Skocz do zawartości
Gość CRD

Fallout (seria)

Polecane posty

@ Matysnext

Polecam Ci moda, który spowalnia zdobywanie max poziomu gra się w tedy naprawdę bardzo fajnie, a gra nie jest później taka łatwa. Dla ścisłości to F3 ogólnie jest bardzo łatwy a z modem zwiększającym max level to już w ogóle nie ma sensu.

Tu jest link do moda, o którym pisałem:

http://www.fallout3nexus.com/downloads/file.php?id=97

A tu polecam wątek na forum Trzynastego Schronu, na którym znajduję się lista bardzo fajnych i ciekawych modów.

http://www.fallout3.net/forum/index.php?topic=315.0

Polecam wszystkim...

Edytowano przez BeF1990
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeczytałem listę broni dodanych w Mothership Zeta i sczesze mówiąc ich potęga wbiła mnie w krzesło...

czy ktoś się orientuje może co do losów amunicji do tych broni poza statkiem obcych?

po ucieczce znaczy?

czy będzie równie niespotykana jak ta do alien blastera?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj przeczytałem listę broni dodanych w Mothership Zeta i sczesze mówiąc ich potęga wbiła mnie w krzesło...

A mnie jedyne co wbija w krzesło, to fakt iż Bethesda wydaje te wszystkie (w tym miejscu można wstawić obojętne jakie nasuwające się przekleństwo) dodatki... :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co poradzisz? kasakasakasakasa$$$$... Nie mają pomysłu ani ochoty na to żeby zrobić pełnoprawny dodatek, więc wypuszczają 'mody' które generalnie są miałkie i wiele fanowskich modów je na głowę bije. Ja już się wypowiadałem o mothershit zeta, jak dla mnie sam pomysł jest tak głupi i bezsensowny że todd chyba w tej całej głupocie już samego siebie przejść nie będzie potrafił. No ja Was proszę... Post apokaliptyczna gra i porywa nas statek obcych, normalnie prawie Prey... :down:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że będzie lepiej dopracowany, przynajmniej na płaszczyźnie fabularnej, dialogowej i postaciowo-graczowej (;P). W końcu to Obsidian Entertainment, studio odpowiedzialne za KOTOR2 (najdojrzalsza gra osadzona w świecie Star Wars, praktycznie Planescape: Torment in SPACE), które zatrudnia Chrisa Avellone, projektanta New Reno, Vault City, Planescape: Torment i pierwszej wersji Van Burena (tworzonej w oparciu o rozegrane sesje RPG) a głównym projektantem jest J. E. Sawyer, aż do upadku Black Isle główny projektant Fallout 3.

Nie ma żadnego powodu dla którego miałby ten projekt miałby być gorszy od Fallout 3, no, chyba że jest się docelowym odbiorcą Fallout 3, dla którego ważniejsze są fajowe ubranka i strzelanie do fajnie wyglądających potworków od dobrych dialogów, postaci, fabuły i dobrze zrobionego, spójnego świata.

Wreszcie Fallout 2 doczeka się pełnoprawnego sequela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

które zatrudnia Chrisa Avellone

Chris robi teraz Alpha Protocol, w jakimś wywiadzie czytałem, że nie zajmuje się Falloutem.

I ty w to wierzysz? Alpha Protocol wychodzi w październiku i jest wątpliwe, żeby twórca Vault City, New Reno, Van Buren, Biblii Fallouta i pierwszy, który chciał jakoś uporządkować problemy z kanonem był zupełnie niezainteresowany pracą nad tytułem który kocha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powiedziałem, że *wierzę*, tylko zaznaczyłem iż nie jest to w stu procentach pewne. Poza tym, czytałem również w innym wywiadzie na temat Van Burena - Chris twierdził, że gra mogłaby być lepsza od Tormenta pod względem fabularnym. Mam nadzieję, że wykorzystają swoje stare pomysły do stworzenia New Vegas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli Vegas ma dziać się w więszkości w mieście (przynajmniej tak sugeruje tytuł), to niestety ogranicza to używanie pomysłow z gry ktora miala posiadac i tereny meiskie i poza miejskie...

Czytając kiedys o VB dowiedziałem się keidyś czegoś o bandytach kreujących samych siebie mna rzysmkich legionistow. Całkiem fajny pomysł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi najbardziej podobał się wątek z Van Burena z Quasi-Ghulicą która była płodna i można było miec z nią dziecko.... krzyżówka człowieka z ghulem.... podobno zarywała do gracza tylko wtedy jak miał on odpowiednio niską charyzmę ;D Nie ma co, wątek niezły. Odnośnie tego radzę poczytać na Fallout Wiki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że w moim domu pojawił się nowiuśki komp, postanowiłem zarobić mniej więcej 2 letnie zaległości w grach. Na pierwszy ogień poszedł Fallout 3, który został zakupiony w komplecie z King's Bounty za 70 złotych. Muszę przyznać, że mimo iż byłem wielkim fanem 1 i 2 to nie interesowałem się zbytnio grą. Przeczytałem tylko recenzję w Cd Action, która nastroiła mnie pozytywnie. Dlatego też byłem pełen nadziei na dobrą zabawę.

Niestety obecnie dochodzę do wniosku, że autor recenzji napisał ją po zabawie przez jakieś 5-6 godzin i zapomniał wspomnieć o kilku irytujących wadach. Sam nie wiem od czego zacząć. Może troszkę o technikaliach. Nie wiem czy inni gracze też tak mieli, ale u mnie gra wywalała do Windowsa co mniej więcej godzinę zabawy. O ile nie trafiłem na jakieś zabugowane miejsce np. domek Burke'a w Megatonie, który był wyjątkowo felernym miejscem. Gdy wbiłem otwieranie zamków na 100% to stwierdziłem, że przeszukam mu chatkę. Niestety dojść do drzwi udało mi się za mniej więcej 5 próbą-wcześniej przekraczałem jakąś cienką magiczną linię wyrzucającą grę do Windowsa. Takich sytuacji było naprawdę masę i zazwyczaj po każdej takiej odechciewało mi się grać na jakiś czas. Ale potem zawsze wracałem, bo ta gra naprawdę ma w sobie to nieokreślone coś.

Sprawa druga-walka. Szczerze mówiąc przed rozpoczęciem gry byłem niezbyt pewien czy VATS to dobry pomysł, ale teraz uważam, że jest to jeden z najlepszych elementów gry, chociaż lekko niedopracowany. Przydatny był zwłaszcza na początku, gdy miałem straszne braki w amunicji. Jednak nie jestem stanie zrozumieć dlaczego zmuszany byłem do oglądania powtórek w zwolnionym tempie. Muszę przyznać, że przez pierwsze 15 minut było to fajne, ale po mniej więcej godzinie strasznie irytujące. Do tego te groteskowe sceny odstrzeliwania kończyn. Czy ktoś może wyjaśnić mi sens tych scen, poza przypodobanie się tępym amerykańskim konsolowcom? Jeszcze mogę zrozumieć odstrzelenie głowy albo ręki (z pistoleciku 10 mm), ale nigdy nie zapomnę sceny w której Bethesda osiągnęła szczyt kiczu. Walka, dzielny Mad Max kontra bandyci krytyczne trafienie w lewą nogę, w rezultacie trafienia bandyta stracił obydwie nogi, jedną rękę i głowę, które rozleciały się we wszystkich kierunkach. Co to ma być do jasnej ch*lery? Postal: Pustkowia?

Miałem napisać dzisiaj pełną recenzję, ale chyba prędzej zasnę. Dlatego ciąg dalszy jutro:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie już dawno przestałem czytać recenzje w CD-Action, właśnie ze względu na ich huraoptymistyczny styl typowy dla większości mediów growych, jak i brak rzetelnego, obiektywnego recenzowania. Ale to temat na inną bajkę...

A propos Fallout - przejrzyjcie sobie COMBATAI.MSG w oryginałach, można natknąć się na ciekawe bajerki, jak na przykład teksty Cassidy'ego, z których wynika, iż ma ponad 60 lat, metalową płytkę w głowie, brak jednego oka i generalnie sto jeden różnych dolegliwości.

I snajper niesamowity, pomimo swoich problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety przy zręczności 10, tryb VATS wystarcza na 1 do 4 strzałów w zależności od wybranej broni. Potem musimy walczyć w trybie FPS. Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach zrobienie przyzwoitego trybu walki w pierwszej osobie nie powinno być żadnym problemem. Niestety walki są niesamowicie monotonne i pozbawione jakiejkolwiek dynamiki. Do tego wybór broni jest w sumie dość spory. ale nie oszałamiający. Chyba wszystkie spluwy, które używałem do końca gry znalazłem w przeciągu pierwszych 3 godzin. W zasadzie wszystkie znalezione później (poza tym mega karabinem plazmowym, i ulepszonym pistoletem maszynowym 10 mm) były przeze mnie nie używane (z Grubasa wystrzeliłem raz, do tego w wąskim pomieszczeniu, więc 1 próba zabiła i mnie i przeciwnika, działko obrotowe Gatlinga jest tak samo bezużyteczne jak zwykłe działko obrotowe, pistolety i karabiny laserowe szły na handel). Zwłaszcza na początku gry musimy nosić przy sobie cały arsenał, bo choć amunicji jest sporo, to pasuje do różnych broni. Miało być realistycznie, wyszło komicznie. W grze dużo zmienia przyjęcia kompana. Ja kończyłem grę wędrując z Jericho, ponieważ Fawkes odmówił ze względu na niską karmę a paladyn jakiś tam stwierdził, że mogę mieć tylko jednego towarzysza. Przez chwilę (tj. jakieś 2 minuty) towarzyszył mi też Ochłap. Pośrodku niczego stwierdziłem, że wypróbuję opcję dialogową, znajdź mi amunicję). Piesek ochoczo pobiegł w kierunku północnym. Mimo tego, że zostawiłem odpaloną grę na jakieś 30 minut, a potem poszedłem za nim z ekspedycją ratunkową, to nigdy go nie odnalazłem. Ale muszę przyznać, że posiadanie towarzysza jest bardzo przydatne. Wreszcie przeciwnicy, którzy respią się za twoimi plecami nie są tak irytujący. Szkoda, że w walce nie ma sposobu na zmuszenie przeciwnika do poddania. Owszem możemy odstrzelić mu nogę, ale jest to równoznaczne ze zgonem. Nie wiem czy wiecie, ale to ogłuszająca broń, której używają łowcy niewolników nie działa na nich samych:)

Punkt trzeci świat gry. Po wyjściu z krypty byłem naprawdę oszołomiony. Piękna panorama zniszczonego świata, niezwykle sugestywne zgliszcza i pustkowia. Niestety po jakimś czasie zaczęła irytować mnie niesamowita monotonia, która była najbardziej widoczna w czasie wędrówki po metrze. WSZYSTKIE tunele są identyczne i WSZYSTKIE stacje są bliźniacze. Na powierzchni jest już lepiej. ale też modele często się powtarzają. Jednak większym problemem jest świat gry, który choć sprawia wrażenie pustego i ogromnego, wcale taki nie jest. Sama mapa główna jest przeciętnej wielkości, ale jest znacznie, znacznie rozbudowana przez różnego rodzaju lokacje. Jednak znów zabrakło twórcom pomysłów i wiele z nich jest wtórnych i po prostu nudnych, także mimo odkrycia może 3/4 z nich nie mam ochoty eksplorować dalej. Zwłaszcza, że mój level jest już maksymalny. No i wszechobecne niewidzialne ściany zmuszające nas do wybrania okrężnej drogi (no bo nasz dzielny wojak nie jest w stanie wdrapać się po gruzie). Dodatkowo, w przeciwieństwie do F1 i F2, istnieją tu tylko 2 miasta Megatona i Rivet City (nie wiem jak wygląda Tennypenny, bo mi się nie chce tam iść) a reszta to jakieś śmieszne karły. O ile w F1 i 2 z praktycznie każdym można było pohandlować tak tutaj jest takich osób bardzo mało, a te które są po pierwsze nie mają nic ciekawego na sprzedaż, po drugie mają strasznie mało kapsli. Dlatego też mam w moim dołku szafkę pełną złomu (masa pancerzy, pistoletów, karabinów i tym podobnych), którego nie mam komu sprzedać. Mimo to mój majątek wynosi około 8000 kapsli, mimo że w pełni umeblowałem sobie domek.

Kolejna sprawa NPC i dialogi. Niestety poziom jest mizerny. Widać to zwłaszcza po postaciach nieistotnych dla gry, z którymi możemy rozmawiać. Generalnie wystarczy zagadać do jednej z nich i już dowiemy się co mają do powiedzenia wszystkie inne. Poziom questów jest nierówny. Niektóre są po prostu idiotyczne jak np. misja rozbrojenia bomby, która jest niebezpieczna tylko gdy się przy niej majstruje. Co robi dzielny szeryf megatony? Zleca rozbrojenie nieznajomemu osobnikowi. Pomijam fakt, że opcja dialogowa z bombą pojawia się zanim w ogóle dowiemy się, że tam jest. Swoją drogą bardzo często miałem sytuację, że rozmawiałem o rzeczach o których nie powinienem wiedzieć. W miejscowym salonie siedzi gostek Burke, który zleca nam wysadzenie Megatony. Dla niepoznaki ubrał się inaczej niż inni i mówi głośno o swoich planach, ale co tam. Niech żyje logika. Reszta questów opiera się na typowych zadaniach: "Idź do punktu A i zabij tam wszystkich", "Idź z punktu A do B zabijając po drodze wszystkich", "Wróć w glorii i chwale". Oczywiście są pojedyncze wyjątki, które poprawiają ogólny rozrachunek.

Mimo tych wszystkich wad grało się przyjemnie, ale po spędzeniu z grą około 20 godzin nie mam ochoty do niej wracać. Jest to gra wyraźnie wtórna i niedopracowana, która nie zapada w pamięć. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek chciał przejść ją ponownie, bo jej wtórność znudzi mnie błyskawicznie. Po pierwszych 4 godzinach gry może i zgodziłbym się z oceną Huta, ale po 20 wystawiłbym Falloutowi 3 słabe 7/10. Smutne, że Bethesda dla zbicia kasy poświęciła pewien symbol.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo wymowne jest też porównanie sposobu w jaki Fo1/Fo2 traktują broń nuklearną a wjaki sposób robi to Fo3.

W Fo1 i Fo2 broń atomowa jest unikalna, rzadko spotykana (w bazie Mistrza i na platformie wiertniczej Enklawy), traktowana z szacunkiem i ostrożnością. Właśnie ona jest odpowiedzialna za zniszczenie świata i między innymi dlatego nawet Mistrz (prawdopodobnie najinteligentniejsza istota w historii pustkowi) nie chce ponownie jej uwolnić:

{202}{}{This is our Master's weapon of last resort. If we find

an enemy we cannot defeat in battle, then we will destroy them

with this. But I doubt this will ever happen. Even our Master

does not want to unleash the dreaded power of the atom again!}

Z GenSarg.msg.

Porównajmy to z Fo3, gdzie w ciągu pierwszych paru godzin grania możesz wysadzić atomówką miasto, masz eksplodujące atomowe samochody, atomową katapultę, bazę pełną atomówek, śmigłowce z mini atomówkami i gigantycznego robota ciepiącego atomówki we wszystko co się rusza.

Mówiąc krótko, dużo bardziej prymitywne wykorzystanie motywu bronijądrowej w świecie postnuklearnym.

Fo3 nie jest jednak kompletną klapą - uwielbiam projekt graficzny. Wizja retrofuturystycznych Stanów Zjednoczonych roku pańskiego 2077 jest naprawdę ujmująca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I snajper niesamowity, pomimo swoich problemów.

Ha, kiedyś byłem szczerze przekonany że bronie towarzyszy są traktowane nieco inaczej (jeden skill, takie głupoty) bo po daniu Cassidy'emu pistoletu pulsowego/plazmowego w ogóle nie zauważyłem straty celności. IMO być może najpotężniejszy członek drużyny w F2 - Skynet wymaga sporo roboty, Marcus lubi walić po plecach i nie nosi pancerzy, Sulik jest niezłym - samobójcą w późniejszych etapach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minusem Cassidyego jest to, że nie może używać żadnych narkotyków, inaczej wysiada mu serce.

Osobiście biorę obecnie Sulika, Vica, Cassidy'ego, Marcusa i Lenny'ego, dodatkowo Myron dla leków i okazjonalnie Skynet, jeśli mogę go dorwać.

Swoją drogą, grałeś z traitem Jinxed?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sulik jest niezłym - samobójcą w późniejszych etapach...

Nawet mi nie przypominaj :krecka_dostal: Pamiętam, że w niektórych fragmentach jego zachowanie potrafiło mi sporo krwi napsuć. Gdzie to najbardziej wnerwiało, w Navarro? Nie pamiętam już, jak sobie poradziłem z tym problemem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minusem Cassidyego jest to, że nie może używać żadnych narkotyków, inaczej wysiada mu serce.

Może sporo tracę ale i tak nie używam żadnych narkotyków.

Swoją drogą, grałeś z traitem Jinxed?

Nie, jakoś mnie nie kusił ._.

Moja drużyna? Nic niezwykłego. Sulik, Cassidy, Marcus, Skynet, K9/Dogmeat. Gdy naprawdę muszę, wezmę Myrona albo Vica. Do Enklawy idę albo sam albo bez Sulika i K9.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakis czas temu napisalem,ze fallout 3 to juz nie fallout i oparlem takie twierdzenie na zdaniu innych.

Oczywiscie zostalem za to "podsumowany".

Teraz zagralem,i wiem,ze... mylilem sie.

Ja tam nadal czuje klimat ;)

Moze teraz stwierdzicie,ze pewnie jestem newbie w fallout i 1 i 2 tylko widzialem,ew. raz przeszedlem-i bedziecie w bledzie.

Jedynke katowalem okolo 5-10 razy,dwojke 2x tyle,znam kazdego NPC w dwojce(doslownie :D),umiem zrobic kazdy quest etc. etc.

Teraz pora rozpracowac trojke :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee... a pistolet i karabin gaussa? Przecież to najpotężniejsza broń w całej grze, jako że omija pancerz. Ja sam nigdy z gatlingów nie korzystałem, a z bozara raz, bo poza fajnym wyglądem jakoś wg mnie więcej od innych broni nie oferowały (a ryzyko postrzelenia swoich było duże) U mnie marcus zawsze dzierżył Pulse Rifle, a ja albo Gauss Rifle albo Turboplazma Rifle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei ja zawsze gram postacią stroniącą od walki i moim jedynym towarzyszem jest cały plecak wypełniony Jetami. Z jednym punktem siły mogę podnieść jakąś broń dopiero po zdobyciu pancerza wspomaganego... ale nawet wtedy nie mam wystarczająco umiejętności, by cokolwiek przeciwnikom zrobić. No bo po co walczyć, jak można nie walczyć? xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To powodzenia przy losowych spotkaniach. Zwłaszcza z nieobitkami Armii Mistrza. Jeśli broni nie nosisz musisz mieć niebywałego farta, żeby przeżyć. A, no i wybacz wścibskość, ale jak

pokonujesz bossa

? Bo bez broni to dość trudne, przyznasz ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...