywna "ścieżka".

Były też inne, pomniejsze rozczarowania (jak MM!, czy Zero No Tsukaima), ale nie takie mocne. Raczej średniaki, nie crapiszcza. W dodatku i tak się na nie niezbyt napalałem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Bo ja wiem? Pomyślmy...

Anime:

  1. Bleach - w zasadzie nerv0 napisał już wystarczająco. Zgadzam się z nim. Z tym, że mnie przy okazji już dość szybko serial zaczął nudzić. Dopóki to leciało w tv, to jakoś w miarę regularnie oglądałem. Ale po setnym odcinku zacząłem świadomie sobie Bleach odpuszczać.
  2. Battle Angel Alita - uwielbiam mangę. Anime ssie (OVA). Jest nieciekawe zarówno fabularnie, jak i graficznie (do tego nie lubię kreski z lat 80-tych). Lubię, gdy scenariusz anime różni się od pierwowzoru, ale pomysły były imo zwyczajnie nietrafione.
  3. Tengen Toppa Gurren Lagann - po prześwietnym pierwszym sezonie, drugi ledwo dociągnąłem do końca. Nie wiem za bardzo co było nie tak, ale było. Może ta cała epickość mi się przejadła?
  4. Slayers - pierwszy i drugi sezon to jedne z moich ulubionych anime. Dalej zaczyna się robić nudno. I manga i anime zrobiły się zwyczajnie nieciekawe.
  5. Marvel - czyli to, co ostatnio Japończycy spłodzili. Ich wariacja na temat Marvela. Nuuuda. Serio, ale nie mam zamiaru się nawet na ten temat rozpisywać. Ledwo dało się to to obejrzeć. A było kilka serii (m.in. X-Man, czy Iron Man). Jako fan superhero z USA czuję się bardzo rozczarowany.

Manga:

  1. Soul Eater - po przeczytaniu bardzo entuzjastycznej recenzji zainwestowałem w pierwszy tomik. Dawno mnie tak fabuła nie irytowała. Raz, że to nic odkrywczego (sztampa wręcz), to na dodatek teksty wygląszane przez postaci (a już szczególnie Śmierć), są zwyczajnie wysilone i debilne. A zapewne miały być luzackie i zabawne. Nie wyszło. A właściwie, to wyszło, przy okazji trzaskając drzwiami. Unikać. Teraz mam pierwszy tomik, którego nikt ode mnie nie chce kupić...
  2. Hellsing - głównie mi się rozchodzi o finalny, 10-ty tomik. Nie to, że trzeba było na niego wieki czekać, to na dodatek cała historia nie tyle się zakończyła, co została pośpiesznie ucięta. Działo się bardzo dużo, bardzo szybko, przez co powstały luki i nielogiczności. Szkoda.

Jakoś tak w większości mam szczęście. To,na co mam ochotę, jest na ogół na tyle dobre, bym nie był rozczarowany. A mam ochotę na niewiele :]. W większości oglądam/czytam nieznane mi wcześniej tytuły. Dzięki czemu rzadko się na coś napalam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... U mnie będzie to w sumie marudzenie o zawodzących końcówkach/połowach.

Anime:

VOTOMS - pierwsze dwa story arc'i były świetne. Niestety pozostałe dwa wprowadzały coraz mniej wiarygodne elementy i coraz głupsze zachowania postaci, prywatnie ostatnie odcinki uważam na zdecydowanie najsłabsze w całym anime, jedynie zakończenie jako-tako ratuje sytuację (i, z tego co mi wiadomo, jest to i tak psute przez OVA)

GaoGaiGar + TTGL - w obu przypadkach w sumie tak samo, pierwsze części świetne, reszta nie trzyma poziomu. GGG cierpiał na wyczerpanie swoim monster-of-the-day, a później ciuciubabkę z Primevals, zakończenie też było raczej takie... meh. TTGL znowu natracił uroku grimdarkowym zakrętem fabularnym, a "epickość" starć, szczególnie finałowego, sprawiała wrażenie raczej braku kreatywności niż... no. Przynajmniej sama końcówka była OK.

Tetsujin #28 (2004) - ostatni arc był po prostu nieznośnie przygnębiający i depresyjny, a, biorąc pod uwagę ton reszty, też przecież niezbyt wesoły, był tp naprawdę wielki skok w dół. Dramat końcówki był po prostu zbyt wymuszony, jak na mój gust.

Blue Comet SPT Layzner - first things first: pierwsza część, aż do dotarcia do Ziemi jest genialna. Ale reszta... hype'owałem się na partyzantkę, Chirico Eiji vs. Ru Kain, Davida i Simone w SPT, trochę FotNS, a otrzymałem SPACE MAYANS, zdemolowanego Layznera, męską prostytukę oraz sporo wałęsania się i dramy. A końcówka to deus ex machina za deus ex machiną.

I kontra-temat: anime, które was... zaskoczyły swoją jakością i miodnością.

Super Robot Taisen OG: The Inspector - po Divine Wars nie spodziewałem się po Inspectorze absolutnie nic. Ot, obowiązek fana SRW i 7/10 w najlepszym razie. Obari jednak podołał zadaniu i jakimś cudem zmieścił ~100 godzin (3/4 spędzone na klikaniu przez dialogi) gry w 26 odcinkach anime. Nie obyło się bez ofiar - ludzie nieobznajomieni z OG będą zagubieni, ale skoro nie miałem tego problemu, mogłem się skupić na oglądaniu epickiej rozwałki w wykonaniu moich ulubionych mecha. GESPENST KICK!

Mobile Suit Gundam 0083 Stardust Memory - dziś już nawet nie jestem za bardzo pewien, czemu w ogóle zacząłem oglądać 0083. Niemniej dostałem bardzo dobrą animację, leada, który tak bardzo chciałby być gundamowym hero (niestety trochę mu nie wychodzi) i 13 odcinków PLOTU. Czasem postacie zachowują się irracjonalnie, ale jak na standardy MSG są wybitnie wyważone i wiarygodne. Also, dat Dendrobium <3

Sentou Mecha Xabungle - do Xabungle podszedłem po SRW@G, ale nie spodziewałem się po tym anime niczego konkretnego, ot od czasu do czasu może nawet dobry gag, no i ICBM Toss na koniec. A zastałem naprawdę zabawny pastisz mecha i westernu (a także Mad Maxa i anime w ogóle) z fajnym leadem i komiczną obsadą. Walker Gallier okładający WMy nie nudzi się, a niektóre akcje naprawdę zapadają w pamięć (ICBM Toss na czele).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozytywne zaskoczenie? U siebie raczej czegoś takie nie stwierdziłem, bo jak już zabieram się za jakieś anime, to nie jest to tytuł dobrany na łapu capu i raczej wiem czego się mam spodziewać. :) Jeśli jednak już miałbym wybierać to celowałbym w...

Bakuman. Zacząłem od mangi bo internetowy znajomy polecił mi ją jaką tą stworzoną przez gości od Death Note. Łyknąłem w ciemno i... na początku było tak sobie. Co to ma być, szkolna komedia z elementami romansu i typowego shounena? Czy może jakiś szkolny shounen z elementami romansu i komedii? Bez zabijania i intryg? :( No, ale postanowiłem brnąć w to dalej i nawet nie zauważyłem, że tytuł mnie zahipnotyzował swoim klimatem. Tak samo było zresztą z anime - pierwszy kontakt bez rewelacji, ale im dalej, tym bardziej człowiek wsiąka w fantastycznie wykreowaną atmosferę oraz rzeczywiście zżywa się z bohaterami. Kto jeszcze nie oglądał temu bardzo polecam. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mogą być też tytuły, których mierność dostrzegamy dopiero po pewnym czasie? Jeśli tak to:

Fate/stay night - średnia adaptacje i tak już nie powalającej ścieżki z visual novel o tym samym tytule. Nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że anime było słabe czy złe, ale nie ruszyło mnie tak jak niektórych. Bohater irytujący a bohaterka całkowicie oderwana od rzeczywistości. Gra robi tu lepsze wrażenie, choć nie ukrywam, że Fate moim faworytem z historii osadzonych w Nasuverse nie jest. Twórcy anime oczywiście musieli pododawać parę niepotrzebnych rzeczy od siebie.

Shingetsutan Tsukihime - beznadziejna adaptacja rewelacyjnej visual novelki. Nie bez powodu uważa się, że nie ma anime Tsukihime. Zepsuto wszystko co się dało i jeszcze nafaszerowano głupotami. Shiki atakujący Arcueid w biały dzień w środku parku? Litości. Dodatkowo bohatera pozbawiono jakiegokolwiek charakteru. Pierwsze animowe podejście do Nasuverse i całkowita porażka. Na szczęście jest jeszcze wersja mangowa, która to już jest dość wierna oryginałowi i pokazuje ścieżkę wampirzycy tak jak powinna ona wyglądać (acz szkoda, że manga jedzie właśnie tą ścieżką, bo IMO historia bliźniaczek jest o wiele lepsza).

Z rzeczy już nowszych:

Amnesia - nie spodziewałem się wiele, ale dostałem jeszcze mniej. Anime przeraźliwie nudne z bohaterką sztuczną i przypominającą pozbawioną emocji lalkę. Wytrzymałem chyba do piątego odcinka i podziękowałem.

Muv-Luv Alternative: Total Eclipse - z tym tytułem wiązałem ogromne nadzieje. Pierwsze dwa odcinki dawały szanse na porządny dramat wojenny i spodobały mi się na tyle, że migiem "pożarłem" VNki. Muv-Luv Alternative nie bez powodu jest uznawany za jedną z najlepszych gier visual novel. Tak rewelacyjnej historii, pełnej dramatu, tragedii i nieszczęścia cały czas wiszącego w powietrzu nie spotkałem w żadnej innej książce, grze, mandze, anime czy filmie. Niestety wszystko to zostało zaprzepaszczone i w efekcie dostałem coś co przypomina tanią podróbkę romansu z bohaterką, którą po paru odcinkach wykastrowano z najlepszych cech i zamienioną w rumieniącą się nastolatkę oraz bohatera bardziej irytującego od nieszczęsnego Amuro Raya. Tytuł do czegoś zobowiązuje, i nawet jeśli ekranizuje się lekko spin offową light novel to nie powód by tak zaprzepaścić potencjał leżący w uniwersum.

Z rzeczy trochę starszych, acz nie aż tak:

Danshi Koukousei no Nichijou - ludzie wokół zachwalają, jakie to świetne, zabawne, itp, więc pomyślałem, że nie zaszkodzi obejrzeć. Męka. Prawdziwa męka. Anime durne i nudne. Żarty momentami wyrwane z kosmosu.

Guilty Crown - anime samo w sobie złe nie było, oglądało mi się je nawet przyjemnie, ale mniej więcej od połowy twórcy tak naszpikowali je głupotami, że ciężko było się nie śmiać. Czasami czułem jakby autorzy nie za bardzo wiedzieli co chcą osiągnąć. Pomogło wyłączenie logicznego myślenia przy oglądaniu. W sumie oglądało się całkiem przyjemnie ale pewien niedosyt pozostał.

Highschool of the Dead - nie wiem czego oczekiwałem, ale na pewno tego nie dostałem. Ludzie się na to napalali, to pomyślałem, że zobaczę. Tytuł mocno przereklamowany nie składający się z niczego oprócz krwi i nienaturalnej wielkości biustów.

Gundam 00 The Movie: A Wakening of the Trailblazer - 00 uznaję za bardzo przyzwoitą serię. Pierwszą część oglądało mi się bardzo dobrze, drugą już nieco mniej przez kilka dziwnych rzeczy. Film zaś... cóż strasznie źle nie było. To by był naprawdę kawał porządnego Gundama, gdyby nie końcówka.

Magi - rewelacyjna manga dostała mocno średnie anime. Wszystko było dobrze dopóki twórcy szli zgodnie z oryginalną historią. Pod koniec niestety już zaczęli dodawać za dużo od siebie. A szkoda.

Sacred Seven - oglądałem to chyba dlatego, że zrobił to Sunrise i było mechopodobne coś, ale nie mam najmniejszego pojęcia o czy to było. Twórcy chyba też tego nie wiedzieli.

Manga Gantz - początkowo nawet czytało się to fajnie, ale od pewnego momentu poziom mangi zaczął spadać, a ona sama zaczęła być zwyczajnie nudna. Coś co powinno się już dawno zakońćzyć jest ciągnięte w nieskończoność. Wysiadłem po drodze.

I kontra-temat: anime, które was... zaskoczyły swoją jakością i miodnością

Ha, miałem to samo pytanie zadać smile_prosty.gif

Ze wszystkich anime jakie oglądałem najbardziej zaskoczył mnie jeden tytuł. Kumpel przez dłuższy czas namawiał mnie bym to zobaczył i w końcu się zgodziłem. Chodzi o:

Kara no Kyoukai - już po pierwszym filmie wiedziałem, że będzie to jedna z najlepszych rzeczy jakie kiedykolwiek widziałem. Oczarowało mnie dosłownie wszystko. Mroczna atmosfera, brutalność, która nigdy nie przekroczyła pewnej granicy, historia, bohaterowie, muzyka. Wszystko. Z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnych filmów. Do dziś dnia uznaję Kara no Kyoukai za jeden z najlepszych tytułów jakie poznałem.

Oczywiście kilka innych tytułów także miło mnie zaskoczyło. Oczywiście podam tylko te, po których wiele lub niczego się nie spodziewałem. Killerów pokroju Psycho-Passa, który od początku był kreowany na coś dobrego wymieniał nie będę, bo lista była by strasznie długa.

Spice and Wolf - było nieco podobnie jak przy KnK. Anime, polecane przez tego samego kumpla, o którym kompletnie nic nie wiedziałem (o anime, nie o kumplu oczywiście). Okazało się, że mam do czynienia z bardzo przyjemną, spokojną serią fantasy gdzie ekonomia odgrywa całkiem ważną rolę.

Carnival Phantasm - oczekiwałem lekkiej komedii osadzonej w Nasuverse a dostałem doskonałą parodię Fate/stay night i Tsukihime.Niejednokrotnie płakałem ze śmiechu przy seansie. To jest po prostu tak absurdalne i głupie, że aż genialne.

Chuunibyou demo Koi ga Shitai! - nie spodziewałem się niczego specjalnego, i w sumie nic specjalnego nie dostałem, ale za to zobaczyłem dość przyjemną komediową seryjkę z romansem w tle.

Ikoku Meiro no Croisée - nieco jak wyżej. Porządne okruchy życia z lekkim tłem historycznym i porzesympatyczną główną bohaterką. Lubię takie rzeczy. Zwykłe, ale w pewien sposób urocze. I tutaj coś takiego dostałem, choć nie spodziewałem się niczego.

Kokoro Connect - jeden z tych wielu tytułów, których nie miałem najmniejszego zamiaru oglądać. Po zakończeniu wyszło mi za to jedno z najlepszych anime zaszłego roku. Cały czas miałem jeszcze niestrawności po Danshi Koukousei no Nichijou, więc tagi komedia i szkoła działały na mnie jeszcze nieco odstraszająco, ale przemogłem się i zobaczyłem. I naprawdę cieszę się, że to zrobiłem bo dostałem kawał porządnego anime. I chwała Studiu JG za wydawanie mangi, bo chętnie kupię.

Nanoha - nie wyszczególniam konkretnej części bo odnoszę się do ogółu. Nanoha udowadnia, że mahou shoujo może być oryginalne i nie musi być wcale aż tak bardzo magicznie. No chyba, iż bardzo magiczne są różdżki z rurami wydechowymi czy rewolwerowym bębenkiem z pociskami ;p

Sakamichi no Apollon - sam nie wiem czemu zacząłem to oglądać. Szybko jednak ten tytuł stał się dla mnie jednym z największych zaskoczeń swojego sezonu. Porządna obyczajówka o przyjaźni i miłości rodzących się wśród dźwięków jazzu z bohaterami, którzy nie są płytcy, tylko mającymi swoją historię i przeżycia determinującymi ich obecne zachowanie.

Myślę, że to wystarczy. Oczywiście w międzyczasie przewinęły się tytuły takie jak Another, Shinsekai Yori czy Psycho-pass, ale nie uwzględniałem ich ponieważ od początku to były anime, od których wiele oczekiwałem, a ideą tego pytania były tytuły, po których wiele się nie oczekiwało. Czy może się mylę?

Na koniec pozwolę sobie wspomnieć o kilku LNkowych miłych zaskoczeniach.

Fate/Zero - wiedziałem, że Gen Urobutcher Urobutchi ma talent, ale nie, że aż taki. Cztery tomy rewelacyjnej historii z bohaterami nie oszczędzanymi przez los, którzy niekiedy nie mają co liczyć na szczęśliwe zakończenie.

Sword Art Online - początkowo podchodziłem do tego nieco sceptycznie. Potem się przekonałem i wyczekiwałem anime. Po pierwszym odcinku stwierdziłem, że może warto by to poczytać. Poczytałem i nie żałuję. SAO to dobre czytadło, może nie rewelacyjne, ale dla mnie dobre. Teraz mam zaliczone sześć tomów i ubolewam, iż jeszcze nie zapowiedziano ekranizacji GGO. Sinon jest osóbką sympatyczną a i sama historia jest całkiem niezła (no i ten setting).

Book Girl - pierwszy tom kupiłem chyba przypadkiem. Oglądałem film i zauważyłem książeczkę w pewnym sklepie. A co mi szkodzi, pomyślałem i kupiłem. Okazało się, iż mam do czynienia z naprawdę świetną light novelką. Książka w pewien sposób mnie urzekła. Jest prosta, i czyta się ją całkiem przyjemnie.

Jeszcze mangi.

Magi - nie sięgnął bym pewnie po ten tytuł gdyby nie anime, i wiele bym stracił. Shounen, ale na swój sposób oryginalny ze względu na setting (japońska warjacja na temat Baśni z tysiąca i jednaj nocy). Historia, choć początkowo spokojna, szybko nabiera tempa i zaczyna się komplikować. Klimat przestaje być już taki sielski, nieraz jest krwawo i poważnie.

Edytowano przez Sefnir
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Anime, które najbardziej was... zawiodły.

Ostatnie anime, które obejrzałem bardzo mnie zawiodło. Mowa o "Tasogare Otome x Amnesia". Obejrzałem je po tak świetnym anime jak Guilty Crown i po prostu nie mogę uwierzyć jak można zrobić, aż taki gniot. Nie tyle, że to wizualny gniot (anime prawie bez animacji, a poboczne postacie to czarne ludki) to w dodatku ma koszmarnie irytującego, niedomyślnego i głupiego głównego bohatera (12 letni dzieciak). Największymi zaletami tego anime były nieliczne zabawne sceny i chwilami zachowanie głównej bohaterki. Najbardziej zepsuli 10 odcinek, a mógł być wyjątkowo klimatyczny i przejmujący. Możliwe, że ta seria została w dużej części popsuta z powodu jej przeznaczenia wiekowego (widać, że to anime dla gimnazjalistów, a nie licealistów), gdyż niektóre sceny były wyjątkowo okrutne jak na przykład

to, że główna bohaterka została żywcem złożona w ofierze.

Na poniższych obrazkach główna bohaterka (to znaczy ocenzurowana w wyjątkowo irytujący sposób).

m985yh.jpg

1r56s9.jpg

2nqw5ci.jpg

2/10

które was... zaskoczyły swoją jakością i miodnością.

Było ich znacznie więcej, ale niektóre to na przykład.

Fate/Stay Night - podobało mi się nawet bardziej niż Fate/Zero z powodu lepszej muzyki, bardziej emocjonujących walk i fajniejszych postaci. 9/10

Guilty Crown - miało być słabe/przeciętne, a okazało się zaskakująco świetne i to mimo pewnych nielogiczności czy niedopowiedzeń. Poza tym to arcydzieło wizualne. 9/10

Madoka - na początku "Madoka" mnie zraziła z powodu grafiki, ale jak widać to nie przeszkoda, żeby dane anime okazało się prawdziwą perełką i najlepszym mahou shoujo jakie widziałem. 9/10

Mushishi - wyjątkowa perełka anime z gatunku fantasy utrzymana w spokojnym klimacie. Każdy odcinek to nowy wątek i każdy był bardzo ciekawy. Niektóre odcinki to wyciskacze łez. Jak dla mnie ta seria praktycznie nie ma wad. 10/10

Macross Frontier: Itsuwari no Utahime - ten I film kinowy będący alternatywą dla serii TV uważam za arcydzieło, gdyż nie spodziewałem się, że będzie wyraźnie lepszy od serii TV (okazał się również dużo lepszy od II filmu kinowego MF). Wizualnie to absolutnie najwyższa półka wśród anime, podobnie muzycznie (mnóstwo genialnych piosenek), a fabularnie i pod względem postaci co najmniej bardzo dobrze. 10/10

Evangelion: 2.22 - nie ma nic lepszego z Evangeliona niż ten film. Zrobiony jest perfekcyjnie od początku do końca. Animacja zdecydowanie najwyższej klasy, wyjątkowo efektowne walki, fajni bohaterowie, ogromne emocje (szczególnie pod koniec), świetna muzyka. Film w dodatku był bardzo ciekawy fabularnie. 10/10.

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...