Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chimaira

Filozofia II (oraz wszelakie religie i zabobony)

Polecane posty

Bo mi bozia język upitoli?

Tutaj chyba chodziło zwykłą tolerancję religijną.

Dlaczego nie dekalog?

Jak nie? Przecież owe przykazania są właśnie z niego.

Dlaczego nie kazał padać na twarz i klepać paciorków? Dlaczego nie kazał latać do kruchty?

Bo owy młodzieniec wierzył mocno w Boga i przyszedł do Chrystusa, spytać go co też ma czynić, gdyż dążył do doskonałości. Są więc dwa wyjścia - albo człowiek o tym wiedział, albo rzeczywiście padanie na twarz i klepanie paciorków do zbawienia potrzebne nie jest.

>>>Ach, więc św. inkwizycja nie czyniła zła? Bo w to, że nie pragnęła miłości boga nie uwierzę.

Masz jakiś dowód na to, że Bóg uważał, iż działalność Inkwizycji była złem? Każdy może rozpatrywać to na własny sposób, ale "myśli Bożej' poznać się nie da.

>>>A dlaczego Mateuszowi nie? Podpadł? A może był za młody?

Patrz pierwsze dwa zdania tego fragmentu - CAŁEGO Pisma Św., nie tylko Ewangeli św. Jana, którą podałem jako przykład.

czy "oczywiście w takiej sytuacji" udałeś się do osoby duchownej po objaśnienia?

Nie. Nikt mnie do tego nie zmuszał, a przecież sam za interpretację się nie brałem. Zresztą - błędne interpretacje Pisma Św i dopero głoszenie takowej też nauki - to są herezje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem sobie na spokojnie odpowiedzieć na wszystko na wieczór, ale to co teraz widzę to przerasta mnie. Musicie wybaczyć, że nie ustosunkuję się do wszystkiego. Ba może nawet ograniczę się do jednej osoby. Kto by pomyslał, że Filozofia II będzie najpopularnisjzym nowym topickiem :D Let's begin. :bigsmurf:

I tutaj znowu nastepuje pewien problem. Bo nie wiemy co obraza Boga :)

Z jednej strony wiec polemizowanie z Jego zasadami moze byc obraza, z drugiej On moze sie z tego cieszyc. I jak z tym pogodzic nauke Kosciola?

Mam pomysł. :idea: Może Ty umrzesz i mi powiesz co obraża Boga? Chyba jednak ten pomysł CI się nie spodoba. :? Bóg może się cieszyć z polemizowania z Jego zasadami? No, I don't think so. :] Po to ustanowił dekalog, sakramenty, dał klucze piotrowe jego następcom, po to jest Biblia, aby zasady pozostawały niezłomne. To realia się zmieniają, nie wiara.

Kosciol moze ustanawiac prawa sprzeczne z wola Boga. A wiesz czemu? Bo nikt tej woli nie zna :) WIec nie loluj tutaj bo to dosc proste.

Kosciol katolicki jest heretycki w wielu zalozeniach, ktore wysforowalo chrzescijanstwo. Zmiany nastapily ogromne.

Nikt nie zna woli Boga? Dziwne, skoro dążę do czegoś przez całe moje życie, a teraz mi ktoś mówi, że to jest gonieniem za wiatrem, bo nie znam woli Boga. Normalnie nie wiem co napisać. :wink:

Co nie zmienia faktu, ze to nadal rozwazania, ktore nie powinny sie pojawic w glowie wierzacej osoby. A jednak padly na podatny grut. Bo kazda osoba watpi.

Mówisz o Pascalu czy o mnie, bo się powoli gubię? :) Wątpią ludzie słabej wiary. Trzeba w szczęściu jak i nieszczęściu zachować spokój i wiare.

Z drugiej strony... pamietaj, ze istnieje nadal dogmat o nieomylnosci papieza w sprawach wiary. I to znowu jest sprzeczne z potrzebami wiernych. Wiec kazdy tworzy wlasny obraz Kosciola (nie mowimy o wierze).

Znasz potrzeby wiernych, a więc wypowiadasz się też w moim imieniu? Chyba jednak mojej akredytacji nie otrzymasz. Dogmat o nieomylności papieża służy paradoksalnie głębszej wierze. Inaczej już dawno powstaoby tyle odłamów i sposobów wierzenia, że nie byłoby mowy o wspólnocie. Każdy wybierałby to co mu się y podobało. Na straży jednej słusznej doktryny musi stać jakaś osoba. W Kościele i w wierze nie ma demokracji.

Dlatego tez uwazam, ze instytucji nie powinno byc bo nikt ze zgromadzonych nie wierzy w to samo. To takie spotkania masy hipokrytow :)

Sami hipokryci wokół Ciebie. Toż to malutka paranoja.

Wiesz, ze to bzdura? :)

Nawet w odlamach heretyckich obowiazywaly zasady, ktorych zlamac nie mozna bylo bo stawalo sie heretykiem. Pudlo :)

Ale Kosciol odszedl daleko od nauk pierwszych chrzescijan.

To dobrze, że Kosciół odszedł od nauk pierwszych chrześcijan. Lepiej, aby podążał wg nauk Jezusa.

Nie ma wiecznosci :) Otoz z prostego zalozenia wychodzac (ze Bog jest milosierny) to nigdy nikogo nie ukarze.

A sprawiedliwosc stoi w sprzecznosci z bezgraniczna miloscia. Wiec nie dawajcie tego argumentu. Mowi sie przeciez: Bog jest miloscia.

Kolejne oświecienie. Nie ma wieczności. Heh. Trudno.

A tak na poważnie: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7). Pismo Święte precyzuje co oznacza miłosierdzie i kto tego miłosierdzia dostąpi. Po drugie nie należy przekładać ludzkich pojeć na sprawy boskie, inaczej dochodzimy do paradoksów takich jak omnipotencji.

Alez masz asekuracje :) Ciagle wmawiasz sobie, ze jestes na tej Jedynej i Prawdziwej Drodze. Podziwiam :)

A gre zawsze wchodzi wiecznosc, zawsze to jest ruletka. Nawet jezeli wierzysz. Bo nie ma uniwersalnych prawd, ktore by tlumaczyly wszystko.

Ciągle na słusznej drodze. :D To lepsze niż bycie odosobnionym przypadkiem. Ja jestem jednym z milionow katolików. Spotka nas pewnie podobny los, więc razem nie bedzie źle. Gorzej jak będzie się jedynym takich "oryginalnym". :]

Btw, odpowiedz na Zasadnicze Pytanie brzmi: 42 :)

The number 42 is The Answer to the Ultimate Question of Life, the Universe, and Everything. Co te komputery i Internet robią z ludźmi. :]

Oj, widzę, że nie wiesz skąd to tak naprawdę jest ;] Nieładnie, nieładnie - CRD

EDIT Wiem, ale nie pasowało do koncepcji. :D

I Hiob nie zdal proby. Dla niego zycie innych bylo niczym. Nie obchodzilo go, ze stracil bliskich. Takiego posluszenstwa oczekuje Bog? Ze nikt nie bedzie odczuwal uczuc?

Widać inaczej odczytaliśmy przesłanie tej księgi. Mówi się trudno, ja nie mam misji do spelnienia, aby Cię oświecać.

Poza tym... co za Bog bawi sie cudzym zyciem? Ten sprawiedliwy? Czy ten zlosliwy?

Jest jeden Bóg.

I jakim hipokryta jest Hiob, ktoremu dziob zamyka sie zaraz po tym ja dostaje nowa zonke i kupe forsy? Jest zwyczajnie pusty.

Ta przypowiesc nie mowi o niczym. Jest tylko zastosowana tak by wydawalo nam sie, ze jest logiczna.

Widać, albo ja mam takie głębokie przemyśliwania, albo jestem inny. Swoją drogą przypomnę definicję przypowieści: "Przypowieść - narracyjny utwór dydaktyczny, którego forma — schematyzm fabuły, uproszczony wizerunek postaci, selekcja realiów — służy przekazaniu ogólnej prawdy moralnej, filoz. czy rel.; właściwa interpretacja przypowieści wymaga przejścia od jej znaczenia dosłownego do ukrytego znaczenia alegor. lub symbol.

W tym gdzie i jak robisz to dobro.

Jasne. Dobre. :D Coś nie potrafię sobie wyobrazić wolnej woli w takim ujęciu. Wszyscy czynią dobro, więc skąd bysmy wiedzieli, że to jest dobre. Trudno wiedzieć, że coś jest dobre, skoro nie wiemy, że jest i zło. A może to tylko ja jestem ograniczony. :]

Na serio chcesz utrudniaz zycie innym? Tak samo swojemu dziecku przywiazesz jedna nozke do olowianej kuli by bylo mu trudniej? To jakis bezsens.

Przykład z kosmosu, więc szkoda mojego czasu na omawianie go.

'Zlo' jest naturalnym wyborem i nie moze Bog za to karac.

Tak oczywiście. :D Skoro człowiek zdecydował, że chce poznać dobro i zło, postawić się w roli Boga, więc niech decyduje, ma przecież wolną wolę. Zło istnieje, ale o my decydujemy, czy je akceptujemy, czy nie.

No to widac rzadko slucha. Bo jakos czesto zlym osobom udaje sie wiele osiagnac.

Widać nie potrafią się modlić i nie proszą ludzie o dobro. Sam z własnego doświadczenia wiem, że wiele zawdzięczam Bogu.

Btw, Bog chce bys kleczal przed nim i blagal, a on laskawie cos Ci da? I gdzie tutaj milosc? :)

Jakos nie rozumiem czegos takiego.

Nie rozumiem, dobre określenie. Rozum nie jest w stanie pojąc wiary.

Skad wiesz? Przeciez Hiobowi dal tyle, ze ten mogl sie tarzac w zlocie. Nagrodzil go dobrami, ktore nie byly mu potrzebne! Czego uczy ta przypowiesc? :)

Przypowieść - słowo klucz. :]

Ehm... jakas sprzecznosc tutaj w tej wypowiedzi pojawia sie.

Bo nagle okazuje sie, ze wszyscy sa slabej wiary. Wszyscy. Slabiutkiej, cieniutkiej... dziwne :/

Brakło mi słowa hipokryzja. :D

To czemu nie lecisz juz teraz pomagac dzieciom w Afryce? Czyzbys nie wierzyl az tak bardzo w sens takich dzialan? A moze egoistycznie chcesz cos z tego zycia dla siebie?

TO nie FoS. Każdy człowiek ma powołanie do czegoś. Może moim powołaniem jest pisanie na tym forum i tłuamczenie Wam? Who knows? :?

Ok... Wielki Bziu mowi: niewierni klamia.

Klamiesz :)

Lapiesz? :P

Jeśli w to wierzysz to czemu nie. I tak dowiemy się o tym dopiero po śmierci. A wieczność czeka. :twisted:

Coś mi się zdaje że ktoś tu jest wyrachowany :)

Ciekawe od kogo człowiek się tego uczy. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyraźniej mamy przypływ kolejnej fali kozactwa. Przeważnie takie towarzystwo wyładowywało się na FoS-ie, ale po zaostrzeniu regulaminu tegoż musieli znaleźć sobie inne ujście. Wybrali widać ten o najbardziej egzotycznej dla siebie nazwie. Ale za to zabawa jest przednia.

Skoro wszyscy tak namiętnie dyskutują o wierze to oznacza to, że chcą w tych kwestiach zweryfikować swoje poglądy, i potrzebują osób które zaaprobują, zganią, lub same zostaną wbite w ziemię przez celne argumenty:P Nie ma więc co się śmiać, takie rozmowy są potrzebne i pożyteczne :D

Ja wiem tylko jedno - swędziały mnie palce, gdy dodawałem na samym początku, że dyskusje będą się toczyły także o bogu :P - CRD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>>arg – człowieku napisałeś, że nie trzeba mieć szacunku dla poglądów innych ludzi.

Widzisz choć nie zgadzam się z twoim stanowiskiem to jednak je respektuje – ktoś napisał niedawno, że

właśnie w taki sposób traktuje każdego człowieka, który wierzy w cokolwiek.

Mówisz, że moje poglądy uważasz za wesołe – szczerze mówiąc nie specjalnie jestem

tym zaskoczony – w końcu nadwornego błazna bawi wszystko... :wink:

Wspominałeś także o tym, że potrafisz przyjąć inny punkt widzenia – śmiem twierdzić, że wcześniej wymienioną

przeze mnie wypowiedzią zaprzeczyłeś takiej postawie. Uważasz, że twoja droga jest jedyną słuszną ?

Znasz może takie powiedzenie:

„Tylko trzy rzeczy na tym świecie nie mają granic: przestrzeń kosmiczna, miłość Boga, oraz głupota ludzka”

Jak do tej pory nagminnie zaprzeczasz pierwszym dwóm – jednakże jeśli sądzisz, że jesteś nieomylny, że tylko

ty i ludzie o poglądach zbliżonych do twoich macie rację, to jesteś żywym dowodem na prawdziwość przykładu trzeciego... :lol2:

Hawk ma rację – „tu chodzi o zwykłą tolerancję ” :thumright: – Bóg poprzez słowa Ewangelii mnie jej nauczył.

Stwierdziłeś, że skoro za obrazę Boga uważam postępowanie niezgodne ze swoją moralnością to

wymagam od Niego ażeby to On się do mnie dostosował – to śmieszne – kilkukrotnie było Ci mówione, że nikt nie

wie co Boga obraża, a co nie – ale skoro posiadam wolną wolę to mam możliwość wyboru – przemierzając życie

zgodnie z Jego naukami przez lata ewoluował mój kanon wartości.

Czy mam wobec tego lepszy drogowskaz aniżeli własne sumienie ? – Nie. Czy jest on niedoskonały ? – Owszem.

Ale ja jestem istotą niedoskonałą – za życia wobec tego nie będzie mi dane poznać odpowiedzi nurtujących mnie

w trakcie jego trwania.

Przywoływanie takich wydarzeń jak działalność inkwizycji nic tu nie pomorze – stworzył ją człowiek – nie rozumiem

co twoim zdaniem Bóg ma tutaj do rzeczy.

Tu mówimy o filozofii – cechą człowieka myślącego jest otwarty umysł (tolerancja dla innych poglądów), nie

natomiast nieustannie otwarte usta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dam rady. Jestem czlowiekiem slabym i musze odpisac :)

Mam pomysł. :idea: Może Ty umrzesz i mi powiesz co obraża Boga? Chyba jednak ten pomysł CI się nie spodoba. :? Bóg może się cieszyć z polemizowania z Jego zasadami? No, I don't think so. :] Po to ustanowił dekalog, sakramenty, dał klucze piotrowe jego następcom, po to jest Biblia, aby zasady pozostawały niezłomne. To realia się zmieniają, nie wiara.

I co to ma znaczyc?

Zauwazyles, ze inteligentni ludzie lubia dyskutowac i polemizowac. Odbierasz Bogu inteligencje?

NIe ustalil dekalogu - to tylko przypowiesc.

Klucze dla Piotra to tez symbol. Sakramenty tez byly poczatkowo symbolem. Pozniej z tego uczyniono zasade (zrodla). Wiara zmienia sie razem z realiami - nie mozesz temu zaprzeczyc.

Kiedys nie wierzono, ze Jezus jest Bogiem, uwazano go za proroka 9taka tube woli boskiej).

Nikt nie zna woli Boga? Dziwne, skoro dążę do czegoś przez całe moje życie, a teraz mi ktoś mówi, że to jest gonieniem za wiatrem, bo nie znam woli Boga. Normalnie nie wiem co napisać. :wink:

Bog dal Ci na pismie zapis swojej woli?

W rzeczyweistosci bawisz sie w ruletke... ale ciagle z uporem maniaka wmawiasz sobie, ze to Jedyna i Sluszna droga. Fanatyk?

Mówisz o Pascalu czy o mnie, bo się powoli gubię? :) Wątpią ludzie słabej wiary. Trzeba w szczęściu jak i nieszczęściu zachować spokój i wiare.

Watpia ludzie myslacy. Ludzie, ktorzy slepo wierza staja sie fanatykami.

Mowie i o Pascalu i o innych ludziach.

A dlaczego? Bo ktos kto posiada urzad jest najwazniejszy? Jest despota? Historia dowiadla wiele razy, ze wybory Kosciola raczej nie zawsze byly wyborami zgodnymi z przykazaniami. Nie zawsze tez dokonywano dobrych wyborow papiezy. Wszystko to przypadek.

Sami hipokryci wokół Ciebie. Toż to malutka paranoja.

Problem w tym, ze nie wokol mnie bo nie naleze do tej instytucji.

To dobrze, że Kosciół odszedł od nauk pierwszych chrześcijan. Lepiej, aby podążał wg nauk Jezusa.

Moze troszke historii Ci potrzeba... pierwsi chrzecijanie to wlasnie uczniowie Chrystusa. Ale to malutki szczegol.

Kolejne oświecienie. Nie ma wieczności. Heh. Trudno.

A tak na poważnie: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7). Pismo Święte precyzuje co oznacza miłosierdzie i kto tego miłosierdzia dostąpi. Po drugie nie należy przekładać ludzkich pojeć na sprawy boskie, inaczej dochodzimy do paradoksów takich jak omnipotencji.

Pomijajac juz fakt, ze Pismo zostalo napisane przez czlowieka, pozostaje jeszcze sprawa WLASNEGO myslenia.

Bedziesz sluchal nauk papiezy ze sredniowiecza? Przeca oni wybrani przez Boga byli, Jego wole ukazywali ludziom. Idz i pal wiedzmy.

Ciągle na słusznej drodze. :D To lepsze niż bycie odosobnionym przypadkiem. Ja jestem jednym z milionow katolików. Spotka nas pewnie podobny los, więc razem nie bedzie źle. Gorzej jak będzie się jedynym takich "oryginalnym". :]

Czyli zaslaniasz sie grupom. A pozniej bedziesz tlumaczyl sie, ze 'oni mi tak kaaaaazaaaaaaali. Ja tylko pociagnal'.

Ja zawsze myslalem, ze wolna wola jest zacheta do wlasnego myslenia i interpretowania. A tutaj wychodz, ze trzeba zyc w stadzie.

Widać inaczej odczytaliśmy przesłanie tej księgi. Mówi się trudno, ja nie mam misji do spelnienia, aby Cię oświecać.

Czemu jak prosze to nagle tak odpowiadasz? Wytlumacz mi jak trzeba to rozumiec.

Jest jeden Bóg.

Zlosliwy, sadystyczny, milosierny, kochajacy, chamski itd?

Wszystko w jednym.

właściwa interpretacja przypowieści wymaga przejścia od jej znaczenia dosłownego do ukrytego znaczenia alegor. lub symbol.

Spoko. Wiec tlumacz jak TRZEBA to rozumiec. Bo rozumiem, ze inaczej sie nie da niz tak jak Kosciol przekazuje.

Jasne. Dobre. :D Coś nie potrafię sobie wyobrazić wolnej woli w takim ujęciu. Wszyscy czynią dobro, więc skąd bysmy wiedzieli, że to jest dobre. Trudno wiedzieć, że coś jest dobre, skoro nie wiemy, że jest i zło. A może to tylko ja jestem ograniczony. :]

A Raj to Bog stworzyl dla jazdy. Tam niby zla nie bylo. Zla tez nie bedzie w niebie. Oznacza to, ze wtedy stracimy wolna wole. Dana wiec nam byla tylko dla zabawy tutaj. I jak mi to wytlumaczysz?

Przykład z kosmosu, więc szkoda mojego czasu na omawianie go.

Ale nie odpowiadasz mina pytanie... czemu Bog stworzyl cale zlo? Dla utrudnienia zycia?

Tak oczywiście. :D Skoro człowiek zdecydował, że chce poznać dobro i zło, postawić się w roli Boga, więc niech decyduje, ma przecież wolną wolę. Zło istnieje, ale o my decydujemy, czy je akceptujemy, czy nie.

Alez to Bog dal zlo. Wedlug Ksiegi Rodzaju wychodzi na to, ze czlowiek sam nic nie stworzyl.

Widać nie potrafią się modlić i nie proszą ludzie o dobro. Sam z własnego doświadczenia wiem, że wiele zawdzięczam Bogu.

Np.?

Nie rozumiem, dobre określenie. Rozum nie jest w stanie pojąc wiary.

Dziwne. Takie argumenty to mozna uzywac wsrod fanatykow.

Przypowieść - słowo klucz. :]

Co nie zmienia faktu, ze Hiob nie zdal testu. Bog przegral. Jezeli ktos robi wszystko tylko dla nagrody to znaczy, ze jest lojalny? Albo jak robi ze strachu bo moze byc gorzej?

W takim wypadku nie mozna zle oceniac np. ludzi donoszacych na SB.

TO nie FoS. Każdy człowiek ma powołanie do czegoś. Może moim powołaniem jest pisanie na tym forum i tłuamczenie Wam? Who knows? :?

Ale nie wyzbywasz sie wszystkiego. Wybiorczo traktujesz nauki z Pisma. Nie przejdziesz przez ucho igielne.

Wybierasz to latwiejsze zycie tlumaczac sobie, ze takie masz powolanie.

Tak samo mogl sobie wytlumaczyc ten koles co pytal Jezusa.

Jeśli w to wierzysz to czemu nie. I tak dowiemy się o tym dopiero po śmierci. A wieczność czeka. :twisted:

Moge Ci obiecac, ze jezeli wiecznosc jest to sie nie spotkamy :) Wole nie egzystowac wiecznie z fanatykami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, niko znowu grozi wiecznym potępieniem – proszę ażebyś tego więcej nie robił – jak Smutny

zaznaczył – my tutaj polemizujemy – nikomu z nas nie wolno powiedzieć, że tylko on ma rację, dlatego, że

my nie staramy się dociec kto ją posiada – na tym polega dyskusja.

Stąd moje nieustanne prośby o pewną dozę tolerancji, arg porównał to wszystko do postawy kibiców rywalizujących

drużyn – ma rację – dlatego, że większość z nas przyjmuje skrajny front swoich poglądów – zachowujmy się tak jak

gdyby nikt z nas nie interesował się piłką nożną…

To wszystko zaczyna przypominać konflikt palestyńsko-izraelski w, którym to każde działanie jest odwetem za

poprzednie – przeciwnika, ale nikt nie pamięta już o co tak naprawdę chodzi – napiszmy może co daje każdemu z

nas zajmowane przez niego stanowisko, nie natomiast kto ma rację – jej bowiem nie udowodni tutaj nikt.

Jeśli to się nie uda to niech ktoś zarzuci byle jaki temat związany z filozofią – przed rozważaniami o istnieniu, czy nieistnieniu Boga mówiliśmy zdaje się o utopii…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie nooo... net mi słabo działa i mnie taka uczta omija... ale co tam... spróbuję się wgryźć... swoją drogą zauwazylem, że siię nam grzybków namnożyło podczas mej (zapewne słodkiej dla was) nieobecności...

ale po kolei, na początek zanim zacznę się czepiać prywatnie to wyjasnię kilka kwestii

po pierwsze - sugeruję, by następna osoba, która powoła się na "dobro", "zło", moralnośc, amoralnosć, czy też sumienie podała tego definicję... najlepiej neutralną światopoglądowo... i zobaczymy jak łatwo będzie ową definicję potem obalić... bo jak zauważyłem część osób tutaj rzuca hasła, o których najwyraźniej nie ma pojecia...

kolejna kwestia - Szatan (uwaga! Mafcio znowu będzie nudził). Powtarzam to do znudzenia, ale widać do niektórych to nie dociera a więc trzy krótkie hasła:

po pierwsze: to nie jest miano, tylko funkcja

po drugie: nie jest to anioł upadły

po trzecie: jest to jeden z najwierniejszych Bogu aniołów, pdonie jak taki Abaddona, czy też Szarańcza (i pozostałe regiemnty aniołów, które mają wybić ludzkość na koncu dziejów).

a więc uprzejmie proszę - rzucając hasła - starajmy się nje rozumieć... kwestię mogę nieco (niewiele) rozszerzyć tak na forum, jak i prywatnie, ale to już na życzenie...

to tyle z tego co pamietam, cożem miał tytułem wstępu napisać, a teraz do meritum:

Tutaj chyba chodziło zwykłą tolerancję religijną.

tole... co?

To się ciesz, bo nie wiadomo, co Cię może spotkać tam, na górze, bądź też na dole.

swoją drogą jak ja bym się śmiał, jakby tak na koniec czasów taki Mordi z freefikiem czy innym Hawkiem stanęli przed tronem bozym, a tu by się okazało, że jedynym istniejącym bóstwem jest Kali (bogini śmierci) czy taki Shiva (bóstwo m. in. zniszczenia)... to byłby dopiero psikus, co nie?

Dekalog spisany ręką człowieka?

ano tak... o ile pamietam to Mojżesz kuł dekalog na górze bo oryginalną wersję spisana przez Bozię rozpier... zniszczył o posąg cielca... poza tym - taka sugestia - może się odbetonimy i nie będę musiał dawać innego cytatu z własnowiercy?

A przykazanie kościelne, to właściwie są zawarte w pierwszych trzech Dekalogu.

taa... np. to o corocznym uczęszczaniu do spowiedzi, braniu komunii w czasie Wielkanocy i składaniu datków na kościół...

Są, są.

to ma być argument?

Przecież Bóg dał nam wolną wolę i właściwie nie ingeruje w nasze życie.

wiedziałem, że o czymś zapomniałem wwe wstępie, ale to nic - napiszę to tutaj. Bóg nam nie dał wolnej woli, ponieważ nie dał nam zdolności odróżniania dobra od zła. Pierwsi ludzie w Raju to były takie kukiełki, które nie miały własnej wykrystalizowanej swiadomości. Paradoksalnie wolną wolę dał nam (albo za jego pomocą otrzymaliśmy) dopiero Samael (wg kabały Asmodeusz), które zaproponował Ewie wszamanie zakazanego Owocu. Innymi słowy dopiero gdy spożyli ów Owoc otworzyły się ich oczy... kochający i miłosiernyt Bóg stwierdził, coś w stylu "a więc człowiek stał się nam równy" po czym dając dowód swojej miłości wywalił pierwszych ludzi z raju, sprowadził na nich śmiertelność, podatność na choroby, cierpienie i inne tego typu przyjemnostki...

ale teraz do sensu cytatu: jak przejawia się wolna wola powiedzmy noworodka rodzącego się ślepcem, bez czaski, czy też kilkulatka chorującego na raka?

kwestię ingerencji Boga w nasze sprawy zostawiamy sobie na później...

To już zależy od konkretnego przypadku. Ktoś, kto na przykład uważa, że nie ma grzechu, bo zabił człowieka, ale nie czuje, że gryzie go sumienie - w Boga nie wierzy, przykazań najwidoczniej także nie zna, więc pozostaje tylko jedna droga - piekło.

innymi słowy tolerujemy wszystko i wszystkich, byle tylko zachowywali się tak jak MY chcemy i im kazemy, a tłumaczenie się, że nie wiedzieli jak się mają zachowywać nie wchodzi w rachubę... świetny przykład miłosierdzia...

Biblia jest dziełem wielkim i to nie tylko ze względu na jej wartość dla chrześcijan, ale także za prawdę jaką ukazuje i reprezętuje.

"w przyrodzie zawsze jest równowaga..."

może mi wyjaśnisz jaką to prawdę owa księga zawiera i reprezentuje?

W sumie wszystkie przypowieśći to wskaówki dotyczące życia.

jak np. ta o Hiobie? pomyślmy jaka to może być wskazówka... cokolwiek by się nie działo masz wielbić jedną Bozię bo inaczej bedzie źle, a jak to zrobisz to może się zechce mi Ciebie wynagrodzić... swoją drogą analizując ową historię nikt się nie przyczepił faktu, że dobra i kochająca Bozia lekką ręką pozwala na śmierć bodasj dwunastki Hiobowych dzieci, które wszak nic nie zawiniły...

Biblia dla nas jest drogowskazem, który mówi nam jak godnie przeżyć to życie.

korząc się w prochu i pyle i błagając nieustannie o wybaczenie? podziękuję, postoję...

W końcu człowiek jest stworzony na obraz Boga i to dzięki niemu mamy wolną wolę.

moją polemikę masz parę cytatów wyżej...

Gdby Bóg nas nie kochał to właśnie w tym momęcie nie pisalibyśmy tych postów

ot, klasyczny przykład boskiej miłości... kocha nas, więc wspaniałomyślnie pozwala nam na egzystencję... wg tego to by wychodziło, że ja boską miłością musze darzyć te bakterie, które mam pod paznokciami, czy też w d... użej czarnej dziurze...

Bóg nie mówi nam, żeby nie robić czegoś wbrew swojej woli, tylko żebyśmy w pewnym stopniu przestrzegali jego praw zawartych w dziesięciorgu przykazań

pozwolisz, że zarzucę takim cytatem z pewnego filmu:

- wiesz, jaki jest Twój największy grzech?

- do diabła, jestem fanem wszystkich siedmiu.

Dzięki Noemu ludzkość przeżyła potop, a Bóg tym samym udowodznił, że jest milosierny w stosunku do nas

Gratulacje! Właśnie dowiodłeś, że g wiesz o potopie. Po pierwsze - to miłosierny i kochający Bóg go sprowadził na ludzkość. Po drugie, sprowadził go po to, bo ludzie zdobyli zbyt wielką Jego zdaniem wiedzę, a także po to, by wytłcu Nephilim. Po trzecie - sam wysłał na ziemię aniołów, by szerzyli ową wiedzę, za którą ludzi pokarał. I po czwarte, owych aniołów, którzy wykonywali jego rozkazy (i przy okazji pozakochywali się w ludzkich kobietach) skazał na potępienie. Innymi słowy miłujący i kochający Bóg karze ludzi za wiedzę i miłość... czyż nie piekne?

a Mordiego zostawię już w spokoju (na razie) bo znowu się bedzie burzył, że ośmielam się mieć radykalnie inne podejście do wiary od niego i w dodatku jeszcze je śmiem prezentować...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoją drogą jak ja bym się śmiał, jakby tak na koniec czasów taki Mordi z freefikiem czy innym Hawkiem stanęli przed tronem bozym, a tu by się okazało, że jedynym istniejącym bóstwem jest Kali (bogini śmierci) czy taki Shiva (bóstwo m. in. zniszczenia)... to byłby dopiero psikus, co nie?

No pewnie, póki co jednak cieszę się tym ziemskim życiem, a co mnie czeka po nim - zobaczymy.

ano tak... o ile pamietam to Mojżesz kuł dekalog na górze bo oryginalną wersję spisana przez Bozię rozpier... zniszczył o posąg cielca... poza tym - taka sugestia - może się odbetonimy i nie będę musiał dawać innego cytatu z własnowiercy?

Przyznaję - zapomniałem o tym fragmencie (cielec i zniszczenie pierwszego Dekalogu). Mea culpa. :|

taa... np. to o corocznym uczęszczaniu do spowiedzi, braniu komunii w czasie Wielkanocy

Pierwsze z dziesięciu przykazań: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". W czasie Wielkanocy właśnie są te dni święte, czyli święta. A przecież z grzechem ciężkim przyjąć Ciała Chrystusa nie można. A wtedy udział w mszy jest niepełny. Czyli to "święcenie dnia świętego" jest "niekompletne", nie takie, jakie być powinno.

to ma być argument?

To ma być nawiązanie to wcześniejszej wypowiedzi.

po czym dając dowód swojej miłości wywalił pierwszych ludzi z raju, sprowadził na nich śmiertelność, podatność na choroby, cierpienie i inne tego typu przyjemnostki...

...bo sprzeciwili się Jego woli. Wyraźnie zabronił pierwszym ludziom kosztować z tego drzewa z zakazanym Owocem.

jak przejawia się wolna wola powiedzmy noworodka rodzącego się ślepcem, bez czaski, czy też kilkulatka chorującego na raka?

Masz na myśli dziecię z chrześcijańskiej rodziny? A jak często takie wypadki się zdarzają? A przeważnie co jest przyczyną kalectwa od urodzenia?

innymi słowy tolerujemy wszystko i wszystkich, byle tylko zachowywali się tak jak MY chcemy i im kazemy, a tłumaczenie się, że nie wiedzieli jak się mają zachowywać nie wchodzi w rachubę... świetny przykład miłosierdzia...

Kogo masz na myśli przez słowo "MY"?

korząc się w prochu i pyle i błagając nieustannie o wybaczenie? podziękuję, postoję...

Skoro aż tak dosłownie odczytujesz Biblię...

że ja boską miłością musze darzyć te bakterie, które mam pod paznokciami, czy też w d... użej czarnej dziurze...

Bakterie nie są Twoimi bliźnimi, więc daruj sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze - sugeruję, by następna osoba, która powoła się na "dobro", "zło", moralnośc, amoralnosć, czy też sumienie podała tego definicję... najlepiej neutralną światopoglądowo... i zobaczymy jak łatwo będzie ową definicję potem obalić... bo jak zauważyłem część osób tutaj rzuca hasła, o których najwyraźniej nie ma pojecia...

Ciekawy zabieg – albowiem nikt nie potrafi wytłumaczyć w sposób jasny co jest dobre, co

natomiast złe – jednakże ludzie rozgraniczają dwie owe kwestie za pomocą „aparatu” nazywanego

sumieniem – jest to nasz „wewnętrzny głos” – taki mechanizm, który pozwala nam ocenić własne czyny, po pewnym

czasie ludzie spostrzegli, że wielu z nich posiada podobne odczucia związane z określonym

postępowaniem – jeśli było ono w ich oczach poprawne – wtedy określano je mianem moralnego, jeśli przeciwnie

stawało się niemoralne. Te zdania to żadne definicje, ale w dość prosty sposób tłumaczą jak to jest, że jedno

uważamy dziś za moralne inne nie.

tole... co?

Mało zabawne – ciekawe na kogo głosowałeś w wyborach parlamentarnych… :wink: kliknij moje www

swoją drogą jak ja bym się śmiał, jakby tak na koniec czasów taki Mordi z freefikiem czy innym Hawkiem stanęli przed tronem bozym, a tu by się okazało, że jedynym istniejącym bóstwem jest Kali (bogini śmierci) czy taki Shiva (bóstwo m. in. zniszczenia)... to byłby dopiero psikus, co nie?

I teraz wskaż jedno zdanie w, którym stwierdziłem, że moja religia to jedyna droga do

życia wiecznego – nalegam. Jedno, jedyne w, którym mówię, że „niewierni” zostaną potępieni, albo takie

gdzie piszę, że mój Bóg to jedyny właściwy. Ani razu nie wypowiedziałem się w taki sposób. :?

ano tak... o ile pamietam to Mojżesz kuł dekalog na górze bo oryginalną wersję spisana przez Bozię rozpier... zniszczył o posąg cielca... poza tym - taka sugestia - może się odbetonimy i nie będę musiał dawać innego cytatu z własnowiercy?

Oryginalny stworzył Bóg – sam przyznałeś temu rację. Na pewno Mojżesz nie był w stanie

zapamiętać wszystkich dziesięciu i wziął nowe z rękawa… Jaaasne – niezły jajcarz z tego Mojżesza… :P

taa... np. to o corocznym uczęszczaniu do spowiedzi, braniu komunii w czasie Wielkanocy i składaniu datków na kościół...

Skąd ja wiedziałem, że ktoś znowu zacznie prawić o Kościele ? Co ma wiara w Boga

wspólnego z ta instytucją ? No qwa co ?

Wpisz człowieku w wyszukiwarce tego forum „Kościół katolicki” – jest to mój post – przekonasz się, że

podzielam twoje zdanie. Nie będę się powtarzał…

wiedziałem, że o czymś zapomniałem wwe wstępie, ale to nic - napiszę to tutaj. Bóg nam nie dał wolnej woli, ponieważ nie dał nam zdolności odróżniania dobra od zła. Pierwsi ludzie w Raju to były takie kukiełki, które nie miały własnej wykrystalizowanej swiadomości. Paradoksalnie wolną wolę dał nam (albo za jego pomocą otrzymaliśmy) dopiero Samael (wg kabały Asmodeusz), które zaproponował Ewie wszamanie zakazanego Owocu. Innymi słowy dopiero gdy spożyli ów Owoc otworzyły się ich oczy... kochający i miłosiernyt Bóg stwierdził, coś w stylu "a więc człowiek stał się nam równy" po czym dając dowód swojej miłości wywalił pierwszych ludzi z raju, sprowadził na nich śmiertelność, podatność na choroby, cierpienie i inne tego typu przyjemnostki...

No nie wierzę – napisałeś „dobro” i „zło”, a definicji nie podałeś – to mnie zaskoczyłeś… :lol2:

Masz rację – to nie Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Hawk to nieszczęśliwie ujął.

A co do wypędzenia, śmiertelności, cierpienia i chorób – też się nie mylisz, ale jeśli twierdzisz, że dał nam

wszystko co złe to podarował także to co dobre – nieprawdaż

ale teraz do sensu cytatu: jak przejawia się wolna wola powiedzmy noworodka rodzącego się ślepcem, bez czaski, czy też kilkulatka chorującego na raka?

Wolna wola – bez definicji – chyba dlatego nie zrozumiałem... :wink:

Spytaj się noworodka to Ci odpowie.

"w przyrodzie zawsze jest równowaga..."

może mi wyjaśnisz jaką to prawdę owa księga zawiera i reprezentuje?

Reprezentuje prawdę o moim Bogu – zawiera drogowskazy dotyczące tego jak powinien zachowywać

się jego wyznawca – podobnie jak „Koran”, „Dhammapada”, którego z Bogów wybierzesz i

jaką drogę – to zależy od Ciebie. Bardziej trafne od słowa „prawda” jest tu określenie „wizja”.

jak np. ta o Hiobie? pomyślmy jaka to może być wskazówka... cokolwiek by się nie działo masz wielbić jedną Bozię bo inaczej bedzie źle, a jak to zrobisz to może się zechce mi Ciebie wynagrodzić... swoją drogą analizując ową historię nikt się nie przyczepił faktu, że dobra i kochająca Bozia lekką ręką pozwala na śmierć bodasj dwunastki Hiobowych dzieci, które wszak nic nie zawiniły...

A ja myślałem, że przypowieść ta mówi o tym ażeby nawet w najgorszej z możliwych sytuacji

się nie załamywać. Nikt nie „przyczepił” się do faktu śmierci rodziny ? Ty tutaj jakieś

fałszywe dane teologiczne szerzysz – toż to bzdura... :crazy:

korząc się w prochu i pyle i błagając nieustannie o wybaczenie? podziękuję, postoję...

Następny co metafor nie rozumie… #-o

Gdby Bóg nas nie kochał to właśnie w tym momęcie nie pisalibyśmy tych postów

To, że żyjemy nie jest dowodem na miłość Boga. Jako człowiek wierzący zwracam Ci na to uwagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze z dziesięciu przykazań: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił". W czasie Wielkanocy właśnie są te dni święte, czyli święta. A przecież z grzechem ciężkim przyjąć Ciała Chrystusa nie można. A wtedy udział w mszy jest niepełny. Czyli to "święcenie dnia świętego" jest "niekompletne", nie takie, jakie być powinno.

>>>To dla zabawy wkleję przykazanie przed kościelną przeróbką dla masy prosto z Bibli:

4.Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Jak widać przykazanie wskazuje na odpoczynek, a nie na uczęszczanie do Kościoła. To dopiero KK uznał, że święcenie dnia świętego musi się objawiać obecnością na mszy świętej. Po przeróbce zostaje samo ,,Dień siety święć". I nigdzie w przykazaniu nie pisze dokładnie jak ma owo święcenie wyglądać. Napisane jest tylko, że ma się go poświęcić Bogu i za żadne skarby nie pracować, o żadnym obowiązkowym uczęszczaniu na zgromadzenia nie ma mowy. Tak swoją drogą to ciekawe, że bardziej się liczy nie jak oddajesz cześć Bogu, ale czy regularnie, bo wedłóg KK to jeżeli ktoś wierzył głęboko w Boga, oddał wszystko ubogim, ale nie należał do Kościoła to idzie na wieczne męki bez szansy na odkupienie, a jak ktoś się wyspowiada przed zejściem to idzie do nieba ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja "sfera sakrum" (hi Chmim!)

Hehe, nie moje niestety :D To wszystko jest u Eliadego, Wiercińskiego, Junga. Obawiam się jednakże, że nasi interlokutorzy takich lekturek nie przerabiali :twisted:

A tutaj są ludzie o różnych poglądach i nie oczekujcie, że będą cierpliwie czekać aż Wam się "inwencja" wyczerpie."Porzućcie wszystkie nadzieje, Wy którzy tu wchodzicie".

Dobrze powiedziane. Zdaje się, że Mordimer wspominał coś o wolności wypowiedzi ;] Zatem skoro istnieje wolność wypowiedzi - nie liczcie na to, że każdy będzie tu robił za klakiera. Zwłaszcza przy tak marnych argumentach :)

"Porzućcie wszystkie nadzieje, Wy którzy tu wchodzicie".

Hihi... Mam to napisane na plecaku.

Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate :)

Ależ mało tego, że rozumieją - potrafią przecież wymyślić sobie swojego boga, nadać mu cechy, które im pasują, określić jego cele i metody. Sami sobie dobierają kanony swej "wiary", komponując z nich mętne koktajle niezrozumiałe nawet dla nich samych. I nawet do głowy im nie przyjdzie, że to wszystko wylęgło się w ich umysłach.

Powiem wprost - dyskutowanie z naszymi oponentami jest raczej bagiennej proweniencji, zatem popolemizujmy między sobą :D

W tym co zacytowałem, częściowo masz rację. Ale jest pewna podstawowa różnica między "różnymi" wiarami. Świadomość. Świadomość antropomorfizacji pojęć i świadomość tworzenia metafor. Pisał już o tym taki mało znany filozof Friedrich Nietzsche* :D

Ale co gdyby wyjść z właśnie tego założenia - że wszystko może być w naszych głowach, a jeśli nie wszystko, to przynajmniej część tego "czegoś". O koncepcji Boskości już kiedyś pisałem, przy okazji wyjaśniania czegoś-tam w poganstwie. W każdym razie - ludzie, kontaktując się z jakimkolwiek bytem boskim (bb), tak naprawdę kontaktują się z pewnym konkretnym wycinkiem tejże Boskości (B). Wycinkiem, którego esencją są specyficzne aspekty B. Dodatkowo, zważywszy na ludzką naturę (ergo - antropomorfizowanie, nie da się zaprzeczyć :D) bb jest obwarowany "interfejsem". To tak jakby bb był, dajmy na to - DOSem, zaś człowiek do kontaktu i komunikacji używa Norton Commandera :)

Jeszcze prościej - podczas kontaktu z jakimkolwiek bb ludzie dorabiają d**** uszy :D

Dodać do tego można jeszcze jedną rzecz, która się z owym nadawaniem "wyglądu" wiąże - uwarunkowanie etniczne/geograficzne. Człowiek, który oddaje cześć np. Allahowi i mieszka w USA, mimo tego, że zwraca się do tego samego wycinka Boskości, tych samych jej aspektów, nadaje mu/jej nieco inny obraz, aniżeli islamita z Iranu. Nie powiela to istoty boskiej, a jedynie komplikuje cały obraz sytuacji. Ale, jak to też mało znany filozof Kant pedział: subiektywizm - it is a bitch :D

Ofkoz istnieje też teoria egregorów, ale gdybym znowu o niej wspomniał, nasi drodzy katolicy wnieśli by petycję o baniaka dla mnie :twisted:

Znasz może takie powiedzenie:

„Tylko trzy rzeczy na tym świecie nie mają granic: przestrzeń kosmiczna, miłość Boga, oraz głupota ludzka”

LOL :D

To powiedzonko pochodzi od Alberta Einsteina i brzmi tak:

Istnieją tylko dwie rzeczy bez granic - wszechświat i ludzka głupota. I co do tego pierwszego nie jestem pewien

---

*Ostatnio w nocy napisałem kuplet na Nietzschego. W sumie tych kupletów stworzono ponad 200 (ja tylko kilka) - jeśli chcesz inne, rzucę linkiem na privie. Śpiewać na melodię "Karuzela, karuzela, na Bielanach co niedziela"

Friedrich Nietzsche, Friedrich Nietzsche

Ciągle w kiblu pali znicze

By wymodlić swą nad-piczę

Friedrich Nietzsche, Friedrich Nietzsche

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak swoją drogą to ciekawe, że bardziej się liczy nie jak oddajesz cześć Bogu, ale czy regularnie, bo wedłóg KK to jeżeli ktoś wierzył głęboko w Boga, oddał wszystko ubogim, ale nie należał do Kościoła to idzie na wieczne męki bez szansy na odkupienie, a jak ktoś się wyspowiada przed zejściem to idzie do nieba ;p

Tak to rozumują świadkowie Jehowy. Prawda jest taka, że KRK i niektóre inne pokrewne uważają (w szczególności ze względu na objawienia, które miały miejsce w ubiegłym, stuleciu) Boga za miłosiernego, który każdemu daje następną szanse tak, więc czego nie odpokutujesz na Ziemi to odpokutujesz w czyśćcu. A w duchu ekumenizmu coraz rzadziej uważa się, iż wyznawcy innych odłamów Chrześcijaństwa to heretycy, którzy będą smażyć się w piekle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać przykazanie wskazuje na odpoczynek, a nie na uczęszczanie do Kościoła.

Tak, wskazuje na odpoczynek, ale dlaczego sądzisz, że nie na uczęszczanie do kościoła (do Kościoła się nie uczęszcza ;])? Przecież w zacytowanym przez Ciebie fragmencie napisane jest:

To dopiero KK uznał, że święcenie dnia świętego musi się objawiać obecnością na mszy świętej.

Skoro "święcić", to chyba w miejscu świętym, prawda?

I nigdzie w przykazaniu nie pisze dokładnie jak ma owo święcenie wyglądać. Napisane jest tylko, że ma się go poświęcić Bogu i za żadne skarby nie pracować, o żadnym obowiązkowym uczęszczaniu na zgromadzenia nie ma mowy.

I to w zasadzie wystarczy, bo każdy inaczej przeżywa dowolne święto.

bo wedłóg KK to jeżeli ktoś wierzył głęboko w Boga, oddał wszystko ubogim, ale nie należał do Kościoła to idzie na wieczne męki bez szansy na odkupienie, a jak ktoś się wyspowiada przed zejściem to idzie do nieba ;p

Możesz mi podać źródło, skąd to wytrzasnąłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie, co do niedzieli. Czemu mówi się, że powinno się w ten dzień odpoczywać, uczy się dzieci, że to 7 dzień, w którym Bóg zrobił sobie fajrant po stworzeniu? Niedziela jest dniem pierwszym, a sobota tym, w którym odpoczywał. Tak mi przyszło do głowy to pytanie jak brat z podstawówki mi mówił co ma na religii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać przykazanie wskazuje na odpoczynek, a nie na uczęszczanie do Kościoła. To dopiero KK uznał, że święcenie dnia świętego musi się objawiać obecnością na mszy świętej. Po przeróbce zostaje samo ,,Dień siety święć". I nigdzie w przykazaniu nie pisze dokładnie jak ma owo święcenie wyglądać. Napisane jest tylko, że ma się go poświęcić Bogu i za żadne skarby nie pracować, o żadnym obowiązkowym uczęszczaniu na zgromadzenia nie ma mowy. Tak swoją drogą to ciekawe, że bardziej się liczy nie jak oddajesz cześć Bogu, ale czy regularnie, bo wedłóg KK to jeżeli ktoś wierzył głęboko w Boga, oddał wszystko ubogim, ale nie należał do Kościoła to idzie na wieczne męki bez szansy na odkupienie, a jak ktoś się wyspowiada przed zejściem to idzie do nieba ;p

My tu gadu, gadu o wierze, a znowu Kościół się przewinął… Otóż ja poprzez „święcenie dnia świętego” rozumiem spędzenie go wraz z Bogiem – niekoniecznie w Świątyni, już kiedyś powiedziałem, ż indywidualne

obcowanie z Nim cenię sobie dużo bardziej niż zbiorowe.

Z tymi wiecznymi mękami to chyba nieco Cię poniosło – nawet człowiek nie wierzący w ogóle nie jest na nie skazany.

Gdyby przeanalizować nauki Kościoła to bardzo łatwo można dojść do wniosku, że są sprzeczne

w co najmniej kilku materiach – bo choć powtarzane nam jest, że najistotniejsza jest wiara, to jednak

czasem można odnieść wrażenie, że dla księży istnieją sprawy ważniejsze…

Dlatego wole rozmawiać z Bogiem bez pomocy pośredników.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A właśnie, co do niedzieli. Czemu mówi się, że powinno się w ten dzień odpoczywać, uczy się dzieci, że to 7 dzień, w którym Bóg zrobił sobie fajrant po stworzeniu? Niedziela jest dniem pierwszym, a sobota tym, w którym odpoczywał. Tak mi przyszło do głowy to pytanie jak brat z podstawówki mi mówił co ma na religii.

Nie wiem ile w tym prawdy, ale jak byłem mały i zadawałem podobne pytanie to otrzymywałem następującą odpowiedz. Święcimy dzień pierwszy a nie siódmy, bo: Jest to pierwszy dzień nowego tygodnia i nawiązujemy w ten sposób do nowego początku, jakim jest Nowy Testament, poza tym w Niedziele martwych wstał Jezus, a po trzecie, aby odróżnić dzień święty Judaizmu od dnia świętego Chrześcijan.

Chrześcijan, co do świętowania w lub poza kościołem to po ostatniej mszy i farmazonach, jakie tam usłyszałem (ludzie jak słuchali księdza to aż gały na wierzch im wychodziły takie głupoty gadał) to preferuje modlitwę w domowym zaciszu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam w codziennym przeglądzie zagadnień trudnych i zawiłych, które zaprzątnęły uwagę naszych kochanych grzybasków i zmusiły ich do ciągnięcia krucjaty pod sztandarami swych bogów. Akt.2 scena 1:

arg – człowieku napisałeś' date=' że nie trzeba mieć szacunku dla poglądów innych ludzi.

>>>Ja jestem nieomylny, a wszyscy inni to durnie. Kto mi się przeciwstawia jest durniem do kwadratu. To są moje poglądy. Miło mi, że je szanujesz.

„Tylko trzy rzeczy na tym świecie nie mają granic: przestrzeń kosmiczna, miłość Boga, oraz głupota ludzka”

Jak do tej pory nagminnie zaprzeczasz pierwszym dwóm

>>>Jak mi wskażesz cytaty, to może dostaniesz buzi. Nieustannie zadziwia mnie Twoja umiejętność pisania przy nieumiejętności czytania. Znasz taki dowcip o policjantach chodzących parami?

Tu mówimy o filozofii

<wybucha śmiechem tak gromkim, że w promieniu 200m drżą ściany budynków>

To wszystko zaczyna przypominać konflikt palestyńsko-izraelski w, którym to każde działanie jest odwetem za

poprzednie – przeciwnika, ale nikt nie pamięta już o co tak naprawdę chodzi

>>>Ale konsultowałeś to z kimś, czy piszesz na podstawie własnej postawy?

Dobra. W celu podniesienia wartości merytorycznej oraz poziomu toczonych tu dyskusji dokonajmy teraz analizy pojęć dobra i zła w ujęciu frifaka:

Zacznijmy od tego, że: nikt nie potrafi wytłumaczyć w sposób jasny co jest dobre, co natomiast złe

Mogłoby się więc wydawać, że wszelkie sądy wartościujące są niemożliwe. Aby obejść ten problem nasz myśliciel wprowadza inne pojęcia: sumienie (jest to nasz „wewnętrzny głos” – taki mechanizm, który pozwala nam ocenić własne czyny) oraz moralność: ( po pewnym

czasie ludzie spostrzegli, że wielu z nich posiada podobne odczucia związane z określonym postępowaniem – jeśli było ono w ich oczach poprawne – wtedy określano je mianem moralnego, jeśli przeciwnie stawało się niemoralne.)

W ten sposób udało mu się sprowadzić boskie dobro/zło do ludzkiego moralne/niemoralne. Oczywiście nie należy zwracać tu uwagi na wszelkie powiązania moralności z kulturą, rozwojem cywilizacyjnym i osiągnięciami nauk. Logiczną konsekwencją byłoby przyjęcie moralności jako obowiązujących norm, a stosowanie się do nich uczynić prawem. Tymczasem nagle:

nie potrzebuję księdza, kapłana, zakonnika, pastora, rabina, czy jakkolwiek go tam nazwiecie do tego ażeby wpoił mi moralność. A więc mamy negację, odrzucenie tej z mozołem wypracowanej normy. Jakiż powód tak drastycznego odejścia od dorobku ludzkości? Otóż: przemierzając życie

zgodnie z Jego naukami przez lata ewoluował mój kanon wartości. Zauważmy tu pewną nieścisłość: z jednej strony mamy zgodność z naukami boga, a z drugiej odrzucenie instytucji kościelnych, które zazwyczaj roszczą sobie prawa do interpretacji boskiej woli i boskich nauk. Czym więc nasz deicreator się kieruje?

skoro posiadam wolną wolę to mam możliwość wyboru. Czy mam wobec tego lepszy drogowskaz aniżeli własne sumienie ? – Nie. Czy jest on niedoskonały ? – Owszem

Ale jak widać lepszy niż nauki kościołów, bo:Gdyby przeanalizować nauki Kościoła to bardzo łatwo można dojść do wniosku, że są sprzeczne

w co najmniej kilku materiach – bo choć powtarzane nam jest, że najistotniejsza jest wiara, to jednak

czasem można odnieść wrażenie, że dla księży istnieją sprawy ważniejsze…

Dlatego wole rozmawiać z Bogiem bez pomocy pośredników.

Rozmawiać, a więc prowadzić dialog! Ale skoro rozmawia, to dlaczego nie zapyta go o 42 :wink: ?

I jeszcze jeden dowód na poparcie tezy, że własne sumienie ważniejsze jest od wszelakich nauk instytucjonalnych. Oto nikt nie wie co Boga obraża, a co nie ale za obrazę jego „majestatu” uważam postępowanie niezgodne z moim sumieniem. Nie wiemy tylko, czy dotyczyć ma to wszystkich, (np. ja postępując zgodnie ze swoim sumieniem boga nie obrażam i w związku z tym powędruję pomięzy aniołki), czy frifak ma wyłączność na wybór jedynie prawdziwej drogi. [/quote']

A przeważnie co jest przyczyną kalectwa od urodzenia?

>>>Ojciec ateista? Matka feministka? A może trafiła się wybrakowana dusza? Och' date=' objaw mi prawdę o Oświecony, bo niepewność mną targa...[/quote']

I parę drobnych uwag:

po pierwsze - sugeruję' date=' by następna osoba, która powoła się na "dobro", "zło", moralnośc, amoralnosć, czy też sumienie podała tego definicję... najlepiej neutralną światopoglądowo... i zobaczymy jak łatwo będzie ową definicję potem obalić... bo jak zauważyłem część osób tutaj rzuca hasła, o których najwyraźniej nie ma pojecia...

>>>To nie przejdzie. Sprowadzenie dyskusji na twardy grunt zbyt szybko obnażyłoby niedoskonałości zarówno koncepcji jak i koncepcjodawców.

Bóg nam nie dał wolnej woli, ponieważ nie dał nam zdolności odróżniania dobra od zła.

>>>Tja, sztandarowa wolna wola to świetny temat do dyskusji. Ale, jak to mówią politycy, "nie ma odpowiedniej atmosfery" obecnie do takich dyskusji. Poczekajmy, aż się fale rozbiją i bałwany opadną. Z sił. [/quote']

:bom:

Hihi... Mam to napisane na plecaku.

Lasciate ogni speranza' date=' voi ch'entrate :)

>>>Ja miałem na drzwiach pokoju w akademiku :D

Powiem wprost - dyskutowanie z naszymi oponentami jest raczej bagiennej proweniencji, zatem popolemizujmy między sobą :D

>>>En garde! :D

Ale co gdyby wyjść z właśnie tego założenia - że wszystko może być w naszych głowach, a jeśli nie wszystko, to przynajmniej część tego "czegoś".

O koncepcji Boskości już kiedyś pisałem, przy okazji wyjaśniania czegoś-tam w poganstwie. W każdym razie - ludzie, kontaktując się z jakimkolwiek bytem boskim (bb), tak naprawdę kontaktują się z pewnym konkretnym wycinkiem tejże Boskości (B). Wycinkiem, którego esencją są specyficzne aspekty B. Dodatkowo, zważywszy na ludzką naturę (ergo - antropomorfizowanie, nie da się zaprzeczyć :D) bb jest obwarowany "interfejsem". To tak jakby bb był, dajmy na to - DOSem, zaś człowiek do kontaktu i komunikacji używa Norton Commandera :)

Jeszcze prościej - podczas kontaktu z jakimkolwiek bb ludzie dorabiają d**** uszy :D

>>>Jak dotąd nie widzę specjalnych podstaw do polemiki. Ale nie byłbym sobą :wink: gdybym nie spytał na ile możemy być pewni, że doświadczenie kontaktu z bb jest faktyczne, a nie tylko wytworem naszego umysłu?

Dodać do tego można jeszcze jedną rzecz, która się z owym nadawaniem "wyglądu" wiąże - uwarunkowanie etniczne/geograficzne. Człowiek, który oddaje cześć np. Allahowi i mieszka w USA, mimo tego, że zwraca się do tego samego wycinka Boskości, tych samych jej aspektów, nadaje mu/jej nieco inny obraz, aniżeli islamita z Iranu. Nie powiela to istoty boskiej, a jedynie komplikuje cały obraz sytuacji. Ale, jak to też mało znany filozof Kant pedział: subiektywizm - it is a bitch :D

>>>Cytat z "Krytyki władzy sądzenia?" :D

Tak, pamiętam to z poprzednich rozmów (zanim do filozofii dopisano zabobony :P ) Wynikałoby z tego, że wszystkie religie są bzdurą (interfejsem), choć wszystkie są oparte na prawdziwych przesłankach (doświadczanie B.). Wiesz, jeśli koncepcja bb jest prawdziwa, to w tej perspektywie brzmi ona najbardziej sensownie. W tej postaci bb nie jest (lub nie są) kapryśnym dziaduniem ciapiącym się w glinie, czy latającym wężem Quetlazoatlem (choć jednocześnie zawiera w sobie to wszystko w pewnym sensie) i jego moc (wybacz w tym momencie ciche parsknięcie ale boskie waty nadal mnie jeszcze bawią :D ). Tak, tylko pozostaje jedno "drobne" zagadnienie. Na jakiej podstawie możemy zweryfikować istnienie/nieistnienie bytu(-ów?) boskich? Ostatnio w nocy napisałem kuplet na Nietzschego. W sumie tych kupletów stworzono ponad 200 (ja tylko kilka) - jeśli chcesz inne, rzucę linkiem na privie.

>>>No jasne, że chcesz! :D

[/quote']

EDIT do 321:

3,7,16,28,31,42

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie moge się powstrzymać, muszę odpisać.Zauważyłem że Chimair i arg z braku argumentów zajmująsię obrażaniem ludzi wierzących i zaczynają się uważać za super inteligentnych, mądrych, wszystko wiedzących (ja odrazu poprosze o numery na następną kumulacje Dużego Lotka bo wakacje ida i fajnie byłoby gdzieś pojechac :lol: ).No ale cóz żyjcie w tym swoim świecie :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wszystkich co twierdzą, że według KK człowiek nie jest skazany na męki to informuję, że mnie uczono i tak też pisze w Katechiźmie Bieżmowanych, że jeżeli ktoś nie chodzi do kościoła to ma grzech ciężki, jeżeli imże z grzechem ciężkim to idzie do piekła i nie ma przebacz, bo według tego katechizmu, który musi znac każdy bieżmowany z piekła nie ma wyjścia, nawet jak padniesz na pysk (czy co tam masz w stanie duchowym) i będziesz błagać przez 10 000 lat. I nie mówcie mi, że zdanie KK jest inne, bo przecież nie uczyliby czegoś niezgondego z ich nauką, chociaż w mojej parafii jest sporo materiałów związanych z Radiem Maryja :scratch:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wskazuje na odpoczynek, ale dlaczego sądzisz, że nie na uczęszczanie do kościoła (do Kościoła się nie uczęszcza ;])? Przecież w zacytowanym przez Ciebie fragmencie napisane jest:
4.Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. (...) Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. (...) Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.

Tak więc jest to dzień szabatu, a szabat jest dniem dniem zadumy, spokoju, modlitwy (choćby w Wikipedii - tak z ciekawości zaglądnąłem). A skoro modlitwy, to wypadałoby udać się do miejsca świętego jakim jest kościół. Poza tym fragment, który podałeś pochodzi z żydowskiej wersji Dekalogu.

O prosze, to jest kilka wersji Delalogu? Bóg dał tych kilka wersji Mojżeszowi? Biedny Mojżesz pewnie ledwo zlazł z góry z tyloma wersjami tablic kamiennych. A może na raty znosił...

A może to po prostu ludzie wypaczyli sens dekalogu? Wszakże sam Kosciół dopuścił sie takiego świetokradztwa redagując dekalog i rozbijając ostatnie przykazanie na dwa odzielne tak aby ilość się zgadzała.

No ale skoro w obecnych czasach już mamy wiele wersji, a ta jedna jedyna przekazana ludziom przez Boga być może jest już zapomniana to w takim razie, którą uznać za najbliższą oryginałowi? Tę którą stworzyl KK czy tę żydowską, istniejącą na dlugo przed powstaniem KK ?

I dlaczego niby kościół jest świetym miejscem? Bóg wyznaczył te miejsca czy ludzie? Jak na mój gust to świętość takich miejsc wynika tylko z przekonania ludzi, a nie z celowego uświęcenia przez samego Boga. Z resztą pojęcie świętości i tak i tak tylko od ludzi się wywodzi, to oni według wlasnego uznania wybierają sobie takie świętości - bodźcem może być jakiś "cud", objawienie czy też choćby kontakt z czymś niezrozumiałym, więc na pewno boskim ( w rozumieniu tych ludzi ).

I co do uczęszczania do kościoła - jednak właśnie większość ludzi uczęszcza, robi to z poczucia obowiązku i obawy przed grzechem i tym co powiedzą sąsiedzi. Ładne mi czczenie Boga...

Skoro "święcić", to chyba w miejscu świętym, prawda?

W takim razie dziwnym jest, że Żydzi mieli tylko jedno takie swoje miejsce święte, które potem Rzymianie im zdemontowali. Fakt, że było tylko jedno nie przeszadzało Żydom w święceniu dnia świetego nawet w swoich domach czy też wylegując się na trawie. A przecież to oni żyli bliżej czasów, o których pisze Biblia, oni mieli dostęp do Bibli bardziej zbliżonej do pierwotnej formy niż my. Bo chyba nikt mi nie powie, ze w ciągu 2 tys lat biblia nic się nie zmieniła - przepisywana setki razy, redagowana i modyfikowana na potrzeby kościoła jest już tylko teraz narzędziem propagandy i manipulacji ludźmi, a nie głosem Boga. Tak więc rzeczywiście w Bibli jest zapisane, że mamy regularnie co niedzielę stawić się w kościółku grzecznie słuchając co ksiądz w kazaniu powie, a potem hojnie rzucić na tacę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dlaczego dziwne. Wiara z rozumem nie idzie w parze. Albo wiara dokonuje gwałtu na umyśle, albo umysł gwałci wiarę prowadząc do dziwnych teorii kreujących boga. Fanatycy lub heretycy. Stany pośrednie nie są możliwe.

I tam, byzdura :) Spójrz na mnie - otwarcie twierdzę, że wyznaję pewną ścieżkę religijną/filozoficzna. A teraz spójrz na moje posty :twisted:

Pogodzenie wiary i rozumu jest jak najbardziej możliwe. Sprawa rozchodzi się tylko o odpowiednią wiarę i odpowiedni rozum :D

A co do tego cytatu - po prostu nasze katolickie misie a priori uznają, że nie są w stanie czegokolwiek dotyczącego bb/B pojąć i dlatego sami zamykają się na jakikolwiek progres :)

Faktem jest, że natury boskiej nie jesteśmy w stanie poznać. Ale dzieje się tak generalnie dlatego, że nasz aparat pojęciowy jest kiepski :) To nie wiary nie jest w stanie pojąć rozum, tylko istoty bytu boskiego. Głównie dlatego, że - przyjmując że istnieje - jest to 'coś' zupełnie odmiennego od tego co spotykamy na codzień. Stąd też antropomorfizacja i ułatwianie sobie sprawy, poprzez tworzenie brodatego dziada. :)

A co do początkowego zdania w tym moim pisaniu - po prostu pewni ludzie albo nie przeskoczą do pola naukowo-religijnego, albo boją się przeskoczyć. Chyba nie muszę mówić dlaczego.

W moim przypadku sprawa jest uproszczona - bez nauki nie potrafiłbym wyjaśnić pewnych pojęć, jak i samych rzeczy dot. bytów boskich. :) Tak samo jak próbować opisywać świat, czy prawa nim rządzące.

>>>Jak dotąd nie widzę specjalnych podstaw do polemiki. Ale nie byłbym sobą Wink gdybym nie spytał na ile możemy być pewni, że doświadczenie kontaktu z bb jest faktyczne, a nie tylko wytworem naszego umysłu?

No cholibka, mogę na chwilę zgłupieć, ale czy wtedy byłaby jakaś przyjemność z dyskusji? :D

Natomiast to o czym piszesz - owszem. Owszem i sam potakuję głową. Problem tylko, a raczej szpryngiel pojawia się właśnie w słowie 'wiara'.

Moja kumpela, też druidka, (nieporównywalnie mądrzejsza ode mnie :P) rozmawiała ze mną o tym i - owszem - stwierdziliśmy że to wszystko może być w naszych głowach. Ale nie dlatego, że sobie to wymyślamy. Doświadczenie bytu boskiego jest swego rodzaju dualizmem - jest zewnętrzne i wewnętrzne. Przyjmując, że nie jesteśmy chorzy psychicznie, coś w tym musi być. ALE! Kto wie, czy za "X" lat nie okaże się, że ci niby-nasi bogowie są po prostu jakąś nieodkrytą teraz funkcją mózgu? :)

Póki jednak nie mamy możliwości zbadania tego - przyjmujemy, że jest to czynnik zewnętrzny i że bogowie istnieją.

I tu dochodzi do głosu jeszcze jedna sprawa - ta, o którą pytasz też. Mówiłem o tym kiedyś i pewnie czytałeś to na moim blogu. Wiara a doświadczenie. Mimo wszystko, choć teraz zakładam wiarę w bogów, to musiałem tego doświadczyć. To było takie swoiste a posteriori ;) Moja wiara wypływa z tego, że doświadczyłem istot boskich. (zaprawdę powiadam - to jak setka orgazmów jednocześnie :D).

W innych wiarach, np. rodzimym katolicyźmie - jest odwrotnie. Ludzie najpierw wierzą, a potem - ewentualnie - doświadczają. Ale to kwestia kontekstu kulturowego i tego, że od małego są indoktrynowani w danej wierze.

Wynikałoby z tego, że wszystkie religie są bzdurą (interfejsem), choć wszystkie są oparte na prawdziwych przesłankach (doświadczanie B.). Wiesz, jeśli koncepcja bb jest prawdziwa, to w tej perspektywie brzmi ona najbardziej sensownie. W tej postaci bb nie jest (lub nie są) kapryśnym dziaduniem ciapiącym się w glinie, czy latającym wężem Quetlazoatlem (choć jednocześnie zawiera w sobie to wszystko w pewnym sensie) i jego moc (wybacz w tym momencie ciche parsknięcie ale boskie waty nadal mnie jeszcze bawią Very Happy ). Tak, tylko pozostaje jedno "drobne" zagadnienie. Na jakiej podstawie możemy zweryfikować istnienie/nieistnienie bytu(-ów?) boskich?

O to to. Może nie tyle religie są bzdurą, co "rozpuszczaniem" istoty bb. Bo poprzez ułatwianie sobie sprawy, zatracamy istotę kontaktu i samego doświadczenia bb. Pisałem o tym taki esej "Czy Bogini jest tekstem" - pewnie kojarzysz, bo kiedyś dawałem.

Boskość można określić jako jakąś hmm... nebulę - ale każde próby jej opisu będą ją odzierać właśnie z istoty boskości.

Ludzie kontaktują się - nawet nieświadomie - z pewnymi jej aspektami, np. Aztekowie wybierali te raczej wredne :D

Ofkoz, to jest właśnie jedna z teorii.

Inną jest ta, która przyjmuje istnienie egregorów. Egregor, to istota która powstaje poprzez kolektywną siłę jej wyznawców - im więcej wyznawców, tym silniejszy egregor :) Stąd można powiedzieć, że taki np. Jahve z podrzędnego egregorka urósł na niezłego pakera :D

Natomiast co do pytania - spójrz na poprzednią część mojego posta. Niestety, bez doświadczenia bb, raczej nie da rady tego zweryfikować. Ale i tak lepsze to niż wiara a priori :twisted:

---

Kącik absurdu codziennego:

Filozof321 - Arg już mnie ubiegł z tymi numerami :( W każdym razie, przyjacielska rada od moderatora - wyrażać swoje poglądy możesz, ale wtedy kiedy są na temat. Ten post nie jest na temat, więc albo zamykasz swój szanowny pyszczek, robaczku, albo piszesz na temat.

:albino:

Ech, nie zgadzam się z Chimkiem w całej rozciągłości, ale nie mam siły się teraz spierać (znowu :P ). My sobie jeszcze o tym pogadamy na zjeździe, dynieczko ;] - CRD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikczemny stolec>>>

Nie ma kilku wersji dekalogu, żydowskiej i jkieś siakiej. Jest tylko jedna wersja dekalogu zapodana przezemnie kilka stron wcześniej, która pochodzi z Bibli. Te krótsze 10 przykazań to przeróbka dla mas dokonana chyba gdzieś w średniowieczu. Dla przykładu to Katolicy mają jedną Biblię, ale w księgarni kupisz także np: Biblię w obrazkach dla najmłodszych.

A wiesz chociaż czemu została dokonana ta przeróbka? Otóż zrobiono tak za propozycją manufakturzystów weneckich, którzy chcieli zbijać kokosy na produkcji ikon. Kościół naturalnie też dostawał od tego odpał dla siebie :D Dla mnie to idealnie oddaje ducha so-called kościoła katolickiego ;] - CRD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz chociaż czemu została dokonana ta przeróbka? Otóż zrobiono tak za propozycją manufakturzystów weneckich, którzy chcieli zbijać kokosy na produkcji ikon. Kościół naturalnie też dostawał od tego odpał dla siebie :D Dla mnie to idealnie oddaje ducha so-called kościoła katolickiego ;] - CRD

Bravissimo – jakby to zapewne określił niejeden Wenecjanin :)

Faktycznie oddaje to ducha instytucji o jakiej mowa – pozostawię bez dalszego komentarza, bo chyba każdy

wierzący, czy nie – zdaje sobie sprawę z tego czym jest dla KK forsa… :wink:

Podzielam jednak zdanie Tanka w kwestii dekalogu – jest tylko jeden, a że podlegał modyfikacjom przez wieki

z rozmaitych powodów – cóż uważam, że rzeczy są najdoskonalsze kiedy występują

w swojej najczystszej formie – podobnie jest z przykazaniami – jeśli człowiek chce naprawdę poznać ich prawdziwy sens to

powinien odwołać się do słów niezmienionych przez ludzką próżność, chęć zysku, czy cokolwiek innego.

Upraszczanie dekalogu prowadzi do tego, że zaczyna on brzmieć szalenie ogólnikowo

– a gdzie brak precyzji – tam pojawiać się zaczynają wątpliwości...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za mały wtręt, ale nie mogłem się powstrzymać

swoją drogą jak ja bym się śmiał, jakby tak na koniec czasów taki Mordi z freefikiem czy innym Hawkiem stanęli przed tronem bozym, a tu by się okazało, że jedynym istniejącym bóstwem jest Kali (bogini śmierci) czy taki Shiva (bóstwo m. in. zniszczenia)... to byłby dopiero psikus, co nie?

Nie, nie... Kto ogląda South Park już wie - trafili Mormoni :devil: W jednym z odcinków ekipka z SP trafiła do nieba i poznała boga ( celowo z małej litery ) i okazało się, że to jednak Mormoni mieli rację, a cała reszta - niestety - miała pecha :)

Inną jest ta, która przyjmuje istnienie egregorów. Egregor, to istota która powstaje poprzez kolektywną siłę jej wyznawców - im więcej wyznawców, tym silniejszy egregor. Stąd można powiedzieć, że taki np. Jahve z podrzędnego egregorka urósł na niezłego pakera

Hehehe... Jednym słowem - Discworld :wink: Swoją drogą taka koncepcja rodzi całkiem ciekawe i zabawne możliwości - co też Pratchett wykorzystywał. Ale można w tym duchu też powiedzieć - w jakiego boga wierzymy takiego mamy. Każdy wyznawca danego boga/bb ma swój jego obraz, na swój sposób się z nim komunikuje. Tak samo jak z czytaniem książki - tak naprawdę tworzy się ona w trakcie czytania i każdy tworzy ją inaczej.

W innych wiarach, np. rodzimym katolicyźmie - jest odwrotnie. Ludzie najpierw wierzą, a potem - ewentualnie - doświadczają. Ale to kwestia kontekstu kulturowego i tego, że od małego są indoktrynowani w danej wierze.

I to jest chyba jeden z większych problemów - to ewentualnie jest bardzo ewentualne. Tak jak pisałem nieco wcześniej - wiara najczęściej zależy od miejsca urodzenia i środowiska wychowania, a doświadczanie prawdziwe przychodzi rzadko. Zresztą - przez tą determinację środowiskową bliżej mi do jakiegoś bytu uniwersalnego... Choć korzenie chrześcijańskie mocno się jednak trzymają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Iii, cóś widzę, że dzisiaj grzybobrania nie będzie. No, skoro część artystyczna została odwołana, to przejdźmy do konkretów.

Spójrz na mnie - otwarcie twierdzę, że wyznaję pewną ścieżkę religijną/filozoficzna. A teraz spójrz na moje posty :twisted:

Pogodzenie wiary i rozumu jest jak najbardziej możliwe. Sprawa rozchodzi się tylko o odpowiednią wiarę i odpowiedni rozum :D

>>>Ale jednak nie napisałeś wprost "wierzę w bb". W samej definicji słowa wiara zawarte jest oparcie się na przesłankach pozarozumowych. U Ciebie "wiara" (zastosowałem cudzysłów, ponieważ nie sądzę, by było to określenie ścisłe w tym przypadku) oparta jest głównie na doświadczeniu (wrócę jeszcze do tego). I to dokładnie prześwietlonym przez rozum, przeanalizowanym pod kątem dostępnej wiedzy, rozpatrzonym pod kątem psychologicznym, biologicznym i ontologicznym. Ile w tym pozostało wiary, a ile jest wiedzy (gnozy?) i dociekania istoty rzeczy?

A poza tym, to nie było o Tobie :P

To nie wiary nie jest w stanie pojąć rozum, tylko istoty bytu boskiego. Głównie dlatego, że - przyjmując że istnieje - jest to 'coś' zupełnie odmiennego od tego co spotykamy na codzień. Stąd też antropomorfizacja i ułatwianie sobie sprawy, poprzez tworzenie brodatego dziada. :)

>>>Co do tego zgoda. Przyjmując, że istnieje :wink:

No cholibka, mogę na chwilę zgłupieć, ale czy wtedy byłaby jakaś przyjemność z dyskusji? :D

>>>A nie, dziękuję. Takich ci u nas dostatek :D

Problem tylko, a raczej szpryngiel pojawia się właśnie w słowie 'wiara'.

>>>O to właśnie chodziło mi powyżej. Może zamiast "wiara" należałoby mówić "poszukiwanie" lub "wędrówka". Oj, wymyśl jakąś zgrabną (łacińską) nazwę, która odróżniała by TO od wiary w sensie religijnym.

stwierdziliśmy że to wszystko może być w naszych głowach. Ale nie dlatego, że sobie to wymyślamy. Doświadczenie bytu boskiego jest swego rodzaju dualizmem - jest zewnętrzne i wewnętrzne. Przyjmując, że nie jesteśmy chorzy psychicznie, coś w tym musi być. ALE! Kto wie, czy za "X" lat nie okaże się, że ci niby-nasi bogowie są po prostu jakąś nieodkrytą teraz funkcją mózgu? :)

>>>Otóż to właśnie. Cały problem z jednostkowymi doznaniami polega na tym, że... są one jednostkowe. W nauce funkcjonuje pojecie powtarzalności doświadczenia. Czyli w takich samych warunkach eksperyment powinien przynieść takie same efekty bez względu na osobę eksperymentatora i miejsce przeprowadzania eksperymentu. W omawianym przypadku jest to niemożliwe do spełnienia. Choć, być może po prostu nie znamy warunków, jakie muszą być spełnione, by można było doświadczyć B.

Póki jednak nie mamy możliwości zbadania tego - przyjmujemy, że jest to czynnik zewnętrzny i że bogowie istnieją.

>>>Jednak to tylko założenie? Wiem, macie za sobą doświadczenia, które bardzo mocno przemawiają za tą tezą:

To było takie swoiste a posteriori ;) Moja wiara wypływa z tego, że doświadczyłem istot boskich. (zaprawdę powiadam - to jak setka orgazmów jednocześnie :D).

>>>Nie wódź mnie na pokuszenie :D . Jednak nadal słowo "wiara" brzmi tu nieco niezręcznie. Wierzysz, że Twoje doświadczenie nie było jedynie wytworem umysłu/mózgu. To bardzo wąski zakres tego pojęcia.

Ofkoz, to jest właśnie jedna z teorii.

Inną jest ta, która przyjmuje istnienie egregorów.

>>>Ja jednak traktuję ją z przymrużeniem oka. Myślę, że gdyby była prawdziwa, to walka o wyznawców byłaby dużo bardziej odczuwalna. Chyba, że a) byty te nie są wszechmocne; B) mają jakąś umowę między sobą. W pierwszym przypadku trudno mówić o ich B. - choć mogą być jakimiś nadistotami (eee, to mi jakoś znajomo pachnie :wink: ). W drugim natomiast mamy antropomorfizm na nieprawdopodobnie wysokim poziomie. Ale to niezła metoda drzaźnienia wyznawców (świadków?) Jahwe. :P

Filozof321 - Arg już mnie ubiegł z tymi numerami :(

>>>Chyba się domyślam, jaki byłyby Twoje :wink:

Ech, nie zgadzam się z Chimkiem w całej rozciągłości, ale nie mam siły się teraz spierać (znowu :P ). My sobie jeszcze o tym pogadamy na zjeździe, dynieczko ;] - CRD

>>>Ech, szkoda, że nie mogę być z Wami :cry:

przez tą determinację środowiskową bliżej mi do jakiegoś bytu uniwersalnego...

>>>Prawda, że to atrakcyjna koncepcja? Ale "determinacja środowiskowa" nieprędko pozwoli na jej przyjęcie. Zresztą bóg, który nie jest dobrym tatusiem bardzo traci na atrakcyjności. Ludzie w większości potrzebują pomocnika i pocieszyciela, a nie niepoznawalnych bytów. Chrystus stał się idolem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...