Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chimaira

Szkoła II

Polecane posty

A znasz takie powiedzenie, ze jak cos jest do wszystkiego to jest do niczego? No to teraz posluchaj uwaznie: w normalnym systemie edukacji wybralbys sobie taka szkole, ktora Ci daje zakres informacji ze wszystkich przedmiotow, ja wybralbym szkole dla mat-fizow itp. Ale mamy idotyczny jeden odgornie narzucony program, i o to tu sie toczy dyskusja. I wybacz, jesli naprawde Cie obchodzi ile ziemniakow produkuje Peru, to chyba powinienes sie leczyc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co pamiętasz, zależy od tego jak często to powtarzasz i czy potrzebne ci to w pracy/hobby które wykonujesz. Ludzki mózg ma to do siebie, że nawet dokładnie nauczone rzeczy, które nie są potrzebne zbyt często są zapominane. I nic na to nie poradzisz. Więc nauka czegos, co zapomni się po kilku miesiącach nie posiada dla mnie większego sensu. No chyba, że hobbystycznie siedzisz i powtarzasz wszystkie podręczniki z gimnazjum/liceum:P A to, że program nie zawiera wszystkich wierszy nie znaczy też, że nie można go ograniczyć. Po prostu z doświadczenia wiem, że nie wszystko co znajduje się w programie jest ważne a wielu nauczycieli powaznie zmodyfikowałoby juz istniejący program (np. moja była nauczycielka polskiego:P), czyli jednak to co w nim jest, nie musi być tak do końca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

t3tris -> Spuść z tonu. Bardzo, bardzo nie lubię takich odzywek do innych forumowiczów.

Od specjalizacji są studia, a wcześniej technikum czy zawodówka. Wiedza ogólna jest potrzebna każdemu, żeby dać jakiś pogląd na świat, a nie generować półmaszyny, które liczą całki wielokrotne n-tego stopnia w pamięci, ale mają problem z przeczytaniem gazety czy podpisaniem się. Szczegółów oczywiście się nie zapamiętuje, ale przynajmniej wiadomo gdzie szukać, a drogą skojarzeń można sobie w razie potrzeby to czy owo przypomnieć.

Poza tym nigdy nie wiadomo, kiedy taka czy inna wiedza może się przydać, bo nie zawsze w życiu robi się dokładnie to, czego się uczyło / w czym się specjalizowało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wybacz, jesli naprawde Cie obchodzi ile ziemniakow produkuje Peru, to chyba powinienes sie leczyc.

Wolę się leczyć, niż zostać ignorantem, który boi się wiedzy, jak diabeł święconej wody.

To co pamiętasz, zależy od tego jak często to powtarzasz i czy potrzebne ci to w pracy/hobby które wykonujesz. Ludzki mózg ma to do siebie, że nawet dokładnie nauczone rzeczy, które nie są potrzebne zbyt często są zapominane. I nic na to nie poradzisz. Więc nauka czegos, co zapomni się po kilku miesiącach nie posiada dla mnie większego sensu.

Tak, tylko, że jeżeli komuś ta wiedza będzie potrzebna ? Prosty przykład, kolega był na profilu językowym, w trzeciej klasie uznał, że chce zdawać matematykę, więc przy jego nabytej już wiedzy, plus lekkiej pomocy nauczyciela, zdał i to całkiem nieźle, dostał się na studia [chyba WAT] co by się stało gdyby program był maksymalnie ograniczony, pocięty bądź zniesiony ? Nie napisałby matury, ponieważ przez trzy lata nie miałby matematyki.

Masz podstawę, prawdziwą podstawę [nie pociętą, ograniczoną do minimum] i przedmioty profilowane [rozszerzone]. Dzięki czemu masz większą możliwość wyboru, pole manewru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, Wies.niak, jednak częściowo wg mnie. Po prostu wiedza ogólna w liceach jest moim zdaniem po prostu zbyt ogólna i w sumie o tym tu dyskutuję. I nikt nie wspominał o nieumiejętności przeczytania gazety, a jedynie o ograniczeniu kilku wierszy itp. Zresztą chyba czytałeś. Nie przeczę, że wiedza ogólna jest przydatna, jednak większa specjalizacja w szkołąch średnich pomogłaby ludziom idącym na studia, gdzie, jak sam piszesz preferuje się maksymalne wyspecjalizowanie. Profesorowie i doktorzy których znam narzekają na programy w szkołach średnich, twierdząc, że właśnie one utrudniaja niekiedy studiowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No faktycznie nieco mnie ponioslo, przepraszam.

Wcale nie boje sie wiedzy jak diabel swieconej wody, bo sam bylem niestety uczony ile kto produkuje ziemniakow, oraz jakie sa typy budowy rynku miejsckiego we wczesnoslowianskich wioskach. I dlatego uwazam, ze nalezaloby nieco przychamowac zapedy tworcow programu, ktorzy ewidentnie nie bardzo maja wywazone proporcje miedzyprzedmiotowe. Przyklad? W zadaniach z fizyki w klasie pierwszej liceum byla nam potrzebna funkcja kwadratowa, ktora niestey w programie z matematyki jest w klasie drugiej (jeden z wiekszych idiotyzmow). Ja akurat mialem to szczescie, ze chodzilem do gimnazjum prywatnego, gdzie funkcje kwadratowa przerobilismy, wiec ja akurat problemow nie mialem, ale inni...

Co do tych nieszczesnych wierszy... Nie oszukujmy sie, wiersze uczniowie czytaja, bo sa krotkie, i czyta sie je na lekcji, wiekszosc zdecydowana nic z nich nie rozumie. Lektur nie czytaja, bo za dlugie, i nudne. Humanisci niech osbie przerabiaja duzo literatury, w koncu po to wybrali ten profil. A biol-chemy i mat-fizy trzeba przede wszystkim nauczyc pisac i czytac. I przerobic z nimi NIEZBEDNE lektury i wiersze. Co do przykladu jaki przytoczyles, z kolega, ktory zdawal matematyke po innym profilu... No coz, to juz jakby jego problem, ze nie zdecydowal sie na mat-fiz, nie mozna dostosowywac programu do ludzi, ktorzy sie rozmyslaja w polowie, albo i pod koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego uwazam, ze nalezaloby nieco przychamowac zapedy tworcow

A tu już będę złośliwy. Czyżbyś szedł takim "profilowanym" systemem?

IMO, prawda leży pośrodku. Pewien stopień specjalizacji jest konieczny, ale bez przesady. Jak napisał wies.niak, nie można robić z ludzi robotów. Przynajmniej jeśli chodzi o wykształcenie średnie. Do liceów powinni iść tylko tacy ludzie, którzy są w stanie ogarnąć pewną ilość materiału. Inni, i nie chcę być tu złośliwy, znajdują miejsca w zawodówkach. Niech tam specjalizują się w jednej dziedzinie. Popatrz zresztą na porażkę takich tworów jak licea profilowane, szli tam ludzie, których rodzice mieli ambicję, żeby ich pociecha skończyła liceum, a w większości były to szkoły o marnym poziomie. Właśnie z okrojonym do minimum programem ogólnym i naciskiem na "specjalizację". Wiedza ogólna, zdobyta w możliwie jak największym zakresie, daje możliwość manewru. Nie wiem jak jest teraz, ale za moich czasów program liceum ustawiony był tak, że była podstawowa pula godzin dla danego przedmiotu była taka sama, natomiast potem, w zależności od profilu, dostawało się "bonusy". I tak przez trzy lata. Dopiero w czwartej klasie (i to w drugim semestrze) następowała już totalna specjalizacja, czyli zajęcia fakultatywne pod kątem planowanych studiów. Chodziło się tylko na te lekcje, które miało się zdawać podczas egzaminów na studia. Jak już tu było pisane, idąc do liceum młody człowiek ma małe pojęcie o tym, co będzie robił w przyszłości. Zawężając mu program nauczania od początku skazujesz go albo na pseudo-wybór czegoś, co mu totalnie nie pasuje, albo na porażkę z braku wiedzy. Ja tam chciałem iść do klasy o profilu klasycznym, ale, iż takiej akurat nie było, to poszedłem do ogólnej z poszerzonym angielskim. Po czym mi się odkręciło i zdałem na studia na fizykę. Ale miałem taką możliwość, bo nawet przy profilu ogólnym miałem wtłuczoną do łba taką ilość wiedzy, że sobie poradziłem. Potem znowu mi się odwidziało i przerzuciłem się na zupełnie inną dziedzinę. Ale miałem taką możliwość, właśnie dzięki kompleksowemu nauczaniu. Poza tym, jak patrzę się z pozycji starego zgreda, to dalej się to przydaje. Oczywiście większość rzeczy, jeśli ich się nie stosuje codziennie, idzie w zapomnienie, ale jakieś światełko w głowie zostaje. Teraz, pomimo ośmiu godzin angielskiego tygodniowo w liceum, mój lengłydż brzmi mniej więcej "twoja dać moja ta topora", ale wystarczy by zacząć rozmawiać regularnie, a skill wraca. Miałem już tak. Poznałem pewnego Szkota, który robił w Polsce za native speakera, na początku rozumiałem co drugie słowo, po miesiącu gadaliśmy już normalnie. Tak samo z innymi przedmiotami. Jak się patrzę na zagadki zadawane na tym forum, a oparte na matematyce, to ogólnie wiem o co chodzi. Nie znam rozwiązania, z matematyką (oprócz rachunków przysyłanych mi przez pocztę) od kilkunastu lat nie mam nic wspólnego, ale wiem gdzie szukać. Wystarczą Google, albo książka z biblioteczki i człowiek sobie przypomina. Tyle, że mam tę przewagę iż jak słyszę hasło "szereg Fouriera", to nie szukam regulaminu musztry gwardii napoleońskiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może i ja się trochę wypowiem na temat programu nauczania w liceum :) Wspominacie o wierszach itp.- my z kumplami doszliśmy do wniosku po lekturze (a także analizie i interpretacji każdego z nich), że naprawdę sporo tych dzieł sztuki ma dość wątpliwą wartość artystyczną, a już na pewno edukacyjną :> Nie podam teraz konkretnych przykładów, bo nie mam ochoty wertować podręcznika, ale sporo dzieł programowych wygląda na takie, co sobie poeta coś tam dla zabawy napisał, a teraz nauczyciele podniecają się ukrytym przesłaniem, licznymi metaforami itp. itd. Wspomnę jeszcze o tym, że wiele razy odnieśliśmy też wrażenie, że poeta miał na myśli zupełnie co innego niż mówi program. Dlatego według mnie należałoby się zastanowić nad tą kwestią :>

Co do lektur- cóż, nie jestem w stanie dostrzec żadnych zalet takiego "Nad Niemnem", no chyba że autorka brała udział w konkursie na najnudniejszą powieść wszech czasów- szanse by miała spore. Albo taki "Potop"- miejscami nawet fajna książka, ale co ona ma do edukacji, to ja nie wiem. Tym bardziej, że autor prezentował raczej wątpliwe wartości moralne, w przeciwieństwie do tego co pisał. No i przede wszystkim- lektur jest zwyczajnie za dużo. Nie przeczytałem wszystkich, ale i tak zdążyłem kilka pomieszać. A i totalnie zapomniałem o czym był Kordian, choć przeczytałem to uczciwie. Rzeźnia. A najlepsze było to, że mogłem to wszystko równo olać, bo i tak mnie nauczycielka od polaka oszukała z oceną, a na maturze znajomość lektur była zwyczajnie zbędną xP

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj w większości tych lektur (szczególnie chyba w Potopie chociaż jeszcze go nie omawialiśmy więc pewien w 100% nie jestem) chodziło głównie o miłość do ojczyzny itp. Moim zdaniem jednak trochę się to mija z celem, w szkole średniej (przeważnie w 2 albo 3 klasie) każdy kto ma choć kilka szarych komórek jest w stanie pojąć czym jest patriotyzm a ta reszta która swoją przyszłość widzi z "ziomkami" pod budką sącząc piwo i tak ma to głęboko więc i dla tych i dla tych takie lektury zbyt wielu aspektów edukacyjnych nie mają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu już będę złośliwy. Czyżbyś szedł takim "profilowanym" systemem?

Zlosliwosc jak najbardziej na miejscu, popelnilem nie tyle byka, co juz niemal buhaja rozplodowego. Chodze do liceum ogolnokszatalcacego, ale jestem matematyko-fizykiem, co oczywiscie nie usprawiedliwia w zaden sposob bledu popelnionego. Wstyd po prostu, no i coz, bede musial z tym zyc ;P

Co do tematu, jak juz mowilem caly problem by sie rozwiazal, gdyby tak sprywatyzowac szkolnictwo. Wartosc merytoryczna niektorych lektur ciezko mi ocenic, jako ze nie udalo mi sie przebrnac przez dwiej: "Syzyfowe Prace" oraz "Nad Niemnem". Oblakane jest tez tworzenie jednego sztywnego klucza na maturach. Powinno byc tak, ze nauczycielj siada, i czyta sobie prace, po czym ja ocenia. A nie, ze jak ktos mysli nieszablonowo, to dostaje 0 pkt, bo nie trafil w jedyny sluszny klucz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą słynny i pewnie omawiany już wcześniej na tym forum jest przypadek profesora (nie wiem w jakiej dziedzinie, ale zakładam że jakiś humanista) i pisarza, którzy pisali tą wspaniałą nową maturę ot tak, dla próby. Pierwszy nie zdał w ogóle, ten drugi zaliczył bodajże na niewiele ponad 30%. I teraz stwierdźcie sami, czy to nie jest lekka paranoja? To ja polski przeszedłem bezproblemowo (chociaz z najniższym spośród moich wyników, co mnie cholernie zdziwiło) a profesor ma problemy? Wina lezy właśnie w kluczu egzaminacyjnym, który dopuszcza, jak pisał T3tris, jedyną i słuszną odpowiedź. Wg mnie zresztą maturę można zdać praktycznie nic się nie ucząc (ja tak zrobiłem), wystarczy wyłączyć myślenie i zachowywac się jak robot, który wybiera z tekstu informacje i wpisuje je idealnie w linijeczki (tak jest z polskim). Na gegrze wystarczy znac sie na mapie, na historii odrobinka myślenia i naprawde podstawowe informacje, angielski to bułeczka z masełkiem, (toz to tylko słuchanie taśmy). Ale zasada dla tego musi być prosta: wyłącz myślenie samodzielne, myśl jak robocik:P Ale czy taki cel powinna miec matura? Na to już sami sobie odpowiedzcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście mówisz tutaj o podstawach tak :)? Bo wydaje mi się, że na rozszerzonej maturze już wymagana jest jakaś wiedza z geografii, historii itp. :). Przegięciem totalnym moim zdaniem jest matura z informatyki... w momencie gdy tak jak pisze Felessan angielski to słuchanie taśmy, Historia i Geografia to też taki wielki problem nie są, na informatyce trzeba znać rzeczy z którymi spokojnie przejedzie się przez pierwszy rok studiów to jest jednak coś nie tak. Zastanawiałem się czy zdawać informatykę (jestem w Technikum Informatycznym i o dziwo w większości przypadków nie opieprzamy się i nasza nauka nie kończy się na wordzie) ale nawet mój wychowawca mi odradzał bo wiedział, że zdanie tego graniczy z cudem. Dzięki Bogu zdaję jeszcze egzamin zawodowy, który też się liczy na studiach a jest o wiele łatwiejszy :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinno byc tak, ze nauczycielj siada, i czyta sobie prace, po czym ja ocenia. A nie, ze jak ktos mysli nieszablonowo, to dostaje 0 pkt, bo nie trafil w jedyny sluszny klucz.

Innymi słowy stara matura. Piękne czasy, 3 tematy (+wiersz do analizy jako czwarta opcja), wybierało się jeden temat i pisało przez 5h. Oczywiście ciągle była to praca odtwórcza, ale można w to było wplatać własne myśli, pisać własnym stylem i dawać własne wnioski, co było odpowiednio punktowane. Później tydzień czekania i można się było cieszyć zdaną maturą (niektórzy nie mogli, ale takie życie).

Przegięciem totalnym moim zdaniem jest matura z informatyki...

Pamiętam, jak znajomy nauczyciel opowiadał mi, jakie były zadania z infy po wejściu nowych matur. Zarzucili jakimś twierdzeniem matematycznym, które w szkołach nie jest uczone, a pozostałe zadania też były lekko głupie.

na informatyce trzeba znać rzeczy z którymi spokojnie przejedzie się przez pierwszy rok studiów to jest jednak coś nie tak.

Nie do końca. Jednak na studiach troszkę więcej uczą, a pierwszy rok to matematyczny koszmarek :-)

Pamiętam jak zaczynałem od bramek logicznych, żeby później zrozumieć budowę procesora na poziomie pojedynczych bramek i prostych układów kombinacyjnych :D Ciągle miło wspominam podstawy informatyki, na których właśnie tego się uczyliśmy oraz bawiliśmy się Maszyną W (maszyna Turinga też była fajna).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W prosty sposób, wyciąć z programu te mniej potrzebne rzeczy. Albo nie, inaczej, mam lepszy pomysł. Wg mnie nauczyciele polskiego powinni sami ułożyć program dostosowany do profili ścisłych.
Ale jacy nauczyciele? Ci, zarabiający tyle, co teraz(czyli tyle, co nic) i spędzający drugie tyle czasu, co w szkole, na pracy w domu, aby przygotować materiały(w tym kartkówki/sprawdziany) na każdą lekcję następnego dnia? Jasne, niech pracują jeszcze 3x tyle i opracują program, na który i tak wszyscy będą narzekać ;]

Chyba, że chodziło ci o nauczycieli, którzy zamiast standardowych urzędników administracyjnych powinni pracować w Ministerstwie Edukacji, ale to już jest sprawa Ministerstwa, nie nauczycieli. Swoją drogą - nawet, gdyby dokonać takiej zmiany, trzeba by się było zatroszczyć o to, żeby byli to nauczyciele pracujący w szkołach(albo ich przynajmniej pytać o zdanie) i mający dzieci w szkołach publicznych(a nie tak wycwaniający się jak p. Giertych, który najpierw namieszał jako Minister Edukacji, będący z wykształcenia prawnikiem, a wysyłający później dzieci do szkół prywatnych).

Poza tym - czemu niby ograniczać program? Do 18. roku życia, naszym[dzieci] w sumie jedynym obowiązkiem jest obowiązek szkolny, nikt nas nie zmusza do pracy ani płacenia podatków, to zamiast spędzać kolejne x godzin pry telewizorze lub na imprezach możnaby się trochę pouczyć ;] Mnie też denerwował fakt, że na profilu informatycznym uważano, że jak jesteśmy tak mądrzy, żeby pojąć wszystkie zagadnienia z matematyki i informatyki, które nam podają, to i kilka stron z Pana Tadeusza damy radę wykuć na pamięć. Albo tego, że w tej chwili, w szkole humanistycznej, mam obowiązek rozumieć działanie bomby atomowej. Mimo to, nie uważam, aby ta wiedza - chociaż nieprzydatna w życiu codziennym(bo do liczenia wystarczą palce i kalkulator, a dogadać się można i na migi), nie tylko mi nie zaszkodziła, ale posiada wartość trochę wyższą, niż to się teraz może wydawać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie zresztą maturę można zdać praktycznie nic się nie ucząc (ja tak zrobiłem), wystarczy wyłączyć myślenie i zachowywac się jak robot, który wybiera z tekstu informacje i wpisuje je idealnie w linijeczki (tak jest z polskim). Na gegrze wystarczy znac sie na mapie, na historii odrobinka myślenia i naprawde podstawowe informacje, angielski to bułeczka z masełkiem, (toz to tylko słuchanie taśmy). Ale zasada dla tego musi być prosta: wyłącz myślenie samodzielne, myśl jak robocik:P Ale czy taki cel powinna miec matura? Na to już sami sobie odpowiedzcie.

No to wychodzi na to że jedyną w mirę sensowną maturą jest matura z matmy ew. z fizyki. tam oceniają cię za sposób rozwiązywania zadania i jeśli jest dobry dostajesz punkty. wcale nie musisz robić tego tak jak w kluczu sobie życzą.

Co do klucza maturalnego. ja się zgadzam że jest to kijowe rozwiazanie. jednak wszyscy wzdychacie do starej matur i zapominacie jaki był cel wprowadzenia nowej. Bo ja uważam tak: Klucz ogranicza i idzie po schematach, ale uczniowie zdolni radzą sobie z tym i nikt mi nie wmówi że ci co matury z polskiego nie zdają to sa w 90% tacy niekonwencjonalni geniusze jak to się nam kreśli. A sposób oceniania matury został zmieniony dlatego żeby unormowac to ocenianie. Bo teraz mamy takie czasy zę każdy może się odwołac od decyzji i musi być cos co jest podstawą do oceniania.

t3tris pisze

Powinno byc tak, ze nauczycielj siada, i czyta sobie prace, po czym ja ocenia. A nie, ze jak ktos mysli nieszablonowo, to dostaje 0 pkt, bo nie trafil w jedyny sluszny klucz.

powiedz mi kolego w takim razie co bedzie jesli nauczyciel stwierdz po przeczytaniu że uczeń nie zdał. daje mu 20%. Uczen sie dowiaduje i co? Ano pierwsze co robi to leci z zażaleniem bo jego zdaniem praca byla super. No i jak sie potem nauczyciel wybroni ze swoją oceną? Przecież musi być jakaś podstawa oceny. Ja rozumiem że to co mamy teraz jest do kitu, ale panowie i panie: proszę o konkrety a nie o czczą gadaninę ze klucz to samo zło.

co do lektur- to co jest teraz nie jest takie złe, ale uważam że powinno sie przerabiać w szkołach cos z literatury fantasy bo to naprawdę ciekawa dla dużej części młodzieży tematyka. Nie twierdzę żeby od razu burzyć całą podstawę programową ale zęby w przeciągu 3 lat liceum zahaczyć o powiedzmy 2 książki fantasy.

wiersze- niektóre rzeczywiście mają wątpliwą wartość edukacyjną ale cześć jest pomocna w poznaniu światopoglądu jaki panuje w danej epoce. To w dużej mierze zależy też od nauczyciela, by potrafił uczniom wiersz zaprezentować w odpowiedni sposób. Moja nauczycielka potrafiła. Myślę też że można by interpretować na lekcjach tekstu utworów muzycznych. Niektóre bywają mądre, a takie coś pokazałoby młodzieży że w muzyce mamy też metafory, porównania itd. że poezja nudna być nie musi.

To wszystko jest kwestia podejścia. Trzeba zrozumieć że każdy najefektywniej uczy się tego co go choć troszkę zaciekawi. A wg mnie to ci wszyscy profesorowie i spece od edukacji nie bardzo to dostrzegają...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem tegorocznym maturzystą i może trochę za późno na ten post, ale miałem zamieszanie ze studiami i dopiero teraz tutaj zaglądam: Jak oceniacie tegoroczną maturę? :rolleyes:

Ja pisałem z j. polskiego (podstawowy), j. angielskiego (podstawowy), biologii (rozszerzony) i chemii (rozszerzony) :rolleyes:

Uważam że matura była trudna, chociaż mi poszło dobrze :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wychodzi na to że jedyną w mirę sensowną maturą jest matura z matmy ew. z fizyki. tam oceniają cię za sposób rozwiązywania zadania i jeśli jest dobry dostajesz punkty. wcale nie musisz robić tego tak jak w kluczu sobie życzą.

Szczera prawda. Matura z fizyki to jest ideal.

t3tris pisze

powiedz mi kolego w takim razie co bedzie jesli nauczyciel stwierdz po przeczytaniu że uczeń nie zdał. daje mu 20%. Uczen sie dowiaduje i co? Ano pierwsze co robi to leci z zażaleniem bo jego zdaniem praca byla super. No i jak sie potem nauczyciel wybroni ze swoją oceną? Przecież musi być jakaś podstawa oceny. Ja rozumiem że to co mamy teraz jest do kitu, ale panowie i panie: proszę o konkrety a nie o czczą gadaninę ze klucz to samo zło.

Nauczyciel po to konczy studia, zeby umial racjonalnie oceniac. Gdyby Twoj argument rozszerzyc, to trzeba robic klucz do kazdej kartkowki, sprawdzanu, odpowiedzi ustnej... Dawniej gdy ktos uwazal, ze go oszukano, to sie odwolywal, i koniec.

co do lektur- to co jest teraz nie jest takie złe, ale uważam że powinno sie przerabiać w szkołach cos z literatury fantasy bo to naprawdę ciekawa dla dużej części młodzieży tematyka. Nie twierdzę żeby od razu burzyć całą podstawę programową ale zęby w przeciągu 3 lat liceum zahaczyć o powiedzmy 2 książki fantasy.

Zdecydowanie nie jest to zly pomysl, ale ksiazek do przerobienia i tak jest mnostwo, wiec nie wiem gdzie to wcisnac.

To wszystko jest kwestia podejścia. Trzeba zrozumieć że każdy najefektywniej uczy się tego co go choć troszkę zaciekawi. A wg mnie to ci wszyscy profesorowie i spece od edukacji nie bardzo to dostrzegają...

No bo to jest wlasnie problem- spece od edukacji nie maja o niej zielonego pojecia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klucz ogranicza i idzie po schematach, ale uczniowie zdolni radzą sobie z tym i nikt mi nie wmówi że ci co matury z polskiego nie zdają to sa w 90% tacy niekonwencjonalni geniusze jak to się nam kreśli.

Niekonwencjonalni geniusze zdają, bo zapewne wyłączają myślenie i klepią utarte formułki. Sam przyznajesz, że klucz ogranicza, a co za tym idzie działa negatywnie, bo zabija w pewnej mierze możliwość kreatywnej wypowiedzi.

powiedz mi kolego w takim razie co bedzie jesli nauczyciel stwierdz po przeczytaniu że uczeń nie zdał. daje mu 20%. Uczen sie dowiaduje i co? Ano pierwsze co robi to leci z zażaleniem bo jego zdaniem praca byla super. No i jak sie potem nauczyciel wybroni ze swoją oceną?

Jakoś nie wierzę, by ktoś, kto napisał słabo, nie był tego świadom. Druga sprawa: przy starych maturach było tak, że jeśli ktos dostawał haka, to nauczyciel sprawdzający pracę zwykł konsultować się z innym nauczycielem w celu weryfikacji. Poza tym do każdej pracy sprawdzający pisał recenzję, więc to nie było tak, że dawał haka i po sprawie. Kiedy zdawałem maturę, w mojej klasie nie było samych geniuszy, byli też ludzie zwyczajnie słabi, a jednak dawali sobie radę. Były trzy tematy do wyboru (pomijając wiersz do analizy), więc nawet jak ktoś nie był obryty "na tip-top", to miał jakieś podstawowe informacje, żeby choć na jeden temat napisać. Prace (np. z polskiego) były oceniane w kilku aspektach, czyli zgodność z tematem, poprawność argumentacji, ortografia, stylistyka itd. - chyba 7 kategorii było. Jak dla mnie zasady były całkiem jasne.

co do lektur- to co jest teraz nie jest takie złe, ale uważam że powinno sie przerabiać w szkołach cos z literatury fantasy bo to naprawdę ciekawa dla dużej części młodzieży tematyka. Nie twierdzę żeby od razu burzyć całą podstawę programową ale zęby w przeciągu 3 lat liceum zahaczyć o powiedzmy 2 książki fantasy.

Pomijając to, co odpisał już t3tris, to by zwyczajnie nie przeszło, bo w moim odczuciu każda książka z nalepką lektura ma automatycznie -10 do ciekawości i wzbudzania zainteresowania u "przymuszonego" czytelnika.

To wszystko jest kwestia podejścia. Trzeba zrozumieć że każdy najefektywniej uczy się tego co go choć troszkę zaciekawi. A wg mnie to ci wszyscy profesorowie i spece od edukacji nie bardzo to dostrzegają...

Moim zdaniem dostrzegają. Tyle, że po prostu nie da się tak, żeby każdego ciekawiło wszystko. Pewną dawkę wiedzy trzeba wtłoczyć, żeby uczeń jakiś pogląd na różne sprawy miał, bo inaczej wszyscy wrócilibyśmy do jaskiń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca. Jednak na studiach troszkę więcej uczą, a pierwszy rok to matematyczny koszmarek :-)

Pamiętam jak zaczynałem od bramek logicznych, żeby później zrozumieć budowę procesora na poziomie pojedynczych bramek i prostych układów kombinacyjnych :D Ciągle miło wspominam podstawy informatyki, na których właśnie tego się uczyliśmy oraz bawiliśmy się Maszyną W (maszyna Turinga też była fajna).

No może trochę przesadziłem ale chodzi ogólnie o to, że wymagania są straszne i wątpię czy w normalnej szkole nauczą na tyle informatyki, żeby spokojnie zdać tą maturę, trzeba albo udać się do specjalnie wyprofilowanej na informatykę szkoły (których jest raczej mało w Polsce o ile w ogóle są) albo kształcić się w tym zakresie na własny koszt. Do tego nie widzę większego sensu w zdawaniu tej matury (pod względem opłacalności na studia) bo uczelnie na pierwszym miejscu patrzą na matematyką ponieważ w innym przypadku nie przyjmowali by zbyt wiele osób (w moim mieście gdzie są 4 szkoły średnie do matury z informatyki podchodzi góra 5 osób a zdają czasami 2, nie wiem jak to wygląda w miastach takich jak warszawa czy Wrocław ale nawet powiedzmy kilka setek to raczej za mało, żeby zapełnić wszystkie uczelnie w Polsce :)).

Tak baj de łej te "podstawy informatyki" i hadosne bramki logiczne to na studiach są tak :D? Pytam bo o czymś takim nigdy w życiu nie słyszałem a chcę dalej żyć w przekonaniu, że uczę się informatyki :D(od tego przekonania niestety chce mnie odwieść moja klasa "sportowców"...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak baj de łej te "podstawy informatyki" i hadosne bramki logiczne to na studiach są tak :D? Pytam bo o czymś takim nigdy w życiu nie słyszałem a chcę dalej żyć w przekonaniu, że uczę się informatyki :D(od tego przekonania niestety chce mnie odwieść moja klasa "sportowców"...).

W szkole średniej taka wiedza nie jest potrzebna - uczysz się informatyki na znacznie wyższym poziomie abstrakcji. Żeby napisać pętlę "for" nie musisz wiedzieć jak działa procesor i z czego dokładnie jest zbudowany. Bramki są zbudowane z pojedynczych tranzystorów, tranzystory to krzem oraz inne związki i już jesteśmy na poziomie atomowym.

Studia mają Cię nauczyć kompleksowo, dać większy i głębszy pogląd na sprawę, dlatego tam zaczyna się od samego dołu (tzn na jednym przedmiocie brameczki, a na innym programowanie itd.).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie wierzę, by ktoś, kto napisał słabo, nie był tego świadom. Druga sprawa: przy starych maturach było tak, że jeśli ktos dostawał haka, to nauczyciel sprawdzający pracę zwykł konsultować się z innym nauczycielem w celu weryfikacji. Poza tym do każdej pracy sprawdzający pisał recenzję, więc to nie było tak, że dawał haka i po sprawie.
Najgorsze jest to, że ja znam masę takich ludzi, którzy nie potrafią się przyznać do tego, że zawalili i będą się procesować do upadłego chociaż w głębi dobrze wiedzą że dali ciała.

Co do reszty to się z tobą zgadzam. Wydaje mi sie że wystarczyłoby nową maturę trochę upodobnić do starej a klucz uogólnić na tyle aby nauczycie sprawdzający miał pole manewru.

Zdecydowanie nie jest to zly pomysl, ale ksiazek do przerobienia i tak jest mnostwo, wiec nie wiem gdzie to wcisnac.
Pomijając to, co odpisał już t3tris, to by zwyczajnie nie przeszło, bo w moim odczuciu każda książka z nalepką lektura ma automatycznie -10 do ciekawości i wzbudzania zainteresowania u "przymuszonego" czytelnika.
No można by wyrzucić parę lekturek i miejsce by sie znalazło. Ale jak wyrzucać to nie tak jak Giertych (czyli bezmyślnie bez podania konkretnych argumentów* ), ale jakoś rozmyślnie. Problem w tym ze ja np typowałbym do wywalenia "Cierpienia Młodego Wertera" bo to dla mnie szczyt głupoty. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, ze po przeczytaniu tego bzdetu, uczeń ma jakikolwiek obraz bohatera romantycznego i wie jak go scharakteryzować... ale z pewnością sa książki z ktorych można by zrezygnować.

jednak to co pisze wies.niak jest bardzo prawdopodobne. Bo po prostu uczniowie najczęściej podchodzą do książek jak do psiego kału ;p i tak samo potraktowali by literaturę która jest teoretycznie ciekawsza od tego co mają teraz.

*BTW mieliśmy niezły ubaw w szkole jak przerabialiśmy Ferdydurke, Które Romek chciał wywalić. Nauczycielka nam tłumaczyła jak należy książkę odbierać i udowadniała nam że Giertych tej książki zwyczajnie nie rozumie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imo p. Giertych nie narozrabial nawet w polowie tak, jak obecne ministerstwo. No, i wszyscy sie go czepiaja, ze niby wywalal lektury, a nic waznego nie wywalil.
Zdziwiłabym się, gdyby mu się udało - na szczęście przywrócono mi wiarę w ludzi, że nie przepuszczono tego. Nie wyobrażam sobie, aby miano tak poobcinać listę lektur szkolnych, a za to położyć dodatkowy nacisk na Sienkiewicza ;/ (zamiast wprowadzić chociaż sensowniejsze dzieła literackie z półki fantastyki historycznej, niż jego Trylogia :/ )

żeby spokojnie zdać tą maturę, trzeba albo udać się do specjalnie wyprofilowanej na informatykę szkoły (których jest raczej mało w Polsce o ile w ogóle są) albo kształcić się w tym zakresie na własny koszt. Do tego nie widzę większego sensu w zdawaniu tej matury
Jak dla mnie, matura jest "egzaminem dojrzałości" własnie dlatego, że trzeba wyjść spod ochronnego płaszczyka programu i szkoły i samemu się pouczyć, aby zdać upragniony przedmiot - bo jeśli chcesz iść na studia, związane z tym przedmiotem, musisz być pasjonatem, a jeśli jesteś - to i tak nie wystarczy ci taka wiedza, którą można dostać od ręki ;)

co do lektur- to co jest teraz nie jest takie złe, ale uważam że powinno sie przerabiać w szkołach cos z literatury fantasy bo to naprawdę ciekawa dla dużej części młodzieży tematyka. Nie twierdzę żeby od razu burzyć całą podstawę programową ale zęby w przeciągu 3 lat liceum zahaczyć o powiedzmy 2 książki fantasy.
Mhm, już próbowano wprowadzić "Hobbita" i "Władcę Pierścieni". I nie uważam, żeby okazało się to dobrym pomysłem, ponieważ ci, którzy nie lubią czytać i tak się będą zmuszać i porównywać do "Nad Niemnem"(aż się piła tarczowa w kieszeni otwiera), a ci, którzy lubią czytać i tak sięgną. Natomiast wprowadzenie np. Wiedźmina, który wydaje się nieco przystępniejszy, okazałoby się już niestety całkowitym niewypałem, ponieważ, znając życie - uczniowie rozebraliby całą sagę tylko do wulgaryzmów i scen łóżkowych :/
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie, matura jest "egzaminem dojrzałości" własnie dlatego, że trzeba wyjść spod ochronnego płaszczyka programu i szkoły i samemu się pouczyć, aby zdać upragniony przedmiot - bo jeśli chcesz iść na studia, związane z tym przedmiotem, musisz być pasjonatem, a jeśli jesteś - to i tak nie wystarczy ci taka wiedza, którą można dostać od ręki ;)

W sumie masz rację, ale czasami jest to przesadzone. O ile mi wiadomo (tak słyszałem) matura z informatyki jest praktycznie w 100% skoncentrowana na programowaniu przez co próby zdawania na niej C++ (na szczęście nie trzeba koniecznie tego) to samobójstwo. Wychowawca mówił mi o jednym który próbował zdawać tą maturę, znał C++ postanowił zdawać właśnie z tym językiem programowania i poległ mimo iż był ponoć całkiem dobry... więc ja rozumiem, zdając dany przedmiot trzeba być z niego dobrym ale przypadek gdy na 5 osób zdają 2 (a jestem pewien, że osoby zdające maturę z informatyki muszą ją lubić bo na pewno nie zalicza się ona do tych matur po których się leci na zasadzie "bo ponoć łatwo zdać" a tak robią ci co nie wiedzą gdzie dalej iść) i to jest rekord to IMO lekkie przegięcie. Dlatego ja zadowolę się rozszerzoną matematyką, rozszerzonym angielskim i egzaminem zawodowym z informatyki (ten jest już normalniejszy :D)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego nie widzę większego sensu w zdawaniu tej matury (pod względem opłacalności na studia) bo uczelnie na pierwszym miejscu patrzą na matematyką ponieważ w innym przypadku nie przyjmowali by zbyt wiele osób (w moim mieście gdzie są 4 szkoły średnie do matury z informatyki podchodzi góra 5 osób a zdają czasami 2, nie wiem jak to wygląda w miastach takich jak warszawa czy Wrocław ale nawet powiedzmy kilka setek to raczej za mało, żeby zapełnić wszystkie uczelnie w Polsce :)).

No i o to sie wszystko rozchodzi, pytanie gdzie ta matura jesdt juz nie tyle wymagana, ale przynajmniej ma jakis wplyw na dostanie sie na studia? Ja skladalem papiery na polibude we Wrocku(gdzie teraz uczeszczam) i AGH w Krakowie, w obu uczelniach nie miala wplywu, w Gliwicach z tego co kojarze tez nie, wiec jaki jest sens zdawania tej matury? Poza tym wiedza ktora tam jest wymagana niespacjanie sie ma do tego co sie wyczynia na studiach, a faktycznie jest nie do opanowania w ogooniaku chyba ze ktos ma dobrego nauczyciela, ale takowych z informatyki jak na lekarstwo.

Tak baj de łej te "podstawy informatyki" i hadosne bramki logiczne to na studiach są tak :D? Pytam bo o czymś takim nigdy w życiu nie słyszałem a chcę dalej żyć w przekonaniu, że uczę się informatyki :D(od tego przekonania niestety chce mnie odwieść moja klasa "sportowców"...).

Jestem po I roku i troche krwi sobie na tym napsulem, przeklenstw ilosc nieokreslona poszla. Najpierw projekty tych ukladow w CADzie zazwyczaj szly bardzo sobrze, a potem przy skladaniu nigdy nie chcialo wyjsc, czynnikiem motywujacym bylo skladanie ukladu na czas :) Niemniej z takiej perspektywy wakacyjnej to nie zaluje ze przez to przeszedlem, bo wierze ze przyda sie taka wiedza od gruntu, szkoda tylko ze prowadzacy srednio przyjazny, no ale to juz jak z kazdego kursu, zalezy jak sie trafi :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...