Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Dla niektórych opowiadania Dukaja mogą być walką o próbę zrozumienia, ale chyba tak nie powinno być.

Ja się przyznaję - dla mnie były. Uwielbiam tego pisarza za jego powieści, ale z tym zbiorem opowiadań przegrałem.

A może ktoś chce podyskutować? ;) Może jakiś święty? <_<

yareyaredazeho0.gif

No jasne, że. Zabrałem się za czytanie mając już wtedy za sobą albo wszystkie, albo większość powieści, więc byłem dosyć zrelaksowany i spokojny. Zaczęło się dobrze, bo pierwsze opowiadanie, Ruch Generała, było raczej proste do zrozumienia, cały ten magiczno-techniczny bełkot jest po prostu uroczy i pięknie tworzy klimat:

Wypuszczone z luków "Jana IV" samodzielne decyzyjnie letalnatory kołowały po mroczniejącym szybko niebie, niczym padlinożerne ptaki nad przyszłym pobojowiskiem; przez dymnik świeciły jasno diamentowymi sercami, od których szły sferyczne fale mortalnych czarów fizjologicznych.

(odważni mogą przeczytać całe opowiadanie na oficjalnej stronie pisarza). Okej, tu nie mam żadnych wątpliwości, jest dobrze. Problemy zaczęły się przy opowiadaniu drugim, IACTE - o ile sam pomysł

maszyny cofającej wszystko w ewolucji

jest dla mnie zrozumiały, tak jednak kilka wątków już nie. Po pierwsze: wampir? Skąd taki element fantasy w opowiadaniu aspirującym do sci-fi? Po drugie, jeśli dobrze pamiętam, pod koniec spotkali ni z gruchy ni z pietruchy jakiegoś człowieka, ale szczegółów zapomniałem. Ale ten tekst jeszcze na jakimś tam poziomie zrozumiałem. (śmiałkowie mogą przeczytać IACTE w całości TUTAJ)

Kolejny tekst, Irrehaare, to już twardy orzech do zgryzienia. Na podstawie "Medjugorje" (o tym później) zakładam, że każde z opowiadań ma sens, nawet jeśli jest głęboko ukryty; nie jest jedynie jakąś tam niedokończoną wizją, uciętą w momencie, w którym autorowi było wygodnie. A w pewnym momencie czytania "Irrehaare" zauważyłem, że już nic nie rozumiem. Kto z kim walczy, kto ma jaką osobowość, jaki cel ,czy zabił, czy nie zabił, czy jest mesjaszem, szatanem, diabłem? Część, kiedy główny bohater poznawał, gdzie się znalazł i jaka jest ogólna sytuacja jeszcze rozumiałem, ale potem już nie. (szaleńcy mogą przeczytać w całości Irrehaare TUTAJ)

Muchobójca - no comment, bo prawie w ogóle tego opowiadania nie pamiętam.

Ziemia Chrystusa - pomysł tych alternatywnych światów i praktycznego wykorzystania wynalazku do podróży jest znakomity. Przedstawienie Ziemi Chrystusa jest znakomite. Tylko znowu nie zrozumiałem wszystkiego. Jeden mały szczegół, skąd mieszkańcy tamtej Ziemi mieli pojazdy latające? (tzn. tak mi się przypomina, że tego nie zakapowałem) Po drugie i najważniejsze, dlaczego uznano tę Ziemię za tak niebezpieczną? Przez samą świadomość tego, że

Bóg tam naprawdę istnieje i że może "zainfekować" swoją wszechobecnością inne światy? Motyw świrowania z powodu świadomości-pewności, że Bóg Patrzy uważam osobiście za taki sobie, o ile rzeczywiście o to tam chodziło

.

Słynna Katedra (dla ciekawych fragment TUTAJ), w zrozumieniu pomaga film Bagińskiego, ale to nie jest dokładnie treść opowiadania. Choć tutaj jestem bliski stwierdzenia, że mimo pewnych niejasności można opowiadanie zrozumieć, głównie motyw

ze scalaniem się w jedno z czymś, co wydawało się nieożywione

, gorzej ze szczegółami, ale tu ich nie podam, bo nie pamiętam. Medjugorje - tu wątpliwości nie ma, jest w FAQ wytłumaczenie tego opowiadania i stąd mój pogląd, że podobne wyjaśnienie da się zastosować do każdego z tekstów, których nie zrozumiałem. Chyba. No i jeszcze In partibus infidelium, ale tu też rozumiem, o co biega, bo opowiadanie jest nawet wesołe, sprawa jest czysta.

Od razu mówię, że czytałem to parę lat temu i może gdybym dzisiaj przeczytał to jeszcze raz, to wątpliwości byłoby mniej. Albo wtedy miałem jakiś nagły spadek formy intelektualnej (to wakacje były przecież!), może niektóre z powyższych pytań okazałyby się obciachowe (lub takie po prostu są). Jeśli masz jakieś własne teorie, to chętnie się zapoznam.

z fantastyki zagranicznej polecam mało w Polsce znanego Terry'ego Goodkinda

A ja nie polecam. Zacząłem czytać pierwszy tom i odpadłem, opowiadania początkujących w pisaniu nastolatków były ciekawsze i lepiej napisane od tego.

***

Jeszcze dodam, że przeczytałem już jakiś czas temu "Potworny Regiment" Zgadnijcie Kogo. Właściwie wypadałoby utworzyć tekst do wklejania przy każdej książce z cyklu "Świat Dysku" ("zabawna, z ciekawą historią, zadowalająca, z odpowiednią porcją inteligentnych żartów, satyry na współczesne realia, oryginalnych postaci" itd.), ale że wypada się czegoś czepić, to się czepię: running joke (

żołnierz = kobieta

) przegięty do granic możliwości, poza tym książka jakoś pospiesznie zakończona - koniecznie przydałoby się rozwinięcie wątku, zakończenie skonstruowane tak, jakby rzeczywiście miał być dalszy ciąg, ale chyba raczej nie ma, a szkoda. W każdym razie kto przeczytał poprzednie, tę i tak przeczyta, więc chyba tyle na ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Przez prawie całe życie uważałem ze ksiażki są głupie i w ogóle...

Ale teraz coraz częsciej widze zę sie myliłem. Przyznaje racje tym którzy je czytaja. TAk czy tak nie czytamm dużo, ale czytam te w których wiem że jest wiedza, a nie jakieś lektury szkolne

tomek.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zrobił tak. Przy Trylogii Husyckiej. Która jednak do pięt nie dorasta przygodom Geralta. Zresztą lepiej, żeby Sapkowski nie pisał już nic dłuższego bo chyba "Wiedźmin" był jego pierwszym i szczytowym osiągnięciem.

Właśnie miałem o to zapytać. Jako że pomału kończę sagę o Wiedźminie chciałbym zapoznać się z Trylogią Husycką. I Chciałbym usłyszeć od was jak ma się TRylogia do sagi o Wiedźminie. Trzyma poziom czy to już nie to.

Dobra, powiem Wam coś śmiesznego ? dzisiaj przeczytałem po raz pierwszy książkę Sapkowskiego, konkretnie zbiór opowiadań ?Miecz przeznaczenia?. I nie bardzo wiem, co w jego twórczości ma być takiego wspaniałego?

Hmm... myślę że zwyczajnie się czepiasz. To są naprawdę ciekawie napisane książki. A jesli uważasz że wszystkiego jest za dużo to już twoje odczucia. Ja np nie widzę problemu w nazwach własnych. Są swojskie i są dziwaczne, zwróć jednak uwagę że w świecie wiedźmina występuje wiele królestw. Co do bestiariusza... Do klasyki czyli elfów, krasnoludów dodano wiele innych. Zaczerpniętych z różnych kultur. I nie wiem dlaczego postrzegasz to jako wadę. Świat wiedźmina jest po prostu bardzo złożony.

Być może nie czytalem takich ksiażek jak ty i nie dostrzegam niedociągnięć Wiedźmina ale jak kiedys zmienie zdanie to ci na pewno powiem ;p...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie miałem o to zapytać. Jako że pomału kończę sagę o Wiedźminie chciałbym zapoznać się z Trylogią Husycką. I Chciałbym usłyszeć od was jak ma się TRylogia do sagi o Wiedźminie. Trzyma poziom czy to już nie to.

Krótko, bo pisałem już o tym co najmniej trzy razy: jest dużo gorsza, o ile pierwszy tom trzyma zabawowy ton znany z Wiedźmina (dla którego warto przez cykl wiedźmiński przebrnąć, przymykając oko na różnorakie "mądrości" i kiblowy humor), tak drugi tom jest słaby, ale jeszcze do przeczytania, a trzeci jest na obraźliwie niskim poziomie, więc generalnie raczej szkoda czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie miałem o to zapytać. Jako że pomału kończę sagę o Wiedźminie chciałbym zapoznać się z Trylogią Husycką. I Chciałbym usłyszeć od was jak ma się TRylogia do sagi o Wiedźminie. Trzyma poziom czy to już nie to.

Według mnie norrenturm nie odstaje niczym od sagi. Zabawne dialogi, swojscy bohaterowie, odniesienia historyczne, ta intrygująca tajemnica, no i pędząca na złamanie karku akcja. Jest naprawdę świetnie :) .

Boży bojownicy przynudzają już trochę niepotrzebnymi rozterkami bohaterów, a akcja zwalnia. Zakończenie za to może naprawdę sie podobać.

Lux perpetua niestety kompletnie odstaje od reszty książek Sapka jest kompletnie nudna, nie ma żadnych ciekawszych zwrotów akcji i wszystko podane jest jak na dłoni. Zakończenie jest jakieś takie wychłeptane i pozostawia niedosyt.

Ale i tak powinieneś trylogię przeczytać, może i od poziomu Sapka odstaje, ale to i tak kawał niezłego czytadła (zwłaszcza Norrenturm)

Chociaż może mój gust jest jakiś odosobniony, bo jak dla mnie późniejsze tomy sagi też były słabsze od wcześniejszych, jakieś takie bardziej anarchiczne i pozbawione swojskości.

Tyle, że ja jestem dziwny <_<

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio byłem w bibliotece i jak to często bywa przed wakacjami posucha tam okrutna. Żadnych książek Stephena Kinga na półkach i wogóle jeżeli książka jest trochę bardziej znana albo jej autor (Lovecrafta też nie było :/ )to już jej nie było. W akcie desperacji poprosiłem Panią która tam pracuje żeby mi poleciła jakiś horror ew. kryminał. W ręce wpadły mi dwie książki Mastertona ( Drapieżcy, Rytuał) i "Mumia" Anne Rice. Czytał ktoś z was może te książki bo nie wiem czy warto je czytać czy też może zacząć jakieś poszukiwania fajniejszych tytułów na allegro.pl :P ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby mamy powieść "uniwersytecką",
Jeśli już przy tym gatunku jesteśmy, to ostatnio ponownie przeczytałem sobie ?Poza Miastem? i ?Londyn? J. B. Priestley'a. Jest to całkiem zabawna opowieść o dwóch nauczycielach akademickich, na wpół hochsztaplerach, którzy wykorzystując swoją elokwencję, umiejętność robienia wrażenia, naiwność ludzi itp. zakładają na podrzędnym uniwersytecie instytut nauki, którą wymyślili popijając whisky. Oprócz dostarczenia sporej dawki humoru, książki te pokazują, iż zawiść, głupota, niekompetencja nie są obce temu środowisku. Polecam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ręce wpadły mi dwie książki Mastertona ( Drapieżcy, Rytuał) i "Mumia" Anne Rice. Czytał ktoś z was może te książki bo nie wiem czy warto je czytać czy też może zacząć jakieś poszukiwania fajniejszych tytułów na allegro.pl :P ?

"Drapieżców" miałem okazję czytać. Książka jest słaba, choć nie tak słaba, jak pozostałe książki Mastertona, jest kilka ciekawych pomysłów, uwalonych przez naprawdę śmieszne fragmenty, np. te opisujące starożytną przeszłość, poradnik "Jak Zapłodnić Czarownicę", zjadanie tłuściutkich, opieczonych niemowląt itd. Książki Mastertona są zazwyczaj do bani, ale akurat tę można od biedy przeczytać. "Rytuału" nie czytałem, a odpowiadając na generalne pytanie: tak, poszukaj fajniejszych tytułów na allegro, w księgarniach internetowych, gdziekolwiek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się przyznaję - dla mnie były. Uwielbiam tego pisarza za jego powieści, ale z tym zbiorem opowiadań przegrałem.

Ja przegrałem swego czasu z Johnem Barthem, ale to nieco inna kategoria - postmodernizm. Tam było opowiadanie, którego narratorem było samo opowiadanie... I takie, którego głównym bohaterem, autorem monologu pełnego filozoficznych i egzystencjalnych rozważań był plemnik. To opowiadanie dopiero było pokręcone. I jako jedyny z grupy domyśliłem się o co w nim chodziło - ale to raczej przez to, że byłem jedynym facetem ;)

No jasne, że. Zabrałem się za czytanie mając już wtedy za sobą albo wszystkie, albo większość powieści, więc byłem dosyć zrelaksowany i spokojny.

Ja zawsze jestem zrelaksowany i spokojny <_< Joke, oczywiście. Ale czytanie to dla mnie taka przyjemność, że sam fakt oddawania się tej czynności wprowadza mnie w stany relaksacyjne. Inna sprawa, że już treść książki może niemal dowolnie je modyfikować.

Zaczęło się dobrze, bo pierwsze opowiadanie, Ruch Generała, było raczej proste do zrozumienia, cały ten magiczno-techniczny bełkot jest po prostu uroczy i pięknie tworzy klimat:

Zresztą tak z tym językiem u Dukaja jest. Można nawet nie rozumieć poszczególnych słów, ale podziwia się ich zlepki czy nowe słowa tworzone przez Dukaja. Czasem wyczynia takie wywijasy słowotwórcze, że aż podziw bierze.

Problemy zaczęły się przy opowiadaniu drugim, IACTE - o ile sam pomysł

maszyny cofającej wszystko w ewolucji

jest dla mnie zrozumiały, tak jednak kilka wątków już nie. Po pierwsze: wampir? Skąd taki element fantasy w opowiadaniu aspirującym do sci-fi? Po drugie, jeśli dobrze pamiętam, pod koniec spotkali ni z gruchy ni z pietruchy jakiegoś człowieka, ale szczegółów zapomniałem. Ale ten tekst jeszcze na jakimś tam poziomie zrozumiałem.

Skąd wampir? Po prostu. Nie zastanawiałem się nad tym za bardzo - przyjąłem go z dobrodziejstwem inwentarza jako małe nagięcie kanonu science-fiction. Takie urozmaicenie. Spotkali człowieka... Tylko bardzo dziwny był to człowiek, a właściwie nie człowiek:

? Z Groty wyszedłem na ten świat. Jak on, mam swoje cele. Właśnie wypełniam jeden z nich. Sam śnię. Sam marzę. Sam nienawidzę mych stworzycieli. To chcesz wiedzieć?

? Opuść ten łuk, Podążający. Po co to? Ja nic wam nie zrobię. Pamiętasz jednookiego kusznika? Opuść to. Ty, właśnie ty, powinieneś mnie pojąć. Jesteś snem o demonie zemsty człowieka. Ja jestem snem o duchu opiekuńczym ziemi.

Może to nieco wyjaśni. Ogólnie sprawa z tymi Grotami mocno pokręcona. Dziwne prawa się nimi żądzą - mnie zastanawiało, co się stało z Podążającym na końcu? Nikt go już nie śnił, nikt nie wierzył... Ale zakończenie mamy otwarte, więc sami możemy sobie je wyśnić.

Kolejny tekst, Irrehaare, to już twardy orzech do zgryzienia. Na podstawie "Medjugorje" (o tym później) zakładam, że każde z opowiadań ma sens, nawet jeśli jest głęboko ukryty; nie jest jedynie jakąś tam niedokończoną wizją, uciętą w momencie, w którym autorowi było wygodnie. A w pewnym momencie czytania "Irrehaare" zauważyłem, że już nic nie rozumiem. Kto z kim walczy, kto ma jaką osobowość, jaki cel ,czy zabił, czy nie zabił, czy jest mesjaszem, szatanem, diabłem? Część, kiedy główny bohater poznawał, gdzie się znalazł i jaka jest ogólna sytuacja jeszcze rozumiałem, ale potem już nie.

O tak - to opowiadanie musiałbym przeczytać jeszcze raz. A właściwie to jego końcówkę. Po jego przeczytaniu miałem jako taki obraz jego sensu, ale teraz to mi się zatarło. Tu problemem było to, że walczące ze sobą strony same często nie były pewne tego co się stało, a i sam główny bohater niezbyt wszystko rozumiał.

Jak dla mnie był on Mesjaszem, który miał się poświęcić, żeby uwolnić cały ten świat. Taka była pierwsza wersja, ale potem już to się zakręciło - bohater wchłonął właściwie wszystko, stał wszechpotężny i sam chyba nie wiedział, co z tym poczać.

Muchobójca - no comment, bo prawie w ogóle tego opowiadania nie pamiętam.

W telegraficznym skrócie: Transport międzygwiezdny - Wielka firma - Zatrudnienie ekscentrycznego speca - Planeta z duchami, które zabiły/doprowadziły do szaleństwa pracowników - Muchobójca z nimi rozmawia - szef misji na planecie odkrywa, że Muchobójca sam jest obcym (plastyczne ciało, które przejął jakiś obcy byt na innej planecie - ten go zabija i przemienia się w niego.

Dla mnie najsłabsze ze zbioru.

Ziemia Chrystusa - pomysł tych alternatywnych światów i praktycznego wykorzystania wynalazku do podróży jest znakomity. Przedstawienie Ziemi Chrystusa jest znakomite. Tylko znowu nie zrozumiałem wszystkiego. Jeden mały szczegół, skąd mieszkańcy tamtej Ziemi mieli pojazdy latające? (tzn. tak mi się przypomina, że tego nie zakapowałem) Po drugie i najważniejsze, dlaczego uznano tę Ziemię za tak niebezpieczną? Przez samą świadomość tego, że

Bóg tam naprawdę istnieje i że może "zainfekować" swoją wszechobecnością inne światy? Motyw świrowania z powodu świadomości-pewności, że Bóg Patrzy uważam osobiście za taki sobie, o ile rzeczywiście o to tam chodziło

Ciemnym tekstem na ciemny tekst:

Odkrycie, że Bóg istnieje na w tym świecie, oznacza, że istnieje w każdym. W końcu inne były tylko "alternatywnymi wersjami", ale wszechświat/Bóg był ten sam. Zburzyłoby to zupełnie porządek wszystkich innych światów, korporacje właściwie straciłyby rację bytu. Wiara zmieniłaby się w rzeczywistość. A pojazdy latające to dla mnie dwie opcje - napisane było, że rozwój technologiczny nie został zatrzymany i przez to, albo latały na Boga

Bardzo ciekawy tekst do przemyśleń. Ciekawe, co by było u nas, gdybyśmy zyskali 100%, niepodważalną pewność, że Bóg istnieje. Ilu by chciało zniszczyć takie dowody?

Słynna Katedra (dla ciekawych fragment TUTAJ), w zrozumieniu pomaga film Bagińskiego, ale to nie jest dokładnie treść opowiadania. Choć tutaj jestem bliski stwierdzenia, że mimo pewnych niejasności można opowiadanie zrozumieć, głównie motyw

ze scalaniem się w jedno z czymś, co wydawało się nieożywione

, gorzej ze szczegółami, ale tu ich nie podam, bo nie pamiętam.

To opowiadanie było nieco zagadkowe, ale w sumie dość jasne. Wytworzyła się po prostu nowa forma żywokrystu, która została częściowo ożywiona i potrafiła zainfekować duchownego. Ale sama wizja miejsca niesamowita.

Medjugorje - tu wątpliwości nie ma, jest w FAQ wytłumaczenie tego opowiadania i stąd mój pogląd, że podobne wyjaśnienie da się zastosować do każdego z tekstów, których nie zrozumiałem. Chyba.

Tu akurat udało mi się zrozumieć. W odróżnieniu od Irrehaare, główny sprawca zamieszania wiedział dokładnie, co się dzieje. I mimo tego, że wyjaśniał tego do końca jasno i trzeba było trochę zlepiać, to wyjaśnienie (które przeczytałem dopiero teraz) zgadzało się z moimi wnioskami.

No i jeszcze In partibus infidelium, ale tu też rozumiem, o co biega, bo opowiadanie jest nawet wesołe, sprawa jest czysta.

To dopiero będzie zagwozdka dla Kościoła <_<

Od razu mówię, że czytałem to parę lat temu i może gdybym dzisiaj przeczytał to jeszcze raz, to wątpliwości byłoby mniej.

Parę lat to cała wieczność w czytelniczym życiu ;) Ja sam czuję, że do paru książek muszę wrócić, bo wiem, że wiele z nich mogłem stracić. Poza tym każda przeczytana książka wpływa na sposób czytania i rozumienia następnej.

Przez prawie całe życie uważałem ze ksiażki są głupie i w ogóle...

Ale teraz coraz częsciej widze zę sie myliłem. Przyznaje racje tym którzy je czytaja. TAk czy tak nie czytamm dużo, ale czytam te w których wiem że jest wiedza, a nie jakieś lektury szkolne

Znaczy się co? Encyklopedie? Podręczniki spawania? Instrukcje do narurowych systemów tryskaczy? Tam jest dopiero wiedza!

Hmm... myślę że zwyczajnie się czepiasz.

Czepiać się jest rzeczą ludzką... Znaczy się czytelniczą. Pezet ma wyższe wymagania i woli Fowlesa od Sapkowskiego i pełne prawo czepiać Sapkowskiego ile chce. Zwłaszacza, że spora część opinii znacznie zawyża oczekiwania przed przeczytaniem jego dzieł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pezet ma wyższe wymagania i woli Fowlesa od Sapkowskiego i pełne prawo czepiać Sapkowskiego ile chce.
To też, ale przede wszystkim widzę mizerię prozy Sapkowskiego w obrębie gatunku. Porównywanie ?Wiedźmina? do ?Maga? nie ma sensu. Natomiast do innych pozycji z literatury fantastycznej owszem.

Zwłaszacza, że spora część opinii znacznie zawyża oczekiwania przed przeczytaniem jego dzieł.
Otóż to. Rozumiem, że nasz, że Polak, ale bez przesady. Jak już pisałem, wiedźmiński świat jest zlepkiem wielu innych i nic nowego do gatunku nie wnosi. Czyta się nieźle i tyle. Jednak jest tylko tolkienowsko-howardowskim plagiatem uzupełnionym o swojskie, przaśne, słowiańskie wtręty.

BTW, jak już jesteśmy przy fantastyce, to prosiłbym o pomoc, bo skleroza mnie łapła. Jest taki cykl książek o kupcach pływających na żywych statkach. Tzn. statki były zrobione z drewna, ale myślącego. Siostra to zbierała, ale jak się wyprowadziła, to zabrała swoje książki ze sobą. I za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu i autora. A były naprawdę niezłe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW, jak już jesteśmy przy fantastyce, to prosiłbym o pomoc, bo skleroza mnie łapła. Jest taki cykl książek o kupcach pływających na żywych statkach. Tzn. statki były zrobione z drewna, ale myślącego. Siostra to zbierała, ale jak się wyprowadziła, to zabrała swoje książki ze sobą. I za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu i autora. A były naprawdę niezłe.

Może chodzi o trylogię Kupcy i ich żywostatki Robin Hobb?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może chodzi o trylogię Kupcy i ich żywostatki Robin Hobb?

Tak, to o to chodzi. Dzięki.

Ponieważ ostatnio wracam do starych, sprawdzonych pozycji, przeczytałem sobie "Wybawienie" J. Dickey'a. Jest to historia czterech przyjaciół, którzy w ramach relaksu wyrwali się na wspólny spływ jedną z rzek na zapupiu USA. Podczas wyprawy dochodzi do nieoczekiwanych zdarzeń (nie powiem jakich). BTW, swego czasu nakręcono film na podstawie tej powieści. Film jest mocny, ale i tak nie oddaje w całości klimatu książki. Hollywood jednak wygładza pewne rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby na razie mam coś do czytania, nawet nie byle co, bo Szczypior przekonał mnie do Pratchetta i obecnie pochłaniam Blask Fantastyczny i już wiem, skąd załatwić sobie Kolor Magii. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że jednak przekonam się do twórczości tego pana.

Potem w kolejce stoi odmóżdżająca Krawędź Żelaza ^^

A potem chciałbym przeczytać coś bardziej wartościowego, niż rozterki bohatera, który przez 3/4 powieści macha mieczem i rzuca nożami i przeżywa moralny dylemat, którą ręką rzucać. Niekoniecznie coś z fantastyki, po prostu czasem trzeba przeczytać, coś konkretniejszego =]

A tymczasem wracam do Blasku Fantastycznego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A potem chciałbym przeczytać coś bardziej wartościowego, niż rozterki bohatera, który przez 3/4 powieści macha mieczem i rzuca nożami i przeżywa moralny dylemat, którą ręką rzucać. Niekoniecznie coś z fantastyki, po prostu czasem trzeba przeczytać, coś konkretniejszego =]

Eee... "Ulisses" Joyca? Będzie dość "konkretny"? Dobra, teraz na poważnie. Jeśli nie z fantastyki, a w miarę lekkie to proponuję zapoznać się z twórczością Geralda Durrella, np. tytuł "Moja rodzina i inne zwierzęta" już sam w sobie zapowiada sporą dozę humoru. Ewentualnie Grahama Greena "Podróże z moją ciotką", też dość lekka, acz inspirująca lektura. Jak zawsze polecam też "Wielkie solo Antona L." Herberta Rosendorfera, to jedna z książek, która znajduje się na mojej liście "top ten".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błagam bogów, jeśli istnieją o zakończenie sesji... Męczące jest to uczucie że ostatniego dnia czerwca czeka mnie ostatni egzamin, i dopiero wtedy będę mógł przeczytać coś konkretnego zamiast paru etykietek od keczupu czy ulotek z Biedy albo innego dyskontu. Głód jest tak wielki że zastanawiam się, za co chwycę w poniedziałkowy wieczór. Bo oczywiście pierwszym miejscem jakie odwiedzę po powrocie do domu będzie biblioteka. Widziałem w mojej tom opowiadań Poego, więc postanowiłem zapytać co polecoacie tego autora. Jeśli nie będzie polecanych pozycji to chwycę to, czego w wakacje pod dostatkiem, czyli lektury szkolne ;) Przydałoby się odświerzyć "Zbrodnię i karę" albo "Mistrza i Małgorzatę" lub ewentualnie coś jeszcze innego z kanonu lektur ;)

Poza tym planuję zakup ostatniego tomu Mrocznej Wieży Ulubionego Autora, a oprócz tego rozpoczęcie mojej przygody z niejakim panem Terrym. Niestety będę musiał chyba wszystkie jego książki kupować bo w bibliotekach ich nie ma. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo mój księgozbiór jest raczej marny więc przy okazji go sobie trochę powiększę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czepiać się jest rzeczą ludzką... Znaczy się czytelniczą. Pezet ma wyższe wymagania i woli Fowlesa od Sapkowskiego i pełne prawo czepiać Sapkowskiego ile chce. Zwłaszacza, że spora część opinii znacznie zawyża oczekiwania przed przeczytaniem jego dzieł.

No z zawyżaniem sie w pełni zgadzam. Sam znam przynajmniej kilka logiczniej skonstruowanych światów niż ten AS'a. A przecież to nie jest jedyna przywara, bo np do wielu ludzi humor z Wiedźmina nie przemawia.

Otóż to. Rozumiem, że nasz, że Polak, ale bez przesady. Jak już pisałem, wiedźmiński świat jest zlepkiem wielu innych i nic nowego do gatunku nie wnosi. Czyta się nieźle i tyle. Jednak jest tylko tolkienowsko-howardowskim plagiatem uzupełnionym o swojskie, przaśne, słowiańskie wtręty.
No ale fajnie uzupełnia inne światy fantasy wprowadzając do nich elementy kultury słowiańskiej, co mi osobiście się podoba. Cenię też sagę o Wiedźminie za humor, który mi się podoba ale to tylko kwestia gustu. NO ale ogólnie sie z Pezetem zgadzam bo w sumie Wiedźmin nie jest jakoś super oryginalny i rzeczywiście podpina się pod Tolkiena itp. Ale musi Pezet przyznać ze bohater stworzony przez Sapkowskiego (Geralt) jest zdecydowanie in plus dla książki (tja, inna sprawa że się Pezet pewnie nie zgodzi ;p i duuuupaa ;p )
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do teraz nie mogę się otrząsnąć z szoku po przeczytaniu "Siewcy Wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej.

Akcja rozgrywa się w niebie ale nie takim jakie mogło by się wydawać. Po prostu warto przeczytać!

Genialna, wciągająca książka! Polecam!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 20 mam wakacje i dzięki temu moge w końcu czytać to co lubię i to w dużych ilościach :P Pierwsze co zrobiłem to poszedłem do antykwariatu i kupiłem sobie z 10 książek. Jak na razie przeczytałem:

- "Tunel" Jana Kraśko - bardzo wciągająca książka "akcji". Pisana jest w stylu typoym dla amerykanów i wyszło to super. Trzyma w napięciu od początku do końca. Polecam!

- "Wielkie dni łotrów" Rajmuna Hanke - zbiór czterech opowiadań. Tytułowe jest chyba najlepsze z nich wszystkich, chociaż są momenty po prostu głupie. Pozostałe opowiadania trzymają średni poziom.

- "Marcjanna i aniołowie" Andzreja Zimniaka - nie podobała mi się. Być może nie potrafiłem jej zrozumieć, ale czyta się tą książkę naprawdę źle.

- "Najdłuższy Dzień" Corneliusa Ryan'a - To jest dopiero coś. Autor opisuje 6 czerwca 1944 przeplatając wątki historyczne z autentycznymi przeżyciami żołnierzy. Czasami trudno mi było uwierzyć, że coś takiego się zdarzyło. Gorąco polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hieh, wreszcie dostałem w swoje ręce Trylogie "Warcraft: Wojna Starożytnych" :D Książka ma dość ciekawą fabułę, na początku byłem dość niechętny *początek Studni Wieczności*, ale później fabuła wciągnęła mnie na zabój ^^ :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam nie kupować niczego co ma na okładce napis 'Diablo', 'Starcraft' czy 'Warcraft'. Ja wiem, że wiedzę o każdej dziedzinie zaczyna się od podstaw (tu dna), ale to naprawdę jest półka, gdzie nie ma już pukania od spodu.

Z innych inszości - jak możecie porównywać Wiedźmina do Maga? Przecież to różne gatunki. To tak jakby przystawiać Coehlo do Cusslera ;p Obaj są nieźli w tym co tworzą, co nie przeszkadza książkom pierwszego być beznadziejnymi powieściami akcji, a u drugiego na próżno szukać filozofii dla gospodyń (;

Tymczasem ja polecam zainteresować się "Akwafortą" ('The Etched City') K.J. Bishop. Niby debiutancka powieść, a wygląda na twór wyrobionego autora, żeby nie powiedzieć artysty. Ciężko ją sklasyfikować, chyba realizm magiczny będzie najbliższy prawdy. Ale to nie wszystko, jest tu trochę postmodernizmu, oniryczności, odwołań do klasyków. Podejściem do czytelnika autorka nieco przypomina Dukaja (który zresztą w samych superlatywach wypowiada się w blurbie), z tym, że - jak to u kobiety - więcej tu poetyzmu a nieco mniej metatechnicznych komplikacji. Z innych inspiracji widzę cykl o 'Mrocznej Wieży' Kinga, zwłaszcza w kreacji głównego bohatera i konstrukcji świata. Już dawno nie czytałem książki tak silnie działającej na wyobraźnię. Realia przedstawiane są stopniowo, akcja płynie powoli, lewitując gdzieś w zawieszeniu pomiędzy jawą a półsnem, a ja czytam czytam czytam i to nie dla akcji czy interesujących bohaterów, lecz ciągnięty przez fascynację. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się zdarzyło, ale przyznaję, że potrzebowałem czegoś takiego. Dodatkowo, tłumaczenie jest bardzo dobre - język jest potoczysty, metafory celne, przymiotniki odpowiednio dobrane, a przy tym wszystkim ani przez chwilę nie czułem się przytłoczony. Wreszcie książka jest świetnie wydana - gruba, twarda oprawa, świetny rysunek na okładce. Mój egzemplarz nawet nie śmierdział tuszem, jak to ostatnio nierzadko się zdarza.

Mam wrażenie, że mój kanon literatury pięknej właśnie się rozrósł. To najzwyczajnieje w świecie powieść kompletna. Aż się boję jakie będą następne dokonania tej autorki, bo poprzeczkę sama sobie zawiesiła piekielnie wysoko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzicie o ,,Opowieści rodu Otori" autorstwa angielskiej pisarki Lian Hearn. Osobiście przeczytałem wszystkie części tej sagi. Całośc poprostu mnie urzekła. Podaje tytuły dotychczas wydanych 4 z 5 ksiązek.

1: "Po słowiczej podłodze,,

2: "Na posłaniu z trawy,,

3: "W blasku księżyca,,

4: "Krzyk Czapli" - (dziś kończyłem ją czytac z łezką w oku)

Serdecznie polecam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacuje , że rocznie czytam około 30-35 książek. Nie jest to może liczba imponująca ,ale w porównaniu z większością moich kumpli są to liczby wręcz niewiarygodne. Ostatnio moim największym faworytem wśród lektur jest "Mistrz i Małgorzata"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...