Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sonatica

Najgorsza gra

Polecane posty

Tu się z Tobą zgodzę. Seria GTA przyciągała mnie tylko do San Andreas, ile razy można robić to samo? Dajcie sobie spokój. W GTA IV grałem tylko na PS3 u kumpla, i średnio mnie gra przekonała, sama fizyka postaci już mnie odrzuca, że tak powiem Nico chodzi "za ciężko", chyba wiecie o co mi chodzi.

Misje: jedź tu, zabij tego, uciekaj przed policją, śledź tego, potem zabij, ojoj - to nie ten człowiek, goń tamtego, i tak w kółko.

Nie chodzi o "to samo" tylko ogólnie o samą grywalność i "klimat". Jakoś nie jestem w stanie zrozumieć zachwytu nad tą grą. Nie jest wytłumaczeniem, że po prostu nie czuję pociągu do bycia mafiozem bo pierwsze, stare GTA nawet mi się podobało. Chociaż jak tak sobie przypominam to i tak najbardziej lubiłem tam kombinację kody na broń+rozdupczanie. Więc może teza o braku pociągu do gangsterki jest uzasadniona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze w jakie grałem:

O matko, jak to przeczytałem, to się aż przestraszyłem. Wymieniłeś gry, która ja osobiście uznaje wręcz za kultowe, 10/10 z wykrzyknikiem.

The Sims - nuda i zabawa lalkami dla dziewczynek. Właściwie nie jest taka zła, ale nie jestem targetem tej gry. No i autorzy wskoczyli w za duże dla siebie buty z tą symulacją życia. A przynajmniej nie przy ówczesnej i nawet obecnej technologii. 3/10 z racji tego kim jestem.

Za niecałe 2 tygodnie skończę 21 lat. Poważnie, jestem studentem drugiego roku, PG, Automatyka i Robotyka, jakby ktoś pytał :) W Simsy gram od bodajże 2000 roku, czyli praktycznie od początku serii. Jak widzisz, nie jestem małą dziewczynką; więc pewnie też się do targetu nie zaliczam. A mimo to ciągnęło mnie (i nadal ciągnie) do tej gry, jak do żadnej innej.

Czy widziałeś kiedyś lepszego sandboxa? Nie spotkałem się z żadną inna grą oferującą taką swobodę (chyba, że Ty znasz jakiś tytuł...?). Gra, w której możesz dosłownie robić wszystko (od wnerwiania sąsiadów za miedzą po prowadzenie własnej firmy pogrzebowej :D) - zasługuje na 3/10? No proszę, to w takim razie na co zasługują te wszystkie pseudo-swobodne Crysisy etc?

Ghotic Noc Kruka - żeby dorosły facet, nawet z niezbyt rozwiniętymi umiejętnościami bojowymi, miał problemy z zabiciem przerośniętego komara albo dwóch. Nie zdzierżyłem tego oraz badziewnego sterowania i jakiejś takiej ogólnej niemrawości. Nie wiem co ludzie w tym widzą. 2/10

Gothic - to po pierwsze. A co do argumentacji...

Żeby dawać grze 2/10, bo główny bohater nie może poradzić sobie z "przerośniętym komarem"? Wątpię, byś sam dał sobie radę. :D G2:NK to dość trudna gra, szczególnie jak na dzisiejsze standardy. Zresztą, tak to już jest w RPG, że zwykle zaczynamy troszkę mizerną postacią, by z czasem stać się Prawdziwym Bohaterem. Rozumiem, że wolałbyś, aby Bezimienny od razu rozsmarowywał wszystko, co napotka na swojej drodze, najlepiej z zasłoniętymi oczyma?

A sterowanie - nie było AŻ takie złe (chociaż fakt - mogło być lepiej). Ujmę to tak - w żaden sposób nie umniejszało to grze.

Nowa seria GTA (tak! ta z ocenami 10/10 w CDA) - Jedyne co znalazłem w niej fajne to rozpierducha po wpisaniu kodów na broń. Pierwsze rozpikselizowane GTA mi się podobało, tego nowego nie lubię. 5/10 po wpisaniu kodów na broń.

Pierwsze GTA, tak, to było coś. Ale trzeba oddać sprawiedliwość - ta gra bardzo dużo zyskała na przeniesieniu jej w trójwymiar. Zmieniła się nie tylko grafika, również i mechanizmy rozgrywki, konstrukcja misji; przede wszystkim pojawiła się w miarę sensowna fabuła.

Zresztą, chyba w żadnej grze eksploracja terenów nie dawała takiej frajdy, jak właśnie w GTA.

Mass Effect 1 - fajny do pierwszej jazdy tym durnym samochodem. Mnóstwo bezsensownych zadań pobocznych mających na celu sztuczne wydłużenie gry sprowadzajęcych się głównie do jazdy badziwiem na kółkach, wybiciu przeciwników w podobnych mapach i powrocie. Opcjonalnie jeszcze zbieraniu "pokemonów" jak nazwaliśmy to z moim kolegą. Czyli różnych nie mających praktycznego zastosowanie achivmentów. Na szczęście to nie jest obowiązkowe. Uwiera trochę bezsensowny świat. Wszyscy kosmici są ssakami a ich kobiety mają duże piersi. Zawsze 2 i w miejscu jak u naszych pań. Następnie pod nóż idzie sklepik na pokładzie statku. Kto mógł wpaść na tak chory pomysł?

Jazda Mako rzeczywiście mogła być nieco frustrująca, nie przeczę. Z drugiej strony, tych sekwencji nie było aż tak wiele; mnie osobiście rozjeżdżanie gethów sprawiało duża przyjemność:)

Kosmici - nie wszyscy są ssakami, prawdę powiedziawszy - tylko ludzie. Mnie też zastanawiała trochę budowa ciał obcych, szczególnie asari, turianie i quarianie wyglądali dość podobnie do nas. Ale cóż, jakoś nie wyobrażam sobie romansu z Liarą, gdyby miała sześc macek, jamochłon zamiast twarzy, a jej skóra wyglądała jak pomarszczona galareta...:)

Sklepik - rzeczywiście, to trochę poroniony pomysł.

Wiesz co? Rozumiem Twoje zastrzeżenia, serio... ale - jakby nie patrzeć - to błahostki, zupełnie nie przeszkadzające w rozgrywce. W obliczu ratowania galaktyki, świetnych postaci (dialogi!), niebanalnych wyborów - o takich rzeczach się najzwyczajniej nie myśli. Dopiero po czasie człowiek zaczyna się zastanawiać - mówiąc kolokwialnie - "Czemu Tali miała cycki?" (chociaż - prawdę powiedziawszy - bardziej interesowała mnie jej twarz :))

Ufff, ale się rozpisałem. Żeby wnieść coś konkretnego do tematu:

Najgorsza gra: "Max i Maria na zakupach" czy jakoś tak...Dawno, dawno temu, chyba z 10 lat wstecz, młodsza siostra mnie tym katowała. Teraz sama pewnie by się nie przyznała, że w coś takiego grała.

Otóż o co w tej produkcji chodziło? Była to "klasyczna" przygodówka point'n'click, której głównym celem było... robienie zakupów. I nie mam tu na myśli jakichś ciuchów, ekwipunku etc. Raczej chlebek, mleko, pomidory - wiecie-rozumiecie. Tak, o czymś takim też da się zrobić grę, szkoda tylko, że cholernie nudną...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za niecałe 2 tygodnie skończę 21 lat. Poważnie, jestem studentem drugiego roku, PG, Automatyka i Robotyka, jakby ktoś pytał :) W Simsy gram od bodajże 2000 roku, czyli praktycznie od początku serii. Jak widzisz, nie jestem małą dziewczynką; więc pewnie też się do targetu nie zaliczam. A mimo to ciągnęło mnie (i nadal ciągnie) do tej gry, jak do żadnej innej.

Czy widziałeś kiedyś lepszego sandboxa? Nie spotkałem się z żadną inna grą oferującą taką swobodę (chyba, że Ty znasz jakiś tytuł...?). Gra, w której możesz dosłownie robić wszystko (od wnerwiania sąsiadów za miedzą po prowadzenie własnej firmy pogrzebowej :D) - zasługuje na 3/10? No proszę, to w takim razie na co zasługują te wszystkie pseudo-swobodne Crysisy etc?

Skoro zaczynasz od pisania o sobie... Mam 23 lata, studiowałem politologię dopóki sobie nie odpuściłem, uczyłem się organizacji reklamy i organizacji ruchu turystycznego dopóki mi nie zlikwidowali tych kierunków i mam jak na razie uraz do dalszego studiowania. I nie uważam się za target dla tej gry. Zgoda - są i chłopacy których ciągnie Simsów. Dostała 3/10 za - jak to ująłem - wskoczenie twórców w za duże dla siebie buty. Ta gra miała być symulacją życia, ale daleko jej do tego. Czemu każdy sim w równym stopniu nadaje się do każdej pracy? Czemu de facto nie ma tam czegoś takiego jak naturalne talenty i predyspozycje? Cechy każdego sima mogą być ostatecznie identyczne. Jeden jest zdolnym kucharzem, ktoś inny ma talent do informatyki, jeszcze ktoś inny ładnie maluje - tak jest w życiu. Nie ma tego w grze bo twórcy porwali się na coś co przy ówczesnej technologii ich przerastało. Cały czas pisałem o części pierwszej. W inne nie grałem bo ta pierwsza mnie zniechęciła. Poza tym wcale nie chcę prowadzić normalnego życia w grze. Nie wyskakuj mi tu tylko z "ale ktoś inny chce" bo to mój prywatny spis najgorszych gier w jakie grałem a nie kogoś innego. Nie jestem telepatą i nie wiem kto co lubi więc nie biorę tego pod uwagę.

Gothic - to po pierwsze. A co do argumentacji...

Żeby dawać grze 2/10, bo główny bohater nie może poradzić sobie z "przerośniętym komarem"? Wątpię, byś sam dał sobie radę. :D G2:NK to dość trudna gra, szczególnie jak na dzisiejsze standardy. Zresztą, tak to już jest w RPG, że zwykle zaczynamy troszkę mizerną postacią, by z czasem stać się Prawdziwym Bohaterem. Rozumiem, że wolałbyś, aby Bezimienny od razu rozsmarowywał wszystko, co napotka na swojej drodze, najlepiej z zasłoniętymi oczyma?

A sterowanie - nie było AŻ takie złe (chociaż fakt - mogło być lepiej). Ujmę to tak - w żaden sposób nie umniejszało to grze.

Właśnie tak. Oprócz tego dostał za niemrawość, sterowanie i ogólny bezsens. Nie chcę żeby bohater był na 1 poziomie terminatorem. Niech się nie porywa na jakieś orki, bandytów czy inne takie, ale przerośnięty komar (delikatne stworzenia) czy szczur nie powinny stanowić problemu dla dorosłego, uzbrojonego w cokolwiek mężczyzny. Nawet maga czy złodzieja. Co do sterowania ujmę to tak - jeśli z trudem poruszam się postacią czyli de facto z trudem gram to umniejsza to grze.

Pierwsze GTA, tak, to było coś. Ale trzeba oddać sprawiedliwość - ta gra bardzo dużo zyskała na przeniesieniu jej w trójwymiar. Zmieniła się nie tylko grafika, również i mechanizmy rozgrywki, konstrukcja misji; przede wszystkim pojawiła się w miarę sensowna fabuła.

Zresztą, chyba w żadnej grze eksploracja terenów nie dawała takiej frajdy, jak właśnie w GTA.

Większą frajdę z eksploracji miałem w Morrowind czy Oblivionie (cieńszy jednak od poprzednika). W nowym GTA prawie nie czułem, że jadę samochodem. Moja babcia z chorą nogą szybciej biega niż to jeździ. Nie rozumiem zachwytów nad tą grą, nie była dla mnie grywalna mimo nawet dobrych technicznie mechanizmów rozgrywki.

Mass Effect 1 - fajny do pierwszej jazdy tym durnym samochodem. Mnóstwo bezsensownych zadań pobocznych mających na celu sztuczne wydłużenie gry sprowadzajęcych się głównie do jazdy badziwiem na kółkach, wybiciu przeciwników w podobnych mapach i powrocie. Opcjonalnie jeszcze zbieraniu "pokemonów" jak nazwaliśmy to z moim kolegą. Czyli różnych nie mających praktycznego zastosowanie achivmentów. Na szczęście to nie jest obowiązkowe. Uwiera trochę bezsensowny świat. Wszyscy kosmici są ssakami a ich kobiety mają duże piersi. Zawsze 2 i w miejscu jak u naszych pań. Następnie pod nóż idzie sklepik na pokładzie statku. Kto mógł wpaść na tak chory pomysł?

Jazda Mako rzeczywiście mogła być nieco frustrująca, nie przeczę. Z drugiej strony, tych sekwencji nie było aż tak wiele; mnie osobiście rozjeżdżanie gethów sprawiało duża przyjemność:)

Kosmici - nie wszyscy są ssakami, prawdę powiedziawszy - tylko ludzie. Mnie też zastanawiała trochę budowa ciał obcych, szczególnie asari, turianie i quarianie wyglądali dość podobnie do nas. Sklepik - rzeczywiście, to trochę poroniony pomysł.

Wiesz co? Rozumiem Twoje zastrzeżenia, serio... ale - jakby nie patrzeć - to błahostki, zupełnie nie przeszkadzające w rozgrywce. W obliczu ratowania galaktyki, świetnych postaci (dialogi!), niebanalnych wyborów - o takich rzeczach się najzwyczajniej nie myśli. Dopiero po czasie człowiek zaczyna się zastanawiać - mówiąc kolokwialnie - "Czemu Tali miała cycki?" (chociaż - prawdę powiedziawszy - bardziej interesowała mnie jej twarz :))

"Nieco frustrująca" - bardzo łagodnie napisane. U mnie były bluzgi pod adresem twórcy modelu jazdy. Nie chcę realistycznych gier, ale niech będzie w nich przynajmniej wszystko jakoś logicznie ułożone, niech ma jakiś sens. A nie tak jak odblokowanie umiejętnością trybu automatycznego w broni palnej. Chciłbym żeby tworcy dokładnie przemyśleli każdy pomysł jaki wprowadzają do gry.

Ale cóż, jakoś nie wyobrażam sobie romansu z Liarą, gdyby miała sześc macek, jamochłon zamiast twarzy, a jej skóra wyglądała jak pomarszczona galareta...:)

Nie romansuje się z kosmitami tak samo jak nie romansuje się z krowami. Wątek miłosny w fabule ma sens, ale między Shepardem a np. Ashley Williams. Tak - kosmitki mogą mieć macki, jamochłony zamiast twarzy i pomarszczoną skórę. Mają spełniać kanony urody kosmitów a nie nasze. Romans ludzko-kosmicki to śmieszny pomysł w swojej durnocie.

Zapomniałem jeszcze o wyborze opcji podczas dialogów. Jaki sens ma robienie kółka z opcjami "1. Oczywiście.

2.Tak.

3. Zgadzam się."? Czym w merytoryce różnią się te opcje? Może i nie zawsze tak jest, ale jest to kolejny punkt na liście bezsensów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zaczynasz od pisania o sobie... Mam 23 lata, studiowałem politologię dopóki sobie nie odpuściłem, uczyłem się organizacji reklamy i organizacji ruchu turystycznego dopóki mi nie zlikwidowali tych kierunków i mam jak na razie uraz do dalszego studiowania. I nie uważam się za target dla tej gry. Zgoda - są i chłopacy których ciągnie Simsów. Dostała 3/10 za - jak to ująłem - wskoczenie twórców w za duże dla siebie buty. Ta gra miała być symulacją życia, ale daleko jej do tego. Czemu każdy sim w równym stopniu nadaje się do każdej pracy? Czemu de facto nie ma tam czegoś takiego jak naturalne talenty i predyspozycje? Cechy każdego sima mogą być ostatecznie identyczne. Jeden jest zdolnym kucharzem, ktoś inny ma talent do informatyki, jeszcze ktoś inny ładnie maluje - tak jest w życiu. Nie ma tego w grze bo twórcy porwali się na coś co przy ówczesnej technologii ich przerastało. Cały czas pisałem o części pierwszej. W inne nie grałem bo ta pierwsza mnie zniechęciła. Poza tym wcale nie chcę prowadzić normalnego życia w grze. Nie wyskakuj mi tu tylko z "ale ktoś inny chce" bo to mój prywatny spis najgorszych gier w jakie grałem a nie kogoś innego. Nie jestem telepatą i nie wiem kto co lubi więc nie biorę tego pod uwagę.

Dobra, od początku. Tego wstępu nie napisałem, by się pochwalić - chodziło mi raczej o ogólnie przeciwstawienie się ogólnie przyjętemu światopoglądowi, że "simsy są dla małych dziewczynek". Nawet nie wiesz, ile się nasłuchałem od młodych samców, że gra to szajs, "dla bab" i w ogóle - kijem nie tykać. Bleh.

The Sims we wczesnych fazach projektu miało skupiać się tylko na budowaniu domów, potem zostało "przemianowane" na symulację życia. Uproszczoną symulację, nikt tego nie ukrywał. To tak jak czepianie się, że w FPSach rzadko kiedy giniemy od pierwszej kulki, zwykle nasz "hero" przyjmuje na klatę cały magazynek, zanim zdechnie. Nierealistyczne? No pewnie, ale gdyby każda gra była realistyczna, interesowaliby się tym tylko najwięksi zapaleńcy. Grając, zgadzamy się na pewne uproszczenia, prawda?

Poza tym - twórcy Sims najwyraźniej zadali sobie te samo pytanie co i Ty i z każdą następna częścią "urealniają" simsy, co - moim zdaniem - wychodzi grze na minus. Trójka jest po prostu zbyt przepakowana cechami i umiejętnościami, definiującymi każdego człowieczka - za dużo tego, "to nie to samo, co kiedyś."

Gwoli ścisłości, nie zmuszam Cię do lubienia tej gry; po prostu nie zgadzam się z Twoją oceną. Rozumiem też, że to subiektywne odczucia. Ale...

Simsy, jak na owe czasy, były niezwykle nowatorskie, chociażby za to "należy" im się troszkę wyższa ocena. Ja na przykład nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie podniecają się Starcraftem. Grałem trochę, geniuszu gry nie pojąłem, ale potrafię ją docenić. W życiu nie postawiłbym 3/10 i umieścił na jednej półce z Maluch Racerem czy innymi "hitem". Teorii względności też do końca nie kapuję, ale nie mówię, że jest do niczego.

Właśnie tak. Oprócz tego dostał za niemrawość, sterowanie i ogólny bezsens. Nie chcę żeby bohater był na 1 poziomie terminatorem. Niech się nie porywa na jakieś orki, bandytów czy inne takie, ale przerośnięty komar (delikatne stworzenia) czy szczur nie powinny stanowić problemu dla dorosłego, uzbrojonego w cokolwiek mężczyzny. Nawet maga czy złodzieja. Co do sterowania ujmę to tak - jeśli z trudem poruszam się postacią czyli de facto z trudem gram to umniejsza to grze.

Co definiuje "delikatne stworzenie"? Ja "zerową" postacią w Gothicu "polowałem" na owce i mniej ogarnięte gobliny. Jak pisałem, gra jest trudna, bardziej realistyczna (o ile można zastosować to określenie do świata fantasy). To trochę dziwne - w Gothicu nadmierny realizm Ci przeszkadza, w Simsach przeszkadza Ci jego brak?

Sterowanie, jak mówiłem, niezbyt intuicyjne, w miarę jednak szybko się w nim zorientowałem. Poza tym, od tego są opcje klawiatury, by takie rzeczy dostosować do własnych wymagań.

Większą frajdę z eksploracji miałem w Morrowind czy Oblivionie (cieńszy jednak od poprzednika). W nowym GTA prawie nie czułem, że jadę samochodem. Moja babcia z chorą nogą szybciej biega niż to jeździ. Nie rozumiem zachwytów nad tą grą, nie była dla mnie grywalna mimo nawet dobrych technicznie mechanizmów rozgrywki.

Co do mechanizmów rozgrywki - z tym ciężko jest polemizować, bo - prawdę powiedziawszy - nie sprecyzowałeś, co było nie tak z tą grywalnością.

Skoro jednak skupiamy się na jeździe - GTA to nie symulator. Równie dobrze można się przyczepić, że poważna kraksa nie kończy się wezwaniem pogotowia, opatrywaniem ran, a jedynie "wygrzebaniem" się spod wraku auta ( i poszukaniem innego środka transportu).

Cóż - ekspertem od samochodów nie jestem; mnie model jazdy pasował. Tobie nie? W porządku, nie będę się spierał, chociaż odnoszę wrażenie, że ten argument jest nieco na siłę. I już nie przesadzaj z babcią, to nawet jak na hiperbolę jest przegięciem (albo masz wyjątkowo żwawą babcię :))

Poza tym - taka gra w "kaszance" ? Patrz mój przykład z Starcraftem i relatywistyką.

Nie romansuje się z kosmitami tak samo jak nie romansuje się z krowami. Wątek miłosny w fabule ma sens, ale między Shepardem a np. Ashley Williams. Tak - kosmitki mogą mieć macki, jamochłony zamiast twarzy i pomarszczoną skórę. Mają spełniać kanony urody kosmitów a nie nasze. Romans ludzko-kosmicki to śmieszny pomysł w swojej durnocie

Nie romansuje się też np. z wampirami. Wszystkie powinny być pomarszczone, łyse, przygarbione i w ogóle budzić obrzydzenie. Kanon, to kanon, no nie? :)

Zresztą, krowy to zły przykład, wątpię, by intelektualnie były w stanie "nadążyć" za człowiekiem, nawiązać więź emocjonalną. Kosmici - jak najbardziej.

W przypadku asari sytuacja jest o tyle jasna, że podobają się nie tylko ludziom, ale i turianom czy salarianom. Podejrzewam, że to nie tyle kwestia urody, co raczej jakieś... hipnozy (tak przynajmniej twiedził jeden Turianin na Illium w ME2). Ot, takie przystosowanie, coby zwabić inne rasy, prokreacja, geny, te sprawy. Może dlatego Liara wydaje nam się ładna, spełniająca nasze kanony urody ? :D Zresztą, bez niej Mass Effect wydawałby się nieco wybrakowany - i jestem pewien, że fani sami zaczęliby się prosić w kontynuacji o jakąś "kosmiczną rasę", z którą można byłoby "poromansować".

Poza tym - jak już napisałem - to raczej błahostka, niż rzeczą, która przekreślałaby dany tytuł.

Zapomniałem jeszcze o wyborze opcji podczas dialogów. Jaki sens ma robienie kółka z opcjami

"1. Oczywiście.

2.Tak.

3. Zgadzam się."?

Czym w merytoryce różnią się te opcje? Może i nie zawsze tak jest, ale jest to kolejny punkt na liście bezsensów.

Wskaż mi taki dialog.

Szczerze, domyślam się do czego "pijesz" - jednakże sytuacji, w których "nieważne co wybierzesz i tak się stanie, co ma się stać" jest stosunkowo niewiele (a już na pewno są lepiej "zakamuflowane"); gra musi mieć jakieś punkty zaczepienia fabuły. W większości przypadków realny wybór jednak jest. Równie dobrze możesz zarzucić ME, że nie można zwerbować np. Sarena i przekonać go, by razem z nami walczył przeciwko Żniwiarzom. To nie Simsy, tu nie da się wszystkiego :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tak. Oprócz tego dostał za niemrawość, sterowanie i ogólny bezsens.

Ktoś tu chyba chce zdobyć popularność poprzez mieszanie z błotem porządnych gier. :) Gothic to gra fenomenalna i strasznie rażą mnie w oczy głupoty, które tutaj powypisywałeś...

Nie chcę żeby bohater był na 1 poziomie terminatorem. Niech się nie porywa na jakieś orki, bandytów czy inne takie, ale przerośnięty komar (delikatne stworzenia) czy szczur nie powinny stanowić problemu dla dorosłego, uzbrojonego w cokolwiek mężczyzny.

Bezimienny na pierwszym poziomie, czyli zaraz po rozpoczęciu gry, był wychudzonym i zmęczonym człowiekiem bez jakiegokolwiek ekwipunku. Normalne więc, że nie daje sobie rady z agresywnymi, zmutowanymi zwierzętami. :o

Co do sterowania ujmę to tak - jeśli z trudem poruszam się postacią czyli de facto z trudem gram to umniejsza to grze.

Sterowanie nie jest idealne, ale też nie na tyle złe, aby nie dało się komfortowo grać w tę grę. Szukasz WIELKICH minusów na siłę, kolego. :)

Większą frajdę z eksploracji miałem w Morrowind czy Oblivionie (cieńszy jednak od poprzednika). W nowym GTA prawie nie czułem, że jadę samochodem. Moja babcia z chorą nogą szybciej biega niż to jeździ. Nie rozumiem zachwytów nad tą grą, nie była dla mnie grywalna mimo nawet dobrych technicznie mechanizmów rozgrywki.

Właśnie gram w najnowsze GTA (a dokładniej w epizody). Nie mam problemu z modelem jazdy i eksploracją. Gra nie jest fantastyczna, ale IMHO stoi na bardzo wysokim poziomie, aż wstyd, że nie potrafisz docenić tak porządnie napisanego kodu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Sims we wczesnych fazach projektu miało skupiać się tylko na budowaniu domów, potem zostało "przemianowane" na symulację życia. Uproszczoną symulację, nikt tego nie ukrywał. To tak jak czepianie się, że w FPSach rzadko kiedy giniemy od pierwszej kulki, zwykle nasz "hero" przyjmuje na klatę cały magazynek, zanim zdechnie. Nierealistyczne? No pewnie, ale gdyby każda gra była realistyczna, interesowaliby się tym tylko najwięksi zapaleńcy. Grając, zgadzamy się na pewne uproszczenia, prawda?

FPS nie musi być realistyczny. Natomiast gra aspirująca do symulatora życia i owszem. Więc to nieco co innego niż czepianie się FPSów. Gdyby Simsy były tylko taką gierką w budowanie sobie domków to nie czepiał bym się wcale. Najwyżej napisałbym, że mnie to nie rajcuje takie budowanie domow i tyle. Uproszczenia w grach są w porządku jeśli twórcy nie aspirują do robienia symulatora prawdziwego życia. Jedyne uproszczenie jakie bym tu zrozumiał to język simów.

Poza tym - twórcy Sims najwyraźniej zadali sobie te samo pytanie co i Ty i z każdą następna częścią "urealniają" simsy, co - moim zdaniem - wychodzi grze na minus. Trójka jest po prostu zbyt przepakowana cechami i umiejętnościami, definiującymi każdego człowieczka - za dużo tego, "to nie to samo, co kiedyś."

Znaczy powoli zbliżają się do zamierzonego celu? Jak się robi coraz gorsze to może sam cel był zły? Może projekt powinien zostać gierką w robienie domów?

Simsy, jak na owe czasy, były niezwykle nowatorskie, chociażby za to "należy" im się troszkę wyższa ocena. Ja na przykład nigdy nie rozumiałem, dlaczego ludzie podniecają się Starcraftem. Grałem trochę, geniuszu gry nie pojąłem, ale potrafię ją docenić. W życiu nie postawiłbym 3/10 i umieścił na jednej półce z Maluch Racerem czy innymi "hitem".

Tu faktycznie racja. Zwiększam ocenę do 5/10 za orginalny pomysł. Do Starcrafta też podszedłem jakoś bez entuzjazmu, ale doceniam go.

Co definiuje "delikatne stworzenie"? Ja "zerową" postacią w Gothicu "polowałem" na owce i mniej ogarnięte gobliny. Jak pisałem, gra jest trudna, bardziej realistyczna (o ile można zastosować to określenie do świata fantasy). To trochę dziwne - w Gothicu nadmierny realizm Ci przeszkadza, w Simsach przeszkadza Ci jego brak?

Delikatne stworzenia = kruche stworzenia, z miękkim pancerzem lub jego brakiem. Nie porównuj Gothica z Simsami bo Gothic nie stara się być symulatorem życia więc jego realizm może mi przeszkadzać. Ale nie przeszkadza bo go nie ma.

Sterowanie, jak mówiłem, niezbyt intuicyjne, w miarę jednak szybko się w nim zorientowałem. Poza tym, od tego są opcje klawiatury, by takie rzeczy dostosować do własnych wymagań.

I nic to nie pomagało. Dalej mi się grało zwyczajnie źle.

Co do mechanizmów rozgrywki - z tym ciężko jest polemizować, bo - prawdę powiedziawszy - nie sprecyzowałeś, co było nie tak z tą grywalnością.

Było to, że jej nie było. Grywalność to inna nazwa frajdy jaką czerpiemy z gry. Granie w nowe GTA nie sprawiało mi frajdy więc uznałem, że ta gra nie ma dla mnie grywalności.

Skoro jednak skupiamy się na jeździe - GTA to nie symulator. Równie dobrze można się przyczepić, że poważna kraksa nie kończy się wezwaniem pogotowia, opatrywaniem ran, a jedynie "wygrzebaniem" się spod wraku auta ( i poszukaniem innego środka transportu).

Czy ja się czepiłem braku realizmu jazdy? Nie czepiłem. Chodziło mi o jej niemrawość i powolność.

Poza tym - taka gra w "kaszance" ? Patrz mój przykład z Starcraftem i relatywistyką.

Oceniam gry wedle mojego a nie twojego gustu. Tak więc nowe GTA bez przebaczenia ląduje u mnie w kaszance razem z Maluch Racerem i Simsami.

Nie romansuje się też np. z wampirami. Wszystkie powinny być pomarszczone, łyse, przygarbione i w ogóle budzić obrzydzenie. Kanon, to kanon, no nie? :)

Zresztą, krowy to zły przykład, wątpię, by intelektualnie były w stanie "nadążyć" za człowiekiem, nawiązać więź emocjonalną. Kosmici - jak najbardziej.

Nie chodzi mi o emocjonalną więź między krową a człowiekiem a przynależność gatunkową. Wampir to wedle legend nie do końca umarły człowiek więc powinien jak człowiek wyglądać. Ale fakt - romansowanie z wampirami podpada pod nekrofilię.

W przypadku asari sytuacja jest o tyle jasna, że podobają się nie tylko ludziom, ale i turianom czy salarianom. Podejrzewam, że to nie tyle kwestia urody, co raczej jakieś... hipnozy (tak przynajmniej twiedził jeden Turianin na Illium w ME2). Ot, takie przystosowanie, coby zwabić inne rasy, prokreacja, geny, te sprawy. Może dlatego Liara wydaje nam się ładna, spełniająca nasze kanony urody ? :D Zresztą, bez niej Mass Effect wydawałby się nieco wybrakowany - i jestem pewien, że fani sami zaczęliby się prosić w kontynuacji o jakąś "kosmiczną rasę", z którą można byłoby "poromansować".

I to jest problem. Każdy nieco humanoidalny gatunek kosmitów podoba się wszystkim. Jeśli u Asari to kwestia hipnozy to sytuacja jest jasna i logicznie wyjaśniona odnośnie tej rasy i więcej się tego nie będę czepiał. Nie pamiętam tylu szczegółów co ty.

Poza tym - jak już napisałem - to raczej błahostka, niż rzeczą, która przekreślałaby dany tytuł.

Zapamiętaj jedną zasadę: u mnie żaden idiotyzm nie jest błahostką.

Wskaż mi taki dialog.

Ja zapamiętuje same informacje a nie miejsca gdzie je znalazłem ani czas kiedy je znalazłem.

Szczerze, domyślam się do czego "pijesz" - jednakże sytuacji, w których "nieważne co wybierzesz i tak się stanie, co ma się stać" jest stosunkowo niewiele (a już na pewno są lepiej "zakamuflowane"); gra musi mieć jakieś punkty zaczepienia fabuły. W większości przypadków realny wybór jednak jest. Równie dobrze możesz zarzucić ME, że nie można zwerbować np. Sarena i przekonać go, by razem z nami walczył przeciwko Żniwiarzom. To nie Simsy, tu nie da się wszystkiego :)

A żebyś wiedział że da się go przekonać. Pod koniec można z nim nie walczyć choć i tak zginie. Może zwerbować to za duże słowo, ale przekonać i owszem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FPS nie musi być realistyczny. Natomiast gra aspirująca do symulatora życia i owszem.

Na jakiej podstawie to stwierdzasz? Jak już wspominałem, Sims byłoby zdecydowanie za trudne, gdy w pełni odwzorowywało prawdziwe życie - tak jak i każda gra. Uproszczenia są "wliczone" w zabawę i nie widzę powodu dla którego The Sims miałoby "grać" na innych regułach.

Znaczy powoli zbliżają się do zamierzonego celu? Jak się robi coraz gorsze to może sam cel był zły? Może projekt powinien zostać gierką w robienie domów?

O ile w ogóle mieli taką aspirację - w co szczerze wątpię.

Owszem, urealniają grę, wątpię jednak, by kiedykolwiek zaserwowali nam ultra-prawdziwą symulację -łącznie ze staniem w kolejce w pośredniaku i kanarami w autobusach. To po prostu by nie przeszło - zresztą, patrz argument wyżej.

To tak jakby powiedzieć, że programiści od CODa mieli za cel realistyczne ukazanie wojny. Przecież to o nie to chodzi!

Tu faktycznie racja. Zwiększam ocenę do 5/10 za orginalny pomysł. Do Starcrafta też podszedłem jakoś bez entuzjazmu, ale doceniam go.

No. Dałbym więcej, ale niech już Ci będzie :)

Delikatne stworzenia = kruche stworzenia, z miękkim pancerzem lub jego brakiem.

No to przyjmij do wiadomości, że te "przerośnięte komary" wcale nie były takie kruche.

Poza tym, nie przesadzaj, na 2-3 poziomie doświadczenia zabicie takiego stworka nie stanowiło już większego problemu.

Co do mechanizmów rozgrywki - z tym ciężko jest polemizować, bo - prawdę powiedziawszy - nie sprecyzowałeś, co było nie tak z tą grywalnością.

Było to, że jej nie było. Grywalność to inna nazwa frajdy jaką czerpiemy z gry. Granie w nowe GTA nie sprawiało mi frajdy więc uznałem, że ta gra nie ma dla mnie grywalności..

Zamiast precyzować, rzucasz jeszcze większym ogólnikiem. Pozwól, że pomogę: za dużo mapa, za dużo zadań? Przytłacza ogromem? Może monotonia? Gra wolno się rozkręca? Jest za łatwa/ za trudna? *

*niepotrzebne skreślić :)

Zapamiętaj jedną zasadę: u mnie żaden idiotyzm nie jest błahostką.

Gdybym miał takie podejście jak Ty, nie grałbym w nic. Znajdź tytuł, w którym nie ma ŻADNEGO idiotyzmu. Pod to można podciągnąć wszystko: dostałeś trzy kule na klatę; spoko, weź apteczkę, sekunda i już nie boli. To dopiero bzdura, dużo większa niż to, że gdzieś daleko mogą żyć kosmici podobni do nas.

Wskaż mi taki dialog.

Ja zapamiętuje same informacje a nie miejsca gdzie je znalazłem ani czas kiedy je znalazłem.

Bardzo wygodne. Byłem pewien, że coś takiego napiszesz. Coś skopali, ale nie wiem, gdzie, co i kiedy. ;)

Szczerze, domyślam się do czego "pijesz" - jednakże sytuacji, w których "nieważne co wybierzesz i tak się stanie, co ma się stać" jest stosunkowo niewiele (a już na pewno są lepiej "zakamuflowane"); gra musi mieć jakieś punkty zaczepienia fabuły. W większości przypadków realny wybór jednak jest. Równie dobrze możesz zarzucić ME, że nie można zwerbować np. Sarena i przekonać go, by razem z nami walczył przeciwko Żniwiarzom. To nie Simsy, tu nie da się wszystkiego :)

A żebyś wiedział że da się go przekonać. Pod koniec można z nim nie walczyć choć i tak zginie. Może zwerbować to za duże słowo, ale przekonać i owszem.

Tak, wiem o tym. Wystarczy mieć dużo punktów uroku/zastraszania. Z tymże nakłonienie do samobójstwa raczej nie przyrównałbym do zwerbowania do drużyny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy co do mojej opinii ktoś będzie miał jakiś sprzeciw. Najgorsze gry w jakie grałem? Trudne pytanie, ale mogę wymienić parę takich, w które miałem (nie)przyjemność się "wtopić":

- Wszystkie MMORPG, ale grałem tylko w Metina 2 i Rappelz. Drażni mnie w nich to, że nie da się ich przejść, nie ma żadnego głównego wątku, wszystko ogranicza się do zdobywania kolejnych leveli i lepszego ekwipunku poprzez przechodzenie powtarzających się w kółko questów, można by rzecz, pobocznych.

- Niskobudżetówki sprzedawane w kioskach, a przynajmniej większość. W pamięci zapisały mi się takie tytuły jak Wilczy Szaniec, Detektyw Rutkowski oraz RPM Tuning.

- Gothic 3 i Zmierzch Bogów - nieziemskie wymagania jak na gry tego okresu, przez co FPSy oscylowały w okolicach 10; pełna bugów; denna fabuła oraz parę innych powodów, których już nie pamiętam.

- Requital - nawet nie mogłem zacząć grać przez jakiś durny bug, wydałem 3 dychy na oryginał, bo zachęciły mnie screeny z tyłu opakowania.

- Seria Baldur's Gate - nie wątpię, że te gry mają wiele fanów i są przez masy ludzi okrzyknięte wyznacznikami i legendami gatunku RPG, ale mnie po prostu wynudziły, strasznie monotonne to wszystko (tak samo jak Dragon Age). Jedyne co mnie trzymało przy tej grze przez 3 godziny to głos Piotra Fronczewskiego. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może i moja kolej nadeszła by napisać coś nieprzyjemnego o danych grach ale jedziemy:

-Jak kolega wyżej napisał wszystkie MMORPG lub gry przeglądarkowe (nie licząc tankionline bo to naprawdę dobra ruska gra). Mnie po prostu nudzi to że ciągle przebywasz w świecie fantasy i wykonujesz questy oraz tym podobne. Również w takich grach denerwuje mnie to że ciągle jest spam w shoutboxie (wiem wiem to masowe jest ale dajcie spokój - ile można ciągle pisać "Sprzedam miecz rozłupywacz atak +1000000 obrona +100000 cena: miliardylion centauryńskich srebrnych monet ).

-Wszelkie gry pokroju diablo itd. Po prostu ich nie lubię. (domyślam się że gra ma wielu fanów) Osobiście jestem miłośnikiem FPSów pokroju F.E.A.R gdzie tylko czekasz co wyskoczy zza rogu a w Diablo mi tego brakuje (może III polubię o ile mi pójdzie). Jak to kolega napisał - wynudziło mnie to do reszty.

-Gier które mają wysokie wymagania jak np. właśnie Gothic III na rok 2006 lub Crysis na 2007 (nie wielu mogło wtedy uciągnąć na grafice very high takich gier).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Harry Potter i Insygnia Śmierci Część 1 - nudna, nudna, nudna, słaba grafika, powtarzalna

- Stubbs the Zombie - dla mnie gra bez jakiegokolwiek celu

- Lost: Zagubieni - słaba grafika, mocno liniowa, nudna

- Transformers: The Game - słaba grafika, beznadziejny model jazdy transformersami, ogólnie dno

Więcej jakiś naprawdę beznadziejnych gier, w które grałem sobie nie przypominam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej, a co myślicie o wydanym jakiś czas temu Alone in the Dark? Osobiście uważam go za bardzo fajną grę ALE... No właśnie... Skopane, zdupcone, nieprzemyślane, zrypane i jak ktoś sobie to jeszcze nazwie STEROWANIE zniszczyło praktycznie całkowicie tą grę... W samą grę naprawdę fajnie się gra ale co z tego jak jest to droga przez mękę. Już lepiej grało mi się na konsoli niż na PC...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gothic 3 Zmierzch Bogów (Bugów)-Bug goni buga a tamtego buga goni kolejny bug.

Wilczy szaniec-no comment.Żeby w grze kobiece głosy,ogólnie wszystkich postaci mówił jeden facet?!?

Duke Nukem Forever-Niech zgadnę zaraz mnie zjedzą fani Duke'a,ale najnowsza odsłona Księcia to tragedia!Duke Nukem 3D było o wiele lepsze.

Metin 2,Tibia-Bez sensu,brak jakiejkolwiek fabuły,ogółem dla mnie dno.

Prawie wszystko grane u kumpli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Kilka takich się znajdzie:

-Większość MMORPG - większość, bo jest kilka które mi pasują. Np RoM.

-Gothic 3 ZB - tego nawet nie przeszedłem. Po 1: B U G I!! Po 2: na początku gry udało mi się zdobyć pancerz Paladyna i miecz oscylujący koło 160 obrażeń i... było tak jak bez zbroi i z mieczem 50 obrażeń...

-Z G2 NK zgodzę się połowicznie. Nie podoba mi się dziwny poziom trudności. Już wyjaśniam. Grałem Paladynem, dopiero w 3-cim rozdziale zdecydowałem się na dodatkowe miejsce na wyspie. Miałem jeszcze problemy z pokonaniem np orka. Skończyłem, zdobyłem ciekawy mieczyk (ci, którzy grali, wiedzą o który mi chodzi), i brałem po... 2-3 orków na klatę.

Pewnie jest tego więcej, tylko, na szczęście, te, które mi się niespecjalnie podobały, wyrzucam z pamięci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała seria gothic (prawie zasnąłem, to prawie symulator zbieracza grzybów i tym podobnych.)

No błagam... Naprawdę nie robiłeś nic innego, tylko zbierałeś grzyby? I to w każdej części?

Sims (just for girls)

Dżinsy (just for boys)

Cywilizacji już nie chce mi się komentować...

Najgorsza gra? Hmm... Cały nakład Wilczego Szańca powinno się spalić. Podobnie jak gry pokroju Detektyw Rutkowski is Back.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej wspominam czas, gdy przyszło mi zagrać w coś, czym zachwycał się mój kuzyn a mianowicie w którąś z kolei grę z cyklu NBA. Od tamtej pory omijam szerokim łukiem wszelkie możliwe tytuły firmowane przez logo EA Sports.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wracajac ze szkoły, już mineło sporo lat ;) zauważyłem na witrynie kiosku, specnaz 2 na pierwszy rzut oka przyzwoita gra za bodajrze 19 zł. Po dojsciu do domu i długiej instalacji ku mojemu zdziwieniu po odpaleniu gry ukazało mi sie menue wygladajace jak z epoki gier poczatku XXIw. nie zrażony tym ustawilem wszystko na full. Po odpaleniu kampani można było gołym okiem zauważyć pixelozę, oraz wrogow przypominajacych kukly gdzie byly tylko dwa modele postaci, samo AL botow bylo porażające, wiecej nie moge powiedzieć bo od tego czasu gra leży w ciemnym kącie. Chyba najgorsza gra w jaka gralem, a raczej jaką uruchomiłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najgorsza gra w jaką grałem pomyslmy hmm... pewnego razu Wóciłem do domu niem miałem w co grac juz od paru dni więc zainstalowałem ,odpaliłem i zmusiłem się do gry w championship manager do dzis na widok tej gry mam moczenia nocne :wallbash:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marine Sharpshooter 3

Czemu najgorsza ?

1. Czego można się spodziewać po grze o nazwie Snajper Piechoty Morskiej 3

2. Pomocnik Idiota

3. Przeciwnik chyba sam chce się zabić wyskakując wprost na nas i nie chowając się

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marine Sharpshooter 3

Czemu najgorsza ?

1. Czego można się spodziewać po grze o nazwie Snajper Piechoty Morskiej 3

2. Pomocnik Idiota

3. Przeciwnik chyba sam chce się zabić wyskakując wprost na nas i nie chowając się

Aż muszę zobaczyć to cudo :D, faktycznie, już sam tytuł zabija :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...