Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Smuggler

CDA 02/2013 zawartość

Polecane posty

Taka mala dygresja okolopiracka, dla tych, ktorzy mowia, ze to nie kradziez, ze sie nic nie traci, ze sie nic nie zabiera tylko tworzy kopie itd. Tak samo kiedys przekonywal mnie moj byly redakcyjny kolega, z zawodu tlumacz.

Wymyslilem sobie taka oto historyjke. (Tak, to jest fikcja, ale poczytajcie)

Oto przyszedlem do jego mieszkania by pogadac. Gdy on robil herbate, ja zajrzalem mu do kompa, gdzie wlasnie szlifowal ukonczone tlumaczenie 600 stronicowej ksiazki, ktorej poswiecil rok pracy. I mial za to dostac 30.000 zl. Zapytalem go c zrobisz z ta kasa. Gosc odpowiedzial:

- Po pierwsze - oddam 5000 zl dlugu, bo przez ten rok pracy nad ksiazka troszke sie zadluzylem - z czegos zyc trzeba. Potem za 5000 zl zrobie remont mieszkania.

10.000 odloze na konto, zeby miec z czego zyc podczas kolejnego tlumaczenia. A za pozostale 10.000 postanowilem wraz z rodzina pojechac na wakacje do Egiptu, bo dawno nigdzie nie bylismy.

Ale gdy przyszedl do wydawcy, ten z pewym zaklopotaniem powiedzial

- Wiesz, jest taka sprawa... zglosil sie do mnie taki koles i powiedzial, ze ma tlumaczenie tej samej ksiazki... Musze powiedziec, ze jest swietne, dokladnie w twoim stylu.

I pokazuje mu wydruki. A tam co - jego tlumaczenie. BO ja sobie je SKOPIOWALEM na pendrive gdy nie widzial. Nic sie nie stalo, on przeciez nadal je ma, ja mam tylko kopie...

Gosc sie pieni, ze to jego tlumaczenie, ze moze to udowodnic itd. A wydawca na to:

- Wiesz, ciezko powiedziec kto od kogo to sciagnal, chcesz to sie z nim procesuj, ale ja musze oddac ksiazke do druku, a to tlumaczenie jest swietne... Ale wiesz co, jako ze cie lubie i sie dlugo znamy, to ja je kupie od ciebie, nie od niego. Ale - lajf is brutal - dam ci za nie tyle, ile on chcial. A chcial 10.000 zl. (Bo dla mnie swietny interes - 10K za nic... sie oplaca!) Wiec jak chcesz te dyszke, to bierz, a jak nie to trudno, skoro moge kupic to samo za 1/3 ceny to sam rozumiesz...

Gosc sie pieni... ale jakie ma wyjscie. Przeciez nie zmarnuje roku pracy... Bierze 10.000 zl. Starczy by splacic dlug i zrobic remont mieszkania albo odlozyc troszke na konto na czarna godzine...

I teraz prosze bardzo:

1. Nic nie ukradlem - tylko skopiowalem.

2. Nie mialem z tego zysku - przeciez nie zarobilem w sumie na tym ani zlotowki, wiec tym bardziej nie jestem zlodziejem.

3. Autor tlumaczenia NIC nie stracil. Tylko mniej zarobil, ale przeciez 10 K to nadal duzo kasy.

Wszystko w porzadku, prawda. Nikt sie nie czuje okradziony i oszukany, prawda? Nikt nic nie stracil, prawda?

Piractwo jest OK zatem.

Ale to nie koniec historii, o nie. Ksiazka strasznie mi sie spodobala. Tak bardzo, ze postanowilem sie z nia podzielic i jeszcze przed pojawieniem sie jej w sprzedazy wrzucilem ja do netu. Duzo ludzi pobralo tlumaczenie, wiec wielu potencjalnych nabywcow jej nie kupilo... Wydawca nie zarobil na niej (albo zarobil b. niewiele, duzo mniej niz oczekiwal), wiec olal wydanie drugiej czesci, ktora mial juz w planach. Skoro olal, to nie zlecil temu kolesiowi jej przetlumaczenia. I on nie zarobil na tym ani grosza. A mogl zarobickolejne 30K. Ale znow nic nie stracil, a tylko nc nie zarobil. Zatem nie ma szkody.

Ale nie nazywajcie mnie zlodziejem, kanciarzem i oszustem. Ja nie zrobilem nic zlego, wprost przeciwnie - wiele osob dzieki mnie zaoszczedzilo kase. Wiec jak przyjdzie tata i powie "nie jedziemy do Egiptu, nie stac mnie na nowy komp dla ciebie" itd. to pamietajcie - ja go nie okradlem. Ja tylko mu ograniczylem POTENCJALNE zyski. Zasluguje na szacunek i uznanie, bo dzieki mnie inni kolesie wydali kase na fajki i pizze, zamiast kupic te ksiazke, czy inny dynks. Szacunek dla mnie!

Prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kupuje gry oryginalne i prawie nigdy nie stać mnie nowości, jeśli na jakimś tytule mi zależy bardzo to skrupulatnie na niego ciułam pieniądze, jednak najczęściej szukam okazji by kupić tytuł w który chce zagrać po okazyjnej cenie, np. niedawno na cdp.pl była promocja w której za 10 złotych można było kupić kupić grę król artur wraz z dlc i dodatkami, a że już dawno chciałem ją sobie sprawić to powiedziałem biorę. Tak samo kupiłem Borderlands i Warhammer 40.000 Space Marines. Nie muszę mieć gry w dniu premiery, wolę spokojnie poczekać aż będzie mnie stać na grę bądź osiągnie atrakcyjną dla mnie cenę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smuggler: Niestety wydatek na pizze (30zlotych na 2-3 osoby?) nie uderza tak znaczaco w budzet jak gra za 120-150 na jedna osobe. zawsze tez, w kazdej restauracji mozesz zawolac kelnera i poprosic o wymiane danej pizzy bo ta jest niejadalna, niesmaczna, wybrakowana, ma robaki itd. i jestes to w stanie zauwazyc nie jedzac calej pizzy tylko od razu po sprobowaniu jej. niestety raz zakupionej gry nie mozesz sobie wymienic. musisz ponoszac cale jej koszta, albo ją wyrzucic, albo maltretujac siebie i rujnujac swoje zdrowie, cala przejsc (tylko po co?). a co do tego czy faktycznie tak robie czy nie, czy kupuje po zainstalowaniu pirata, oryginal? nie musisz mi wierzyc. nie tego dotyczy ten topic. wiem jedno: piraty nie oddaja w 100% tego jaka jest dana gra. zawsze posiadaja one bledy ktorych nie ma w wersji oryginalnej (moze poza grami ubisoftu ktory tak cudownie zabezpiecza swoje gry, ze piraty sa bardziej grywalne od oryginalow z dolaczonym Uplayem...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tym bardziej winienes zalozyc pizzerie, bo ew. mniej stracisz, a potencjalny klient chetniej zaplaci po zjedzeniu, bo to niewielka kwota. Twoj argument jest inwalida. smile_prosty.gif

Bardzo fajnie sie glosi teksty w stylu "najpierw skorzystam a potem EWENTUALNIE zaplace" gdy sie jest konsumentem a nie producentem. Bo w druga strone to "jeszcze czego, najpierw kasa dla mnie, a potem dam ci towar". Prawda?

I nie chodzi o pizze z robakami (bo to jest wadliwy produkt, a za wadliwy nalezy sie inny, dobry) ale o "no zjadlem... ale ser jakis taki malo przypieczony, a ananas na pizzy jest bez sensu, ciasto takie nijakie.... eeee... nie smakowalo mi - do widzenia, frajerze, jutro tez przyjde i masz sie bardziej postarac, to MOZE ci zaplace..." (Ale juz wiesz, ze jutro tez ci nie bedzie smakowac...)

Umowmy sie tak - na wlasny koszt przyjedziesz do redakcji, a ja ci dam do zeskanowania rocznik CDA. Jak bede zadowolony z twej pracy to pokrywam koszty podrozy i place ci 200 zl dniowki. Wchodzisz w to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodze! (obejrze sobie redakcje przynajmniej serduszka2.gif )

Smuggler, czym sie rozni pizza z robakami od gry z bugami?

I troche tez demonizujesz sobie obraz "sciagniecia pirata zeby sprawdzic gre". ja nie mowie ze w takie gry pirackie gram. ze przechodze je calosci, w 3/4. czy nawet w polowie. nie oceniam w ten sposob tez fabuly gier. taka spiracona gra jest dokladnie tym czego Tworcy gry nie udostepnili: wersja demonstracyjna. gram 15-20 minut, jak sie podoba, kupuje, jak nie: odinstalowuje i nie kupuje, nie jestem kase w plecy.

@DOWN

wandalek, wiekszosc gier dzisiaj jest integrowanych z kontem steam, origin, uplay.. nie ma opcji odsprzedazy takiej gry potem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety raz zakupionej gry nie mozesz sobie wymienic. musisz ponoszac cale jej koszta, albo ją wyrzucic, albo maltretujac siebie i rujnujac swoje zdrowie, cala przejsc (tylko po co?).

A o możliwości odsprzedaży danego egzemplarza gry kolega słyszał. Na razie jest to możliwe choć producenci starają się to ograniczyć co jednak w dłuższej perspektywie nie przyniesie im dużo większych zysków ale to chyba jest wtrącenie raczej mało związane z tematem piractwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie sie glosi teksty w stylu "najpierw skorzystam a potem EWENTUALNIE zaplace" gdy sie jest konsumentem a nie producentem. Bo w druga strone to "jeszcze czego, najpierw kasa dla mnie, a potem dam ci towar". Prawda?

Nieprawda. Gdybym był developerem nie chciałbym, aby ludzie kupowali kota w worku, więc starałbym się stworzyć demo.

A ja jakbym byl producentem Mercedesow to dawalbym je kazdemu na rok na probe i jak mu pasuje, to potem placi co laska. Ale - coz za pech - niestety nie jestem. smile_prosty.gif Fajnie sie tak gada... A gdybym byl miliarderem to kazdemu z was dalbym po 100.000 $ zebyscie mogli kupowac oryginaly. Naprawde!

Odpisuj normalnie z łaski swojej. Wiem, musisz podkreślić swoją pozycję, ale wolałbym widzieć odpowiedź rozmówcy.

Wierzyć mi nie musisz, mam to gdzieś. Ja wiem, jak bym starał się postąpić. A przynajmniej nie potępiałbym graczy, że chcą wypróbować moją grę.

Skoro producenci nie tworzą dem, nie ma innego sposobu wypróbowania gry jak ściągnięcie pirata.

>>>Zatem nie wyprobowuj, nie kupuj i nie graj. Proste. Cjhcesz grac? No to ryzykuj - czytaj recenzje, ogladaj gameplaje, pytaj kumpli. Czasem wtopisz, ale to jest zycie. A nie mow, ze "jedyna alternatywa jest zlodziejstwo".

Mam prawo do ściągnięcia programu i usunięcia go w ciągu 24 h, co znaczy, że mam prawo do jego wypróbowania. I powtarzam, piractwo to nie kradzież.

Przyznam się, ściągnąłem The Walking Deada. W grze zakochałem się i kupiłem ją.

Masz ustne ostrzezenie za piractwo. Wyjatkowo tym razem TYLKO ustne.

Nawet jeśli kupiłem grę, to powinienem zostać potępiony? Żałosne.

Więc przestań stawiać wszystkich piratów w jednym szeregu.

Och moj Boze. A ja wczoraj przeprowadzilem staruszke przez jezdnie.

Gratuluję. Choć raz zachowałeś się normalnie.

A, twój argument z gwałtem jest nietrafiony. Nie każde przestępstwo polega na odebraniu czegoś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up producenci tworzą i wypuszczają dema, na każdej płycie cda jest kilka dem zamieszczonych...

W celu sprawdzenia gry i wykrycia błędów organizowane są także beta testy. Demo to nic innego jak fragment gry, w który pozwala Ci zobaczyć jak wygląda gra na żywo i czego mniej więcej można się po niej spodziewać, działo to przecież na takiej samej zasadzie jak obejrzenie trailera filmu albo teasera wypuszczonego do sieci. Demo ma nam dać tylko zarys tego co będzie zawierać pełny produkt...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodze! (obejrze sobie redakcje przynajmniej serduszka2.gif )

Zatem zapraszam. Lojalnie uprzedzam, ze jestem bardzo wymagajacy. :trollface:

Smuggler, czym sie rozni pizza z robakami od gry z bugami?

Tym, ze praktycznie kazda gra jest zabugowana (znasz jakas BEZBLEDNA?) i jakos ci konsumowanie tego nie przeszkadza.

To jak np. niedopiecznone nieco ciasto, czy brak pieczarek (choc zamawiales). Ale zjesc sie da i moze byc smaczne.

I troche tez demonizujesz sobie obraz "sciagniecia pirata zeby sprawdzic gre".

Troche. Ale dlatego, ze to tak samo jak gledzenie "kupilbym gre jakby kosztowala X zl" (gdzie X = aktualna cena/2). Tak mowiono gdy gra kosztowala 120 zl, tak mowiono gdy kosztowala 60, tak mowiono gdy byla i po 20 zl (Painkiller). A nawet wtedy sie ja sciagalo w pirackiej wersji bo "za 20 zl to ja se 10 piw kupie, bylbym frajerem jakbym wydal to na jakas glupia gierke". To takie alibi - ze ja nie kradne, ja bym ja nawet kupil, ale jest za droga, coz, trudno, mialem dobre checi ale to wasza wina, ze nie kupilem". Tak samo "przetestuje i jak mi sie spodoba to kupie" ale "no w sumie mi sie nie spodobala..." albo "nawet fajna, ale juz ja zaliczylem wiec czemu mam placic 1oo zl za 8 h singla"? itd. Taki plaster na sumienie "bym kupil ale...".

ja nie mowie ze w takie gry pirackie gram. ze przechodze je calosci, w 3/4. czy nawet w polowie. nie oceniam w ten sposob tez fabuly gier. taka spiracona gra jest dokladnie tym czego Tworcy gry nie udostepnili: wersja demonstracyjna. gram 15-20 minut, jak sie podoba, kupuje, jak nie: odinstalowuje i nie kupuje, nie jestem kase w plecy.

To jestes wyjatkiem potwierdzajacym regule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam do cracków nic nie mam, jeśli się ich użyje w oryginalnej grze. Z tego co pamiętam, oryginalnych Wormsów 4 nie da się odpalić na Windows 7 w legalny sposób. A czy twórcy na tym tracą, że ktoś użyje cracka na oryginalnej grze? To chore.

Tu akurat po cichu i prywatnie sie zgodze, ale moze nie mowmy o crackach, OK? Bo moja modertorska czesc jazni cierpi. {smg]

Dobre zabezpieczenie było w Batman: AA, bo przeszkadzało piratom, a nie ułatwiało im życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smuggler powiedz tylko który rocznik a ja ci go zeskanuję i prześlę mailem za 100 zł! Serio. Od 1999 roku mam wszystkie egzemplarze CDA i skaner epsona, więc mam możliwości.

Zapalce dopiero po tym jak wrzucimy na DVD i czytelnicy beda zadowoleni. Wszyscy bez wyjatku, trollface.gif

PS. Poskladasz w acrobat readerze itd. tworzac cos takiego, co wrzucamy na plyty? Za stowke?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się dziwię, że ludzie kupują CDA dla płyt... Przy dzisiejszej dystrybucji cyfrowej

A ja się dziwię że ludzie kupują CDA dla tekstów... Przy dzisiejszym internecie, kiedy newsy i recenzje pojawiają się jak grzyby po deszczu, zaraz po premierze gry. Jeśli dodatkowo znasz angielski to jesteś wygrany, bo są takie portale jak IGN czy Gamespot, gdzie masz masę newsów, recenzji, poradników, tekstów publicystycznych itd. Zresztą, sam łapie się na tym że newsów w magazynie w ogóle nie przeglądam, bo śmiesznie się czyta "news" o czymś co widziałem na stronie 2 tygodnie temu. Ktoś kto myśli że CDA teraz będzie miało łatwiej, bo się konkurencja wykruszyła to niech spróbuje spojrzeć szerzej. W dobie takiego dostępu do informacji, często darmowej, to trzeba mieć naprawdę niezłą ofertę żeby się utrzymać. Dlatego szacun się należy, że CDA ostro trzyma się rynku mimo ogromnej konkurencji.

Dla mnie CDA jest integralną całością: muszą być jakieś fajne gierki do zagrania i coś do poczytania. Nie wyobrażam sobie żebym miał płacił ~15 zeta za kilka tekstów i recenzji, ale same gry to też by było mało. Dobrze jest jak jest.

PS. Poskladasz w acrobat readerze itd. tworzac cos takiego, co wrzucamy na plyty? Za stowke?

Ludzie zarzekający się że zrobią coś takiego za tak śmiesznie małe pieniądze albo nie mają zielonego pojęcia na co się piszą, albo wiedza że transakcja i tak nie dojdzie do skutku i będą cisnąć swoje na siłę. Nie przegadasz :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem niektórych ludzi.To jest czasopismo,w którym gry są dodatkiem,gratisemsmile_prosty.gif

Bzdura kompletna. Primo: nie ma nic za darmo, Secundo: za ten gratis płacisz. To co CDA robi porządnie to rozsądna ilość podwyżek (a nawet obniżki) w stosunku do czasu istnienia na rynku,

Ale nie, płytki to nie gratis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam prawo do ściągnięcia programu i usunięcia go w ciągu 24 h, co znaczy, że mam prawo do jego wypróbowania. I powtarzam, piractwo to nie kradzież.

Wiesz o tym, że są to totalne bzdury?? Nie ważne czy coś ściągniesz na 5 minut, na 5 sekund czy na rok, czyn ten jest uznawany za to samo i jest takim samym przestępstwem. Wiem o tym bo mam na studiach przedmiot "Prawo własności" i prowadzący mówił, że jest to bzdura, która jest rozpowszechniona w internecie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak się składa w Acrobat Readerze? Nigdy tego nie robiłem. Mogę ci w jpg za 50 zł nawet - wy poskładacie.

@b3rt

Do tej pory wyszły chyba roczniki do 2000 roku. Od 2001 tylko 13 numerów z tego połowa po 132 strony. Pomijamy strony z reklamami i w 2 dni da się zrobić.

Ale jeśli SMG sobie tylko żartuje a i tak każe to robić obecnym redakcyjnym praktykantom, to trudno. Ci co nie mają starszych CDA poczekają sobie do urodzinowego numeru na kolejne skany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MegaStorm - Jakiej dużej produkcji nie wypuszczono ostatnio dema? Podasz jakieś przykłady? No, chyba, że chodzi ci o jakieś niszowe gry indie...

@repta2 - Całkowita racja. Inaczej równie dobrze, można by kraść codziennie na kilka godzin samochody z salonu do "wypróbowania"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, twój argument z gwałtem jest nietrafiony. Nie każde przestępstwo polega na odebraniu czegoś.

@MegaStorm - To próbujemy ci właśnie udowodnić. Nie musisz czegoś fizycznie komuś odbierać, aby kraść.

EDIT: Zwracam honor w tej kwestii (dem).

EDIT: Jak i drugiej kwestii (definicji kradzieży), możliwe, że lepszym słowem byłoby przywłaszczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MegaStorm - Jakiej dużej produkcji nie wypuszczono ostatnio dema? Podasz jakieś przykłady? No, chyba, że chodzi ci o jakieś niszowe gry indie...

Przykładowo Dishonored, Far Cry 3, AC3, Prototype 2 czy Prototype 2.

@MegaStorm - To próbujemy ci właśnie udowodnić. Nie musisz czegoś fizycznie komuś odbierać, aby kraść.

Ale kradzież to zdefiniowane pojęcie.

"Kradzież (art. 278 kk) ? zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela."

Źródło: http://pl.wikipedia....g/wiki/Kradzież

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nic nie ukradlem - tylko skopiowalem.

2. Nie mialem z tego zysku - przeciez nie zarobilem w sumie na tym ani zlotowki, wiec tym bardziej nie jestem zlodziejem.

3. Autor tlumaczenia NIC nie stracil. Tylko mniej zarobil, ale przeciez 10 K to nadal duzo kasy.

Wszystko w porzadku, prawda. Nikt sie nie czuje okradziony i oszukany, prawda? Nikt nic nie stracil, prawda?

Piractwo jest OK zatem.

Ale to nie koniec historii, o nie. Ksiazka strasznie mi sie spodobala. Tak bardzo, ze postanowilem sie z nia podzielic i jeszcze przed pojawieniem sie jej w sprzedazy wrzucilem ja do netu. Duzo ludzi pobralo tlumaczenie, wiec wielu potencjalnych nabywcow jej nie kupilo... Wydawca nie zarobil na niej (albo zarobil b. niewiele, duzo mniej niz oczekiwal), wiec olal wydanie drugiej czesci, ktora mial juz w planach. Skoro olal, to nie zlecil temu kolesiowi jej przetlumaczenia. I on nie zarobil na tym ani grosza. A mogl zarobickolejne 30K. Ale znow nic nie stracil, a tylko nc nie zarobil. Zatem nie ma szkody.

Ale nie nazywajcie mnie zlodziejem, kanciarzem i oszustem. Ja nie zrobilem nic zlego, wprost przeciwnie - wiele osob dzieki mnie zaoszczedzilo kase. Wiec jak przyjdzie tata i powie "nie jedziemy do Egiptu, nie stac mnie na nowy komp dla ciebie" itd. to pamietajcie - ja go nie okradlem. Ja tylko mu ograniczylem POTENCJALNE zyski. Zasluguje na szacunek i uznanie, bo dzieki mnie inni kolesie wydali kase na fajki i pizze, zamiast kupic te ksiazke, czy inny dynks. Szacunek dla mnie!

Prawda?

Juz mówiłam o tym, aby rożróżniać pojęcia. Szkoda to nie to samo co strata, a strata to nie to samo co "nic nie zarobienie". Z samej definicji straty wynika to, że może odnosić się ona tylko do dóbr, które mamy już w swoim posiadaniu. Instytucja straty w ogóle nie wchodzi w rachubę w temacie piractwa z dwojga powodów. Po pierwsze w przypadku WI do czynienia mamy z dobrami niematerialnymi, przez co tylko w wyjątkowych wypadkach, gdy np. mój chłopak skasowałby mi jedyną kopię tworzonej przeze mnie książki, moglibyśmy mówić o stracie. W innym wypadku nic takiego nie ma miejsca. Po drugie strata, jak już wspominałam, tyczy się tego, co RZECZYWIŚCIE mamy. Środków, którymi rzeczywiście dysponujemy, a nie potencjalnych zysków. Pisanie, że ktoś przez piractwo ponosi jakieś straty to zupełnie nieporozumienie, bo to instytucja, która do piractwa zastosowania nie ma. Pirat w żadnej mierze swoim działaniem nie sprawia, że po ściągnięciu przez niego gry, czy utworu muzycznego, będę miała mniej niż miałam

W przypadku piractwa, i ogólniej własności intelektualnej, możemy mówić jedynie o utracie potencjalnych korzyści. Tylko i wyłącznie. Z tej perspektywy należy rozpatrywać te zjawisko. Niestety w dzisiejszym świecie różni piewcy komunałów sprawili, że nawet ta instytucja stosowana jest niewłaściwie i mechanicznie przez pożal się Boże strózów moralności. W normalnym świecie, przy normalnym prawie, należało udowodnić, że rzeczywiście przez czyjeś działanie utraciło się potencjalny dochód. Dziś wyspecjalizowani inkwizytorzy mający na ustach górnolotne hasła o "złodziejach intelektualnej własności" doprowadzają do tego, że osoby, które sciągnęły kilka plików, popełniają samobójstwa z powodów grożącej im konieczności wypłaty milionowych odszkodowań. Odszkodowań wypłacanych za działania, które rzekomo przyniosły szkodę, a która to szkoda nie zostaje wykazana z powodu tego, że lobby wielkich korporacji narzuciły zmiany w prawie przerzucające ciężar dowodu na pirata, który często nie mając ku temu środków, nie ma jak wykazać, że ich roszczenia to bzdura. W krajach normalnych to ten, który czegoś ząda, musi to udowodnić. Przez wielkie pieniądze niestety porzucono normalność już dawno temu. A więc nawiązując do wcześniejszej myśli, pirat może być co najwyżej osobą, która sprawi, że będę miała mniej, niż przewidywałam i mogłam mieć, gdyby nie jego działanie. I nikt więcej.

Z powyższych powodów nie można nazywać pirata również złodziejem, a tym bardziej oszustem. Patrząc na przeróżne osoby i ich poziom intelektualny zrozumiałam już, że trzeba pewne rzeczy tłumaczyć obrazkowo, ale naczelnemu CDA to nie przystoi mówić głupstw. Przestępstwo piractwa, przestępstwo kradzieży i oszustwa to zupełnie różne instytucje, opierające się na zupełnie różnych przesłankach. Bardzo proszę, rożróżniajmy niuanse, miast prawić oczywiste banały. Oszust to osoba, która doprowadza najogólniej rzecz ujmując do tego, że druga osoba niekorzystnie rozporządzi swoim mieniem. Złodziej żas to osoba, która zabiera cudzą rzecz ruchomą w celu włączenia jej do swego majątku. Pirat zaś to po prostu pirat. W Polsce sporne jest nawet to, czy piratem można nazwać osobę, która ściąga sobie grę, aby sobie w nią tylko pograć, czy dopiero osobę, która uzyska z tego powody wymierną korzyść. Na miejscu piratów ciągałabym po sądach tych, którzy naruszają ich dobra osobiste bezpodstawnie nazywając ich złodziejami czy oszustami. Ci panowie, i te panie, są po prostu piratami i piratkami.

Dodam jeszcze - mam nadzieję, że naprawdę to był tylko trolling - że gdyby uśmiercić wszystkie kobiety świata, wzrósłby popyt na męską prostytucję (która zresztą też istnieje) i żeby proceder zakończyć, zgodnie z Twoją filozofią należałoby przeprowadzić eksterminację samców.

Dokładnie tak. Logiczny wniosek z mojego postu i obserwacji świata. Projektowanie w głowie świata, w którym wyeliminowana zostałaby prostytucja kobiet przy dalszym istnieniu dwóch płci, albo świata, w którym wyeliminowane zostałyby naruszenia własności intelektualnej, mimo jej istnienia, i wykonywania przysługujących z tego powodu uprawnionemu praw, to czysta utopia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...