Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

Podpisuje się wszystkimi kończynami pod postem HidesHisFace.

Dodam tylko, że cRPG z założenia jest przeniesieniem idei klasycznych RPG na komputery, a w prawie każdym takim RPG mamy możliwość grania postacią "dialogową". Ktoś może powiedzieć, że pierwsze gry cRPG nie dawały dużej swobody w wielu względach, ale trzeba pamiętać, że były one - uwaga! - pierwsze! Gatunek cRPG jeszcze wtedy raczkował, jednak widać było, że się rozwija we właściwym kierunku (Fallouty, Torment, Acranum). Niestety w którymś momencie zboczył z trasy i skutkiem tego musimy się teraz zadowalać przeróżnymi Oblivionami i Dragon Age'ami.

gatunek jest tym, co ludzie pod tym pojęciem rozumieją. I zdecydowana większość ludzi cRPG kojarzy nie tylko z Falloutem i Tormentem, ale również z Baldur's Gate, Gothikiem i Dragon Age. A skoro tak, to te gry SĄ RPG.

Zarówno Gothica, jak i Dragon Age spora część ludzi (może i większość, chyba nikt nie przeprowadzał jakichś ankiet) uważa za ACTION-RPG. Co dziwne w przypadku Baldur's Gate prawie wszyscy twierdzą już, że to cRPG w czystej postaci, mimo że niewiele się on różni od pozostałej dwójki. Jest to niekonsekwencja "większości ludzi" i dobitnie ujawnia ona, że na jej opinii nie można zanadto polegać.

Dlatego dla mnie definicją cRPG będzie zawsze gra dająca dużą swobodę rozwiązywania zadań, z otwartym światem, nieliniowa, o rozbudowanej fabule i dialogach oraz dużym replayability.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Gatunek cRPG jeszcze wtedy raczkował, jednak widać było, że się rozwija we właściwym kierunku (Fallouty, Torment, Acranum). Niestety w którymś momencie zboczył z trasy i skutkiem tego musimy się teraz zadowalać przeróżnymi Oblivionami i Dragon Age'ami.

Patrząc na proporcje i timeline - sprawa ma się odwrotnie. To "Fallouty i Tormenty" są anomaliami gatunku, zboczeniami, jednorazowymi/rzadkimi odstępstwami od normy, wyjątkami potwierdzającymi regułę - ich idei nie rozwija nikt poza samymi twórcami (ludzie Black Isle/Obsidiana), więc nie można IMO powiedzieć aby nadawały się na jakąś normę czy wyznacznik cRPGowatości. Poza tym - Fristron ma 110% racji, ot co.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, jest to chyba jedna z tych dyskusji, które można prowadzić latami, wymieniać argumenty, kontrargumenty...i zaczynać od początku. Spróbuję więc zmienić na chwilę temat.

Wymieniano tu już wielokrotnie Fallouty, Baldury, TES'y i Gothic, a ciekaw jestem bardzo, czy oprócz mnie jeszcze ktoś lubi wracać do "zamierzchłej" przeszłości gatunku?.Jeśli tak, to w jakie starocie gracie, jaka jest waszym zdaniem najlepsza?. Chodzi mi konkretnie o gry sprzed roku 96. Moim zdaniem pełno jest prawdziwych perełek, o których nikt nigdy nie pamięta w tematach poświęconych rpg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy oprócz mnie jeszcze ktoś lubi wracać do "zamierzchłej" przeszłości gatunku?

Jako człowiek, który jeszcze czasem zapuszcza pewną GoldBoxówkę, a ubóstwia pozycję z 1993 roku, chyba mogę powiedzieć, że się kwalifikuję :). Obie zresztą uważam za właśnie takie zapomniane czy nieznane perełki - Buck Rogers, nawet pomijając to, że był pełnoprawnym sci-fi RPG z czasów niepodzielnej dominacji fantasy, miał dość sporo ciekawych patentów, w tym wysoką "giętkość" scenariusza - w czasach, gdy zagadki RPGowe były na wzór przygodówek łańcuchem logicznym, w którym może i przedmioty można było znajdować w różnej kolejności, ale zagadki miały tylko jedno rozwiązanie, BR brał pod uwagę umiejętności drużyny. Aby np. dostać się do komputera medycznego i przeprowadzić operację mającą ocalić życie członków drużyny można było go "zhakować" aby ominąć zabezpieczenia automatyki, użyć znalezionego logu z zapisanym głosem do zdjęcia zabezpieczeń, albo też po prostu posadzić za sterami wykwalifikowanego medyka, aby całą operację przeprowadził ręcznie według notatek. A po pewnym czasie przed graczem otwierał się cały Układ Słoneczny; misje dane graczowi można było wykonać w dowolnej kolejności, ale też można było po prostu latać i niszczyć wraże krążowniki.

Druga pozycja ma natomiast Klimat i Świat, jakiego nigdzie indziej nie uświadczysz. Próbka w

:)

Z innych rzeczy przychodzi mi na myśl wiedziony nostalgią Dungeons of Avalon, całkiem zgrabna para prostych dungeon crawlerów, IMO doskonałe wprowadzenie do gatunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Buck Rogers" mnie niestety ominęło. Ale DoA jak najbardziej popieram :D. Moją pierwszą pozycją z gatunku był rewelacyjny "Eye of the Beholder" na Amigę. Od niego się zaczęło:D. Później dorwałem (ekstremalnym wysiłkiem) "Black Crypt"...i już wiedziałem, że nie ucieszy mnie żadna gra, bez statystyk i punktów doświadczenia:). A już absolutnie polecam serię "Krynn". Wygląda niezbyt widowiskowo, ale grać można bez końca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwych gier RPG już nie ma teraz są tylko bezmyślne siekanki z elementami RPG.

(to było w kontekście możliwości pacyfistycznej drogi)

W tym roku wyszły Alpha Protocol i Fallout New Vegas, na początku przyszłego Deus Ex Human Revolution, w kontekście Wiedźmina 2 też się mówi o możliwości "przeskradania"... Może ktoś mnie oświeci, bo ja sobie okresu z takim natężeniem tytułów pozbawionych konieczności walki nie przypominam?

Zarówno Gothica, jak i Dragon Age spora część ludzi (może i większość, chyba nikt nie przeprowadzał jakichś ankiet) uważa za ACTION-RPG. Co dziwne w przypadku Baldur's Gate prawie wszyscy twierdzą już, że to cRPG w czystej postaci, mimo że niewiele się on różni od pozostałej dwójki.

A co w tym dziwnego. Przecież nie jest tajemnicą, że sporo luda kieruje się zasadą "pochwalę grę dopiero jak będzie miała min. 10 lat, bo wtedy mało kto się przyczepi" ; ) . A wszystko co nowe jest złe, konsolowe, casualowe, efekciarskie i w ogóle szykuj pan krucyfiks jak ktoś toto RPG nazwie... : )

Co do dyskusji o grach pre-falloutowych, to /me się nie odzywa, bo grałem tylko w Albion od BlueByte'u (bardzo fajna space opera swoją droga, muszę ją kiedyś dokończyć, sympatycznie łączyła normalną eksplorację z dungeon crawlingiem - ten drugi trochę uproszczony, bo mapa sama się rysuje, ale sam lvl design jest kapitalny). Biorę tylko notatnik i wynotowuję co ciekawsze tytuły, bo nowoczesne RPG warte uwagi powoli mi się kończą, a ten gatunek jest moim konikiem dopiero od roku... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Black Crypt"

Zawsze miałem zamiar w BC zagrać i jak co do czego przychodziło to albo nie miałem czasu albo wtryniał się inny RPG typu Wizardry 6 i BC znów schodziło na dalszy plan. Ale wspomnienie Beholderów i BC przypomina mi o innym, bardzo miodnym tytule - Crystal Dragon. IMO dość ciekawie wyszło ograniczenie drużyny do dwóch postaci, bo o wiele prościej je ogarnąć (każdy, kto usiłował szybko i sprawnie zrobić dwa ataki, a do tego konkretne zaklęcia klerykiem i magiem w np. EoB zapewne się zgodzi, że to dość karkołomny wyczyn), a do tego dość rozwinięta była interakcja otoczenia. Ot, chociażby swego czasu podnosiłem wszystko w myśl starej zasady "bloczków do przełączników nigdy za wiele"; w pewnej chwili podniosłem i schowałem do plecaka szczura, a jakiś czas później zastałem plecak ogołocony z żywności i jednego, spasionego gryzonia :) (od tego czasu wszystkimi szczurami rzucałem o ścianę w ramach eksterminacji).

Albion od BlueByte'u

Bardzo zacna gierka. Ludzie od Albiona wcześniej zrobili Amberstar i Ambermoon - dwa olbrzymie RPG; myślę, że nie przesadzę zbytnio jak nazwę je TESami ery 2D. Pierwsze przejście Ambermoon zajęło mi koło trzech miechów bardzo intensywnego grania, nawet jak się weźmie poprawkę na olbrzymie ilości ładownia i "wachlowania" (9 dyskietek!), to bardzo wiele. Zresztą, oto mapa do Ambermoon. Teren koło Spannenbergu jest terenem startowym i samo opuszczenie go to koło 20 godzin grania, a wtedy zostaje otwarty cały świat do zwiedzania :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Black Crypt" szczerze mówiąc nie może się równać z późniejszymi częściami "Wizardry", ale mimo wszystko polecam. Jeśli chodzi o "Crystal Dragon", do gustu powinno ci przypaść również "Menzoberranzan" oraz obie części "Ravenloft" (polecam szczególnie część pierwszą. Ma gęstszy klimat, choć dwójka przyciąga nietypową scenerią...pustynia).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście wolę mieć wybór co będę robił w danej grze

Alesz wybór masz zawsze! Możesz zwykle wroga zabić zaklęciem, przywołańcem, mieczem, toporem, sztyletem, gołymi pięściami, strzałami z łuku, bełtami z kuszy, a czasem nawet całą toną innego żelastwa. Więc przestań gadać, że nie masz wyboru! I doceń głębię tych wyborów, bo to, czy zarżniesz wroga mieczem, czy toporem to wybitnie filozoficzny dylemat, bowiem:

To znaczy, że gatunek jest tym, co ludzie pod tym pojęciem rozumieją.

I teraz powiedz mi, szanowny kolego Fristron, czy gdyby większość ludzi twierdziła uparcie, że żółwie to ptaki, byłaby to prawda? NIE.

Masa ma to do siebie, że zwykle jest racze, przykro mi to mówić, głupia i jak każda forma głupoty by cokolwiek pojąć musi naciągać i upraszczać definicje, bo inaczej się pogubi. Granice między gatunkami gier są obecnie dość płynne, a mieszanie stało się tak popularne, że czystych gatunków praktycznie już nie ma, może poza nielicznymi wyjątkami.

Ale niestety - cRPG, w łopatologicznym znaczeniu powinno dać WYBÓR między opcją krwawą i bezkrwawą, by jak najlepiej imitować możliwości role-playa na żywo. No, chyba, że, jak już wspomniałem, w danej grze mamy bohatera o predefiniowanej profesji zakładającej używanie przemocy, wtedy niemożność uniknięcia większości walk można przeboleć. Ale wiesz, co? Jeśli mamy RPG skupionego na akcji, dodaje mu się łatkę - tu niespodzianka - Action. Nie ma w tym nic złego - bo obu stronom - to jest hardcorowcom, jak i fanom rozwalania wszystkiego co się rusza w nieco głębszej niż w h&s otoczce daje jakieś pojęcie czego się spodziewać.

Jeśli pod łatą RPG dostaję coś w stylu Obliviona, czy Fable, czego RPG-value jest w najlepszym razie niski to mam prawo czuć się zawiedziony.

Odwoływanie się do pierwszych gier w danym gatunku też nie jest do końca na miejscu - idac tym tropem w FPSach wszystko musiałoby być robione na wzór Wolfensteina 3D - jeden bohater w labiryncie z przeciwnikami. Trzeba brać pod uwagę ograniczenia sprzętowe ówczesnych gieroraz fakt, że wówczas jeszcze gatunek się rozwijał.

Generalnie jednak przyznać trzeba, że jeśli o gatunki chodzi mamy bajzel nie z tej ziemii, nie tylko w kwestii cRPG ale ogólnie. Klasyfikacja robi się strasznie niejasna i wypadałoby ją rozszerzyć. Na ten przykład - pod słowem strategia kryje się masa różnych konceptów, podobnie pod skrótem RPG większość wepchnie zarówno Diablo jak i Planescape: Torment, co delikatnie mówiąc kupy się nie trzyma. Określenie gatunkowe powinno określać ze względną precyzją czego się w danej grze spodziewać, ale tak już niestety nie jest w większości wypadków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz powiedz mi, szanowny kolego Fristron, czy gdyby większość ludzi twierdziła uparcie, że żółwie to ptaki, byłaby to prawda? NIE.

Tyle że żółwie i ptaki to konkretne obiekty fizyczne o wiadomej strukturze i pochodzeniu. Nazwy gatunków gier komputerowych natomiast to pojęcia czysto abstrakcyjne; zresztą to ty właśnie wychodzisz z pozycji kogoś "nazywającego żółwie ptakami", bo to twoja "definicja" jest teoretycznym gdybaniem szytym pod gry, które lubisz - i nijak się ma do konwencji panujących od dawna. Na dodatek podpierasz się tanimi argumentami o "ciemnej masie", od których jedzie obrzydliwym elitaryzmem i snobstwem... Na nie można zresztą odpowiedzieć, że, o ile masy bywają głupie, to małe grupki bywają wyjątkowo głupie i to, że garstka mówi tak, a masy inaczej, to żaden powód aby wierzyć owej garstce.

FPSach wszystko musiałoby być robione na wzór Wolfensteina 3D - jeden bohater w labiryncie z przeciwnikami.

Po pierwsze, nikt nie mierzy RPG miarą Ultimy wyłącznie, ale to Ultima ustaliła gros miar gatunku. Ponadto wiele FPSów nadal właśnie jest "jednym bohaterem w labiryncie z przeciwnikami", choć sporo innych dodaje i zmienia przeróżne elementy, bo podstawą gatunku jest perspektywa i akcja, a nie ilość bohaterów (wreszcie - nikt nie wyjeżdża z tekstami typu "Halo to Prawdziwy FPS, a Quake wcale FPSem nie jest, bo nie ma dialogów").

Na tym polega abstrakcja, na tym polega formułowanie teorii i ram gatunkowych.

Nikt nie broni wam lubić gier i nazywać ich po swojemu, wszakże to umowność jest, ale gdy zaczynają się pojawiać przekonania o Jedynej Słuszności i argumenty o Głupich Masach, należy nieco przystopować i się zastanowić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie gatunek crpg opisują przede wszystkim dwie rzeczy:

1) Wykreowany świat i możliwość wpływu na niego.

2) System tworzenia i/lub rozwoju postaci, a zwłaszcza fakt jak owy system pozwala nam wchodzić w interakcje ze światem gry (patrz punkt 1).

To czy dana gra skupia się na historii (Torment), czy na walce (Wizardry), czy na eksploracji (Gothic), czy ma wszystko i pozwala wybierać (naturalnie najciekawsza opcja) to już kwestia twórców i jeśli system i świat są cool, to mamy cool crpg

Do samego numerycznego progresu bym tego nie ograniczał, bo to podejście ma dokładnie tę samą wadę, co "rpg polega na odgrywaniu roli!" wobec którego jest, jak widzę, stawiane w opozycji. "RPG to odgrywanie roli" Odp - "W takim razie Call of Duty to rpg". "Rpg to numeryczny rozwój postaci i ekwipunku!" Odp - "W takim razie Incubation to rpg".

A problem nowszych gier ubiegających o miano crpg polega min. na tym, że owa interakcja i zależności postać-świat są bardzo mizerne i często nie mają większego znaczenia. Ot, taki rollercoaster, gdzie co jakiś czas trzeba nacisnąć A, żeby coś się stało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kheh... Po części masz rację, niemniej przy swoim poglądzie na temat masy pozostanę - bo mainstream, który ma wyraźne tendencje do obniżania stopnia komplikacji i jakości daje mi dość dowodów.

Z gatunkiem, niestety i ku twojemu zgorszeniu mam niestety rację...

O ile FPS, RTS, platformówki etc. to gatunki rdzennie elektronicznej rozrywki, tak RPG wywodzi się od systemów gier, że tak powiem papierowych. RPG w swojej oryginalnej - niekomputerowej formie praktycznie zawsze daje możliwość uniknięcia walki poprzez przegadanie przeciwnika, zakładając oczywiście, że wspomniana profesja bohaterów, czy setting tego jakoś nie ograniczają - trudno bowiem przegadać grupę zombie lub wdawać się w pogaduszki, kiedy postać gracza to np. z założenia najemnik etc.

To, że komputerowe edycje RPG od początku swojego istnienia skupione były w dużej mierze na walce związane było z charakterystyką sprzętu, który ograniczał ilość tekstu oraz mechanikę rozgrywki, bowiem nie oszukujmy się, na 8 bitowej konsoli, czy pierwszych komputerach osobistych za wiele w tej materii zrobić się nie dało, choć i już wtedy powstało kilka wczesnych klasyków, choć tak, wciąż nastawionych na akcję, do tego stopnia, że określano je mianem nie RPG (pojęcie to dopiero się kształtowało), a action adventure. Kolejną barierą była świadomość ówczesnych graczy - zachodni rynek nie był przygotowany na RPG i był nastawiany raczej na akcję, dlatego też Final Fantasy w początkowej fazie istnienia nie zdobyło większej popularności, a genialny Earthbound nie został w ogóle wydany poza Japonią.

RPG jako gatunek zaczęły się poważniej wybijać dopiero w latach 90, wraz z SNESem i nowszymi generacjami komputerów osobistych.

Oczywistą i naturalną ewolucją tego gatunku powinno być możliwe zbliżanie się do papierowych RPG, gdzie CPU pełniłoby rolę mistrza gry, a możliwości dane graczowi byłyby możliwie jak największe - zamiast tego, otrzymaliśmy rozmaite linie rozwojowe - jRPG, zachodni action-RPG, H&S, klasyczny RPG i tak dalej. Nie mam nic przeciwko - wnerwia mnie jednak, gdy ktoś nazywa prawdziwym RPG, bez żadnego przypisu gatunkowego coś, co nim po prostu nie jest.

Tymczasem istnieje tendencja do nazywania RPGiem wszystkiego co posiada rozwój postaci - nie muszę chyba mówić, jak durne to jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Wykreowany świat i możliwość wpływu na niego.

2) System tworzenia i/lub rozwoju postaci, a zwłaszcza fakt jak owy system pozwala nam wchodzić w interakcje ze światem gry (patrz punkt 1).

O, to nawet lepsze. Z Incubation i Call of Duty - też celny argument.

O ile FPS, RTS, platformówki etc. to gatunki rdzennie elektronicznej rozrywki, tak RPG wywodzi się od systemów gier, że tak powiem papierowych

Owszem. Tylko, że pomijasz okres, w którym powstał, oraz inspirację. Jeśli mnie pamięć nie myli (:)), to praojcem komputerowych RPG był Dungeons and Dragons, który z kolei jest rozwinięciem gry wojennej i to na walce wtedy się skupiał przede wszystkim; na walce i "kostkowaniu" podług scenariusza - sławne "roll to see if you cry, and if so, how hard" jest może karykaturalne ale doskonale oddaje ducha tamtych czasów, zarówno po stronie papierowej jak i komputerowej (Gold Box wiele robił w tej materii, a chodził na wiadomo jakim systemie). I nie jest tak bez powodu, systemów bardziej skupiających się na odgrywaniu roli typu Storyteller White Wolfa całkowicie wiernie przenieść do elektroniki się po prostu nie da i nawet dziesięć Obsidianów temu nie podoła.

Do czego zmierzam - to, że cRPG odziedziczyło kawałek nazwy i historii po jednej linii papierówek wcale nie zmusza go do podążania tropem owej innej kategorii rozrywki, tak jak to, że OD&D wyszło z Chainmaila wcale go nie zmusiło go wyglądania jak WHFB ze statystykami i ewoluowania w kierunku Rogue Tradera. W "papierowych" RPG mamy D&D, Call of Cthulhu, Exalted, Munchkina, Fate i od diabła innych wynalazków, a każdy skupia się na czym innym i zupełnie inaczej wygląda w nim - wszystko. Brzmi znajomo? A czy ktokolwiek poza najbardziej ograniczonymi fanbojami wciska reszcie, że to ich gra jest tym prawdziwym RPG, a reszta to tylko podróbki dla idiotów? No właśnie.

Pomijam nawet fakt, że komputer zwyczajnie nigdy nie będzie dobrym partnerem dla graczy i nigdy nie będzie mógł więcej jak zaplanował mu twórca programu, podczas gdy papierowe RPG to improwizacja, improwizacja i jeszcze raz improwizacja, to ona właśnie jest paliwem dla odgrywania ról, postaci, sytuacji i zapobiega kompletnej mechanizacji gier.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijam nawet fakt, że komputer zwyczajnie nigdy nie będzie dobrym partnerem dla graczy i nigdy nie będzie mógł więcej jak zaplanował mu twórca programu, podczas gdy papierowe RPG to improwizacja, improwizacja i jeszcze raz improwizacja i to ona właśnie jest paliwem dla odgrywania ról, postaci, sytuacji.

Ano i właśnie. To samo miałem napisać. Do prawdzie I(nteligent) AI jeszcze bardzo nam daleko, na razie pozostaje nam cieszyć się dobrze opowiedzianymi historiami. Jeśli już dążyć w kierunku tych mitycznych papierowych RPG, to - według mnie - lepiej rozwijać pomysły m.in. z NWN. Tam mieliśmy ładne narzędzia dla prowadzącego sesję.

Powinno udostępnić się edytor - prosty i skomplikowany jednocześnie. Prosty tak, aby z gotowych klocków szybko dało się stworzyć ciekawą przygodę i uzupełnić ją własną historią - VoIP się kłania. A skomplikowany dla tych, którzy chcą nieco podłubać. GM powinien mieć do tego możliwość wpływania na świat w trakcie gry i czasem naginania jego zasad. Gdyby dało się coś takiego zrobić, to byłoby cudnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HidesHisFace - ja się nawet z tobą zgadzam i uważam, że gry robione z takim podejściem jak Arcanum to byłaby naturalna, słuszna ewolucja crpg (choć z drugiej strony nie chciałbym też, żeby dungeon crawlery i dobrze zrobione acrion rpg wyginęły). Tylko niestety, życie pokazało, jak trudno zrobić grę, która będzie łączyła dobrą historię, dialogi, system rozgrywki, eksplorację, questy a jeszcze do tego dobry balans, ekonomię itd. Jak dla mnie to jedynymi takimi grami, które z czystym sumieniem można nazwać w pełni udanymi są dwa pierwsze Fallouty. A co do reszty to niestety, za dużo srok za ogon i zawsze coś leżało (np Arcanum - fatalny engine, tragiczny balans, okropny system walki). Jednym słowem wychodziły gry dobre i ambitne, ale jednocześnie w jakimś stopniu upośledzone, co nie pozwalało im odnieść szerszego sukcesu. Takie Wizardry 8 to głównie walka, walka, walka, ale ta walka jest dobra, dobra, dobra. Pewnie kiedyś, w idealnym świecie, twórcom udało by się to w końcu opanować i żylibyśmy w growym raju, ale zanim to się stało nadeszła era multiplatformowości no i jest jak jest. Pozostaje się cieszyć tym, co bozia dała, bo dobrych gier i tak już wyszło tyle, że starczy do końca życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem Recenzje New Vegas, w empiki w moim mieście kilka dni po premierze został jeden egzemplarz na całą półkę... Myślę że ta gra może być całkiem niezłym powrotem do korzeni RPG. Poczekamy na patcha, który poprawi błędy i możliwe że kupię. Zobaczymy jak zagram :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już dążyć w kierunku tych mitycznych papierowych RPG, to - według mnie - lepiej rozwijać pomysły m.in. z NWN. Tam mieliśmy ładne narzędzia dla prowadzącego sesję.

Przyszedłem właśnie, aby wspomnieć o NWN i rozwinąć myśl z ostatniego akapitu mojego postu. Spójrzcie na owe mityczne cRPG zwane "prawdziwymi", "pozwalające" na "odgrywanie roli", z pełnym wyświstem itd. Czy nie jest tak, że z dowolnym papierowym RPG wykazują podobieństwa jedynie pobieżne? (a mianowicie posiadanie mechaniki i jakiejś fabuły, choć w papierówkach nawet fabuła jest elementem opcjonalnym?) Otóż owe "prawdziwe" "papierowe" cRPG najwięcej wspólnego mają nie z RPG (!), a z... książkami-paragrafówkami. Obszernymi, skomplikowanymi paragrafówkami, mającymi po kilka rozgałęzień na każdym kroku, ale niemniej tylko tępymi paragrafówkami, które nigdy nie pozwolą na więcej niż napisał autor i na choć ułamek tego, co może nawet nowicjusz-MG. A przecież trzeba na głowę upaść, aby nawet najlepszą książkę-paragrafówkę nazwać RPG (grą fabularną - owszem, ale to termin tak rozmyty, że teraz prawie wszystko jest fabularne). I łudźcie się, ile chcecie, ale dopóki cRPG nie będą podążać tropem NWN, nigdy nie będą miały prawa aspirować do rzeczy pokroju "odgrywania ról".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym chyba jest, bo jeśli się dobrze zastanowić multi w NWN to taki tradycyjny RPG. Przygodę tworzy człowiek, dla innych ludzi tyle że przy użyciu odmiennych narzędzi. Rolę wyobraźni gracza zastępuje monitor, a silnik gry to nic innego jak stos mocno sfatygowanych podręczników z zasadami. Właściwie jedynym ograniczeniem, są możliwości samego "endżinu"...tyle tylko, że opanowanie edytora i sprawne "mistrzowanie" przez internet sprawia nieco więcej problemu, niż operowanie wyobraźnią i komunikacja werbalna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
I RPGi nigdy nie polegały na jak najwierniejszym oddawaniu rzeczywistości, od tego są raczej Simsy ;]

Masz rację, ale nie chodziło mi o rzeczywistość w ścisłym tego słowa znaczeniu, bo w tym przypadku byłoby to trochę bez sensu (np. brak magii, potworów, charakterystycznych dla gatunku fantasy ras etc.) - miałem raczej na myśli, iż gra cRPG powinna być wiarygodna, w pewnym stopniu stwarzać wrażenie realności przedstawianego świata, co z kolei akcentowałoby inne ważne elementy...

PS: Kontynuacja dyskusji z tego tematu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Murezor -> Jednak i tak mnie to nie przekona, że powinnam źle oceniać RPG, które jeszcze nie wyszło, bo na screenach nie ma 'Crisisowej grafiki'. Będę oceniać grę po pierwsze po tym, jak wyjdzie, po drugie - po jej fabule. A grafika wystarczy, by była klimatyczna, a nie z fajerwerkami (no, chyba, że magicznymi ;) ).

Dexter666 -> i tak, i nie. Nawet najbardziej rozbudowany system tworzenia przygód nie zastąpi np. intonacji gracza, który próbuje do czegoś przekonać NPC, żadne zaprojektowane RPG nie da graczom takiej wolności świata. Bo przecież są różne gry - jasne, że typowe heroic fantasy DnD na którym bazuje NWN, w sytuacji, gdy bohaterowie słyszą 'w wiosce x jest potworna maszkara masakrująca wieśniaków' nakazuje graczom powiedzieć 'to idziemy załatwić bestię!', jednak nie umożliwi im grania w stylu dark fantasy 'aha, to fajnie... Teraz już wiemy, żeby iść w drugą stronę!'. (wiem, że trochę późno na to odpowiadam, ale dyskusja wydaje się warta kontynuowania, nawet po 2,5 miesiąca :D )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Murezor -> Jednak i tak mnie to nie przekona, że powinnam źle oceniać RPG, które jeszcze nie wyszło, bo na screenach nie ma 'Crisisowej grafiki'. Będę oceniać grę po pierwsze po tym, jak wyjdzie, po drugie - po jej fabule. A grafika wystarczy, by była klimatyczna, a nie z fajerwerkami (no, chyba, że magicznymi ;) ).

Ale przecież nigdy nie próbowałem nikogo przekonywać, że można oceniać grę na podstawie opublikowanych przed premierą materiałów, a już szczególnie zaprezentowanej na screenach grafiki. Moje spostrzeżenia dotyczyły tylko oprawy wizualnej, którą uważam za bardzo ważny element gier, także tych z gatunku cRPG. Natomiast moja ostateczna ocena danej produkcji (której oczywiście dokonam dopiero po zagraniu w nią) będzie uzależniona od wielu czynników - przede wszystkim tych najistotniejszych dla RPG (fabuła, dialogi etc.), ale bez marginalizowania innych aspektów, takich jak np. oprawa wizualna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niziołka zgadza się, że żadna gra komputerowa, nie da graczom tyle samo wolności, co ich własna wyobraźnia. Ale jeśli już szukać tytułu, który do tego się najbardziej zbliża, to NWN moim zdaniem jest na pierwszym miejscu. Nie jest idealnie, ale i tak pozwala na więcej niż większość z gatunku cRPG.

@KingJames gdybym miał wymieniać wszystkie warte uwagi rpg, to mój post zajmował by chyba kilka stron. Może sprecyzuj dokładnie, czy ma to być starszy/nowszy tytuł, jakie klimaty cię interesują, w co już grałeś itd. W tedy będzie można pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moglibyście polecić jakiegoś RPG albo cRPG na dzień dzisiejszy ?

Wymienienie wszystkich godnych polecenia gier cRPG byłoby bardzo trudne, więc ograniczę się może do trzech stosunkowo nowych tytułów:

1. Wiedźmin - niezwykle udana produkcja, w którą - nawet pomimo pewnych istotnych mankamentów - zdecydowanie warto zagrać (tym bardziej, jeśli jest się miłośnikiem prozy Andrzeja Sapkowskiego). Ciekawa fabuła, dobrze zrealizowane dialogi, świetna muzyka i znakomity klimat z powodzeniem równoważą mniej udane aspekty, do których można zaliczyć np. odczuwalną liniowość, wady techniczne, nie najlepszą optymalizację (chociaż ostatnia aktualizacja znacznie poprawia tę kwestię) etc.

2. Risen - również bardzo interesujący tytuł, stworzony przez studio odpowiedzialne za sagę "Gothic", co zresztą uwidacznia się podczas rozgrywki. Świat Risena, w czym bez wątpienia ważną rolę odgrywa znakomita oprawa audiowizualna, posiada wyjątkowy klimat, który sprawia, że przebywa się w nim z dużą przyjemnością, co też jest najważniejszą zaletą gry. Nie uniknięto wprawdzie różnych defektów, szczególnie natury technicznej, ale nie w zasadzie nie wpływają one znacznie na pozytywne wrażenie ogólne.

3. Dragon Age - gra, która spodoba się przede wszystkim fanom Baldur's Gate - oferuje m.in. wielowątkową i wciągającą fabułę, sugestywny świat gry, ładną oprawę wizualną, dobrze skomponowaną ścieżkę dźwiękową...

Jeśli natomiast interesuje Cię również klasyka gatunku, oraz te trochę starsze produkcje, to napisz (tak jak radził przedmówca...) czego dokładnie oczekujesz, bo w przeciwieństwie do tych niedawno wydanych, spośród których przychodzą mi na myśl tylko ww. trzy warte wspomnienia, jest ich niemało.

PS: Sądzę, że warto również zainteresować się grą Fallout: New Vegas - wprawdzie nie miałem jeszcze okazji w nią zagrać, ale spotkałem się z bardzo dużą ilością pozytywnych komentarzy na jej temat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...